REKLAMA

Andrzej Dobber jako Nabucco. Słynny baryton świętował 40-lecie pracy artystycznej w Operze Śląskiej

Artysta osiągnął imponujący międzynarodowy sukces i jest uznawany za jednego z najwybitniejszych barytonów na świecie. W Operze Śląskiej w Bytomiu Andrzej Dobber celebrował jubileusz 40-lecia pracy artystycznej, wcielając się w tytułową rolę Nabucca w dziele Giuseppe Verdiego.

Andrzej Dobber śpiewał między innymi w Metropolitan Opera w Nowym Jorku, Covent Garden w Londynie, Teatro alla Scala w Mediolanie, w Opéra Bastille w Paryżu i wielu teatrach niemieckich, a także w Belgii, Holandii, Hongkongu, Vancouver czy Tokio.

W Polsce najczęściej można go było dotąd oglądać i słuchać na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej („Simon Boccanegra”, „Rigoletto”, „Traviata”, „Carmen”). W Teatrze Wielkim w Łodzi zaśpiewał partię Rigoletta (premiera w 2018 roku), a dwa lata temu podziwiałem go tam u boku Aleksandry Kurzak oraz Roberto Alagni w inscenizowanej wersji koncertowej „Don Carlosa”.

Wysoko oceniali współpracę z Dobberem sławni dyrygenci na świecie, między innymi Riccardo Muti (artysta kreował pod jego dyrekcją tytułowego „Rigoletta” i Hrabiego Lunę w „Trubadurze” w La Scali) czy Zubin Mehta (udział w spektaklach „Trubadur”, „Attila” i „Tosca” na festiwalu Maggio Musicale Fiorentino). Wydana 10 lat temu płyta „Andrzej Dobber. Arias” otrzymała nagrodę Fryderyk. W 2015 roku śpiewak został wyróżniony prestiżowym tytułem Kammersänger, przyznanym przez senat Hamburga.

Andrzej Dobber jako Nabucco w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński
Andrzej Dobber jako Nabucco w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński

W ramach Festiwalu Otwarcia Sceny „Wracamy do gry” dyrektor Opery Śląskiej Łukasz Goik zaprosił Andrzeja Dobbera, który wystąpił dwukrotnie w tytułowej partii w operze „Nabucco” Verdiego.

Niektórzy zastanawiają się pewnie, dlaczego Andrzej Dobber obchodził teraz 40-lecie pracy artystycznej, skoro debiutował w Operze Krakowskiej w 1986 roku jako Gremin w „Eugeniuszu Onieginie” Czajkowskiego. Kiedy spotkaliśmy się ostatnio na III Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Bogdana Paprockiego w Operze Nova w Bydgoszczy (był tam jurorem), przypomniał mi, że jeszcze jako student Akademii Muzycznej w Krakowie wyjechał na zagraniczne tournée z Ewą Michnik w 1983 roku. Został laureatem Konkursu Wokalnego im. Antonína Dvořáka w Karlovych Varach, więc zwrócono uwagę na jego niezwykły talent, choć był początkowo prowadzony jako bas. Dopiero po zaangażowaniu go do Opery w Norymberdze dyrygent Christian Thielemann poradził Dobberowi, aby zmienił swój głos na baryton. W rozwoju kariery pomogły mu też trzy nagrody w konkursie Belvedere w Wiedniu i I nagroda w ARD-Musikwettbewerb w Monachium.

Andrzej Dobber jako Nabucco w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński
Andrzej Dobber jako Nabucco w Operze Śląskiej © Krzysztof Bieliński

Kiedy zasiadłem na widowni Teatru Śląskiego w Katowicach, z niecierpliwością czekałem na odsłonięcie kurtyny, aby zobaczyć Andrzeja Dobbera w spektaklu Opery Śląskiej „Nabucco”. Podczas całego spektaklu artysta był niezwykle skupiony na swojej roli i znakomicie przekształcił się ze zwycięskiego króla w człowieka, który stracił wszystko. W pierwszym akcie był odważnym przywódcą, królem Babilonu – Nabuchodonozorem II. W drugim akcie pokazał, że nie wystarcza mu świecka władza i zapragnął być bogiem. Jego pycha została ukarana. Grom spadł z nieba i powalił go na ziemię (w spektaklu pojawiło się oślepiające widzów białe światło, rozświetlające horyzont sceny).

W trzecim akcie Dobber znakomicie pokazał swoją przemianę. Upokorzony Nabuchodonozor, pozbawiony władzy, zachowuje się jak człowiek, który nie posiada pełni władz umysłowych, ale jest osobą prawdziwie cierpiącą. Władzę przejęła okrutna Abigail, jego pierworodna córka z nieprawego łoża. Gdy kpi ona z ojca, Nabuchodonozor śpiewa poruszającą modlitwę. Andrzej Dobber zaprezentował w tej arii mistrzostwo. Był w niej liryzm połączony z rozpaczą człowieka, który stracił nie tylko władzę, ale także córkę, wydającą na niego wyrok. Nabuchodonozor nie został tu zakuty w kajdany, lecz był obezwładniony jak osoba chora psychicznie, unieruchomiona w kaftanie bezpieczeństwa przy pomocy długich pasów.

Anna Borucka (Fenena), Andrzej Dobber (Nabucco) i Monika Cichocka (Abigail) © Krzysztof Bieliński
Anna Borucka (Fenena), Andrzej Dobber (Nabucco) i Monika Cichocka (Abigail) © Krzysztof Bieliński

Wielu widzów przychodzi do teatru operowego na „Nabucco” między innymi po to, aby usłyszeć chór niewolników „Va, pensiero”. Na scenie Teatru Śląskiego jednak ten słynny utwór zabrzmiał cicho i płasko. Naliczyłem 30 osób chóru, reszta może była chora. Brawa publiczności też były skąpe. W innych scenach chór prezentował się lepiej, kiedy występował razem z solistami.

Duże wrażenie wywołała na mnie aria Zachariasza, który wieszczy upadek Babilonu. Andrzej Dobber miał na scenie godnego partnera – wybitnego basa Aleksandra Teligę, który wyliczył, że zaśpiewał partię Zachariasza po raz 842! Jego głos wciąż brzmi czysto, ma odpowiednią barwę i nośność. Niedawno Teliga odniósł triumf w Bayerische Staatsoper w Monachium. Wystąpił w monumentalnym spektaklu „Wojna i pokój” Prokofiewa w reżyserii Dmitrija Tcherniakova jako Hrabia Rostow, a dyrygował Vladimir Jurowski. Przedstawienia były prezentowane w ramach festiwalu Münchner Opernfestspiele. Aleksander Teliga otrzymał także zaproszenia do występów w Theater an der Wien oraz Opéra Grand w Awinionie. W przyszłym sezonie wystąpi ponownie w Monachium, tym razem w „Nosie” Szostakowicza.

Anna Borucka (Fenena), Andrzej Dobber (Nabucco) i Aleksander Teliga (Zachariasz) © Krzysztof Bieliński
Anna Borucka (Fenena), Andrzej Dobber (Nabucco) i Aleksander Teliga (Zachariasz) © Krzysztof Bieliński

Śpiewająca partię Abigail Monika Cichocka rozpoczynała karierę brawurowo. Otrzymała Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym w Tuluzie, została też laureatką konkursu w Genewie. W 1992 roku wystąpiła razem z Plácido Domingiem w koncercie w Zabrzu, za tytułową rolę w „Aidzie” otrzymała Złotą Maskę. Występowała na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, jest solistką Teatru Wielkiego w Łodzi. W partii Abigail w Operze Śląskiej jednak mnie nie zachwyciła. Jej głos brzmiał często niepotrzebnie zbyt ostro, artystka wykonywała też sztuczne gesty i powinna uspokoić mimikę twarzy. Bliższa prawdzie była jedynie na początku drugiego aktu, gdy Abigail dowiaduje się z dokumentu, że urodziła ją królewska niewolnica. Cierpi w samotności jako upokorzona kobieta.

W drugą córkę Nabuchodonozora, Fenenę wcieliła się bardzo dobra wokalnie i aktorsko Anna Borucka. To wyjątkowa artystka, śpiewająca z dużą kulturą i dobra aktorsko. Jako zakochany w niej Ismael wystąpił Łukasz Załęski. Ten śpiewak ma przed sobą przyszłość, ponieważ dysponuje jasnym tenorowym głosem lirycznym, ale musi popracować nad aktorstwem. Występował już w wielu teatrach operowych w Polsce, w Innsbrucku i Wilnie oraz dwukrotnie na festiwalu Bregenzer Festspiele w Austrii w partii Pinkertona w „Madame Buttefly”.

Anną była w spektaklu Gabriela Legun. Tu nie miała możliwości popisu ze względu na rozmiar roli, ale zaczyna już robić międzynarodową karierę. 30 listopada 2023 roku zadebiutowała w Komische Oper w Berlinie jako Pamina w „Czarodziejskim flecie” Mozarta. Maciej Komandera wcielił się w Abdalla, a Adam Janik był Arcykapłanem.

Andrzej Dobber (Nabucco) i Monika Cichocka (Abigail) © Krzysztof Bieliński
Andrzej Dobber (Nabucco) i Monika Cichocka (Abigail) © Krzysztof Bieliński

„Nabucco” Opery Śląskiej, obejrzane przeze mnie kilkanaście lat po premierze, to niedobry spektakl. Okropne są dekoracje Jana Bernasia. W tle widzimy pofałdowaną przezroczystą ścianę z plastiku (pleksi?), za którą wyświetlane są kiczowate ledowe węże w kilku kolorach tęczy. Widać też czasem (to niezamierzony efekt) chodzących za sceną chórzystów z wysokimi kijami. Na scenie jest niski podest przy horyzoncie, a przed nim są poustawiane brzydkie stoły przypominające blaty na targu. Kostiumy są dobre. Prawie nie widać w tym przedstawieniu reżyserii. Chór wychodzi i śpiewa jak na akademii szkolnej. Pomiędzy aktami panowie w czerni przesuwają blaty stołów w prawo, w lewo albo na środek. Wchodzą czasem na nie soliści, albo chórzyści. Kiedy podziwiałem Andrzeja Dobbera, Annę Borucką, Łukasza Załęskiego i Aleksandra Teligę w tym spektaklu, chwilami musiałem zamykać oczy, aby nie oglądać tej brzydoty. Kiedy Monika Cichocka ułożyła się na blacie i ogłoszono śmierć Abigail, chyba na nikim to nie zrobiło wrażenia. Na pokazanie śmierci też trzeba mieć odpowiedni pomysł.

Orkiestra pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka, w przeciwieństwie do chóru, była dobrze słyszalna, ponieważ dźwięk z orkiestronu idzie w Teatrze Śląskim prosto w górę niewielkiej widowni. W pewnym momencie trąbki zabrzmiały nieczysto, ale to się zdarza i na innych scenach. Muzycznie przedstawienie zostało poprowadzone sprawnie, ale bez rewelacji. Słyszałem, że lepiej było kilka dni wcześniej w Bytomiu, ale pomógł w tym pewnie również entuzjazm na widowni. Publiczność w Katowicach była uśpiona, dopiero ożywiła się nieco pod koniec spektaklu. Po przedstawieniu Dobber powiedział mi: – Szkoda, że nie był Pan w Bytomiu. Tam było lepiej. Dwa dni przerwy to trochę za mało.

Andrzej Dobber (Nabucco) © Krzysztof Bieliński
Andrzej Dobber (Nabucco) © Krzysztof Bieliński

Andrzej Dobber przez całe artystyczne życie dąży do ideału i wielokrotnie go osiąga. Oby śpiewał jak najdłużej, również w Polsce. Jest jedną z najjaśniejszych gwiazd operowych na świecie, a jego baryton zachwyca, zwłaszcza w repertuarze Verdiowskim.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne