NOVE TRIO tworzą młodzi muzycy, którzy poznali się i zaprzyjaźnili podczas studiów w Akademii Muzycznej w Katowicach. Artyści wymyślili zupełnie nową formułę składu kameralnego, takiego zespołu jeszcze chyba nie było. Marta Plasota – Bargieł jest pianistką, a Konrad Bargieł i Michał Koziński grają na wiolonczelach. To oryginalne połączenie instrumentów ma także unikalny repertuar, na który składają się aranżacje istniejących już dzieł klasycznych i rozrywkowych oraz kompozycje zestawiające ze sobą, pochodzące z różnych epok utwory.
Kilka dni temu, Podczas XIX Koncertu Noworocznego Mazowieckiego Teatru Muzycznego gościem specjalnym był zespół Joachim Horsley Trio. Jego lider, Joachim Horsley w sposób nieoczywisty przekształca słynne dzieła symfoniczne i solowe w ducha muzyki iberoamerykańskiej. Jak sam twierdzi, ma nadzieję, że przełamywanie przez niego gatunków i spotkanie muzycznych światów pozwoli otworzyć umysły i zachęci do poszukiwania nowych muzycznych ścieżek. Podczas występu artyści zaprezentowali m. in. „Allegretto”, część drugą VII Symfonii Ludwiga van Beethovena. Kompozycja zatytułowana „Beethoven w Hawanie” zabrzmiała ze świeżością nowego odczytania, ukazującego istotę tego utworu w nowym świetle. Myślałem o tym podczas występu NOVE TRIO, muzykom przyświeca bardzo podobna, choć inaczej wyrażana idea.
NOVE TRIO również pokazuje znane kompozycje „na nowo”. Podczas występu na Koszykach usłyszeliśmy m. in. „Libertango” Astora Piazzoli (zaaranżowanego przez członka grupy, Michała Kozińskiego), „Roxanne” Stinga i The Police oraz „Eleanor Rigby” śpiewanego przez Johna Lennona na płycie „Żółta łodź podwodna” The Beatles (aranżacje Dariusza Zbocha). Były też: „Perfect” Eda Sheerana, czy „Etiuda” Fryderyka Chopina (aranżacje Sabiny Meck, prywatnie żony Michała Kozińskiego). Jak nietrudno się domyślić, Marta Plasota-Bargieł i Konrad Bargieł też są małżeństwem.
We wszystkich tych utworach bardzo ciekawie rozpisano partie poszczególnych instrumentów, które snuły muzyczne opowieści, pieściły się i kłóciły między sobą (nerwowe dialogi wiolonczeli i ukajający te awantury fortepian). Ale nade wszystko śpiewały. Pamiętajmy, że Fryderyk Chopin mówił do swoich uczniów: Muzyka ma mówić, pianista śpiewać. Tu swoimi muzycznymi głosami przemawiała nie tylko pianistka, lecz także dwaj wiolonczeliści.
Ale w idei zespołu jest coś jeszcze. W swoich poszukiwaniach NOVE TRIO zespala różne utwory w całość, tworząc nową muzykę, stosując paradoksalne i wydawać by się mogło nie pasujące do siebie zestawienia. W utworze „Across the Brahms” zespolono część III Symfonii Johannesa Brahmsa („Poco Allegretto) z nieśmiertelnymi motywami „Gwiezdnych Wojen” skomponowanymi do legendarnego filmu przez Johna Williamsa. – Wyobraźmy sobie – opowiadała Plasota-Bargieł – jak do filharmonii wkraczają Żołnierze Galaktyki. I rzeczywiście podczas romantycznie rozlewnych fraz w pewnym momencie powiało grozą. Podobnie w „Shape” opartym na „Shape of my heart” Stinga (artysta stanowi dla muzyków jak widać ogromną inspirację) oraz na „Tańcach Połowieckich” z opery „Kniaź Igor” Michaiła Glinki motywy muzyczne przeplatały się ze sobą i łączyły w organiczną całość. A ja byłem zaskoczony, jak bardzo dobrze to do siebie pasuje. Autorem tych aranżacji jest Jacek Obstarczyk.
Ale także w dźwiękowym związku Stanisława Moniuszki i Witolda Lutosławskiego („Prząśniczka” i „Wariacje na temat Paganiniego” – aranżacja Sabina Meck) powstała ciekawa, może nawet lekko jazzująca interpretacja dzieł wielkich polskich kompozytorów. Marta Plasota-Bargieł wykonała solowo „The stars” Juliana Cochrana, patrona Fundacji, pod sklepieniem Hali Koszyki, karnawałowo rozświetlonym dekoracyjnymi lampkami niczym gwiazdami.
Karnawałowy wieczór był okazją do wysłuchania nowej muzyki w wykonaniu nowego składu zespołu kameralnego. Julian Cochran Fundation przełamuje bariery obecności muzyki klasycznej w przestrzeni codziennej, występ NOVE TRIO to też burzenie nieprzystawalności do siebie światów: opery i rocka oraz poszukiwanie nowych muzycznych połączeń. Nic nie musi się wykluczać, to naprawdę może być świetna zabawa. I artystyczna przyjemność.