W swojej bogatej karierze Agnieszka Kurowska zbudowała status primadonny mozartowskiego i rossiniowskiego repertuaru, artystki subtelnej, precyzyjnej, pełnej pasji i klasy. Jej Fiordiligi, Konstancje, Hrabiny i Semiramidy zapisały się w pamięci melomanów złotymi zgłoskami. A jednak – jak sama mówi – koloratura nie była dla niej nigdy popisem, lecz drogą opowieści: Dzięki koloraturze powinniśmy opowiedzieć swoją historię, wyrazić dramat. Spotkania z publicznością zawsze były dla mnie święte.

Agnieszka Kurowska jest absolwentką Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Warszawie (klasa doc. Magdaleny Bojanowskiej), artystka przez ponad dwie dekady była solistką Warszawskiej Opery Kameralnej. Śpiewała też na największych polskich scenach: Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, Opery Bałtyckiej, Opery Wrocławskiej, Opery Śląskiej, Opery na Zamku, jak również w prestiżowych ośrodkach muzycznych za granicą – od Austrii po Japonię, od Indii po Irlandię.

W jej repertuarze znajdują się ponad 40 pierwszoplanowych ról operowych – w tym aż 18 mozartowskich, a także bogaty wachlarz dzieł oratoryjnych i pieśni. Jej interpretacje zachwycały zarówno na scenach operowych, jak i estradach koncertowych, a także w filmach – m.in. w „Così fan tutte” Krzysztofa Tchórzewskiego i „Ostatnim kręgu” Krzysztofa Zanussiego. Była pierwszą powojenną Semiramidą w Polsce, kreowała tę partię u boku Ewy Podleś w legendarnej produkcji w Teatrze Wielkim w Poznaniu, śpiewała ją też w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. Wykonywała też Rozalindę w „Zemście nietoperza” w Teatrze Muzycznym ROMA w reżyserii Jitki Stokalskiej w 1995 roku, wtedy dyrektorem był tam Bogusław Kaczyński.

Artystka dzieli się dziś swoją wiedzą jako pedagog, trener głosu, logopeda i autorka publikacji naukowych. Prowadzi kursy, konsultacje, wspiera młodych wokalistów jako jurorka. W pracy dydaktycznej, jak sama mówi, śpiewa wszystkimi głosami – w czwartki prowadzi zajęcia przez 11 godzin, ale właśnie wtedy nie może już zaśpiewać na koncercie. Jest pedagogiem śpiewu na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina.

Oprócz bogatego życia scenicznego, Agnieszka Kurowska jest też duszą społeczności lokalnej. Od lat prowadzi Falenickie Koncerty Letnie i Wawerską Scenę Młodych, jako prezes Falenickiego Towarzystwa Kulturalnego. Jej działalność została uhonorowana wieloma odznaczeniami, m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej” i – w 2024 roku – Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Podczas majowego benefisu otrzymała także Odznakę Honorową Zasłużonego dla Warszawy.

Benefis w Wawerskiej Strefie Kultury był momentem wzruszenia i hołdu dla sztuki, która łączy pokolenia. Wielka artystka mówiła o tych, których nie ma już z nami: Andrzeju Klimczaku, Jarosławie Bręku, Wojciechu Drabowiczu, Tomaszu Zagorskim. Opowiadała o wspólnym śpiewaniu „Semiramidy” z Ewą Podleś w Poznaniu, spektaklu, który „był jak zdobycie olimpijskiego złota”.

– Warto otworzyć się na inny rodzaj śpiewania, bo jednak zamykamy się w swoich kręgach. Od kilku lat uczę też wykonywana musicali. Ale to dzięki Małgosi Zalewskiej-Guthman, która zadzwoniła do mnie z propozycją wykonania Babci Sary w „Liście z Warszawy” , to dzieło opowiada o bardzo ważnych wydarzeniach, zastanawiałam się niecałe dwie godziny. Piotr Bajtlik śpiewał mojego wnuka, a Aleksandra Strunin – córkę dyrektora teatru Polkę.Oni się wtedy pokochali, na cale życie.

Oprócz Aleksandry Strunin i Piotra Bajtlika wystąpili także: Robert Gierlach i Tatiana Hempel-Gierlach, Anna Mikołajczyk-Niewiedział, a także studenci artystki: Małgorzata Prochera (klasa musicalu), Zehao Wang (tenor) oraz Xiaoqian Zhang (sopran). Przy fortepianie zasiadła Monika Polaczek-Przestrzelska. Spotkanie z wdziękiem i humorem poprowadził Maciej Weryński.
Tego wieczoru miała miejsca także premiera niezwykłego płytowego wydawnictwa. Wytwórnia DUX opublikowała monograficzna płytę – muzyczny portrety jednej z najwybitniejszych polskich sopranistek koloraturowych, z ariami Mozarta i Rossiniego. To unikatowe nagrania żywe, dowodzące kunsztu śpiewaczki, zwłaszcza w zestawieniu z takimi gigantami muzyki jak Dariusz Paradowski (duet z opery „Lucia Scilla”) i Ewa Podleś (duet z „Semiramidy”). Trudno o większe wokalne skarby.

– Zawsze lubiłam występować. Dziękuję Wam wszystkim – moim słuchaczom, moim uczniom, moim przyjaciołom. To Wy dodawaliście mi skrzydeł – mówiła artystka.
