REKLAMA

Seria niefortunnych zdarzeń w świecie kamperów. Premiera „Rigoletta” w Operze Bałtyckiej

Realizacja najnowszej produkcji jednej z najpopularniejszych oper Giuseppe Verdiego osadzona została w monochromatycznym środowisku kampingu. W ciekawym pomyśle inscenizacyjnym zabrakło jednak ukazania hierarchii postaci, a także wielkich kreacji wokalnych, mimo fantastycznej wizji dyrygenta, zastępcy dyrektora ds. muzycznych, Yaroslava Shemeta.

„Rigoletto” po raz pierwszy zawitał do Gdańska w 1962 roku; Jerzy Katlewicz sprawował wówczas kierownictwo muzyczne, reżyserował Ryszard Slezak, śpiewali m. in. Jan Gdaniec (Rigoletto), Jan Kusiewicz (Książę Mantui), Urszula Szerszeń – Małecka (Gilda) i Zofia Czepielówna (Maddalena). W 1990 roku, w reżyserii Kariego Vileniusa i pod dyrekcją Zbigniewa Bruny, partię tytułową kreował Florian Skulski. W 2007 roku w reżyserii Marka Weissa i pod kierownictwem muzycznym Janusza Przybylskiego śpiewali natomiast Dariusz Pietrzykowski i Paweł Skałuba (Książę), Mikołaj Zalasiński i Leszek Skrla (Rigoletto), Katarzyna Ewald, Julia Iwaszkiewicz i Agnieszka Kozłowska (Gilda); warto przypomnieć, że w tej produkcji w partii Sparafucile błysnęli Łukasz Goliński i Adam Palka. W 2017 roku, półscenicznie pokazano też realizację w reżyserii Tomasza Podsiadłego i pod kierownictwem muzycznym Tomasza Tokarczyka, z udziałem Andrija Shkurhana (Rigoletto), Pawła Skałuby (Książę), Aleksandry Kubas-Kruk (Gilda) i Elwiry Janasik (Maddalena), Sparafucile śpiewał Szymon Kobyliński. Obecna produkcja jest piątą w historii Opery Bałtyckiej inscenizacją „Rigoletta” Giuseppe Verdiego, dzieła, które nieustannie, w różnych odczytaniach interpretacyjnych powraca na sceny operowe całego świata.

Trudno jest znaleźć nowy, oryginalny klucz do tak często wystawianej historii i bardzo dobrze, że realizatorzy najnowszej polskiej inscenizacji starali się przedstawić ją inaczej niż funkcjonuje ona w powszechnej wyobraźni. W każdej produkcji, za pomocą poszukiwania nieodkrytych wcześniej znaczeń, należy szukać uniwersalnego odczytania opowieści, zwracając jednak uwagę na ducha pierwotnego dzieła. To dla mnie stanowi istotę nowoczesnego teatru dramatycznego i także opery.

Leszek Skrla (Rigoletto) © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej
Leszek Skrla (Rigoletto) © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej

W Gdańsku udało się to połowicznie. Jak starali się przekonać realizatorzy, seria niefortunnych zdarzeń może wydarzyć się w każdym środowisku. Zło jest wszechobecne i czai się wszędzie, świat jest generalnie zły i nawet najbardziej szlachetne odruchy serca są skazane na niepowodzenie. W wizji Romualda Wiczy – Pokojskiego (i Tomasza Podsiadłego – II reżysera) nie ma dobrych bohaterów. Nawet pseudo-anielska Gilda musi ponieść karę za swoje niekonsekwentne działania.

Wszyscy bohaterowie budzą odrazę; ukarani są być może najbardziej niewinni, ale ci też mają coś na sumieniu. Rigoletto stręczy Księciu niewinne ofiary, Gilda oszukuje swojego ojca… Nie ma tu happy endu, choć Książę Mantui, postać wokół której zawiązuje się akcja intrygi, ze wszystkiego uchodzi bezkarnie. To zdecydowanie interesujący punkt wyjścia, tym bardziej, że realizatorzy osadzili akcję w anty-pałacowym anturażu, w mobilnym świecie kamperów i nomadów, którzy w swoich ruchomych domach tworzą mikrospołeczności, jak pisze w programie autor inscenizacji i reżyserii. Dramat Gildy i Rigoletta rozgrywa się w miejscu wyizolowanym, mającym własną i odrębną hierarchię.

Rigoletto_na zdj. Łukasz Załęski (Książę Mantui), chórzyści Opery Bałtyckiej © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej
Rigoletto_na zdj. Łukasz Załęski (Książę Mantui), chórzyści Opery Bałtyckiej © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej

Ale w odczytaniu tej okrutnej opowieści przedstawionej w Operze Bałtyckiej nie wszystko zagrało. Widoczny i irytujący był brak konsekwencji tego interesującego skądinąd pomysłu. Brakowało mi uzasadnienia służalczości Rigoletta, po co na kampingu potrzebny jest błazen, może powinien on być kimś w rodzaju komiwojażera? Nie było też wiadomo, dlaczego Książę cieszy się takim poważaniem? Dlaczego Gilda zostaje porwana z przyczepy do przyczepy, przecież w tak skoncentrowanym środowisku niewiele da się ukryć. Nie było też tzw. charakterystyki wewnętrznej bohaterów, uzasadnienia miłości ojca do córki, wytłumaczenia miłosnego opętania Gildy pięknisiem podającym się za biednego studenta Gualtiera Maldè.

Niekonsekwencje te powodowały, że historia nie w pełni mogła mnie przejąć i zainteresować, choć czasem było zabawnie (np. scena z kluczem, zabieranym Księciu przez jego towarzyszy). A czasem bardzo poważnie: dobrym pomysłem było uwypuklenie motywu klątwy. Hrabia Monterone był pierwszoplanowo pojawiającym się bohaterem. W cudownym śpiewie Mariusza Godlewskiego zabrzmiał prawdziwy verdiowski dramat, zwłaszcza podczas drwin, czego centralnym punktem było nałożenie Hrabiemu, niczym korony cierniowej, peruki wcześniej noszonej przez Rigoletta, nadwornego błazna kampingu.

Scenografia i kostiumy autorstwa Hanny Wójcikowskiej – Szymczak były jednostajne i sztampowe, oczywiście nomadzi nie ubierają się elegancko, ale strojem też można zaznaczyć hierarchię. W choreografii Sayaki Haruna-Kondrackiej i Bartosza Kondrackiego, opartej bardziej na układach klasycznych niż współczesnych, należy pochwalić niewolniczy taniec mieszkanek taboru podczas pierwszej arii Księcia („Questa o quella”).

Leszek Skrla (Rigoletto) © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej
Leszek Skrla (Rigoletto) © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej

Leszek Skrla w partii tytułowej ukazał wielki sceniczny dramatyzm aktorski, niestety nie wsparty pięknym śpiewem. Wiele fraz było przez niego po prostu wykrzyczanych, nawet w scenach desperacji i załamania bohatera, gdzie przydałoby się więcej wokalnych niuansów. Łukasz Załęski, w partii Księcia Mantui, sprawiał wrażenie lekko niedysponowanego, jego głos nie zawsze miał włosko-bohaterski blask. Jednak pamiętając jego wybitne wykonania, chociażby Pinkertona na festiwalu w Bregencji, uważam, że jest to jeden z najbardziej obiecujących tenorów spinto młodego pokolenia w Polsce. Mało subtelna i bardzo jednoznaczna w kreacji Maddaleny była Karolina Sikora, prezentując przede wszystkim forte, bez cieniowania i próby pokazania podstępności czy uwodzenia. Ciekawym Sparafucile był Szymon Kobyliński, choć artysta posługuje się czasem wokalnie nienaturalną artykulacją. W niewielkiej roli Giovanny, opiekunki Gildy, tu pokazanej jako działająca na dwa fronty dwulicowa żmija, skutecznie zaprezentowała potencjał swojego głosu młoda mezzosopranistka Iwona Wall.

Karolina Sikora (Maddalena), Łukasz Załęski (Książę Mantui) © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej
Karolina Sikora (Maddalena), Łukasz Załęski (Książę Mantui) © K. Mystkowski, KFP, archiwum Opery Bałtyckiej

Na tym tle, ale nie tylko, najjaśniejszym punktem wieczoru była Joanna Kędzior, sopranistka, która kilka lat temu olśniła mnie wykonaniem partii Yniolda w kontrowersyjnej, niestety prezentowanej tylko w jednym sezonie inscenizacji „Peleasa i Melizandy” Claude’a Debussy’ego w warszawskim Teatrze Wielkim. Jej głos od tego czasu nabrał krągłości mocno brzmiących dźwięków, rozwijając się w stronę dramatycznego belcanta. I tak przedstawiła swoją Gildę (upojny taniec podczas „Caro nome”), pozbawiając ją słodyczy, czasem kosztem pięknego brzmienia. Kędzior ma wyobraźnię wokalną i potrafi wzruszyć. Skutecznie przechodziła przez meandry koloratury tej trudnej partii, nawet jeśli czasem zdarzało się zmęczenie głosu i ostrość jego brzmienia.

Yarosłav Shemet prowadząc „Rigoletta” udowodnił podczas premierowego wieczoru ogromną muzykalność i skupienie w wydobyciu dramatycznie przejmujących dźwięków, choć dyrygenta niewątpliwie czeka długa praca z orkiestrą. Jego interpretacja była niezwykle taneczna, jakby podstępnie wciągająca słuchaczy do upiornego balu z bardzo nieszczęśliwym zakończeniem. Duże wrażenie robiły światła (Paulina Góral – Stykowska). Pięknie, zarówno w scenach orgiastycznych, jak i złowrogich brzmieniach murmurando burzy, śpiewał chór, przygotowany przez Agnieszkę Długołecką – Kuraś.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne