Podobno gdy wykonawcy wiedzą, że to ostatnie przedstawienie jakiejś inscenizacji, to zdobywają się na różne żarty nieprzewidziane w libretcie. Tutaj chyba tego nie było, bo treść tego nieśmiertelnego musicalu jest wystarczająco żartobliwa, a przy tym wzruszająca i głęboko poważna, jeśli wgłębić się w materię dzieła. Wystarczy tylko wspomnieć o czającym się już na początku XX wieku holocauście (rzecz dzieje się w carskiej Rosji tuż przed rewolucją 1905 roku).

Dlaczego oglądałem to urzeczony? Bo wszyscy dali z siebie wszystko. Tak, że miałem wrażenie całkowitego zaangażowania się (jako widz i świadek oczywiście) w to, co dzieje się na scenie. Skromnymi środkami teatralnymi (maleńka scena z umowną scenografią) udało się realizatorom i wykonawcom stworzyć wiarygodną rzeczywistość.
Włodzimierz Kalemba jako Tewje-mleczarz był wzruszający prostotą środków aktorskich: uczciwa, emanująca mądrością postać i artysta ani przez moment nie szarżujący żartobliwymi powiedzonkami, których w tej roli nie brakuje. Sekundowała mu stateczna i ciepła Anita Urban jako żona, Gołda. Urocze, bo ładne i zróżnicowane charakterami były trzy starsze córki Tewjego: Dagmara Rybak (Cejtl), Katarzyna Tapek (Hudel) i Aleksandra Daukszewicz (Chawa). Rewelacyjną postać stworzyła Iwona Kotzur jako swatka Jenta. Co za osobowość!

Wszyscy pozostali zapadają w pamięć: Maciej Ogórkiewicz (Motl Kamzoil), Łukasz Brzeziński (Perczyk), Radosław Elis (Lejzor Wolf), Wiesław Paprzycki (Rabin), Maciej Badurka (Mendel, syn Rabina), Sasza (Mirosław Kin) i inni, których już nie wymienię, bo musiałbym przepisać całą obsadę z programu. Dyrygował z werwą i wdziękiem Aleksander Gref.
Na scenie Teatru Muzycznego w Poznaniu pod dyrekcją Przemysława Kieliszewskiego dzieją się rzeczy ciekawe. „Skrzypek na dachu” to spadek po poprzedniku (Daniel Kustosik), ale cudownie odświeżony i, choć zabrzmi to zabawnie skoro właśnie zszedł z afisza, ciągle żywy. Czekam na najnowsze zapowiedzi (są ciekawe!), a z przyjemnością obejrzę też i opiszę bieżące spektakle, których jeszcze nie widziałem.
