Jako mała dziewczynka pokochała teatr muzyczny. Spędzała dużo czasu w Operetce Śląskiej w Gliwicach, a później w Operetce Szczecińskiej, gdzie na scenie oklaskiwano jej wspaniałych rodziców: Irenę Brodzińską i Edmunda Waydę (śpiewaka, reżysera i dyrektora). Ojciec urodził się w Wiedniu, Grażyna Brodzińska w Krakowie. Artystka łączy więc w sobie tradycję cesarskiej stolicy oraz królewskiego miasta.
Aktorskie, wokalne i taneczne szlify zdobyła w słynnym Studiu Wokalno-Aktorskim Danuty Baduszkowej, działającym przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Ogólnopolską sławę przyniosły jej programy telewizyjne Macieja Niesiołowskiego „Z batutą i humorem”. Śpiewała na różnych scenach między innymi w: Kammeroper w Wiedniu, Teatrze Wielkim w Warszawie, teatrach muzycznych w Gdyni, Szczecinie, Warszawie, Gliwicach i Poznaniu. Współpracuje z Operą i Filharmonią Podlaską.
Jej maniery są nienaganne, zachowuje się zawsze z klasą na scenie i poza nią, jest osobą dość skromną i nie wywołuje żadnych skandali. Kiedy śpiewa w operetkach, przenosi nas w nieistniejący, baśniowy świat dla dorosłych. Gdy występuje w musicalach, pokazuje także swój niebywały talent aktorski. Kiedy jest gwiazdą koncertów, skupia na sobie uwagę przez cały czas i elektryzuje publiczność. Podziwiamy jej piękny sopranowy głos, precyzyjnie dobrany repertuar, poruszanie się z gracją, wspaniały taniec i oszałamiające kreacje.
Grażyna Brodzińska witała Nowy Rok na scenie Opery Krakowskiej, o czym pisałem na portalu ORFEO. Gala była powtórzona kilka razy. Kolejne koncerty z jej udziałem odbyły się m.in. w: Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, Filharmonii Kaliskiej, Filharmonii Krakowskiej, Tarnowskich Górach, Wieliczce, Przemyślu, Dobczycach, Muszynie, Chrzanowie, Nowym Dworze Mazowieckim, Żyrardowie, Tarnowie, Modlinie. 25 i 26 stycznia 2024 roku zaśpiewała w Koncertach Karnawałowych z Orkiestrą Solistów Wiedeńskich pod dyrekcją Piotra Gładkiego w Radomskim Centrum Kultury. 8 marca 2024 roku zjawiła się z tymi muzykami w Tarnogórskim Centrum Kultury i wystąpiła w koncercie zatytułowanym „Kobieta w muzyce”.
Piotr Gładki jest skrzypkiem, który mieszka na stałe w Austrii, ale często występuje w Polsce. Studiował w Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie prof. Pawła Puczka, a następnie w Hochschule für Müsik, Theater und Medien w Hanowerze. Kontynuował studia i praktykował w HfM w Wiedniu oraz HfM w Graz. Jako muzyk orkiestrowy grał w RadioPhilharmonie NDR, następnie w Orkiestrze Symfonicznej w Odense (Dania). Koncertował na wielu słynnych scenach świata, m.in. w: Carnegie Hall w Nowym Jorku, Suntory Hall w Tokio, Avery Fisher Hall w Lincoln Center w Nowym Jorku, Salle Pleyel w Paryżu. Współpracował z takimi dyrygentami jak Daniel Barenboim, Claudio Abbado czy Horst Stein.
Jest prezesem Austriacko-Polskiego Towarzystwa Muzycznego oraz założycielem Orkiestry Solistów Wiedeńskich i jej dyrektorem artystycznym. Od 2009 roku często występuje w Polsce. Współpracował z: Piotrem Beczałą, Adamem Zdunikowskim, Janem Wilgą, Adamem Sobierajskim, Barbarą Baranowską-Zubanovich, Kateriną Hebelkovą, Iwoną Sochą, Adrianą Ferfecką. CD „Szlakiem Straussa” z Chórem Puellae i Orkiestrą Solistów Wiedeńskich uzyskało w 2015 roku status złotej płyty. Zostało nagrane w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach.
Piotr Gładki gra na XVIII-wiecznych skrzypcach mediolańskiego lutnika Carla Antoniego Testore. Koncert poprowadziła Iwona Strzelewicz-Ziemiańska, przekazując publiczności bardzo ciekawe informacje o kompozytorach i wykonywanych utworach.
W koncercie w Tarnowskich Górach, muzyka instrumentalna zajęła dużo miejsca. Soliści Wiedeńscy wykonali brawurowo polkę „Tik-Tak” z operetki „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa syna i jego walc „Wino, kobieta i śpiew”. Dobre wrażenie zrobiło zaprezentowanie utworów Josefa Straussa: polki „Ohne Sorgen” („Bez zmartwień”), walca „Spharenklange” („Dźwięki sfer”), „Jockey Polka” – z użyciem pejcza oraz polki „Kowadło” – z użyciem kowadła przez perkusistę. Zabrzmiał też słynny walc „Nad pięknym modrym Dunajem”, jednak jego wykonanie w 7-osobowym składzie i w wersji skróconej mnie nie przekonało. Zabrakło, zwłaszcza na początku, precyzji wykonawczej. Do zaprezentowania piękna i bogactwa brzmieniowego tego utworu potrzebna jest już prawdziwa orkiestra.
Miłym zaskoczeniem było wprowadzenie do programu koncertu utworu duńskiego kompozytora Hansa Chrystiana Lumbye’go „Galop szampański”. Muzycy zrobili na początku show, ponieważ nie chcieli zacząć utworu. Czekali na szampana! Wreszcie wyszedł zza kulis pewien pan z tacą i kieliszkami wypełnionymi musującym napojem. Piotr Gładki złożył życzenia paniom i wykonano miły w brzmieniu utwór o dość prostej, powtarzalnej strukturze, ze znaczącą partią fortepianu (z precyzją, lekkością i finezją zagrał Mateusz Lasatowicz z Akademii Muzycznej w Katowicach). Piotr Gładki brawurowo grał na skrzypcach. Mimo próśb, nie uzyskałem informacji o pozostałych muzykach, więc nie mogę wymienić ich nazwisk.
Jednak gwiazdą wieczoru była oczywiście Grażyna Brodzińska. Artystka zaprezentowała swoje popisowe utwory: czardasza „Graj, Cyganie, graj” z operetki Freda Raymonda „Perła z Tokaju”, „Tango Jalousie” Jacoba Gadego, „Besame mucho” meksykańskiej kompozytorki Consuelo Velazquez i „Przetańczyć całą noc” z musicalu „My Fair Lady” Fredericka Loewego. Podczas tego utworu zaprosiła pana z pierwszego rzędu do tańca, co wywołało entuzjazm publiczności.
Wykonała również „Arię ze śmiechem” z „Pericholi” Jacques’a Offenbacha. Nikt inny w Polsce nie jest w stanie zaśpiewać tej arii z taką lekkością i wdziękiem, bez przerysowania. Inne śpiewaczki niestety dość często pokazują, że są pijane, wpadając w pułapkę pospolitości. Grażyna Brodzińska nie gra osoby pijanej, lecz damę rozbawioną kilkoma łykami szampana.
Widownia oczywiście domagała się bisów. Pani Grażyna zaśpiewała jedną ze swoich ulubionych pieśni: „Wiedeń, miasto moich marzeń” Rudolfa Sieczyńskiego. Wręczyłem jej bukiet kwiatów w imieniu Fundacji ORFEO imienia Bogusława Kaczyńskiego. Przyjechałem na koncert prosto z biura w Wilanowie, znajdującego się w dawnym mieszkaniu Bogusława Kaczyńskiego. Słynny popularyzator muzyki operowej i operetkowej uwielbiał panią Grażynę Brodzińską, która przez 27 lat występowała z nim na Festiwalu imienia Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju. Za czasów jego dyrekcji w Teatrze Muzycznym ROMA w Warszawie była czołową gwiazdą tej sceny. Występowała też z panem Bogusławem podczas koncertów galowych w Polsce i za granicą, między innymi w Chicago i Toronto. Śpiewała na Międzynarodowym Festiwalu imienia Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju, na Festiwalu imienia Adama Didura w Sanoku i innych ważnych wydarzeniach muzycznych. Występowała również często w Sali Kongresowej w Warszawie.
Artyści zaskoczyli mnie pod koniec koncertu. Pani Grażyna Brodzińska powiedziała, że tego dnia jest sama i nie ma tenora, a chętnie zaśpiewałaby duet z „Wesołej wdówki” Lehara, zatytułowany „Usta milczą, dusza śpiewa”. Wtedy Iwona Strzelewicz i Piotr Gładki zaprosili mnie na scenę: Panie Krzysztofie, przecież Pan to zna. Grażyna Brodzińska dołączyła się: Panie Krzysiu, zapraszamy. Nagle podbiegł do mnie akustyk, wręczając mi mikrofon. W takiej sytuacji, przyparty do muru, podjąłem wyzwanie. Zaśpiewaliśmy oczywiście razem z publicznością, która chętnie włączyła się do zabawy. Wszyscy wyszli z sali rozbawieni, w szampańskich nastrojach.