Twórcy „Głosu Potwora” – kompozytor Alek Nowak, librecista Robert Bolesto, reżyserka Agnieszka Smoczyńska oraz Michał Merczyński, inicjator projektu w ramach poznańskiego Festiwalu Malta – inspirowali się postacią Sally’ego z filmu „Europa Europa”. Wstrząsający obraz Agnieszki Holland opowiada prawdziwą historię Salomona Perela – Żyda, który podczas II wojny światowej ukrywał się w szeregach Hitlerjugend. Jego historia jest tyleż niezwykła, co nieprawdopodobna, wydarzyła się jednak naprawdę. W filmie gra go Marco Hofschneider.

Inspiracja filmem ma jednak w „Głosie Potwora” charakter metaforyczny. Opera nie opowiada historii Perela – czerpie z niej jedynie ducha i doświadczenie konfrontacji z potwornością. Jej prapremiera odbyła się 27 czerwca 2025 roku na Festiwalu Malta jako koprodukcja Malta Festival, Opery Bałtyckiej w Gdańsku i Narodowego Centrum Kultury.

Osią narracyjną opery jest przygotowanie wystawy zatytułowanej „Zagłada Meduz”, którą przygotowuje bohater – Kurator (fenomenalny wokalnie i aktorsko kontratenor Jan Jakub Monowid). Wśród eksponatów znajdują się zarówno dzieła realne, jak obraz „Głowa Meduzy” Franza von Stucka, jak i obiekty fikcyjne: „Skamielina Meduzy”, „Mundur i Miecz Cerberów”, „Rzeźba Perseusza”, „Słój z Głową Meduzy” i inne. Nowoczesna wystawa wymaga obecności wideo i performansu – silne wrażenie wywiera wideoinstalacja „Szkoła Erynii”, ukazująca naukę okrucieństwa w obozie dla nastolatków. Ten fragment przywodzi na myśl atmosferę kontrowersyjnego koreańskiego serialu „Squid Game”, w którym główną rolę gra przemoc pokazana w celu masowej transmisji, a brutalność staje się widowiskiem. Choć sam serial był marketingowym sukcesem, który wykorzystuje wielu graczy. Na przykład jedna z największych sieci fast foodu w Polsce promuje menu nawiązujące do tytułu filmu. Osobiście uważam ten ruch za chybiony, nie byłem w stanie obejrzeć więcej niż dwóch odcinków, ale „Squid Game” ma z pewnością swoich wielbicieli.

Tymczasem „Szkoła Erynii” w operze działa z ogromną siłą – to moment kulminacyjny, w którym objawia się mroczna wyobraźnia Agnieszki Smoczyńskiej. To jeden z najmocniejszych punktów całej produkcji.
Opera Nowaka nie interpretuje historii Salomona Perela – oddaje raczej jego emocjonalną trajektorię. Istotą opowieści jest bowiem zagląda i ucieczka przed nią – sposób, w jaki można się uratować. Filmowy bohater wciela się w oprawców, by przeżyć. Operowy Kurator jest, ale nie chce być potworem – ukrywa się wśród tych, którzy z nimi walczyli. Jednak w toku narracji zaczyna się z potworami utożsamiać, wykorzystując ich symbole jako wehikuł do podróży w głąb siebie i do czasów antycznych.

Ta ambiwalencja prowadzi do dramatycznego manifestu: potwory należy eksterminować, bo są ohydne, fałszywe, szydzą ze śmierci, mamią tkliwością. Wszystkie Meduzy trzeba zamknąć w gettach – ogłasza Hades-Wódz. Europa tańczy dziś śmierć. Śmierć Potworom. Śmierć Meduzom. Gorgona zostaje potraktowana zbiorowo – bez nawiązania do historii mitu, w jednej z wersji stała się potworem mimowolnie – kiedyś była piękną kobietą, lecz stała się ofiarą przemocy. Opera nie opowiada o jej dwóch siostrach, Euriale i Steno, ktore w przeciwieństwie do Gorgony były nieśmiertelne i nie można było ich zabić. Brak tu również wędrówki ku innym wykluczonym, takim jak Empuza i jej towarzyszki tworzące w Górach Bystrzyckich mitologiczną krainę Empuzjon. Meduza w tej operze to symbol potwora, wykluczonego, podczłowieka, który ma zostać unicestwiony, to zrównanie robi ogromne wrażenie i w bezpośredni sposób odnosi się do holokaustu.

W scenicznej wizji Jagny Dobosz (scenografia), Katarzyny Lewińskiej (kostiumy), Tomasza Wygody(choreografia), Aleksandra Prowalińskiego (światło, dramaturgia wizualna) i Natana Berkowicza (projekcje wideo), akcja narasta z potęgującą się intensywnością. Scena zapełnia się eksponatami – jest pięknie, czysto, ale zarazem coraz bardziej niepokojąco. To także zasługa Smoczyńskiej – teatralność jej reżyserii ma w sobie coś z koszmaru na jawie. Mocno i złowrogo śpiewający Chór Opery Bałtyckiej (przygotowany przez Agnieszkę Długołecką-Kuraś) przyjmuje różne role: komentatora, sumienia, echa pamięci.
Wokalnie partia Kuratora to ogromne wyzwanie – Monowid przechodzi przez rejestry dziecięcej tęsknoty, histerii i oporu, by w końcu przyjąć tożsamość potwora. Artysta zresztą doskonale czuje muzykę współczesną. Operuje głosem z niezwykłą precyzją, intensywnością i emocją. Znakomity w nowej muzyce, w pełni oddaje rozdarcie swojej postaci w udawaniu, że nie jest Meduzą i wreszcie w poddaniu się temu. Dramatyczną kulminacją, pełną szerokiego, monumentalnego brzmienia orkiestry, ale też subtelnych szeptów skrzypiec i wiolonczel operował Yaroslav Shemet, on także był bohaterem tej wielopłaszczyznowej opowieści.

Muzyka Nowaka jest intensywna, pełna odniesień – od perwersyjnych marszów po romantyczną tkliwość. Niepokoi, porusza, hipnotyzuje. W połączeniu ze scenografią i ruchem tworzy spektakl, który rani, ale nie pozwala zapomnieć. W świecie przepełnionym przemocą „Głos Potwora” dociera do najbardziej ukrytych warstw naszej wrażliwości. To sztuka o wyobcowaniu, samotności i – nade wszystko – o przetrwaniu. Za wszelką cenę.