REKLAMA

Pożądanie w cieniu fikusów. „Napój miłosny” w Trapani

„Napój miłosny” Gaetana Donizettiego, uznawany powszechnie za operę komiczną, jest w swej istocie dramatem miłosnym Nemorina. Uwspółcześniona produkcja w Trapani, doskonale poprowadzona muzycznie przez Sashę Yankevycha i dobrze zaśpiewana, przede wszystkim przez dwoje kochanków, Giulę Mazzolę i Oresta Cosimo, potrafiła bawić, ale także i wzruszyć.

Luglio Musicale Trapanese odbywa się już po raz 74. Tradycja tego muzycznego święta sięga roku 1948. Maestro Giovanni de Santis pragnął, by w jego rodzinnym mieście, jednym z największych na Sycylii, wznowić wydarzenie muzyczne, które odbywało się przed wojną, w latach 1932 – 1939. Marzeniem słynnego dyrygenta był cykliczny festiwal, obejmujący nie tylko utwory operowe i symfoniczne, lecz także koncerty jazzowe i ludowe, z muzyką folkową. Pomysł bardzo spodobał się władzom miasta. I tak powstał „Muzyczny Lipiec”, który z biegiem czasu przeciągnął się na sierpień, a nawet wrzesień.

Od samego początku dbano o wysoki poziom artystyczny. Zapraszano znamienitych gości. Wizjoner, jakim niewątpliwie był de Santis, potrafił, dzięki swojej charyzmie i zaangażowaniu przekształcić miejską willę w prestiżowy plenerowy festiwal. Występowała tu słynna rumuńska śpiewaczka Virginia Zeani, uznawana za jedną z „Królowych Piratów” – Zeani nie miała bowiem szczęścia, by być gwiazdą wytwórni płytowych, jej wielbiciele potajemnie nagrywali jej występy i wiele nagrań przetrwało właśnie w taki sposób.

„Napój miłosny” w Trapani – scena zbiorowa © archiwum Luglio Musicale Trapanese
„Napój miłosny” w Trapani – scena zbiorowa © archiwum Luglio Musicale Trapanese

Luglio Musicale Trapanese gościło też tak wspaniałych artystów, jak Gino Bechi, Gianna Pederzini, Ettore Bastianini, Alvino Misciano, Piero Guelfi, Giacinto Prandelli, Plinio Clabassi, Cesare Valletti, Carlo Bergonzi. Śpiewali tu Mario del Monaco, Feruccio Tagliavini, Ramon Vinay i Anna Moffo.

Przedstawienia operowe odbywają się w parku w Villa Margherita, w plenerowym Teatro Giuseppe di Stefano, nazwanego na cześć jednego z największych w historii Włoch tenorów, pochodzącego z Sycylii. To scena pod gołym niebem, zamknięta jednak malowniczymi gałęziami gigantycznych fikusów. Tutaj to drzewa wielkości naszych dębów. W Italii ta roślina rozrasta się niemożebnie, w Polsce hodujemy ją w doniczkach. Fikusowe sklepienie tworzy nie tylko doskonałą akustykę, lecz także buduje, dzięki sugestywnemu oświetleniu, specjalny, niepowtarzalny nastrój, w zależności od rodzaju dramatu szczęśliwy lub złowrogi.

W obecnym sezonie zaprezentowano tytuły z wielkiego włoskiego repertuaru: „Toskę”, „Traviatę”, „Cyrulika sewilskiego” i właśnie „Napój miłosny”, który, będąc na Sycylii miałem okazję zobaczyć.

Salvatore Grigoli (Belcore, w środku), w otoczeniu swoich towarzyszy w „Napoju miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese
Salvatore Grigoli (Belcore, w środku), w otoczeniu swoich towarzyszy w „Napoju miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese

Inscenizacja przygotowana przez Teresę Gargano (reżyseria i kostiumy) została ciekawie przeniesiona w czasy bliższe naszej rzeczywistości, rozgrywa się w prowincjonalnym, amerykańskim miasteczku w latach 70. lub 80. Adina, ubrana w dżinsy prowadzi bar, jej przyjaciółka Giannetta ma salon piękności. To była spójna dramatycznie i logiczna produkcja, z inteligentnym podkreśleniem uniwersalności historii w innym miejscu i czasie oraz malowniczym podkreśleniem prowincji poprzez scenografię (Monica Andolina).

Belcore to szef gangu motocyklowego, przybywa w skórzanej kurtce ramonesce, z towarzyszeniem przyjaciół, jak on odzianych w skóry. Salvatore Grigoli w tej partii był napuszonym, antypatycznym i narcystycznym samcem, pewnym, że skinieniem palca uwiedzie dziewczynę z prowincji. Artysta przekonująco zbudował tę postać, także od strony wokalnej.

Dulcamara w trapańskiej produkcji to upadły elegant, w jasnym, tanim garniturze rozpaczliwie starający się budować swoją wiarygodność. Enrico Maria Marabelli stworzył imponującą scenicznie postać, w jego interpretacji wokalnej było jednak więcej basa buffo niż demonicznego czarodzieja. W roli Giannetty, a zwłaszcza w scenie, gdy bohaterka dowiaduje się, że Nemorino jest dziedzicem fortuny, błysnęła Adelaide Minnone. Ta rola to wyzwanie bardziej aktorskie niż wokalne, poprzez konieczność zaznaczenia swojej obecności na scenie bez możliwości pokazania się w jakiejś atrakcyjnej arii.

Oreste Osimo (Nemorino) w „Napoju miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese
Oreste Cosimo (Nemorino) w „Napoju miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese

Wieczór należał w moim przekonaniu do Oreste Cosimo, kreującego partię Nemorina. Cosimo operuje dość ciemną barwą, jest cięższym głosem tenorowym, o wspaniałej technice, potrafiącym śpiewać forte i piano. Szczególnie podobała mi się jego interpretacja słynnej arii „Una furtiva lagrima”, gdzie w finalnych frazach umiał posłużyć się dramatycznie uzasadnionym falsetem. Nie zdziwiłem się, gdy przeczytałem, że jego mentorem kilka lat temu został wielki Ramon Vargas, słychać w jego wokalnym podejściu technikę tej niezwykłej szkoły. Scenicznie Cosimo był doskonały, nie był niedorajdą, nie stosował tanich sztuczek w celu rozbawienia publiczności. To oszalały z rozpaczy, zdesperowany contadino (wieśniak), który woli, widząc roześmianą ukochaną wychodzącą za mąż za innego, niemal popełnić samobójstwo, zaciągając się do wojska. Warto śledzić karierę tego artysty, i nawet jeśli niektóre frazy w jego wykonaniu były atakowane zbyt silnie była to wspaniała wokalna kreacja.

Podobnie Giulia Mazzola, która na początku wydała mi się zbyt mocnym głosem do roli Adiny, potrafiła zróżnicować wokalną przewrotność swojej partii. Adina to wielka, choć pseudokomiczna heroina. Od początku kocha Nemorina, ale usiłuje go sprawdzić i przetestować. I taka była też interpretacja Mazzoli, uważna, rozpaczliwa i śledcza, w cudownym blasku koloratury dramatycznej. Podobało mi się, że oboje protagoniści, Nemorino i Adina, śpiewali mocniejszymi głosami. Gra między nimi, zwłaszcza ze strony Adiny, była więc bardziej dojrzała i bardziej przewrotna.

Sasha Yankevych dyryguje „Napojem miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese
Sasha Yankevych dyryguje „Napojem miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese

Nie wiem jednak, jak wyglądałaby interpretacja śpiewaków, gdyby nie dyrygent, Sasha Yankevych. Dawno nie słyszałem tak zmysłowo zadyrygowanego Napoju”, pełnego emocji, uczucia i tańca. Yankevych zwracał uwagę na poszczególne sekcje instrumentalne, wydobywając z partytury także to, co jest w tle, a nie tylko w głównej linii melodycznej. Przez to jego odczytanie „Napoju” było fascynujące. I zawsze uważnie partnerował śpiewakom, czujnie śledził fermaty, ozdobniki i oddech bohaterów, aby zawsze wejść z akompaniamentem w najbardziej odpowiednim miejscu. Pochodzący z Ukrainy artysta kilka lat temu związany był, jako pianista, z warszawską Akademią Operową, teraz rozpoczyna międzynarodową karierę dyrygenta symfonicznego i operowego, obecnie związany jest z Operą Królewską w Sztokholmie. Najpewniej jego doświadczenie fortepianowego coachingu powoduje, że maestro rozumie śpiewaków, zawsze reaguje na ich aktualne możliwości i formę, po prostu doskonale im partneruje.

Enrico Maria Marabelli (Dulcamara) w „Napoju miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese
Enrico Maria Marabelli (Dulcamara) w „Napoju miłosnym” w Trapani © archiwum Luglio Musicale Trapanese

„Napój miłosny” to gra pozorów, okrutna Adina bawi się nieprzytomnie zakochanym w niej Nemorinem, udając kapryśną i niedostępną, flirtując jednocześnie z zarozumiałym Belcorem. Nemorino, oszalały z miłości nie traktuje tej gry poważnie, przejmując się i cierpiąc. Dopiero w finale, gdy Adina zdaje sobie sprawę, że posunęła się w swoich gierkach odrobinę za daleko, wyznaje swojemu Tristanowi miłość (bohaterka zaczytuje się w opowieści o Izoldzie i napoju miłosnym). Opera jest tylko pozornie zabawna, w rzeczywistości to ogromny dramat Nemorina i wielka przemiana Adiny. Interesująca muzycznie jest postać Dulcamary, szarlatana żerującego na ludzkich uczuciach i, jak się okazuje, oszusta. Wszystko się dobrze kończy, uczucie zwycięża, jednak nie wiemy, czy nasi bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie…

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne