REKLAMA

Śmierć w operze. Dziesięcioro polskich autorów kryminałów szkoliło się w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, aby opisać kolejne zbrodnie…

Teatr Wielki – Opera Narodowa stał się motywem przewodnim kryminalnych opowiadań dziesiątki polskich pisarzy, którzy dzięki gościnności tej instytucji mogli zwiedzać najciemniejsze zakamarki gmachu oraz zapoznać się ze specyfiką pracy w operze. Na teatralnej scenie tysiące razy umierali bohaterowie i bohaterki dzieł, w kulisach zaś najpewniej wielokrotnie dochodziło do pełnych emocji konfliktów, potyczek i intryg. Trudno wyobrazić sobie bardziej odpowiednią scenerię dla kryminalnych poczynań.

Jako miłośnik opery oraz wielbiciel (oczywiście w celach wyłącznie czysto rozrywkowych) zbrodni opisywanych w powieściach kryminalnych nie mogłem przejść obojętnie wobec zobaczonego w księgarni zbioru opowiadań zatytułowanych „Zbrodnia w operze”, wydanego w 2023 roku przez Harde Wydawnictwo. Zwłaszcza że Opera Narodowa to mój „rodzinny” teatr, który znam zarówno z widowni, jak i od strony kulis całkiem dobrze. A właśnie Teatr Wielki jest patronem omawianego wydania. Autorzy wszystkich zebranych opowiadań kryminalnych ewidentnie przeszli warsztaty w gmachu przy Placu Teatralnym, znają jego topografię, panujące tam zwyczaje, unoszącą się atmosferę. Czasami gorzej jest z topografią okolic teatru, droga w stronę Pałacu Kultury nie wiedzie wszak przez pomnik Nike, ale to tylko szczegół. Szczegółem zaś nie jest dość częste mylenie terminologii – zamiast śpiewaków często mamy aktorów, inscenizacja to scenariusz, Halina Słonicka w połowie opowiadania staje się panią Słońską. Błędy te można jednak wybaczyć, ponieważ lektura książki nie zawodzi. Opowiadania są oczywiście lepsze i gorsze, atmosfera teatru operowego odmalowana jest w nich lepiej lub gorzej, rozwiązanie zagadki jest bardziej lub mniej zaskakujące. W każdym razie publikacja spełnia całkowicie wymagania stawiane rozrywkowej literaturze kryminalnej.

Agatha Christie © domena publiczna, Wikimedia Commons
Agatha Christie © domena publiczna, Wikimedia Commons

Królowa kryminałów Agatha Christie nie była chyba wielbicielką teatru operowego, bowiem taka tematyka pojawia się w jej dziełach jedynie na skrajnym marginesie. Jedynym wyjątkiem jest opowiadanie „Łabędzi śpiew” z tomu „Tajemnica lorda Listerdale’a”. W opowiadaniu tym Tosca, jak to Tosca zwykle czyni, zabija barona Scarpię. Opowiadanie to dowodzi, że Christie była córką swojej epoki i do opery chodziła oraz sztukę tę doskonale rozumiała. Jedną z najlepszych operowych książek kryminalnych jest powieść Donny Leon, zatytułowana „Śmierć w La Fenice”. Autorka jest Amerykanką, która zamieszkała we Włoszech i uczyła na uniwersytecie w Wenecji. Napisała obszerny cykl o komisarzu Guido Brunettim – w tych kryminalnych historiach więcej miejsca niż kryminalne zagadki zajmuje świetna i błyskotliwa charakterystyka włoskiego społeczeństwa, a topografię Wenecji poznałem lepiej z kryminałów Leon niż z map. „Death at La Fenice” została wydana w 1992 roku, opowiada ona o zabójstwie dyrygenta oraz mrocznych i wstrząsających skandalach pedofilskich. Dodajmy, że Donna Leon to wielka melomanka, menadżerka i mecenaska barokowej orkiestry Il Complesso Barocco.

Donna Leon © Michiel Hendryckx, domena publiczna, Wikimedia Commons
Donna Leon © Michiel Hendryckx, domena publiczna, Wikimedia Commons

Powstawały jednak nie tylko opowieści kryminalne dziejące się w operowym środowisku, także osoby z wewnątrz, jak sopranistka Helen Traubel, sięgały po pióro, aby w literaturze rozrywkowej sportretować swoje środowisko. Helen Traubel to jedna z najwybitniejszych (moim zdaniem najwybitniejsza) śpiewaczek wagnerowskich XX wieku. Poza wykonywaniem wielkich wagnerowskich heroin lubiła występować w klubach nocnych i kabaretach śpiewając muzykę jazzową, gospel, sprituals; śpiewała również partie musicalowe oraz operetkowe, w tym napisane na głos tenorowy. Dyrektor Metropolitan Opera, słynny despota Rudolf Bing, zażądał, aby diva zaprzestała występów „rozrywkowych”; gdy nie posłuchała – została z MET wyrzucona. Artystka objawiła również talent literacki; jeszcze będąc na kontrakcie w MET, w 1951 roku, opublikowała kryminał pt. „The Metropolitan Opera Murders” („Morderstwa w Metropolitan”), którego bohaterką była kobieta-detektyw – Brunhilda Wagner. Później opublikowała jeszcze powieść „Ptomain Canary” („Zatruty kanarek”).

„Zbrodnia w operze”. Spotkanie promocyjne w Salach Redutowych w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE
„Zbrodnia w operze”. Spotkanie promocyjne w Salach Redutowych w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE

Ze wstydem muszę przyznać, że przed lekturą omawianej książki znałem nazwisko tylko jednego z jej autorów – Macieja Siembiedy. Przy opisywaniu dzieł kryminalnych nie można podać informacji, że zamordował lokaj Jan. Dlatego też niżej, starając się nie zdradzać przebiegu akcji, jedynie wspomnę o pomysłach opublikowanych w zbiorze opowiadań autorów. Książkę otwiera opowiadanie Alka Rogozińskiego, lubiącego w innych swych dziełach mordować „z przymrużeniem oka”. Także opowieść o młodziutkiej śpiewaczce pragnącej zastąpić na scenie Opery Narodowej starszą koleżankę w operze Pucciniego i rzucić na kolana publiczność wykonaniem arii „O mio babbino caro”, opowiedziana jest z humorem (choć i z trupem), a zabójcą nie jest przysłowiowy lokaj.

Michał Zarzycki i Redaktor Naczelna Magda Mazur podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE
Michał Zarzycki i Redaktor Naczelna Magda Mazur podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE

Wspominany wyżej Maciej Siembieda zaproponował opowieść „Klucz” w stylu peerelowskiego milicyjnego kryminału, opartą ponoć na autentycznej historii zamordowanej kasjerki Teatru Wielkiego. W podobnym duchu (choć akcja dzieje się zarówno w PRL, jak i w czasach współczesnych) skonstruowane jest opowiadanie Anny Rozenberg. Mieszka ona w Wielkiej Brytanii, nie dziwi więc osadzenie części akcji w operze w Bristolu. Punktem wyjścia jest zaś otwarcie po odbudowie Teatru Wielkiego i spektakl „Strasznego dworu” z udziałem Słonickiej, Paprockiego, Kossowskiego i Szczepańskiej. Najbardziej zagadkowe jest opowiadanie Bartosza Szczygielskiego pt. „Zjawa”; ma świetną atmosferę, interesującą retrospektywną narrację, ale przedmiotem opowieści jest tajemnica, której nie rozumiem. Ale być może takie było założenie – każdy, kto choć chwilę włóczył się za kulisami budynku przy Placu Teatralnym wie, że skrywa on wiele tajemnic, których zrozumieć się nie da. Joanna Jodełka nadzwyczaj udanie przedstawiła Violę – celebrytkę poszukującą miłości tak, jak Verdi uczynił to w „Traviacie”.

„Zbrodnia w operze”. Spotkanie promocyjne w Salach Redutowych w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE
„Zbrodnia w operze”. Spotkanie promocyjne w Salach Redutowych w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE

Autorem kolejnego opowiadania jest Robert Ostaszewski; w „Zabójczym balu w operze” odnajdujemy świat gangsterskiej Warszawy, a zbrodnia ma miejsce w Teatrze Wielkim właściwie przypadkiem. Bohaterką Katarzyny Gacek w opowiadaniu „Carmen” jest seryjna czarna wdowa, która wpada na pomysł, aby użyć pszczół z uli znajdujących się na dachu Opery Narodowej; nie zdradzę, czy plan się powiódł. Grzegorz Skorupski z kolei przedstawił opowiadanie retro, którego akcja rozgrywa się w czasach dyrekcji Emila Młynarskiego. Autor jest historykiem z wykształcenia, zabieg ten więc nie zaskakuje.

Michał Zarzycki i Grzegorz Skorupski podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE
Michał Zarzycki i Grzegorz Skorupski podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE

Opowiadanie Gai Grzegorzewskiej nie jest właściwie kryminałem, lecz opowieścią SF. Jest ono chyba najbardziej oryginalne i zaskakujące w całym tomie. Dzieje się w czasach odbudowy Teatru Wielkiego oraz wiele, wiele lat później. Autorka bawi się konwencją: wspomina projekt Teatru Wielkiego oraz HARDE Wydawnictwo, w którym uczestniczyło dziesięcioro autorów, włóczących się i gubiących w labiryntach korytarzy Opery Narodowej. A jednocześnie pisarka odwołuje się do jednej z najsłynniejszych powieści Agathy Christie i pojawiającego się w niej dziewiętnastowiecznego wierszyka dla dzieci „Dziesięciu małych murzynków” – prezentuje swój wierszyk, nawiązujący do twórczości królowej kryminału oraz dziesięciorga uczestników projektu w Operze Narodowej: Dziesięcioro gryzipiórków kiedyś teatr zwiedzać miało / Jeden poszedł do kibelka i dziewięciu pozostało; ostatecznie Ostatni autor samotny i smutny / Swoje bolączki zabrał do trumny. Ten ostatni to Janusz Onufrowicz, autor świetnego opowiadania z największym suspensem, jak na kryminał przystało: „Wysokie C (C trzykreślne)” – swoją drogą kto doradził pisarzowi taki koślawy tytuł rewelacyjnego opowiadania?!

Gaja Grzegorzewska podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE
Gaja Grzegorzewska podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE

Należy złożyć wyrazy wdzięczności zarówno Operze Narodowej, jak i wydawnictwu, że wzięły udział w tak nietypowym przedsięwzięciu. A „Zbrodnia w operze” to świetna odprężająca lektura dla melomanów, na przykład zmierzających pociągiem na spektakl w którymś z teatrów operowych. Po książki niektórych ze wspomnianych wyżej autorów na pewno sięgnę. Miłej lektury!

Grzegorz Skorupski, Gaja Grzegorzewska, Robert Ostaszewski, Katarzyna Gacek i Janusz Onufrowicz podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE
Grzegorz Skorupski, Gaja Grzegorzewska, Robert Ostaszewski, Katarzyna Gacek i Janusz Onufrowicz podczas spotkania promocyjnego książki w Salach Redutowych © Marcin Wziątek | Wydawnictwo HARDE
reklamaspot_img
reklamaspot_img
reklamaspot_img

Również popularne