REKLAMA

Włoskie wzorce zawdzięczamy królowej Bonie: rozmowa z ClaveDuo – Anną Huszczo i Joanną Solecką

Klawesynistki tworzące zespół ClaveDuo, Anna Huszczo i Joanna Solecka po występie w cyklu „Midnight Concert” mówiły ORFEO o swojej współpracy, miłości do klawesynu, a także zapomnianej barokowej muzyce polskiej. Szczególną uwagę poświęcają skomponowanej specjalnie dla nich „Suicie Krakowskiej” Juliana Gembalskiego, która znalazła się na ich drugiej płycie „Il Viaggio del Suono”.

Tomasz Pasternak: Dlaczego klawesyn?

Anna Huszczo: Grę na klawesynie rozpoczęłam w wieku 16 lat w Szkole Muzycznej II st. w Gdańsku. Do tego momentu grałam na fortepianie, więc klawesyn to było dla mnie coś innego i nowego. W tamtych czasach ten instrument był naprawdę mało znany. Początki były trudne. Klawiatura była węższa, klawisze krótsze, poza tym brakowało mi dynamiki. Instrument, na którym rozpoczynałam edukację w niczym nie przypominał tych, na których teraz gramy – był to mały współczesny klawesyn marki Lindholm, a nie kopia instrumentu historycznego. Przez 4 lata codziennie dojeżdżałam z Gdyni na lekcje do Gdańska. Pokochałam muzykę dawną, zaczęłam jeździć na kursy muzyczne, a potem postanowiłam studiować w Krakowie.

Jak zaczęła się Wasza współpraca?

Anna Huszczo: Na moim 3. roku jako przedmiot fakultatywny miałyśmy z Asią duet klawesynowy u pani prof. Elżbiety Stefańskiej. Potem nasze drogi się rozeszły na skutek różnego rodzaju aktywności i wyjazdów zagranicznych. Ale stale i regularnie współpracujemy przynajmniej od 15 lat.

Występ ClaveDuo podczas „Midnight Concert” w Hali Koszyki © Aleksander Jura
Występ ClaveDuo podczas „Midnight Concert” w Hali Koszyki © Aleksander Jura

Duet klawesynowy nie był popularną formacją 20 lat temu.

Anna Huszczo: Dostęp do literatury był wówczas utrudniony. Obecnie na polskiej scenie muzycznej funkcjonuje już kilka duetów klawesynowych, a i literatury przybywa. Można się również starać poprzez projekt MKiND o zamówienia kompozytorskie, tak jak my to zrobiłyśmy i wykonywać muzykę skomponowaną dla konkretnych wykonawców.

W Hali Koszyki zagrałyście utwory z Waszej najnowszej płyty „Il viaggo del suono”, zawierającą polskie utwory barokowe. Czy polski barok jest podobny do baroku włoskiego?

Joanna Solecka: Muzyka polska do czasów potopu szwedzkiego wykazuje wiele podobieństw do muzyki włoskiego baroku. Zapatrzenie we włoskie wzorce – nie tylko muzyczne – zawdzięczamy królowej Bonie. Od czasów renesansu polska sztuka pulsowała inspiracjami rodem z Italii. Król Władysław IV Waza w pierwszych dekadach XVII wieku także pozostawał pod silnym wrażeniem nowej sztuki włoskiej. Wczesnobarokowa muzyka polska mieści się w zakresie najbardziej awangardowych na ówczesne czasy trendów stylistycznych.

ClaveDuo: Joanną Solecka i Anną Huszczo po występie w Hali Koszyki © Aleksander Jura
ClaveDuo: Joanną Solecka i Anną Huszczo po występie w Hali Koszyki © Aleksander Jura

Co to znaczy?

Joanna Solecka: Nasi twórcy dysponowali stosownymi technikami kompozytorskimi. Najwyraźniej fascynowała ich estetyka eksponująca różnorodność afektów, osiągnęli wysoki poziom wyrazu artystycznego. Włoskie dziedzictwo umieli wzbogacić o rodzime wątki taneczne, czy swojsko nad Wisłą brzmiące melodie. To twórczość w pełni dojrzała, eksplorująca nowatorskie idee w zakresie warsztatu i ekspresji.

Czy faktycznie jest to spuścizna zapomniana?

Joanna Solecka: Poniekąd tak, gdyż niemała jej część przez długie dekady, żeby nie powiedzieć stulecia tkwiła w archiwach i dopiero wnikliwe badania archiwistyczne i muzykologiczne przywróciły ją do obiegu i wyzwoliły jej percepcję. Na pewno bylibyśmy szczęśliwsi, gdyby w Polsce działało w epoce baroku więcej kompozytorów i gdyby w dodatku ich twórczość przetrwała turbulencje dziejów. Możemy jedynie ubolewać, że naszej muzyki powstało nie aż tak wiele, jak w innych ośrodkach tego czasu. Bez wątpienia twórczość artystyczna zawsze cierpi na niedoborach mecenatu. W minionych epokach mecenat taki roztaczały kościoły oraz dwory – królewski i magnackie. Twórczość kościelna zawsze podporządkowana była potrzebom liturgicznym i gustom lokalnych duchownych, a te czynniki niekoniecznie tworzyły inspirujące warunki dla kompozytorów. Ogromne znaczenie ma też kształcenie młodych muzyków – w Polsce nie mogli oni liczyć na wiele pod tym względem, a wyjazdy zagraniczne znów wymagały znacznych nakładów finansowych.

Czy muzyka polska XVII wieku zasługuje na większą uwagę wykonawców i melomanów?

Joanna Solecka: Zdecydowanie tak, to piękny rozdział naszej historii. Musi być jednak interesująco wykonana, a nie tylko poprawnie pod względem praktyk historycznych. Tym dziełom często brakuje tak zwanej tradycji interpretacyjnej, muzycy przedzierają się przez jej materię sam na sam ze swoim zasobem doświadczenia wyrobionego na studiowaniu innej twórczości. To pomaga, ale nie wystarcza.

ClaveDuo: Julian Gębalski, Suita krakowska na dwa klawesyny (Cz. III – Psalm XXIX)

Ale wykonujecie też utwór współczesny, kompozycję Juliana Gembalskiego. Dlaczego zestawiacie ją z XVII-wiecznym polskim barokiem?

Joanna Solecka: „Suita krakowska na dwa klawesyny” Juliana Gembalskiego to utwór powstały dzięki programowi MKIDN „Zamówienia kompozytorskie”. Utwór został skomponowany dla naszego duetu ClaveDuo i przez nas prawykonany. To prawdziwa perełka w naszym repertuarze. Suita została już wydana drukiem. Julian Gembalski zawarł w materii muzycznej realne odniesienia do zabytków kultury muzycznej związanych z Krakowem: Tabulatury Jana z Lublina, Antyfony o św. Stanisławie, Psalmów Mikołaja Gomółki, stąd „Krakowska” w tytule wiele tu znaczy.

Wątki melodyczne zaczerpnięte z tej muzyki zostały tak wplecione w strukturę suity, aby w całości tworzyć swoisty melanż tradycji z nowoczesnością. Język harmoniczny, motoryka, typ ekspresji – to już elementy zupełnie współczesne. Jej faktura doskonale wpisuje się w klawiszowy i klawesynowy idiom, pozwalając wykonawcom na wiele swobody i wygody przy wykonywaniu.

Joanna Solecka w Hali Koszyki © Aleksander Jura
Joanna Solecka w Hali Koszyki © Aleksander Jura

Utwór ma cztery części?

Joanna Solecka: Czteroczęściowy układ cyklu tworzy wartką narrację dzieła, która wciąga słuchaczy, dostarczając im wiele radości z obcowania z tą muzyką. Suita ma jeszcze jedną cechę, która szczególnie nas cieszy – to poczucie humoru, radość, wigor. Dzięki tym cechom utwór Juliana Gembalskiego świetnie brzmi na koncercie w kontekście utworów barokowych, z jednej strony stanowi dla nich kontrast, a z drugiej – gdzieś w głębokiej swojej strukturze – jest im pokrewny.

Wasz repertuar jest bardzo szeroki, gracie utwory z XVI, ale także XXI wieku. Czego nie można zagrać na klawesynie?

Anna Huszczo: W moim odczuciu nie da się zagrać muzyki impresjonistycznej. Tam potrzeba wielu kolorów i barw, zróżnicowanej pedalizacji. Myślę, że wykonywanie Debussego czy Ravela na klawesynie byłoby śmieszne. Oczywiście można eksperymentować, ale nie wydaje mi się to konieczne. Romantyzm? Pamiętam, że jeden z naszych kolegów klawesynistów na swoim dyplomie grał młodzieńcze polonezy Chopina. Muszę przyznać, że byłam pod ogromnym wrażeniem, bo grał naprawdę pięknie, ale myślę, że to był eksperyment i prowokacja. Są kompozycje, które najpiękniej brzmią na instrumencie, na który były przeznaczone i nie należy tego zmieniać.

Występ ClaveDuo podczas „Midnight Concert” w Hali Koszyki © Aleksander Jura
Występ ClaveDuo podczas „Midnight Concert” w Hali Koszyki © Aleksander Jura

Posiadacie kilka instrumentów historycznych. Jak się na nich gra? Czy można na nich wykonywać muzykę w większych salach?

Anna Huszczo: Rzeczywiście mamy dość spore instrumentarium. Sama jestem w posiadaniu czterech kopii i jednego instrumentu historycznego. Kupowałam je w różnych „okolicznościach przyrody”, spełniając swoje najskrytsze marzenia. Pierwszy z nich, szpinet kupiłam na ostatnim roku studiów przez przypadek, w ostatniej chwili i trochę z desperacji, żeby kupić cokolwiek. Jechałam wtedy do Antwerpii po zupełnie inny instrument, którego ofertę sprzedaży znalazłam w Internecie – klawesyn flamandzki. Ponad 20 lat temu nie byliśmy w Unii, miałam masę pieniędzy z bieliźnie i pożyczałam specjalnie samochód, bo instrument miał być bardzo duży. Ten klawesyn okazał się jednak fatalnym instrumentem i odstąpiłam od zakupu. To było straszne – jechać tyle kilometrów z ogromną nadzieją i nic. Podjęłam więc decyzję, żeby poszukać czegoś na miejscu. Miałam kilka innych adresów, wykonałam kilka telefonów i obejrzałam jeszcze kilka instrumentów. Na samym końcu trafiłam do Utrechtu, gdzie w małym domku mieszkała pianistka, która miała mały szpinet. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Kupiłam go i mam do dziś. Jest mały i łatwy w transporcie, a co najważniejsze świetnie brzmi. Wszędzie go mogę ze sobą zabrać. Wszystkie kolejne zakupy instrumentów odbyły się już „na spokojnie”.

Z wykonawstwem w dużych salach zawsze może być problem. Dużo zależy od akustyki miejsca. Niejednokrotnie byłam zdziwiona jak głośny jest szpinet, lub jak cichy jest klawesyn.

Spośród wszystkich moich instrumentów jedynie klawikord nie nadaje się do dużych przestrzeni. To instrument intymny, komnatowy a nie koncertowy.

Anna Huszczo © Aleksander Jura
Anna Huszczo © Aleksander Jura

Jakie są dalsze plany ClaveDuo? Odkrywanie baroku czy muzyka współczesna?

Anna Huszczo: Mam mnóstwo pomysłów. Przede wszystkim chciałybyśmy wykonać kilka koncertów promujących naszą ostatnią płytę. Poszukujemy inspiracji do nowych nagrań, tym razem będzie to muzyka współczesna. Osobiście chciałabym przekonać Joannę do nagrania sonat pewnego włoskiego kompozytora, którego nazwiska nie przytoczę, ale wyczuwam jej opór. Cóż, w duecie klawesynowym jak w związku – potrzebny jest kompromis.

Jak wykonuje się taki repertuar w Hali Koszyki? To nie jest typowa sala koncertowa.

Anna Huszczo: Zdecydowanie trzeba się przyzwyczaić ponieważ jest głośno, duszno i gra się z nagłośnieniem do którego my, wykonawcy historyczni nie jesteśmy przyzwyczajeni. Ale z chęcią zagramy w Hali Koszyki jeszcze raz. Muzyka klasyczna powinna wkraczać do takich miejsc, tętniących życiem, pełnych rozmaitych ludzi. Możemy zyskać nowych odbiorców, którzy zaciekawieni przyjdą na nasze koncerty do sal koncertowych. Czasy się zmieniają, a my, muzycy, musimy być bardziej elastyczni.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne