Październikową nocą, biała nić jesiennej mgły osiada na ogarniętych powolnym procesem rozkładu, opadłych liściach. W szponach gałęzi drzew rozlega się złowieszczy szmer wiatru. Aura tajemnicy i niepokoju rozpościera swą pajęczynę nad uśpionymi uliczkami. W oknach dogasają płomyki ostatnich świec.
Czy właśnie tak mógł wyglądać Mediolan, gdy w 1883 roku Giacomo Puccini pracował nad partyturą do swojej pierwszej opery „Wiły”, w której świat żywych miesza się ze światem nadprzyrodzonym? Czy też w podobnej scenerii, w 1890 roku w Petersburgu, trwały gorączkowe próby do prapremiery „Damy Pikowej”, przepełnionej atmosferą grozy opery Piotra Czajkowskiego?
Jedno jest pewne. Jesienna pora niewątpliwie sprzyja ludzkiej wyobraźni (ze szczególnym uwzględnieniem jednostek twórczych) w namiętnych wędrówkach ku widom i marom, snom i koszmarom. Sprzyja także lekturze gotyckich powieści, współcześnie – oglądaniu horrorów, a co najważniejsze, słuchaniu muzyki. Najlepiej tej zainspirowanej opowieściami o duchach. Bo w końcu, jak zauważył Francisco Goya, gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Oto 10 oper z dreszczykiem, nie tylko na Halloween.
10. Henry Purcell, „Dydona i Eneasz” (prapremiera: Londyn, 1689)
Ta opera barokowa o anglojęzycznym libretcie opiewa romans łączący trojańskiego bohatera Eneasza z Dydoną, królową Kartaginy. Jednak to właśnie postać bezimiennej Czarownicy odznacza się tu szczególną rolą. W finale pierwszego aktu rzuca ona złowieszczy, zwykle inscenizowany z wykorzystaniem widowiskowych, surrealistycznych efektów urok, by zniszczyć Kartaginę. Z pomocą dwóch usłużnych jej Wiedźm, Czarownica nie tylko doprowadza do bolesnego rozstania dwójki tytułowych bohaterów, lecz także do agonii królowej. To opera, w której bez wątpienia zło triumfuje. Ostatnia polska premiera miała miejsce w Warszawskiej Operze Kameralnej, 7 października 2022 roku.
9. Władysław Żeleński, „Goplana” (prapremiera: Kraków, 1896)
Polska trzyaktowa opera napisana u schyłku XIX wieku na kanwie „Balladyny” Juliusza Słowackiego wprost naszpikowana jest nadprzyrodzonymi postaciami, z tytułową wodną boginką na czele. Jej świat nieustannie przeplata się ze światem żywych, gdzie rozgrywa się dramat dwóch rywalizujących ze sobą sióstr, Aliny i Balladyny. Goplanie, która manipuluje śmiertelnikami za pomocą czarów, towarzyszą wierne elfy, Skierka i Chochlik. Ponadto, w akcie trzecim, matce obu sióstr ukazuje się ranny, skąpany we krwi duch zamordowanej Aliny. Jest to jedna z klasycznych tragedii, gdzie większość bohaterów ponosi krwawą i bolesną śmierć.
Spektakl „Goplany” z 2016 roku w reżyserii Janusza Wiśniewskiego (Teatr Wielki Opera Narodowa) został bardzo przychylnie odebrany zarówno przez polską, jak i zagraniczną publiczność. Rok później uhonorowano go nagrodą International Opera Award w kategorii „Dzieło odkryte na nowo”.
8. Giacomo Meyerbeer, „Robert Diabeł” (prapremiera: Paryż, 1831)
Jedno z najsłynniejszych dzieł w dorobku kompozytorskim Giacomo Meyerbeera, dziś niestety zapomnianych, podobnie jak jego pozostałe grand opery. Tytułowy Robert jest degeneratem, o którego duszę toczą walkę siły dobra i zła. Na jego skomplikowaną historię składa się pięć aktów, podczas których niemal na każdym kroku pojawiają się elementy magiczne. Protagonista poddawany jest nieustannym próbom i kuszeniom. Jego kompan, a w rzeczywistości ojciec, Bertram, zawiera sojusz z Władcą piekieł. Książę Grenady (rola niema), rywal Roberta w konkurach o serce księżniczki Izabeli, jest w rzeczywistości upiorem na usługach sił nieczystych. Akt trzeci kończy przesycona grozą i fantastyką scena baletowa z elementami nekromancji. Powstałe z martwych mniszki wykonują mrożący krew w żyłach taniec na ruinach klasztoru, gdzie odprawiony został świętokradczy rytuał. I choć Robert wychodzi zwycięsko z każdej próby, do końca unosi się nad nim aura swoistej makabreski.
7. Benjamin Britten, „Dokręcanie śruby” (prapremiera: Wenecja, 1954)
Zaliczane do kręgu oper współczesnych dzieło Brittena w dwóch aktach, zainspirowane zostało gotycką nowelą Henry’ego Jamesa pod tym samym tytułem. To historia nawiedzonego domu, którego demony nękają zarówno nowo zatrudnioną guwernantkę, jak i mieszkańców – dwójkę z pozoru niewinnych dzieci. Duchy byłych pracowników, mroczna przeszłość i wypływające na światło dzienne tajemnice, stopniowo wciągają bohaterów w spiralę obłędu. Im większe starania czyni Guwernantka by chronić dzieci przed destrukcyjnym wpływem zjaw, tym opętanie jej podopiecznych przybiera na sile. Ta niezwykle ponura wiktoriańska opowieść należy do klasyki horroru. Ostatnia polska premiera odbyła się w Polskiej Operze Królewskiej, 22 października 2022 roku.
6. Giacomo Puccini, „Wiły” (prapremiera: Mediolan, 1884)
Przed „Manon Lescaut”, „Toską”, czy „Madamą Butterfly”, operowymi portretami kobiecymi, z których zasłynął Puccini, kompozytor sięgnął po zupełnie inną, mroczną tematykę. Jego operowym debiutem były skomponowane w 1883 roku „Wiły”. Pracował nad partyturą przez niemal pół roku, by ostatecznie powołać do życia dwuaktową operę z rozbudowanymi partiami baletowymi. Głównym bohaterem jest Roberto, niewierny narzeczony Anny, której duch nawiedza go po jej śmierci. By dokonać zemsty na ukochanym, dusza kobiety nawiązuje sojusz z wiłami, duszami zdradzonych kobiet i wciela się w jedną z nich. Wciąga Roberta w diaboliczny taniec, który może przerwać już tylko śmierć. Choć opera początkowo nie odniosła sukcesu, jej koncertowo zagrane fragmenty zrobiły wrażenie na Arrigo Boito, w efekcie czego doświadczony kompozytor pomógł Pucciniemu w dalszej karierze.
5. Giuseppe Verdi, „Makbet” (prapremiera: Florencja, 1847)
Podwójmy trudy, a śmiało dalej! / Niech kipi kocioł, ogień się pali! Czarownice z najsłynniejszej tragedii Williama Shakespeare’a trwale zagościły zarówno w kulturze wysokiej, jak i popkulturze. I to właśnie od ich przyprawiającego o dreszcz, dynamicznego chóru rozpoczyna się dziesiąta opera w dorobku kompozytorskim Verdiego, z librettem ściśle nawiązującym do treści dramatu. Jednak w przeciwieństwie do literackiego pierwowzoru, tytułowego bohatera osacza nie tercet, a istny tłum demonicznych kobiet, co czyni ich przepowiednię jeszcze bardziej złowrogą. I to właśnie moc sprawcza czarownic owocuje krwawo torowaną sobie przez Makbeta drogą do władzy, a finalnie jego upadkiem. Choć zarówno bohater, jak i jego żona, bezskutecznie wmawiają sobie, iż ich los spoczywa w ich własnych – splamionych krwią – rękach.
4. Stanisław Moniuszko, „Straszny dwór” (prapremiera: Warszawa, 1865)
Ten zegar stary gdyby świat, / Kuranty ciął jak z nut. Na samo brzmienie pierwszych taktów basowej arii Skołuby, wieje grozą. I choć będący arcydziełem polskiej opery narodowej Moniuszkowski „Straszny dwór” zaliczany jest do oper komicznych, oprócz miłosnych perypetii dwóch młodych par, czy radosnego mazura, wieńczącego czteroaktowe dzieło, przez libretto nieodzownie przewija się wątek rzekomo nawiedzonego domostwa Miecznika i jego córek. Ich sługa, Skołuba, chce celowo nastraszyć Macieja, z którym rywalizował w polowaniu na dzika, wmawiając mu historię ożywających wraz z wybiciem starego zegara, portretów prababek. Legendę tę podsycają dodatkowo zarówno Miecznikówny, jak i starający się o ich względy birbant Damazy. I choć w operze nie występują postacie fantastyczne, wątek straszenia jest kluczowy dla akcji całego utworu.
3. Gaetano Donizetti, „Łucja z Lammermoor” (prapremiera: Neapol 1835)
Arcydzieło opery belcantowej, powstałe na kanwie powieści Sir Waltera Scotta „Narzeczona z Lammermoor”, to krwawy melodramat z silnie zarysowanym wątkiem nadprzyrodzonym. Już w pierwszym akcie, tytułowa bohaterka opowiada służącej w arii „Regnava nel silenzio” o swojej wizji z udziałem ducha tajemniczej kobiety, zamordowanej przez przodka oblubieńca Łucji, Edgara. Co jest w istocie ponurą przepowiednią o krwawym finale ich romansu. W wielu inscenizacjach, w tym najsłynniejszej z Metropolitan Opera w Nowym Yorku z 2009 roku, z udziałem Anny Netrebko, Piotra Beczały i Mariusza Kwietnia, pod koniec trzeciego aktu Łucja sama staje się duchem, by pocieszyć umierającego po samobójczym uczynku Edgara.
2. Piotr Czajkowski, „Dama Pikowa” (prapremiera: Petersburg, 1890)
To zdecydowanie najmroczniejsza z oper skomponowanych przez Piotra Czajkowskiego i wciąż wzbudzająca niemało kontrowersji. Stara Hrabina pilnie strzeże tajemnicy trzech kart, które zawsze wygrywają i które stały się jednocześnie jej przekleństwem. Tajemnicę tę stara się wydobyć z niej ogarnięty obsesją młody żołnierz Herman, co wywołuje całą lawinę nieszczęść i zgonów. I choć po śmierci Hrabiny, jej duch wyjawia Hermanowi sekret, doprowadza go tym samym do obłędu oraz silnie postępującej autodestrukcji. Aria Hrabiny „Je crains de lui parler la nuit” jest jednym z najbardziej przerażających monologów w literaturze operowej. Ostatnia polska premiera „Damy Pikowej” odbyła się w Operze Krakowskiej, w kwietniu 2008 roku.
1. Wolfgang Amadeusz Mozart, „Don Giovanni” (prapremiera: Praga, 1787)
Któż bardziej zasługuje na pierwsze miejsce wśród operowych duchów, niż Komandor z „Don Giovanniego”, dwuaktowego dramma giocoso Mozarta? Zginąwszy z ręki protagonisty na samym początku pierwszego aktu, powraca w finale, nierozważnie przez niego wezwany, by dokonać aktu zemsty. I to zemsty wręcz diabolicznej! Gdyż widmo Komandora, przybywając na ucztę do swej ofiary w iście spektakularny sposób, żywcem uprowadza Don Giovanniego do piekielnej otchłani. Jak w tytule – „rozpustnik ukarany”. I to najdotkliwiej, jak tylko można sobie wyobrazić. Tym samym śpiewający potężnym basem Komandor bez wątpienia zasługuje by zostać upiorem nad upiorami, najsłynniejszą i najstraszniejszą operową zjawą wszech czasów.