REKLAMA

Instrumenty mogą rozmawiać o wszystkim, a muzyka to język ponad granicami. „Strunowe dialogi” w Hali Koszyki

Konstancja Śmietańska, Julia Charmuszko, Antoni Wrona, Stefania Grabiec oraz Andrzej Powała wystąpili w strunowych duetach skrzypiec, wiolonczeli i gitary. Młodzi artyści w rozmowie z ORFEO podzielili się swoimi wrażeniami, co może być tematem tych instrumentalnych rozmów. Opowiadali także, jak gra się w nieoczywistej przestrzeni koncertowej, jaką jest Hala Koszyki.

W programie koncertu „Strunowe dialogi” z cyklu „Midnight Concert” 23 stycznia 2024 roku licznie zgromadzona publiczność wysłuchała utworów Arcangela Corellego („La Folia”, wiolonczela i skrzypce), Luigiego Boccheriniego (sonata „B-dur G8” na dwie wiolonczele oraz ,,L’imperatrice A-dur na wiolonczelę i gitarę), a także Georga Friedricha Händla („Passacaglia” na skrzypce i wiolonczelę).

Organizatorzy (Julian Cochran Foundation i Hala Koszyki) zadbali o niezwykłość prezentowanego programu. Młodzi artyści: Julia Charmuszko (skrzypce), Stefania Grabiec (skrzypce), Konstancja Śmietańska (wiolonczela), Antoni Wrona (wiolonczela) oraz Andrzej Powała (gitara) grali z odwagą i żarem, a ich interpretacje w niezwykły sposób rozświetliły styczniowy, deszczowy wieczór. Muzycy zapowiadali kolejne utwory i opowiadali o historii ich powstania i istocie improwizacji (fantastyczny miniwykład Konstancji Śmietańskiej m. in. o „ostinato” i ciekawe wprowadzenia Antoniego Wrony).

„Strunowe dialogi” w Hali Koszyki © Aleksander Jura
„Strunowe dialogi” w Hali Koszyki © Aleksander Jura

To były nieoczywiste połączenia instrumentów: publiczność wysłuchała dialogu skrzypiec z wiolonczelą i gitary z wiolonczelą. W pewnym momencie walczyły operując basowym brzmieniem i sopranowym niebem dwie wiolonczele, w innym utworze muzyczny pojedynek wiolonczela stoczyła także z gitarą. Były to prawdziwe instrumentalne dialogi, pełne nie tylko dynamicznych napięć, ale też miłosnego muzycznego liryzmu. Antoni Wrona zaprezentował wiolonczelowe monologi: „Suitę na wiolonczelę solo nr. 3 C-dur BWV 1009” Johanna Sebastiana Bacha, a także „Wariację Sacherowską”, żart muzyczny Witolda Lutosławskiego.

Konstancja Śmietańska, Julia Charmuszko, Antoni Wrona, Stefania Grabiec oraz Andrzej Powała podzielili się swoimi wrażeniami, co może być tematem tych instrumentalnych rozmów, opowiadali także, jak gra się w nieoczywistej przestrzeni koncertowej, jaką jest Hala Koszyki.

Antoni Wrona (wiolonczela): Przestrzeń Hali Koszyki okazała się być wyjątkowo ciepła i sprzyjająca. Przyszedłem tam raczej nie oczekując ogromnego zainteresowania tym, co zagram, lecz w rzeczywistości było zupełnie odwrotnie. Widownia z największym skupieniem słuchała tego co mamy do powiedzenia – nie tylko za pomocą języka mówionego, ale i muzyki. 

W istocie muzyka to interakcja z innym człowiekiem za pomocą dźwięku. Chodzi o to, aby przy użyciu instrumentu wywołać w drugiej osobie jakiś stan – może być to emocja, zainteresowanie lub zwykła uwaga. Kameralistyka to właśnie interakcja z osobami w zespole. Wzajemnie na siebie współoddziałujemy, tworząc coś jeszcze ciekawszego i doskonalszego dla odbiorców. Jest to wspaniałe uczucie, kiedy zespół świetnie bawi się muzyką na scenie i może ten stan emocjonalno-duchowy przekazać słuchaczom.

Konstancja Śmietańska i Antoni Wrona © Aleksander Jura
Konstancja Śmietańska i Antoni Wrona © Aleksander Jura

Julia Charmuszko (skrzypce): Myślę, że przede wszystkim inny jest rodzaj skupienia podczas występu w miejscu takim, jak Hala Koszyki. Zewsząd docierają bodźce, co może być powodem dekoncentracji. Jednak z drugiej strony świadomość bycia częścią tego zbioru zdarzeń złączonych wspólną przestrzenią sprawia, że jako wykonawcy możemy poczuć się swobodnie i pozwolić muzyce po prostu wypełnić tę przestrzeń.

Instrumenty mogą rozmawiać o wszystkim. A najwspanialsze jest to, że mogą rozmawiać także o tym, na co nie ma słów. Według mnie rozmowy instrumentów głównie dotyczą właśnie tego, co nie mieści się w pojęciowym pojmowaniu rzeczywistości. 

Andrzej Powała i Antoni Wrona © Aleksander Jura
Andrzej Powała i Antoni Wrona © Aleksander Jura

Andrzej Powała (gitara): Ludzie w takim miejscu mogą się na bardzo wiele sposobów rozproszyć: zająć się rozmową, wstać, wyjść, wyjąć telefon, czy zapatrzeć się w życie restauracji. Niektórzy klasyczni muzycy mogliby być tym sfrustrowani, ja jednak bardzo to lubię. Zdejmuje to ze mnie, jako wykonawcy dużo presji. Typowa sala koncertowa kojarzy mi się z komorą deprywacyjną, w której za samopoczucie i satysfakcję słuchaczy osobiście odpowiadam ja – jako wykonawca. W miejscu takim, jak kipiąca bodźcami Hala Koszyki, jestem w stanie przyciągnąć uwagę słuchaczy tylko czymś naprawdę dobrym, ciekawym i zaskakującym. W trakcie grania ułatwia to myślenie o potencjalnych sukcesach danego wykonania, nie zaś o potencjalnych niepowodzeniach, co z kolei pomaga uwolnić drzemiący w chwili muzyczny potencjał. Dzięki mnogości wrażeń w Hali jest mi dużo łatwiej skupić się na jednej wyłowionej rzeczy z morza bodźców, niż w sytuacji, w której jedyne wrażenia dźwiękowe i wizualne dostarczam ja. Ale nie wiem o czym rozmawiają instrumenty dęte czy perkusyjne, strunowe, na pewno rozprawiają głównie o teorii strun. 

Konstancja Śmietańska i Julia Charmuszko © Aleksander Jura
Konstancja Śmietańska i Julia Charmuszko © Aleksander Jura

Konstancja Śmietańska (wiolonczela): Hala Koszyki jest faktycznie oryginalnym miejscem na występy, szczególnie te z muzyką klasyczną. Jest, co prawda, sporo elementów rozpraszających, jak choćby chrzęst sztućców w tle, czy rozmowy – wszystko to razem tworzy charakterystyczny szum. Osobiście, bardzo lubię ćwiczyć w szumie. Moje najlepsze sesje ćwiczeniowe odbywały się, gdy tata odkurzał akurat mieszkanie. Generalnie, w takich warunkach dużo lepiej się skupiam, bardziej wsłuchuję, a jednocześnie odczuwam mniejszą presję i stres. Nawet nie ze względu na to, że czuję się mniej „na wierzchu”, to raczej poczucie, że nie jestem sama. To co zrobię ma uprzyjemnić gościom wieczór, nie stanowi natomiast istoty przetrwania, tak często górującej, w umysłach młodych muzyków.

Myślę, że nasze instrumenty mają co najmniej tyle samo tematów rozmów, co my. Muzyka pięknie odzwierciedla wszelkie sytuacje dnia codziennego, od błogiego wylegiwania się w łóżku, poprzez rześki poranny spacer, po chwile smutku i przygnębienia, kłótni, dramatu życiowego. Myślę, że program naszego koncertu był na tyle zróżnicowany, że dałoby się odnaleźć w nim większość emocji towarzyszących nam na różnych etapach życia. Wierzę, że struny naszych instrumentów są w stanie poruszyć najgłębiej skryte struny ludzkich dusz.

Konstancja Śmietańska i Julia Charmuszko © Aleksander Jura
Konstancja Śmietańska i Julia Charmuszko © Aleksander Jura

Stefania Grabiec (skrzypce): Scena w Hali Koszyki to rodzaj sceny, na jakiej jeszcze nigdy nie miałam okazji wystąpić. Bardzo otwarta i przede wszystkim zapraszająca przechodzących do uczestniczenia we wspaniałym wydarzeniu muzycznym. Nie była to aura zupełnej ciszy i powagi rodem z sali filharmonii. Atmosfera panująca podczas tego koncertu niezwykle mnie inspirowała i uskrzydlała swoją niestandardowością. Wiedziałam, że oprócz miłośników muzyki klasycznej mogły pojawić się osoby, dla których muzyka poważna może nie być pierwszym wyborem z gatunków muzyki. Odczuwałam pewną odpowiedzialność i chęć zainteresowania, być może nawet przypadkowego odbiorcę, tym, co tworzę razem z resztą artystów. 

Dialogi w utworach między instrumentami są tak naprawdę bardzo adekwatne do tych, jakie często prowadzimy między sobą na co dzień. Wymieniamy się żartami, jesteśmy wobec siebie czuli, a czasami nawet wzburzeni. Piękne w muzyce jest to, że każdy słuchacz taki dialog może odczytać dla siebie osobiście, w korelacji z tym, jak dane emocje w konkretnym czasie czuje. 

Muzyka to język ponad granicami i każdy słuchacz bez względu na to jakim językiem się posługuje, czy jakiej muzyki słucha, żart muzyczny odczyta, melancholię odczuje i gniew również będzie dla niego jasny – zrozumie rozmowę instrumentów na każdy temat. Razem z Antonim Wroną mieliśmy ogromną przyjemność zagrać na koncercie „Passacaglię” Händla-Halvorsena, w której to dialog między instrumentami się nie kończy. Była to ogromna satysfakcja z grania utworu, który dokładnie jest odzwierciedleniem rozmowy, połączenia dramatu, smutku i radości.

Stefania Grabiec i Antoni Wrona © Aleksander Jura
Stefania Grabiec i Antoni Wrona © Aleksander Jura
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne