Tomasz Pasternak: Jest Pan wirtuozem gitary. To instrument niezwykły i uniwersalny, obecny w muzyce rockowej, może mniej w muzyce klasycznej. Dlaczego wybrał Pan gitarę?
Krzysztof Meisinger: Przyznam się szczerze, że był to w pewnym sensie przypadek. Jeszcze podczas zapisywania się do szkoły muzycznej nie wiedziałem, na jakim instrumencie chcę grać. Ale pamiętam moment, kiedy zakochałem się w gitarze, poznawałem coraz więcej utworów z kręgu muzyki hiszpańskiej czy muzyki dawnej i odkrywałem coraz większe jej możliwości. Potem nastąpił pewien kryzys, miałem pretensje do gitary, że nie jest fortepianem i że nie ma takiego repertuaru, który jest dedykowany dla fortepianu czy skrzypiec. Wszystko się zmieniło w momencie, kiedy przestałem od gitary tego oczekiwać. Wróciłem do korzeni – nagrań Andrésa Segovii czy Juliana Breama. Słuchając ich wykonań ponownie pokochałem ten instrument, zacząłem znowu odkrywać jego możliwości: intymność, bezpośredni kontakt z dźwiękiem, możliwość różnicowania kolorów i nastrojów. Uświadomiłem sobie, że gitara może pokazywać każdy rodzaj emocji, nawet tych najgłębszych. I jest to jeden z najpiękniejszych instrumentów muzycznych, jego faktyczne atuty są unikatowe.
Z gitarą jest trochę tak, jak z akordeonem. To instrumenty bardzo popularne, zwłaszcza w świecie rozrywkowym. Gitara jest chyba bardziej związana z kulturą Hiszpanii niż Włochami. W operze często jest obecna jako rekwizyt sceniczny, na gitarze (mandolinie) gra Księżniczka Eboli, Figaro – cyrulik sewilski czy Don Giovanni. Ale nie jest to instrument symfoniczny.
Nie taki jest jej cel. Kiedy się połączy gitarę i orkiestrę można osiągnąć fantastyczne możliwości. Środki wyrazu zaklęte w gitarze są inne niż w instrumentach bardziej popularnych i funkcjonujących w orkiestrach. Gitara może się świetnie odnaleźć w takim zestawieniu i daje unikatowe możliwości. Wspomniał Pan o muzyce operowej i wokalnej. Istnieje wielki repertuar, który jest dedykowany na głos i fortepian. Moim zdaniem gitara, gdyby była instrumentem bardziej powszechnym wśród kompozytorów, mogłaby się poszczycić podobną listą repertuarową.
Występuję z wieloma śpiewakami w bardzo różnych programach, oczywiście często pojawia się repertuar hiszpański, np. „Siete canciones populares españolas” Manuela de Falli. Kompozytor napisał te pieśni na głos i fortepian, według mnie są one bardziej prawdziwe w zestawieniu gitary z głosem. Oczywiście w tym przypadku mamy do czynienia z opracowaniem, pierwszym aranżerem tych pieśni był Miguel Llobet. Jest więcej utworów, które w tym zestawieniu się odnalazły. Świadczy to tylko o tym, że gdyby gitara i jej możliwości były bliższe wielu kompozytorom to moglibyśmy ją usłyszeć o wiele częściej.
Na przykład Mieczysław Karłowicz, jego pieśni nagrał Pan z Iwoną Hossą.
Wiele lat temu opracowałem kilkanaście pieśni Karłowicza na głos i gitarę. W tym odczytaniu one są absolutnie zjawiskowe. Podczas ich opracowywania nie mogłem oprzeć się wrażeniu, iż były one pisane z myślą o gitarze.
Głos i gitara jest niezwykłym połączeniem, ale czy mogą nawiązać dialog? Jak się pracuje ze śpiewakami?
Kocham operę jako gatunek muzyczny. Opera dla mnie jest najdoskonalszą ze sztuk, w niej łączy się wiele elementów piękna. Dlatego grając ze śpiewakami, niezależnie czy są to pieśni romantyczne, czy muzyka dawna, zawsze jest to dla mnie ogromna przyjemność. Ale też ogromna nauka i zdobywanie doświadczenia. W przypadku muzyki instrumentalnej, nie tylko gitary, ciekawi mnie, jak można odnieść to do śpiewu. Wspaniale, kiedy śpiewak występujący ze mną traktuje swój głos jak instrument. Można wtedy osiągnąć równowagę, powstaje muzyczny dialog. Głos i gitara ze sobą rozmawiają, one sobie partnerują.
Czy ma Pan swoich gitarowych idoli? Kto jest dla Pana największą inspiracją?
Największym gitarzystą wszechczasów, biorąc pod uwagę wszystkie gatunki muzyczne, jest artysta flamenco, Vincente Amigo. To człowiek, który każdym dźwiękiem udowadnia, że jest zjawiskiem i muzycznym poetą. Jak wspomniałem lubię odnosić się do korzeni, a są nimi nagrania Andrésa Segovii czy Juliana Breama. Oni uwypuklili i pokazali piękno gitary klasycznej jako instrumentu koncertowego. Przyczynili się też do tego, że repertuar wykonawczy jest obecnie dość bogaty. Julian Bream współpracował chociażby z Benjaminem Brittenem, poszukiwał wielu dróg, aby dotrzeć do innych kompozytorów swoich czasów. Segovia stworzył olbrzymią część repertuaru gitarowego i dzięki niemu powstała, np. muzyka Aleksandra Tansmana, JoaquínaTuriny, Joaquína Rodrigo, czy Manuela Marii Ponce’a. Jest też wielu innych gitarzystów, do których lubię wracać, ale te trzy postacie są dla mnie najważniejsze.
Słucha Pan rocka? Czy inspiruje Pana na przykład Jimi Hendrix?
Bardzo dużo słucham muzyki rozrywkowej. Jimi Hendrix jest ogromnym źródłem inspiracji, choć może nie słucham go bardzo często. Zawsze wracam do osoby jemu współczesnej, do Janis Joplin, którą uwielbiam. W muzyce rozrywkowej, zwłaszcza tej dawniejszej, zaklętych jest wiele fantastycznych rzeczy. Muzycy, którzy tam grali i śpiewali byli niesamowitymi artystami. Teraz jest inaczej, oczywiście są zespoły grające na wybitnym poziomie, ale trochę zmieniają się wektory. Dawniej na miano artysty trzeba było sobie zasłużyć…
28 stycznia 2024 roku wystąpi Pan na koncercie charytatywnym „Kolędy do nieba”. Czy chętnie angażuje się Pan w akcje charytatywne?
To jest jedna z misji muzyki. Muzyka służy do tego, żeby pomagać. Po to powstała i to jest jeden z jej głównych celów. W przypadku „Kolęd do nieba” dla mnie, jako muzyka, na radość z tego koncertu składa się kilka elementów. Cel jest fantastyczny, ale także cieszę się za każdym razem, gdy spotykam się na scenie z Agnieszką Rehlis. Dla mnie to wyjątkowa współpraca. To genialna śpiewaczka i każda praca z nią jest dla mnie ogromnym szczęściem.
Jak współpracuje się z artystką tej miary? Czy zdarzają się artystyczne spory?
Wystąpiłem z wieloma wspaniałymi śpiewakami, często o bardzo dużych nazwiskach. Moją współpracę z Agnieszką plasuję na jednym z najwyższych miejsc, jeśli chodzi o współpracę. Spotykając się artystycznie z Agnieszką czuję, jakbym współpracował z instrumentalistką. Agnieszka Rehlis jest wielkim muzykiem i profesjonalistką, traktuje swój głos jak instrument, a jednocześnie szanuje wszystkie aspekty współpracy i dzieła muzycznego. To nieczęsto się dzieje. Śpiewakom, ale także instrumentalistom, czasami zdarza się podchodzić do współpracy nonszalancko. Współpracujemy już bardzo długo, nasz pierwszy koncert był bodajże w 2014 roku, a więc już 10 lat temu. Nie przypominam sobie, abyśmy przez ten czas, a zagraliśmy wiele koncertów, mieli jakikolwiek spór na jakiejkolwiek płaszczyźnie. W wielu elementach rozumiemy się bez słów i dzięki temu nie musimy się spierać.
W Krakowie wykonają Państwo utwory współczesnego polskiego kompozytora Bartłomieja Marusika „Pieśni nocą śpiewane”.
„Pieśni nocą śpiewane” powstały na nasze zamówienie i na naszą prośbę. Rozmawiając z kompozytorem Bartłomiejem Marusikiem prosiłem o kilka pieśni, które miały dopełnić naszą planowaną płytę recitalową. W momencie, kiedy zaczęły te pieśni powstawać, zdałem sobie sprawę, że są absolutnie zjawiskowe i ich piękno jest unikatowe. Takich pieśni na głos i gitarę jeszcze nikt nie napisał. Nie było sensu, abyśmy łączyli te pieśni z czymkolwiek innym.
Ta płyta to nie tylko przyjemność muzyczna, lecz także przeżycie literackie, kompozycje powstały do wierszy Bolesława Leśmiana i Leopolda Staffa.
Tak. Prosiłem Marusika, żeby napisał dla nas całą płytę i nagraliśmy ją z Agnieszką. Kiedy pierwsze gotowe utwory do nas dotarły byłem bardzo wzruszony. To repertuar, który jest zupełnie nowy, i tak piękny, że radość z wykonywania tych pieśni jest przeogromna.
W Krakowie będzie też Karłowicz i de Falla?
Tak, będzie kilka pieśni Karłowicza w moim opracowaniu. Będzie de Falla, zagram też utwór solowy. Ale będą też kolędy, które Bartek Marusik opracował specjalnie na ten koncert. Repertuar będzie bardzo różnorodny. Mam nadzieję, że każdy słuchacz odnajdzie w tym repertuarze coś dla siebie i będzie miał wrażenie, że gramy i śpiewamy dla każdego z osobna. A miejsce w jakim wystąpimy, Teatr Słowackiego, jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Polsce.
Niedawno w rankingu brytyjskiego portalu uDiscover Music został Pan uznany za jednego z 20 najwybitniejszych gitarzystów wszechczasów, obok takich nazwisk jak: Andrés Segovia, John Williams, Fernando Sor, Pepe Romero…
Było dla mnie zaskoczeniem, że ujęto mnie na liście 20. najwybitniejszych gitarzystów wszechczasów. To ogromna radość i wzruszenie, ale fakt ten nie wpływa na to, co robię dalej. Mam świadomość, że praca nad muzyką nigdy się nie skończy. Naszym celem jest podążanie drogą, która prowadzi do naszych ideałów muzycznych. Kiedy wydaje nam się, że jesteśmy blisko celu, ten cel się oddala i prowadzi w coraz to nowe rejony. Pokazuje nam to, ile jeszcze przed nami. Czasem odnoszę wrażenie, że cały czas jestem na początku tej drogi. Albo wręcz, że jej jeszcze nie zacząłem. Każdy dzień pracy nad muzyką pokazuje mi, że chyba mam rację, że to jest dopiero początek. Im więcej pracuję nad muzyką, ma ona na mnie coraz większy wpływ. A jednocześnie żyję pełnią życia. Życie emanuje też na muzykę. Ta droga trwa i piękne jest potwierdzanie faktu, że jest ona właściwa.
Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.
O artyście
Krzysztof Meisinger – polski gitarzysta klasyczny. Współpracuje z takimi gwiazdami muzyki klasycznej jak Sumi Jo, Philharmonia Quartett Berlin czy orkiestra Academy of St Martin in the Fields. Jego talent porównywany jest przez międzynarodową krytykę muzyczną do takich artystów jak Piotr Anderszewski czy Pepe Romero. Do jego mistrzów należą wielcy gitarzyści naszych czasów tacy jak Aniello Desiderio czy Christopher Parkening.
Wstępuje na całym świecie od Tokyo po Los Angeles i Buenos Aires grając koncerty w najbardziej renomowanych salach takich jak Musikverein w Wiedniu, Wigmore Hall w Londynie, Tokyo International Forum, Filharmonia Berlińska, Theatre du Chatelet w Paryżu czy Teatr Wielki Opera – Narodowa w Warszawie. Występuje z najlepszymi orkiestrami takimi jak Academy of St Martin in the Fields, PKF – Prague Philharmonia, Sinfonia Varsovia, Polska Orkiestra Kameralna, Bilkent Symphony Orchestra czy Sinfonietta Cracovia u boku takich dyrygentów jak Agnieszka Duczmal, Wojciech Michniewski, Krzysztof Urbański, José Maria Florêncio, Marek Pijarowski, Michał Klauza, czy Łukasz Borowicz. Występował na wielu festiwalach m.in. Festiwal Muzyki Polskiej w Krakowie, Usedomer Musikfestival, Festiwal Muzyczny w Łańcucie, Festiwal im. Jerzego Waldorffa w Radziejowicach, Muzyka w Starym Krakowie, Festiwal Muzyczny w Łańcucie, Letni Festiwal Filharmonii Narodowej, La Folle Journee de Varsovie, Toruń- Muzyka i Architektura, czy Festiwal Laureatów Konkursów Muzycznych w Bydgoszczy. Regularnie współpracuje z wybitnymi muzykami międzynarodowej sceny muzycznej m.in. z Sumi Jo, Simone Kermes, Agnieszką Rehlis, Iwona Sobotką, Soyoung Yoon, Juanjo Mosalinim czy Danielem Stabrawą.
Jego nagrania otrzymują liczne wyróżnienia i znakomite recenzje światowej krytyki. Ma w swoim dorobku 10 płyt solowych oraz wiele płyt, na których występuje gościnnie. Wśród albumów solowych są nagrania dokonane w słynnym Abbey Road Studio w Londynie z orkiestrą Academy of St Martin in the Fields („Melodia Sentimental”), z Sumi Jo, Filharmonią Praską i Philharmonia Quartet Berlin („Meisinger”), z orkiestrą Sinfonia Varsovia „(Astor” oraz „Astor – live at the Opera”), czy z orkiestrą barokową Poland baROCK („Vivaldissimo”). W maju 2020 roku Krzysztof Meisinger podpisał 3-letni kontrakt płytowy z brytyjską wytwórnią CHANDOS. Debiutancki solowy album nagrany dla tej wytwórni zatytułowany „Elogio de la Guitarra” pozyskuje oszałamiające recenzje, a przez portal AllMusic został on uhonorowany nagrodą „Best of 2021”.
W maju 2022 roku w plebiscycie brytyjskiego portalu uDiscoverMusic został uznany za jednego z 20 najwybitniejszych gitarzystów klasycznych wszech czasów. Jako dyrygent współpracował m.in.: z orkiestrą Sinfonia Varsovia, Warszawską Operą Kameralną i wieloma orkiestrami filharmonicznymi. W latach 2010-2015 był stałym gościnnym dyrygentem orkiestry Capella Bydgostiensis.
Jest założycielem i dyrektorem artystycznym MEISINGER Music Festival – corocznego festiwalu muzycznego odbywającego się od 2017 roku w Szczecinie. Od początku istnienia MMF gościli na nim tacy artyści jak Ivo Pogorelich, Sumi Jo, Piotr Anderszewski, Mariza, L’Arpeggiata, Alena Baeva, Janoska Ensemble, Daniel Stabrawa, Sinfonia Varsovia, Soyoung Yoon i wielu innych wybitnych artystów. Jest laureatem Medalu „Gloria Artis”, Nagrody Artystycznej Prezydenta Szczecina, Nagrody „Pro Arte”, Nagrody Indywidualnej Ministra Kultury.