Tomasz Pasternak: Dlaczego Vesper?
Gary Guthman: Uwielbiam historie wyjątkowych ludzi, którzy wykonują niesamowitą pracę i poświęcają się służbie, społeczeństwu i sztuce. Po zakończeniu pracy nad musicalem „Listu z Warszawy” szukałem tematu na kolejny projekt muzyczny. Marzyłem o czymś, co poruszy ludzkie serca i dusze. Moja żona Małgorzata zwróciła moją uwagę na Krystynę Skarbek, bo właśnie kończyła czytać książkę biograficzną o niej autorstwa Clare Mulley zatytułowaną „Kobieta Szpieg”. Pamiętam, jak weszła do mojej pracowni i powiedziała: – Mam dla ciebie historię!
I „Casino Royale”, kolejny film o Jamesie Bondzie.
James Bond nie miał z tym nic wspólnego. Oczywiście, nie można pominąć Vesper Lynd, ale nie to przykuło moją uwagę. Zacząłem czytać o Krystynie Skarbek, byłem oszołomiony i zgłębiałem jej losy dosłownie z wypiekami na twarzy. Nie mogłem uwierzyć, jak udało jej się zrobić wszystkie te niesamowite rzeczy i uratować tylu ludzi.

Ale musical ma tytuł „Vesper”, a nie „Krystyna”. Dlaczego?
Tak nazywał ją ojciec. Mówił do niej „Vesperale”, co oznacza gwiazdę wieczorną, ale potem skrócił to do Vesper. To świetne imię, dobrze wygląda w druku i zawiera w sobie coś tajemniczego. Oczywiście nie możemy wykluczyć skojarzeń z Bondem, ale to imię wzięliśmy od jej ojca.
Podobnie jak Ian Fleming.
Krystyna Skarbek ponoć poznała go w Kairze. Nie wiadomo, czy była to bliższa znajomość, ale kilka razy widziano ich razem. Podobno jego pierwsza książka miała opowiadać o kobiecie-szpiegu. Autor zarzucił jednak ten pomysł, ponieważ uznał, że pisanie o tajnej agentce w 1952 roku nie odniesie takiego sukcesu, jak stworzenie mężczyzny-bohatera. Wymyślił Jamesa Bonda, ale w jego pierwszej książce występuje agentka o imieniu Vesper.

Musical jest także o jej śmierci.
Wszystko zakończyło się tragicznie. Vesper poznała Dennisa Muldowneya, który był członkiem załogi niskiego stopnia na statku wycieczkowym. Możliwe, że była samotna i potrzebowała męskiego towarzystwa, być może mieli romans. Muldowney pisał do niej płomienne listy miłosne, które ona spaliła, to wywołało jego wściekłość. Ten szaleniec był nią obsesyjnie zafascynowany, a kiedy odrzuciła jego oświadczyny, pchnął ją nożem. Na skutek doznanych obrażeń zmarła. Nie udało jej się przed nim obronić, a tak wiele razy podczas wojny uniknęła śmierci. Zresztą nigdy nie używała broni palnej. Nosiła zawsze przy sobie nóż, ale nie ma dowodów na to, że kiedykolwiek go użyła. Czy to nie ironia losu?
Czy „Vesper” to opowieść biograficzna? Czy będą też jakieś fantazje na temat tej postaci?
„Vesper” nie jest biografią, to musical inspirowany jej historią. Pokazujemy fragmenty jej życia w czasie wojny i po wojnie. Napisano o niej wiele książek i artykułów, kręcono filmy, ale Skarbek nie opowiadała o sobie zbyt wiele. Musieliśmy wymyślić kilka scen, w których ona sama mówi o swoim życiu. Służyła w wojsku w Special Operations Executives (Zarząd Operacji Specjalnych), była to specjalna tajna agencja szpiegowska utworzona przez brytyjską armię. Skarbek była elegancka, inteligentna i odważna, mówiła czterema językami. Jednak po wojnie nie mogła znaleźć pracy. Brytyjska armia pod koniec wojny dała jej bardzo skromną odprawę.
Powiedziano jej: – Dziękujemy za twoją służbę, ale nic dla ciebie nie mamy.
Podejmowała się różnych zajęć, w pewnym momencie zatrudniła się na statku wycieczkowym jako stewardessa. Próbowała odnaleźć sens w życiu, w arii „Jak mam dalej żyć?” śpiewa, że nie może tego sensu znaleźć. Myślę, że mogła tak się czuć.

Spektakl będzie w języku polskim. Po polsku się trudniej śpiewa.
Ja napisałem wszystkie teksty po angielsku. Tłumaczenie i adaptację na język polski, przygotował mój kolibrecista Doman Nowakowski. W języku polskim jest wiele twardych „nieśpiewalnych” spółgłosek, inaczej rozkłada się akcent, wyrazy są dłuższe. Każdy utwór opiera się albo na tym, co dokładnie wiemy, że się wydarzyło, albo na tym, co zakładamy, że mogło się wydarzyć, na podstawie historii i relacji z innymi ludźmi, którzy o tym mówili. Pokazujemy ją w dramatycznych sytuacjach, w których udaje się jej uniknąć śmierci i uratować ludzi. Mamy nadzieję, że przedstawimy przekonującą opowieść. Wiemy, że była sławna w czasie wojny ze skoków spadochronowych i jazdy na nartach, ale jak pokazać to na scenie? To nie jest Cirque du Soleil…
Jak komponowana była muzyka?
Chciałem zawrzeć w niej jak najwięcej operowego śpiewania. Partie wokalne napisałem na głosy szkolone operowo, jednak trzeba je wykonać w nieco bardziej teatralnym stylu muzycznym, podobnie jak w dużej produkcji na Broadwayu. Zastanawiałem się nad charakterystyką postaci i nad tym, jakim głosem powinien dysponować każdy z bohaterów. Krystyna była niewysoka, delikatna, bardzo piękna, pomyślałem, że musi być sopranem lirycznym. Francis Cammaerts był z kolei bardzo wysoki, to bardzo brytyjski dżentelmen. Andrew Kennedy (Andrzej Kowerski), towarzysz wielu szpiegowskich przedsięwzięć Krystyny był Polakiem i był w niej niesamowicie zakochany, zresztą są pochowani we wspólnym grobie na jego prośbę a przeżył ją o 36 lat!
Tak stworzyłem wokalne partie oparte na poszczególnych postaciach, a każda z nich ma nieco inny styl.

Kto będzie Krystyną Skarbek?
Każdy artysta powinien być całkowicie inny, aby przedstawić swoją wizję postaci. Zaśpiewają tę rolę Anna Wolfinger, która jest śpiewaczką operową i Ewa Łobaczewska, która śpiewa w teatrze musicalowym. Obie mają piękne głosy i są doskonałe technicznie, każda z nich tworzy zupełnie inaczej tę postać.
Mamy dwóch Andrew. Rafał Szatan porusza się bardziej w stylu musicalu, Maciej Nerkowski, który kształcił się klasycznie, jest wokalistą crossoverowym, doskonale imituje także Jamesa Browna i Elvisa Presleya. Cała obsada jest niesamowicie utalentowana.
Doskonali są też soliści chóru Opery i Filharmonii Podlaskiej prowadzeni przez profesor Violettę Bielecką.

Czy miał Pan wpływ na wybór obsady?
Podczas przesłuchań decydowaliśmy wspólnie: reżyser Michał Znaniecki, kierownik muzyczny maestro Mirosław Jacek Błaszczyk i ja.
Michał Znaniecki znany jest z nieszablonowego, czasem surrealistycznego podejścia do swoich produkcji. Czy tu musi stworzyć wizję realistyczną?
Michał Znaniecki jest bardzo utalentowanym reżyserem ze wspaniałymi pomysłami i lubi ryzykować. Jego koncepcje przenoszą tę opowieść w inny wymiar. Scenografię i kostiumy stworzą artyści, którzy od dawna z nim współpracują: Luigi Scoglio i Małgorzata Słoniowska. Mamy też niezwykłe sceny baletowe, a choreografię przygotowuje Inga Pilchowska.
W Białymstoku publiczność bardzo lubi musicale, a podstawą mojego wyksztalcenia jest amerykański Broadway. Będzie to wielkie widowisko. Mogę zapewnić, że ludzie zobaczą produkcję zbliżoną do nowojorskiego stylu Broadwayu, zawierającą wszystkie elementy musicalu na najwyższym poziomie. Śpiewacy i chór mówią nam, że mają przed sobą trudne wyzwania, ale świetnie się przy tym bawią.

Jaka będzie muzyka „Vesper”?
To nowoczesna produkcja teatru muzycznego, która zawiera klasyczny styl orkiestrowy. Jest jedna scena, w której przypominamy starą popularną piosenkę. Ulubionym utworem Vesper i Francisa Cammaertsa była amerykańska piosenka barowa sprzed 100 lat zatytułowana „Frankie and Johnny”. Czasem pojawiają się delikatnie zaznaczone cytaty motywów muzycznych z pierwszych filmów o „Jamesie Bondzie”, ale nie powiem, gdzie. Publiczność będzie musiała słuchać bardzo uważnie.
Ponoć niektóre frazy brzmią chopinowsko, zwłaszcza gdy dotyczą postaci Vesper i Andrew, a czasem mój styl komponowania to muzyka filmowa rodem z Hollywood. Jednym z moich ulubionych kompozytorów był Polak, Bronisław Kaper, który w latach 40. i 50. komponował wspaniałą muzykę filmową, myślę w szczególności o „Buncie na Bounty”. Przez jakiś czas studiowałem też u Henry’ego Manciniego, który tak jak ja uwielbiał melodie mocno zapadające w pamięć.

Czy już myśli pan o kolejnych projektach?
Zawsze. Mam kilka pomysłów, które są jeszcze w fazie rozwoju. I mam nadzieję, że będę mógł o nich trochę więcej opowiedzieć prawdopodobnie na początku lata. I cieszę się, że cały czas mogę także sam występować jako solista-trębacz i grać muzykę, którą skomponowałem.
Czy „Vesper” to smutna historia?
Będą łzy, ponieważ główna bohaterka ginie. Ale musical nie kończy się na cmentarzu. Oddajemy hołd tej kobiecie. To bardzo budujące. Vesper reprezentowała w ludziach to, co najlepsze.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Ja też dziękuję i zapraszam na spektakle „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.
