REKLAMA

Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli. Festiwal „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu”

Bruno de Sá zachwycił warszawską publiczność podczas koncertu w ramach Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” 6 czerwca 2025 roku w Cytadeli. Sopranista po raz pierwszy wystąpił w stolicy, prezentując utwory z najnowszego albumu „Mille Affetti”. Wieczór pełen emocji i artystycznych uniesień był niezapomnianym połączeniem wirtuozerii de Sá z doskonałym wykonaniem orkiestry pod dyrekcją Jarosława Thiela.

Z okazji srebrnego jubileuszu festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu”, który w 2025 roku obchodził 25-lecie, warszawska publiczność miała okazję po raz pierwszy usłyszeć brazylijskiego sopranistę Bruno de Sá. Artysta, choć występował już wcześniej w Polsce, zaprezentował się po raz pierwszy w Warszawie. Poprzednio miałem ogromną przyjemność podziwiać śpiewaka w Krakowie, w pasticciu „Siface”. 6 czerwca 2025 roku wystąpił on w audytorium Muzeum Historii Polski w Cytadeli z programem „Mille Affetti”, inspirowanym jego najnowszym albumem płytowym. Wieczór spędzony w towarzystwie wspaniałych muzyków okazał się niezapomniany nie tylko z powodu artystycznej wspaniałości koncertu, lecz także pod innym względem, o czym jednak niżej…

Festiwal „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” to nie tylko koncerty z gwiazdami, ale także projekty edukacyjne, które łączą muzykę z przestrzenią miasta. Bruno de Sá był częścią tej wyjątkowej edycji, której celem było nie tylko zaprezentowanie światowej klasy artystów, ale także włączenie muzyki do codziennego życia stolicy. Obecny na scenach światowych od 2015 de Sá, zaprezentował w Warszawie materiał ze swojej drugiej płyty, „Mille affetti”(dosł. Tysiąc emocji, afektów), na której „odkrywa” zapomniane arie kompozytorów współczesnych Mozartowi i Haydnowi, takich jak Luigi Cherubini, Luigi Caruso, Felice Alessandri oraz Johann Friedrich Reichardt.

Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” © serwis SV
Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” © serwis SV

Wspaniale brzmi głos Bruno de Sá z towarzyszeniem fortepianu. Świetnie z towarzyszeniem orkiestry (moim pierwszym spotkaniem z artystą było wysłuchanie arii Romea Ascolta! Se Romeo t’uccise un figlio…. – La tremenda ultrice spada z opery Belliniego „I Capuleti e i Montecchi” wykonanej brawurowo przez młodziutkiego sopranistę). Natomiast w wieczorze na warszawskiej Cytadeli równorzędną artystycznie, partnerską, dostarczającą dodatkowych prawdziwych wzruszeń była gra orkiestry pod dyrekcją czujnego, uważnego, czasami rozkołysanego i roztańczonego dyrygenta Jarosława Thiela. 

Jarosław Thiel i Sinfonia Varsovia © serwis SV
Jarosław Thiel i Sinfonia Varsovia © serwis SV

Często w ramach recitali i koncertów widzowie są zmuszani, w oczekiwanie na kolejne pojawienie się śpiewaka czy śpiewaczki, wysłuchiwać utworów instrumentalnych. W tym jednak wypadku mieliśmy do czynienia zarówno z recitalem wspaniałego sopranisty, jak i koncertem wspaniałej orkiestry. Sinfonia Varsovia wykonała najpierw uwerturę do opery „Mitrydates, król Pontu” Wolfganga Amadeusza Mozarta, następnie uwerturę Józefa Haydna do opery „Bezludna wyspa”, potem uwerturę do… „Bezludnej wyspy”, ale tym razem z opery Franza Ignaza Becka, wreszcie dwie części symfonii Es-dur Josepha Martina Krausa (Larghetto i Finale: Allegro). Trudno byłoby na innym koncercie posłuchać takich rarytasów, w tak wspaniałym wykonaniu. Oprócz kwintetu smyczkowego i, oczywiście, dyrygenta najbardziej napracowała się, dając publiczności podarunek swojej muzykalności, Ewa Mrowca grająca na klawesynie i organach (poprawnie: na pozytywie organowym, ale spod jej palców wychodził dźwięk nadzwyczaj organowy).

Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” © serwis SV
Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” . Przy klawesynie Ewa Mrowca © serwis SV

Bruno de Sá. Bruno de Sá!!! Zanim o muzyce, to o przełamaniu pewnej konwencji. Śpiewaczki w trakcie przerwy bardzo często zmieniają suknie, które w jakimś sensie ilustrują czasem także dobór repertuaru. Panowie przeważnie pozostają cały czas w swoich nudnych smokingach lub frakach. Tymczasem sopranista czarował także swoim wyglądem i strojem, przebrał się w trakcie przerwy, ponadto w II części koncertu „ogrywał” perfekcyjnie różne elementy swojego ubioru.

Właśnie po przerwie włożył fantazyjny strój, idealny do arii Lindoro In mezzo a mille affanni, z opery Luigiego Carusa, nomen omen!, „Wielbiciel muzyki”. Bruno de Sá pokazał po raz kolejny, że jest wielbicielem muzyki, obdarza ją szacunkiem, a ona płynie w jego żyłach. Muzykalność i szacunek do partytury – to według mnie niezwykle istotne elementy składające się na artyzm śpiewaka. Poza tym śpiewa on nie tylko głosem, lecz także całym ciałem: ułamek sekundy przed dźwiękiem (tak samo jak w przypadku ruchu dłoni dyrygenta) wiadomo, co za chwilę usłyszymy. Artysty nie tylko słucha się z radością, lecz także obserwuje.

Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” © serwis SV
Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” © serwis SV

W pierwszej części artysta brawurowo, z wirtuozerią oraz intymną duchowością wykonał trwający 14 minut utwór Wolfganga Amadeusza Mozarta „Exsultate, jubilate”, w jego wersji salzburskiej z 1779 roku. Kolejnym, nieznanym mi wcześniej utworem, była recytatyw i aria Perseo Voi sacre piante i Deh! soccori o padre il figlio Johanna Friedricha Reichardta z opery „Andromeda”.

Jakże ten fragment podsumować? Bruno de Sá. Wirtuozeria. Muzykalność. Biegłość. Legato. Szacunek do muzyki i partnerów na estradzie. Po krótkiej przerwie, oprócz wspomnianej już wyżej arii z „Wielbiciela muzyki”, sopranista czarował w arii Poro Se possono tanto luci vezzose z opery „Aleksander w Indiach” Felice Alessandriego, na koniec zaś, budując umiejętnie napięcie w trakcie całego wieczoru, porwał słuchaczy recytatywem i arią Lauso No, non cercar per ora, La gran vendetta ancora Luigiego Cherubiniego z opery „Mezencjusz, król Etrurii”. Następnie entuzjazm publiczności, owacje oraz na bisy dwa utwory Mozarta: „Laudate Dominum” z „Vesperae solennes de confessore” oraz arię Donny Elwiry z „Don Giovanniego”, ale jeśli o nią idzie (partię tę artysta śpiewał niedawno na scenie Komische Oper), traktuję ją jako ciekawostkę. Bruno de Sá to przede wszystkim muzyka baroku.

Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” © serwis SV
Koncert Bruno de Sá w warszawskiej Cytadeli podczas Festiwalu „Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu” © serwis SV

Po raz pierwszy miałem okazję widzieć audytorium w Muzeum Historii Polski. Jest ono duże, ze świetną widocznością oraz zaprojektowane akustycznie z myślą o muzyce bez nagłośnienia. Wydaje mi się, że audytorium może stać się ważną salą koncertową w krajobrazie Warszawy. Gdyby tylko automaty z napojami działały trochę sprawniej, a może gdyby był (cóż za wymagania!) otwarty a nie zamknięty bufet. No i gdyby Cytadela była bardziej przyjazna widzom – w trakcie tego wspaniałego koncertu zepsuła się pogoda, ochłodziło się, zaczął padać deszcz i setki widzów po wyjściu z audytorium biegały zmoczone od bramy do bramy, ponieważ tylko jedna z nich pozostała otwarta. A przestrzeń Cytadeli jest ogromna…

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne