REKLAMA

Polscy artyści na świecie: Weronika Rabek i Adrian Domarecki w premierze „I Capuleti e i Montecchi” w Magdeburgu

Reżyserką spektaklu jest Niemka Pinar Karabulut. Kierownictwo muzyczne premiery objął Sebastiano Rolli (kolejnymi spektaklami dyrygować będzie także Davide Rinaldi). Autorką kostiumów jest Teresa Vergho, scenografię zaprojektowała Michela Fluck, dramaturgiem spektaklu jest Esther Beisecker, a choreografię przygotował Martin Wagner. Spektakl powstał w koprodukcji z Opéra national de Lorraine w Nancy, Theater St Gallen i Opera Ballet Vlaanderen. Jak możemy przeczytać na stronie teatru, Bellini skomponował rolę Romea jako partię mezzosopranową. Wielokrotnie nagradzana reżyserka Pinar Karabulut w swoim spektaklu kwestionuje role płci i relacje dominacji.

Weronika Rabek (Romeo) i i Rosha Fitzhowle (Giulietta) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander
Weronika Rabek (Romeo) i Rosha Fitzhowle (Giulietta) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander

W spektaklu wystąpią: Rosha Fitzhowle (Giulietta), Emilie Renard, Weronika Rabek (Romeo), Adrian Domarecki, Aleksandr Nesterenko (Tebaldo), Giorgi Mtchedlishvili (Lorenzo), Johannes Stermann (Capellio).

Premiera odbędzie się 25 stycznia 2025 roku, a kolejne spektakle zaplanowano na 1, 9 lutego, 9 marca, 5, 13 kwietnia, 23 maja 2025 roku. Weronika Rabek i Adrian Domarecki dzielić będą spektakle 25 stycznia, 9 lutego, 13 kwietnia i 23 maja 2025 roku.

Weronika Rabek (Romeo) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander
Weronika Rabek (Romeo) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander

Mezzosopranistka Weronika Rabek studiowała na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku i Hochschule fur Musik, Theater und Medien w Hannoverze. Zadebiutowała w 2016 roku partią Ramira w „Rzekomej ogrodniczce” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Należała do studia operowego, a następnie młodego zespołu solistów Staatsoper w Hannoverze, gdzie występowała m. in. jako Mercedes w „Carmen” Georgesa Bizeta, czy Flora w „Dokręcaniu Śruby” Benjamina Brittena.

Od sezonu 2022/23 jest solistką Theater Magdeburg, gdzie śpiewa partię Annia w „Łaskawości Tytusa” i Cherubina w „Weselu Figara” Mozarta, Olgi w „Eugeniuszu Onieginie” Piotra Czajkowskiego, Driady w „Ariadnie na Naxos” Richarda Straussa, kreuje tytułowego Jasia w „Jasiu i Małgosi” Engelberta Humperdincka, a także tytułową Carmen w operze Georgesa Bizeta. Na swoim koncie ma również występy w roli tytułowej Judyty w „Judycie Triumfującej” Antonia Vivaldiego w Warszawskiej Operze Kameralnej.

Adrian Domarecki (Tebaldo) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander
Adrian Domarecki (Tebaldo) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander

Tenor Adrian Domarecki jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie, był również członkiem Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. Występował m. in. w Operze Krakowskiej, Operze Wrocławskiej, Operze Śląskiej w Bytomiu, czy Teatrze Wielkim w Łodzi. Jego repertuar obejmuje takie partie, jak Ferrando w „Cosi fan tutte” i Don Ottavio w „Don Giovannim” Wolfganga Amadeusza Mozarta, Alfredo w „Traviacie” i Cassio w „Otellu” Giuseppe Verdiego, Edgardo w „Łucji z Lammermoor” Gaetana Donizettiego, czy też Pang w „Turandot” Giacoma Pucciniego.

Weronika Rabek (Romeo) i Adrian Domarecki (Tebaldo) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander
Weronika Rabek (Romeo) i Adrian Domarecki (Tebaldo) w „I Capuleti e i Montecchi” w Theater Magdeburg © Andreas Lander

Od sezonu 2022/23 należy do zespołu Theater Magdeburg, gdzie śpiewa m. in. Plutona w „Orfeuszu w piekle” Jacquesa Offenbacha, Nemorina w „Napoju miłosnym” Gaetana Donizettiego, Jaquina w „Fidelio” Ludwiga van Beethovena, czy też Remendado w „Carmen” Georgesa Bizeta. W marcu 2025 roku artysta zadebiutuje na scenie Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie jako Ferrando w „Così fan tutte” Mozarta, również w marcu 2025 roku wcielać się będzie w Nemorina w nowej inscenizacji „Napoju miłosnego” Gaetana Donizettiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. W maju 2025 roku wystąpi w roli Alfreda w premierze „Traviaty” Verdiego w Magdeburgu.

Izabela Matuła, Rafał Siwek, Aleksander Teliga i Anna Sułkowska-Migoń w koncercie „Symfonia Serc do Nieba”

Polscy artyści o bogatym scenicznym dorobku, którzy wystąpią w tym koncercie to gwiazdy pierwszej wielkości. Mediolańska La Scala, Teatro San Carlo w Neapolu, Teatr Bolszoj, Arena di Verona, Bayerische Staatsoper w Monachium, Theater Ań der Wien, Opera Narodowa w Warszawie – to zaledwie kilka spośród scen operowych, na których na co dzień można usłyszeć tych solistów. Zjawiskowy, niezwykle ekspresyjny sopran Izabeli Matuły z towarzyszeniem dwóch wybitnych basów, Rafała Siwka i Aleksandra Teligi wykonają najpiękniejsze arie i duety w literaturze operowej. W programie koncertu krakowskiego usłyszymy kompozycje ponadczasowych mistrzów, takich jak: Giacomo Puccini, Giuseppe Verdi, Gioachino Rossini, Stanisław Moniuszko, Charles Gounod, Georges Bizet, Piotr Czajkowski.

Izabela Matuła, Rafał Siwek, Aleksander Teliga i Anna Sułkowska-Migoń wystąpią pro bono dla małych pacjentów Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu z inicjatywy autorki Projektu, znanej krakowskiej manager kultury Jolanty Janus. Jest to już 11. charytatywny koncert organizowany przez nią i jej Firmę Ars et Artificem przy współpracy z Fundacją Schola Cordis Profesora Janusza Skalskiego na rzecz Uniwersyteckiego Szpitala. Organizatorzy również poprowadzą razem ten koncert.

Muzyczną pieczę nad perfekcyjnym wykonawstwem sprawować będzie laureatka najważniejszych międzynarodowych konkursów dyrygenckich, Anna Sułkowska-Migoń, która poprowadzi gościnnie znakomitą Orkiestrę Filharmonii Krakowskiej. Wśród dokonań młodej dyrygentki warto wspomnieć chociażby trasę koncertową z Orchestre National de Lille oraz Orquesta de la Comunitat Valenciana, koncerty z Philadelphia Orchestra w Filadelfii, Orchestre de Chambre de Paris w Paryżu, Orquestra Simfonica del Valles w Barcelonie oraz współpracę z orkiestrami w Europie, Ameryce Północnej oraz Afryce.

Koncert „Symfonia Serc do Nieba” jest kontynuacją cenionych charytatywnych koncertów „Kolędy do Nieba” dedykowanych dzieciom z wadami serca, pacjentom Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, kierowanej obecnie przez Profesora Tomasza Mroczka. Ten projekt ceniony przez Krakowian bo wspierający Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie stworzyła Jolanta Janus w 2014 roku i kontynuuje go po dzisiejszy dzień jako organizator. Za działalność społeczną m.in. na rzecz Szpitala została odznaczona w ub. roku Złotym Krzyżem Zasługi przez Prezydenta RP. 

Każdy zakupiony przez słuchaczy bilet to cegiełka, z której dochód zostanie przeznaczony na zakup ważnego sprzętu medycznego ratującego życie dzieciom z wadami serca. Partnerami głównymi są: wieloletni mecenas wspierający Uniwersytecki Szpital Dziecięcy, znany producent lodów – Koral Trade, Województwo Małopolskie oraz Filharmonia Krakowska.

W poprzednich koncertach udział wzięli m. in.: Agnieszka Rehlis i Krzysztof Meisinger, Alicja Węgorzewska, Edyta Piasecka, Alicja Majewska, Włodzimierz Korcz, Zbigniew Wodecki, Leszek Długosz, Piwnica pod Baranami, Andrzej Sikorowski, Sinfonietta Cracovia pod batutą Jurka Dybała, Orkiestra Akademii Beethovenowskiej.

Koncert „Symfonia Serc do Nieba” odbędzie się 4 marca 2025 roku o godzinie 19.00 w Filharmonii Krakowskiej.

O KONCERCIE

Koncert „Symfonia Serc do Nieba” odbędzie się 4 marca 2025 roku o godzinie 19.00 w Filharmonii Krakowskiej. Głównym organizatorem koncertu jest Jolanta Janus i Firma Ars et Artificem przy współpracy z Fundacją Schola Cordis Profesora Janusza Skalskiego. Koncert jest kontynuacją charytatywnych koncertów „Kolędy do Nieba” dedykowanym dzieciom z wadami serca, pacjentom Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, kierowanej obecnie przez Profesora Tomasza Mroczka.

Partnerem głównym przedsięwzięcia jest Przedsiębiorstwo Lodów Koral, Województwo Małopolskie, Instytucja Województwa Małopolskiego, Filharmonia im. K. Szymanowskiego. Partnerami Miasto Kraków, EMPEC, Wodociągi Krakowskie, Krakowski Holding Komunalny, Firma Wojas i inni. 

Projekt został zrealizowany ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, Gminy Miasta Kraków i Przedsiębiorstwa Produkcji Lodów Koral. Partnerami Głównymi koncertu byli: Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, Wodociągi Krakowskie i Filharmonia Krakowska. 

Firma Koral po raz kolejny przekazała znaczące wsparcie Szpitalowi w wysokości 270 tys. dla Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej i 200 tys. tysięcy dla Kliniki Nefrologii Dziecięcej. Beneficjenci i Dyrekcja Szpitala serdecznie dziękują.

Wydarzenie objęli patronatem honorowym: Marszałek Województwa Małopolskiego Witold Kozłowski, Prezydent Miasta Krakowa Aleksander Miszalski, Rektor Collegium Medicum Prof. Maciej Małecki, Dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Profesor Wojciech Cyrul.

Bilety-cegiełki na to wydarzenie można kupić za pośrednictwem Krakowskiego Biura Festiwalowegoprzez portal Kup Bilecik, link znajduje się tutaj, impresariat DH Jubilat (tel. +48 510-841-390) oraz za pośrednictwem głównego organizatora – Jolantę Janus, Ars et Artificem (tel. +48 571-876-610).

Więcej szczegółów o wydarzeniu można uzyskać pod numerem telefonu Organizatora: +48 571-876-610.

Symfonia serc baner kwadratowy

„Don Giovanni” w Operze Lubelskiej. Premiera już w najbliższy weekend, 25 i 26 stycznia 2025 roku

Nowa produkcja Opery Lubelskiej zostanie pokazana w Sali Operowej Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Premierę „Don Giovanniego” Wolfganga Amadeusza Mozarta przygotowują Wojciech Adamczyk (reżyseria) oraz Vincent Kozlovsky (kierownictwo muzyczne), dyrygent odpowiedzialny był za realizację „Toski” Giacomo Pucciniego, która oficjalnie zainaugurowała działalność Opery Lubelskiej we wrześniu 2023 roku. Zaproszenie do produkcji przyjął Rafał Siwek, polski bas śpiewający na wielu prestiżowych zagranicznych scenach operowych, który wystąpi w partii Komandora.

Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej. Scena zbiorowa © Natalia Rudenco
Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej. Scena zbiorowa © Natalia Rudenco

Zaśpiewają: Wojciech Kowalski, Daniel Mirosław, Patrycjusz Sokołowski (Don Giovanni), Dariusz Machej, Patryk Pawlak (Leporello), Anna Barska, Paulina Janczaruk, Aleksandra Łaska, (Donna Anna), Dorota Laskowiecka-Urban, Karina Skrzeszewska (Donna Elwira), Jakub Gąska, Oleg Lanovyi, Piotr Maciejowski (Don Ottavio), Marta Mazanek-Matuszewska, Dorota Szostak-Gąska (Zerlina) oraz Grzegorz Żołyniak i Łukasz Skrobek (Masetto). Oprócz Rafała Siwka w partię Komandora wcielą się także Piotr Chwedorowicz, Volodymyr Pankiv i Patrycjusz Sokołowski. Chór i orkiestrę Opery Lubelskiej poprowadzi Vincent Kozlovsky.

Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej. Daniel Mirosław (Don Giovanni) i Dorota Szostak-Gąska (Zerlina) © Natalia Rudenco
Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej. Daniel Mirosław (Don Giovanni) i Dorota Szostak-Gąska (Zerlina) © Natalia Rudenco

Problem w operze Mozarta jest uniwersalny i stały – mówi Wojciech Adamczyk, reżyser „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej. – W tak nieśmiertelnych arcydziełach zawarta jest ponadczasowa prawda o ludzkich uczuciach i refleksja na temat ludzkiej natury. Ludzie są zdolni do wspaniałych porywów miłosnych, ale także do wykorzystywania innych osób i to się nie zmienia.

Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej © Natalia Rudenco
Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej © Natalia Rudenco

Aby uczynić przesłanie dzieła bardziej współczesnym, chciałem wydobyć tę operę ze sztampy skojarzeń z perukami i szpadami, nie inscenizować historii osadzonej w „czasie libretta”. Przeniosłem akcję do przełomu lat 20. i 30. ubiegłego stulecia. Pokazuję ją w świecie kina. Mój Don Giovanni jest producentem filmowym we Włoszech, który ma własną wytwórnię. Zerlina będzie początkującą, marzącą o karierze aktorką, Donna Elwira wielką gwiazdą kina, Donna Anna i Don Ottavio bogatymi sponsorami, Masetto czołowym aktorem wytwórni, a Leporello asystentem producenta. W przemyśle filmowym aż do dzisiaj zachowały się relacje feudalne. W ogóle w sztuce są relacje feudalne. Kiedyś rządził artysta, teraz, zwłaszcza w kinie, rządzi producent.

Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej. Scena zbiorowa © Natalia Rudenco
Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej. Scena zbiorowa © Natalia Rudenco

Mój Don Giovanni jest oczywiście zdobywcą serc i korzysta z możliwości, jakie daje mu jego pozycja i jego władza. Jest pełen wdzięku, ale to nie jest postać szlachetna, nagminnie łamie obietnice małżeństwa, które składa uwodzonym przez siebie kobietom.

W mojej inscenizacji chcę też pokazać, że ziemia jest terenem działania ludzi, a nie sił nadprzyrodzonych. W oryginale Don Giovanni zostaje wciągnięty do grobu przez Komandora, to jest kara boża. Jednak czekanie na boską interwencję zawodzi, ludzie to załatwiają inaczej. Nie zdradzę, jak to przedstawię, nie chcę spojlerować i powiedzieć za dużo.

Wojciech Adamczyk © Natalia Rudenco
Wojciech Adamczyk © Natalia Rudenco

Spektakl przygotowuję ze znakomitym scenografem, profesorem Markiem Chowańcem oraz wybitną kostiumografką operową i operetkową Marią Balcerek. Mam nadzieję, że wyniknie z tego coś interesującego dla widza, to jest konsekwentna i oryginalna opowieść, tak pomyślanego „Don Giovanniego” chyba jeszcze w Polsce nie było.

Patronat honorowy objął Marszałek Województwa Lubelskiego Jarosław Stawiarski, patronami medialnymi są TVP Kultura, Polskie Radio Lublin oraz ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego. 

Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej © Natalia Rudenco
Próby do „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej © Natalia Rudenco

Najnowsza produkcja Opery Lubelskiej zostanie pokazana w styczniu dwa razy: 25 i 26 stycznia 2025 roku. „Don Giovanni” wróci na tę scenę 6 i 7 marca 2025 roku.

Agnieszka Rehlis i Krzysztof Meisinger w Oratorium Marianum we Wrocławiu

Agnieszka Rehlis od kilku lat regularnie pojawia się na prestiżowych scenach operowych na całym świecie, kreując czołowe partie mezzosopranu dramatycznego. Śpiewała m .in. w Operze w Zurychu, Teatro di San Carlo w Neapolu, w La Scali w Mediolanie, w londyńskiej Royal Opera House, a także w Arena di Verona, a także w Amsterdamie, Sydney, Tuluzie, Salzburgu i Dubaju. Na początku października 2024 roku wystąpiła, wraz z Piotrem Beczałą w „Balu maskowym” w Królewskim Teatrze Operowym w Maskacie w Omanie, była to inauguracja bieżącego sezonu artystycznego. Obecnie bierze udział w nowej produkcji „Balu maskowego” w Zurychu, jej kreacja Ulryki spotkała się z entuzjastycznymi recenzjami krytyków.

W nadchodzących miesiącach Agnieszka Rehlis powróci do Royal Opery House w Lodynie i Staatsoper unter den Linden w Berlinie (Azucena w „Trubadurze” Verdiego), zaśpiewa też Amneris w „Aidzie” w Teatro del Maggio Musicale Fiorentino we Florencji, z tą partią wystąpi też na słynnym festiwalu Arena di Verona.

Niestety dość rzadko artystka pojawia się w Polsce, warto przypomnieć jej udział w charytatywnym koncercie w ubiegłym roku w Teatrze im. Słowackiego z cyklu „Kolędy do nieba”, dochód przeznaczony był dla Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Towarzyszył jej Krzysztof Mesinger, z którym także zaśpiewa we Wrocławiu.

Agnieszka Rehlis i Krzysztof Meisinger w koncercie „Kolędy do nieba" © Andrzej Głuc
Agnieszka Rehlis i Krzysztof Meisinger w koncercie „Kolędy do nieba” © Andrzej Głuc

Krzysztof Meisinger jest jednym z najwybitniejszych i najbardziej charyzmatycznych gitarzystów klasycznych. Jego talent porównuje się do takich artystów, jak pianista polsko-węgierskiego pochodzenia, Piotr Anderszewski czy hiszpański gitarzysta klasyczny, Pepe Romero. Jego mistrzami są wielcy gitarzyści naszych czasów: Aniello Desiderio i Christopher Parkening. Koncertuje na całym świecie – od Tokio po Los Angeles i Buenos Aires, grając koncerty w najbardziej renomowanych salach, takich jak Musikverein w Wiedniu, Wigmore Hall w Londynie, Tokyo International Forum, Filharmonia Berlińska czy Théâtre Chatelet w Paryżu. Ma w dorobku fonograficznym ponad 10 płyt, podpisał też kontrakt z prestiżową wytwórnia Chandos. Solowy album nagrany dla tej firmy, zatytułowany „Elogio de la Guitarra” zyskał entuzjastyczne recenzje, a przez portal AllMusic uhonorowany został tytułem „Best of 2021”.Artysta dyryguje też orkiestrami symfonicznymi oraz zespołami operowymi. Realizuje własne transkrypcje i aranżacje utworów, przenosząc je z ich oryginalnego medium dźwiękowego na skład instrumentów towarzyszących mu w jego koncertach.

Oratorium Marianum © Dawid Galus, CC BY-SA 3.0 PL, Wikimedia Commons
Oratorium Marianum © Dawid Galus, CC BY-SA 3.0 PL, Wikimedia Commons

Wydarzenie „Ars Cameralis organizowane jest z inicjatywy Fundacji Forum Artis im. Marka Tracza, a jego zamierzeniem jest ukazywanie piękna dzieł muzyki kameralnej. Agnieszka Rehlis i Krzysztof Meisinger wystąpią w ostatnim koncercie w tym sezonie. W programie znajdzie się liryka wokalna Henry Purcella, Isaaca Albéniza, Fryderyka Chopina, Manuela de Falli, Joaquín Rodrigo, Władysława Żeleńskiego oraz Bartłomieja Marusika.

Koncert odbędzie się 24 stycznia 2025 roku o godz. 19.00 w Oratorium Marianum, barokowej sali muzycznej w gmachu głównym Uniwersytetu Muzycznego we Wrocławiu (Plac Uniwersytecki 1). Wstęp wolny, rezerwacja bezpłatnych zaproszeń: +49 502 654 876 lub promusica@promusica.pl.

Aleksandra Kurzak w Filharmonii Krakowskiej po raz pierwszy

Artystka wykona arie z oper Giuseppe Verdiego, Giacomo Pucciniego i Francesca Cilei, m. in. z takich dzieł jak: „Aida”, „Otello”, „Trubadur”, „Tosca”, „Madama Butterfly”, „Manon Lescaut” oraz „Adriana Lecouvreur”. Będzie to możliwość obcowania z największymi kobiecymi kreacjami w historii opery – czytamy na stronie Filharmonii Krakowskiej.

Aleksandra Kurzak wystąpi podczas dwóch koncertów abonamentowych Filharmonii Krakowskiej. W piątek, 17 stycznia 2025 roku, bezpośrednio po koncercie będzie podpisywała książki i płyty. W sobotę, 18 stycznia 2025 roku weźmie udział w nadzwyczajnym wydaniu Dyskusyjnego Klubu Muzycznego „Wszystko Gra”. Spotkanie, które poprowadzi Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz, zatytułowano „Aria. Napój miłosny dla spragnionych sztuki”. Będzie to szansa do rozmowy z artystką zarówno na tematy związane z jej światową karierą, jak i poznania jej bardziej prywatnych opinii na zadane pytania. Całość rejestruje Radio Kraków na potrzeby podcastu, który ukaże się na stronie rozgłośni. Początek – bezpośrednio po koncercie, około godziny 20.00 w Sali Złotej. Wstęp na spotkanie jest wolny.

W najbliższym czasie Aleksandra Kurzak zaśpiewa tytułową „Madame Butterfly” na scenie Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie (2 lutego 2025 roku). 15 lutego 2025 roku zaśpiewa Desdemonę w „Otellu” w Puerto Rico, towarzyszyć jej będzie mąż Roberto Alagna jako Otello oraz Paulo Szot jako Jagon. Orquesta Sinfónica de Puerto Rico zadyryguje Maximiano Valdés.

8 marca 2025 roku wystąpi w Teatrze Wielkim w Łodzi w „Koncercie z Gwiazdą”, orkiestrę poprowadzi Rafał Janiak. Wydarzenie współorganizowane jest przez ORFEO Fundację im. Bogusława Kaczyńskiego. Do 17 marca 2025 roku można oglądać wystawę poświęconą Patronowi Fundacji pt. „Świat opery, operetki i baletu”.

Pragniemy, aby publiczność słuchała tańca i oglądała altówkę: rozmowa z Anną Krzyżak i Julią Witczak

Tomasz Pasternak: Wasz projekt zakłada pokazanie altówki jako wiodącego instrumentu, w połączeniu z innymi dziedzinami sztuki. Skąd pomysł na taki program?

Anna Krzyżak: To jest bardzo dobre pytanie! Mój profesor z liceum zawsze powtarzał mi, że trzeba znaleźć swoje miejsce w świecie artystycznym, że należy się czymś wyróżniać. Projekty łączące muzykę z tańcem, malarstwem czy słowem nie są niczym innowacyjnym, ale jest to pewnego rodzaju nisza szczególnie na polskim rynku muzycznym. Stąd mój pomysł, aby połączyć altówkę z tańcem. Wybrałam taniec, ponieważ jest to medium oddziałujące głównie na wzrok, a ja chciałam zaprezentować repertuar altówkowy w inny sposób niż dotychczas – chciałam, by dzięki połączeniu altówki i tańca słuchacze mogli w sposób syntetyczny odebrać nasz występ – by słuchali tańca i oglądali altówkę i jej repertuar. Julia zwracała uwagę na altówkę swoją choreografią w sposób bardzo piękny – czasem przystawała, by słuchać, czasem tańczyła za mną, czasem mnie dotykała – to wszystko miało na celu połączenie naszych działań. Bardzo nie chciałam, by altówka stała się tłem dla tańca i Julia spełniła tę moją prośbę lepiej niż mogłam to sobie wyobrazić. 

Anna Krzyżak w Hali Koszyki © Stanisław Król
Anna Krzyżak w Hali Koszyki © Stanisław Król

Julia Witczak: Właściwie było to dość niespodziewane. Zobaczyłam post w mediach społecznościowych o tym, że pewna altowiolistka szuka tancerki do wspólnego projektu, wtedy jeszcze nie wiedziałam jak wspaniały on będzie. Zainteresowałam się tym tematem i postanowiłam się zgłosić. W ten sposób, drogą selekcji, Ania zdecydowała się na współpracę ze mną. 

Jak tańczy się przy altówce? Czy na coś trzeba zwrócić uwagę szczególnie?

Julia Witczak: Właściwie zatańczyć można do każdej muzyki i przy każdym instrumencie. Może to śmieszne, ale w tym wypadku najbardziej przejmowałam się smyczkiem i tym, że ze względu na to jak blisko Ani byłam podczas performansu, po prostu na niego wpadnę. Poza tym przy tworzeniu choreografii musiałam skupić się przede wszystkim na zapoznaniu się z muzyką i wsłuchaniu się w nią, a podczas wystąpienia uważać na interpretację Ani (i smyczek). 

Mówimy, że ktoś „gra pierwsze skrzypce”, ale nie mówimy o pierwszej altówce. Czy trudno jest pokazać altówkę jako instrument wiodący? 

Anna Krzyżak: Myślę, że każdy instrument można zaprezentować w sposób solistyczny, ale to zależy także od usposobienia wykonawcy, od dobrego podejścia do doboru repertuaru i oczywiście od umiejętności instrumentalisty. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat altówka bardzo intensywnie zmieniła swoją pozycję wśród innych instrumentów. Stereotyp altowiolisty na szczęście przechodzi do anegdot przeszłości! Coraz więcej współczesnych kompozytorów komponuje dzieła właśnie na ten instrument. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz repertuar z epok poprzednich jest znacznie bardziej okrojony, porównując go chociażby do liczby i różnorodności dzieł skrzypcowych czy wiolonczelowych. Postanowiłam zaprezentować dzieła altówkowe, ale także właśnie skrzypcowe i wiolonczelowe, żeby pokazać, że altówka prezentuje się równie dobrze co jej rodzeństwo z rodziny instrumentów smyczkowych w znanym wszystkim repertuarze.

Anna Krzyżak i Julia Witczak w Hali Koszyki © Stanisław Król
Anna Krzyżak i Julia Witczak w Hali Koszyki © Stanisław Król

Czy musiały to być utwory „taneczne”?

Anna Krzyżak: Z założenia wiedziałam, że Julia nie będzie tańczyć do wszystkich pozycji, więc pozwoliłam sobie na dużą dowolność. W doborze repertuaru zależało mi na tym, aby stworzyć narrację muzyczną, bez słów. Wybrałam utwory, które stały się dla mnie opowieścią, tworzyły spójną całość. Oczywiście miałam na uwadze taniec, ale nie w kontekście taneczności rozumianej przez wzbudzenie chęci do tańca u każdego słuchacza, ale raczej w kontekście stworzenia przestrzeni dla tańca jako sztuki. 

Czym jest taniec? Jakie emocje chciała Pani przekazać przy towarzyszeniu altówki?

Julia Witczak: Taniec jest dla mnie przede wszystkim uwolnieniem swoich emocji poprzez ruch. Sprzyja wyzwoleniu i poprawia samopoczucie. Taniec towarzyszy mi odkąd pamiętam, jednak pierwszy raz miałam okazję połączyć go na scenie z jednym konkretnym instrumentem. Jedną z emocji, która z całą pewnością towarzyszyła mi przy procesie tworzenia była ekscytacja. Nie wiedziałam jak to wyjdzie i czy uda mi się wszystko zgrać w całość. W choreografiach skupiłam się głównie na tym, by zobrazować muzykę wykonywaną przez Anię swoim tańcem, żeby jeszcze bardziej uwidocznić przekaz projektu. 

Julia Witczak w Hali Koszyki © Stanisław Król
Julia Witczak w Hali Koszyki © Stanisław Król

Czy muzyka klasyczna powinna być obecna w takich miejscach, jak Hala Koszyki, wypełnionych przede wszystkim rockiem, popem i jazzem?

Julia Witczak: Zdecydowanie tak, muzyka klasyczna powinna „wychodzić” poza mury oper czy filharmonii. Myślę, że cykl darmowych koncertów może w prosty sposób otworzyć publiczność na tego typu doświadczenia i zapoznanie jej z tym typem muzyki.

Anna Krzyżak: Mam poczucie, że właśnie w takich miejscach częściej powinna gościć muzyka klasyczna, żeby przełamać jej stereotyp jako muzyki wyższych sfer. Ktoś może posłuchać koncertu przez chwilę czy usiąść z kieliszkiem wina – to jest możliwość jakiej nie stwarzają sale filharmoniczne. I to dobrze! Chodzi właśnie o różnorodność, o pokazanie wielowymiarowości tej muzyki, a w efekcie o zachęcenie słuchacza do wybierania się na koncerty muzyki klasycznej w różne miejsca. Co dla mnie było niezwykle piękne, to bliskość publiczności, która była w pewnym sensie częścią naszego performance’u – wspólnie oddychaliśmy, ale każdy na swój sposób przeżywał tę muzykę. To był bardzo wyjątkowy wieczór!

Julia Witczak i Anna Krzyżak w Hali Koszyki © Stanisław Król
Julia Witczak i Anna Krzyżak w Hali Koszyki © Stanisław Król

Julia Witczak: Jeśli chodzi o samą przestrzeń Hali Koszyki na początku byłam pełna obaw ze względu na niewielką przestrzeń, jednak myślę, że finalnie wszystko wyszło bardzo dobrze. Każda z osób, które pracowały przy tym wydarzeniu, była bardzo wyrozumiała i liczyła się z potrzebami artystów. 

Anna Krzyżak: To nie był mój pierwszy koncert w Hali Koszyki i cieszę się, że ponownie mogłam współpracować z Julian Cochran Foundation. Jest to przestrzeń wymagająca – nie w sensie presji publiczności, tego tu kompletnie nie ma, ale w kontekście odnalezienia się tutaj jako wykonawczyni. Ja jestem przyzwyczajona do typowych sal koncertowych, gdzie panuje cisza i skupienie. Tutaj jest inaczej – trzeba odnaleźć w sobie to skupienie, kiedy dookoła panuje hałas codziennego życia, jedzenia, kuchni. Było to dla mnie niezwykle ciekawe i cenne doświadczenie.

Julia Witczak i Anna Krzyżak w Hali Koszyki © Stanisław Król
Julia Witczak i Anna Krzyżak w Hali Koszyki © Stanisław Król

Puccini ze studentami w Warszawie, Łodzi i w Operze Śląskiej

Michał Znaniecki wyreżyserował w Operze Śląskiej premierę dwóch jednoaktówek Giacomo Pucciniego „Suor Angelica” i „Gianni Schicchi”. Był to spektakl studentów Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Do tryptyku zabrakło „Płaszcza”.

Trzy jednoaktówki Pucciniego miały światową premierę w Metropolitan Opera w 1918 roku (partię Talpy w „Płaszczu” śpiewał wspaniały bas Adam Didur, założyciel Opery Śląskiej w 1945 roku!). W Katowicach grano dwie jednoaktówki Pucciniego w 1929 roku.

Polskiej prapremiery tryptyku doczekaliśmy się dopiero w 1980 roku w Teatrze Wielkim w Poznaniu, w reżyserii Janusza Nyczaka. Zmiana pięknych dekoracji Jerzego i Michała Kowarskich z pierwszego na drugi akt trwała 45 minut, z drugiego na trzeci – pół godziny! W „Płaszczu” na scenie była prawdziwa woda (udająca Sekwanę), a w „Siostrze Angelice” pojawił się żywy osioł, który skutecznie zaburzył liryzm akcji. Może to wystraszyło kolejnych realizatorów i dyrektorów… Problem również polega na tym, że melomani zwykle wybierają się chętniej na kilkuaktowe opery niż „składanki”.

„Suor Angelica”. Scena zbiorowa © Rafał Kazanecki |UMFC
„Suor Angelica”. Scena zbiorowa © Rafał Kazanecki |UMFC

„Gianni Schicchi” był prezentowany w operach w Warszawie (1926), Krakowie (1963, 2018), Wrocławiu (1964), Poznaniu (1980), Bytomiu (1986), Bydgoszczy (1992), Warszawie (2014) i Szczecinie (2019). Jednoaktówkę zrealizowano jako spektakl dyplomowy w Akademii Muzycznej w Gdańsku (1988) i Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie (2022). Z kolei „Siostra Angelica” była wykonywana tylko w Teatrze Wielkim w Poznaniu w 1980 roku, a potem w Akademii Muzycznej w Katowicach w reżyserii Wiesława Ochmana (2011) i dwukrotnie na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina (2013, 2022). Podobno rewelacyjna w roli Angeliki w warszawskiej wersji z 2013 roku była Adriana Ferfecka, w co nie wątpię, ponieważ podziwiam tę śpiewaczkę, która robi międzynarodową karierę.

„Gianni Schicchi”. Scena zbiorowa © Rafał Kazanecki |UMFC
„Gianni Schicchi”. Scena zbiorowa © Rafał Kazanecki |UMFC

Obejrzałem warszawski spektakl w 2022 roku w Sali Młynarskiego. Niestety Opera Narodowa nie uznała za stosowne informować o tym wydarzeniu, mimo iż była to koprodukcja z UMFC. Połączenie dwóch jednoaktówek w Warszawie udało się. Wzruszyła mnie bardzo „Suor Angelica”, a „Gianni Schicchi” był zagrany w sposób zabawny jak należy. Spektakl sprawnie wyreżyserowała Ewa Rucińska, a znakomicie poprowadził orkiestrę Rafał Janiak, który obecnie jest dyrektorem artystycznym Teatru Wielkiego w Łodzi oraz prorektorem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina.

Niedawno to przedstawienie zostało zaprezentowane w Teatrze Wielkim w Łodzi w ramach Festiwalu Pucciniowskiego. W obsadzie wybijali się: Wioleta Sędzik jako Angelica, śpiewająca urzekającym ciemnym mezzosopranem Zuzanna Nalewajek w roli jej okrutnej Ciotki oraz rewelacyjny aktorsko Mateusz Michałowski jako Gianni Schicchi w hawajskiej koszuli, śpiewający wspaniałym barytonem i zabawnie przechodzący w falset. Sceny pantomimiczne nawiązywały – choć nie wprost – do długiej włoskiej tradycji commedii dell’arte. Aktorzy – śpiewacy pokazywali różne typy ludzkie w krzywym zwierciadle. W pierwszym akcie scena tonęła w bieli i zwracała uwagę wspaniała reżyseria świateł. W drugim akcie była zamierzona graciarnia jak w teatralnym magazynie. Scenografię zaprojektowała Elżbieta Tolak.

„Siostra Angelica” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga
„Siostra Angelica” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga

Z przyjemnością po raz kolejny zobaczyłem dwie jednoaktówki Pucciniego, tym razem w Operze Śląskiej w Bytomiu na premierze tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2024 roku. Michał Znaniecki znany jest z tego, że nie cierpi na brak pomysłów. Reżyseruje spektakle, którymi jedni widzowie są zachwyceni, inni grymaszą na nadmiar inwencji, niektórzy krytykują oświetlenie (gdy twarze śpiewaków czasami toną w ciemności). Akcja jego przedstawień zwykle toczy się wartko. Znaniecki umiejętnie zwraca uwagę na drugi i trzeci plan. Każdy z artystów musi wypełnić swoją rolę, nawet epizodyczną, aby nie stał na scenie jak słup soli, lecz miał odpowiednie do sytuacji działania i reakcje. W tym kontekście współpraca z tak doświadczonym reżyserem studentów Akademii Muzycznej w Katowicach jest nie do przecenienia. To zasługa dziekan Wydziału Wokalno-Aktorskiego prof. Ewy Biegas, która ściągnęła tego niezwykle zajętego reżysera do stolicy Górnego Śląska.

„Siostra Angelica” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga
„Siostra Angelica” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga

Przyznaję, że zamarłem, kiedy usłyszałem przekleństwa przed odsłonięciem kurtyny w Operze Śląskiej. Przez chwilę byłem zdezorientowany, miałem wrażenie, że coś się stało za kulisami. Dochodziły do nas krzyki i jakieś – nie do końca zrozumiałe – teksty. Sytuacja nieco się wyjaśniła, gdy zobaczyliśmy na scenie dziewczyny, znęcające się nad jedną z nich. Zostały ubrane w dresy, które zniekształciły ich figury i sprawiły, że zostały pozbawione erotyzmu, z wyjątkiem jednej, która udawała taniec na rurze. Akcja została przeniesiona z klasztornej celi do jakiegoś miejsca odosobnienia. Nie wiadomo, czy jest to szpital dla obłąkanych, poprawczak czy cela więzienna. Każda z tych kobiet ma jakiś problem. Mogą to być osoby, które próbowały popełnić samobójstwo, narkotyzowały się, usunęły ciążę, uprawiały nierząd, kradły, mordowały… Przypomniał mi się musical „Chicago” Boba Fosse’a, Freda Ebba i Johna Kandera oraz rewelacyjny film Roba Marshalla, nagrodzony sześcioma Oscarami. Tam również były więźniarki, ale jak ubrane (lub rozebrane)!

Michał Znaniecki tłumaczył, że nie chciał ubrać dziewczyn w habity, aby mogły się swobodnie poruszać na scenie. Taka motywacja mnie nie przekonuje. W warszawskim spektaklu z 2022 roku były habity, a choreografia stworzona przez Ilonę Molkę robiła duże wrażenie. Tutaj więcej było kopania, rzucania się na podłogę, choroby sierocej i chaotycznego biegania. Jednym słowem zabrakło mi pracy choreografa, a szkoda, zwłaszcza że w Akademii Muzycznej w Katowicach działa Zakład Tańca, zatrudniający około 30 wykładowców.

Jana Margova (Angelica) i Wiktoria Wojdyła (Ciotka Księżna) © Karol Fatyga
Jana Margova (Angelica) i Wiktoria Wojdyła (Ciotka Księżna) © Karol Fatyga

Jednak po chwilowej irytacji zacząłem wciągać się w historię siostry Angeliki. Obejrzałem dwa spektakle. W pierwszym wystąpiła w głównej roli Jana Margova, w drugim – Monika Radecka. Obie śpiewaczki mnie wzruszyły i zaprezentowały się znakomicie, zarówno od strony wokalnej, jak i aktorskiej. Stworzyły jednak odmienne role, co świadczy o indywidualnym podejściu i swobodzie reżysera, który nie starał się na siłę tworzyć klonów na scenie. Jana Margova była bardziej skupiona, przeżywająca swoje cierpienie wewnątrz. Z kolei Monika Radecka bardziej poruszała się po scenie, jakby nie mogła znaleźć swojego miejsca, jakby dusiła się w tej klaustrofobicznej przestrzeni. Jej głos wyróżniał się na tle innych śpiewaków i był w tym spektaklu najlepszy. Aria „Senza mamma” wywołała moje wzruszenie do łez i ciarki na całym ciele. Bez mamy, dziecino, umarłeś. Twoje usta zbladły bez moich pocałunków, zimne… Kiedy będę mogła cię zobaczyć w niebie? Mów do mnie, kochanie. To było wykonanie na europejskim poziomie, pełne niesamowitych emocji, a równocześnie odsłaniające precyzję, skalę i bogactwo brzmieniowe sopranowego głosu Moniki Radeckiej, która w ciągu najbliższych lat będzie mogła sięgać po takie partie jak Halka czy Madame Butterfly.

Monika Radecka (Angelica), Elżbieta Świerad- Ślusarczyk (Ciotka Księżna) i Petra Banova (Przeorysza) © Karol Fatyga
Monika Radecka (Angelica), Elżbieta Świerad- Ślusarczyk (Ciotka Księżna) i Petra Banova (Przeorysza) © Karol Fatyga

Moją uwagę w „Suor Angelice” zwróciły także Wiktoria Wojdyła oraz Elżbieta Świerad- Ślusarczyk, choć partia Ciotki nie była idealna dla ich głosów. Wiktoria wypadła wokalnie lepiej, stworzyła rolę demonicznej krewnej, z kolei Elżbieta dodała do tej postaci ciekawy odcień empatii. Zwykle Ciotka Księżna bywa przedstawiana jednowymiarowo niemal jak Cruella De Mon. Tutaj skłania do refleksji: ona dba o dobro rodziny i nie zamordowała syna Angeliki. Cierpi z powodu jego śmierci i dlatego przyjechała odwiedzić swoją krewną, aby częściowo wytłumaczyć swoje postępowanie. Finał spektaklu poruszył mnie niesamowicie nie tylko dzięki postaci Angeliki i jej kilkuletniego syna, ale także za sprawą wspaniale śpiewającego chóru, przygotowanego przez Krystynę Krzyżanowską-Łobodę.

„Gianni Schicchi” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga
„Gianni Schicchi” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga

„Gianni Schicchi” należał do Kacpra Kostrzewskiego w pierwszym dniu i Martina Filipiaka – w drugiej odsłonie. Obaj śpiewacy dysponują bardzo ciekawie brzmiącym barytonem i obaj mają wyjątkowy talent aktorski. Skupiali uwagę od pierwszej do ostatniej minuty. Pozostali artyści idealnie byli z nimi zgrani jak jedna wielka rodzina, która zna wszystkie swoje zalety i słabości.

Kacper Kostrzewski (Gianni Schicchi) i Paulina Makarowska (Lauretta) © Karol Fatyga
Kacper Kostrzewski (Gianni Schicchi) i Paulina Makarowska (Lauretta) © Karol Fatyga

Tutaj ruch sceniczny był bardziej przemyślany. Niektóre sceny przypominały mi sytuacje z musicalu „Rodzina Addamsów” Andrew Lippy czyli makabrycznej komedii ze śmiercią i upiorami w tle. Fantastyczny był pomysł z manekinem zmarłego wuja, wrzuconym do lodówki oraz oderwaną trupią ręką, którą Gianni Schicchi straszył rodzinkę, aby trzymała w tajemnicy planowane oszustwo, związane z dyktowaniem fałszywego testamentu. Jak wiadomo, Gianni przechytrzył wszystkich. Sytuacja, kiedy wściekli członkowie rodziny ogołocili jego dom z obrazów i różnych innych cennych przedmiotów, wywoływała salwy śmiechu na widowni. Przypominała jednak, że w wielu rodzinach to może się wydarzyć.

Martin Filipiak (Gianni Schicchi) i Jinyu Liu (Lauretta) © Karol Fatyga
Martin Filipiak (Gianni Schicchi) i Jinyu Liu (Lauretta) © Karol Fatyga

Jinyu Liu i Paulina Makarowska w roli Lauretty zaśpiewały czysto, ale zabrakło romantycznej frazy, choć i tak wywołały burze oklasków po zaśpiewaniu operowego przeboju, jakim jest niewątpliwie „O mio babbino caro”. Stworzyły dobre role dziewczyn udających skromność, a w gruncie rzeczy dbających o swoje interesy.

Spektakl „Gianni Schicchi” został świetnie wyreżyserowany i zagrany jak typowa farsa z mnóstwem gagów i zabawnych qui pro quo. Scena z notariuszem Bernardem Stawarzem i towarzyszącymi mu świadkami była wręcz mistrzowska. Również Łukasz Miarka jako Medyk spisał się wspaniale. Ciekawym pomysłem było rozbudowanie epizodycznej roli Gherardina, w której wystąpił Augustyn Kozłowski. Przypominał szalonego Arlekina z commedii dell’arte, uwielbiającego robić psikusy.

„Gianni Schicchi” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga
„Gianni Schicchi” w reżyserii Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Scena zbiorowa © Karol Fatyga

Bardzo dobrze spisała się Ukraińska Orkiestra Symfoniczna NADIIA pod dyrekcją Jurka Dybała. Zdarzyło się kilka drobnych potknięć, ale generalnie spektakl był pięknie zagrany i trudna orkiestracja Pucciniego wybrzmiała jak należy.

Tomasz Konieczny Dyrektorem Castingu w Operze Wrocławskiej

Nową dyrektorką Opery Wrocławskiej jest od 1 stycznia 2025 roku Agnieszka Franków-Żelazny, która została powołana na to stanowisko po rozstrzygnięciu konkursu rozpisanego przez Samorząd Województwa Dolnośląskiego. Ze względu na „naruszenia przepisów prawa” w październiku 2024 roku odwołano dotychczasowego dyrektora Tomasza Janczaka, który nie zgadzał się z zarzucanymi mu nieprawidłowościami.

Tomasz Konieczny, wybitny bas-baryton, ceniony na świecie przede wszystkim za role w repertuarze niemieckim: dramatach Ryszarda Wagnera i Ryszarda Straussa, regularnie pojawia się na prestiżowych scenach zagranicznych, m. in. w Wiener Staatsoper, Operze w Zurychu, czy The Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Już niedługo, w marcu 2025 roku widzowie na całym świecie będą mogli podziwiać jego kreację Pizarra w bezpośredniej transmisji „Fidelia”, z tej sceny w cyklu „The Met: Live in HD 2024/2025”. Artysta jest także pomysłodawcą Baltic Opera Festival, której dwie edycje odbyły się na scenie Opery Leśnej w Sopocie, mieście nazywanym niegdyś „Bayreuth Północy”.

Tomasz Konieczny (Holender) i orszak Holendra (tancerze) podczas Baltic Opera Festiwal w Operze Leśnej w Sopocie © Krzysztof Mystkowski / KFP
Tomasz Konieczny (Holender) i orszak Holendra (tancerze) podczas Baltic Opera Festiwal w Operze Leśnej w Sopocie © Krzysztof Mystkowski / KFP

Mirian Khukhunaishvili to gruziński dyrygent młodego pokolenia, na stałe mieszkający w Islandii. Jest współzałożycielem i dyrektorem Tbilisi Youth Orchestra. Dyrygował wieloma orkiestrami, takimi jak: Tonhalle-Orchester Zürich, Royal Concertgebouw Orchestra, Konzerthausorchester Berlin, Bamberger Symphoniker, Danish National Symphony Orchestra, Oslo Philharmonic Orchestra, Iceland Symphony Orchestra, Orkiestra Narodowego Forum Muzyki, Korean Symphony Orchestra, Orchestre Philharmonique de Radio France, North Macedonian Philharmonic Orchestra, Gävle Symphony Orchestra, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Bałtyckiej, a także wszystkimi najważniejszymi orkiestrami i chórami w Gruzji. Współpracował z cenionymi na całym świecie muzykami, między innymi z: Eliso Virsaladze, Paata Burchuladze, Stuartem Skeltonem, Georgem Gagnidze, Nino Machaidze, Valeriy’em Sokolovem, Alexandrem Buzlovem, Marie-Pierrem Langlametem, Eduardem Brunnerem, Anastasią Kobekiną, Veriko Tchumburidze, Stathisem Karapanosem. Jest pierwszym laureatem Ringmann-Jaross Award, prestiżowego wyróżnienia przyznawanego przez Maestro Christopha Eschenbacha, w Komitecie Honorowym znaleźli się Andrzej Kosendiak i Elżbieta Penderecka. W 2020 roku uzyskał tytuł doktora dyrygentury Akademii Muzycznej w Krakowie. Jest gościnnym wykładowcą Islandzkiego Uniwersytetu Sztuki.

Mirian Khukhunaishvili dyryguje Orkiestrą Polskiej Filharmonii Bałtyckiej © Piotr Hukało | Polska Filharmonia Bałtycka
Mirian Khukhunaishvili dyryguje Orkiestrą Polskiej Filharmonii Bałtyckiej © Piotr Hukało | Polska Filharmonia Bałtycka

Jestem dumna, że tak wybitni artyści dołączyli do naszego zespołu. Ich profesjonalizm i pasja z pewnością przyczynią się do dalszych sukcesów Opery Wrocławskiej – powiedziała Agnieszka Franków-Żelazny, Dyrektor Opery Wrocławskiej.

Konferencja prasowa z udziałem Tomasza Koniecznego i Miriana Khukhunaishvili odbędzie się 28 stycznia 2025 roku. Będzie to okazja do poznania wizji artystycznej i planów repertuarowych na najbliższe sezony.

Sopranistka Gabriela Legun otrzymuje Paszport POLITYKI

Paszport „Polityki” to nagroda kulturalna dla twórców, którzy – zgodnie z deklaracją redakcyjną tygodnika „Polityka”, czynią najszybsze postępy, zaskakują nowymi osiągnięciami, swoją aktywnością dobrze rokują w przyszłości i przez to zasługują na opiekę, wsparcie i promocję na świecie. Pomysłodawcą był szef działu kultury tygodnika Zdzisław Pietrasik, a jej nazwa, „Paszport” jest symboliczną przepustką do świata wielkiej sztuki międzynarodowej.

Podczas poprzednich edycji „Paszportów Polityki” w kategorii „Muzyka poważna” otrzymali m. in. tak zasłużone osoby dla polskiej kultury jak Stanisław Leszczyński, Stefan Sutkowski, Piotr Anderszewski, Rafał Blechacz, Kuba Jakowicz, Marcin Masecki, Paweł Mykietyn, Aleksander Nowak, Łukasz Borowicz, Mariusz Treliński i Barbara Wysocka. Uhonorowano także śpiewaków: Olgę Pasiecznik, Dariusza Paradowskiego, Artura Rucińskiego, Wiolettę Chodowicz, Krzysztofa Bączyka, Joannę Freszel i Józefa Jakuba Orlińskiego.

Gabriela Legun odbiera Paszport POLITYKI © Teodor Klepczyński Photographer
Gabriela Legun odbiera Paszport POLITYKI © Teodor Klepczyński Photographer

W tym roku w kategorii „Muzyka poważna” Paszport POLITYKI przyznano sopranistce Gabrieli Legun, która od kilku lat odnosi sukcesy na polskich i międzynarodowych scenach operowych. Jest solistką Opery Śląskiej w Bytomiu, ale występuje też w Operze Bałtyckiej, w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej i Operze Wrocławskiej. Śpiewała w berlińskiej Komische Oper, zadebiutowała w brukselskim Théâtre de La Monnaie w spektaklu Krystiana Lady „Nostalgia e Rivoluzione”, będącym pasticcio z oper Verdiego. W październiku 2024 roku zdobyła I nagrodę na V Międzynarodowym Konkursie Wokalistyki Operowej im. A. Didura, otrzymując też większość laurów pozaregulaminowych. W lutym 2025 roku zmierzy się z partią Amelii w „Simonie Boccanegrze” w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej.

To nagroda za zasłużone sukcesy konkursowe i sceniczne, za wzruszenia i emocje ofiarowywane publiczności, za piękny głos, osobowość i poruszające role Micaëli w „Carmen” i Mimi w „La Bohème” – czytamy na stronie „Polityki”. – To zupełnie inne emocje niż na scenie, gdzie śpiewam, ale naprawdę jestem bardzo szczęśliwa i dziękuję za to, że zostałam w ten sposób wyróżniona – mówiła artystka. – Mam nadzieję, że ten paszport da mi dużą motywację do dalszej pracy i że będę mogła dla państwa dalej śpiewać przepięknie… To znaczy: najpiękniej jak potrafię! Paszport wręczyli akordeonista Iwo Jedynecki (laureat z ubiegłego roku) oraz dziennikarka muzyczna „Polityki” Dorota Szwarcman.

Laureaci i laureatki Paszportów POLITYKI © Leszek Zych
Laureaci i laureatki Paszportów POLITYKI © Leszek Zych / Polityka

Gala odbyła się w Studiu ATM w Warszawie. Pełna lista laureatów znajduje się tutaj.

Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w  Teatrze Wielkim w Łodzi

Wernisaż wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” odbył się po I akcie spektaklu „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa w Teatrze Wielkim w Łodzi. Zgromadzoną w foyer publiczność przywitał Maestro Rafał Janiak, zastępca dyrektora ds. artystycznych oraz Piotr Łabanow, dyrektor zarządu ORFEO Fundacji im. Bogusława Kaczyńskiego.  

Bogusław Kaczyński był osobą wyjątkową, o wielkim talencie i erudycji – mówił Piotr Łabanow. – Ja sam mam w rodzinie kilka osób, które gdyby nie on, nigdy by w życiu nie odkryły piękna opery i operetki. Takiej osoby nie było wcześniej i obawiam się, że takiej osoby ciągle nie ma. Bardzo nam go brakuje. Jako Fundacja ORFEO pielęgnujemy pamięć o Panu Bogusławie i jego dokonaniach, dlatego właśnie dzisiaj zapraszamy Państwa na tę wystawę. Ale oprócz tego Fundacja ORFEO organizuje wiele wydarzeń artystycznych dla wielu tysięcy widzów. I jeżeli kochają Państwo operę, serdecznie zapraszam do polubienia naszego portalu www.orfeo.com.pl, prowadzonego przez Tomasza Pasternaka, gdzie można naprawdę wiele się dowiedzieć. Niedługo będziemy uruchamiali video podcasty, żeby kontynuować dzieło Pana Bogusława w dobie mediów elektronicznych.

Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w  Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Autor koncepcji i opracowania wystawy, Krzysztof Korwin-Piotrowski powiedział: Przez kilkanaście lat współpracowałem z Panem Bogusławem Kaczyńskim jako szef artystyczny Gliwickiego Teatru Muzycznego. Przygotowałem kilka wystaw mu poświęconych: w Muzeum Historii Katowic, w Muzeum Południowego Podlasia, a także w Parku Radziwiłłowskim w Białej Podlaskiej, gdzie się urodził. To kolejna odsłona, którą opracowałem razem z Fundacją ORFEO oraz Piotrem Karczewskim, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Panie Profesorze, bardzo dziękujemy!

Salonik Bogusława Kaczyńskiego na wystawie „Świat opery, operetki i baletu” w  Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Salonik Bogusława Kaczyńskiego na wystawie „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Przygotowaliśmy też część multimedialną, ale także scenograficzny kącik – salonik Pana Bogusława Kaczyńskiego. Nie wszyscy wiedzą, że jako dziecko grał na akordeonie, później jako młody człowiek na fortepianie i chciał być wielkim pianistą. Jego ojciec marzył, żeby wygrywał konkursy, łącznie z Chopinowskim. Ale jego kariera potoczyła się kompletnie inaczej. Pan Bogusław stwierdził, że będzie osobą, która zacznie zarażać miłością do opery, operetki, do baletu, także do muzyki klasycznej. I robił to przez całe swoje życie wspaniale. Poświęcił się sztuce.

Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Wielu z Państwa wie doskonale o jego dokonaniach, ale mam nadzieje, że ta wystawa odsłoni pewne inne rzeczy związane z jego karierą i z jego życiem. Serdecznie zapraszamy do oglądania wystawy, która będzie prezentowana przez dwa miesiące w Teatrze Wielkim w Łodzi. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy Dyrekcji Teatru Wielkiego za udostępnienie foyer i dyrektorom: Marcinowi Nałęcz-Niesiołowskiemu oraz Rafałowi Janiakowi.

Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Rafal Janiak zapraszając do oglądania wystawy powiedział: – Cieszymy się, że jest z nami Dyrektor Opery Krakowskiej, Piotr Sułkowski, który prowadzi dzisiejszy spektakl „Zemsty nietoperza”. Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym bardzo ważnym wydarzeniu, które nas czeka w najbliższych tygodniach. Wspólnie z Fundacją ORFEO zapraszamy Państwa na „Koncert z Gwiazdą” z udziałem znakomitej sopranistki Aleksandry Kurzak. Podejrzewam, że część z Państwa ma już bilety. Będzie to naprawdę wielkie wydarzenie.

Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Otwarcie wystawy o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Wystawę o Bogusławie Kaczyńskim „Świat opery, operetki i baletu” w  Teatrze Wielkim w Łodzi można będzie oglądać w foyer Teatru do 17 marca 2025 roku.