REKLAMA

Nagie zdjęcie Maestro Lorenza Viottiego wywołuje polemikę wśród fanów

Narcystyczne zachowanie, sztuczka, aby zwrócić na siebie uwagę czy po prostu żart? Choć zdania są podzielone, jedno jest pewne. Lorenzo Viotti wie, jak budować swój wizerunek w mediach społecznościowych.

Profil dyrygenta Lorenza Viottiego na Instagramie to jeden z tych, które często odwiedzam. I nie dlatego, że jest to artysta popularny i ma imponującą, jak na muzyka klasycznego, ilość 113 tysięcy obserwatorów. Po prostu lubię sprawdzać co się u tego szwajcarskiego przystojniaka dzieje. Jak sam pisze w ostatnim poście obecność w mediach społecznościowych kręci się wokół mojej największej pasji, muzyki klasycznej, obok innych cenionych aspektów mojego życia, jakimi są rodzina, przyjaciele, sport, moda i poszanowanie wolności.

Viotti z taką samą swobodą dyryguje orkiestrą Deutsche Oper Berlin albo Opery Narodowej w Amsterdamie, co pokazuje jak bierze prysznic, przytula się do kota czy trzyma w ramionach nowo narodzoną siostrzenicę. Do tego z postawą i spojrzeniem zawodowego modela pozuje dla Vogue’a, L’Officiela i reklamuje zegarki legendarnej włoskiej marki Bulgari. Ten urodzony w Lozannie trzydziestolatek jest także zapalonym bokserem, tenisistą i pływakiem, który do pracy jeździ na deskorolce i na rowerze. Kiedy dyryguje wygląda elegancko w garniturach i we fraku, ale równie dobrze prezentuje się bez koszuli, odsłaniając świetnie zbudowany, muskularny tors.

Wiele razy się zastanawiałam, kto Viottiemu prowadzi profil na Instagramie. Fotografie, które publikuje, nawet te pseudo prywatne, są wysmakowane estetycznie i nie ma w nich miejsca na przypadkowość. Widać, że po drugiej stronie aparatu stoją również profesjonaliści. Zwłaszcza, że w jednym z wywiadów młody dyrygent wyznał, że jego posty w mediach społecznościowych są częścią planu i „narzędziem” do wzbudzania ciekawości u ludzi. Jego zdaniem muzyka klasyczna może być dla każdego, jeśli jest przekazywana we właściwy sposób. Tak więc wizerunek, który konsekwentnie kreuje Viotti, nie jest typowym dla dyrygenta, który skupia się tylko na muzyce. Jego przekaz jest jasny: jestem młody, pełen energii i humoru, a moje życie ma wiele wymiarów. Dlatego wczoraj zdziwiła mnie informacja na slipedisc.com, w której przeczytałam, że Viotti zdecydował się usunąć swoje nagie zdjęcie zamieszczone w zeszłym miesiącu na Instagramie po negatywnych komentarzach. Przeprosin, jak to sugerowała notka, jednak nie było.

„Maestro jakiego byście się nie spodziewali” brzmi tytuł jednego z artykułów o Viottim we włoskim Vanity Fair. No właśnie, zadajmy to pytanie. Jak sobie wyobrażamy typowego Maestro? Jakiego byśmy się spodziewali? Takiego z białymi roztrzepanymi włosami i w nudnym klasycznym ubraniu? Dyrygenta, który całymi dniami studiuje partytury, albo przeprowadza próby? Takiego, który nie ma twarzy, bo stoi do nas tyłem i możemy tylko podziwiać ruchy jego ramion? Zdecydowanie Viotti do takiego wizerunku nie pasuje i to nie dlatego, że ma dopiero 33 lata i zanim posiwieje, miną jeszcze dekady. To charyzmatyczny, efektowny mężczyzna, który nawet, kiedy na zdjęciu będzie zanurzał się w nutach, wywoła kontrowersje.

Dlatego poziom oburzenia na zabawną pamiątkę z wakacji (na którym Maestro zakrywa jednak to, co jest do zakrycia) wydaje się nieproporcjonalny. Bo jak sam Viotti zauważył, jeden z moich postów w zeszłym miesiącu był dla niektórych niepokojący. Ale co tak na prawdę ludzi zaniepokoiło? Dobrze zbudowane, muskularne ciało, czy fakt, że ten młody mężczyzna wykonuje zawód dyrygenta i nie przystoi mu epatowanie nagością? Jednak prawie 99% komentarzy pod zdjęciem było pozytywnych. Zastanawiam się więc, co skłoniło Viottiego do autocenzury i dodatkowo do skomentowania tego ruchu? Nowa strategia marketingowa czy wrażliwość i uważność na chociażby jeden głos?

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne