Najsłynniejszy polski reżyser operowy pracuje przede wszystkim za granicami naszego kraju. Każda jego premiera spotyka się z uznaniem światowej krytyki muzycznej. Warlikowski regularnie pojawia się na prestiżowych scenach świata, m. in. w Operze Bawarskiej w Monachium czy brukselskim teatrze La Monnaie. Jego „Elektra” Ryszarda Straussa otworzyła setną edycję Festiwalu w Salzburgu. Warlikowski jest dyrektorem artystycznym Teatru Nowego w Warszawie i tylko tam regularnie możemy oglądać jego teatralne produkcje w Polsce.
Produkcje Krzysztofa Warlikowskiego, zarówno te teatralne, jak i operowe, często dzielą publiczność. Reżyser ma swoich zagorzałych wyznawców (do których ja się zaliczam), jak też zadeklarowanych przeciwników. Po pierwszej paryskiej inscenizacji „Ifigenii w Taurydzie” Christopha Willibalda Glucka Warlikowskiemu zarzucano nieprzyzwoitość i brak szacunku dla oryginalnego dzieła, choć krytyka doceniła nowoczesność inscenizacji. Oburzenie publiczności nie cofnęło powtórnych zaproszeń. Opera Bernsteina to już ósma realizacja Warlikowskiego w Paryżu, po m.in.: „Parsifalu” Ryszarda Wagnera, „Sprawie Makropulos” Leoša Janáčka i „Królu Rogerze” Karola Szymanowskiego. W tej ostatniej udział wzięli Mariusz Kwiecień oraz Olga Pasiecznik.
„A Quiet Place” to ostatnia opera Leonarda Bernsteina, artysty nieśmiertelnego przede wszystkim dzięki musicalowi „West Side Story”. Zainspirowany przez pisarza i reżysera Stephena Wadswortha kompozytor stworzył muzykę stanowiącą dalszy ciąg „Kłopotów na Tahiti”. To dzieło opowiadające o miesiącu miodowym młodego małżeństwa, Sama i Dinah. „Ciche miejsce” rozgrywa się trzydzieści lat później, rodzina Sama spotyka się po tajemniczej, być może samobójczej śmierci Dinah. Na jaw wychodzą głęboko skrywane fascynacje erotyczne i sekrety skrajnie nieszczęśliwych bohaterów, mimo że opera kończy się swoistym happy endem. Prapremiera w Houston w 1983 roku nie okazała się wielkim sukcesem. Utwór wystawiany był sporadycznie, choć inscenizacja Davida Aldena w New York City Opera, w 2010 roku wzbudziła pewne zainteresowanie.
Wielkim orędownikiem dzieła był jednak ulubiony uczeń Bernsteina, Kent Nagano. To on dokonał kolejnych przeróbek i przygotował też nagranie dla wytwórni Decca. Nagano przekonał dyrektora Opera National de Paris, Alexandra Neefa do wystawienia dzieła scenicznie. Tej opery nigdy wcześniej we Francji nie pokazywano.
Warlikowski wyreżyserował „A Quiet Place” z grupą swoich stałych współpracowników: Małgorzatą Szczęśniak (scenografia i kostiumy), Felice Ross (światła) i Kamilem Polakiem (projekcje video). Realizacja spotkała się z ogromnym zainteresowaniem publiczności, a wszystkie marcowe spektakle (zaplanowano ich 12) zostały praktycznie wyprzedane.
Warlikowski zatarł granice między teatrem a operą – stwierdza Jacek Marczyński w recenzji „A Quiet Place”: Jest jeszcze nadzieja w „Rzeczpospolitej”. Mając do dyspozycji świetnych śpiewaków, ale nie gwiazd, sprawił, by na scenie przemienili się w pełnowymiarowe, skomplikowane postaci ludzkie. Zmusił ich do maksymalnej ekspresji aktorskiej, nie zapominając, że środkiem porozumiewania ma być śpiew. Bo to jest teatr, który odnosi się z szacunkiem do muzyki Bernsteina – pisze dalej recenzent.
Krzysztof Warlikowski stworzył w Operze Paryskiej intymne i piękne przedstawienie o różnych obliczach pragnienia miłości. (…) „A Quiet Place” Bernsteina to rodzinna drama, która przynosi oczyszczenie – relacjonuje Anna S. Dębowska w Paryż zachwyca się polskim reżyserem w „Gazecie Wyborczej”. Jacek Hawryluk z kolei donosi w „Newsweeku”: Jeszcze nawet po trzecim przedstawieniu reżyser wyszedł na scenę przy burzy oklasków (Polak i Amerykanin w Paryżu. Rodzina i jej koszmary).
W swoich internetowych poszukiwaniach nie natknąłem się na żadną złą opinię dotyczącą produkcji Warlikowskiego. Prasa francuska i zagraniczna jest podobnie entuzjastyczna. Pozytywne recenzje zamieściły zarówno prestiżowy francuski magazyn „Diapazone”, jak i nowojorski „New York Times”. Warto zacytować kilka wypowiedzi:
- Zarówno z formalnego punktu widzenia, jak i ze względu na aktorów, cudownie zmysłowa i nieokiełznana inscenizacja Warlikowskiego doskonale wpisuje się w dzieło, którego tematyka (rodzina, żałoba, tabu, nerwice i fantazje, seksualność, marginalność) jest oczywiście bardzo teatralna (Christophe Candoni, Ciche miejsce, szalenie gejowska tragedia, www.sceneweb.fr).
- Niestrudzony badacz rodziny, Krzysztof Warlikowski potwierdza w tej dosłownej lekturze swój trzeźwy osąd, dając pożądaną czytelność mało znanego dzieła („La Terrasse”, Gilles Charlassier, Spokojne miejsce, zamknięta sesja rodzinna na dużą orkiestrę w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego pod dyrekcją Kenta Nagano).
- Niemniej jednak: przedstawienie jest udane, bo Krzysztof Warlikowski, utalentowany inscenizacyjny awanturnik, rozumiał, że utwór nieznany widzom musi być jak najbardziej czytelny, uwypuklać problematykę utworu i być dobrze zrozumiany, co nie przeszkadza w odciśnięciu na nim swojego piętna („Generations Nouvelles”, Jeoffro René , W Opéra Garnier Warlikowski wystawia z sukcesem „A Quiet Place” Leonarda Bernsteina, teatr familijny w formie opery).
- Nic dziwnego, że piętnaście lat po wystawieniu sztuki Kushnera „Anioły w Ameryce” na festiwalu w Awinionie Krzysztofa Warlikowskiego szczególnie inspiruje ta psychologiczna kronika rodzinna o Ameryce poddanej ciężkim konwencjom, zwłaszcza w kwestii homoseksualizmu („Diapason”, Benoît Fauchet, Bernstein wreszcie w centrum uwagi jako kompozytor liryczny w Garnier).
- Duża część sukcesu wieczoru to zasługa niezwykle skrupulatnej realizacji Krzysztofa Warlikowskiego. Dysfunkcyjne rodziny to chleb powszedni Warlikowskiego („Slippeddisc”, Norman Lebrecht, Największa klęska Leonarda Bernsteina odkupiona w Paryżu).
- Potrzeba wielkiej odwagi, aby rozpocząć operę od nagrania wideo. W uwerturze do ostatniej opery Leonarda Bernsteina reżyser Krzysztof Warlikowski i twórca projekcji video Kamil Polak (…) pokazują nam amerykański pejzaż miejski (…). To jeden z najbardziej niepokojących obrazów, jakie zobaczyć można w operze („Batchtrack”, David Karlin, Szok i podziw w Paryżu dzięki Warlikowskiemu i Nagano).
- W reżyserze Krzysztofie Warlikowskim (spektakl) ma jednego z najmądrzejszych na europejskiej scenie interpretatorów dysfunkcji rodziny i złożoności seksualnej, głównych tematów opery („NY Times”,Joshua Barone, Akcja ratunkowa ocala ostatnią operę Leonarda Bernsteina).
Mam ogromną nadzieję, że sukces inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego przyczyni się też do wskrzeszenia zainteresowania zapomnianą twórczością wszechstronnego amerykańskiego kompozytora. Z dzieł Bernsteina wystawia się właściwie tylko „West Side Story”, w ostatnich latach wszechobecny w światowym repertuarze jest też „Kandyd”. Piotr Kamiński, w nieocenionym przewodniku „Tysiąc i jedna opera” pisze jednak, że jego muzyka symfoniczna, instrumentalna czy religijna oczekuje cierpliwie werdyktu historii.