O mistrzu Wiesławie Ochmanie powiedziano już tyle, że sam maestro twierdzi, że się w tym gubi trochę. Jednak niezmiennie od zawsze tryska – mimo 88 lat – energią i humorem. Co więcej – Jego tak charakterystyczny tenor wciąż brzmi świetnie i jest niezwykle nośny, ale to przecież od lat było domeną tegoż artysty.
Urodzony w 1937 roku jest żyjącym świadkiem dźwigającej się po II wojnie światowej kulturalnej Polski. Co więcej, sam z czasem staje się jej symbolem na światowych scenach operowych, współpracując z największymi nazwiskami od śpiewaków począwszy – Plácido Domingo, Luciano Pavarotti, Teresa Żylis – Gara i wielu innych, kończąc na dyrygentach – by wspomnieć chociażby tylko wielkiego Herberta von Karajana.
Zawiercie jest dla Wiesława Ochmana jednym z ulubionych miast w Polsce. Jak sam mówi – ma takie cztery. Zapytany niedawno przez amerykańskiego dziennikarza odpowiedział, że są to Warszawa, Bytom, Kraków oraz właśnie Zawiercie.

To właśnie w tym mieście przez 25 lat artysta prowadził swoje niezapomniane koncerty pt.: „Wiesław Ochman i jego goście”. To tam, po cichu, bez dużego rozgłosu mistrz śpiewał, by zebrać niebagatelne kwoty, które w całości, co podkreśliła pani prezydent miasta – przekazywał na cele charytatywne, szczególnie na zawierciański szpital. Trudno więc dziwić się że festiwal praktycznie wyprzedany jest na długo przed czasem a sala miejskiego ośrodka kultury zawsze pęka w szwach.
Tegoroczny festiwal rozpoczęła gala pod tytułem „Melodie Pucciniego w karierze Ochmana”. Uczestniczy usłyszeli praktycznie przekrój najsłynniejszych fragmentów ze wszystkich dwunastu oper Pucciniego, kompozytora, którego role Wiesław Ochman wykonywał we wszystkich najważniejszych scenach świata, od mediolańskiej La Scali po Metropolitan Opera w Nowym Yorku.

Oprócz archiwalnych nagrań maestro Ochmana usłyszeliśmy na żywo artystów scen polskich Barbarę Gutaj, Annę Maszczyk, Ilonę Krzywicką, Pawła Skałubę, Dominika Sutowicza, Pawła Trojaka, a jurajską orkiestrę kameralną brawurowo poprowadził Leopold Stawarz. Orkiestra ta towarzyszyła artystom we wszystkich trzech dniach festiwalu.
Oskar Świtała jak zwykle z gracją prowadził koncert okraszając go anegdotami z życia mistrza. Jak na zakończenie sam Wiesław Ochman powiedział: Kiedy Oskar o mnie opowiada zawsze dowiem się o sobie czegoś nowego.
Były momenty które mnie zaskoczyły. Po pierwsze – wstęp do opery „Wiły”. Dlaczego tak mało znana jest ta opera? Niesamowita muzyka prawie całkiem zapomniana. Choć to pierwsza opera Pucciniego, już sam wstęp pokazuje jak genialnym był kompozytorem.

Zadbano o świetną oprawę wizualną, z wykorzystaniem technologii multimedialnych ale przede wszystkim z scenograficznych. Pięknie ubrany Chór Festiwalu Wiesława Ochmana – mieszany chór miasta Zawiercie – w ariach z „Madame Butterfly” w kimona i parasolki a w „Tosce” w mnisze szaty – robił wrażenie. Chór złożony ze śpiewaków pasjonatów, a nie zawodowych muzyków był świetnie, co trzeba podkreślić przygotowany wokalnie.
Nieodłącznym elementem towarzyszącym Festiwalowi Wiesława Ochmana jest zawsze wernisaż malarski – wszak maestro Ochman jest także malarzem, czego mogliśmy doświadczyć podczas gali zamykającej festiwal. Niektóre obrazy mistrza stanowiły piękne uzupełnienie scenografii, zarówno w wersji multimedialnej, jak i wystawione na sztalugach w rogach sceny. Co ciekawe na wernisażu nie znalazły się płótna mistrza, ale innych współczesnych malarzy.

Drugiego dnia w bazylice świętych apostołów Piotra i Pawła można było wysłuchać koncertu „Sacrum i Profanum”, gdzie poprzez pieśni sakralne i świeckie prowadził widzów mistrz ceremonii Oskar Świtała. I tutaj dane nam było już kilkakrotnie usłyszeć na żywo głos samego Wiesława Ochmana, który wciąż urzeka swoim brzmieniem.
Mistrzowi drugiego dnia towarzyszyli: Katarzyna Bochyńska – Wojdył, Paulina Dybowska, Anna Wolfinger, Natalia Lehwar i Leokadia Duży. Na organach grał Robert Grudzień. Na zakończenie wybrzmiał chóralny utwór dedykowany Wiesławowi Ochmanowi: „Vita artem creat” napisany przez Gabriela Kaczmarka specjalnie na tę okazję. Atmosfera pięknej bazyliki w połączeniu z muzyką sprawiła, że koncert był świetnym mistycznym przeżyciem.
Trzeciego dnia podczas gali zamknięcia festiwalu popłynęły znane melodie z operetek i musicali a koncert nosił tytuł: „Wiesław Ochman i jego goście”. Było to oczywiście bezpośrednie nawiązanie do znanych zawierciańskiej publiczności koncertów charytatywnych. Był to wieczór niezwykle radosny. Maestro tryskał humorem, a dialogowana forma konferansjerki z Oskarem Świtałą, przeplatana anegdotami z życia mistrza, prowadziła widzów przez różne dzieje jego kariery. Szczególnym momentem było odznaczenie pomysłodawcy festiwalu Jarosława Świtałę oraz jego syna Oskara Świtałę kolejno: złotą i srebrną Odznaką Honorową za Zasługi dla Województwa Śląskiego. Odznaczenie to jest przyznawane przez kapitułę Sejmiku Śląskiego osobom szczególnie zasłużonym dla województwa.

Niedzielnego wieczoru gośćmi Wiesława Ochmana byli: Renata Dobosz, Daria Sawczuk, Ewa Warta-Śmietana, Justyna Dyla, Natalia Słowikowska a także panowie: Mingxuan Chen, Xionfeng Huang, Jakub Milewski oraz goście specjalni: Bożena Zawiślak – Dolny, Adam Zdunikowski i Krystian Ochman. Oczywiście owacjom nie było końca, a wytrwali widzowie zdołali także po koncercie otrzymać autograf i zrobić sobie z artystami pamiątkowe zdjęcia.
Z mistrzem Wiesławem Ochmanem miałem szczęście spotkać się już wiele razy, kilkanaście lat temu przeprowadziłem z nim wywiad. Ostatni raz widzieliśmy się właśnie cztery lata temu. Jakież więc było moje zaskoczenie i zdziwienie mojej żony, gdy już pierwszego dnia, kierując się na swojej honorowe miejsce wśród widowni rozpoznał mnie i podał mi rękę przy całej sali na głos wypowiadając: Serwus Adrian…

To świadczy, jak uważnym, życzliwym i pełnym serca do ludzi pozostał, mimo swej wielkiej kariery – zawsze empatyczny i ciepły wobec każdego z kim rozmawiał. Mimo wieku i zmęczenia cierpliwie pozujący po koncercie do zdjęć, rozdający autografy. Rozmawiający z każdym, kto do niego podszedł. Jak mało jest dziś tak skromnych, a przy tym tak wielkich artystów.
Cieszy także fakt, że choć nowe pokolenie artystów podbija dziś te same wielkie sceny, co mistrz Wiesław Ochman, nie zapominamy o legendarnych postaciach, których – choć pozostało ich już niewielu – wciąż mamy szczęście gościć między nami. Takie festiwale są pięknym wyrazem czci dla nich i ich wspaniałych karier.



