Album z pieśniami i ariami Gustava Mahlera, Ericha Wolfganga Korngolda, Alexandra von Zemlinsky’ego, Hansa Pfitznera, Engelberta Humperdincka, Albana Berga i Waltera Braunfelsa ukazał się nakładem renomowanej wytwórni Harmonia Mundi. Światowa premiera odbyła się 14 czerwca 2024 roku, wydawnictwo natychmiast zebrało znakomite recenzje na świecie. Na australijskiej platformie Limelight Music, Arts & Culture płyta uzyskała tytuł „Editor’s Choice”. Album wyróżniono nagrodą „Supersonic” przyznawaną przez prestiżowy luksemburski portal muzyczny Pizzicato, na którego łamach Remy Franck pisze: To niezwykła płyta, nie tylko za sprawą wyjątkowego – jak można się było spodziewać – śpiewu Samuela Hasselhorna, lecz również przez wzgląd na dyrygenta, Łukasza Borowicza. I choć we wcześniejszych recenzjach wielokrotnie wspominałem, iż darzę go ogromnym szacunkiem, brzmienie, jakie uzyskuje w tym programie wykonywanym z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, jest wprost nadzwyczajne. W żadnym innym znanym mi nagraniu „Revelge” Mahlera w partii orkiestry nie dzieje się tak wiele, jak tutaj.(…) Nic nie umyka naszej uwadze, a odbiorca jest świadkiem doskonałej wręcz harmonii. Majestatyczny i różnorodny dźwięk orkiestry nieczęsto towarzyszy tego rodzaju retorycznym popisom, jak u Karajana, Thielemanna i Bouleza. Nigdzie symbioza głosu i orkiestry nie jest tak doskonała, jak tutaj.
– Wszechstronny niemiecki śpiewak cieniuje naturalne ciepło i wypolerowany rezonans swojego barytonu, podkreślając różne rodzaje goryczy, które Mahler komponuje w „Revelge” i „Um Mittag” lub promienną tęsknotę w utworach Korngolda i Zemlinsky’ego. Wrażliwa, lekka gra pędzlem Orkiestry Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Łukasza Borowicza podkreśla związek z poezją i przemyślaną frazą – pisze z kolei Thomas May w magazynie „Grammophone”.
Program płyty jest w dużej mierze odzwierciedleniem zmian, które zachodziły w gatunku pieśni w końcu XIX i na początku XX wieku. Te kompozycje znacząco zmieniały swoją formę, coraz częściej tworzono pieśni rozbudowane o warstwę orkiestrową, w odróżnieniu od wcześniejszego wykonywania ich głównie przy fortepianie. To też konsekwencja rozwoju kantaty, którą można uznać za coś pośredniego między arią a pieśnią, ale ten gatunek ukształtował się już na początku baroku. Tworzyli je wszyscy: Jan Sebastian Bach, Wolfgang Amadeusz Mozart, Gioachino Rossini („Giovanna d’Arco), Hector Berlioz (słynna „Śmierć Kleopatry) czy Ludwig van Beethoven. To również konsekwencja zmian w muzyce, którą grano w coraz większych gmachach filharmonicznych i wykonywano coraz większymi składami orkiestrowymi.
Pieśni z towarzyszeniem orkiestry to naturalnie coś innego. W rozbudowanej narracji symfonicznej nie tracą one swojego kameralnego i intymnego charakteru, opowiadając o rozterkach duszy, miłości, szczęściu i nieszczęściu podmiotu lirycznego, oczywiście z większą potęgą.
Jak pisze w fascynującym eseju w książeczce dołączonej do płyty „Urlicht” Jean-Francois Boukobza: pieśń stała się jedną z ulubionych domen języka niemieckiego w okresie Romantyzmu. (…) Kompozytorzy w wyniku połączenia dostrzegli pełną orkiestrę jako potencjalny substytut fortepianu solo: włączali głosy do symfonii, integrowali pieśń z operą, zamiana fortepianu na akompaniament orkiestrowy była zjawiskiem powszechnym, i ugruntowała się w twórczości kompozytorskiej i praktyce wykonawczej. Rozgraniczenie ze światem operowym stawało się coraz mniej wyczuwalne.
Ale płyta zawiera także arie operowe, m. in. arię z „Królewskich dzieci” Engelberta Humperdincka, „Umarłego miasta” Ericha Korngolda czy „Wozzecka” Albana Berga; w duecie Wozzecka i Marii jako bohaterka występuje Julia Grüter. Nastrój albumu ukazującego austriacko-niemiecki „fin de siècle” oscyluje między nadzieją, depresją i rozczarowaniem. Wszystkie utwory w jakiś sposób dotykają motywu śmierci: dzieci, których królewski rodowód został ujawniony (Humperdinck), narzeczonego w przeddzień jego ślubu (Pfitzner), nastoletnich żołnierzy, którzy muszą walczyć (Mahler, Braunfels). Mamy też rozpacz po utracie bliskiej osoby (Korngold, Zemlinsky), zbrodnię (Berg), metafizyczny smutek i nadzieję na zmartwychwstanie (Mahler).
Poetyckie teksty literackie są bardzo wieloznaczne i można odczytywać je na wiele sposobów. Pięknie i nieszablonowo interpretuje je znakomity baryton Samuel Hasselhorn, który pięknem sugestywnie ciemnego głosu potrafi przerazić swoją głęboką rozpaczą, ale także przełamać śpiew w nadzieję odkupienia. Jego wykonanie jest głębokie i bardzo plastyczne, jeśli chodzi o budowanie nastroju.
Program płyty w dużej mierze to także utwory „kompozytorów zdegenerowanych”, ich listę stworzono w czasach III Rzeszy. Powołana przez Hitlera Izba Kultury (Die Reichskulturkammer) z Josephem Goebbelsem na czele, miała dbać o rasową czystość niemieckiej sztuki. Jeden z jej siedmiu oddziałów, Reichsmusikkammer, zrzeszał muzyków. Zabroniono prezentacji kompozycji twórców pochodzenia żydowskiego, dzieł ponad stu kompozytorów zasłużonych dla niemieckiej kultury, takich jak Felix Mendelssohn-Bartholdy, Gustav Mahler, Kurt Weill, Franz Schrecker, Walter Braunfels, Ernst Křenek, Alban Berg, czy Arnold Schönberg. Ich twórczość określono jako „muzykę zwyrodniałą” („Entartete Musik”), dyskredytując twórczość awangardy.
W tym artystycznym świecie doskonale odnajduje się Łukasz Borowicz, w wyrafinowany sposób żonglując barwami Orkiestry Filharmonii Poznańskiej. W pełnym i niezwykle szerokim wyprowadzeniu poszczególnych sekcji instrumentalnych dyrygent fascynująco akcentuje nastroje poszczególnych utworów. Prezentuje sprężystość rytmu marsza, rzewną tęsknotę wiolonczel, jak również złowrogą zapowiedź nieuchronności losu, poprzez wydobycie ciemności kontrabasu i niezłomności Sądu Ostatecznego instrumentów dętych. To bardzo wrażliwe i intymne, pomimo symfonicznej mocy prowadzenie orkiestry, pod batutą Borowicza głęboko przeżywającej dramaty i nadzieje podmiotu lirycznego. Płyta piękna, przejmująca i wybitna, a także doskonale nagrana – tu brawa dla inżynierów dźwięku.
Na okładce książeczki programowej zamieszczono piękne zdjęcie Rotundy, cmentarza wojennego nr 51, usytuowanego na szycie góry Rotunda w Beskidzie Niskim, niedaleko miejscowości Regietów. Jego autorką jest Beata Wróbel.