Tomasz Pasternak: Przed nami 13. Międzynarodowy Festiwal Muzyczny NDI Sopot Classic, który zapowiada się wspaniale. Czy Maestro jest przesądny?
Wojciech Rajski: Jeśli chodzi o sprawy zawodowe i muzyczne to wprost przeciwnie. Trzynastka była dla mnie zawsze szczęśliwą liczbą, nie tylko w muzyce. Dlatego cieszę się, że ten trzynasty już festiwal zapowiada się, jak Pan powiedział, bardzo dobrze i myślę też, że taki będzie.
Międzynarodowy Festiwal Muzyczny NDI Sopot Classic powstał z Pana inicjatywy. Co przyświecało stworzeniu tego przedsięwzięcia?
Pomysł pierwszego festiwalu i oczywiście kolejnych wynikał z potrzeby większego zaznaczenia obecności naszej orkiestry, Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot w Trójmieście. Ale podłożem powstania festiwalu była przede wszystkim chęć popularyzowania muzyki. Uważałem, że takie wydarzenie będzie potrzebne nie tylko mieszkańcom Sopotu, lecz także turystom, którzy tu przyjeżdżają. To wakacyjne miejsce, w którym po wizycie na plaży, warto stworzyć i mieć alternatywę miłego oraz cennego spędzania czasu. Nie trzeba chodzić tylko po barach, restauracjach i dyskotekach, można przyjść na koncert do Opery Leśnej, która jest jednym z symboli tego miasta.
I dlatego ten festiwal ma taką formę?
Staramy się bardzo różnorodnie zaplanować program koncertów tak, aby każdy był inny stylistycznie. Mamy propozycje dla znawców muzyki i prawdziwych melomanów. Zawsze są koncerty operowe. Jest muzyka barokowa, romantyczna i współczesna. W tym roku zagości też jazz. Naszym gościem będzie m. in. słynny zespół barokowy „Les Arts Florissants”. Zaproszenie przyjął także Marcin Masecki, który wraz z perkusistą Jerzym Rogiewiczem zaprezentuje swój projekt „Ragtime”. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Po raz pierwszy przygotowujemy przedstawienie dla dzieci, widowisko muzyczne inspirowane jedną z najbardziej znanych baśni Hansa Christiana Andersena. Naszym festiwalem obejmujemy więc wszystkie grupy wiekowe.
Program festiwalu to wielki muzyczny synkretyzm. Gwiazdy opery śpiewają obok gwiazd rozrywkowych. Czy łączenie muzycznych światów to także Pana pomysł?
W pewnym sensie chodzi o spotkania muzycznych światów, ale my nie przedstawiamy muzyki rozrywkowej. Brzmi ona na wielu festiwalach w Sopocie. My pokazujemy flamenco, muzykę ludową, czy z lżejszej strony – muzykę jazzową.
Również w zbliżającej się edycji prezentowana będzie muzyczna kultura innych narodów.
Od kilku lat prezentujemy muzykę danego kraju. Na przykład w „Koncercie włoskim” był to wieczór od baroku do znanych włoskich piosenek, obecnych w kulturze masowej.
W tym roku będzie kultura amerykańska. Zabrzmią elementy jazzu, będzie George Gershwin, na fortepianie zagra Leszek Możdżer. Wystąpi znakomity baryton Lester Lynch, który zaprezentuje m. in. fragmenty „Porgy and Bess” oraz pieśni Aarona Coplanda i utwory spirituals. Oczywiście Ameryka nie ma tak wielkiej muzycznej tradycji jak Włochy. Jej historia jest czasowo zawężona. Ale pokażemy w przekroju dwieście kilkadziesiąt lat kultury muzycznej Stanów Zjednoczonych.
Festiwal podczas kolejnych edycji bardzo się zmieniał.
I zmienia się nadal! W pierwszych edycjach festiwalu nie mieliśmy wieczorów narodowych. Były koncerty monograficzne, poświęcone wybranym kompozytorom. Mieliśmy oczywiście wieczór poświęcony muzyce Ludwiga van Beethovena czy Piotra Czajkowskiego. Nie każdy kompozytor może jednak sprawdzić się w Operze Leśnej – obiekcie, który może pomieścić pięć tysięcy widzów. Utwory np. Antonia Vivaldiego, który też był jednym z największych twórców w historii muzyki niekoniecznie nadają się do tak wielkiej przestrzeni. Charakter jego muzyki jest inny. Podobnie jest z Janem Sebastianem Bachem.
Teraz poświęcamy wieczory nie kompozytorom, tylko różnym krajom. Nie wszystkie kraje mają na tyle bogatą historię muzyki, by przedstawić ją interesująco publiczności. Tak wspaniałą kulturę muzyczną mają na przykład Francja, Hiszpania czy Włochy i takie koncerty przedstawiliśmy. Jednak krajów z tak wyrazistą tradycją nie ma aż tak wiele.
Myślę, że ten festiwal będzie się ciągle zmieniał. Za jakiś czas wymyślimy jeszcze inną formułę, nowy model festiwalu tak, aby był on atrakcyjny dla wszystkich.
Opera Leśna w Sopocie jest jednym z głównych miejsc festiwalowych. Dzięki Międzynarodowemu Festiwalowi Muzycznemu NDI Sopot Classic wraca do miejsca swojego przeznaczenia. To niesamowity, rzadko wykorzystywany na potrzeby prezentacji muzyki klasycznej obiekt. Jest świadkiem wielkich operowych gal z udziałem znakomitych artystów.
Bardzo chciałem w jakimś stopniu przywrócić Operze Leśnej muzykę poważną. Może niekoniecznie operę, mimo że w każdym festiwalu zawsze mamy wieczór operowy. Produkcja całej opery to naprawdę bardzo duże koszty, a do muzyki poważnej można podejść bardzo szeroko. W Operze Leśnej w Gali Operowej kończącej nasz festiwal wystąpi jedna z największych artystek naszych czasów, Joyce DiDonato. Bardzo się z tego powodu cieszę.
Festiwal wspiera i pobudza twórczość młodych kompozytorów. Imprezą towarzyszącą jest Konkurs kompozytorski im. Krzysztofa Pendereckiego, który odbywa się w cyklu dwuletnim i jest jego integralną częścią.
Jak powiedziałem chcemy, żeby każdy w tym festiwalu znalazł coś dla siebie. Podczas „Koncertu polskiego” możemy posłuchać współczesnej muzyki polskiej, napisanej przez jurorów i laureatów tego konkursu. Prezentujemy, oprócz kompozycji laureata pierwszej lub drugiej nagrody, dzieło Krzysztofa Pendereckiego, patrona konkursu. A także kompozycję nowego członka jury. Co roku mamy nowego jurora, zawsze jedna osoba się zmienia. Teraz będzie to Joanna Wnuk-Nazarowa, której utwór nagraliśmy na płytę w ubiegłym roku, a teraz zaprezentujemy go podczas koncertu.
Czy przy opracowywaniu programu Festiwalu czerpie Pan ze swoich zagranicznych doświadczeń?
W pewnym stopniu oczywiście tak. Muszę jednak powiedzieć, że polska publiczność jest inna niż publiczność niemiecka, szwajcarska czy ogólnie niemieckojęzyczna, z którą miałem najwięcej do czynienia. Konstruujemy program tak, by był on atrakcyjny dla nas, Polaków. Koncerty, które w Niemczech cieszyłyby się wielkim powodzeniem, u nas mogłyby nie spotkać się z aż tak wielkim zainteresowaniem. I odwrotnie.
Jest dokładnie tak samo w przypadku wykonawców. Niektóre nazwiska znakomitych muzyków są w Niemczech czy Europie bardzo znane i zapełniają całą salę, u nas nie. Żeby zapełnić wielką Operę Leśną, pięć tysięcy miejsc, potrzebujemy naprawdę wielkiej gwiazdy. Gościliśmy m. in. Aleksandrę Kurzak, Roberto Alagnę, Rolando Villazona, Piotra Beczałę, Ildara Abdrazakova, w ubiegłym roku przyjechała do nas Sondra Radvanovsky.
Sięgamy po absolutną czołówkę, co finansowo spędza nam sen z powiek. Ale jesteśmy w stanie zaprosić tych wspaniałych solistów dzięki temu, że bardzo wspiera nas Miasto Sopot oraz nasz główny sponsor, Grupa NDI. W tym roku bardzo nam pomogło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mamy także innych sponsorów oraz grono oddanych partnerów m. in. Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy, firmę Oceanic i Interbis – autoryzowanego dealera KIA.
Jakie Pan i Pana Festiwal mają dalsze muzyczne marzenia?
Jestem raczej realistą niż marzycielem, ale bez marzeń nie posuwalibyśmy się do przodu. Chciałbym mieć przynajmniej dwukrotnie większy budżet. Mógłbym wtedy zapraszać więcej artystów i gwiazd operowych, dzięki czemu zrobić festiwal, który naprawdę mógłby się mierzyć ze wszystkimi wielkimi na świecie. Ambitnym i interesującym programem nie przyciągniemy publiczności i nie zapełnimy Opery Leśnej. Tu musi być wszystko, kompleksowy pakiet obejmujący odpowiednie finasowanie, interesujący program i gwiazdy.
Cieszę się, że nasz festiwal zyskał ważne miejsce w Polsce. Mam nadzieję, że osoby, które przyjdą na koncert operowy, przyjdą też na koncert muzyki polskiej lub koncert barokowy. I że w ten sposób będziemy poszerzać grono publiczności, a także popularyzować muzykę poważną.
ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego objęła patronat medialny nad Sopot Classic Festival. Maestro bardzo dobrze znał Bogusława Kaczyńskiego.
Pamiętam występy naszej orkiestry na festiwalu w Łańcucie. Bogusław Kaczyński potrafił zarazić swoją osobowością publiczność bardziej niż najlepsi wykonawcy. Byliśmy kolegami ze szkoły, byliśmy w prawie tym samym wieku. Bardzo bym się cieszył, gdyby Bogusław Kaczyński mógł poprowadzić przynajmniej jeden z koncertów. Przynajmniej jeden…
Żałuję, że go nie ma wśród nas. Ale wierzę, że tworzymy festiwal, który by mu się bardzo spodobał. I w którym chciałby wziąć udział. Wierzę też głęboko, że patrzy na nas z góry i cieszy się, że kiedyś byliśmy razem w Łańcucie, a teraz jesteśmy razem w Sopocie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Ja też dziękuję i serdecznie zapraszam do Sopotu.