REKLAMA

12. Konkurs Moniuszkowski. Gorące zmagania w finale

Dwanaścioro uczestników zakwalifikowanych przez jury do finału zaprezentowało się w dwóch potężnych ariach (podzielonych na dwie rundy), w tym jednej polskiej, ustawiając od razu poprzeczkę na wysokim poziomie technicznych i emocjonalnych zmagań. Właściwie trudno mówić o wyraźnej hierarchii miejsc, poziom był bowiem niezwykle wyrównany.

Finał XII Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej wprowadził nas kolejny raz „in medias res”młodej, spektakularnej, wszechstronnej wokalistyki. Wystąpili w kolejności Yuer Ye (Chiny, sopran), Roman Chabaranok (Ukraina, bas), Aksel Daveyan (Armenia, baryton), Justyna Khil (Polska, sopran), Zhe Liu (Chiny, baryton), Laura Lolita Perešivana (Łotwa, sopran), Mariana Poltorak (Ukraina, sopran), Viktoriia Shamanska (Ukraina, sopran), Arpi Sinanyan (Armenia, sopran), Samuel Stopford (Wielka Brytania, tenor), Mariam Suleiman (Włochy, sopran), Zixin Tang (Chiny, mezzosopran). Towarzyszyła im błyskotliwie Orkiestra Teatru Wielkiego-Opery Narodowej pod batutą José Marii Florência.

Organizatorzy Konkursu w tym roku postanowili powrócić do idei nierozróżniania nagród na kategorie głosów – męskie i żeńskie, tworząc spójną panoramę rywalizujących ze sobą o ułamki punktów śpiewaków. Nie wszystkie jednak kreacje finału były przekonujące, bowiem rozłożenie akcentów, jeśli chodzi o rodzaj i dojrzałość głosów, nie zawsze współbrzmiało w pełni z repertuarem.

Samuel Stopford © Karpati&Zarewicz
Samuel Stopford © Karpati&Zarewicz

Zwycięzca Konkursu – 27-letni Brytyjczyk, Samuel Stopford, to głos o wielkiej swobodzie, pięknym bel canto i starannym wykończeniu fraz, idealny spinto. Już w Edgardzie z „Łucji z Lammermoor” Donizettiego ujął swobodą i wielkim blaskiem. Owacyjnie przyjęty za Arię Stefana ze „Strasznego dworu” Moniuszki, frapował w niej delikatnością środków i narastaniem amplitudy emocjonalnej, choć miało się czasem wrażenie, że jest to bardziej belcantowa parafraza kreacji Bohdana Paprockiego – czy zakamuflowane słowo „ojczyzna” mogło być przez niego w pełni przeżyte?

Arpi Sinanyan © Karpati&Zarewicz
Arpi Sinanyan © Karpati&Zarewicz

Laureatka II nagrody, 22-letnia Armenka Arpi Sinanyan, już w jednej z trzech wersji tego wieczoru sceny Halki z IV aktu opery Moniuszki urzekła głosem idealnie włoskim, o wielkiej wszechstronności, pięknym rejestrze piersiowym i wielkiej sile, choć brakowało tej interpretacji takiego nasycenia emocjonalnego jaką prezentowała zwyciężczyni edycji Konkursu w 2016, Gruzinka Salome Jicia. Myślę, że Sinanyan serce skradła nam morderczą technicznie, zaśpiewaną fenomenalnie sceną Abigail z II aktu „Nabucca” Verdiego.

Aksel Daveyan © Karpati&Zarewicz
Aksel Daveyan © Karpati&Zarewicz

Trzecią nagrodę zdobył charyzmatyczny Armeńczyk, Aksel Daveyan, głównie za emanującą rozdzierającym dramatyzmem arię Jontka „I ty mu wierzysz”z wileńskiej „Halki” Moniuszki, gdzie Jontek jest barytonem. Ta aria, usytuowana gdzieś pomiędzy operą weberowską a słowiańską porywistością, coraz częściej znajduje entuzjazm u młodych uczestników Konkursu. Jego cavatina Figara Rossiniego nie była do końca przekonująca technicznie, ale nie zabrakło w niej wyrazistej „vis comica”, co czyni jego głos wszechstronnym.

Mariana Poltorak © Karpati&Zarewicz
Mariana Poltorak © Karpati&Zarewicz

Zdobywczyni IV nagrody, Ukrainka Mariana Poltorak, niedawna zwyciężczyni Konkursu im. Ady Sari w Nowym Sączu, ujęła głosem o lekko metalicznej barwie i zwartej konsystencji oraz swobodzie gór – cechach nieco podobnych do głosu Elisabeth Schwarzkopf, co szczególnie zafrapowało w Elżbiecie z „Tannhäusera” Wagnera, ale już mniej we wspomnianej scenie z „Halki”, gdzie oczekiwalibyśmy większego zróżnicowania barwy i nastroju.

Justyna Khil © Karpati&Zarewicz
Justyna Khil © Karpati&Zarewicz

Głos Justyny Khil, jedynej Polki w finale, zdobywczyni Nagrody im. Marthy Eggerth i Jana Kiepury dla najbardziej obiecującego polskiego głosu (oraz Nagrody im. Bogusława Kaczyńskiego ufundowanej przez Fundację ORFEO dla wyróżniającego się polskiego głosu), ma w sobie niebywałą precyzję techniczną, kunsztowne wykończenie fraz i dobrą stabilizację, co przyniosło sukces w Roksanie z „Króla Rogera” Szymanowskiego, a szczególnie ów dobry warsztat było słychać w jedynym modernistycznym akcencie tego wieczoru – arii Vanessy z I aktu święcącej kiedyś triumfy w Met operze Barbera.

Laura Lolita Perešivana © Karpati&Zarewicz
Laura Lolita Perešivana © Karpati&Zarewicz

Warto wspomnieć o pozostałych finalistach: 30-letniej łotewsko-ukraińskiej śpiewaczce Laurze Lolicie Perešivanej, posiadaczce głosu o wdzięcznej włoskiej barwie, niestety niedoskonałego pod względem legata i nieprecyzyjnego w rodzaju – czy spinto czy sopran dramatyczny. W jej Halce z IV aktu piana niestety ginęły, a Semiramida z I aktu opery Rossiniego raziła brakiem precyzji koloratury i siłowością. Mimo to było w tych interpretacjach dużo zaangażowania emocjonalnego, co pozwoliło jej zdobyć (obok Aksela Daveyana) Nagrodę im. Carla Marii Giuliniego za wykonanie wyrastające z głębokiego przeżycia i czerpiące z istoty człowieczeństwa.

Roman Chabaranok © Karpati&Zarewicz
Roman Chabaranok © Karpati&Zarewicz

Roman Chabaranok – bas ukraiński to głos ciemny, nasycony, dojrzały, ale niestety trochę monolityczny, dodatkowo jego Stolnik, bardziej niż Silva z III aktu „Ernaniego” Verdiego – stał się paradoksalnie dworski i usłużny.

Youer Ye © Karpati&Zarewicz
Youer Ye © Karpati&Zarewicz

Sopranistka liryczno-koloratutowa Yuer Ye – najmłodsza uczestniczka finałów (i zdobywczyni Nagrody im. Marcelli Sembrich-Kochańskiej dla podobnego finalisty) obdarzona jest głosem pełnym błyskotliwych, lśniących gór, z dużą kulturą, ale jeszcze bez dojrzałości interpretacyjnej, co raziło zwłaszcza w „arii z suknią” z „Hrabiny” Moniuszki, mniej zaś w Pieśni Rusałki z opery Dvořáka.

Viktoriia Shamanska © Karpati&Zarewicz
Viktoriia Shamanska © Karpati&Zarewicz

Viktoriia Shamanska z Ukrainy posiada głos lekki i eteryczny, szczególnie pięknie poruszający się w górach, skorelowany dobrze z arabeskami skrzypiec w Roksanie, bodaj najlepszej tego wieczoru, choć jej głos był momentami zbyt rozwibrowany i chwiejny intonacyjnie, pomimo przekonującej kreacji w arii Amenaidy z I aktu „Tankreda” Rossiniego.

Mariam Suleiman z Włoch znowu nie porwała w Roksanie, gdzie jej głos był zbyt wątły, zbyt metaliczny i niepewny intonacyjnie. Jej aria „Caro nome”z „Rigoletta” Verdiego była bardziej przekonująca, zwłaszcza delikatnymi figurkami w finale.

Mariam Suleiman © Karpati&Zarewicz
Mariam Suleiman © Karpati&Zarewicz

Chinka Zixin Tang to głos znowu interesujący, duży, ale artystka nieumiejętnie nim operuje. W Dalili z II aktu opery Saint-Saënsa te dysproporcje raziły uszy, ale już w Dumce Jadwigi ze „Strasznego dworu” nie brakło ciekawego ciężaru gatunkowego (może bez wyeksponowania pożądanego affetuoso w II części).

Zixin Tang © Karpati&Zarewicz
Zixin Tang © Karpati&Zarewicz

Na koniec Zhe Liu z Chin, 25-letni baryton, wykonujący w finale arię Heroda z „Herodiady” Masseneta, a później Janusza z „Halki” (po włosku) – niewątpliwie głos o dużym potencjale dramatycznym i starannym wykończeniu frazy, ale niestety jeszcze bardzo niedojrzały. Zobaczymy za kilka lat.

Zhe Liu © Karpati&Zarewicz
Zhe Liu © Karpati&Zarewicz

Tak upłynął nam gorący finał Konkursu Moniuszkowskiego. I jego poziom był zajmujący, i ostateczny werdykt jury pod przewodnictwem Johna Allisona bardzo sprawiedliwy. Do zobaczenia zatem za trzy lata!

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne