REKLAMA

Po drugiej stronie sceny. Teatr operowy z perspektywy widzów

Ich twarze nikną w ciemnościach gdy nagradzają artystów morzem owacji lub też karzą wymownym buczeniem. Czy chcemy tego czy nie, widzowie stanowią siłę napędową teatrów, które bez nich nie miałyby racji bytu. Jednak czy faktycznie pamiętają o tym twórcy przedstawień i dyrektorzy instytucji? Kim jest i czego oczekuje współczesny widz operowy?

Na wstępie chciałabym wyrazić moje najszczersze podziękowanie dla wszystkich osób, które dobrowolnie i anonimowo zgodziły się na udział w przeprowadzonym przeze mnie badaniu. Dziękuję za poświęcony czas oraz wartościowe informacje, zawarte w odpowiedziach na każde z czternastu pytań.

„Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom naszych widzów.” „Nasi widzowie są dla nas najważniejsi.” „My (teatr) jesteśmy tu dla was.” „W związku z dużym zainteresowaniem widzów spektaklem X, zagramy go jeszcze raz.” „Chcemy dotrzeć do młodego widza, posługując się jego językiem.” „Zależy nam by opera była atrakcyjna także dla młodego widza.” Te zdania pojawiają się na stronach internetowych rozmaitych teatrów operowych i muzycznych nader często. Można zauważyć je także w wypowiedziach reżyserów udzielających wywiadów. Oraz w wypowiedziach dyrektorów instytucji kultury. Ta werbalna otoczka tworzy wręcz nieodparte wrażenie, iż każdy repertuar, zarówno małych, jak i dużych teatrów, powstaje w jednym, nadrzędnym celu. By widz po obejrzanym spektaklu wyszedł zadowolony. A także spełniony, szczęśliwy, wzruszony, przepełniony artystycznym uniesieniem, pełen refleksji i generalnie, dążący do tego, by stać się lepszym człowiekiem.

Mary Cassat, „W loży” (1878) © domena publiczna
Mary Cassat, „W loży” (1878) © domena publiczna

Jednak, czy tak faktycznie jest? Czy plany repertuarowe realizowane są zgodnie z oczekiwaniami publiczności? Czy rzeczywiście są z nią konsultowane? A może liczba sprzedanych biletów oraz pozytywne komentarze na Facebooku to za mało, by powstał miarodajny algorytm tego, co publiczność chce oglądać na scenie?

Postanowiłam to sprawdzić, sama będąc doświadczonym widzem (minęło 30 lat odkąd po raz pierwszy miałam przyjemność zasiąść na widowni teatru operowego), a tym samym, coraz bardziej wymagającym. Zależało mi zwłaszcza na opiniach ludzi młodych, czyli mniej więcej od 18 do 35. roku życia. W końcu to ich najczęściej wymienia się jako tę problematyczną grupę wiekową, coraz rzadziej uczęszczającą do opery czy filharmonii. Dlatego też postanowiłam przeprowadzić ankietę z pytaniami kierowanymi bezpośrednio do widzów, na Instagramie. Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, to właśnie ta najmłodsza grupa wiekowa przeważyła wśród ankietowanych (60%).

Ponieważ pytania wymagały konkretnych odpowiedzi, nie ograniczających się do lakonicznego „tak” lub „nie”, postawiłam na badanie jakościowe, nie ilościowe. Mając także na uwadze fakt, iż opera wciąż jest niszowym, czy wręcz elitarnym gatunkiem sztuki. Warto też zaznaczyć, iż odpowiedzi udzieliły mi zarówno osoby związane zawodowo z operą, jak i te, które na co dzień wykonują całkowicie odmienne profesje, bądź też uczą się.

Jean Georges Béraud, „Elegancka para zajmuje miejsce w loży Opery Paryskiej” (1907) © domena publiczna
Jean Georges Béraud, „Elegancka para zajmuje miejsce w loży Opery Paryskiej” (1907) © domena publiczna

Punktem wyjścia stało się pozornie proste pytanie. By rozwiać wszelkie wątpliwości, zapytałam widzów, w jakim celu przychodzą do opery. Wbrew różnorodnym teoriom, ani razu nie padła prześmiewcza odpowiedź „by odchamić się”, ani też zwyczajnie „zabić nudę”, ani nawet „dla prestiżu”. Nigdy nie padło też słowo „rozrywka”. Bez względu na wiek ankietowanych, od 18. roku życia do tych w wieku emerytalnym, odpowiedzi pokrywały się, a brzmiały one następująco: dla przyjemności, by posłuchać pięknych głosów, po emocje, dla atmosfery, dla muzyki. Ankietowani podkreślili także aspekt wizualny: by podziwiać dekoracje i kostiumy, „przenieść się do lepszego świata”, „przeżyć coś wyjątkowego wizualnie, dźwiękowo i okolicznościowo”. Już to pierwsze pytanie pokazuje, jak wysoko stawiana jest poprzeczka wymagań publiczności.

„Na co najbardziej zwracasz uwagę podczas spektaklu?” – drugie pytanie wymagało już ściśle sprecyzowanych odpowiedzi. A te okazały się bardzo różne. Oscylowały wokół jakości śpiewu, po jakość wykonania scenografii i kostiumów. Przeważa oczywiście muzyka, choć pojedyncze osoby zwracają także uwagę na dyrygenturę, dopasowanie solisty do roli oraz interpretację. Padła także interesująca odpowiedź młodej widzki: „na scenerię odpowiednią do danego dzieła”, co oznacza, że tradycyjne inscenizacje osadzone w realiach historycznych wciąż cieszą się powodzeniem nie tylko pośród operowych weteranów. Tylko jeden ankietowany wymienił obsadę jako najistotniejszy aspekt spektaklu, zatem warto zadać sobie pytanie z jakiego powodu coraz mniej widzów przychodzi do opery „dla nazwisk”.

Max Liebermann, „Koncert w teatrze operowym” (1921) © domena publiczna
Max Liebermann, „Koncert w teatrze operowym” (1921) © domena publiczna

Niekiedy pośród twórców operowych można zauważyć swoiste narzekanie (wyrażone wprost, lub zasugerowane), że widz przychodzi na spektakl nieprzygotowany. I choć zdarza się, iż na widowni faktycznie nie brakuje ignorantów, na moje pytanie „Jak przygotowujesz się do wizyty w operze lub filharmonii?”, padły odpowiedzi wskazujące na fakt, iż wszyscy – młodsi czy starsi – traktują takąż wizytę bardzo serio. Praktycznie 100% ankietowanych przyznało, iż czyta informacje na temat danego dzieła: streszczenie libretta, okoliczności powstania, kontekst historyczny. Wśród odpowiedzi pojawiło się także słuchanie archiwalnych nagrań. Jedna z widzek w grupie wiekowej do 35. roku życia wymieniła także stylizację – przykładanie wagi do odpowiedniego stroju to wciąż ważny aspekt wizyty w teatrze czy na sali koncertowej. Ankietowany przedstawiciel średniej grupy wiekowej użył nawet w tym kontekście sformułowania „wyjątkowe święto”. A skoro święto, to i odświętny strój.

W kolejnym pytaniu zapytałam ankietowanych, czy słuchają muzyki klasycznej na co dzień: w domu, w podróży, dla przyjemności, a nie tylko w murach teatrów. Tutaj również przedstawiciele każdej z grup wiekowych odpowiedzieli niemal jednogłośnie: codziennie, „najczęściej jak się da”, „praktycznie zawsze”, „w domu, w samochodzie, w pracy”. Odpowiedzi te pokazują jasno, iż obcowanie z muzyką klasyczną nie jest dla widzów chwilową fanaberią, modą, która przemija, czy okazjonalną odskocznią od codzienności. Ta muzyka – niewątpliwie – jest ich codziennością.

Słuchają jej na różnych nośnikach (czego dotyczyło pytanie następne). Przeważa Spotify (33%) lub wszelkie inne aplikacje do słuchania muzyki. Wciąż jednak nie brakuje amatorów płyt CD, a także winylowych (po 17%). Wśród wielbicieli tych ostatnich znajduję się także ja, osobiście.

Louis Léopold Boilly, „Wejście na darmowy spektakl w teatrze Ambigu-Comique” (1819) © domena publiczna
Louis Léopold Boilly, „Wejście na darmowy spektakl w teatrze Ambigu-Comique” (1819) © domena publiczna

Widzowie posiadają także ulubione tytuły operowe – na pytanie ich dotyczące odpowiadali wymieniając od jednego po nawet 7 lub 8 tytułów. I choć wśród nich znalazły się te najsłynniejsze opery, m.in. „Carmen”, „Traviata” czy „Don Giovanni”, nie brakowało także nieco mniej popularnych, takich jak: „Walkiria”, „Borys Godunow”, „Don Carlos”, „Katarzyna Izmajłowa”, „Elektra”, „Podróż do Reims”, „Nos”, a nawet „Satyagraha”. Ani razu nie padła odpowiedź „trudno powiedzieć” lub „nie wiem”. Widzowie, zarówno młodzi jak i starsi, mają jasno sprecyzowane preferencje.

Podobnie jest w przypadku pytania o ulubionych kompozytorów. Choć tutaj przeważnie ankietowani wymieniali po jednym nazwisku. I tak oto, wśród odpowiedzi przemaszerował istny korowód muzycznych geniuszy: Mozart, Verdi, Czajkowski, Penderecki, Bach, Szostakowicz, Puccini, Donizetti, Wagner czy Purcell.

Widzowie mają też konkretne marzenia dotyczące teatrów operowych, które chcieliby odwiedzić w przyszłości. Wśród odpowiedzi przeważa, co nietrudno zgadnąć, Metropolitan Opera w Nowym Yorku. Następnie Grand Teatre de Liceu w Barcelonie, La Scala, Teatro di San Carlo w Neapolu, Staatsoper Unter den Linden, Wiener Staatsoper oraz Sydney Opera House.

Albert Guillaume, „Spóźnialscy” (1914) © domena publiczna
Albert Guillaume, „Spóźnialscy” (1914) © domena publiczna

No dobrze, ale jak to się stało, że gusta publiczności są tak ściśle określone? Kolejne pytanie brzmiało zatem: „Co sprawiło, że zaczęłaś/zacząłeś chodzić do opery?” I tu już nie było tak jednoznacznie. Jeden z ankietowanych w przedziale wiekowym 60 plus przyznał, że trudno udzielić mu jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, gdyż opera i pasja do muzyki od zawsze wpisane były w jego życie. Niektórzy wymieniali rodzinę jako źródło wiedzy i inspiracji. Inni – szkołę muzyczną. Jeszcze inni rozpoczęli swą przygodę z operą przez przypadek bądź z czystej ciekawości. Kilkakrotnie padło też nazwisko Bogusława Kaczyńskiego jako operowego mentora, który tę ciekawość rozbudził.

Nie zabrało też pytań trudnych. Poprosiłam widzów by wymienili swoje najgorsze i najlepsze wspomnienia dotyczące opery. „Nie lubię bylejakości wykonania”, przyznał jeden z nich, dodając, iż coraz rzadziej udaje mu się wyjść zadowolonym ze spektaklu zrealizowanego w Polsce. Najczęściej jednak ankietowani wspominali konkretne inscenizacje, narzekając na wizje reżyserów bądź scenografów. Z kolei jedna z młodych widzek przyznała, iż ma trudności z wymienieniem jednego naprawdę pozytywnego wspomnienia z obejrzanego na żywo spektaklu. Na szczęście odpowiedzi pozostałych nie brzmiały aż tak pesymistycznie i, podobnie jak w poprzednim pytaniu, przywoływali oni konkretne sytuacje. Niektórzy pozytywnych doświadczeń związanych z operą mają tak wiele, że nie sposób dla nich wybrać to jedno, najważniejsze.

Sprawa nie mniej kontrowersyjna, ale warta przedyskutowania, poruszona została na sam finał ankiety. Zapytałam widzów, czego brakuje im obecnie w operze. I tu, niestety, odpowiedzi były miażdżące: „szacunku do widza”, „wiarygodności”, „dobrych wykonań”, „większych środków finansowych przeznaczonych na inscenizacje”, „produkcji respektujących czas, miejsce i okoliczności wydarzeń ukazanych w dziele”, „przekazywania prawdy”, „młodych reżyserów i kostiumografów przed 40. rokiem życia”. Odpowiedzi te są owocem bardzo wielu czynników, o których można by pisać długo i z pewnością w osobnym artykule. Jednym z nich jest niewątpliwa hermetyczność środowiska operowego, które z jednej strony pragnie wyjść na przeciw młodym widzom i młodym twórcom, jednocześnie zaś odgradza się od nich niewidzialnym, lecz coraz wyższym murem.

Paul Gustav Fischer, „Wieczór w teatrze królewskim” (1888) © domena publiczna
Paul Gustav Fischer, „Wieczór w teatrze królewskim” (1888) © domena publiczna

W ostatnim wątku zamykającym ankietę widzowie pisali o częstotliwości swoich wizyt w operze. I choć wszyscy, nawet najmłodsi z ankietowanych są widzami doświadczonymi, nie odwiedzają oni teatrów operowych tak często, jak mogłoby się wydawać. Niejednokrotnie od ich ostatniego obcowania ze spektaklem zagranym na żywo mija kilka miesięcy. I można odnieść nieodparte wrażenie, iż powoli opadają emocje związane z jeżdżeniem po całej Polsce na każdą premierę. Czyżby był to efekt negatywnych doświadczeń, poruszanych przy okazji udzielania odpowiedzi na poprzednie pytania? Z drugiej jednak strony, widzowie mieszkający za zachodnią granicą naszego kraju chodzą do opery częściej i chętniej.

Pozostawiam ankietę i udzielone w niej odpowiedzi tematem otwartym. Pretekstem do dyskusji o tym, na co twórcy operowi i dyrektorzy teatrów powinni zwracać uwagę, by widz po obejrzeniu spektaklu bogatszy był o nowe, pozytywne wrażenia. Wrażenia, które są szczere i podyktowane subiektywnym odbiorem. Ze swojej strony pragnę wyrazić choć iskierkę nadziei, że widz operowy – zarówno młodszy jak i starszy, będący ekspertem w dziedzinie sztuk, bądź też zwykłym melomanem – pozostanie najważniejszy dla zarządzających instytucjami kultury i będzie przez nich częściej wysłuchany.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne