Łukasz Strusiński, dyrektor artystyczny i twórca programu koncertowego, w swoim przemówieniu wspomniał o bogatej historii i początkach opery w Polsce. – Opera włoska była bardzo szybko po swoim powstaniu wykonywana w Warszawie. Jedna z bohaterek dzisiejszego koncertu, Francesca Caccini, skomponowała wiele oper. Przetrwała z nich tylko jedna: „La Liberazione del Ruggero da l’isola d’Alcina”, czyli „Uwolnienie Ruggiera z wyspy Alcyny”. W 1625 roku Królewicz Władysław IV usłyszał jej wykonanie we Florencji, a poprzedziła je specjalna „Inwokacja do rzeki Wisły”, dedykowana właśnie jemu – opowiadał dalej Strusiński. – Choć nie ma pewności, czy to dzieło było wykonywane na Zamku Królewskim w Warszawie, niezwykłym jest fakt, że pierwsza w historii kobieca opera została dedykowana polskiemu książęciu. Mamy zaszczyt obchodzić 400-lecie tego wydarzenia!

Na finał jubileuszowej edycji Festiwalu Ogrody Muzyczne, zespół L’Arpeggiata, pod przewodnictwem charyzmatycznej Christiny Pluhar, zaprezentował program „Wonder Women” – muzyczny hołd dla kobiet, które przez wieki musiały walczyć o prawo do twórczej ekspresji. W repertuarze koncertu znalazły się dzieła barokowych kompozytorek XVII wieku, takich jak Barbara Strozzi, Francesca Caccini, Francesca Campana, Isabella Leonarda i Antonia Bembo oraz pełne pasji pieśni tradycyjne z Ameryki Południowej i Włoch.

– Nasz koncert dedykowany jest kobietom. Z jednej strony oddajemy hołd barokowym kompozytorkom, które musiały walczyć o prawo do tworzenia, a z drugiej – wszystkim kobietom, których talent był tłumiony lub nigdy nie ujrzał światła dziennego – mówiła w materiałach prasowych Christina Pluhar. – Inspirację czerpaliśmy także z tradycyjnej muzyki północnoamerykańskiej i włoskiej. Śpiewamy o kobietach silnych i odważnych, ale też o tych pełnych żalu. Światowi krytycy entuzjastycznie przyjęli program „Wonder Women”, podkreślając jego innowacyjność, wirtuozerię wykonawców i głębokie przesłanie. Można go posłuchać na płycie ERATO / Warner Classic.

Artyści połączyli w swojej muzyce elementy muzyki dawnej z jazzem i tradycyjnymi brzmieniami z różnych zakątków świata. To utworzyło unikalny, czarodziejski klimat, który dosłownie zapierał dech w piersiach. Zdawać by się mogło, że muzyka nie ma dla nich żadnych granic. Grali w sposób natchniony i cudowny, ale ich magiczna energia udzielała się zastygłej w ciszy publiczności.

Trudno też opisać jest wirtuozerię i organiczną jedność wszystkich muzyków, każdy z nich był w stanie wyraziście zaznaczyć swoją obecność podczas wejść solowych. W Ogrodach Muzycznych podczas koncertu wystąpili: Doron Sherwin – cynk, Josep María Martí Durán – teorba i gitara barokowa, Tobias Steinberger – perkusja, Leonardo Teruggi – kontrabas, Nadine Remmert – klawesyn oraz Christina Pluhar – teorba. Christina Pluhar, założycielka zespołu, jego menedżerka, artystka odpowiedzialna za aranżacje i kierownictwo muzyczne, czuwała nad wszystkim – z czułością, ale i bezlitosną kontrolą.

Bezgraniczny był też repertuar: poza utworami zapomnianych kompozytorek zaprezentowano niezwykle, miejscami czerpiące z pradawnych dźwięków pieśni Włoch i Ameryki Południowej. Wieczór z „Cudotwórczyniami” – tak też można przetłumaczyć tytuł „Wonder Women” był nie tylko wspaniałym koncertem, lecz także przejmującą i wciągającą opowieścią o sile, wolności, walce i pasji kobiet, splecioną z dźwięków dawnych pieśni, które wciąż niosą ze sobą niezatarte ślady historii.

Przeplatały się tu głosy pełne dramatyzmu. Wszyscy soliści śpiewali znakomicie, miałem wrażenie, że wszyscy brzmią bardzo „po męsku”, w sposób wojowniczo bohaterski, ale też czarodziejski. Vincenzo Capezzuto to kontratenor altowy (choć trudno jednoznacznie zakwalifikować jego głos), pełen jedwabiu, wyobraźni i brawury. Ale także niesamowitego śpiewnego aktorstwa balansującego między średniowiecznym kabaretem, a szekspirowską frazą, o pięknym, niepowtarzalnym brzmieniu.

Luciana Mancini posługiwała się ciemnym, krwistym mezzosopranem, niczym Verdiowska Ulryka potrafiła przerażać odcieniami wokalnego piekła, ale także bawić nosowym, niejako sefardyjskim brzmieniem, świetnie poruszając się w dramatycznej i aktorskiej koloraturze.

Wreszcie Luciana Mancini, najjaśniejsza głosowo, brzmiała miejscami kontratenorowo, a miejscami jak sopran liryczny, ze słodyczą i anielską niewinnością. Niczym Tolkienowska Galadriela przechodziła przez swoje mezzosopranowe rejestry i wyrazy ekspresji. Bohaterkami tych utworów były jednak nie tylko dobre czarodziejki, lecz także niebezpieczne i zdesperowane wiedźmy.

Na zakończenie wieczoru, po powtórzonym bisie „Pizzica di San Vito” (tradycyjna pieśń włoska), a wykonał ją, świetnie tańcząc tarantellę Vincenzo Capezzutto wszyscy artyści zaśpiewali „Hallelujah” Leonarda Cohena. Była to muzyczna niespodzianka, ale także niezwykłe życzenia dla „Ogrodów Muzycznych” , niczym artystyczne błogosławieństwo i znak wielkiej przyjaźni. L’Arpeggiata bowiem świętuje w tym roku 25-lecie swojego powstania, podobnie jak Festiwal „Ogrody Muzyczne”. To nie przypadek, bo nie ma przypadków. To znak, to przeznaczenie.

To była niezwykła edycja, szczególnie pamiętać będziemy występy Hayato Sumino, Vołosów i Recital Nadzwyczajny Artura Rucińskiego i Gabrieli Legun, a także „Nowe IV Pory Roku” i koncert „Miłość Ci wszystko wybaczy. Piosenki które kochamy”. Ale przez cały lipiec 2025 roku Dziedziniec Zamku Królewskiego skąpany był w artystycznych wydarzeniach, podobnie jak w ubiegłych latach przeróżnych i wielotematycznych projekcjach (za najlepszą z nich projekcję uznano „50 lat na scenie” – zapis koncertów Tiny Turner z Arnhem w Holandii).
Finałowym momentem było specjalne wykonanie hejnału przez 8 muzyków oraz spektakularny wystrzał złotych serpentyn. 25. jubileuszowa edycja „Ogrodów Muzycznych” pod hasłem „Fanfary i Fajerwerki” wprowadziła publiczność w cudowną magię. Ten czarodziejski moment kulminacji pięknie podkreślił ogrodowe święto festiwalu, który już wpisał się w najnowszą historię Zamku Królewskiego w Warszawie.