– Ta wspaniała książka zafascynowała mnie od samego początku. Nie mogę jej odłożyć. Czytam ją bez przerwy, przy posiłkach, w teatrze, na ulicy, wszędzie.
Jest rok 1828. Francuski kompozytor Hector Berlioz (1803–1869) zachwyca się I częścią „Fausta” Goethego w przekładzie Gérarda de Nervala i komponuje „Huit scènes de Faust” (Osiem scen z Fausta). Po 18 latach, w trakcie podróży koncertowej po Austrii, Węgrzech, Czechach i Śląsku postanawia zrewidować i rozwinąć materiał w 4 aktową legendę dramatyczną „Potępienie Fausta”.
– Kiedy byłem w drodze, napisałem brakujące wersety, gdy przyszły mi do głowy pomysły muzyczne. Partyturę komponowałem, kiedy i gdzie mogłem – w wagonie, w pociągu, na parowcach.
Berlioz pracował nad „Potępieniem Fausta” jak szalony (opętany?). Stworzył dzieło monumentalne, oszałamiające, które podobnie jak arcydzieło Goethego, na którym się opiera, wymyka się łatwej kategoryzacji. Niezwykła rozpiętość dzieła wykracza poza tradycyjne formy, stając się symfonicznym i operowym snem. Dzieło zarazem intymne i kameralne, a jednocześnie imponujące scenami zbiorowymi, niewiarygodnie piękne i rażąco surowe jednocześnie. Berlioz uważał, że współczesne techniki produkcji teatralnej nie były w stanie dostatecznie ożywić jego dzieła scenicznie tak by zrealizować ten szalony operowy sen. Warto też dodać, że realizacja wizji scenicznej zawartej w „Potępieniu Fausta” wiązałaby się z ogromnymi nakładami finansowymi. Być może dlatego prapremiera w paryskiej Opéra-Comique w 1846 roku nie okazała się sukcesem, a sławę dziełu przyniosły dopiero o kilka lat późniejsze wykonania koncertowe.
Na taki właśnie wariant wystawienia „Potępienia Fausta” zdecydował się Teatro San Carlo w Neapolu w lutym 2023. W Teatro Politeama odbyły się cztery prezentacje legendy dramatycznej Berlioza z udziałem Chóru (przygotowanego przez José Luisa Basso) i Orkiestry Teatro San Carlo pod dyrekcją Pinchasa Steinberga z udziałem międzynarodowego grona solistów – Johna Osborna w partii tytułowego Fausta, Danieli Barcellony jako Małgorzaty, Ildara Abdrazakova w roli Mefistofelesa.
Ten zgromadzony przez Teatro San Carlo znakomity „tercet” wokalny to śpiewacy, którzy doskonale czują operę – mają ją we krwi. I dało się to odczuć podczas wykonania w Teatro Politeama, które w wielu momentach odchodziło od wersji koncertowej na rzecz wersji scenicznej. Owszem, orkiestra zajmowała miejsca na scenie, artyści występowali w strojach koncertowych a nie kostiumach, ale działania sceniczne trójki głównych bohaterów, interakcje pomiędzy postaciami czy używanie elementów wyposażenia sceny np. krzeseł jako rekwizytów, dawały poczucie, że trwa świetny spektakl operowy.
Włoska mezzosopranistka Daniela Barcellona w partii Małgorzaty zachwycała głosem pełnym młodzieńczego blasku (mimo, że artystka jest w dojrzałym wieku) , szczególnie podobało mi się jej wykonanie arii „D’amour l’ardente flamme”. Amerykański tenor John Osborne na początku koncertu zdawał się lekko mocować z partią Fausta, ale ze sceny na scenę jego głos brzmiał coraz lepiej, a jego występ można uznać za bardzo udany (świetne wykonanie „Nature immense, impénétrable et fière”). Niekwestionowanym wokalnym bohaterem wieczoru był rosyjski bas Ildar Abdrazakov jako Mefistofeles. Znakomicie oddał demoniczność postaci – jest szyderczo-zabawny w „Pieśni o pchle” (Une puce gentile), uwodzicielsko-ironiczny w arii „Devant la maison”czy niebezpiecznie romantyczny w „Voici des roses”.
Słowa uznania i gratulacje należą się również artystom Chóru i Orkiestry Teatro San Carlo i izraelskiemu dyrygentowi Pinchasowi Steinbergowi.