REKLAMA

Penelopa na lotnisku. Nowa produkcja „Il ritorno d’Ulisse” Grand Théâtre w Genewie

Dla muzykologów bez wątpienia jest to jedno z najistotniejszych dzieł XVII wieku. Ale czy ta opera może mieć znaczenie dla współczesnego widza? Grand Théâtre de Genève postanowiło podjąć się wyzwania wystawienia nowej produkcji tej niezwykłej „perły z lamusa”.

„Il ritorno d’Ulisse in patria” to pochodzące z 1641 roku dzieło Claudia Monteverdiego, które historycy muzyki uważają za pierwszą nowożytną operę. Nie była ona przeznaczona jedynie do kameralnych wykonań na prywatnych dworach, to komercyjny utwór prezentowany w teatrach. W swoich czasach „Powrót Ulissesa do ojczyzny” cieszył się sporą popularnością, jednak po śmierci kompozytora opera stopniowo zniknęła ze scen, by powrócić na nie dopiero w XX wieku. Wciąż jednak trwają debaty nad autentycznością fragmentów tej kompozycji.

Przyznam, że nie jestem wielbicielem wczesnego baroku. Opery Monteverdiego czy Francesca Cavalliego nie posiadają w moim przekonaniu melodyjnych, ani wirtuozowskich arii i wydają mi się rozwlekłe tak w warstwie muzycznej, jak i teatralnej. Ale chociażby ze względów edukacyjnych warto czasem zobaczyć także i takie dzieła. Dlatego też postanowiłem wybrać się na premierę “Il ritorno d’Ulisse in patria” do Genewy.

„Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie © Dougados Magali
„Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie © Dougados Magali

Od samego początku muzyka Monteverdiego urzeka pewną „naiwnością”, naturalnością frazowania. Słowa idealnie splatają się z muzyką tworząc swoisty teatr muzyczny. Opera, która zawiera na przykład personifikacje miłości oraz czasu, w którym pojawiają się bogowie, niewiele wnoszący do akcji, może jednak nużyć. Problemem nie jest tutaj interpretacja muzyczna, która powinna nadać dość schematycznej partyturze barw. Wyzwaniem jest przede wszystkim strona teatralna. Jak dziś zaprezentować to dość długie dzieło, aby nie znudzić widza i nie popaść w banał?

Grand Théâtre de Genève zaprosiło do realizacji tego przedstawienia belgijską grupę teatralną FC Bergman. Artyści znani są z niekonwencjonalnych metod teatralnych, choć w dziedzinie opery są nowicjuszami. Ich „Powrót Ulissesa do ojczyzny” rozgrywa się w hali odpraw na lotniku. Postacie na scenie to ludzie czekający w nocy na opóźniony lot, marząc o przygodach podczas nadchodzących wakacji lub opowiadając sobie o urlopach minionych. Sen i fantazje mieszają się tutaj z rzeczywistością.

„Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie © Dougados Magali
„Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie © Dougados Magali

Całość oglądamy niejako z perspektywy Penelopy, samotnej matki, która z nastoletnim synem wybiera się na wakacje. Jest zmęczona, pragnie spokoju i wyobraża sobie, że jakiś fantastyczny Odyseusz mógłby tych wszystkich ludzi wokół niej pozabijać.

FC Bergman operuje niejako na dwóch planach narracyjnych. Z jednej strony podąża za Ulissesem, z drugiej jest on jedynie fantazją, jakimś odniesieniem dla turystów odwiedzających Grecję. Drugą osią narracji jest postać samotnej, starzejącej się kobiety.

W tej produkcji jest sporo humoru, ale Penelopa budzi empatię i porusza widza. To kobieta, która nie może pogodzić się z utratą partnera. Zapewne nie stało się to niedawno i ona wciąż czeka, ma nadzieję na jego powrót. Przedstawienie to sprawiało czasem, że byłem zdezorientowany, śmiałem się, a chwilami głęboko identyfikowałem z postacią Penelopy. To, co zrobił FC Bergman z operą Monteverdiego jest teatralnym mistrzostwem. Podążają oni za muzyką, ale odnajdują w niej też ironię, nieoczekiwane zmiany i kontrasty, zilustrowane w sposób spójny, ale i żywiołowy.

„Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie © Dougados Magali
„Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie © Dougados Magali

Od strony muzycznej dzieło Monteverdiego przygotował Fabio Biondi, który prowadził słynny zespół Europa Galante. Interpretacja Biondiego tryskała energią, dyrygent podkreślił rytmiczne bogactwo „Powrotu Ulissesa…”, chwilami jego wykonanie brzmiało wręcz tanecznie. Biondi sprawnie operował kontrastami nadając brzmieniu tej muzyki dynamiczne brzmienie. Europa Galante posiada bowiem bogatą paletę kolorów i wykonuje włoski barok naturalnie i z urzekającą finezją.

„Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie © Dougados Magali

Tytułową rolę wykonał Mark Padmore. Brytyjski tenor jest obecnie jednym z najwybitniejszych interpretatorów muzyki barokowej i to było słychać od pierwszej frazy. Jego interpretacja była wyjątkowo dobrze przygotowana, a wyczucie tekstu sprawiało, że w tym wykonaniu było coś pierwotnie żywiołowego i niewymuszonego.

Sara Mingardo wspaniale stworzyła postać Penelopy emocjonalnie. Jej technika jest bez zarzutu, ale chwilami głos miał nieco matowe brzmienie i wydawał się zmęczony. Warto wspomnieć również o Jorge Navarro Colorado, którego głos jaśniał młodzieńczą energią i w którego śpiewie była lekkość i charyzma, przyciągająca uwagę widzów. 

Nie sądziłem, że będę oglądał to przedstawienie z aż taką fascynacją. Aby przyciągnąć nową publiczność do teatrów operowych, potrzeba świetnie zrealizowanych przedstawień. „Il ritorno d’Ulisse in patria” w Genewie to idealny przykład, jak dziś wystawiać opery w sposób nowoczesny i inteligentny.

Trailer spektaklu  „Il ritorno d’Ulisse” Grand Théâtre w Genewie
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne