24 sierpnia 2024 roku w amfiteatrze w Białej Podlaskiej zainaugurowano 6. Festiwal im. Bogusława Kaczyńskiego Galą Lwowskiej Opery Narodowej pt. „Vivat Opera Lwowska!”. Poprowadzili ją dziennikarka i korespondentka wojenna Bianka Zalewska oraz Krzysztof Korwin-Piotrowski (autor scenariusza i realizator). Wystąpili soliści Opery Lwowskiej: Marianna Tsvetinska (sopran), Anastasia Polishchuk (mezzosopran), Maksym Vorochek (tenor), Roman Strakhov (baryton), a także wirtuoz skrzypiec Oleksandr Bozhyk, koncertmistrz Orkiestry Opery Lwowskiej. Zadyrygował dyrektor muzyczny Ivan Cherednichenko. Andrzej Seweryn recytował poezję wieszczy polskich i ukraińskich wieszczy narodowych: Adama Mickiewicza i Tarasa Szewczenki.
Podobnie jak w ubiegłym roku, występ Lwowskiej Opery Narodowej odbył się 24 sierpnia, w Dniu Niepodległości Ukrainy. Bianka Zalewska mówiła wtedy, że dostaje od swoich ukraińskich przyjaciół smsy o treści „Pozdrowienia z okazji Niepodległości”. Wszyscy sobie to wysyłają, to prawie tak jak w Polsce życzenia Wesołych Świąt. Zalewska wspominała, że kiedyś te obchody obchodzone były bardzo hucznie, organizowano koncerty i parady wojskowe. Teraz po wybuchu wojny nikt nie świętuje tego dnia, ten dzień się czci.
Na początku koncertu zabrał głos prezydent Miasta Biała Podlaska Michał Litwiniuk. Jak sam podkreślił „z nieukrywaną satysfakcją” skorzystał z przysługującego mu przywileju wypowiedzenia magicznej formuły: 6. edycję festiwalu imienia Bogusława Kaczyńskiego uważam za otwartą. Jednak zanim ją wygłosił ze wzruszeniem opowiadał o sztuce i Wielkim Białczaninie Bogusławie Kaczyńskim. Cytując słowa patrona festiwalu powiedział, że życie człowieka, który pokocha sztukę, jest piękniejsze. Sztuka daje katharsis, dzięki niej naprawdę możemy żyć. Te piękne słowa przyjęliśmy jako nasze credo. My, mieszkańcy rodzinnego rodu Bogusława Kaczyńskiego, czujemy się spadkobiercami jego spuścizny. Razem z Fundacją Orfeo kontynuujemy jego dzieło promocji sztuki wysokiej: muzyki operowej, operetkowej i musicalowej, a także teatru, realizując już szóstą edycję festiwalu jego imienia.
– Dzisiejszy koncert ma swoje szczególne i symboliczne znaczenie – mówił dalej Michal Litwiniuk. – Odbywa się w Dniu Niepodległości Ukrainy. Jeżeli zgadzamy się, że sztuka jest emanacją tego, co w człowieku najpiękniejsze, jego dążenia do dobra i krzewienia nadziei, to nie ma piękniejszej siły, którą my, Białczanie możemy wyrazić poprzez solidarność z odważnym i bohaterskim narodem naszych najbliższych sąsiadów.
Przedstawiciel Dyrekcji Lwowskiej Opery Narodowej, Ostap Hromysh powiedział: Bardzo miło, że jesteśmy w Białej Podlaskiej już kolejny raz. To dla nas nie tylko koncert. To miejsce, gdzie czujemy rodzinne ciepło od ludzi, którzy tu mieszkają. Dziś w Ukrainie obchodzimy Dzień Niepodległości. Ten dzień dziś skąpany jest we krwi żołnierzy i cywilów, ruinach zbombardowanych budynków. Ale pracujemy i żyjemy dalej. Artyści, którzy wystąpią na tej scenie nie mają w rękach karabinów, ich bronią są głosy i instrumenty. Ich sztuka mówi o tym, że nasz kraj będzie się rozwijał. Odbudujemy wszystkie nasze miasta, wszystkie budynki i wszystkie ulice. Dziękuję Wam, Polakom, którzy odkrywają dla nas swoje serce teraz, kiedy jest nam szczególnie ciężko.
Bianka Zalewska opowiadała o Ukrainie, kraju pełnym wielu narodowości, różnorodnym pod względem języka, kuchni, religii, ale też przepięknej architektury. Wojna rozpoczęła się w 2014 roku, więc tak naprawdę trwa już dziesięć lat. Często słyszałam, że Lwów nie odczuwał wojny, bo przecież była ona gdzieś daleko na Donbasie. Ale Lwów od samego początku uczestniczył w tej wojnie poprzez pogrzeby bohaterów – patriotów, którzy wyjeżdżali walczyć na Donbas. Cmentarz Orląt Lwowskich jest pełen współczesnych grobów weteranów wojny wtedy na Donbasie, teraz już w całej Ukrainie. W 2022 roku Lwów odczuł wojnę przez naloty rakietowe samolotów. Ale nawet teraz ludzie we Lwowie starają się żyć normalnie. Jest to ośrodek artystyczny i kulturalny. Funkcjonuje Opera Lwowska, oczywiście tak, jak można funkcjonować w warunkach wojny. Na stronie internetowej zamieszczane są komunikaty dotyczące wskazówek w razie alarmu lotniczego. We wnętrzach są strzałki i drogowskazy do schronu. Ale mimo wszystko ona działa.
Krzysztof Korwin-Piotrowski mówił natomiast: kiedy dzwonię do Ostapa Hromysza, bo mamy ciągły kontakt w ciągu roku, opowiada mi, co się dzieje. Ostatnio musieli przerwać próbę i iść do schronu. Ale Ostap mówi: „Nie poddajemy się. Walczymy poprzez kulturę najwyższej klasy, pokazujemy Ukrainie i światu, że walczymy o wolność. Artyści narażają swoje życie. To wielcy, wspaniali ludzie, którzy uważają, że kiedy kraj swój się kocha, to trzeba ponosić różne, straszliwe czasem konsekwencje”. Korwin-Piotrowski ciekawie też opowiadał o historii budynku, jego projektantach, architekturze, a także kurtynie Siemiradzkiego „Parnas” i patronce Opery Lwowskiej, wielkiej ukraińskiej śpiewaczce Salomei Kruszelnickiej. Jej popiersie znajduje się także w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie.
Koncert „Vivat Opera Lwowska” był jednak przede wszystkim prezentacją wspaniałych operowych arii, w wykonaniu wspaniałych ukraińskich artystów. Marianna Tsvetinska zaprezentowała Bolero Eleny z „Nieszporów sycylijskich” Giuseppe Verdiego, brawurowo zaśpiewała też finałową arię Halki z dzieła Stanisława Moniuszki. Jej świetlisty, sopran w meandrach dramatycznej koloratury zabrzmiał niezwykle swobodnie i pięknie, bawiąc się frazą i odwagą indywidualności brzmienia.
Roman Strakhov udowodnił bezbłędne zrozumienie idiomu Verdiego w słynnych barytonowych rozpaczach: „Alzati…. Eri tu!” Renata z „Balu maskowego” i „Cortigiani” tytułowego Rigoletta. Maksym Vorochek ukazał liryczne brzmienie belcanta i wyczucie dramatycznego wyrazu w dwóch przebojowych ariach Księcia Mantui z „Rigoletta” „Questa o quella” oraz „La donna è mobile”, a także duecie z „Cyganerii” Giacomo Pucciniego. Anastasia Polishchuk zaśpiewała m. in. arię Azuceny „Stride la vampa”, z mięsistością piersiowych dźwięków i pewnie brzmiącą górą. Śpiewacy wykonali także pieśni Mykoli Łysenki.
Ci wszyscy artyści potrafią śpiewać i tworzyć swoje muzyczne światy. Ukoronowaniem ich występów był kwartet z „Rigoletta”, wykonany z fantazją i brawurą, każdy z solistów ma w tym utworze okazję do pokazania swoich możliwości, ukraińscy artyści wykorzystali to do maksimum, to był koncert na cztery głosy.
Andrzej Seweryn przejmująco recytował fragmenty „Sonetów krymskich” Adama Mickiewicza, ale także wiersze Tarasa Szewczenki, szczególnie mocno wybrzmiał jego „Testament” w którym podmiot liryczny, podobnie jak Konrad w III Części „Dziadów” buntuje się przeciw Bogu.
Bianka Zalewska zaprezentowała natomiast po ukraińsku (tłumaczenie wyświetlano na ekranie) dwa wzruszające wiersze ukraińskich poetów, pochodzące z wydanej w Polsce książki „Wojna 2022”, napisane już o rozpoczęciu inwazji. Marjana Sawka w „Śpij, jaskółeczko” pisze: Śpij, moje serce najdroższe, już śpij i niechaj śnią ci się kwiaty i drzewa. Paweł Wyszebaba w wierszu „Do córki” prosi: nie pisz mi o wojnie ani słowa (…) pisz o kraju, w którym znalazłaś przystań, jakie dają tam imiona kotom?
Niezwykłym momentem wieczoru „Vivat Opera Lwowska!” był występ wirtuoza skrzypiec Oleksandra Bozhyka, koncertmistrza orkiestry Opery Lwowskiej, który zagrał „Czardasza” Vittorio Montiego i, na bis, fragment „Czterech pór roku” Antonio Vivaldiego. W tym wymagającym precyzji utworze artysta poszedł krok dalej, prezentując grę na skrzypach, jak na innych instrumentach: m. in.: kontrabasie i gitarze, nie tracąc precyzji i ognistości brzmienia. Było to szalone i zabawne.
Ale wszyscy artyści bawili się też w finałowym hymnie na cześć miłości, czyli „Libiamo” z „Traviaty” oraz bisie „Hej, sokoły”, do którego muzykę skomponował Maciej Kamieński, autor „Nędzy uszczęśliwionej” z 1778 roku, utworu uznawanego za pierwszą polską operę. W wieczorze pełnym powagi, ale także miłości do sztuki można było odnaleźć szczęście i zabawę. Pieśń „Hej, sokoły” wykonali wszyscy zaproszeni artyści, a także Andrzej Seweryn oraz prowadzący koncert Bianka Zalewska i Krzysztof Korwin-Piotrowski. Mocno i głośno śpiewała zgromadzona w wypełnionym po brzegi w bialskim amfiteatrze publiczność.