Ta symbioza zaowocowała już kilkoma udanymi sztukami o tematyce historycznej. Na jubileusz autor zdecydował się przygotować opowieść współczesną. Wena twórcza dopisała i „Biały sad”, jaki Teatr Słowa zaprezentował w ramach 4. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego, jest udanym komedio-dramatem, angażującym widza w opowiadaną historią. Porusza tematyką społeczną, obala myślowe stereotypy i w kulminacyjnym momencie wbija oglądających w fotele.
Najlepiej czułem się dotąd w atmosferze podlaskich historii, ale zdecydowałem się na sztukę współczesną, której kanwę stanowiły częściowo prawdziwe wydarzenia. Spróbowałem połączyć je w całość, by tworzyły scenariusz z czytelnym przesłaniem – zwierza się autor.
Akcja utrzymana w stylu opowiastki kolejowej, ze zmieniającymi się pasażerami, jest odważną próbą zaprezentowania różnych postaw społecznych, szydzenia z ciasnoty umysłowej, ksenofobii i wygodnego życia na skróty. Płynie też z niej czytelny morał o nadziei oczekiwanej w dramatycznej sytuacji. Oto w przedziale pociągu, zmierzającego z Warszawy do Białej Podlaskiej, miejsca zajmują przypadkowi ludzie. W miarę upływu kilometrów ich dialogi skupiają się na dyżurnych „tematach dnia”, powielanych w mediach. Przy okazji odsłaniają prawdziwe oblicza bohaterów, jakże odległe, od tych, jak chcieliby być postrzegani. Biznesmen, marzący o karierze polityka, nie akceptuje w swoim otoczeniu „obcych”. Dlatego nie zezwala na zajęcie wolnego miejsca w przedziale podejrzanie wyglądającemu imigrantowi. Krytycznie wypowiada się o systemie edukacji, zezwalającym powierzane wychowanie młodego pokolenia niedouczonym osobom. Wścibska sklepowa postrzega ludzi z pozycji dobrze poinformowanej plotkarki. Zajęte przeglądaniem zakupów rolniczki recenzują współczesność z pozycji własnego podwórka, zaś wyzwolona para uciekinierów z domu marzy o beztroskich chwilach w chacie nad Bugiem na koszt okradzionych rodziców. Pozytywną postacią, choć początkowo nieakceptowaną przez towarzyszy podróży, okazuje się siostra zakonna. Jej odważny monolog na temat ideałów, którym hołduje i których broni, zmienia nastawienie pasażerów i obala mit, że ludzie decydujący się na życie w klasztorze mają marne wykształcenie i znikome doświadczenie życiowe.
Klimat satyry obyczajowej zmienia się wraz z wejściem do przedziału nauczycielki, pracującej obecnie w Bialskim Centrum Kultury. Rozpoznaje ona w zbuntowanej obyczajowo Marcie dawną wychowankę i od tego momentu zagęszcza się dramat opowieści. Ucieczka z domu Marty z pieniędzmi skradzionymi ojcu doprowadziła ją do utraty wiary w wymarzonego partnera, a zdruzgotanego ciężarem winy ojca skłoniła do samobójczej śmierci. Kiedy dziewczyna zostaje sama bez pieniędzy w zaawansowanej ciąży, nie bardzo wie, jak powinna postąpić i gdzie szukać pomocnej dłoni. Wyraża gotowość powrotu do domu, lecz waha się, jak zostanie w nim przyjęta. Dlatego wysyła do matki list z prośbą o wywieszenie białego znaku na drzewie, sygnalizującego zgodę na powrót. Ku swemu zaskoczeniu, matka oczekująca marnotrawnej córki, idzie krok dalej i ozdabia białymi prześcieradłami cały sad, co budzi zdumienie i sensację u pasażerów pociągu. Zaskakujące wynurzenia Marty stają się przy okazji przyspieszoną lekcją dojrzewania nastoletniej uciekinierki Anki. Ona też zagarnęła oszczędności ojca, aby w towarzystwie lekkoducha wydać je daleko od miejskiego hałasu. Zasłyszana w przedziale historia porusza ją do tego stopnia, że rezygnuje z pobytu nad Bugiem i telefonuje do matki z gotowością natychmiastowego powrotu do domu.
Widowisko Jacka Daniluka zaskakuje świetną dramaturgią, dojrzałymi obserwacjami i klarownymi refleksjami. Udźwignęli ją aktorzy, tworząc poruszający i nieobojętny widzom spektakl. Zagrali w nim: Marta – Faustyna Wojdakowska, Nauczycielka – Bożena Juchimiuk, Zakonnica – Danuta Szaniawska, która też reżyserowała spektakl, Biznesmen – Tadeusz Humin, Zebo i Imigrant – Dariusz Bieliński, Anka, dziewczyna Zeby – Wiktoria Kościńska, Rolniczka – Marzena Borkowska, Siostra Rolniczki – Ewa Wawrzyniak, Sklepowa – Bożena Jaroszuk – Różycka i Konduktorka – Anna Bańbura. Po przedstawieniu dyrektor festiwalu Krzysztof Korwin-Piotrowski i prezydent miasta Michał Litwiniuk gratulowali autorowi i aktorom świetnej formy. To interesujące wydarzenie dowodzi interdyscyplinarności Festiwalu.