REKLAMA

Strona głównaPowiedzieli...

Powiedzieli...

Kaczyński zrobił dla sztuki operowej więcej niż ktokolwiek w jej dziejach w naszym kraju.

– Zygmunt Kałużyński

Jesteś wspaniały! Nie dziwię się, że masz aż tylu wrogów. Bądź dla nich wyrozumiały i pomyśl, co byś ty zrobił na ich miejscu?!

– Mira Zimińska

Nie masz w kraju liczniejszej mafii wiernych wyznawców tego umuzykalnionego szatana w prześlicznej powłoce! Kaczyńskiego uwielbiają miliony posłusznych telewidzów, punktualnie opłacających miesięczny abonament. Za wszystko: za urodę, wdzięk…

– Janusz Atlas

Pamiętaj, miarą Twoich sukcesów będzie liczba Twoich wrogów.

– Beata Artemska

Pragnę serdecznie podziękować za pańskie magazyny muzyczne. Są mistrzowsko redagowane, a pański urok osobisty i wiedza nadają im niepowtarzalny wymiar. Dzięki Panu spędziłem wspaniałe chwile przed telewizorem. Będę zawsze pańskim wdzięcznym telewidzem i słuchaczem. Życzę Panu wszystkiego najlepszego!

– Jerzy Afanasjew

Gdybym umiał tyle i tak mówić jak Bogusław Kaczyński, zostałbym posłem na sejm, aby premiera nie dopuścić do głosu.

– Jerzy Waldorff

“Sukces”: Odnoszę wrażenie, że w Telewizji Polskiej jest więcej kopii niż oryginałów. Czy mogłaby pani wskazać oryginały? Grażyna Torbicka: Nie lubię tego typu wyliczeń, bo zawsze istnieje niebezpieczeństwo pominięcia kogoś. Ale skoro pan nalega… Niewątpliwie oryginałem jest Bogusław Kaczyński.

– Grażyna Torbicka

Idealnym prezenterem byłby człowiek łączący: łagodność Bożeny Walter, indywidualność Bogusława Kaczyńskiego í poczucie humoru Wojciecha Manna.

– Alicja Resich-Modlińska

Oto co może pasja, zjawisko u nas deficytowe. Tutaj: pasja jednego człowieka. Mowa o Bogusławie Kaczyńskim, niestrudzonym słudze opery, popularyzatorze rodzimej i światowej wokalistyki. Bez jego zapału, poświęcenia i determinacji nie mielibyśmy imprezy w Łańcucie, uczt operowych w telewizji ani kiepurowskiego festiwalu i konkursu w Krynicy. Jest popularyzatorem, ale i animatorem oraz menedżerem. Dwoił się, troił. Był na posterunku w dzień i w nocy. Gasił ogień konfliktów i wzniecał entuzjazm. Bóle głowy, stany podgorączkowe, kłucie w okolicy serca, stresy — to cena, jaką płacił za niemal całodobową aktywność. Wykonywał funkcje i załatwiał sprawy daleko wybiegające poza obowiązki, wynikające z szefostwa artystycznego i przewodniczenia jury. Przerósł samego siebie. Był mocną osią, wokół której przez dwa tygodnie kręciła się festiwalowa karuzela. Sprawił, że sztuka operowa stała się w Krynicy radością życia. Nasze wielkie uznanie!

– Zbigniew K. Rogowski

Jest wielkim znawcą opery i wokalistyki, także rzutkim, fantastycznie sprawnym menadżerem. Ma w sobie jakiś magnetyzm, który sprawia, że wszyscy go kochają i w związku z tym niczego mu nie odmawiają. Takich ludzi jak Bogusław Kaczyński przez całe życie spotkałem na świecie dwóch, no może trzech.

– Giuseppe Di Stefano

Pomnę posiady, których gościem była synowa autora Trylogii, jedna z dam ostatnich naszego kraju i czasów naszych wielce już sędziwa pani Zuzanna Sienkiewiczowa z Oblęgorka. Kaczyński mówił o Wagnerze! Jej ze świata rozlewnych dum Podola, pioseneczek ojczystych Bywaj dziewczę zdrowe. Chciałoby się pobiec z panem do Bayreuth w krąg Pierścienia Nibelunga ! — zawołała. Wielki to dar-umieć mówić o swojej miłości ku sztuce tak, by zapłonęli nią inni. Bogusławowi dany jest ten płomień.

– Barbara Wachowicz

To zadziwiające, z jaką miłością i szacunkiem mówi o gwiazdach – sam będąc największą gwiazdą.

– Beata Tyszkiewicz

Postać i osobowość Bogusława Kaczyńskiego to epokowe wydarzenie w dziedzinie propagowania sztuki rodzimej oraz światowej. Mówi prosto, językiem zrozumiałym dla szerokich mas, językiem czysto polskim, językiem naszych wieszczów.

– Wanda Wermińska

High life, bon ton, savoir-vivre, pardon, utytułowane nazwiska, usztywnione gorsy, rajery, lakiery, fiolety, czernie, purpury, a w środku Bogusław Kaczyński. Łańcut stał się nie tylko modny, lecz i akceptowany. Na festiwalu w Łańcucie wypada być. Odległość nie gra roli. W Łańcucie w maju odbywa się festiwal gwiazd, który ściąga elitę.

– Andrzej Wróblewski

Blask żyrandoli i reflektorów. Kreacje, perfumy, kwiaty. Wielki świat, wielcy artyści, wielki upał. Muzyka dla wszystkich i dla każdego. Kto przyjdzie lub przyjedzie do pałacu, jeśli zdobył bilet, wyjedzie w szarość codzienności ze wspomnieniami. Do następnego maja albo na zawsze. To wszystko magia wielkiej sztuki, telewizji, także osobowości Bogusława Kaczyńskiego, który dziś nie może już przejść spokojnie alejami parku. On tu króluje…

– Ewa Solińska

Kaczyński pojawia się na ekranie, nic się nie dzieje, a wszyscy gapimy się w ekran jak cielę na malowane wrota.

– Jerzy Gruza

Ani Pan, ani polskie społeczeństwo nie powinno i nie może czekać, aż nadejdą czasy dla entuzjastów, ludzi ofiarnych i uczciwych. Ten rok potwierdził moje przypuszczenia: nie dlatego odmówiono Panu Teatru Wielkiego, że brak Panu zdolności czy przygotowania, a wręcz przeciwnie, obawiano się, że może Pan wzniecić entuzjazm, patriotyzm, obudzić Polaków z odrętwienia, apatii i hipnozy. O możliwościach teatru świadczy rok 1968 — inscenizacja “Dziadów” w Teatrze Narodowym. Zadaniem i obowiązkiem Teatru Wielkiego jest wychowanie następnych pokoleń w miłości do tradycji, strzeżenie kultury narodowej przed obcymi wpływami. Obecny repertuar jest tego zaprzeczeniem (“Grek Zorba”). Polska stała się teraz wielką sceną narodowego dramatu. Polacy zastygli w upiornym tańcu, hipnotycznym śnie, jak sparaliżowani patrzą na upadek i poniżenie swojej Ojczyzny. Pan jest jednym z nielicznych, którzy potrafią zadąć w Złoty Róg, symbol polskiej chwały, spowodować otrzeźwienie narodowe i zmienić scenariusz kolejnego aktu narodowego dramatu. Kulturę polską uratować można tylko chroniąc Ojczyznę i Naród przed upadkiem. Proszę wierzyć w swoje przeznaczenie, bo gdy minie wyznaczony czas, Róg straci swą moc.

– Zbigniew Węsierski

Cieszę się, że mamy w kraju takiego dzielnego, prawego Polaka. Z zapartym tchem oglądaliśmy z żoną Pana zmagania i podziwiamy odwagę, z jaką Pan odpierał ataki nienawistnych ludzi. Nas także napadnięto, usiłowano wdeptać w błoto, wrzucić do rynsztoka tylko dlatego, że złożyliśmy narodowi w darze dorobek całego życia. Nie umieliśmy się bronić. Po wczorajszym Pana wystąpieniu (“Interpelacje”) odzyskaliśmy nadzieję i siły. Przy pierwszej okazji zdemaskujemy prawdziwe oblicze wrogów, nie pozwolimy, aby nas obrażano. Sercem jesteśmy z Panem i za Panem.

- Zbigniew K. Porczyński

Barbara Wachowicz powiedziała: “Kretowisko” czyta się jednym tchem, a potem robi się bardzo smutno. To prawda, robi się smutno, ale nie beznadziejnie. Ta książka, podobnie jak jej autor, pozostawia nadzieję, pozwala wierzyć, że jeśli nie zabraknie nam entuzjazmu — zwyciężymy.

- Zbigniew Rykowski

Nie będzie w tym przesady, jeśli napiszę, że jest jedną z najpopularniejszych, najbardziej lubianych osób pomiędzy Odrą a Bugiem, Bałtykiem i Tatrami. Wielbicielki od lat piętnastu do osiemdziesięciu pięciu oblegają go, pragnąc zdobyć autograf. Zawsze elegancki, szarmancki — rozdaje promienne uśmiechy. Pewna dama jeździ za nim po całym kraju, wręczając w dowód sympatii, uznania, uwielbienia purpurowe amarylisy. Trafił do anegdoty. Masowo kolportuje się o nim bardziej lub mniej wiarygodne plotki. Wysoki — wzrost ponad sto osiemdziesiąt pięć centymetrów, mieszka w Warszawie, jeździ samochodem marki “Dacia”, w którym stale się coś psuje. Lubi rauty, przyjęcia, wielki świat. Kocha muzykę operową. Krótko: Bogusław Kaczyński.

- Łukasz Wyrzykowski

Boguś Kaczyński to świetny prezenter i robi tę robotę znakomicie! Zresztą jeszcze za jedno trzeba być mu wdzięcznym, że kiedy ogłoszono plebiscyt na człowieka roku —robotnicy Ursusa wybrali właśnie Kaczyńskiego. To przecież Chopinowi by się nie zdarzyło!

- Jerzy Waldorff

Szanowny i kochany Panie! Jeżeli zdarzy się tak, że wśród nawału listów trafią do Pana moje słowa, uznam to za szczęśliwy omen. Z radością słucham programów, które Pan prowadzi. To są uczty duchowe. Telewizja jest na ogół płytka, dąży do zaspokojenia oczekiwań widowni o najmniej rozbudowanych potrzebach intelektualnych i estetycznych. Widać nadeszły takie czasy. Ale proszę się nie poddawać, nie opuszczać skrzydeł. Trzeba walczyć i nigdy nie obniżać lotu. Panująca obecnie moda na szare myszy, na nijakość — kiedyś wreszcie się skończy. Przyszłość należy do takich ludzi jak Pan.

- Seweryna Szmaglewska

Fenomen! Nic nie robi, nie gra, nawet nie gestykuluje. Mówi. I to wystarcza! Na czym to polega? Cudowny dar opowiadania!

- Joanna Sokołowska-Gwizdka

Bogusław Kaczyński jest najbardziej eleganckim mężczyzną, jakiego spotkałem w Polsce. Nigdy nie zapomnę jego opowieści o Callas. Chociaż dobrze ją znałem, razem przygotowaliśmy dla La Scali premierę “Medei”, pokładałem się ze śmiechu.

- Leonard Bernstein

Na widowni przedstawiciele agencji artystycznych, dyrektor La Scali, fragment żywej historii polskiej opery: Wanda Wermińska, Maria Fołtyn, Barbara Kostrzewska, Wacław Domieniecki ; oficjalni goście. Gdyby nawet jakiś człowiek nie wiedział, kto się za tym kryje, kto tym wszystkim dyryguje, kto umie dodać imprezie tak ogromny rezonans, kto potrafi tak zgalwanizować publiczność, że wszystkie lamenty nad “pokoleniem głuchych” i pustawymi salami koncertowymi wydają się upiorem z dalekiej przeszłości – mógłby od razu się domyślić. Kto umie być menadżerem festiwalowym, jacy rodzą się czasem tylko w Ameryce, kto tak potrafi tworzyć żywą dekorację festiwalu, kto jest tym namiętnym kolekcjonerem ciekawych osobowości artystycznych, dzięki którym rodzi jedyna w swoim rodzaju atmosfera festiwalu? Tylko jeden człowiek w Polsce — Bogusław Kaczyński, znawca opery, autor, dziennikarz, prezenter, za którym szaleje publiczność.

- Janusz Ekiert

Improwizacja. Teatr Wielki w Łodzi. Podnosi się kurtyna. Na ascetycznie pustej scenie tylko jeden człowiek — Bogusław Kaczyński. Przez widownię przelatuje westchnienie, zamienia się w okrzyk. Okrzyk w owację. A potem Bogusław mówi. Majstersztyk konstrukcji, arcydzieło interpretacji. Monodram wielkiego aktora pióra wspaniałego pisarza. Salwy śmiechu. Łzy wzruszenia. Trwa owacja, gdy pędzimy za kulisy, żądając od razu przegrania taśmy. “Jakiej – dziwi się Kaczyński – Nikt tego nie utrwalił. Scenariusz? Skądże! Do ostatniej chwili nie wiedziałem, o czym będę mówił”.

- Barbara Wachowicz

Wokół skrzeczała przaśna, zaściankowa, siermiężna, socrealna rzeczywistość, a Bogusław Kaczyński wbrew szeroko płynącej fali bylejakości, ortalionów i bistorów ubierał się tak, jak nakazywała zachodnia moda. Na swojej niezapomnianej łańcuckiej imprezie postanowił coś zmienić w powszechnie lekceważonym sposobie ubierania się. Rozpętał burzę prasową, której efektem była seria napastliwych publikacji autorstwa orędowników równania w dół. Ale on nie zważał na to i dalej umieszczał adnotację: obowiązują stroje wieczorowe. Potem napastnicy umilkli i już tylko mówiono o sukcesie. Na tamtym małym kawałeczku innego, nieprzylegającego do koloru otaczającej rzeczywistości świata on i jego goście byli już w Europie.

- Wiesława Czapińska

Bogusława Kaczyńskiego podziwiam właśnie za jego inność, za jego swoistość, za niepowtarzalny styl. Podobnie podziwiałem kunszt aktorski lreny Eichlerówny czy styl bycia i pisania mojej ciotki, pisarki Marii Kuncewiczowej. I jeszcze coś podobnego mógłbym powiedzieć o wielkiej damie Ninie Andrycz. Każdy z nich potrafił zbudować swoją osobowość, nie bać się osobności, nie przerazić gniewem szaraków. Każdy z nich coś nam ofiarował. I mogę być tylko wdzięczny Bogusławowi Kaczyńskiemu za jego dary. Korzystajmy z nich, póki można, bo nie w każdym czasie ktoś taki się rodzi.

- Piotr Kuncewicz

Bogusław Kaczyński pozostanie w historii wybitnych popularyzatorów muzyki jako ten, który ocalał od zapomnienia dziesiątki śpiewaczek, utworów i dzieł. Czynił to zaś z zapałem, fantazją i talentem. Gdyby jego podopieczne gwiazdy miały fantazję godną sławy, to mogłyby zresztą na urodziny zrobić panu Bogusławowi pewien prezent. Przecież wielkie primadonny są nie tylko grube, kapryśne i próżne. Niektóre są również potwornie bogate. Niechby się złożyły po jednym brylancie i z tej zrzutki kupiły panu Bogusławowi jakąś operę! To byłoby przynajmniej godny opery gest. Ale nie ma wdzięczności na tym świecie. Co do mnie, to jeździłam z panem Bogusławem po parku w Łańcucie powozem i byłam zadowolona. Dzięki niemu też przetłumaczyłam cztery sonety Vivaldiego i musiałam się nauczyć po włosku. Głupstwo, głupstwo!

- Agnieszka Osiecka

Bogusław Kaczyński pozostanie w historii wybitnych popularyzatorów muzyki jako ten, ktW jednym z pierwszych programów “Róbta co chceta” zapytałem Bogusława Kaczyńskiego, czy zna grupę Defekt Mózgu, odpowiedział, że nazwa jest dziwna, a muzyki nie słyszał… i zaraz potem zaczął mówić o swoich muzycznych fascynacjach, czyli — gdybym mu nie przerwał — to opowiedziałby całą historię muzyki operowej. Najważniejsze wydaje się jednak to, że choć może mu się nie podobać rock`n`roll, to znalazł chwilę czasu, by powiedzieć coś dla naszego programu. Świadczy to o jakimś wielkim szacunku dla publiczności – to widać po jego krasomówstwie. Gdy oglądam go w telewizji, mam wrażenie, że zaraz pocałuje mikrofon, a w chwilę potem mnie. Oczywiście jego świat smokingów i białych pozapinanych koszul jest dla mnie śmieszny i obcy. Ale nie można zapominać, że rozchełstany, długowłosy Sting wystąpił razem na koncercie z Pavarottim. Myślę, że i w naszym programie wysłuchamy kiedyś muzyki z działki Bogusława Kaczyńskiego…

- Jerzy Owsiak

Bogusław Kaczyński pozostanie w historii wybitnych popularyzatorów muzyki jako ten, ktW jednym z pierwszych programów “Róbta co chceta” zapytałem Bogusława Kaczyńskiego, czy zna grupę Defekt Mózgu, odpowiedział, że nazwa jest dziwna, a muzyki nie słyszał… i zaraz potem zaczął mówić o swoich muzycznych fascynacjach, czyli — gdybym mu nie przerwał — to opowiedziałby całą historię muzyki operowej. Najważniejsze wydaje się jednak to, że choć może mu się nie pZ uwagą obserwowałam pana zmagania, walkę o fotel dyrektora Teatru Wielkiego. W jednej z audycji, cytując powiedzenie Konfucjusza: “Ludzie potykają się nie o góry, lecz o kretowiska”, powiedział pan, że góry są mniej okrutne od ludzi. To prawda. Nie należy jednak tych gór traktować jako ucieczki od ludzi. Jeżdżę tam, bo pokochałam je trzydzieści lat temu i miłość ta trwa do dzisiaj. Oczywiście, że ludzie są okrutni. Góry są obojętne i dlatego nie możemy oczekiwać od nich ludzkich uczuć. Jest im obojętne, co wśród nich robimy. Pewnego dnia nawet tam giniemy. Ale nie dlatego, że jest to jakaś gra między górą i człowiekiem. Natomiast tutaj, na dole, jest gra pomiędzy ludźmi. Myślę, że pan i ja mamy z sobą wiele wspólnego. Oboje mierzymy się z górami. Ja — z górami, które są groźne, ale bardzo piękne. Pan — z górami niekompetencji, zawiści, nietolerancji i paru jeszcze innych rzeczy.

- Wanda Rutkiewicz