REKLAMA

Yulianna Avdeeva na urodziny Fryderyka Chopina w Filharmonii Narodowej w Warszawie

Narodowy Instytut Fryderyka Chopina zorganizował w Filharmonii Narodowej w Warszawie recital laureatki pierwszej nagrody 16. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w 2010 roku. Zabrzmiały nie tylko utwory polskiego kompozytora, ale również Ferenca Liszta i Mieczysława Wajnberga.

Yulianna Avdeeva po 13 latach od wygrania konkursu podąża konsekwentnie drogą kariery światowej. W lutym tego roku debiutowała w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Tuż przed przyjazdem do Warszawy miała tournée po Japonii, występując między innymi w Kioto, Osace, Nagasaki i Tokio.

Z warszawskiego koncertu wyszedłem zachwycony przede wszystkim wykonaniem „IV Sonaty fortepianowej” op. 56 Mieczysława Wajnberga. Ten żydowsko-polski kompozytor jako 20-latek uciekał we wrześniu 1939 roku z bombardowanej Warszawy na tereny Białorusi, gdzie otrzymał radzieckie obywatelstwo. Studiując w konserwatorium w Mińsku zachwycił się twórczością Dymitra Szostakowicza i zaprzyjaźnił się z nim później, gdy przeniósł się do Moskwy. Był oskarżany o pesymizm i został w 1953 roku aresztowany za burżuazyjny nacjonalizm żydowski. Śmierć Stalina sprawiła, że wyszedł na wolność, ale kolejna trauma pozostała. Dzieło ujęte w klasyczną czteroczęściową formę jest przepełnione smutkiem. Można w nim odnaleźć nawiązanie do twórczości Dymitra Szostakowicza, z którym się zaprzyjaźnił, ale zwraca się czasem uwagę na sposób kształtowania linii melodycznych między innymi pod wpływem Siergieja Prokofiewa. Wyczuwalna jest tu melancholia i refleksja, choć nie brakuje momentów wirtuozowskich i pełnych ekspresji.

Koncert Yulianny Avdeevej w Filharmonii Narodowej © Bartek Barczyk | NIFC
Koncert Yulianny Avdeevej w Filharmonii Narodowej © Bartek Barczyk | NIFC

W Teatrze Wielkim – Operze Narodowej została wystawiona w 2010 roku jego „Pasażerka” o piekle więźniów Auschwitz. Miliony widzów na świecie poznały twórczość Wajnberga dzięki wspaniałej muzyce do kultowego wojennego melodramatu filmowego „Lecą żurawie” w reżyserii Michaiła Kałatozowa, który otrzymał Złotą Palmę w Cannes, a Tatiana Samojłowa została wyróżniona nagrodą specjalną. W kontekście ostatnich wydarzeń na Ukrainie, muzyka Wajnberga zabrzmiała szczególnie przejmująco.

Pozostając w nastroju smutku i zadumy nad losami człowieka i świata, Yulianna Avdeeva wykonała na bis utwór ukraińskiego kompozytora i pianisty Valentyna Sylvestrova (ur. 1937), który po rozpoczęciu wojny wyjechał z Kijowa do Berlina. W lipcu 2022 roku artysta odebrał Nagrodę Szostakowicza podczas festiwalu Międzynarodowe Dni Szostakowicza w niemieckim mieście Gohrisch. Tam występowała Avdeeva i spotkała się z kompozytorem, którego bardzo ceni. Sylvestrov powiedział o swoich „Bagatelach”, że są małymi klejnotami, nie obciążonymi ideologicznie. Pianistka zagrała jego „Bagatelę nr 2”, nawiązując jednak w zapowiedzi utworu do tragedii ludzkiej podczas toczącej się od roku wojny.

Ta deklaracja ma duże znaczenie, ponieważ Avdeeva, Rosjanka urodzona w Moskwie, oficjalnie sprzeciwia się polityce Władimira Putina. W marcu 2022 roku umieściła własną opinię o tragicznych wydarzeniach na swoim profilu na Facebooku. Stwierdziła: Z najgłębszym smutkiem i absolutnym bólem wewnętrznym jestem świadkiem agresji przeciwko Ukrainie, która przynosi tak wiele tragedii dla mnóstwa ludzi. Nie ma na ziemi żadnego usprawiedliwienia dla takich działań. Nie do zniesienia jest widok cierpiących osób; modlę się, aby ta straszliwa wojna jak najszybciej się zakończyła. Moje serce kieruję do przyjaciół i narodu Ukrainy. I wierzę teraz mocniej niż kiedykolwiek, że muzyka pomoże nam stanąć razem, aby nastał pokój.

Avdeeva była pięknie ubrana, choć jej czarne cekinowe spodnie i marynarka były niesamowicie błyszczące, mieniły się jak gwiazdki, co mogło trochę rozpraszać. Dlatego chwilami zamykałem oczy, aby słuchać pięknej muzyki w perfekcyjnym wykonaniu.

Yulianna Avdeeva © Bartek Barczyk | NIFC
Yulianna Avdeeva © Bartek Barczyk | NIFC

Niektórzy krytycy mówią, że Avdeeva gra jak mężczyzna. To oczywiście stereotypowe myślenie. Co to znaczy męskie wykonanie? Mniej emocjonalne, mniej subtelne i romantyczne, a bardziej techniczne? To również nieprawda. A jednak można było odczuć po wykonaniu utworów Chopina pewien niedosyt. Może jest to sprawa ułożenia repertuaru. Miałem wrażenie, jakby Avdeeva już nieco odeszła od Chopina. Podczas pandemii koronawirusa spotykała się z publicznością online, grając utwory Jana Sebastiana Bacha, czyli on jej w duszy grał. Trzeba przyznać, że obecnie ma bardzo rozbudowany repertuar i Chopin był ważnym etapem w jej karierze, ale można odczuć wiele inspiracji dziełami różnych kompozytorów od Bacha po XX wiek.

Na początku koncertu, zorganizowanego przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina z okazji 213. urodzin kompozytora, zabrzmiały cztery „Mazurki opus 41”, skomponowane w latach 1838-1839. Pierwszy e-moll, zwany palmejskim był pisany na Majorce i jest pełen zadumy. Drugi, energetyczny w tonacji H-dur wręcz zachęca do tańca. Trzeci As-dur rozwija się dynamicznie, a czwarty cis-moll jest pełen melancholii. Pisząc mazurki, Chopin nawiązywał do tradycji dworskiej i szlacheckiej. Polonez i mazur wykonywano na dworach europejskich jako tańce polskie. Ale niezwykle ważne były jego inspiracje polską muzyką ludową. Jako chłopiec i nastolatek bywał w Szafarni na Ziemi Dobrzyńskiej, gdzie poznał prawdziwy folklor.

Mazurki są niebezpieczne dla wykonawców, ponieważ można je interpretować na wiele sposobów, ale łatwo je zbanalizować. Są napisane, jakby miały trzy miary w takcie, a grane, jakby były na cztery. Ta nieregularność daje duże możliwości, ale stanowi także nie lada problem. To jakby malowanie obrazów wyobrażonej dawnej Polski, sielskich krajobrazów, ulotnych chwil. Interpretacja Avdeevej była ciekawa i pełna dynamiki, zróżnicowana, od ściszonego pierwszego mazurka, malowanego bardzo delikatną kreską, poprzez drugi skoczny – jakbyśmy widzieli dzieci bawiące się na łące, a w tle konie. Trzeci malował sielski krajobraz polskiej wsi podczas ciepłego lata. Najciekawej był zinterpretowany ostatni, rozpędzający się i zwalniający. Można interpretować go jako tęsknotę za Polską, której już nie ma. Dla ludzi z innych krajów może być odebrany szerzej, jako tęsknota za światem, którego już nie ma, po pandemii i w obliczu globalnego zagrożenia.

Yulianna Avdeeva w Filharmonii Narodowej © Bartek Barczyk | NIFC
Yulianna Avdeeva w Filharmonii Narodowej © Bartek Barczyk | NIFC

Chopin zaczął pisać „Scherzo cis-moll op. 39” na Majorce w 1839 roku, ale bardzo podupadł tam na zdrowiu i napisał do swojego przyjaciela, Juliusza Fontany: O Scherzu ani mówić z nikim. Nie wiem, kiedy go skończę, bom jeszcze słaby i nie do pisania. Możliwe, że ukończył je latem w Nohant. Lech Dzierżanowski pisze, że Chopin rozpoczyna po wstępie główny temat huraganowym pochodem podwójnych oktaw, a w końcu namiętna melodia doprowadza tym razem do szalonej, najeżonej trudnościami pianistycznymi kody. Dla Avdeevej nie ma trudności, ona już weszła na Mount Everest i od strony technicznej jest bez zarzutu. Zabrakło jedynie w tym utworze namiętności.

„Barkarolę Fis-dur op. 60” (1845-1846) Karol Tausig opisał tak: To obraz dwojga zakochanych; miłosna scena w zaciszu gondoli. Nawiązał w tej metaforze do tradycji barkaroli jako pieśni śpiewanej przez gondolierów dla pary zakochanych. Avdeeva zinterpretowała utwór po swojemu, dodając energię i optymizm, bez sentymentalizmu.

Na koniec części pierwszej zabrzmiał „Polonez-Fantazja As-dur op. 61” z 1846 roku. Jego wstęp to rodzaj improwizacji, więc czasem trudno zainteresować nią słuchacza. Nie jest to utwór jednorodny, jak już sama jego nazwa wskazuje. Ma w sobie też elementy nokturnu. Jak napisał Kacper Miklaszewski: Tematy wiją się na tle trzepoczących akordów, z okruchów polonezowego rytmu wyłania się odgłos konnicy, która przybliża się, przemyka galopem. Gdy niknie w oddali, ciszę przeszywa bolesne westchnienie – ostatni akord ostatniego poloneza Chopina. Avdeeva w sposób pewny przechodzi przez dynamiczne fragmenty, ale wkłada też lirykę i delikatność. Dojrzały i niejednorodny, tajemniczy, chwilami dramatyczny, to znowu jakby nucący delikatną melodię utwór Chopina uzyskał godną interpretację. Kompozytor pisał to dzieło, gdy miał 36 lat, a Avdeeva jest w podobnym wieku i według mnie doskonale zrozumiała, co miał na myśli.

Druga część rozpoczęła się mocnym akcentem od utworów Ferenca Liszta. Jego „Bagatelle sans tonalité” z 1885 roku, czyli napisana przez 74-letniego kompozytora rok przed śmiercią, niesie z sobą różne emocje. Została opublikowana dopiero w 1956 roku i jest jakby zapowiedzią muzyki XX wieku. Była zagrana przez Avdeevą z biegłością i lekkością. Kolejny utwór to mroczny „Unstern! Sinistre disastro” (Niesłychane! Złowroga katastrofa, 1881), przypominający trochę marsz pogrzebowy. Mocne dysonansowe akordy są jak zbliżanie się śmierci. Miałem wrażenie, jakby Avdeeva uderzała w klawisze ze złością. Była w tym pasja i moc, a także interpretacja niosła niepokój, pesymizm i katastrofizm.

Yulianna Avdeeva © Bartek Barczyk | NIFC
Yulianna Avdeeva © Bartek Barczyk | NIFC

Ostatni utwór Liszta wykonany podczas wieczoru w Filharmonii Narodowej to „Legenda nr 2” pod tytułem „François de Paule marchant sur les flots”(Franciszek z Paule kroczący po falach) z 1863 roku. Papież Pius IX, który odwiedził Liszta, przebywającego w rzymskim klasztorze, zachwycił się tym dziełem i uznał, że może pełnić funkcję terapeutyczną, skłaniając grzeszników do żalu i zmiany postępowania.

Pianistka nadała temu dziełu głębię i patos. Wykonała je z ekspresją, pobudzającą słuchaczy do rozmaitych interpretacji. Ani przez moment nie zgubiła napięcia. Następnie zabrzmiała wspomniana wcześniej „IV Sonata” Wajnberga.

Podsumowując to ważne wydarzenie artystyczne, nie mogę ukryć wrażenia, że Chopin podczas wyjątkowego recitalu pozostał trochę w cieniu. Drugą część wypełniły zagrane z pasją, polotem i dużą dramaturgią utwory Liszta i Wajnberga, które nieco przyćmiły pierwszą część wieczoru zorganizowanego z okazji rocznicy urodzin polskiego kompozytora. Jednak dla wszystkich, którzy mieli jakiś niedosyt, ukoronowaniem recitalu był drugi bis, podczas którego został fenomenalnie wykonany „Polonez As-dur op. 53”, zwany wielkim, z 1842 roku.

A Yulianna Avdeeva w najbliższym czasie będzie oklaskiwana we Włoszech (Auditorium RAI w Turynie, Teatro di San Carlo w Neapolu), Francji, Danii, Norwegii, Austrii (Wiener Konzerthaus), Hiszpanii. Będzie grać utwory Rachmaninowa, Griega, Mozarta i Chopina.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne