Spektakl jest tradycyjny w sensie historycznego oddania scenerii i kostiumów z czasów współczesnych Verdiemu (nota bene prapremiera w Wenecji w 1853 roku przesuwała akcję jeszcze bardziej w czasie, bo do końcówki „ancien regime’u” XVIII wieku). To pozwoliło odpocząć od natrętnie uwspółcześnianych i udziwnianych realizacji.
Ruslana Koval nie zawiodła mnie. Jej liryczny sopran ma brzask wiosennego poranka i poziomkową barwę. Przepraszam za to porównanie, ale ja naprawdę głosy nie tylko słyszę, ale widzę i smakuję. Spośród ponad 50-ciu nagrań „Traviaty”, które mam i doskonale znam, Ruslana Koval w partii Violetty najbardziej przypomina mi młodziutką Mirellę Freni. To wielki komplement. Nie jest Marią Callas, ale kto był, jest i będzie… Cudowne legato, messa di voce, doskonała emisja, frazowanie muzykalne i nasycone uczuciem, brawurowe koloratury. Czegóż chcieć więcej?
Tak, nie byłbym sobą, czyli precyzyjnym analitykiem, gdybym nie zauważył (na to samo zwróciła uwagę wielka gwiazda, Barbara Kubiak, obecna na spektaklu, i chyba nikt inny), że w zakończeniu cabaletty z I aktu („Sempre libera”) Ruslana Koval przymierzała się do zaśpiewania trzykreślnego „es” (nieprzewidzianego przez Verdiego w partyturze) pomijając napisaną frazę, aby w ostatniej chwili zrezygnować schodząc głosem w dół skali. Miała odwagę. Nie musiała. Nie podołała. Zrezygnowała. Chapeaux bas! Postać: piękna młoda kobieta o subtelnej urodzie. Interpretacja: bogata emocjami i absolutnie wzruszająca.
Gwiazdą był także Andrzej Dobber w partii Germonta-ojca. Wspaniały baryton Verdiowski o światowej karierze (La Scala, Metropolitan Opera, Covent Garden…) ciągle zachwyca szlachetną barwą głosu, mistrzowskim frazowaniem i przejmującą interpretacją roli.
Tenor Piotr Kalina w partii Alfreda niestety udowodnił po raz kolejny, że sięga po partie nieadekwatne do aktualnego stanu swojego młodego głosu. Powinien, moim zdaniem, skupić się na operach Mozarta. Na Verdiego, być może, przyjdzie czas. Nie chcę się znęcać. Analiza byłaby może pożyteczna, ale lepiej, żeby zrobił to w zaciszu uczelni muzycznej jakiś dobry profesor śpiewu. Pozostali wykonawcy: Gosha Kowalinska (Flora), Laura Wąsek (Annina), Rafał Żurek (Gaston), Tomasz Mazur (Baron), Rafał Korpik (Markiz), Daniel Konieczek (Doktor) byli adekwatni do swych ról i partii wokalnych. Dyrygował z maestrią i włoskim wdziękiem Marco Guidarini.
Oglądałem wznowienie – spektakl 11 lutego 2024 roku.