Koncert Noworoczny Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury w Warszawie to pierwsze w rozpoczynającym się roku wydarzenie artystyczne w stolicy; tradycyjnie organizowany jest 1 stycznia, od kilku lat w gościnnych progach Filharmonii Narodowej. Idea uroczystej gali noworocznej bezpośrednio nawiązuje do legendarnych koncertów Filharmoników Wiedeńskich, ale tam prezentowane są wyłącznie utwory instrumentalne. MTM zaprasza także śpiewaków i słynnych instrumentalistów, często z pogranicza muzyki rozrywkowej i jazzu.
Ta inicjatywa na stałe wpisała się w mapę kulturalnych wydarzeń Warszawy, zaproszenia przyjmują znakomici artyści polscy i zagraniczni. Wystąpili w nich m.in.: Wiesław Ochman, Artur Ruciński, Rafał Siwek, Grażyna Brodzińska, Agnieszka Rehlis, Mariusz Godlewski, Marcin Bronikowski, Tadeusz Szlenkier, Stanislav Kuflyuk, Joanna Woś, Andrzej Lampert, Edyta Piasecka, Małgorzata Walewska, Krystian Krzeszowiak, Paweł Skałuba, Leszek Skrla, Robert i Wojciech Gierlachowie, Alicja Węgorzewska, Aleksandra Kubas-Kruk, Joanna Moskowicz, Katarzyna Mackiewicz, Marcelina Beucher, czy Iryna Zhytynska. Pojawiły się tutaj także wielkie światowe nazwiska: José Cura, Ildebrando D’Arcangelo, Veronika Dzhioeva, Salvatore Licitra, Angelo Antonio Poli, Luz del Alba, Leonardo Capalbo, czy Karen Gardeazabal, Meksykanka, która nagrała pod batutą Fabio Biondiego tytułową „Hrabinę” Stanisława Moniuszki (w języku polskim!).
Zaproszenie przyjęli wspaniali muzycy: światowej sławy skrzypek Vadim Brodski, a także Gary Guthman, amerykański kompozytor, jazzman i trębacz od lat mieszkający w Polsce. Koncertami dyrygowali m. in.: Antoni Wit, Jerzy Maksymiuk, Tadeusz Kozłowski, José Maria Florêncio, Bassem Akiki i Sebastian Perłowski.
Pierwszy Koncert Noworoczny Mazowieckiego Teatru Muzycznego odbył się w 2005 roku, 1 stycznia 2024 roku świętowaliśmy już jego 19. edycję. Za każdym razem oprócz przebojów operowych, operetkowych i symfonicznych, często znajdujących się w programach tego typu uroczystych Gal, Mazowiecki Teatr Muzyczny stara się zaskoczyć widzów i zaprezentować coś nowego.
W tym roku zaproszono wspaniałych polskich artystów operowych: Ewę Tracz i Szymona Komasę, a także Monikę Ledzion-Porczyńską i Arnolda Rutkowskiego, którzy w Koncercie Noworocznym Mazowieckiego Teatru Muzycznego wystąpili po raz kolejny. Niezwykłymi gośćmi wieczoru byli członkowie Joachim Horsley Trio w składzie: Joachim Horsley – (fortepian), Yonathan ,,Morocho’’ Gavidia (perkusja), Thomas Bellon (perkusja). Zagrała Orkiestra Mazowieckiego Teatru Muzycznego pod dyrekcją Maestro Jacomo Bairos’a. Gospodarzami wieczoru byli Monika Richardson i Artur Orzech.
Jacomo Bairos, portugalsko-amerykański dyrygent jak czytamy na jego stronie internetowej, to artysta łączący różnorodne gatunki muzyczne i kwestionujący podziały repertuaru przynależnego orkiestrom symfonicznym i rozrywkowym. Bairos jest dyrektorem artystycznym, dyrygentem i współzałożycielem (wraz z kompozytorem Samem Hykenem) Nu Deco Ensemble, orkiestry kameralnej XXI wieku w Miami. Jest też instruktorem medytacji Chopra, jak i nauczycielem jogi, prowadzi medytacje grupowe. To wszechstronny i multidyscyplinarny muzyk.
Podczas Koncertu Noworocznego potrafił wydobyć z brzmienia orkiestry Mazowieckiego Teatru Muzycznego rzewność romantyzmu wiedeńskiego walca, dramat opery, lecz także lekkość prowadzenia w sposób symfoniczny repertuaru świata rozrywki. Pod jego batutą Orkiestra Symfoniczna Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury zabrzmiała w sposób „kurortowy”, w dobrym tego słowa znaczeniu. Muzyka iskrzyła piorunami, były tu ogniście stosowane blachy i instrumenty dęte, epatowała w momentach lirycznych niezbędnym wyczuciem dynamiki. Nade wszystko Bairos dbał o piękno brzmienia, także w momentach bardziej dramatycznych muzycznie.
Arnold Rutkowski urzekał blaskiem swojego tenorowego brzmienia, zarówno w pięknie zaśpiewanej arii „Nessun dorma” z „Turandot” Giacomo Pucciniego, jak i nieśmiertelnej „Granadzie”. Doskonale odnalazł się także, śpiewając już mniej operowo, w standardach rozrywkowych przebojów. Pięknie błysnął w „Quizas, quizas, quizas” kubańskiego kompozytora Osvalda Farrésa, rozsławionym po angielsku („Perhaps, perhaps, perhaps”) m. in. przez Doris Day, wykorzystywanym w wielu filmach. W tym utworze partnerowała mu wspaniała sopranistka Ewa Tracz, która wcześniej upajała słodyczą sopranu w „Arii z klejnotami” Małgorzaty z „Fausta” Charlesa Gounoda. Tracz wraz z Moniką Ledzion – Porczyńską przejmująco wykonały „Duet kwiatów” z „Lakme” Leo Delibesa, to utwór rozsławiony m. in. przez film „Zagadka nieśmiertelności” Tony’ego Scotta z udziałem Catherine Denevue, Davida Bowie i Susan Sarandon. Artystki zaśpiewały całą scenę z recytatywem i powtórzeniem zwrotek, spajając się w idealnym brzmieniu sopranu i mezzosopranu.
Ledzion – Porczyńska zmysłowo przedstawiła arię Dalili z opery „Samson i Dalila” Camille’a Saint-Saënsa, z mięsistością dołów swojego wspaniałego mezzosopranu i dobrym wyrównaniem rejestrów. W drugiej części wieczoru musiała też zaśpiewać po haitańsku „Le M’mouri” kompozycję Joachima Horsleya i Aidy De Moya opartym na poemacie „Testaman” Felixa Morisseau-Leroya i także z tej próby wyszła zwycięsko. A swoją sceniczną muzykalność udowodniła też w duecie „Besame mucho” z Szymonem Komasą. Komasa z kolei bardziej wytańczył niż wyśpiewał arię Figara „Largo al factotum”, śpiewając trochę za głęboko, ale posługując się aktorskim odczytaniem arii, z użyciem, co osobiście uwielbiam, falsetu i grzmotu. Artysta lepiej jednak sprawdził się w repertuarze rozrywkowym, np. arii „Some enchanted evening” z musicalu „Oklahoma”. Cały koncert był niestety, prawdopodobnie ze względu na wyrównanie balansu muzyków Joachim Horsley Trio nagłośniony, to zwłaszcza w przypadku artystów operowych działało na ich niekorzyść, ucinając wokalne podróże ich wokalnej emisji.
Wydarzeniem wieczoru był występ Joachim Horsley Trio, którzy w drugiej części towarzyszyli solistom, ale także zaprezentowali własne utwory, charyzmatycznie zaadaptowane przez ich lidera. Joachim Horsley w sposób nieoczywisty przekształca słynne dzieła symfoniczne i solowe w ducha muzyki iberoamerykańskiej. Wykorzystuje też fortepian do burzenia muzycznych granic. Jak sam twierdzi, że ma nadzieję, że przełamywanie przez niego gatunków i spotkanie muzycznych światów pozwoli otworzyć umysły i zachęci do poszukiwania nowych muzycznych ścieżek.
I rzeczywiście, zaprezentowane przez niego utwory mogą wydawać się trudne do zaadaptowania w inną stylistykę muzyczną. Ale Horley, przy pomocy Thomasa Bellona, francuskiego perkusisty z Martyniki oraz Yonathana „Morocho” Gavidii, zgłębiającego tajniki afro-wenezuelskiej muzyki perkusyjnej dokonał interpretacyjnego cudu. Kompozycje Ludwiga van Beethovena („Allegretto”, cześć druga VII Symfonii”, kompozycja zatytułowana „Beethoven w Hawanie”), Fryderyka Chopina („Nokturn e-moll”), Claude’a Debussy’ego („Arabeska nr 1”) oraz Edwarda Griega („W grocie Króla Gór”) zabrzmiały ze świeżością nowego odczytania, ukazującego istotę tych utworów w nowym świetle. Cały koncert był wspaniały, a odczytania kanonicznych utworów przez Joachima Horsleya, w rytmie rumby i bossa novy pozostaną na długo w pamięci. A ja zastanawiałem się po koncercie, czy na język Ameryki Południowej można by przełożyć także Stanisława Moniuszkę…