REKLAMA

Śpiewacy z portretów. George Henschel: z Wrocławia na światowe sceny

Miał nie tylko ujmujący, barytonowy głos. Dzięki talentowi pianistycznemu sam akompaniował sobie podczas koncertów. Był kompozytorem i dyrygentem oraz pierwszym w historii kierownikiem muzycznym Boston Symphony Orchestra. W cyklu „Śpiewacy z portretów” Beata Fischer przedstawia sylwetkę George’a Henschela.

Ciemnowłosy mężczyzna w kwiecie wieku wyłania się z pogrążonego w mroku tła. Jego odzienie jest niemal ascetyczne. Z czarnym strojem mocno kontrastuje śnieżnobiały kołnierzyk z ozdobnym wiązaniem. Jednak to jego twarz skupia całą uwagę. Maluje się na niej koncentracja, a jednocześnie niczym niezmącony, graniczący z błogością, spokój. Jego duże oczy zwrócone są ku niebu. Można śmiało powiedzieć, iż owym mężczyzną całkowicie zawładnęło artystyczne natchnienie, które pędzel wybitnego amerykańskiego malarza Johna Singera Sargenta utrwalił tak doskonale.

Modelem jest nikt inny jak George Henschel – prywatnie, przyjaciel portrecisty. Na kartach historii zapisał się jednak przede wszystkim jako ceniony śpiewak, dyrygent, pianista oraz kompozytor, a także pedagog.

Urodził się jako Isidor Georg Henschel, 18 lutego 1850 roku we Wrocławiu, ówcześnie znajdującym się na terenie Królestwa Pruskiego. Choć jego natywnym językiem był niemiecki, rodzina od strony ojca artysty miała polskie korzenie. Co istotne, państwo Henschel byli bardzo muzykalni i przekazali tę pasję synowi.

Według „The Musical Times”, najstarszego brytyjskiego czasopisma akademickiego o tematyce muzycznej (wydanie z 1900 roku), już jako pięcioletni chłopiec zorganizował grupę ośmiu uczniów grających na ośmiu fortepianach jednocześnie, ten sam utwór. Henschel zaś, jako nieformalny „nauczyciel”, pilnował, by wszyscy grali równo. Być może były to już zalążki jego późniejszej kariery dyrygenta.

 Sir George Henschel śpiewa pieśni Schuberta oraz Schumanna

Studiował śpiew solowy oraz grę na fortepianie w Lipsku oraz Berlinie. Był barytonem, okazjonalnie wykonującym partie basowe. Jego operowy debiut, datowany na rok 1868, to partia Hansa Sachsa w prapremierze „Śpiewaków norymberskich” Ryszarda Wagnera. Jednak od udziału w spektaklach Henschel preferował koncerty i recitale. W jego repertuarze znajdowały się pieśni, m. in.: Schumanna, Dworzaka, Schuberta, Brahmsa, a także symfonie Beethovena i oratoria. Wykonywał również samodzielnie skomponowane utwory.

Angielski kompozytor Havergal Brian opisał go tymi słowami: Mam zachwycające wspomnienie George’a Henschela w partii tytułowej w „Eliaszu” Mendelssohna. W jego czasach, oratorium śpiewano w stylu tradycyjnym, jak na kościelnym nabożeństwie, jednak jego interpretacja wszystko zmieniła! Jego kolejne wykonanie, które dobrze pamiętam, to Mefistofeles w „Potępieniu Fausta” Berlioza.

Największym muzycznym autorytetem w życiu Henschela był niewątpliwie Johannes Brahms. Panowie poznali się w 1874 roku podczas festiwalu muzycznego w Kolonii i od tego czasu połączyła ich przyjaźń trwająca aż do śmierci Brahmsa. Dwa lata później obaj muzycy spędzili wspólnie wakacje. Henschel szczegółowo opisał tę znajomość w wydanych później pamiętnikach. Do końca swojego życia aktywnie propagował twórczość kompozytora z Hamburga. Brahms również darzył Henschela szczerym podziwem, nazywając go śpiewakiem, który komponuje.

W 1875 roku Henschel odbył swą pierwszą podróż do Rosji, by zaśpiewać w „Mesjaszu” Haendla w Sankt Petersburgu. Słynny wiolonczelista i kompozytor Karł Dawydow, na zaproszenie którego przyjechał, zabrał go także do Moskwy i poznał z Piotrem Czajkowskim. Henschel tak opisał rosyjskiego kompozytora w swojej biografii: Przesympatyczny, uprzejmy, delikatny, skromny człowiek. Jego kompozycje muśnięte są aurą melancholii, która w moim odczuciu jest charakterystyczna dla Rosjan. Spędziłem tydzień w Moskwie, śpiewając między innymi IX Symfonię Beethovena w języku rosyjskim, którego melodyjność, moim zdaniem, jest bliska językowi włoskiemu. Mikołaj Rubinstein dyrygował wprost doskonale, a później wraz z nim i Czajkowskim udaliśmy się na kolację do modnej restauracji o nazwie „Érémitage”. Siedzieliśmy tam niemal do świtu, rozmawiając o muzyce.

Fotografia Henschela z żoną, śpiewaczką Lady Lillian June Henschel (de domo Bailey), 1891 © domena publiczna
Fotografia Henschela z żoną, śpiewaczką Lady Lillian June Henschel (de domo Bailey), 1891 © domena publiczna

Od roku 1877 Henschel z powodzeniem koncertował na Wyspach Brytyjskich, które ostatecznie stały się jego domem i drugą ojczyzną. To właśnie tam poznał swoją przyszłą żonę, amerykańską sopranistkę Lillian June Bailey. Podobnie jak on, przejawiała talent wokalny i pianistyczny już od najmłodszych lat. Święciła niemałe triumfy na scenach Stanów Zjednoczonych oraz Europy. Ich ścieżki skrzyżowały się gdy oboje zaangażowano do zaśpiewania duetu podczas koncertu w Londynie. Wkrótce potem Henschel został nauczycielem młodszej o 10 lat śpiewaczki. Para pobrała się w Bostonie w stanie Massachusetts, rodzinnym mieście Lillian, w marcu 1881 roku.

Rok później przyszła na świat ich córka, Helen Henschel. Została profesjonalną śpiewaczką (sopran) oraz pianistką, jednak nie powtórzyła sukcesu ojca. Napisała natomiast książkę o swoich rodzicach pt. „When Soft Voices Die: A Musical Biography” („Gdy umierają łagodne głosy: muzyczna biografia”), wydaną w 1949 roku.

Wkrótce po zaślubinach, Henschel objął kierownictwo nad nowo powstałą Boston Symphony Orchestra. Jej założycielem był Henry Lee Higginson, amerykański biznesmen i mecenas Uniwersytetu Harvarda. Zaproponował Henschelowi kierowanie orkiestrą będąc pod wrażeniem koncertu, którym dyrygował artysta. Trzy sezony pod jego batutą były pasmem sukcesów. Pod względem częstotliwość koncertów, Boston Symphony Orchestra przewyższała te grane przez konkurencyjnych Filharmoników Nowojorskich aż dziesięciokrotnie. Do dziś nie ma pewności, dlaczego pomimo tak udanego startu orkiestry, w 1884 roku kontrakt Henschela dobiegł końca.

Artysta powrócił zatem do Wielkiej Brytanii, gdzie koncertował wspólnie z żoną przez kilka kolejnych lat, występując w podwójnej roli: śpiewaka oraz akompaniatora. W międzyczasie ponownie zaangażowano go jako dyrygenta, tym razem w Royal Scottish National Orchestra.

– Jestem oddanym czcicielem rytmu – deklarował artysta na łamach „The Musical Times”. Rytm jest duszą muzyki. Uważam go za jeden z najważniejszych aspektów edukacji muzycznej młodych ludzi, we wczesnym stadium. Jestem zdania, iż wartość każdej nuty powinna być przestrzegana niczym wartość banknotu pięciofuntowego, w przeciwnym razie byłoby to oszukiwanie kompozytora.

John Singer Sargent, „Portret George’a Henschela”, 1889  © domena publiczna
John Singer Sargent, „Portret George’a Henschela”, 1889 © domena publiczna

Portret George’a Henschela pędzla Johna Singera Sargenta powstał w 1889 roku i jest przypieczętowaniem wieloletniej przyjaźni pomiędzy artystami. Nie ulega wątpliwości, iż jeden zafascynowany był umiejętnościami drugiego: Henschel podziwiał szeroką wiedzę muzyczną malarza, jak również jego zdolności pianistyczne. Sargent postanowił sportretować śpiewaka podczas gdy jego przyjaciel przebywał w Londynie i dyrygował serią koncertów nazywanych London Symphony Concerts. Stanowiły one ważny element życia kulturalnego stolicy Wielkiej Brytanii przez 11 lat.

Portret jest efektem pięciu podejść, podczas których Henschel, pozując, stał na podwyższeniu w pracowni malarza i śpiewał dla niego. Gdy żona śpiewaka zobaczyła dzieło po raz pierwszy, wykrzyknęła w zachwycie: Jak pięknie! Jak gdyby George wstąpił na niebiosa.

Obecnie obraz znajduje się w prywatnej kolekcji. Rok po jego powstaniu, Henschel otrzymał brytyjskie obywatelstwo.

Polski wątek, poza pochodzeniem, raz jeszcze przewinął się przez biografię George’a Henschela. W 1893 roku w Londynie odwiedził go podróżujący do Cambridge Piotr Czajkowski. Prawdopodobnie to właśnie wtedy rosyjski kompozytor trafił na zapis muzyki, którą Henschel stworzył na potrzeby spektaklu „Hamleta” w teatrze zarządzanym przez Herberta Beerbohma Tree’a. Dwa miesiące później, gdy polski dyrygent Michał Hertz zwrócił się do Czajkowskiego z prośbą o wykorzystanie jego muzyki w warszawskiej premierze „Hamleta”, autor „Dziadka do orzechów” zarekomendował zamiast własnej, kompozycję nikogo innego jak Henschela, podkreślając, iż jest ona znakomita. Premiera odbyła się w listopadzie 1893 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie. Nazwisko kompozytora ostatecznie zostało utajnione.

W 1901 roku, w wieku zaledwie 41 lat, zmarła przedwcześnie ukochana żona Henschela. Jej śmierć pozostawiła artystę w głębokim żalu i znalazła odzwierciedlenie w jego twórczości. Pamięci Lillian poświęcił skomponowane przez siebie Requiem op. 59. Prawykonanie miało miejsce rok później, w Lipsku. Utwór na głosy solowe, chór i orkiestrę składa się z pięciu części „Introit”, „Dies irae”, „Offertorio”, „Sanctus” i „Agnus Dei”. W przeciwieństwie do innych kompozytorów, Henschel nie podzielił „Dies irae” na mniejsze sekwencje i ominął „Pie Jesu”, zwykle następujące po „Sanctus”. Podobnie postąpił z „Libera me”.

Artysta nauczał w Institute of Musical Art w Nowym Yorku (dzisiejsza Julliard School). W 1907 roku ożenił się ponownie, ze swą studentką Amy Louis. Owocem ich związku jest córka Georgina Henschel, zwana pieszczotliwie „Georgie”. W przeciwieństwie do jej starszej siostry, nie poświęciła ona swojego życia muzyce. Została uznaną hodowczynią koni szkockiej rasy Highland oraz autorką kilku książek o tematyce jeździeckiej.

Philip Alexander de László, „Sir George Henschel”, 1917 © domena publiczna

Dwa lata po ślubie z Amy, Henschel powrócił do działalności koncertowej na terenie Zjednoczonego Królestwa oraz wielu państw Europy. W 1914 roku otrzymał tytuł szlachecki z rąk króla Jerzego V. W tym samym roku, w Londynie, dał swój ostatni, pożegnalny recital, podczas którego wręczono mu lutnię z wygrawerowanym napisem: „W dowód wdzięczności za 40 lat śpiewu”.

Zmarł 10 września 1934 roku w Szkocji, w miejscowości Aviemore, gdzie znajdowała się jego letnia rezydencja. Został pochowany na cmentarzu parafialnym przy lokalnym kościele, z widokiem na jezioro Loch Alvie.

Choć muzyka George’a Henschela obecnie należy do zapomnianych, pozostawił po sobie imponujący dorobek kompozytorski. Do jego dzieł zaliczają się utwory na orkiestrę symfoniczną, m. in.: „Stabat Mater”, „Te Deum” oraz wspomniane już „Requiem”, poświęcone pamięci pierwszej żony. Jest także autorem licznych pieśni i hymnów oraz trzech oper, z których najsłynniejszą była trzyaktowa „Nubia”. Libretto w języku niemieckim napisał Max Kalbeck według powieści Richarda Vossa. Henschel ukończył pracę nad partyturą w 1899 roku i jeszcze w grudniu, w Dreźnie, odbyła się prapremiera. Kompozytor wystąpił w niej osobiście, w zastępstwie za jednego z solistów, który nagle zachorował. Był to ostatni występ George’a Henschela w spektaklu operowym.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne