Spotkanie w Bialskim Centrum Kultury poprowadził Krzysztof Korwin – Piotrowski, prezentując archiwalne nagrania z festiwalu w pałacu w Łańcucie, przez który, jak powiedziała Marta Eggerth, żona Jana Kiepury, pokochała po raz drugi swoją drugą ojczyznę, Polskę. Utworzone tam przez Bogusława Kaczyńskiego święto sztuki było wspaniałym salonem artystycznym i najlepszym w Polsce festiwalem muzycznym. Kaczyński kierował nim przez 10 lat.
Zapraszał nie tylko wspaniałych artystów operowych, polskich i zagranicznych, m. in. wystąpiła tu z recitalem Katia Ricciarelli i Gilda Cruz-Romo. W Łańcucie gościli słynni pieśniarze, m. in. Juliette Gréco i Gilbert Bécaud, przyjechał Czesław Niemen, którego występ, jak wieść niesie skończył się o godzinie czwartej rano… Byli tu także legendarni polscy aktorzy, obejrzeliśmy fragmenty wstrząsających recytacji Daniela Olbrychskiego i Gustawa Holoubka.
Krzysztof Korwin – Piotrowski, dzieląc się też własnymi wspomnieniami o Bogusławie Kaczyńskim, opowiadał o jego łańcuckich przygodach: kaprysach Katii Ricciarelli czy podróży Juliette Gréco Antonowem z Warszawy. Francuska pieśniarka był przerażona stanem technicznym samolotowego wraku i myślała, że urwie się podłoga. Kulinarna duma Polski, żurek, jej nie smakował. – Ta zupa jest gorsza od moich lekarstw… – stwierdziła.
– Katia Ricciarelli nie odpowiedziała na pierwsze zaproszenie, zadziałał dopiero drugi list, do którego Kaczyński załączył obrazek św. Antoniego – opowiadał Krzysztof Korwin – Piotrowski. – Wielka diva postanowiła wtedy, że musi go poznać.
– Był arystokratą słowa – mówił Zbigniew Napierała, przewodniczący Rady Fundacji ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego. – Taki talent rodzi się raz na wiele lat. Gdy przyszedł do mnie po raz pierwszy, mówił z tak wielką pasją, że postanowiłem dać mu szansę, zresztą od razu zobaczyłem jego niezwykły potencjał. Napierała był wtedy dyrektorem generalnymi redaktorem naczelnym regionalnego ośrodka TVP w Poznaniu. To on jest odpowiedzialny za rozwój kariery Bogusława Kaczyńskiego, a programy z cyklu „Operowe qui pro quo”, realizowane przez Kaczyńskiego podczas dyrekcji Napierały otworzyły my drogę do medialnej kariery.
– To były programy dla wszystkich, nie tylko dla znawców sztuki – opowiadał Zbigniew Napierała. – Oglądała je cała Polska. Realizowane były tak, jak Teatr Telewizji, czy film. Teraz już, jeśli chodzi o sztukę wysoką, niczego nie realizujemy już z takim rozmachem.
– Popierałem jego karierę. Kochał artystów, a artyści kochali jego – opowiadał dalej Napierała. – Ale nie kochali go dziennikarze, wielu mu zazdrościło. Był niezwykły, także w życiu. Bardzo chciał zrobić karierę telewizyjną. Bo żeby naprawdę zrobić karierę, trzeba tego bardzo chcieć. Starałem się podążać za jego ekspresją i sprawić, żeby ten fenomen zaistniał. Cieszę się, że w Białej Podlaskiej możemy kontynuować te tradycje, warto to robić chociażby dla niego.
– Bogusław Kaczyński zwracał ogromną uwagę na kompleksowy profesjonalizm artysty – mówił Artur Jaroń. – Nie tylko, jeśli chodzi o przygotowanie utworu (dyrektor Festiwalu im. Krystyny Jamroz w Busku- Zdroju przytoczył anegdotę o pewnej śpiewaczce, która zapisała sobie tekst na wachlarzu). – W artystycznym wyrazie liczyło się też emploi, stroje sceniczne i ich dobór. Każde pojawienie się Bogusława Kaczyńskiego było gwarancją sukcesu. Bardzo chciałbym, aby w przyszłej edycji festiwalu w Busku-Zdroju odbył się koncert poświęcony jego pamięci.
Małgorzatę Długosz Bogusław Kaczyński zaprosił do roli Arseny w „Baronie cygańskim” Johanna Straussa, swojej pierwszej realizacji w Teatrze Muzycznym ROMA. Pamiętam te spektakle i występ Długosz pełen drapieżnej i kryształowej koloratury. W spektaklu wystąpili wspaniali artyści, m. in.: Bogusław Morka, Tadeusz Pszonka, Ryszard Wróblewski i Leszek Świdziński kreowali Barinkaya, Krystyna Tyburowska i Aleksandra Hofman śpiewały Saffi, Aleksander Teliga, Grzegorz Bayer i Andrzej Zagdański Homonkaya, Ryszarda Racewicz Cziprę, a Barbara Zagórzanka Mirabellę.
– Nie wierzę w to, że nie ma ludzi niezastąpionych – opowiadała Małgorzata Długosz. – Niezastąpione są tak charyzmatyczne postacie, jak Bogusław Kaczyński, czy Wanda Polańska, wielka dama polskiej operetki, którą zawsze uwielbiałam i która podarowała mi swoje perły. W tym naszyjniku dziś śpiewam dla Państwa – mówiła artystka.
– Moja przygoda z operetką zaczęła się tak naprawdę od spotkania z Bogusławem Kaczyńskim. Wcześniej nie chciałam śpiewać tego repertuaru – kontynuowała śpiewaczka. – To jemu zawdzięczam, że pokochałam ten gatunek muzyki.
Małgorzata Długosz zaprezentowała kilka arii operowych, m. in. arię Rusałki z tytułowego dzieła Antonína Dvořáka oraz Norinę z „Don Pasquale” Gaetana Donizettiego. Wykreowała też krwiste bohaterki mniej znanych operetek, m. in. czardasza Lilly z operetki „Perła z Tokaju” Freda Raymonda, czy arię Violetty Catalini „Carrambolina” z operetki „Fiołek z Montrmartre” Imre Kálmána. Sięgnęła też po takie standardy jak „La vie en rose” Edith Piaf, czy „Trudno, jak człowiek zakochany!” z repertuaru Hanki Ordonówny. Długosz potrafi czarować scenicznym wdziękiem, bawić i wzruszyć.
Partnerujący jej Artur Jaroń także śpiewał za pomocą swojego instrumentu, ten występ był właściwie dialogiem sopranu i fortepianu, czasem kłótnią, a czasem pieśnią kochanków. Z wielkim zróżnicowaniem dynamiki, indywidualnym wyczuciem i ogniem wspaniały polski pianista zagrał też „Nokturn Es-dur” Fryderyka Chopina i dwa utwory niedocenianego jego zdaniem kompozytora, Ignacego Jana Paderewskiego: „Sarabandę h-moll” i Menueta G-dur”.
Drugi wieczór 5. edycji festiwalu był także podróżą po muzycznych stylach i epokach, z udziałem charyzmatycznych i wszechstronnych artystów. Ale bohaterem tych wszystkich opowieści był Bogusław Kaczyński, zabawne historie były cudownym i bardzo w rezultacie smutnym wspomnieniem człowieka, którego już nie ma z nami.