REKLAMA

Jak Jan Sebastian Bach wyśpiewał w kantacie miłość do kawy

Kochamy kawę. Jej zapach o poranku wprawia w dobry nastrój, jej moc stawia na nogi. Czarna lub z mleczkiem, z cukrem lub bez. Wiele osób nie wyobraża sobie bez niej życia. Kawa jest stałym towarzyszem rozmów i jest częścią kultury.

Od dawna znamy cudowne właściwości kawy, takie jak wspomaganie odchudzania czy zawartość zbawiennych antyoksydantów, jednak wśród niektórych osób nie cieszy się ona dobrą reputacją ze względu na to, że może niekorzystnie wpływać na zdrowie ludzi z chorobami krążenia i z podwyższonym ciśnieniem, a jej ciemny kolor łatwo przebarwia szkliwo zębów. Ale i tak większość z nas kocha kawę.

Ten wspaniały napój przywędrował do nas z etiopskiej prowincji Koffa. Stąd też wzięła się jego nazwa. To tam rosną na polach wiecznie zielone drzewa kawowca. Posiadają one czerwone owoce, których nasiona są wykorzystywane do przygotowania parzonego napoju. Rytuał picia kawy rozpoczął się w XVI wieku w Stambule – tam też powstała pierwsza kawiarnia. Początkowo kawa uważana była za napój szatana, ale kiedy papież Klemens VIII zdementował te plotki, ludzie już bez oporu delektowali się małą czarną. Cieszyła się ogromną popularnością wśród osób w różnym wieku. Król Francji Ludwik XV założył nawet małą plantację na terenie pałacu wersalskiego i sam zajmował się zbieraniem ziaren, wypalaniem ich i mieleniem.

Z kolei francuski powieściopisarz Honoriusz Balzak podobno wypijał aż 50 filiżanek dziennie, tak samo jak Wolter – francuski filozof, który dodatkowo twierdził, że to właśnie jej zawdzięcza swoje pomysły i inspiracje. Feliks Mendelssohn-Bartholdy, Robert Schumann, Johannes Brahms, Arnold Schoenberg i wielu innych twórców również zaczynało dzień od kawy. Natomiast u Ludwiga van Beethovena wiązało się to z pewnym dziwactwem, ponieważ pił kawę wyłącznie przez siebie zaparzoną i używał do tego celu dokładnie 60 ziaren.

Jan Sebastian Bach także był wielkim miłośnikiem kawy. Napisał nawet świecką kantatę „Schweigt stille, plaudert nicht” do libretta Christiana Friedricha Henriciego, nazywaną też „Kantatą o kawie”. Przyznaje się w niej publicznie, że jeśli nie wypije codziennie trzech filiżanek smolistej substancji, staje się nie do życia.

Kantata o kawie © Bogumił Gudalewski

Kilka lat temu Białostocki Teatr Lalek wystawił „Kantatę o kawie” Bacha w formie spektaklu marionetkowego, w którym przedstawione zostały trzy postacie: Schlendrian – ojciec, jego uzależniona od kawy córka Liesgen i Narrator. Schlendrian bezskutecznie walczy z nałogiem córki, która tak śpiewa:

Oj, jak smaczna kawa słodka.
Niż całusów tysiąc milsza,
Niż muszkatołowe wino.

Kawę, kawę muszę ja pić,
A kto chce mnie czym pokrzepić,
Niech kawy naleje jeno!

Premiera odbyła się 28 sierpnia 2014 roku w Pałacu Branickich. Specjalnie na tę okazję ustawiono Scenę Marionetkową, którą teatr otrzymał od jednego ze szwedzkich teatrów. Dzięki temu twórcy uzyskali klimat naturalnej przestrzeni barokowego pałacu. Spektakl został przygotowany pod kierownictwem muzycznym Marka Kulikowskiego, który grał na klawesynie. Pełne humoru przedstawienie w reżyserii Ukrainki Tatiany Logoidy cieszyło się dużym powodzeniem publiczności.

Posłuchajmy na koniec „Kantaty o kawie” Jana Sebastiana Bacha w interpretacji Amsterdam Baroque Orchestra and Choir. Występują soliści: Schlendrian – Klaus Mertens (bas), Liesgen – Anne Grimm (sopran), Narrator – Lothar Odinus (tenor). Dyryguje Ton Koopman.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne