Polsko-włoska gala muzyki operowej „Due paesi” („Dwa kraje”) to kontynuacja projektu „Paprocki in Memoriam”, organizowanego przez Stowarzyszenie im. Bogdana Paprockiego. Koncerty organizowane corocznie w Filharmonii Narodowej w Warszawie mają na celu kultywowanie tradycji i pamięci o jednym z najwybitniejszych artystów polskich operowych drugiej połowy XX wieku, obecnym na scenie przez 60 sezonów artystycznych. Bogdan Paprocki był jednym z największych polskich śpiewaków II połowy XX wieku.
Polsko-włoska gala muzyki operowej „Due paesi” („Dwa kraje”) to już szósty koncert „Paprocki in Memoriam”. Każdy koncert jest inny, wykonywano m. in. „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta i fragmenty „Borysa Godunowa”. Śpiewali tak znakomici artyści jak: Joanna Woś, Iwona Sobotka, Rafał Siwek, Aleksander Teliga, Monika Ledzion-Porczyńska, Andrzej Lampert oraz Marcin Bronikowski. W 2021 roku w koncercie „Polscy tenorzy w hołdzie Mistrzowi” udział wzięli Rafał Bartmiński, Dominik Sutowicz, Tadeusz Szlenkier i Łukasz Załęski. W 2022 roku w „Viva Paprocki” wystąpili młodzi polscy śpiewacy: Justyna Bujak, Justyna Khil, Magdalena Stefaniak, Nazarii Kachala, Sławomir Kowalewski i David Roy, laureaci Ogólnopolskiego Konkursu im. Bogdana Paprockiego w Bydgoszczy. W ubiegłym roku, w „Sopranowym zawrocie głowy” wzięły udział wspaniałe sopranistki: Iwona Hossa, Gabriela Legun, Izabela Matuła, Edyta Piasecka, Anna Simińska oraz Sylwia Ziółkowska, laureatka III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego.
10 listopada 2024 roku w Filharmonii Narodowej wystąpili artyści od lat obecni na scenach operowych, jak i młodzi adepci sztuki wokalnej, którzy dopiero niedawno rozpoczęli swoje wokalne kariery, choć już mogą się pochwalić imponującym dorobkiem artystycznym. Tym razem organizatorzy postanowili zestawić dzieła muzyki polskiej w pierwszej części z archetypicznymi wręcz kompozycjami włoskimi w części drugiej. Obok znanych arii Stanisława Moniuszki i mniej popularnych Ignacego Jana Paderewskiego i Tadeusza Jotejki zabrzmiały utwory Vincenzo Belliniego, Gaetano Donizettiego i Giuseppe Verdiego, a także kompozytorów zaliczanych do przedstawicieli nurtu werystycznego: Pietro Mascagniego, Ruggero Leoncavalla i Giacomo Pucciniego. Ta przemyślana programowo kombinacja była niebanalną dyskusją na temat korespondencji sztuk kompozytorskich, ale także analizą, jak bardzo muzyka polska była pod wpływem twórczości włoskiej i jak bardzo potrafiła wyrazić artystycznie swoją wyrazistość, tu zaakcentowaną szczególnie poprzez wykorzystanie motywów ludowych. Na przykład arie Neali, Domana, Jontka, czy Miecznika, napisane w duchu włoskim mają w sobie muzyczny idiom słowiański. Parafrazując słowa hymnu była to wyprawa z ziemi polskiej do włoskiej.
Pięknie przedstawiła to Małgorzata Walewska, wykonując arię „Kraju daleki” Królowej Bony z III aktu opery „Zygmunt August” Tadeusza Joteyki. W jej delikatnej interpretacji ta aria zabrzmiała nie tylko jak tęsknota za ojczystą Italią, lecz także jak modlitwa. Zupełnie inne oblicze ukazała w teatralnie dramatycznej arii tytułowej Rokiczany z niedokończonej opery Stanisława Moniuszki, stosując aktorskie środki scenicznego wyrazu. Rokiczana też była królową, trzecią żoną Kazimierza Wielkiego, o czym opowiada powieść „Król chłopów” Józefa Ignacego Kraszewskiego.
Każdy z zaproszonych solistów, zgodnie z programem, miał do wykonania trzy arie. Walewska miała też wykonać Leonorę z „Faworyty” Gaetano Donizettiego. Artystka wychodząc w części włoskiej na scenę wyznała, że ta aria jest jej szczególnie bliska, uczyła się jej na studiach, wygrała nią kilka konkursów i przesłuchań, ale jednak teraz woli pozostać w rolach Królowych i dlatego oddaje ją innej śpiewaczce. Była nią mezzosopranistka Ewa Menaszek, laureatka III miejsca w kategorii głosów żeńskich w III Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Bogdana Paprockiego, która zaśpiewała „O mio Fernando” z wielkim żarliwym zaangażowaniem. Muszę przyznać, że gest Małgorzaty Walewskiej w tym kontekście był bardzo wzruszający.
Rafał Bartmiński, jeden z najlepszych obecnie tenorów w Polsce błysnął dramatycznym odczytaniem Domana z „Legendy Bałtyku” Feliksa Nowowiejskiego i liryczną interpretacją Jontka z „Halki” Stanisława Moniuszki, artysta olśnił blaskiem i strzelistością tenorowej góry w słynnej arii Kalafa „Nessun dorma” z Turandot” Giacomo Pucciniego. Tych artystów nie trzeba przedstawiać, Małgorzata Walewska i Rafał Bartmiński od wielu lat są obecni na polskich i światowych scenach operowych.
Partnerowali im młodzi śpiewacy, którzy już mogą poszczycić się obecnością na polskich i zagranicznych scenach operowych. Gabriela Legun w ciągu kilku ostatnich lat zaśpiewała kilkanaście ważnych sopranowych partii, m. in. Mimi w „Cyganerii”, Kunegundy w „Kandydzie”, Hanny w „Strasznym dworze”, Adiny w „Napoju miłosnym”, Micaëli w „Carmen”, Oscara w „Balu maskowym”. W bieżącym sezonie wystąpi także jako Amelia w „Simonie Boccanegrze” w premierze Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie.
Gabriela Legun otrzymała I nagrodę w V Międzynarodowym Konkursie Wokalistyki Operowej im. Adama Didura. W koncercie „Due Paesi” Legun pięknie zaśpiewała Nealę z „Parii” Moniuszki, ale także zmierzyła się z legendarnymi ariami z „Normy” („Casta diva” i „Mocy przeznaczenia” („Pace, pace, o mio Dio”). We wszystkich utworach artystka dowiodła opanowania wokalnego warsztatu, ale także wielkiej wrażliwości wykonawczej, właściwej wielkim operowym wokalistom. I nawet jeśli nieliczne frazy wymagają jeszcze wyszlifowania zbyt dramatycznego brzmienia Legun potrafi olśnić nieziemską techniką piana.
Młody baryton Mateusz Michałowski to rasowy dramatyczny głos verdiowski, artysta zresztą już kreuje tak wymagające partie jak tytułowy Rigoletto, Renato w „Balu maskowym”, Germont w „Traviacie”, czy Hrabia Luna w „Trubadurze”. W koncercie „Due Paesi” wykonał Miecznika ze „Strasznego dworu” i Tonia z „Pajaców”. To artysta predestynowany do wykonywania repertuaru włoskiego, operujący wymarzoną włoską barwą i frazą, co udowodnił zwłaszcza w drugiej części wieczoru, nade wszystko w duetach z Rafałem Bartmińskim („Don Carlos) i Gabrielą Legun („Rigoletto”).
Pięknie zagrała Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa pod dyrekcją José Maria Florêncio, także dzięki nim na scenie było „ogniście i siarczyście”. Dyrygent potrafił wydobyć z orkiestry złowrogie, piekielne brzmienie (brawurowy marsz Cyganów z „Manru”), ale także liryzm i romantyzm (intermezzo z „Rycerskości wieśniaczej” w sposób charyzmatycznie zdyscyplinowany. Prowadząca galę Katarzyna Sanocka powiedziała, że tajemnicą tej żelaznej reguły jest brązowy pas dyrygenta w karate.
Sanocka z wyczuciem poprowadziła ten niezwykły koncert, opowiadając w skrócie kontekst prezentowanych arii i duetów, z humorem i jakże niezbędną tu nostalgią. W tym wydarzeniu spięło się wszystko: ambitnie ułożony repertuar, znakomici soliści i wspaniale dramatyczna gra orkiestry. To był wspaniały wielopłaszczyznowy wieczór artystyczny. I szkoda, że zamierzeniem organizatorów „Paprocki in Memoriam” nie jest także digitalizacja koncertów i ich publiczne udostępnienie.