REKLAMA

Intryga i miłość we florenckim uzdrowisku. „Mirandolina” w Teatro Comunale di Bologna

Zapewne każdy meloman słyszał nazwisko Bohuslav Martinů i zapewne większość przyzna, że to wielki kompozytor, ale jednak jego dzieła są obecnie rzadko wykonywane. Niedawno miałem wyjątkową okazję zobaczyć „Mirandolinę” w Bolonii, operę komiczną czeskiego kompozytora.

Bohuslav Martinů napisał piętnaście oper, komponował także symfonię, muzykę baletową, utwory kameralne i wokalne. W sumie skomponował prawie czterysta utworów.

W latach pięćdziesiątych Royal Opera House w Londynie zamówiła u Martinů operę „The Greek Passion”. Dzieło to cieszyło się międzynarodowym uznaniem i było wykonywane od Tessalonik, przez Zurich po Nowy Jork. Jego symfonie były z powodzeniem wykonywane w Stanach Zjednoczonych. Dziś sporadycznie niektóre utwory tego kompozytora są nagrywane i wykonywane.

„Mirandolina” w Teatro Comunale di Bologna @ Andrea Ranzi
„Mirandolina” w Teatro Comunale di Bologna @ Andrea Ranzi

Teatro Comunale di Bologna przygotowało semi-sceniczną produkcję tej pochodzącej z 1959 roku opery. Przedstawienie odbyło się w Auditorium Manzoni. Wyreżyserował ją Gianmaria Aliverta, natomiast Oksana Lyniv poprowadziła Orchestra del Teatro Comunale di Bologna.

„Mirandolina” to opera komiczna oparta na XVIII wiecznym tekście Carlo Goldoniego, który już za swoich czasów doczekał się operowej adaptacji dokonanej przez Antonia Salieriego.

Ciężko mi zrozumieć, dlaczego od czasów swojej premiery „Mirandolina” była jedynie kilkakrotnie prezentowana poza Czechami. Bohuslav Martinů stworzył imponujące dzieło. Kompozytor napisał bogatą, mieniącą się barwami, żywiołową muzykę. Jest tutaj sporo odniesień do bel canta, ale dzieło w żadnym stopniu nie jest pastiszem. Kompozytor w sposób oryginalny operuje orkiestrą, a jego linie wokalne, choć przywołują włoską tradycję, są odarte z włoskich manieryzmów takich jak powtórzenia, melizmaty czy też nazbyt wybujała ornamentyka. To teatr muzyczny w głębokim znaczeniu tego słowa, muzyka i libretto idą tutaj ramię w ramię. Kompozytor nie potrzebuje powtarzać fraz ani nadmiernie ozdabiać linii wokalnych. Muzyka prezentuje nam fabułę, są one tutaj nierozerwalnie splecione.

Oksana Lyniv © Andrea Ranzi
Oksana Lyniv © Andrea Ranzi

Oksana Lyniv zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dyrygowała pewnie i bardzo ekspresyjnie, prezentując dość wartkie tempa. Pod jej batutą muzyka Martinů brzmiała bogato i żwawo, niemal tanecznie.

Bardzo sprawnie z tytułową rolą poradziła sobie Olga Dyadiv. Jej głos brzmiał naturalnie, był okrągły, a zarazem aktorski. Operowała też świetnym frazowaniem, choć chwilami miałem wrażenie, że zbytnio kontroluje głos, zamiast dać się ponieść żywiołowej muzyce Martinů. Przekonujący scenicznie był Leonardo Cortellazzi jako Fabrizio. Tradycje bel canta najlepiej wybrzmiały w roli Cavaliere di Ripafratta, którą zaprezentował Omar Montanari, to było prawdziwie komediowe, porywające wykonanie.

Ogromne brawa za reżyserię należą się Gianmarii Aliverto. Reżyser w prosty sposób stworzył naturalnie zabawną i teatralną produkcję, przenosząc widzów do współczesnego spa, gdzie pośród klientów i pracowników rozgrywa się intryga Goldoniego. Spektakl jest muzyczny, zabawny i wciągający. Czego więcej oczekiwać? Oby więcej takich produkcji. I oby więcej dzieł Bohuslava Martinů na światowych scenach.

Il cavaliere di Ripafratta (Omar Montanari) i Mirandolina (Olga Dyadiv) w „Mirandolinie” w Teatro Comunale di Bologna © Andrea Ranzi
Il cavaliere di Ripafratta (Omar Montanari) i Mirandolina (Olga Dyadiv) w „Mirandolinie” w Teatro Comunale di Bologna © Andrea Ranzi
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne