REKLAMA

Z tenorem w gwiazdy. SeokJong Baek i kosmiczna gala w Sopocie. Finał 15. NDI Sopot Classic

Jego kariera to gotowy scenariusz: po latach śpiewania jako baryton, SeokJong Baek odkrył w sobie tenor i dziś podbija największe sceny świata. Podczas finału festiwalu NDI Sopot Classic zachwycił w Operze Leśnej galaktycznym zestawem arii, a towarzyszyła mu Polska Filharmonia Kameralna Sopot pod batutą Szymona Morusa. Wieczór zwieńczyły „Planety” Holsta – monumentalna, muzyczna podróż przez wszechświat.

Szymon Morus, dyrektor artystyczny festiwalu NDI Sopot Classic, kontynuuje dzieło swojego poprzednika Wojciecha Rajskiego, sprowadzając do Opery Leśnej największe operowe gwiazdy. W poprzednich latach festiwal gościł m.in. Piotra Beczałę, Aleksandrę Kurzak, Roberto Alagnę, Rolando Villazóna, Ildara Abdrazakova, Sondrę Radvanovsky i Joyce DiDonato.

To jeden z najwyżej ocenianych tenorów swojego pokolenia w wywiadzie dla ORFEO Szymon Moruschoć jeszcze nie tak rozpoznawalny jak inni, którzy u nas już występowali. SeokJong Baek śpiewał już w Metropolitan Opera i Royal Opera House w Londynie. Urzekła mnie jego głęboka, esencjonalna barwa głosu. To absolutna światowa czołówka – cieszę się, że wystąpił u nas.

SeokJong Baek podczas 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski
SeokJong Baek podczas 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski

Kariera koreańskiego śpiewaka należy do najbardziej niezwykłych ostatnich lat. Przez wiele lat kształcił się jako baryton – był uczestnikiem prestiżowych programów rozwojowych Merola Opera Program i Adler Fellowship w San Francisco, ukończył Manhattan School of Music w Nowym Jorku, a wcześniej studiował w Toronto. Był artystą-rezydentem Lyric Opera of Kansas, wykonując takie role jak Hrabia w „Weselu Figara” i Masetto w „Don Giovannim”, ale też dramatycznie zaawansowane partie Germonta („Traviata”), Lescaut („Manon Lescaut”), czy Silvia („Pajace”).

Za namową innego koreańskiego tenora – Yonghoona Lee – Baek kilka lat temu postanowił zmienić fach i przestawić głos na tenorowy. Jego debiut jako tenor w nowej produkcji „Samsona i Dalili” Camille’a Saint-Saënsa w Royal Opera House (obok Elīny Garancy i Łukasza Golińskiego w 2022 roku) był sensacją i otworzył mu drogę do największych teatrów operowych świata: Metropolitan Opera, Deutsche Oper Berlin, Bayerische Staatsoper, Teatro San Carlo w Neapolu i wielu innych. W ciągu kilku lat artysta stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych tenorów.

SeokJong Baek podczas 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski
SeokJong Baek podczas 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski

Zmiana głosu nie jest zresztą niczym wyjątkowym – przykłady Jana Reszke (o którym pisaliśmy niedawno), Lauritza Melchiora, Giovanniego Zenatella, czy Plácida Dominga dowodzą, że barytony często odkrywają w sobie tenorowy potencjał. Określenie „baritenor” to z kolei temat na zupełnie inną opowieść, tu koronnym przykładem jest Michael Spyres.

SeokJong Baek podczas 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski
SeokJong Baek podczas 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski

W pierwszej części sopockiego koncertu Baek zaśpiewał aż siedem arii – m.in. Radamesa, Macduffa, Rudolfa, Cavaradossiego i Kalafa (ten ostatni powrócił jako bis z kultową „Nessun dorma”, będącą wizytówką tenora zawsze wyczekiwaną przez publiczność). Jako encore wykonał także „Amor ti vieta” z „Fedory” – zjawiskowo, z wyczuciem i teatralną pasją.

„Planety”. Finał 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski
„Planety”. Finał 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski

Jego barwa i wokalna swoboda jest urzekająca, to jasny, elastyczny głos, tylko w niektórych rejestrach zabarwiony mrokiem i ciężarem barytonu. Na dodatek artysta potrafi umiejętnie nawiązywać do tradycji włoskiego weryzmu i wokalnych westchnień Franca Corellego czy Maria del Monaca, nie boi się bowiem prozatorskich środkach wyrazu, w jego przypadku podawanych bardzo belcantowo. Niezwykła łatwość góry sprawia, że artysta może się też popisać nienagannych oddechem, umie olśnić piano i crescendo.

To dramatyczny głos o wielkiej słodyczy. Chciałoby się go usłyszeć jako Lohengrina, Parsifala czy Zygmunta – chętnie posłuchałbym jego Parsifala, Lohengrina czy Zygmunta, choć puryści niemieckiego sposobu śpiewania mogliby się oburzać.

Szymon Morus i „Planety”. Finał 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski
Szymon Morus i „Planety”. Finał 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski

W partiach orkiestrowych usłyszeliśmy uwerturę do „Mocy przeznaczenia”, intermezzo z „Rycerskości wieśniaczej” oraz rzadko grywane „La tregenda” z „Willid” Pucciniego. Pierwszy akt koncertu finałowego był więc krwiście operowy, który orkiestra – Polska Filharmonia Kameralna Sopot – zagrała wirtuozersko. Wszystkie te fragmenty poprowadził z pasją i muzyczną intuicją Szymon Morus, który w każdej z tych muzycznych opowieści potrafił rozłożyć dynamiczne akcenty, inteligentnie różnicując brzmienie poszczególnych sekcji, pięknie brzmiały niskie nawoływania kontrabasów i rozpaczliwie rzewne płacze smyczków. Ale była to też podróż przez epoki i style, niczym wędrówka w czasie.

„Planety”. Finał 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski
„Planety”. Finał 15. NDI Sopot Classic w Operze Leśnej © Krzysztof Mystkowski

Na zakończenie zabrzmiała bowiem monumentalna kompozycja Gustava Holsta „Planety”, nawiązująca w sposób dosłowny do motta tegorocznej edycji pt. „Kosmos”. Morus ukazał tu inne oblicze, bardziej filmowe, bardziej malarskie, poemat Holsta to właściwe zwiastun muzyki filmowej, takie kompozycje za chwile będą ilustracjami wielkich produkcji hollywoodzkich. Ale nie znaczy to, że „Planety” się zestarzały – wręcz przeciwnie, to profetyczna zapowiedź tego, jak zmieni się muzyka, są tu zalążki i „Ben Hura” i „Gwiezdnych wojen”, ale także – w jakimś sensie „Nocy i dni”.

Każda z muzycznych planet jest innym światem i inną opowieścią, a prowadzący koncert dziennikarz Roch Siciński zastanawiał się, o czym tak naprawdę jest to opowieść – o planetach, czy o greckich bogach. A może – o nas samych, szukających swojej harmonii we wszechświecie, którego centrum przez chwile była niezwykła scena Opery Leśnej.

reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne