I Międzynarodowy Festiwal im. Tadeusza Bairda miał miejsca w dniach 20-22 września 2024 roku. Patron Filharmonii Zielonogórskiej przez trzy festiwalowe koncerty wprowadzał słuchaczy w świat genialnego dramaturga i poety ze Statford, którym Baird zafascynowany był szczególnie. W Filharmonii Zielonogórskiej święto muzyki Tadeusza Bairda stało się też, w świetnym zamyśle organizatorów, swoistym Festiwalem Szekspira. Wielu muzyków, teatrologów i tłumaczy twierdzi bowiem, że całej jego twórczości nie sposób wyobrazić sobie bez muzyki, bo w muzyce tkwi siła i żywotność jego dzieł. Z kolei na wyobraźnię muzyczną patrona festiwalu bardzo silnie działała literatura, poezja i teatr.
Motywem przewodnim pierwszej edycji stały się „Cztery Sonety” Szekspira skomponowane przez Bairda do tłumaczenia Macieja Słomczyńskiego. Kompozytor stworzył je do inscenizacji „Romea i Julii”, realizowanej przez Lidię Zamkow w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w 1956 roku. Sonety, jak sam pisał, pełniły rolę przerywników i poetyckiego, muzycznego komentarza. Po kilkudziesięciu przedstawieniach spektaklu kompozytor przeinstrumentował utwór i dostosował go do wykonań estradowych. Powstały aż trzy jego wersje: na orkiestrę symfoniczną, na zespół kameralny oraz na fortepian; tę ostatnią Baird przygotował bardzo niechętnie, edycja została wydana dopiero po śmierci kompozytora. To opowieść o zmiennym cyklu miłości: od nieśmiałego wyznania, radości z zakochania, poprzez rozstanie i smutek (Baird wybrał Sonety 23., 91., 56. i 97.).
Każdego festiwalowego wieczoru prezentowana była inna wersja dzieła: na głos i fortepian w żarliwej interpretacji Michała Sławeckiego w pierwszym koncercie festiwalu; na baryton, smyczki i klawesyn w intymnym kameralnie wykonaniu Mariusza Godlewskiego oraz na orkiestrę symfoniczną w dramatycznym, niemalże wagnerowskim odczytaniu Tomasza Koniecznego.
Twórczość tego niezwykle płodnego i przedwcześnie zmarłego kompozytora interesująco zestawiono z muzyką wielu epok: Henrym Purcellem, Johannem Sebastianem Bachem, Jeanem Sibeliusem, Felixem Mendehlssonem-Bartholdym, Pawłem Mykietynem, Aleksandrem Tansmanem, a nawet Franzem Lisztem i Ryszardem Wagnerem. I rzeczywiście, we wspaniale i oryginalnie skonstruowanych programach wszystkich trzech koncertów (według koncepcji profesor Barbary Literskiej, znawczyni sztuki Tadeusza Bairda i autorki książki o kompozytorze oraz muzykologa Jakuba Mateusza Lisa) twórczość patrona Filharmonii Zielonogórskiej doskonale wtapiała się w prezentowane muzyczne światy, polemizująca z nimi i wspaniale je uzupełniająca. To, w moim przekonaniu, najlepszy i najbardziej właściwy sposób pokazania wielkości dzieł Tadeusza Bairda; jego twórczość przedstawia swą wartość i piękno na tle odległych od siebie epok, doskonale je ze sobą łącząc.
Także dlatego, że Baird doskonale odnajdował się w każdym stylu kompozytorskim, potrafił archaizować swoje utwory, napełniać je romantycznym liryzmem, jak też, stosując nowoczesne techniki muzyczne, bawić się monochromatyzmem i atonalnością. Jak powiedział Rafal Kłoczko, dyrygent i dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej: Tadeusz Baird jest pretekstem do rozmowy o tym, czym dzisiaj jest dla nas muzyka, czym dzisiaj jest dla nas sztuka i jak bardzo niektórzy twórcy wciąż mogą nas inspirować. Mieczysław Kominek, prezes Związku Kompozytorów Polskich dodał: Tadeusz Baird wyróżniał się wśród kompozytorów polskich XX wieku szczególnym szacunkiem dla tradycji. Przejawiał się on w subtelnym nawiązywaniu do muzyki minionych epok, spośród których upodobał się zwłaszcza barok i romantyzm. Nie rezygnował jednak z nowoczesnego języka kompozytorskiego, lecz umiejętnie łączył go z elementami tradycji. Cała jego muzyka jest przeniknięta pierwiastkiem lirycznym, który przejawia się najwyraźniej w rozwiniętej melodyce jego utworów. One są w najpiękniejszym tego słowa znaczeniu śpiewne, nawet jeżeli nie występuje w ich obsadzie głos.
Jednak wartością festiwalu była nie tylko muzyka patrona Filharmonii Zielonogórskiej i misternie skonstruowane programy. Zaproszono bowiem wyjątkowych śpiewaków, którzy potrafili odnaleźć się w synkretycznym świecie Tadeusza Bairda. Prowadząca koncerty Gabriela Ułanowska, dziennikarka i animatorka kultury powiedziała, że jego muzyka wymaga wrażliwych artystów, potrafiących oddać atmosferę jego muzycznego świata i wczuć się w nastrój jego dzieł. Przytoczyła też fragment „Rozmów z diabłem” Leszka Kołakowskiego, który w kontekście tego przedsięwzięcia wydał mi się szczególnie ważny: Do śpiewu, proszę państwa, głos musi być bez skazy, tu nie ma stopni czystości, albo się ma głos doskonały, albo nie ma go wcale, najmniejszy błąd, choćby niedostrzegalny, leciutki, maleńki fałsz psuje od razu wszystko, z głosem nie ma żartów, śpiew jest mową boską albo nie ma śpiewu. Podczas festiwalu wielokrotnie słyszeliśmy mowę boską.
Podczas pierwszego wieczoru, 20 września 2024 roku, Joanna Freszel śpiewała w sposób niemalże kosmiczny, zdawać by się mogło, że jej pełen blasku i jedwabiu sopran nie ma interpretacyjnych ograniczeń. Zarówno w archaizujących „Trzech pieśniach starowłoskich” Bairda napisanych w 1952 roku, „Quattro sonnets de Shakespeare” Aleksandra Tansmana z 1955 roku, jak i „Sonetach Shakespeare’a” Pawła Mykietyna z 2000 roku pokazała ogromną fantazję wokalną, liryzm, ale przede wszystkim piękno brzmienia belcanta, wykonane ze swobodą i radością. Kontratenor Michał Sławecki wzruszał perfekcją krystaliczności brzmienia, ale także żarem interpretacji, perfekcyjnie prezentując „Pieśni truwerów” Tadeusza Bairda z 1963 roku, a także jeden z sonetów Mykietyna.
Joanna Freszel i Michał Sławecki wykonali też prapremierowo zamówiony przez Rafała Kłoczko utwór słynnego polskiego kompozytora, Tomasza J. Opałki. To także były sonety Szekspira, a głosy artystów w tym hipnotycznym dziele splatały się ze sobą, organicznie tworząc muzyczną symbiozę. Nad wszystkim czuwała charyzmatyczna pianistka Dominika Peszko (solowe wykonanie dziel Sibeliusa i Mendehlssohna-Bartholdy’ego), uważnie partnerując solistom i także fortepianowo śpiewając.
Utwory Henry’ego Purcella, kompozytora, który kochał teatr i którego nazywa się angielskim muzycznym Szekspirem, były osią przewodnią drugiego wieczoru festiwalu 21 września 2024 roku. Mariusz Godlewski światłem swojego niezwykłego barytonu zaprezentował arie z „Tymona Ateńczyka” i „Króla Artura”.
Szczególnie „Cold Song” z tego ostatniego utworu zabrzmiał przejmująco, artysta kontrolując wokalnie manierę barokową potrafił dodać do niej elementy dramatyczne i rozpaczliwe, przez co wybrzmiało to z imponującą siłą interpretacji. Pięknie zabrzmiały też szekspirowskie „Sonety” Bairda.
Godlewskiemu towarzyszyła Wrocławska Orkiestra Barokowa pod kierunkiem Jarosława Thiela, grała ona wyraziście i plastycznie. Brawurowo i pięknie, lecz także z niezbędnym wyczuciem kameralnego nastroju, zagrał na flecie traverso Georges Barthel; jego występ zakończył się wymuszonym przez publiczność bisem, a był to fragment koncertu Josepha Bodina de Boismortier, francuskiego kompozytora baroku, współczesnego Bachowi.
W finałowym wieczorze 22 września 2024 roku wystąpił Tomasz Konieczny, wspaniały polski bas-baryton obecny regularnie na wielkich operowych scenach zagranicznych, m. in. w Operze Wiedeńskiej, Festiwalu w Bayreuth i Metropolitan Opera (w tym sezonie transmisji The Met: Live in HD będzie można go zobaczyć w „Fideliu” Ludwiga van Beethovena).
Konieczny zaprezentował prapremierowo „Dwuwiersze” Bolesława Leśmiana z muzyką Aleksandra Nowaka w orkiestracji kompozytora. Jak sam opowiadał, Aleksander Nowak napisał w wersji na fortepian pięć pieśni do wybranych przez siebie wierszy, ale zgodził się zintrumentalizować tylko trzy. I rzeczywiście „Goryl”, „Wokół klombu” i „Niewidzialni” są niejako utworami „śmiertelnymi”, opowiadającymi o śmierci i obecności istot pozaziemskich. Kompozytor upajająco zorkiestrował je w sposób złowrogi i mroczny, co wywołało wielkie wrażenie. Prawykonaniem koncertu była natomiast pierwsza w katalogu kompozycja Tadeusza Bairda „Concerto grosso (d-moll) w dawnym stylu”.
Program wieczoru dopełnił poemat symfoniczny Franza Liszta „Hamlet” oraz finałowa scena z III aktu „Walkirii” Ryszarda Wagnera, w której Tomasz Konieczny jako Wotan udowodnił swoje dramatyczne i aktorskie przymioty. Rafał Kłoczko poprowadził Filharmoników Zielonogórskich raczej bardziej idyllicznie niż dramatycznie, kończący operę „Czar Ognia” spowijający Brunhildę przecież za chwilę zniknie, wybudzi ją Zygfryd, choć jak wiemy ta historia nie skończy się dobrze.
Na bis usłyszeliśmy „Kozaka” Stanisława Moniuszki, sugestywnie zaśpiewanego przez Koniecznego, w autorskiej instrumentacji Rafała Kłoczko. Dyrygent nadał temu dziełu zupełnie wyjątkowy charakter, kojarzyło mi się to wykonanie z muzyką filmową, rodem z Hollywood, w najlepszym tego słowa znaczeniu. I w takim odczytaniu była to bardziej aria koncertująca niż pieśń; tak też można (i trzeba!) interpretować Moniuszkę.
I Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Tadeusza Bairda był wielkim artystycznym wydarzeniem. Filharmonia Zielonogórska w dniach 20-22 września 2024 roku była świątynią twórczości Tadeusza Bairda, który pomimo wielkiego dorobku nadal nie jest szeroko obecny w programach koncertowych. Dzięki takim inicjatywom powinno się to zmienić.
O Festiwalu
Festiwal odbywał się pod honorowym patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, został dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Organizatorem była Filharmonia Zielonogórska, a współorganizatorem Fundacja im. Ryszarda Peryta. Filharmonię Zielonogórską finansowo wspierają jako sponsor Swiss Krono, jako mecenas Bank PKO, jako sponsor główny PGE, a patronami medialnymi wydarzenia byli: Polskie Radio Dwójka, Opera Lovers, ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego, Polmic.pl i Presto. Partnerem medialnym był Ruch Muzyczny, a także ZAIKS, RMF Classic oraz Pika.