REKLAMA

46. Festiwal Muzyki Karola Szymanowskiego odbędzie się w dniach 21-30 lipca 2023 roku w Zakopanem

Piotr Sałajczyk, dyrektor artystyczny Festiwalu oraz prezes Towarzystwa Muzycznego im. Karola Szymanowskiego w Zakopanem zwraca uwagę, iż Festiwal już od lat ma jasno nakreśloną oś programową. Przedstawiamy oczywiście muzykę naszego patrona w różnorodnych kontekstach, ale główną osią muzycznych wydarzeń tegorocznej edycji będzie temat niezwykle aktualny – emigracja. Ta sprzed lat i ta obecna. W poprzek osi głównej przebiegnie wątek kompozytora, którego 80 rocznica urodzin przypada dokładnie w tym roku. Mowa oczywiście o Krzysztofie Meyerze, którego dzieła pojawią się na czterech festiwalowych koncertach. To nasz prezent urodzinowy dla profesora Meyera, jednej z najwybitniejszych osobowości polskiej sceny kompozytorskiej.

Po raz pierwszy w historii Festiwalu inauguracja oraz finał odbędą się z udziałem orkiestry. Pierwsza to Orkiestra Muzyki Nowej, którą poprowadzi Anna Sułkowska-Migoń – zwyciężczyni konkursu La Maestra w Paryżu. W finale wystąpi Orkiestra Akademii Beethovenowskiej pod batutą Maestro Pawła Przytockiego. Co roku zamawiany jest nowy utwór u polskiego kompozytora. Tym razem będzie to młody twórca z Katowic – Bartosza Witkowskiego.

Festiwal w Zakopabnem w 2021 roku © Towarzystwa Muzycznego im. Karola Szymanowskiego w Zakopanem
Festiwal w Zakopanem w 2021 roku © Towarzystwa Muzycznego im. Karola Szymanowskiego

Wspaniała muzyka, która zostanie wykonana w czasie trwania festiwalu, nie może powstać bez zaangażowania znakomitych wykonawców, zarówno tych starszych, jak i młodszych – piszą organizatorzy. – Zapraszamy na Festiwal laureata ostatniej edycji Konkursu Chopinowskiego – Jakuba Kuszlika, wybitnych solistów (Tymoteusz Bies, Julia Kociuban, Jakub Muras, Marek Szlezer), duety oraz zespoły kameralne (Anna Karpowicz, Marek Bracha, Dominika Falger, Gajusz Kęska, Karolina Górny, Michał Dziewior, Ewa Tracz, Grzegorz Biegas, Kwartet Śląski, Wajnberg Trio, Rathaus Ensemble oraz Kwartet Aperto). Mamy nadzieję, że Festiwal poprzez nasze działania będzie wydarzeniem kluczowym w dziedzinie muzyki wysokiej w rejonie Podhala, a przyszłe działania Towarzystwa Muzycznego im. Karola Szymanowskiego będą promieniowały na cały region, być może nie tylko po polskiej stronie Tatr.

Poszczególne wydarzenia festiwalowe odbywają się w domu Szymanowskiego – Willi Atma, Domu pod Jedlami, Galerii Hasiora, Czerwonym Dworze, Galerii Orskiego oraz Hotelu Belvedere. Wstęp na wszystkie koncerty jest bezpłatny.

Patronaty Honorowe nad festiwalem objęli Marszałek Województwa Małopolskiego Witold Kozłowski oraz Burmistrz Miasta Zakopane Leszek Dorula. Dokładny program festiwalu dostępny jest na stronie internetowej Towarzystwa Muzycznego im. Karola Szymanowskiego w Zakopanem oraz profilu Facebook.

Plakat 46. Festiwal Muzyki Karola Szymanowskiego
Plakat 46. Festiwal Muzyki Karola Szymanowskiego

Gdy na scenę wchodzi Oscar Wilde… „Salome” Ryszarda Straussa w Staatsoper Unter den Linden

Trudno jednoznacznie określić, gdzie i kiedy toczy się akcja tego spektaklu. Scenografia (projektu Reinharda von der Thannena, odpowiedzialnego również za kostiumy) ma charakter umowny, posadzka wyłożona jest czarno-białą mozaiką, a estradowego klimatu nadaje zawieszona z tyłu kurtyna i podświetlane kulisy. Zamożne małżeństwo Herodiady i Heroda zostało ubrane w szykowne, wieczorowe stroje, a ich służący Narraboth ma na sobie czerwony, arabski turban (zanim odbierze sobie życie, zdejmie go, rozpuszczając bujne włosy, z nadzieją, że zwróci tym na siebie uwagę księżniczki). Jochanaan nosi czarną sukienkę i więziony jest w wiszącej nad sceną metalowej kosmicznej rakiecie.

W tej inscenizacji narracja należy do dwóch postaci – tytułowej oraz Oscara Wilde’a (rola niema, dodana przez reżysera do fabuły spektaklu, brawurowo zagrana przez Christiana Nattera). Irlandzki dramatopisarz (autor skandalicznie przyjętej tragedii „Salome”, na podstawie której powstało libretto opery o tym samym tytule) był osobą kontrowersyjną, bohaterem afer obyczajowych.

„Salome” w Staatsoper Unter den Linden. Ausrine Stundyte (Salome) i Christian Natter (Oscar Wilde) © Monika Rittershaus
„Salome” w Staatsoper Unter den Linden. Ausrine Stundyte (Salome) i Christian Natter (Oscar Wilde) © Monika Rittershaus

W reżyserii Neuenfelsa to Wilde jest źródłem perwersji, przez których świat przeprowadzi Salome i którymi jej zaimponuje. Jego postać, zapowiedziana przez czerwony neon „Wilde is coming” („Wilde nadchodzi”), pojawia się na scenie, by na żądanie księżniczki uwolnić Jochanaana. Odziera ją z tiulowej czarnej sukni i diademu, które sam zakłada, i fascynuje ją osobą tajemniczego proroka. Do akcji powróci, ubrany w erotyczny gorset i noszący perwersyjne dodatki, by poprowadzić Salome w szaleńczym „Tańcu siedmiu zasłon” – raz w rytmie angielskiego walca, raz – namiętnego tanga, a raz – erotycznego, zmysłowego tańca. Gdy na scenę wyjedzie kilkadziesiąt głów, będzie jej przewodnikiem w znalezieniu tej jednej, właściwej, przedmiotu chorobliwego, krwawego pożądania.

Wykonująca arcytrudną tytułową rolę Jennifer Hollowey jest naturalna aktorsko, wręcz bawi się swoją postacią w tej wymagającej inscenizacji, a taneczne sceny nie stanowią dla niej żadnego problemu. Amerykanka dysponuje sopranem o zmysłowej barwie, którym swobodnie porusza się po szerokiej, nietypowej skali głosu, dla którego napisana została ta partia (pewnie zabrzmiały wysokie i długo trzymane dźwięki, a dwukrotne niskie ges w oktawie małej było mroczne).

Thomas J. Mayer (Jochanaan) © Monika Rittershaus
Thomas J. Mayer (Jochanaan) © Monika Rittershaus

Równie dobre panowanie nad rejestrami swojego mocnego tenoru pokazał Nikolai Schukoff w roli lubieżnego i niezaspokojonego Heroda. Co więcej, dobrze rozumie on, jak ważne (przede wszystkim w wykonawstwie muzyki niemieckiej) jest każde, nawet pojedyncze słowo. Równie stylowo barytonem o posągowej barwie w połączeniu z odważnym aktorstwem partię Jochanaana wykonał doświadczony scenicznie Thomas J. Mayer.

O niebo lepszy niż w „Medei” był występ Mariny Prudenskayej. Jej Herodiada śpiewa mezzosopranem o dramatycznej barwie i ma mocny temperament, zwłaszcza uwypuklający się, gdy wchodzi w zabawnie wyreżyserowane sprzeczki z Herodem lub gdy ucisza obrażającego ją proroka uderzając w cysternę swoim obcasem.

Christian Natter (Oscar Wilde), Thomas J. Mayer (Jochanaan) i Nikolai Schukoff (Narraboth) © Monika Rittershaus
Christian Natter (Oscar Wilde), Thomas J. Mayer (Jochanaan) i Nikolai Schukoff (Narraboth) © Monika Rittershaus

W roli Narrabotha zaprezentował się Stephan Rugamer, którego niedyspozycję co prawda zapowiedziano przed rozpoczęciem spektaklu, ale właściwie nie było to aż tak bardzo zauważalne (oprócz długich, lirycznych fraz, którym zabrakło blasku). Swoją obecność w roli Pazia Herodiady zaakcentowała Natalia Skrycka, operująca interesująco ciemno brzmiącym mezzosopranem. Znakomitym elementem obsady były również postaci pięciu Żydów, bardzo dobrych wokalnie i swobodnych aktorsko.

W dyrygenckiej narracji François-Xavier’a Roth’a zabrakło mi trochę bardziej emocjonalnego i zaangażowanego podejścia do przesyconej zmysłowością i erotyzmem partytury. Orkiestra jednak nie zawiodła – grała pierwszorzędnym brzmieniem, potężnym i głębokim zwłaszcza w sekcji instrumentów dętych blaszanych.

Christian Natter (Oscar Wilde) © Monika Rittershaus
Christian Natter (Oscar Wilde) © Monika Rittershaus

Muszkieterki na Dzikim Zachodzie. „Loteria na mężów, czyli Narzeczony nr 69” Karola Szymanowskiego na Baltic Opera Festival

Niezwykła jest historia tej zarzuconej kompozycji. Jak pisze w tekście programowym „Romans z podkasaną muzą” Bartosz Dąbrowski, autor dwóch książek poświęconych Szymanowskiemu, „Loteria” należy do najbardziej zaskakujących i niedocenionych utworów polskiego kompozytora.

Karol Szymanowski pisał „Loterię na mężów” w latach 1908 – 1909. Niewątpliwie jednym z powodów rozpoczęcia prac nad operetkowym dziełem była chęć podreperowania swoich finansów. Twórca liczył na duże dochody związane z wystawieniem dzieła. Także abstrakcyjne libretto nie ograniczało kompozytorskiej fantazji, Szymanowski zafascynował się nowym gatunkiem muzycznym, formą zawieszoną pomiędzy komicznym światem teatru i opery tragicznej.

Przechodził wtedy przez kryzys twórczy i był w depresji, w tym czasie zarzucił kilka innych rozpoczętych kompozycji, np. „I Symfonię f-moll” czy „Trio fortepianowe” na fortepian, skrzypce i wiolonczelę, do czego przyczyniła się nieżyczliwa krytyka, skutecznie podcinająca mu skrzydła. Może też dlatego chciał zająć się czymś innym i lżejszym. Libretto napisał młody komik Julian Maszyński, występujący pod pseudonimem Julian Krzewiński.

Damian Wilma (Williams) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
Damian Wilma (Williams) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Szymanowski rzucił się w wir życia towarzyskiego i podróże, odwiedził Wiedeń i północne Włochy. Jesienią 1909 roku wersja fortepianowa „Loterii na mężów” była już ukończona i kompozytor zaczął ją orkiestrować. Ale w pewnym momencie zarzucił projekt poświęcając się innym dziełom.

Tu Baltic Opera Festival spotyka się w pewnym sensie z Ryszardem Wagnerem, który też na początku swojej drogi twórczej rezygnował z rozpoczętych kompozycji. O jednej z pierwszych i nieukończonych oper Wagnera pod tytułem „Szczęśliwa rodzina niedźwiedzi” opowiada fascynująca powieść Pawła Huelle „Śpiewaj ogrody”.

„Loteria” przez prawie sto lat nie została jednak wykonana scenicznie. Libretto niestety nie zachowało się do naszych czasów, przetrwały tylko numery muzyczne. 30 grudnia 1952 roku w Polskim Radiu w Katowicach przedstawione zostały fragmenty dzieła w wykonaniu Natalii Stokowackiej i Bogdana Paprockiego oraz Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga. Stokowacka i Paprocki wykonali wtedy duet i dwie arie.

Szymon Raczkowski (Charly) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
Szymon Raczkowski (Charly) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Prapremiera miała miejsce w Krakowie w 2007 roku, pod dyrekcją Piotra Sułkowskiego, w reżyserii Józefa Opalskiego, w scenografii i z kostiumami Agaty Dudy-Gracz i tekstami Wojciecha Graniczewskiego. Główne partie śpiewali Andrzej Biegun i Michał Kutnik (Impresario), Anna Ciuła-Pehlken i Agnieszka Tomaszewska (Sara Troodwood), Ryszard Kalus i Maciej Michalik (Charly Helgoland), Stan Meus, Adam Sobierajski i Adam Zdunikowski (Darly Helgoland), Kazimierz Różewicz i Janusz Żełobowski (Tobiasz Helgoland). Wystąpili również m. in. Joanna Dobrakowska, Bożena Zawiślak-Dolny, Monika Swarowska-Walawska i Katarzyna Krzanowska. Słowa arii, duetów i chórów, a także sam tytuł nakreślały intrygę dramatu. Trudno wymienić imiona wszystkich postaci, bo pierwotnej treści można było tylko się domyślać.

Adrian Domarecki (Darly) i Jan Kubas (Jack) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
Adrian Domarecki (Darly) i Jan Kubas (Jack) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

W 2011 roku w nagraniu dzieła pod dyrekcją Michała Klauzy z udziałem NOSPR i Camerata Silesia śpiewali m. in. Wiesław Ochman, Marcin Bronikowski, Rafał Bartmiński, Ewa Biegas, Urszula Kryger, Adam Kruszewski, Piotr Kusiewicz, Anna Lubańska. Wyciąg fortepianowy opublikowano w 1998 roku, a partyturę w roku 2012, już po scenicznych i koncertowych prezentacjach.

Jeszcze raz pokazano operetkę w studenckiej produkcji Akademii Muzycznej we Wrocławiu w 2018 roku, w reżyserii i inscenizacji Roberta Skolmowskiego oraz pod dyrekcją Marcina Grabosza. Był to spektakl dyplomowy Wydziału Wokalnego Katedry Wokalistyki, w którym wystąpili m. in. Sebastian Mach, Michał Łykowski, Sylwia Gorajek, Paulina Rogóż, Michal Bońkowski, Marcin Czopka, Piotr Danieluk i Tomasz Łykowski.

Justyna Khil (Sara) i Adrian Domarecki (Darly) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
Justyna Khil (Sara) i Adrian Domarecki (Darly) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Jak wspomniałem, nie zachowały się dialogi dzieła. Operetka pod tym względem jest podobna do opery barokowej, bez recytatywów nie wiemy, jak rozwija się akcja dramatyczna. Arie, duety i sceny chóralne służą bowiem ukazaniu wewnętrznego stanu ducha bohaterów, a nie opowieści o rozwoju wydarzeń. W przypadku „Loterii na mężów” wiemy jednak, że akcja utworu rozgrywa się w początku XX wieku w Ameryce, której mit podkreślił triumf Heleny Modrzejewskiej. O tym opowiada z kolei ostatnia powieść Susan Sontag pt. „W Ameryce”, o której Krystyna Janda pisała na swoim blogu, że jak każda wybitna książka jest o wszystkim. Bohaterka nazywa się Maryna Zaleska, ale jej pierwowzorem jest wielka polska aktorka, która osiągnęła międzynarodową sławę. Inną wielką Polką, której blask docierał do Polski, była Marcella Sembrich-Kochańska, wspaniała i legendarna sopranistka.

„Loteria na mężów”. Panny na wydaniu © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
„Loteria na mężów”. Panny na wydaniu © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Treścią „Loterii” są najogólniej mówiąc perypetie kilku panien na wydaniu w prowincjonalnej amerykańskiej miejscowości. Każda z nich ma problem z posagiem umożliwiającym dobre zamążpójście, dlatego Sara (Justyna Khil), Molly (Laura Wąsek), Kitty (Teresa Marut), Fanny (Magdalena Stefaniak), Lotti (Martyna Dwojak) i Mimi (Emilia Rabczak) postanawiają założyć gang i obrabować bank. W nawiązaniu do Dumasowskich muszkieterów przyjmują hasło „Jedna za wszystkie. Wszystkie za jedną” (to udana fantazja Wojciecha Tomczyka odpowiedzialnego za opracowanie dialogów) i przyjmują bezsensowną i niezrozumiałą nazwę Bracia Sisters.

Gang Muszkieterek © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
Gang Muszkieterek © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Fabuła składa się z paradoksalnych absurdów, z wdziękiem nawiązujących do klimatów brazylijskich (choć ostatnio raczej tureckich) telenowel. Jest impresario organizujący tytułową loterię, dwóch pięknych i bogatych braci, kryminalne śledztwo prowadzone przez dwóch archetypicznych detektywów, Sherlocka Holmesa (Piotr Maciejowski) i Herculesa Poirota (Jakub Foltak). Mamy Klub Wesołych Wdowców i Stowarzyszenie Starych Panien. Abstrakcja libretta, pomimo nawiązań do Ameryki, przypomina raczej klimaty Bollywoodu niż Hollywoodu. Ale o to właśnie chodzi w tym operetkowym szaleństwie.

Historia dobrze się kończy. Miłość zwycięża, wszystko – jak na operetkę przystało – wieńczy wielki triumf Amora. Finał stanowi apoteozę wielu deklaracji małżeńskich związków…

Ideę zwariowanej treści doskonale ilustruje scenografia Natalii Kitamikado i barwne kostiumy Izabeli Chełkowskiej-Wolczyńskiej, choć zbyt stonowana i za mało szalona jest w tej koncepcji choreografia Jarosława Stańka i Katarzyny Zielonki. Piotr Sułkowski, który poprowadził Orkiestrą i Chór Opery Krakowskiej, postawił na uzdrowiskową wizję orkiestry, bliższą atmosfery kurortu i filmu niż eleganckiego Wiednia. Wspaniały muzyk, bawiąc się orkiestrą i operując gęstą fakturą partytury, wybrał koncepcję brzmienia bardziej rozrywkowego bandu niż symfonicznej rozlewności straussowskiego walca. Bardzo dobrze zamierzenie to współgrało z klimatem tego nieoczywistego dzieła. Bo muzyka jest tutaj wspaniała! Szymanowski szaleje urywanym rytmem i fascynującym łamaniem melodii.

Justyna Khil (Sara), Justyna Bluj (Miss Kuck) i Stepan Dobit © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
Justyna Khil (Sara), Justyna Bluj (Miss Kuck) i Stepan Dobit © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Jednak reżyser Marcin Sławiński mógł pójść krok dalej i odejść od dosłowności zrekonstruowanego libretta. Zbyt poprawne politycznie, a przez to mniej dowcipne, były dopisane przez Wojciecha Tomczyka dialogi. Obaj twórcy popełnili więc grzech dosłowności, mocniej wybrzmiałyby kwestie niedopowiedziane. Na banicję musiał udać się „Murzynek Bambo” Juliana Tuwima, więc mizoginiczna aria Williamsa o niewierności żon (brawurowy Damian Wilma) powoduje tu pewien zgrzyt.

Tomasz Kuk (Tobiasz Helgoland) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP
Tomasz Kuk (Tobiasz Helgoland) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Obsadę w większości stanowili obecni i byli uczestnicy Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, kierowanej przez Beatę Klatkę. Dobrze, że młodzi artyści mogli pokazać się u boku tak doświadczonych śpiewaków, jak Tomasz Kuk (Tobiasz Helgoland) i Magdalena Barylak (matka Sary), którzy potrafili, odchodząc od swojego bohaterskiego emploi, pokazać uzasadnione karykaturalne oblicze.

Justyna Khil jako Sara zaprezentowała wspaniałą siłę swojego sopranu spinto, potrafiła zagrzmieć operetkową metalicznością, ale i operową tęsknotą. Adrian Domarecki (Darly) starał się dorównać stylem bohaterom Kálmána czy Lehára, ale jego wspaniały tenor liryczny musi jeszcze dojrzeć do wyzwań operetkowych, choć postaciowo artysta był świetny. Doskonały był Szymon Raczkowski w partii stonowanego i nieugiętego kawalersko brata (Charly Helgoland), który lirycznie zaśpiewał indiańską balladę. Błysnął w partii Jacka, palacza Helgolanda młody bas baryton Jan Kubas uwiaryganiając sceniczne i wokalne zacięcie.

Piotr Maciejowski (Sherlock Homes) i Jakub Foltak (Hercules Poirot) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
Piotr Maciejowski (Sherlock Homes) i Jakub Foltak (Hercules Poirot) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP

Zabawną parą detektywów, czekających na literackie odkrycie, byli tenor Piotr Maciejowski (Sherlock Holmes) i kontratenor Jakub Foltak (Hercules Poirot). Pięknym, wyważonym sopranem spinto posługiwała się Justyna Bluj, choć w tej roli było miejscami zbyt dużo bohaterskiego romantyzmu. Olśnił natomiast Stepan Drobit, bułgarski baryton, który potrafił wcielić się w komicznie wątpliwą postać oszusta impresaria. Artysta, kreujący w tym sezonie Amonasra w „Aidzie” czy „Rigoletta” na scenie Opery Narodowej, bezbłędnie śpiewał po polsku.

Zamierzeniem Baltic Opera Festival jest zestawianie repertuaru zagranicznego z twórczością kompozytorów polskich. Operetka Karola Szymanowskiego została przywieziona do Opery Bałtyckiej w Gdańsku przez Operę Krakowską, w przyszłym roku ma to być „Polskie wesele” – operetka Józefa Beera napisana w 1937 roku i prezentowana w ICE Kraków w 2020 roku.

Zmarł tenor Lesław Pawluk. Artysta miał 95 lat

Lesław Pawluk ukończył Wyższą Szkołę Muzyczną w Krakowie, był uczniem Włodzimierza Kaczmara. Był dwukrotnym laureatem Ogólnopolskiego Konkursu Śpiewaczego w 1953 i 1958 roku. II Na początku występował m. in. w Filharmonii Krakowskiej, Teatrze Muzycznym w Gdyni, w Operetce w Łodzi i Operetce Warszawskiej.

Lesław Pawluk śpiewa arię Dzidziego z „Hrabiny” Stanisława Moniuszki, przy fortepianie Janina Anna Pawluk, rok 1958

W Teatrze Wielkim zadebiutował jako Dzidzi w „Hrabinie” Stanisława Moniuszki u boku tak wspaniałych nazwisk jak Alina Bolechowska (Hrabina), Halina Słonicka (Panna Ewa), Jadwiga Dzikówna (Bronia), Stanisław Żerdzicki (Kazimierz), spektakl 6 kwietnia 1963 roku prowadził Mieczysław Mierzejewski. Pawluk kreował także m. in. Damazego w „Strasznym dworze” , Edrisiego w „Królu Rogerze”, Jenika w „Sprzedanej narzeczonej”, Pedrilla w „Uprowadzeniu z seraju”, Beppa w „Pajacach”. Archiwum Teatru Wielkiego – Opery Narodowej podaje, że Lesław Pawluk wystąpił na tej scenie ponad 1 000 razy, ostatni raz w 1987 roku, wykonując u boku Barbary Zagórzanki, Jerzego Artysza i Józefa Przestrzelskiego pod dyrekcją Andrzeja Straszyńskiego partię Spoletty w „Tosce”.

W latach 1980-1988 był gościnnym solistą opery w Bonn, gdzie wykonywał role m. in.: w dziełach Ryszarda Wagnera, Ryszarda Straussa i Albana Berga.

Posługując się niemieckim systemem kategoryzacji głosów Stimmfach, głos Lesława Pawluka można zaliczyć do rodzaju tenora lirycznego, ale dzięki swoim predyspozycjom aktorskim artysta wykonywał też komiczne partie buffo. Często występował w repertuarze współczesnym („Chłopi” Witolda Rudzińskiego „Bunt żaków” Tadeusza Szeligowskiego, „Awantura w Recco” Macieja Małeckiego).

Lesław Pawluk śpiewa „Znaszli ten kraj” Stanisława Moniuszki, przy fortepianie Janina Anna Pawluk, rok 1958

Jego żoną jest Janina Anna Pawluk, wybitna pianistka, korepetytorka solistów i coach wokalny. Po zakończeniu kariery scenicznej zajął się działalnością pedagogiczną.

Rafał Bartmiński po otrzymaniu II Nagrody na VI Międzynarodowym Konursie Wokalnym im. Stanisława Moniuszki tak wspominał swojego mistrza w „Dodatku Moniuszkowskim” kwartalnika „Trubadur” w 2007 roku: (…) występ w finale jest zwieńczeniem ciężkiej pracy. Bardzo dużo pracowałem z panią Anną Pawluk i panem profesorem Lesławem Pawlukiem. Chciałbym im złożyć głęboki ukłon i bardzo podziękować.

Zemsta mrocznej czarodziejki. „Medea” Cherubiniego w berlińskiej Staatsoper Unter den Linden

Twórcy berlińskiego spektaklu zdecydowali się jednak wykorzystać pierwotną, oryginalną wersję opery w języku francuskim z mówionymi dialogami. Dzieło na przestrzeni wieków wykonywane było także w przekładzie niemieckim i włoskim, w miejsce dialogów z czasem dopisywano również recytatywy (Franza Paula Lachnera do tekstu niemieckiego i Luigiego Arditiego do tekstu włoskiego). Wersja obecnie najbardziej znana, rozsławiona w latach 50. XX wieku przez Marię Callas, to wersja w języku włoskim, ale z wykorzystaniem recytatywów Franza Paula Lachnera.

Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig
Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig

Reżyserka Andrea Breth umieściła akcję swojej „Medei” we wnętrzach przypominających muzealny magazyn, czy też hurtownię szemranego interesu (scenografia Martina Zehetgrubera). Na suficie przeprowadzono szyby wentylacyjne, a na podzielonej białymi ściankami scenie ustawiono dziesiątki drewnianych skrzynek (z jednej z nich pracownicy magazynu wyjmują wypchaną głowę wielkiego, dzikiego zwierzęcia), dużych rozmiarów dwa czarne konie (jeden z nich pozbawiony jest głowy) oraz liczne obrazy zapakowane w kartony. Ważną rolę w prowadzeniu narracji pełnią metalowe żaluzje garażowe, oddzielające kolejne pomieszczenia.

W tej inscenizacji Dirce jest córką zamożnego przedsiębiorcy Kreona. Traktowana przez najbliższych przemocowo, jest przymuszona do zawarcia małżeństwa z Jasonem, który na chwilę przed uroczystością zaślubin zdradza narzeczoną z jej powiernicą. Kiedy przez scenę przechodzi weselny orszak, goście przyczepiają do złotej sukni panny młodej banknoty (to symbol, że aranżowane małżeństwo zawarte zostało z pobudek biznesowych).

Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig
Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig

Wcielająca się w tytułową rolę Sonya Yoncheva ubrana została w ciemną, zwiewną szatę, która wraz z rytualnym makijażem kreuje jej wizerunek na obraz tajemniczej czarodziejki, osoby niemile widzianej w środowisku Dirce i Jasona. W jej występie zabrakło mi większego zróżnicowania postaci. Swoją interpretację oparła przede wszystkim na dynamice forte, forsownym poruszaniu się w średnicy i dole skali oraz wysokim natężeniu emocji w śpiewie, recytacji, a także ruchu scenicznym już od pierwszego pojawienia się na scenie.

Kulminacją opery niewątpliwie jest akt III, najsłynniejszy fragment muzyczny, na który oczekuje publiczność. Należyty nastrój nadaje kontrast świateł z ciemnością sceny (światła  – Olaf Freese), a niemalże nieustanny ruch sceny obrotowej wspaniale współgra z dramaturgią partytury. Szokuje nagłe pojawienie się płonącej postaci Dirce, płoną również drewniane skrzynki i elementy scenografii. Wstrząsający jest finał, kiedy to Medea odbiera sobie życie sztyletem i resztkami sił podtrzymuje się opadającej, bordowej kurtyny, by wkrótce martwa paść na proscenium…

Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig
Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig

Również i Sonya Yoncheva pozwoliła zachwycić się jej interpretacją w finale – były i piana, i pięknie zaśpiewane frazy, również dramaturgicznie uzasadnione szafowanie wolumenem i dolnym rejestrem. Jedynie nietrafionym pomysłem wydaje się recytowanie kwestii szeptem (w tym celu artystka została nagłośniona). Może i wywołuje to zamierzony, mistyczny efekt, ale używanie mikrofonów w teatrze z zasady nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Partnerujący Yonchevej, Charles Castronovo w roli Jasona zaśpiewał tenorem o zduszonej barwie, a w jego głosie słyszalne było rozedrganie, zabrakło również intonacyjnej pewności. Peter Schöne (Kreon) posiada głos bardziej barytonowy, nie ma też charyzmy potrzebnej do stworzenia tej postaci. Rozczarowująco wypadła Marina Prudenskaya jako Neris, która śpiewała zaledwie półgłosem.

Charles Castronovo (Jason) i Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig
Charles Castronovo (Jason) i Sonya Yoncheva (Médée) © Bernd Uhlig

Swoim wykonaniem arii z koncertującym fletem „Hymen, vient dissiper” z I aktu w roli Dirce zabłysnęła Slávka Zámečníková (polska publiczność może znać tę znakomitą słowacką śpiewaczkę jako laureatkę II nagrody Konkursu Moniuszkowskiego w 2019 roku). Jej sopran o kryształowej barwie bez trudności pokonywał wirtuozowskie przebiegi i pasaże, liczne fioritury i przednutki.

Ukraińska dyrygentka Oksana Lyniv nadawała dynamiczne tempa i z klasycystycznej muzyki wydobyła szeroką gamę ekspresji. Grająca z energicznie orkiestra znakomicie nakreślała dramaturgię spektaklu, prezentując zarówno potęgę mięsistego brzmienia instrumentów smyczkowych, jak i  subtelne solówki fletu i fagotu.

Muzyka klasyczna, opera, operetka i teatr na 5. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego

O Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego

Festiwal im. Bogusława Kaczyńskiego odbywa się od 2019 roku. Oprócz popularyzowania sztuk muzycznych zaprasza także wybitnych aktorów znanych z teatrów, filmu i telewizji. Ważnym elementem jest edukacja muzyczna – przekazywanie kolejnym pokoleniom szacunku do klasyki i śpiewu operowego. Festiwal promuje także młodych śpiewaków i instrumentalistów. W ramach koncertów galowych prezentuje laureatów Międzynarodowego Konkursu Akordeonowego im. Bogusława Kaczyńskiego, współorganizowanego przez Zespół Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina z dyrektorem Waldemarem Maciejem Robakiem, Fundację ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego oraz Prezydenta Miasta Biała Podlaska, Michała Litwiniuka. Przewodniczącym jury konkursu, którego pierwsza edycja odbyła się w czerwcu 2023 roku, jest rektor Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, wybitny akordeonista, prof. dr hab. Klaudiusz Baran.

Organizatorzy Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego

Organizatorami Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego są: ORFEO Fundacja im. B. Kaczyńskiego z Przewodniczącym Rady Zbigniewem Napierałą, Prezydent Miasta Biała Podlaska Michał Litwiniuk i Bialskie Centrum Kultury z dyrektorem Zbigniewem Kapelą na czele. Dyrektorem artystycznym Fundacji ORFEO i Festiwalu jest reżyser telewizyjny, teatrolog i manager kultury Krzysztof Korwin-Piotrowski.

Festiwal na stałe wpisał się do kalendarza ogólnopolskich wydarzeń promujących muzykę klasyczną, operową i operetkową. Wydarzenie w Białej Podlaskiej zgromadziło na scenie wiele gwiazd. Wystąpili śpiewacy operowi: Małgorzata Walewska, Iwona Socha, Małgorzata Długosz, Aleksandra Kubas-Kruk, Ewelina Szybilska, Anna Radziejewska, Ewa Biegas, Daria Lytovchenko, Justyna Reczeniedi, Anita Maszczyk, Joanna Szynkowska vel Sęk, Kamila Lendzion, Anna Barska, Paulina Janczaruk, Joanna Trafas, Rafał Siwek, Łukasz Gaj, Zbigniew Macias, Tadeusz Szlenkier, Adam Zdunikowski, Jan Jakub Monowid, Adam Sobierajski, Mykola Kornutyak, Oleh Lanovyi, Tomasz Rak, Sławomir Naborczyk, Jakub Milewski. Zaprezentowali się aktorzy musicalowi i gwiazdy piosenki: Katarzyna Cerekwicka, Maria Meyer, Ewa Uryga, Wioletta Białk, Agnieszka Przekupień, Ewa Łobaczewska, Mateusz Deskiewicz, Michał Gasz. Zachwycili publiczność instrumentaliści: skrzypaczka Kamila Wąsik-Janiak, akordeonista Klaudiusz Baran, pianiści Mirosław Feldgebel i Krzysztof Trzaskowski, saksofonista Jerzy Główczewski, kontrabasista Maciej Kitajewski, 14-letni skrzypek Aleksander Żyła. Promowani byli młodzi śpiewacy, laureaci międzynarodowych konkursów: Aleksandra Blanik, Wioletta Sędzik, Stanisław Napierała, Karol Skwara.

Bogusław Kaczyński - Honorowy Obywatel Krynicy © D. Chrostowska
Bogusław Kaczyński – Honorowy Obywatel Krynicy © D. Chrostowska

Patron Fundacji

Bogusław Kaczyński był pasjonatem i koneserem opery oraz najsłynniejszym popularyzatorem muzyki operowej w Polsce. Zapisał się w dziejach współczesnej kultury polskiej jako krytyk, a także niezwykle lubiany komentator telewizyjny i radiowy, laureat trzech Wiktorów i Super Wiktora. Urodził się 2 maja 1942 roku w Białej Podlaskiej. Od 1984 roku przez 28 lat pełnił funkcję dyrektora Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju. Był twórcą Festiwalu Muzyki w Łańcucie, a cykl „Bogusław Kaczyński przedstawia” ze spektaklami muzycznymi i galami, organizowany przez Barbarę Kaczmarkiewicz w Sali Kongresowej, cieszył się ogromnym powodzeniem.

Wydarzenia tegorocznego Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego są prezentowane bezpłatnie jako promocja kultury wysokiej. Jest to możliwe dzięki mecenatowi Miasta Biała Podlaska, Bialskiego Centrum Kultury im. Bogusława Kaczyńskiego, Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Fundacji ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego w Warszawie.

Program Festiwalu

Festiwal poprzedzą dwa wydarzenia towarzyszące. 19 sierpnia o godz. 17. 30 w Parku Radziwiłłowskim w Białej Podlaskiej w koncercie MUZYKA U RADZIWIŁŁÓW wystąpią uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół Muzycznych I i II stopnia im. Fryderyka Chopina w Białej Podlaskiej. W programie: muzyka klasyczna i współczesna w wykonaniu instrumentalistów. Koncert będzie przygotowany pod kierunkiem dyrektora ZSM w Białej Podlaskiej Waldemara Macieja Robaka. Patronat nad nim objął prezydent miasta Michał Litwiniuk.

Iwona Hossa i Adam Zdunikowski © archiwum prywatne
Iwona Hossa i Adam Zdunikowski © archiwum prywatne

W niedzielę, 20 sierpnia, o godz. 15.00 w Kościele św. Piotra i Pawła przy klasztorze Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Serpelicach wystąpią: Iwona Hossa (sopran), Adam Zdunikowski (tenor), Mirosław Feldgebel (fortepian), Aleksander Żyła (skrzypce), Maria Trofymchuk (fortepian), Ewa Arasymowicz (prowadzenie), Krzysztof Korwin-Piotrowski (narracja). Będzie to koncert OD GOUNODA DO CHOPINA organizowany w cyklu „Koncerty klasyczne w gminie Sarnaki”. W programie: arie z oper Gounoda, Bizeta, Verdiego, Pucciniego oraz pieśni Chopina, Karłowicza, Moniuszki, Szymanowskiego, Paderewskiego.

Inauguracją festiwalu będzie koncert KLASYCZNIE I ROMANTYCZNIE, 20 sierpnia o godz. 18.00 w Amfiteatrze w Białej Podlaskiej, ul. Warszawska 12. Wystąpią: Iwona Socha (sopran), Łukasz Gaj (tenor), laureat Grand Prix I Międzynarodowego Konkursu Akordeonowego im. Bogusława Kaczyńskiego – Maksymilian Lejk, zespół Artura Jaronia Strauss Ensemble. W programie: dzieła Scarlattiego, Verdiego, Straussa, Kalmana, Lehara, Zellera, Galliano, Piazzolli i pieśni neapolitańskie.

Iwona Socha i Łukasz Gaj © archiwum prywatne
Iwona Socha i Łukasz Gaj © archiwum prywatne

21 sierpnia o godz. 18.00 w Bialskim Centrum Kultury im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej (ul. Warszawska 11) Małgorzata Długosz wspominać będzie czasy dyrekcji Bogusława Kaczyńskiego w Teatrze Muzycznym ROMA oraz historię Festiwalu im. Jana Kiepury, na którym wielokrotnie występowała. W PRZEBOJACH BOGUSŁAWA KACZYŃSKIEGO znajdzie się muzyka Mozarta, Donizettiego, Dworzaka, Raymonda, Kalmana, Stolza, Portera. Recital gwiazdy scen operowych i muzycznych Małgorzaty Długosz zostanie powiązany z pokazem fragmentów najciekawszych programów Bogusława Kaczyńskiego, zrealizowanych przez Telewizję Poznań za dyrekcji Zbigniewa Napierały. Na fortepianie zagra Artur Jaroń, spotkanie poprowadzi Krzysztof Korwin-Piotrowski.

Małgorzata Długosz © I. Grabowski
Małgorzata Długosz © I. Grabowski

W ramach cyklu MISTRZOWIE SCENY organizatorzy zapraszają na monodram ANDRZEJ SEWERYN – WOKÓŁ SZEKSPIRA w sali widowiskowej ROBiR w Białej Podlaskiej 22 sierpnia o 18.00. Najwspanialsze fragmenty arcydzieł Williama Szekspira (m. in. Hamleta, Makbeta i Otella) można będzie zobaczyć i usłyszeć w interpretacji jednego z najwybitniejszych polskich aktorów. Spektakl jest skierowany zarówno do koneserów tekstów Szekspirowskich, jak i do tych, którzy znają je nieco mniej. Andrzej Seweryn dokonuje reinterpretacji słynnych utworów, a twórczość angielskiego dramatopisarza zachwyca aktualnością, szczególnie w nowym przekładzie Piotra Kamińskiego.

Następnego dnia, 23 sierpnia o godz. 18.00 w Bialskim Centrum Kultury im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej odbędzie się SPOTKANIE Z KATARZYNĄ KUBACKĄ-SEWERYN I ANDRZEJEM SEWERYNEM. W programie: rozmowa Krzysztofa Korwina-Piotrowskiego i Gabrieli Kuc-Stefaniuk z Katarzyną Kubacką-Seweryn i Andrzejem Sewerynem o życiu, sztuce i wartościach kultury wysokiej.

Andrzej Seweryn © archiwum prywatne
Andrzej Seweryn © archiwum prywatne

Andrzej Seweryn jest sławnym w Europie aktorem filmowym i teatralnym. Pracuje także jako reżyser, pedagog i dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie. Przez wiele lat był czołowym aktorem Comédie Française w Paryżu. Stworzył wiele kreacji w kinie europejskim. Został odznaczony Orderem Sztuk Pięknych i Nauk Humanistycznych, Legią Honorową Republiki Francuskiej, Złotym Medalem Gloria Artis i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Katarzyna Kubacka-Seweryn jest dyrektorem Festiwalu Filmów – Spotkań NieZwykłych w Sandomierzu, prezesem Fundacji Kultury i Sztuki TAKI JESTEM. Realizowała edukacyjny projekt Akademii Filmowej Otwórz oczy, w którym wzięło udział ponad 50 tysięcy uczniów. Przez kilka lat zasiadała w radzie Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych. Otrzymała 3 nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii Edukacja Młodego Widza.

Artyści Opery Lwowskiej: Ivan Cherednichenko, Oleksandr Cherevyk, Petr Radeyko i Daria Lytovchenko © archiwum Lwowskiej Opery Narodowej 
Artyści Opery Lwowskiej: Ivan Cherednichenko, Oleksandr Cherevyk, Petr Radeyko i Daria Lytovchenko © archiwum Lwowskiej Opery Narodowej 

W Dniu Niepodległości Ukrainy 24 sierpnia w Amfiteatrze w Białej Podlaskiej (ul. Warszawska 12) odbędzie się koncert VIVAT UKRAINA! GALA LWOWSKIEJ OPERY NARODOWEJ. Wystąpią artyści Lwowskiego Narodowego Akademickiego Teatru Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej: Daria Lytovchenko (sopran), Oleksandr Cherevyk (tenor), Petr Radeyko (baryton) i orkiestra kameralna. Gościnnie: Edyta Piasecka (sopran, Opera Krakowska), Klaudiusz Baran (akordeon, rektor Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina). Kierownictwo muzyczne: Ivan Cherednichenko – dyrektor muzyczny Lwowskiej Opery Narodowej. Narracja: Bianka Zalewska, Krzysztof Korwin-Piotrowski.

W repertuarze gali znajdą się arie i duety z europejskiego repertuaru operowego (Mozart, Haendel, Donizetti, Bizet, Rossini). Orkiestra zagra „Pavanę na śmierć infantki” Maurice’a Ravela oraz utwór wybitnego ukraińskiego kompozytora Myroslava Skoryka „Rapsodia karpacka”. Zabrzmią również opracowania ludowych pieśni ukraińskich na głos i orkiestrę. Bogusław Kaczyński ściśle współpracował z Lwowskim Narodowym Akademickim Teatrem Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej, gdy był dyrektorem Festiwalu im. Jana Kiepury.

Edyta Piasecka (© Karpati&Zarewicz) i Klaudiusz Baran (© archiwum prywatne)
Edyta Piasecka (© Karpati&Zarewicz) i Klaudiusz Baran (© archiwum prywatne)

Prapremiera spektaklu o Annie z Sanguszków Radziwiłłowej KSIĘŻNA ANNA RADZIWIŁŁOWA będzie miała miejsce 25 sierpnia o godz. 18.00 w sali widowiskowej ROBiR w Białej Podlaskiej. Księżna mieszkała w Białej (obecnie Białej Podlaskiej). Owdowiała w 1719 roku i od tego czasu aktywnie angażowała się w politykę domu radziwiłłowskiego, stając się główną autorką działań politycznych, ekonomicznych, a także inicjatorką polityki matrymonialnej swoich dzieci. Kanclerzyna nie szczędziła starań, aby wykorzystać okazje do kreowania wizerunku radziwiłłowskiej familii – zarówno w odbiorze publicznym, jak i sferze prywatnej. Swoją rolę we wskazanym procesie traktowała tym poważniej, że po śmierci męża, Karola Stanisława Radziwiłła (zm. 1719) czuła się odpowiedzialna za dalsze losy rodziny i jej społeczny odbiór. W okresie wdowieństwa Radziwiłłowa stała się więc faktyczną autorką polityki domu radziwiłłowskiego. Jako osoba niezwykle przedsiębiorcza, ambitna i doskonale zorientowana w realiach funkcjonowania kręgów politycznych i towarzyskich, sprawnie kierowała poczynaniami swych najbliższych krewnych. Za główny cel postawiła sobie ratowanie słabnącej w XVIII wieku pozycji Radziwiłłów. Czynnie angażowała się w zaaranżowanie małżeństw dla swoich dzieci, upatrując w tym drogi do odbudowy potęgi domu radziwiłłowskiego. Zmarła w 1746 roku.

Portret Anny Radziwiłłowej z Sanguszków autorstwa bialskiego malarza Stefana Cybulskiego (1759) © Białoruskie Narodowe Muzeum Sztuki, domena publiczna, Wikimedia Commons
Portret Anny Radziwiłłowej z Sanguszków autorstwa bialskiego malarza Stefana Cybulskiego (1759) © Białoruskie Narodowe Muzeum Sztuki, domena publiczna, Wikimedia Commons

Scenariusz: Jacek Daniluk, reżyseria: Danuta Szaniawska, kostiumy: Małgorzata Maciejewska, scenografia: praca zbiorowa plastyków Bialskiego Centrum Kultury im. Bogusława Kaczyńskiego, oświetlenie i nagłośnienie: Marcin Kalicki i Paweł Kędra. Wystąpią: Andrzej Antsipenka, Lena Antsipenka, Danuta Szaniawska, Tadeusz Humin, Bożena Jaroszuk-Różycka, Wiktoria Kościńska, Jerzy Nowachowicz, Faustyna Wojdakowska.

SPOTKANIE Z GRAŻYNĄ BRODZIŃSKĄ zostało zaplanowane na 26 sierpnia o godz. 18.00 w Bialskim Centrum Kultury. Bogusław Kaczyński nazywał tę wybitną artystkę pierwszą damą polskiej operetki. Mówił o niej: Prezentuje najwyższy kunszt sztuki wokalnej. Obdarzona urodą, wdziękiem, scenicznym temperamentem, śpiewa, tańczy, czaruje publiczność teatralną i filharmoniczną. Jej pojawienie się na scenie wywołuje dreszcz emocji, a potem burzę oklasków. Potrafi ona, jak nikt inny, wzruszać i bawić, ujmuje nowoczesnością interpretacji i teatralną prostotą, lecz kiedy trzeba, zniewala należnym gatunkowi patosem. Dodatkowo potrafi obnosić po scenie swoje przepiękne suknie z maestrią godną największych.

Bogusław Kaczyński, Grażyna Brodzińska, Krzysztof Korwin-Piotrowski © archiwum Fundacji ORFEO
Bogusław Kaczyński, Grażyna Brodzińska, Krzysztof Korwin-Piotrowski © archiwum Fundacji ORFEO

ZACZAROWANY ŚWIAT OPERETKI będzie zakończeniem 5. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego. W niedzielę 27 sierpnia o godz. 18:00 w Amfiteatrze w Białej Podlaskiej wystąpią: Grażyna Brodzińska (sopran), Wioletta Białk (sopran), Jolanta Kremer (sopran), Adam Sobierajski (tenor), Jakub Milewski (baryton), Orkiestra Straussowska Orfeum pod dyrekcją Mieczysława Smydy (skrzypce) i Krzysztof Korwin-Piotrowski (narracja). W programie znajdą się utwory z operetek: „Hrabina Marica”, „Wesoła wdówka”, „Wiktoria i jej huzar”, „Zemsta nietoperza” i „Wiedeńska krew”. Zabrzmi także kilka piosenek ze światowego repertuaru, m.in. „Besame mucho” oraz „Time to Say Goodbye”. Scenariusz i reżyseria: Krzysztof Korwin-Piotrowski.

W cyklu „Koncerty klasyczne w gminie Sarnaki” 9 września o godz. 18.30 w Kościele Parafialnym w Sarnakach wystąpią: Ewa Biegas (sopran), Zoya Petrova (sopran, Opera Narodowa w Bratysławie), Joanna Szynkowska vel Sęk (sopran), Aleksandra Blanik (sopran, Akademia Muzyczna w Katowicach), Kwintet Orfeum, Magdalena Rudnik (prowadzenie), Krzysztof Korwin-Piotrowski (narracja). W programie koncertu Z MUZYKĄ DO NIEBA zaplanowano arie z oper Gounoda, Bizeta, Verdiego, Pucciniego oraz pieśni Chopina, Karłowicza, Moniuszki, Szymanowskiego.

Soliści Teatru Wielkiego w Łodzi zaśpiewają w Sanktuarium Matki Bożej Leśniańskiej w Leśnej Podlaskiej 17 września o godz. 17.00. Pojawią się: Patrycja Krzeszowska (sopran), Agnieszka Makówka (mezzosopran), Krzysztof Marciniak (tenor), Marcin Werner (fortepian), Maciej Baran (wiolonczela), Gabriela Kuc-Stefaniuk i Krzysztof Korwin-Piotrowski (narracja). W programie AVE MARIA I MESJASZ znajdą się pieśni religijne i fragmenty dzieł oratoryjnych, a także utwory Maryjne i fragmenty „Mesjasza” Georga Friedricha Händla.

Zoya Petrova, Ewa Biegas, Grzegorz Biegas i Aleksandra Blanik © archiwum prywatne
Zoya Petrova, Ewa Biegas, Grzegorz Biegas i Aleksandra Blanik © archiwum prywatne

KONCERT ARII I PIEŚNI w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach odbędzie się 21 października o godz. 18.00. Wystąpią: Ewa Biegas (sopran), Urszula Kryger (mezzosopran), Aleksandra Blanik (sopran), Grzegorz Biegas (fortepian), Violetta Rotter-Kozera (prowadzenie), Krzysztof Korwin-Piotrowski (narracja). Zostaną wykonane arie z oper Gounoda, Bizeta, Verdiego, Pucciniego oraz pieśni kompozytorów europejskich.

Szczegółowe informacje na temat 5. FESTIWALU IM. BOGUSŁAWA KACZYŃSKIEGO można znaleźć tutaj.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego, w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.

NIMIT

Polscy artyści na świecie: Anna Marchwińska piętnasty raz uczestniczy w Festiwalu w Bregencji

Festiwal w Bregencji odbywa się w lipcu i w sierpniu. Założeniem wydarzenia jest prezentacja słynnych dzieł operowych na specjalnie zbudowanej scenie na Jeziorze Bodeńskim. Spektakularne produkcje w otwartej przestrzeni wykorzystują zdobycze współczesnej techniki. Organizatorzy od początku utworzenia Festiwalu mają też ambicję pokazywania na scenie pobliskiego teatru (Festspielhaus) dzieł mniej znanych lub rzadziej obecnych w repertuarze światowym. W tym roku jest to „Ernani” Giuseppe Verdiego, a rolę tytułową wykona Saimir Pirgu, słynny tenor albański. Odbywają się też przedstawienia dramatyczne, a w ramach Opera Studio (we współpracy z konkursem wokalnym Neue Stimmen) pokazany zostanie „Werther” Julesa Masseneta.

Anna Marchwińska współpracuje z Festiwalem w Bregencji od 2009 roku. W tej edycji jest coachem wokalnym solistów zaproszonych do nowej produkcji „Ernaniego” Giuseppe Verdiego oraz wznowienia ubiegłorocznej inscenizacji „Madame Butterfly” Giacomo Pucciniego w reżyserii Andreasa Homoki i dyrekcji muzycznej Enrique Mazzoli. Każdy tytuł wystawiany jest na jeziorze przez dwa sezony, w przyszłym roku planowany jest „Wolny strzelec” Carla von Webera.

Zwiastun bregenckiej produkcji „Madame Butterfly”

„Madame Butterfly” to siódma produkcja Marchwińskiej na na Seebühne, poprzednio były to: „Aida” (2009), „Andrea Chénier” (2011-2012), „Czarodziejski flet” (2013-2014), „Turandot” (2015-2016), „Carmen” (2017-2018) oraz „Rigoletto” (2019-2021). Pianistka przygotowywała w Bregencji także pozycje z polskiego repertuaru: „Króla Rogera” Karola Szymanowskiego (2009), „Pasażerkę” Mieczysława Weinberga (2010) i „Kupca weneckiego” Andrzeja Czajkowskiego (2013).

W tegorocznej produkcji, podobnie jak w ubiegłym roku bierze udział Łukasz Załęski, o jego interpretacji F.B. Pinkertona pisaliśmy tutaj. „Madame Butterfly”, przygotowywana w potrójnej obsadzie zostanie pokazana w tym roku blisko 30 razy, premiera wznowienia odbędzie się 20 lipca 2023 roku o godz. 21.15.

„Madame Butterfly” w Bregencji © archiwum prywatne
„Madame Butterfly” w Bregencji © archiwum prywatne

Podczas pracy w Bregencji Anna Marchwińska regularnie gra też w orkiestrze Wiener Symphoniker, w tym roku wystąpi w kilku koncertach symfonicznych grając w na klawesynie w „Tanzsuite nach Klavierstücken von François Couperin” Ryszarda Straussa, czeleście w „Valses nobles et sentimentales” Maurice’a Ravela i „Czterech ostatnich pieśniach” Ryszarda Straussa, a także na fortepianie w „Central Park in the Dark” Charlesa Ivesa.  

Współpracuje też w ramach Opera Studio, gdzie uczestniczyła w przygotowaniach do „Wesela Figara” „Così fan tutte”, „Don Giovanniego” Wolfganga Amadeusza Mozarta i „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego. Występuje z recitalami w ramach serii „Musik und Poesie”.

Anna Marchwińska podczas pracy na Bregenzer Festspiele © archiwum prywatne
Anna Marchwińska podczas pracy na Bregenzer Festspiele © archiwum prywatne

Anna Marchwińska studiowała na Akademii Muzycznej im F. Chopina w Warszawie. Ukończyła także Stanford University w Kalifornii i Juilliard School of Music w Nowym Jorku. Brała udział w wielu letnich festiwalach muzycznych, m.in.: Music Academy of the West w Santa Barbara, Tanglewood Music Center, Merola Opera Program w San Francisco oraz Chautauqua Festival (1999).

W latach 1997-2001 była wykładowcą w Juilliard School Opera Center i Vocal Arts Department, współpracowała wtedy także z operowymi scenami Nowego Jorku: Metropolitan Opera i New York City Opera. Od 2002 związana jest z Teatrem Wielkim – Operą Narodową, jest tam kierownikiem korepetytorów solistów. Specjalizuje się w muzyce kameralnej, zarówno wokalnej, jak i instrumentalnej.  Anna Marchwińska współpracuje z wieloma znanymi artystami operowymi, w ostatnim czasie w programie The Insider SA wyemitowano krótki film o Pretty Yende („Pretty Yende Beutiful Documentary”). Uwieczniono tam fragment lekcji tej wspaniałej sopranistki z Anną Marchwińską w Warszawie. Film do obejrzenia tutaj.

Pretty Yende i Anna Marchwińska w Warszawie © archiwum prywatne
Pretty Yende i Anna Marchwińska w Warszawie © archiwum prywatne

Upiór w sopockim lesie i motanki. „Latający Holender” w Operze Leśnej podczas pierwszej edycji Baltic Opera Festival

Po wielu latach starań wreszcie się udało. Inicjatorem Baltic Opera Festival jest Tomasz Konieczny, jeden z najbardziej cenionych wykonawców repertuaru niemieckiego, a więc głównie utworów Ryszarda Wagnera i Ryszarda Straussa. Wspaniały polski śpiewak od dawna chciał wykorzystać przestrzeń Opery Leśnej w Sopocie. Pomysł narodził się podczas pandemii, ale wcześniej Konieczny śpiewał na tej scenie Alberyka w 2009 roku w koncertowej prezentacji „Złota Renu”, prologu tetralogii „Pierścienia Nibelunga”. Wtedy ciąg dalszy niestety nie nastąpił, mimo zapowiadanych w następnych latach kolejnych części cyklu i wskrzeszenia festiwalu dzieł Mistrza z Zielonego Wzgórza Bayreuth.

Trzeba jednak pamiętać, że muzyczne źródła tego miejsca, a był to początek XX. wieku, wcale nie były związane z Wagnerem. Paul Walther-Schäffer, kapelmistrz i główny reżyser Teatru Miejskiego w Gdańsku wybrał na inaugurację zapomniane dziś dzieło Conradina Kreutzera „Nocne obozowisko w Grenadzie”, opowiadające o przygodach cesarza Maksymiliana II na polowaniu. Był to wielki sukces i przedsięwzięcie kontynuowano.

„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Z bardziej znanych tytułów pojawiły się tu m. in. „Jaś i Małgosia” Engelberta Humperdincka, „Baron cygański” Johanna Straussa, „Wolny strzelec” Carla Marii von Webera i „Sprzedana narzeczona” Bedřicha Smetany. Z mniej znanych (a obecnie właściwie zapomnianych) „Złoty krzyż” Ignaza Brülla czy „Lobetanz” Ludwiga Thuille’a. W 1920 roku w „Fideliu” Ludwiga van Beethovena partię Leonory śpiewała Frieda Leider. Pierwszym dziełem Wagnera w Operze Leśnej była niepełna wersja „Tannhäusera”, dzieło zaprezentowano w 1910 roku bez II aktu, a więc bez sceny turnieju śpiewaczego.

Dopiero po śmierci Walther-Schäffera w 1921 roku, nowy dyrektor Hermann Merz postanowił stworzyć w Sopocie festiwal składający się wyłącznie z dzieł Ryszarda Wagnera. Na przestrzeni kilku lat wystawiono większość jego oper (poza „Tristanem i Izoldą”). Wtedy też, w końcu lat 30. XX wieku, coraz częściej zaczynano posługiwać się nazwą „Bayreuth Północy”, a działali tu tak znamienici dyrygenci jak Hans Knappertsbusch, Erich Kleiber czy Max von Schillings.

Jednak od mniej więcej połowy lat 30. zaczyna się ciemniejszy okres w działalności tej sceny. Merz zapisał się do NSDAP, niemieckiej partii nazistowskiej, a do Opery Leśnej przestano zapraszać artystów o niearyjskim pochodzeniu.

„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Historia festiwali wagnerowskich zakończyła się w 1942 roku. Po wojnie obiekt przekazano Filharmonii Bałtyckiej, kilkukrotnie pokazywano tu produkcje teatrów operowych w Polsce (przede wszystkim Opery Bałtyckiej). Scena Opery Leśnej stała się miejscem narodzin wspaniałych polskich gwiazd, objawiających się podczas słynnych międzynarodowych festiwali, związanych jednak z muzą rozrywki.

Miejmy nadzieję, że Baltic Opera Festival po tak spektakularnym początku doczeka wielu kolejnych edycji, choć niekoniecznie zostanie „Bayreuth Północy”; taka narracja może być dla wielu widzów po prostu kontrowersyjna. Sam Konieczny, dyrektor artystyczny BOF, wielokrotnie zapewniał, że nie chce tworzyć kolejnego festiwalu wagnerowskiego, obecność niemieckiego kompozytora ma być hołdem oddanym Paulowi Walther-Schäfferowi, twórcy Opery Leśnej w Sopocie. To on bowiem uznał, że akustyka Wzgórza Olimpijskiego (wtedy nazywanego Wzgórzem Prątki) jest najlepszym miejscem na zbudowanie plenerowego teatru.

Scena w Sopocie miała być „Teatrem Natury”, wykorzystującym zastaną scenerię przyrody. „Teatry Natury” od końca XIX. wieku często zakładano w miejscowościach uzdrowiskowych. Obecnie ich pozostałością i spadkobiercami są muszle koncertowe w wielu polskich parkach czy kurortach.

„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Zaskakujące jest, jak bardzo udało się w produkcji „Latającego Holendra” podczas pierwszej edycji Baltic Opera Festival wrócić do tych założeń. Tomasz Konieczny przygotował koncepcję inscenizacyjną i sprawował też opiekę artystyczną, mimo że spektakl wyreżyserowali Barbara Wiśniewska i Łukasz Witt-Michałowski. Scenografię zaplanowaną przez Borisa Kudličkę, współpracującego na co dzień z Mariuszem Trelińskim, zrealizowała Natalia Kitamikado. Kostiumy zaprojektowała Dorothée Roqueplo. Piękną grą świateł, jednym z najwspanialszych punktów tego spektaklu, operował Bogumił Palewicz, przy wsparciu multimediów Bartka Maciasa. Interesującą choreografię, zarówno w męskich odsłonach marynarskich, jak też upiornych scenach pojawiania się Holendra, stworzył Jacek Przybyłowicz.

Riccarda Merbeth (Senta) i Małgorzata Walewska (Mary) w „Latającym Holenderze” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
Ricarda Merbeth (Senta) i Małgorzata Walewska (Mary) w „Latającym Holenderze” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Wagner, uciekając przed wierzycielami z Rygi, płynął przez Bałtyk, przeżył morski sztorm i zawinął do skandynawskiego portu. Wydarzenia te miały wpływ na literacki język dramatu, w którym kompozytor chciał zawrzeć motywy wędrówki Ulissesa, Żyda Wiecznego Tułacza i przeklętego żeglarza, tworząc „Ahaswera oceanów”. Twórcy obecnej realizacji nie przenieśli opowieści w czasie i nie skupili się na uniwersalności opowieści. Zamierzeniem ich wizji była raczej podróż w lokalność kultury i wytłumaczenie, że historia wędrującego Holendra może zdarzyć się w każdej geograficznej przestrzeni.

Bardzo inteligentnie operowali oni odczytaniem libretta, nawiązując do kultury i symboli słowiańskich. Nie zawsze idealnie czytelnych, choć niestety to wina bardziej nieznajomości naszej tradycji niż błędnych zamierzeń inscenizacyjnych.

W środku Riccarda Merbeth (Senta) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
W środku Ricarda Merbeth (Senta) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Kobiety w świecie Senty „przędząc sobie jedwabne niteczki” motają szmaciane laleczki. Motanka (od słowa „motać”, motek to kłębek wełny) jest magiczną, spełniającą życzenia lalką, tradycyjnie wykonywaną ręcznie. Zasadą ich robienia jest motanie, czyli okręcanie, wiązanie, układanie, drapowanie bez użycia igły, szpilek czy nożyczek. Motanka to amulet-przyjaciółka i nie można jej ranić. Motanki nie mają też twarzy, bo nikt nie zna oblicza fatum.

Laleczka miała pomóc w spełnieniu się marzeń i życzeń osoby, która ją robiła. To element zaklinania losu i biała magia, w odróżnieniu od laleczek voodoo, które służą zemście i zadośćuczynieniu. Duże wrażenie robi przebijanie nożem przez zdesperowanego Eryka motanki Senty, największej wymotanej lalki.

Realizatorzy umiejętnie nawiązują też do krainy słowiańskich upiorów, Holendrowi towarzyszy orszak zagubionych duchów, dziwożon i wieszczych. Senta poprzez swoje oddanie dołącza do tej demonicznej grupy. Ciekawy też jest motyw mycia wybranych przez kobiety żeglarzy.

W inscenizacji, odsłaniającej naturalną scenerię drzew, realizatorom udała się sztuka niezwykła, powrót do koncepcji „Teatru Natury”, wspartej imponującą grą świateł, nadających przestrzeni Opery Leśnej dreszcz, magię i niewypowiedzialność przyrody. Twórcy Baltic Opera Festival przywrócili też właściwe proporcje, umieszczając orkiestrę w od lat niewykorzystywanym, wyłożonym drewnem kanale. Orkiestra nie była nagłośniona, minimalnie wzmocnieni byli soliści. Można było odnieść wrażenie, że statek widmo, z kurtyną w kształcie żagla podczas uwertury, rzeczywiście odwiedził krainę sopockich lasów.

„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
„Latający Holender” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Przejmującą, świadomie rozpaczliwą kreację zrezygnowanego przeklętego tułacza stworzył Andrzej Dobber. Artysta potrafił przejąć i wzruszyć liryzmem swojego nieszczęścia, ale także przerazić piekłem swojego głosu. Była to wielka kreacja wokalna, a Dobber swoją interpretacją dowiódł, że Wagnera trzeba śpiewać pięknie. Wielki śpiewak włożył w kreowaną przez siebie postać wiele serca, posługując się przede wszystkim włoskimi środkami wyrazu, opartymi po prostu na pięknym śpiewie, belcanto.

Andrzej Dobber jako Holender w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
Andrzej Dobber jako Holender w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Podobnie Marek Janowski, wspaniały i legendarny dyrygent, poprowadził Orkiestrę Opery Bałtyckiej w sposób liryczny, przemyślnie używając dynamiki, wydobywając żarliwość i dramat smyczków, ale także olbrzymie, właściwe trzęsieniu ziemi, brzmienie. A nade wszystko kantylenę, charakterystyczną bardziej dla stylu muzyki włoskiej niż niemieckiej. W tej interpretacji nie było wagnerowskiej wojny i siłowania się z kompozytorem, tu też było po prostu serce.

Słuchając Janowskiego przypominałem sobie moje pierwsze spotkanie z Wagnerem. Wiele lat temu zasłuchiwałem się w jego nagraniu „Pierścienia Nibelunga” wydanym na kasetach magnetofonowych siłami wytwórni Eterna. Rozkoszowałem się przede wszystkim pierwszym aktem „Walkirii”, w której parę kochanków kreowali Jessye Norman (Zyglinda) i Siegfried Jerusalem (Zygmund). Niesamowite, że Janowski, mając za sobą kilka rejestracji studyjnych „Holendra”, scenicznie dyrygował nim w Sopocie pierwszy raz.

Marek Janowski dyryguje „Latającym Holendrem” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
Marek Janowski dyryguje „Latającym Holendrem” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Franz Hawlata był wspaniałym wagnerowskim Dalandem, o przekonująco przekupnym basowym brzmieniu i idealnie wtopił się w kreowaną postać. Był emocjonalnym szantażystą, a scena, w której wysiada z wózka inwalidzkiego, żeby za sprzedaż córki umieścić tam wielką sztabę złota dosłownie wbija w fotel. Interesującą postać Mary, choć trudno tę drugoplanową partię rozbudować bardziej dramaturgicznie, wykreowała Małgorzata Walewska. W tej inscenizacji zdaje się ona być zakochana w Tułaczu, choć odrzuca tę miłość i bardzo chroni przed nią Sentę, rajfurząc jej Eryka. Bohatersko zabrzmiał tenor Dominika Sutowicza w partii wytęsknionego Sternika.

Franz Hawlata (Daland) w „Latającym Holenderze” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP
Franz Hawlata (Daland) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski / KFP

Odrobinę zawiedli doświadczeni wagnerowscy śpiewacy, Senta i Eryk, którzy nie podążali za gwiazdą polarną belcanta. Ricarda Merbeth okazała się skupioną i wzruszającą Sentą, skutecznie pokonując meandry ballad i duetów. Ale jej piękny w barwie głos, używany zbyt siłowo, objawiał dużą wibrację, co odarło tę kreację z niuansów liryzmu. Scenicznie natomiast dowiodła opętania miłością do wyimaginowanej wizji Holendra i dramatycznie była wstrząsająca. Wagnerowski tenor Stefan Vinke zabrzmiał zbyt mocno; pozbawiony miłości belcanta jego głos nie miał szans pokazać miotających bohaterem uczuć, śpiewak przedkładał siłę nad urodę frazy. Bo Wagnera przecież też trzeba śpiewać pięknie. A nade wszystko z ogromnym sercem.

Riccarda Merbeth (Senta) i Stefan Vinke (Eryk) w „Latającym Holenderze” w Operze Leśnej © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski KFP2
Ricarda Merbeth (Senta) i Stefan Vinke (Eryk) © Baltic Opera Festival, Krzysztof Mystkowski/ KFP

35 uczestników w 2. Międzynarodowym Konkursie Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych

Najsilniej w konkursie reprezentowana jest Japonia, aż dziesięciu uczestników przyjedzie z tego kraju. W zmaganiach weźmie też udział sześciu artystów z Polski i czterech z Włoch. Po dwie osoby zostały zakwalifikowane z Chin, Korei Południowej, USA oraz Rosji, zaś po jednej z Australii, Austrii, Francji, Hiszpanii, Kanady, Niemiec i Węgier. Pełną listę uczestników Konkursu znaleźć można na stronie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina.

Druga edycja Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych odbędzie się w dniach 5-15 października 2023 roku w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Harmonogram, podobnie jak w przypadku pierwszej edycji, przewiduje trzy etapy: pierwszy i drugi to recitale solowe, których repertuar – oprócz dzieł Chopina – będzie obejmował wybrane utwory Johanna Sebastiana Bacha, Wolfganga Amadeusza Mozarta, a także polonezy polskich kompozytorów tworzących w pierwszej połowie XIX wieku. W trzecim etapie sześciu finalistów wykona wybrane przez siebie utwory Fryderyka Chopina z orkiestrą. Towarzyszyć im będzie {oh!} Orkiestra Martyny Pastuszki. Pianistów oceniać będzie międzynarodowe jury w składzie: Paolo Giacometti, Yves Henry, Tobias Koch, Vaclav Luks, Janusz Olejniczak, Olga Paschenko, Ewa Pobłocka, Andreas Staier oraz Wojciech Świtała.

{oh!} Orkiestra © M.Hałas
{oh!} Orkiestra © M.Hałas

Uczestniczący w konkursie pianiści będą mieli do dyspozycji fortepiany historyczne z kolekcji Instytutu Chopina (Érard z 1838, 1849 i 1855 roku, Pleyel z 1848 i 1854 roku, Broadwood z 1843 roku), kopie instrumentów z epoki oraz instrumenty udostępnione przez zaprzyjaźnione kolekcje europejskie.

To niezwykłe, bezprecedensowe na skalę światową wydarzenie odbywa się co pięć lat. Misją jest przywracanie autentycznego brzmienia dzieł Chopina i jemu współczesnych polskich kompozytorów. Pierwsza edycja, zorganizowana przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina we współpracy z Telewizją Polską i Polskim Radiem odbyła się w dniach 2-14 września 2018 roku w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Do głównego konkursu zakwalifikowano 30 pianistów, spośród 60 z 19 krajów. Zmagania konkursowe oceniało dziesięcioosobowe jury w składzie: Claire Chevallier, Nikolai Demidenko, Nelson Goerner, Tobias Koch, Alexei Lubimov, Janusz Olejniczak. Ewa Pobłocka, Andreas Staier, Wojciech Świtała i Dang Thai Son, które wyłoniło czterech laureatów Konkursu. Jego zwycięzcą został Tomasz Ritter, laureatami ex aequo drugiej nagrody zostali: Aleksandra Świgut i Naruhiko Kawaguchi, trzeciej – Krzysztof Książek.

Tomasz Ritter © archiwum NIFC
Tomasz Ritter © archiwum NIFC

Muzyka Chopina to traktat o nas samych, to dźwiękiem opisany człowieczy los – mówił Stanisław Leszczyński, wielki orędownik konkursu, Dyrektor Artystyczny Festiwalu „Chopin i jego Europa”. – To właśnie decyduje, dlaczego kompozytor ten jest tak bardzo obecny w świecie kultur bliskich nam i tych odległych. A ten chopinowski fenomen staje się jeszcze bardziej komunikatywny, gdy przekazywany jest za pośrednictwem fortepianu historycznego – jego fortepianu.

Więcej informacji o 2. Międzynarodowym Konkursie Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych można znaleźć tutaj.

Koncert finałowy pierwszej edycji Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych , wrzesień 2018 © NIFC
Koncert finałowy pierwszej edycji Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych , wrzesień 2018 © NIFC

Autorska lekcja mistrzowskiego śpiewu. Joyce DiDonato na 13. NDI Sopot Classic Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym

Tradycją powstałego w 2011 roku festiwalu jest „Gala Operowa” z udziałem słynnego artysty, występującego na najważniejszych scenach i w salach koncertowych całego świata. W poprzednich edycjach Opera Leśna gościła m.in. Piotra Beczałę, Aleksandrę Kurzak, Roberto Alagnę, Rolando Villazóna, Ildara Abdrazakova i Sondrę Radvanovsky. Występ Joyce DiDonato był nie tylko niezwykle udaną kontynuacją tego cyklu, lecz także pokazał, jak bardzo może magnetyzować osobowość wielkiej artystki i świadomej twórczyni sztuki.

Joyce DiDonato na 13. NDI Sopot Classic © Alicja Weydmann
Joyce DiDonato na 13. NDI Sopot Classic © Alicja Weydmann

Pochodząca z Kansas City (tak jak Dorotka z cyklu powieści o Czarnoksiężniku i Krainie Oz L. Franka Bauma, rozsławionych przede wszystkim przez film z 1939 roku w reżyserii Victora Fleminga, jednego z twórców „Przeminęło z wiatrem”) śpiewaczka przedstawiła zróżnicowany i pozornie niepasujący do siebie repertuar, obejmujący Mozarta, Händla, Bizeta, Piazzolę, Mahlera i muzykę Hollywoodu. Jako ostatni utwór w programie wykonała słynną filmową pieśń, tęczowy hymn ze wspomnianego filmu „Over the rainbow” o Czarnoksiężniku („Gdzieś ponad tęczą”), manifestując swoje przywiązanie do wolności. – Gdzieś tam ponad tęczą niebo jest błękitne, a marzenia, które odważysz się śnić, naprawdę się spełniają – śpiewała.

Podczas bisów przewrotnie wróciła do kultury amerykańskiej, przywołując pieśń „Morgen” Ryszarda Straussa, o nieszczęśliwej parze kochanków, którzy gnębieni przez przeciwności losu wierzą, że jutro i tak wzejdzie słońce. Ostatnie słowa, jakie po dramatycznych przejściach w powieści Margaret Mitchell (i filmie Victora Fleminga) wypowiada Scarlett O’Hara, brzmią: – Zajmę się tym jutro. Jutro też jest dzień.

Joyce DiDonato © Alicja Weydmann
Joyce DiDonato © Alicja Weydmann

A zatem DiDonato zachęca wszystkich, by marzyć i nie rezygnować ze swoich zamierzeń i nigdy się nie poddawać. Także wtedy, gdy śpiewa repertuar ze swojej „zamierzchłej” wokalnej przeszłości, jak np. „Habanerę” z opery „Carmen” Georgesa Bizeta czy arię Cherubina (pierwszy bis) z „Wesela Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta, z niezwykłymi ozdobnikami, które sprawiają, że dzieło staje się jeszcze piękniejsze.

DiDonato studiowała technikę wokalną w Wichita State University, Academy of Vocal Arts w Filadelfii i w zespołach operowych w San Francisco, Santa Fe i Houston. Drogę do jej niezwykłej kariery ugruntowały nagrody na konkursach wokalnych, m. in. Metropolitan Opera National Council Auditions, Plácido Domingo Operalia Competition i George London Competition. W 2000 roku zadebiutowała w La Scali jako Angelina w „Kopciuszku” Gioachina Rossiniego, a w 2001 roku w Opéra Bastille w roli Rozyny w „Cyruliku sewilskim”. Wtedy stała się gwiazdą, której blask lśni do dzisiaj. Jako mezzosopran koloraturowy odnosiła wielkie sukcesy w repertuarze barokowym, zwłaszcza w operach Georga Friedricha Händla.

Joyce DiDonato podczas Gali Operaowe 13 NDI. Sopot Classic Festiwal © Alicja Weydmann
Joyce DiDonato podczas Gali Operowej 13 NDI. Sopot Classic Festiwal © Alicja Weydmann

Występowała też w dziełach Hectora Berlioza („Trojanie”), Vincenza Belliniego (Adalgisa w „Normie” czy genialny Romeo w „Capuleti i Montecchi”); z sukcesem kreuje też partie w operach współczesnych, które nierzadko napisane są specjalnie dla niej (Grace Kelly w operze „Jackie O” Michaela Daugherty’ego i siostra Helen w „Dead Man Walking” Jake’a Heggie’go – będzie to pierwsza premiera nowego sezonu 2023/2024 w Metropolitan Opera). Regularnie występuje na największych scenach świata, kreując także partie sopranowe (Elena w „La donna del lago” Gioachina Rossiniego czy Maria Stuarda w operze Vincenza Belliniego). Jest wielokrotną laureatką Grammy i Olivier Award 2018 za wybitne osiągnięcia w sztuce operowej. Kilka tygodni temu odwiedziła Katowice, promując swój projekt EDEN, wystąpiła w NOSPR i była to jej pierwsza wizyta w Polsce.

Joyce DiDonato © Alicja Weydmann
Joyce DiDonato © Alicja Weydmann

W Operze Leśnej w Sopocie artystka przedstawiła niezwykle przemyślany i zróżnicowany repertuar, którego style mogły pozornie do siebie nie pasować. W pierwszej części zaproponowała odwrotną podróż w czasie. Zaczęła od napisanej na początku XX wieku arii Conchy z zarzueli „El Niño Judio” Pablo Luny, płynnie przechodząc do Carmen, Sekstusa z „Łaskawości Tytusa” i tytułowego Kserksesa z dzieła Händla; od Sewilli, poprzez starożytny Rzym do antycznej Persji. We wszystkich utworach zaprezentowała wokalną wyobraźnię, polegającą przede wszystkim na indywidualnym odczytaniu utworu, trochę wbrew tradycji, ale ze wzbogaceniem o fantazję własnej interpretacji. Jej głos brzmiał (w niezbędnym na tej scenie nagłośnieniu) wspaniale, mocno i bardzo świeżo, a jej koronkowe miejscami brzmienie mezzosopranu potrafiło grzmieć niczym dzwon.

Co ciekawe, artystka potrafi wciąż i wciąż zaskakiwać swoją interpretacją, dostosowując ją emocjonalnie do tzw. atmosfery chwili. Nie inaczej (a właściwie: przede wszystkim!) było w trzech pieśniach Gustava Mahlera z cyklu „Rückert-Lieder”, zinstrumentalizowanych na wielką symfoniczną orkiestrę. To była najpiękniejsza, najbardziej wzniosła i najbardziej mistyczna część recitalu. W pieśni trzeciej, „Ich bin der Welt”, artystka dotarła do absolutu piękna; w pieśni drugiej zaś, „Liebst du um Schönheit”, wystarczyło, aby zaśpiewała jedno słowo, właśnie „Schönheit” – nawet gdyby ktoś nie znał jego znaczenia i tak by rozpoznał w barwie i artykulacji artystki, że chodzi o Piękno…

Joyce DiDonato i Michał Klauza na 13. NDI Sopot Classic © Krzysztof Mystkowski
Joyce DiDonato i Michał Klauza na 13. NDI Sopot Classic © Krzysztof Mystkowski

Joyce DiDonato w swych interpretacjach wychodzi właśnie od artykulacji, od słowa, od samogłosek i spółgłosek, budując wielowymiarowy, plastyczny, poruszający i przejmujący świat opowiadany śpiewem. We wszystkich prezentowanych podczas gali utworach wystarczało czasem jedno słowo, które w ustach artystki nabierało znaczenia determinującego całą arię. Wspaniale było też obserwować twarz artystki – jej mimika nieuchronnie zapowiadała ułamek sekundy wcześniej niż głos, jakie emocje za chwilę się pojawią…

Mam nadzieję, że w najbliższych edycjach Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena w Warszawie będziemy mogli usłyszeć cały cykl „Rückert-Lieder” w interpretacji tej znakomitej śpiewaczki; jej interpretacja Mahlera była chyba najbardziej wstrząsającym momentem tego niezwykłego wieczoru. Mahlera, ale także Ryszarda Straussa – pozornie prosta, łatwa i melodyjna pieśń „Morgen” w interpretacji Joyce DiDonato pokazała, że prawdziwe piękno kryje się w prostocie i szczerości.

Joyce DiDonato i Michał Klauza na 13. NDI Sopot Classic © Krzysztof Mystkowski
Joyce DiDonato i Michał Klauza na 13. NDI Sopot Classic © Krzysztof Mystkowski

Wspaniałym partnerem, z wokalnym wyczuciem proponowanych przez śpiewaczkę muzycznych styli, okazał się Michał Klauza, umiejętnie czuwając nad przebiegiem orkiestrowych brzmień, zwłaszcza w repertuarze romantycznym, choć może nie zawsze Maestro czuje delikatne wymogi baroku. A jeśli idzie o wstęp do „Tristana i Izoldy”, myślę, że sam Michał Klauza zrozumiał i usłyszał, że nie był to najlepszy wybór repertuarowy.

Występ Joyce DiDonato był nie tylko wieczorem cudownego śpiewu i mistrzowską lekcją belcanta. Wielka artystka potrafi wytrącić słuchacza ze sfery komfortu, zmuszając go do przeżycia i obcowania ze sztuką w sposób iście bezlitosny. I nawet jeśli czasem można było poczuć się odrobinę niekomfortowo, zaangażowanie śpiewaczki i jej przekonanie mogło sprawić, że widz odczuł coś więcej niż tylko genialny wokalny występ. To jest domena największych gwiazd, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Gdy Joyce śpiewa, świat – nawet jeśli bolesny i niedoskonały – staje się piękniejszy!

Joyce DiDonato na 13. NDI Sopot Classic © Krzysztof Mystkowski
Joyce DiDonato na 13. NDI Sopot Classic © Krzysztof Mystkowski