REKLAMA

Olśniewająca gala z Aleksandrą Kurzak w Operze Śląskiej

O takich osobach jak Aleksandra Kurzak nie wystarczy powiedzieć: gwiazda. Jest to charyzmatyczna artystka światowej sławy, której pojawienie się na scenie wywołuje radość i dreszcz emocji. Gala w Operze Śląskiej z jej udziałem i orkiestry Opery Śląskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka stała się jednym z największych wydarzeń w historii bytomskiej sceny. Bogaty repertuar obejmował utwory Rossiniego, Mascagniego, Dvořáka, Cilei, Verdiego i Pucciniego.

Operę Katowicką z siedzibą w Bytomiu założył w 1945 roku znakomity śpiewak Adam Didur. Po czterech latach zmieniono nazwę na Operę Śląską. Na tej scenie występowały takie gwiazdy jak: Bogdan Paprocki, Andrzej Hiolski, Krystyna Szostek-Radkowa, Romuald Tesarowicz, Wiesław Ochman, Maria Fołtyn, Wiktoria Calma, Natalia Stokowacka, Jolanta Wrożyna, Antonina Kawecka. Byli to etatowi artyści bytomskiego teatru.

Gościnny występ Aleksandry Kurzak w Operze Śląskiej stał się wielkim wydarzeniem na skalę ogólnopolską. Na widowni zasiedli: jej mąż, tenor światowej sławy Roberto Alagna oraz wspaniali rodzice: Jolanta Żmurko, wybitna śpiewaczka operowa i waltornista Ryszard Kurzak. Artystka kłaniała się dwa razy po wykonaniu każdej arii, co było spowodowane entuzjastycznie reagującą publicznością jak na koncertach muzyki rozrywkowej. Były to wielkie okrzyki zachwytu i długie, rzęsiste brawa. Doświadczałem podobnych reakcji w niemieckich teatrach operowych, ale w naszym kraju jest to zdecydowana rzadkość. 

Nietypowa reakcja publiczności była w pełni uzasadniona, ponieważ Aleksandra Kurzak zaprezentowała w każdej arii mistrzostwo. Repertuar został precyzyjnie dobrany, aby pokazać spektrum jej możliwości. Koncert rozpoczął się od uwertury i arii Rozyny „Una voce poco fa” z opery „Cyrulik sewilski” Gioachino Rossiniego. Orkiestra Opery Śląskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka akompaniowała artystce w tej arii trochę nerwowo i za ciężko, zabrakło finezji. Śpiewaczka natomiast zachwyciła swoim głosem, wyśpiewując z wdziękiem, precyzją i lekkością wszystkie koloratury. 

W arii Cio-Cio-San „Un bel di vedremo” z „Madamy Butterfly” Giacomo Pucciniego namalowała dźwiękami i sercem wielkie marzenie nieszczęśliwej kobiety, która wbrew wszystkim wierzy w uczciwość swojego ukochanego i wyobraża sobie wspaniałe spotkanie z nim po kilku latach rozłąki. W głosie Kurzak była radość przezwyciężająca smutek, była walka wielkiej miłości z okrutną rzeczywistością. Podziwiałem tę artystkę w partii Cio-Cio-San w 2021 roku na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w spektaklu wyreżyserowanym wspaniale przez Mariusza Trelińskiego. Towarzyszyli jej Agata Schmidt, Rafał Bartmiński i Tomasz Rak. Było w tym spektaklu wiele emocji, a Aleksandra Kurzak stworzyła jedną z największych kreacji w swojej karierze.

Aleksandra Kurzak w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński
Aleksandra Kurzak w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński

W wykonaniu preludium do III aktu „Traviaty” Giuseppe Verdiego zabrakło precyzji w partii skrzypiec. Aria Eleny „Mercè, dilette amiche” z „Nieszporów sycylijskich” Verdiego została zaśpiewana z lekkością i pięknym frazowaniem. Aleksandra Kurzak uwiodła w ten sposób chyba wszystkich widzów na widowni. Następnie orkiestra pięknie zagrała słynne „Intermezzo” z opery „Cavalleria rusticana” Pietra Mascagniego.

Na finał I aktu usłyszeliśmy arię Adriany z opery „Adriana Lecouvreur” Francesco Cilei. Tytułowa bohaterka opery, sławna aktorka wywołuje podziw, ale śpiewa o tym, że jest tylko służebnicą sztuki. Aleksandra Kurzak dała nam świadectwo swej wielkiej miłości do muzyki. W jej wykonaniu aria zabrzmiała romantycznie, z wrażliwością i uczuciem.

Druga część koncertu była jeszcze lepsza. Odniosłem wrażenie, że z dyrygenta Tomasza Tokarczyka i orkiestry zeszło napięcie. Zauważyłem też w pierwszych skrzypcach zamianę koncertmistrzów. Wyczuwało się pełną akceptację ze strony śpiewaczki oraz publiczności, która okrzykami entuzjazmu nagradzała także każdy wykonany utwór instrumentalny. Orkiestra wstawała i kłaniała się prawie tak często jak gwiazda wieczoru. Aleksandra Kurzak zaśpiewała arię Elisabetty „Tu che le vanità” z „Don Carlosa” Verdiego z koniecznym dramatyzmem. Jest ona niezwykle wymagająca, ponieważ trzeba śpiewać jasnym głosem, a po chwili bardzo nisko, jak w partiach mezzosopranowych czy wręcz altowych. Oklaskiwałem tę artystkę podczas premiery wersji koncertowej – inscenizowanej „Don Carlosa” w 2021 roku, w reżyserii Michała Znanieckiego. Wystąpiła u boku Roberta Alagni, Andrzeja Dobbera, Rafała Siwka i Moniki Ledzion-Porczyńskiej. To było wielkie wydarzenie, zarejestrowane w Teatrze Wielkim w Łodzi przez TVP Kultura. 

Aleksandra Kurzak i Lukasz Goik © Krzysztof Bieliński
Aleksandra Kurzak i Lukasz Goik © Krzysztof Bieliński

Na bytomskiej scenie uwertura do „Mocy przeznaczenia” Verdiego zabrzmiała z odpowiednią dramaturgią i zmianą nastrojów od liryzmu do dużej ekspresji. Aria „Vissi d’arte” z „Toski” Giacomo Pucciniego czasem bywa wykonywana na koncertach bez odpowiednich emocji. Natomiast Aleksandra Kurzak, która już wielokrotnie kreowała partię Toski, zaśpiewała ją niezwykle przejmująco jak kobieta, która za chwilę może stracić wszystko, jest u kresu wytrzymałości. Modli się i ma gasnącą świecę nadziei na uratowanie ukochanego i siebie, będąc w wielkim niebezpieczeństwie, ponieważ okrutny Scarpia chce ją zgwałcić. 

Po pozytywnej melodii w energicznie zagranej uwerturze do opery komicznej „Don Pasquale” Gaetano Donizettiego usłyszeliśmy jedną z najpiękniejszych arii w historii muzyki – „Měsíčku na nebi hlubokém” z „Rusałki” Antonina Dvořáka. Aria Rusałki w wykonaniu Kurzak była pełna liryzmu i delikatności. Artystka z precyzją i romantyczną wrażliwością malowała dźwiękami wzruszającą pieśń do księżyca o miłości. Rusałka zakochała się w księciu kąpiącym się w jeziorze. Aleksandra Kurzak zakończyła arię prawie okrzykiem. Przedstawiła w ten sposób ogromne cierpienie nimfy, która mimo grożących jej niebezpieczeństw chce uzyskać ludzkie ciało, aby połączyć się z ukochanym. 

Przed finałem usłyszeliśmy uwerturę do „Nabucca” Verdiego ze słynnym motywem „Va, pensiero”, w którym trąbki przez chwilę brzmiały nieczysto. Niepotrzebnie w ostatniej chwili zrobiono zmiany w programie, ponieważ w tym miejscu miała być wykonana uwertura do „Don Pasquale”, którą orkiestra brawurowo zagrała wcześniej. Na finał Aleksandra Kurzak zaśpiewała arię Musetty „Quando m’en vo” z „Cyganerii” Giacomo Pucciniego. Zaprezentowała w niej nie tylko wybitne umiejętności wokalne, ale też wielki talent aktorski i duże poczucie humoru, zwłaszcza że po wejściu na scenę poprosiła dyrygenta o rozpoczęcie jeszcze raz. Na widowni zabrzmiała w telefonie komórkowym melodyjka. Aleksandra Kurzak nie huknęła na jakąś starszą osobę ze złością, lecz obróciła tę sytuację w żart mówiąc, że pojawiły się na widowni efekty specjalne. Zaśpiewała uroczy walc Musetty z dziewczęcym temperamentem, lekko i z wdziękiem. 

Publiczność oczywiście domagała się bisów. Zabrzmiało „O mio babbino caro” z „Gianni Schicchi” Giacomo Pucciniego, ale to nie był koniec atrakcji. Na scenę weszli Katarzyna Sanocka i dyrektor Opery Śląskiej Łukasz Goik. Od kilkunastu lat przyznawane są Statuetki Opery Śląskiej wykonane w pracowni Magdaleny i Jacka Wichrowskich. Są przyznawane w kilku kategoriach: nagroda specjalna, mecenas, przyjaciel teatru, patron medialny i meloman roku. Otrzymali je między innymi: Wiesław Ochman, Henryk Konwiński, Waldemar Dąbrowski, Michał Znaniecki, Małgorzata Walewska, prof. Jan Ballarin, prof. Feliks Widera, Tadeusz Kijonka. Tym razem nagrodę specjalną odebrała Aleksandra Kurzak za wybitne osiągnięcia artystyczne, mówiąc, że to miła nagroda na początek współpracy.

Roberto Alagna i Aleksandra Kurzak w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński
Roberto Alagna i Aleksandra Kurzak w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński

Po chwili sopranistka stwierdziła, że lubi promować młode talenty i podczas tak wspaniałego wieczoru zadebiutuje w Bytomiu nieznany tenor. W tym momencie na scenę wszedł mąż artystki, sławny na całym świecie tenor Roberto Alagna. Radość publiczności sięgnęła zenitu, gdy artyści wykonali razem dwa utwory. Jako pierwsza zabrzmiała pieśń neapolitańska „La Spagnola” Vincenza Di Chiary. Publiczność dołączyła się do śpiewania w refrenie i rytmicznego klaskania. Następnie Kurzak i Alagna zaczęli tańczyć na scenie i śpiewać popularną meksykańską piosenkę „Cielito lindo” (dosłownie śliczne małe niebo, a w przenośni – moja najdroższa). 

„Gala z Gwiazdą” zainaugurowała 11 listopada 2023 roku Festiwal Otwarcia Sceny „Wracamy do gry”, w ramach którego zaplanowano też „Galę otwarcia sceny” (12 i 19 listopada), „Jubileusz 40-lecia pracy artystycznej Andrzeja Dobbera” (25 i 26 listopada) oraz premiery opery „Bal Maskowy” Giuseppe Verdiego w reżyserii Anny Wieczur (9 i 10 grudnia) i baletu „Makbet” według Williama Szekspira, do muzyki Verdiego, w reżyserii Moniki Myśliwiec (24 lutego 2024 roku). Zainteresowanie galą z udziałem Aleksandry Kurzak było ogromne. Bilety wyprzedano w kilkanaście minut. W związku z tym dyrektor Opery Śląskiej ustalił kolejny termin – 20 kwietnia 2024 roku. 

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne