REKLAMA

W baśniowym świecie mistrza operetki Jacques’a Offenbacha

Łabędzi śpiew kompozytorów od zawsze przyciąga uwagę badaczy i słuchaczy. Requiem Mozarta, Winterreise Schuberta czy też Kunst der Fuge Bacha pobudzają naszą wyobraźnię, ciekawią nas szczególnie przez świadomość, że był to ostatni komunikat artystyczny wysłany przez kompozytora w świat.

Gdy w 1877 roku Jacques Offenbach rozpoczynał pracę nad operą fantastyczną  „Opowieści Hoffmanna”, nie sądził, że będzie to ostatnie dzieło w jego karierze. W końcu nikt nie wie, kiedy śmierć złapie go w swoje sidła. Jednak na pewno tkwiła w nim nadzieja, że przyszłe dzieło przeniesie jego karierę na nowy poziom. Dotąd był znany głównie jako twórca bardzo popularnych operetek, a opera ustawia jego twórczość w bardziej elitarnym gronie.

Na tapet wziął sztukę Jules’a Barbiera oraz Michela Carré opartą na trzech historiach fantastycznych Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmanna: „Der Sandmann” (Piaskowy mężczyzna), „Rath Krespel”, „Das verlorene Spiegelbild” (Utracone odbicie), oplecionych fragmentami z biografii ich autora. Początkowo libretto, stworzone przez duet Barbier-Carré, było przeznaczone dla kompozytora Hectora Salomona. Ostatecznie w 1873 roku tekstem zainteresował się Offenbach.

Ernst Theodor Amadeus Hoffmann to postać niezmiernie ważna w XIX wieku: jako literat (jeden z prekursorów fantastyki grozy) i krytyk muzyczny. W jego biografii możemy znaleźć epizod polski. Podczas pracy w Warszawie był współzałożycielem Towarzystwa Muzycznego organizującego koncerty, m.in. z pierwszymi polskimi wykonaniami symfonii Beethovena. Najbardziej znanym utworem literackim Hoffmanna jest opowiadanie „Dziadek do orzechów” i „Król Myszy”, będące podstawą libretta „Dziadka do orzechów” Piotra Czajkowskiego.

„Opowieści Hoffmanna”, jak większość dzieł, mówią o miłości. Po raz pierwszy spotykamy głównego bohatera w winiarni, gdzie zaczyna snuć opowieści o swoich dawnych damach serca. W każdym akcie poznajemy inną ukochaną: w pierwszym — lalkę-automat Olimpię, w drugim — kurtyzanę Giuliettę, a w trzecim — młodą śpiewaczkę Antonię. Każda z tych historii, jak to bywa u Hoffmanna, jest pełna magii, fantastyki.

Prolog „Va pour Kleinzach!” w wykonaniu Neila Shicoffa

Premierę opery planowano na sezon 1877/78 w Théâtre-Lyrique-National (wcześniej działającym jako Théâtre de la Gaîté), lecz niestety z powodu cięć budżetowych nie doszła ona do skutku. Offenbach wciąż pracował nad dziełem, przeznaczając je do wystawienia w paryskiej Opéra Comique. Zmarł w 1880 roku, pozostawiając utwór niedokończonym na cztery miesiące przed premierą. Zarządcy teatru, zdeterminowani do wystawienia dzieła, zatrudnili do jego ukończenia kompozytora Ernesta Guirauda.

Aria Olimpii z I aktu w wykonaniu Jodie Devos

Ostatnie dzieło Offenbacha to niewątpliwie utwór ciekawy, podatny na interpretację, ale też trudny do wykonania. Założeniem kompozytora było, aby partie czterech głównych postaci kobiecych, zupełnie inaczej przedstawionych muzycznie, wykonywała jedna śpiewaczka. Ten rozstrzał charakterów wykonywanych arii, ukazanie w nich skrajnie różnych walorów głosowych jest ogromnym wyzwaniem dla wykonawczyń i zarazem ucztą dla melomanów.

Dzięki Telewizji ARTE możemy obejrzeć „Opowieści Hoffmana” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego z brukselskiego teatru operowego La Monnaie. Nagranie jest dostępne do 18 maja 2020 roku.

reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne