Dzieło Straussa to swoisty pastisz pierwotnie będący częścią większej całości – trwającego ponad 6 godzin operowo–teatralnego utworu opartego na Molierowskim „Mieszczaninie szlachcicem”. Kompozytor nie pałał jednak zbytnim entuzjazmem, praca szła mozolnie i dopiero zmotywowany listem autora libretta Hugo von Hofmannsthala (z 5.05 1911 r.) zaangażował się nieco bardziej energicznie we wspólny projekt. Premiera pierwszej wersji odbyła się w Hoftheater w Stuttgarcie 25 października 1912 roku. Spektakl wędrował po teatrach niemieckich, tytuł wystawiono też w Zurychu i Londynie, po czym zniknął z afiszów. Hofmannsthalowi trudno się jednak było pogodzić z porażką, a głęboko przekonany o wartości dzieła zaczął rozważać jego skrócenie, odejście od Moliera, słowem – przerobienie tak, by powstała pełnowymiarowa opera. Tekst libretta ukończył rok później. Muzyka wybrzmiała dopiero po trzech latach (w trakcie prac nad „Ariadną”, Strauss skomponował pierwszą wersję „Kobiety bez cienia”). W rezultacie powstała jednoaktowa „Ariadna na Naxos” z rozbudowanym prologiem oraz licznymi zmianami – między innymi „przebudowanym” finałem i zredukowaną arią Zerbinetty.

Triumfalna prapremiera tego w pełni odrębnego dzieła odbyła się w Wiedniu, w Hofoper, 4 października 1916 roku. Kraków podtrzymuje zatem tradycję prezentowania „Ariadny” w październiku. Wyjątkiem była poprzednia – bardzo udana produkcja z marca 2012 roku w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego. Obie krakowskie premiery dzieli zatem stosunkowo niedługi czas i z pewnością nie obejdzie się bez porównań… Ciekawa więc jestem zarówno zamysłu reżysera, jak i dyrygenta. O ile José Maria Florêncio jest już dobrze znany krakowskiej publiczności, to Ido Ricklin stanowi zagadkę. Wśród solistów także znajdziemy artystów zaprzyjaźnionych z Krakowem: m.in. Natalię Rubiś, Monikę Korybalską, Zuzannę Caban, Paulę Maciołek, Rafała Bartmińskiego, Tomasza Kuka, Adamów – Szerszenia i Zdunikowskiego, Szymona Komasę, Wołodymyra Pańkiwa, Sebastiana Marszałowicza, jak i tych, którzy w Operze Krakowskiej pojawią się po raz pierwszy: Hedwig Ritter – solistkę wiedeńskiej Volksoper, Hilę Fahimę – solistkę Wiener Staatsoper, rumuńskiego barytona i dyrygenta Ionuta Pascu oraz Katarzynę Drelich, która partię Zerbinetty śpiewała w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie.
„Ariadna na Naxos” jest dziełem niezwykłym, które stwarza realizatorom nieskończenie wiele możliwości inscenizacyjnych, daje niczym nieograniczone pole do ukazania wyobraźni, wrażliwości, zbudowania przestrzeni do dyskusji nad odwiecznym tematem: czym jest sztuka, jaką rolę pełni i pełnić powinna. Ma być tanią rozrywką dla mas czy formą przygody intelektualnej dla wyrobionych i świetnie wykształconych odbiorców? Prowadzić do antycznego katharsis czy wywoływać salwy śmiechu? A może jedno i drugie w zależności od sytuacji?

Zadanie postawione przed młodym Kompozytorem, by połączyć dwa całkowicie odmienne światy – poważną operę z nieco frywolną, lekką formą rodem z commedii dell’arte – staje się pretekstem do rozważań nad kondycją ludzkości w szeroko pojętym kontekście społeczno–kulturowym.
Teatr w teatrze to chwyt często spotykany, efektowny i wyrazisty – pomysłowo wykorzystany, jest kolejnym środkiem wyrazu w rozmowie ogromnego audytorium. Wreszcie wspaniała muzyka Richarda Straussa – mieniąca się barwami, urokliwa, subtelna, pełna liryzmu, wręcz eteryczna, by po chwili rozbłysnąć i zaskoczyć komizmem lub dramatycznym zwrotem nastroju partytury. „Ariadna” wywołuje wiele pytań. Czy znajdziemy na nie odpowiedzi w krakowskim spektaklu?
Richard Strauss, „Ariadna na Naxos”, Opera Krakowska. Premiera 17 października 2025 roku o godz. 18.30. Kolejne spektakle: 18, 19, 24, 25 i 26 października.




