REKLAMA

„Na scenie jestem inna niż prywatnie i nigdy się na niej nie gubię”. Spotkanie z Grażyną Brodzińską podczas 6. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego

Wieczór „O mocy i roli kostiumu na scenie”, spotkanie z Grażyną Brodzińską prowadzone przez Gabrielę Kuc-Stefaniuk w przedostatnim dniu festiwalu 31 sierpnia 2024 roku przerodziło się w rozmowę o istocie zawodu artysty. Wspaniała śpiewaczka wzruszająco opowiadała także o bajkowości świata operetki, a także współpracy z Bogusławem Kaczyńskim.

Wyjściowym tematem przewodnim spotkania był kostium. Jak powiedziała prowadząca ten wieczór, Gabriela Kuc-Stefaniuk, sam Bogusław Kaczyński powiedział o Grażynie Brodzińskiej, że nosi suknie z maestrią godną największych. Trudno o większe namaszczenie. Temat stroju może wydawać się nieco frywolny, ale jest bardzo ważny. Gdy pani pojawia się na scenie, nikt nie wyobraża sobie, żeby w tej sukni mógł być ktoś inny. To pani charakter i osobowość tak naprawdę tworzy te suknie. Gdyby próbował ją założyć ktoś inny, ta kreacja nie miałaby takiego znaczenia. One są niekopiowalne.

Nawet nie wiem, ile mam sukien – opowiadała Grażyna Brodzińska. – Ciągle ich przybywa. Jeśli śpiewam koncert w tym samym miejscu, suknia musi być nowa. Pracuję z fantastyczną projektantką, panią Marią, która ma cudowną wyobraźnię i projektuje stroje pod moją urodę, osobowość i wzrost. Zawsze chciałam być troszkę wyższa, ale nie można mieć wszystkiego. Pan Bogusław zawsze mówił, jest Pani taka, jak trzeba.

Grażyna Brodzińska i Gabriela Kuc podczas spotkania „O mocy i roli kostiumy na scenie” © Miasto Biała Podlaska
Grażyna Brodzińska i Gabriela Kuc-Stefaniu podczas spotkania „O mocy i roli kostiumu na scenie” © Miasto Biała Podlaska

Kocham moje suknie. Robię to nie tylko dla publiczności, ale także dla samej siebie. Jeśli suknia jest piękna, to z wielką radością wychodzę na scenę. Brawa na początku są oczywiście dla sukni. Ja sobie muszę później dać radę. Ale ważne są także klipsy, ja nie noszę kolczyków. Kiedyś na koncercie w Vancouver w Kanadzie – o tym zdarzeniu artystka opowiadała także w ubiegłym roku – podczas mojego występu wypadł mi klips. Poprosiłam widzów o pomoc i w pewnym momencie wszyscy szukali go pod krzesłami. Gdy Pan Bogusław Kaczyński wszedł na scenę zapowiedzieć kolejny utwór, dosłownie osłupiał. Nie wiedział, co się dzieje i o co poprosiłam publiczność. Klips na szczęście się znalazł.

Na spotkanie z publicznością Grażyna Brodzińska przyjechała kabrioletem, Mercedesa prowadził Prezydent Miasta Biała Podlaska, Michał Litwiniuk. – To fantastyczny kierowca – przyznała Primadonna Polskiej Operetki. A Gabriela Kuc-Stefaniuk powiedziała, że Biała Podlaska też będzie mieć swoją anegdotę związaną z elementem biżuterii. Grażyna Brodzińska: – Dziś w pewnym momencie powiedziałam: „Panie Prezydencie, wracamy. Zapomniałam kolczyków”.

Grażyna Brodzińska podczas spotkania „O mocy i roli kostiumy na scenie” © Miasto Biała Podlaska
Grażyna Brodzińska podczas spotkania „O mocy i roli kostiumu na scenie” © Miasto Biała Podlaska

Moja mama pięknie śpiewała. Była wspaniałą aktorką i wspaniałą tancerką. I nadal jest piękna. Zawsze chciałam być taka jak mama. Nigdy jej nie dorównam oczywiście, bo ona jest jedyna, niepowtarzalna. To dzięki niej jestem, jaka jestem. I dzięki niej tak kocham publiczność.

Moją miłość do tego zawodu poczułam już pod sercem mamy. Bardzo wcześnie połknęłam bakcyla. Byłam zawsze na wszystkich próbach i na wszystkich spektaklach. I nigdy w czasie prób, ani w czasie spektaklu nie płakałam. Pokochałam tę cudowną muzykę, którą chciałabym wykonywać jak najdłużej. Oczywiście nie wiem jak długo, ale postaram się, żeby to troszeczkę potrwało.

Na scenie jestem inna niż prywatnie. Bo prywatnie czasem się gubię. A na scenie nigdy. To moja wewnętrzna moc. Kocham scenę, kocham publiczność, kocham to co robię. Podczas występu rzeczywiście wstępuje we mnie coś niesamowitego. W życiu taka nie jestem. Moja rada, jak żyć dobrze i szczęśliwie brzmi: trzeba być bardzo pracowitym. Ale nie mam codziennej rutyny i nie zawsze chce mi się ćwiczyć rano. Wtedy mówię sobie, że powinnam, chociaż troszeczkę. Jednak żaden mój dzień nie jest podobny do poprzedniego. Przez to jest ciekawiej.

Grażyna Brodzińska i Gabriela Kuc podczas spotkania „O mocy i roli kostiumy na scenie” © Miasto Biała Podlaska
Grażyna Brodzińska i Gabriela Kuc-Stefaniu podczas spotkania „O mocy i roli kostiumu na scenie” © Miasto Biała Podlaska

To nie przyszło mi łatwo. Zawsze lubiłam pracować. Do dzisiaj ciągle poszerzam swój repertuar. Chciałam wszystkiego się nauczyć. Po ukończeniu szkoły baletowej trafiłam do Studia Wokalno-Aktorskiego Danuty Baduszkowej w Gdyni, gdzie był i śpiew, i aktorstwo. Musiałam śpiewać na leżąco, na „skacząco” i wcale mi to nie przeszkadzało. Moja pierwsza pedagog, profesor Zofia Janukowicz-Pobłocka, mama naszej wspaniałej pianistki Ewy Pobłockiej nie chciała, żebym była w operach. Oczywiście uczyłam się arii i pieśni, ale Pani Profesor mówiła: „Będą Cię zabijać, będzie lała się krew, a ty musisz dawać ludziom radość i uśmiech”. Właśnie dlatego ciągle pyta mnie o arię ze śmiechem. Nie mogę jej jednak wykonywać na każdym koncercie. Ten utwór pochodzi z operetki „Perichola” Jacquesa Offenbacha i jest bardzo aktorski. Zdobył ogromną popularność, oby śmiech był zaraźliwy. Śmiech to zdrowie i śmiejmy się jak najwięcej.

Z Bogusławem Kaczyńskim znaliśmy się prawie od dziecka. Na festiwale do Krynicy zapraszał mnie przez 27 lat. Po raz pierwszy zaproponował mi rolę Adeli w „Zemście nietoperza”, której nie mogła wykonać Izabella Nawe. Nie powiedziałam mu wtedy prawdy, bo nie znałam tej partii w całości, ale przygotowałam ją w dwa tygodnie. Udało się, bisowałam obie arie. Tak zaczęła się też moja miłość do Krynicy. Gdzie Pan jest, Panie Bogusławie? Wszyscy bardzo tęsknimy.

Grażyna Brodzińska podczas spotkania „O mocy i roli kostiumy na scenie” © Miasto Biała Podlaska
Grażyna Brodzińska podczas spotkania „O mocy i roli kostiumu na scenie” © Miasto Biała Podlaska

Bałam się wszelkiego rodzaju kontraktów. Zawsze nienawidziłam egzaminów i zawsze miałam jakieś ściągawki. Nie lubiłam też przesłuchań. Kiedyś zupełnie przez przypadek kolega dosłownie wypchnął mnie, żebym zaśpiewała przed dyrektorem Opery Kameralnej w Wiedniu. Zaangażowano mnie, zaśpiewałam tam Eurydykę w „Orfeuszu w piekle” i Zerlinę w „Don Giovannim”. Ale żeby być w świecie trzeba mieć odpowiedni charakter, trzeba być bardzo silnym. Tęskniłam za swoją publicznością i za rodziną, której nie mogłam ze sobą zabrać. Byłam tam półtora roku.

Kiedyś Barbara Ptak, wspaniała autorka kostiumów zaprojektowała dla mnie suknię do „Wiedeńskiej krwi” Johanna Straussa w Teatrze Muzycznym w Gliwicach, śpiewałam Hrabinę Zedlau. Dyrekcja była przerażona, ponieważ zamówiono 38 metrów materiału do jednej sukni. Kostium nie był lekki, ale jak się zarzuci tren takiej ciężkiej sukni, to po prostu się płynie.

Grażyna Brodzińska i Gabriela Kuc podczas spotkania „O mocy i roli kostiumy na scenie” © Miasto Biała Podlaska
Grażyna Brodzińska i Gabriela Kuc podczas spotkania „O mocy i roli kostiumu na scenie” © Miasto Biała Podlaska

Na pytanie Gabrieli Kuc-Stefaniuk, jak widzi dalsze lata operetki Grażyna Brodzińska odpowiedziała: – Ta muzyka wydaje się powierzchowna. Operetka uważana jest za muzykę lekką, łatwą i przyjemną, a wcale nie jest lekka. Ona ma tak wyglądać. Także młodym ludziom potrzebne są marzenia. Bardzo bronię tego gatunku. Mamy tyle różnych problemów na co dzień. W momencie, kiedy jesteśmy na koncercie z muzyką operetkową, na operetkowym spektaklu, odpoczywamy, marzymy, jesteśmy szczęśliwi i wychodzimy z uśmiechem i melodią na ustach. Może dlatego Pani Profesor nie chciała, żebym była w operze. Jestem wesołym człowiekiem, a publiczność musi się uśmiechać. Może kiedyś było więcej reżyserów, którzy potrafili ten gatunek wyreżyserować, bo jest to bardzo trudny gatunek i nie wszyscy go lubią. To ogromna szkoda, że kiedy Bogusław Kaczyński przestał być dyrektorem Teatru Muzycznego Roma operetka przestała tam istnieć. Były wspaniale wystawiane musicale, to też jest potrzebne. Ale mogłaby tam być także operetka.

Zbigniew Kapela, dyrektor Bialskiego Centrum Kultury wręcza kwiaty Grażynie Brodzińskiej © Miasto Biała Podlaska
Zbigniew Kapela, dyrektor Bialskiego Centrum Kultury wręcza kwiaty Grażynie Brodzińskiej © Miasto Biała Podlaska

Opera pisana jest dla śpiewaka. Operetka nie, tam jest dużo przejściowych dźwięków: wysoko, nisko, średnica, jest też dużo tekstu do powiedzenia. To bardzo trudny gatunek, ale jakże wspaniały, relaksujący i dzisiaj potrzebny. Operetka też właściwie zawsze kończy się happy endem. Każdy gatunek jest ważny. I opera, i operetka, i musical.

Na moje pytanie, jaką sztukę lubi Grażyna Brodzińska i czy ogląda horrory artystka odpowiedziała: – Jestem romantyczką, lubię filmy o miłości i filmy historyczne. Lubię komedię, ale komedię jest trudno zagrać. Wczoraj oglądałam po raz enty „Vabank”. Genialni aktorzy, genialna gra. Takie filmy mogę oglądać bez przerwy. Oglądam dokumenty, żeby się czegoś dowiedzieć. Ale horrory nigdy. Słucham muzyki rozrywkowej, bardzo cenię Roda Stewarda, Barbarę Streisand czy Michaela Bublé. Odpoczywam słuchając innej muzyki. Jeśli chodzi o teatr dramatyczny, to zależy. Lubię być na spektaklu, gdzie są dobrzy aktorzy. I wcale nie musi to być komedia.

Grażyna Brodzińska i jej najmłodsi wielbiciele © Miasto Biała Podlaska
Grażyna Brodzińska i jej najmłodsi wielbiciele © Miasto Biała Podlaska

Po spotkaniu artystka rozdawała autografy, była sympatyczna i serdeczna i z każdą osobą zamieniła kilka słów. I podobnie jak z koncertu, czy spektaklu ludzie wychodzili uradowani, uśmiechnięci i po prostu szczęśliwi.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne