REKLAMA

Historia „żywych” nagrań Stefanii Toczyskiej, polskiej królowej operowych piratów

Operowe piractwo to potajemne rejestrowanie spektakli z widowni bądź zza kulis. Trzeba pamiętać, że motywem działania pirata operowego nie jest chęć zysku i nie ma to nic wspólnego z okradaniem artystów z tantiem autorskich. Potajemne nagrywanie jest spowodowane przede wszystkim miłością i uwielbieniem dla talentu. Pirat nagrywa po to, aby unieśmiertelnić moment występu i żeby mógł do niego wracać. W Internecie istnieją grupy dyskusyjne, gdzie miłośnicy śpiewu mogą wymieniać się nagraniami, które nie zostały oficjalnie opublikowane. Dla wielu artystów, którzy nie nagrywali dla wytwórni płytowych, są to jedyne pamiątki. Dzięki operowym fanatykom zostały ocalone od zapomnienia występy Magdy Olivero, Leyly Gencer czy Virginii Zeani.

Piractwo operowe nie ominęło także Polski. Proszę sobie wyobrazić moje zdumienie, kiedy pewnego dnia, przeglądając prywatny katalog takich nagrań zobaczyłem „Bal maskowy Giuseppe Verdiego z Warszawy ze znakomitą Izabelą Kłosińską jako Amelią i wstrząsającą Ulryką Ewy Podleś. Nagrania występów Ewy Podleś bardzo często znajdują się w wielu prywatnych zbiorach pirackich. Bardzo dużo nagrań innych polskich artystów możemy znaleźć w firmach wysyłkowych, np. nagrania Teresy Żylis-Gary, Wiesława Ochmana, Teresy Kubiak czy Ryszarda Karczykowskiego.

Jednak polską królową piratów jest bez wątpienia Stefania Toczyska. Z jej udziałem możemy znaleźć kilkadziesiąt nagrań nieoficjalnych, zarówno audio, jak i video. Niektóre z nich zostały zresztą już oficjalnie wydane, np. firma Gala wypuściła na rynek Giocondę Amilcare Ponchiellego, w której Stefanii Toczyskiej śpiewającej Laurę partnerują Renata Scotto, Luciano Pavarotti i Ferruccio Furlanetto. Dyryguje Bruno Bartoletti, a nagranie pochodzi z 21 września 1979 roku z San Francisco Opera. Po świecie krąży też rejestracja z 16 września. Inne dostępne „Giocondy” z naszą śpiewaczką to np. nagrania z Wiednia z 1985 roku (z Ewą Marton i José Carrerasem, dyryguje Romano Gandolfi), z Metropolitan z 3 lutego 1990 roku, z Gheną Dimitrovą i Alainem Fondary, dyryguje Nello Santi czy z Arena di Verona z 2 sierpnia 1980 roku. 7 sierpnia 1980 roku czyli ponad czterdzieści lat temu, jeden z widzów zarejestrował ten spektakl kamerą video.

Duet Giocondy (Ghena Dimitrova) i Laury (Stefania Toczyska), Arena di Verona, 1980

Księżnej de Bouillon w wykonaniu Stefanii Toczyskiej („Adriana Lecouvreur” Francesco Cilei) możemy posłuchać w rejestracji z Turynu w 1993 roku, z Rainą Kabaivanską i Giorgio Merighim, dyryguje Daniel Oren czy Met z 1994 roku, z Mirellą Freni i Luisem Limą, dyryguje Roberto Abbado. Ten spektakl był zresztą transmitowany również przez naszą radiową Dwójkę.

Toczyskiej w partii Eboli możemy posłuchać w nagraniu z Parmy z 8 stycznia 1982 roku (Dimitrova, Vasile Moldoveanu, Renato Bruson, Boris Christoff, dyryguje Günter Neuhold) lub też w wersji paryskiej z San Francisco z 1986 roku (Neil Shicoff, Pilar Lorengar, Roberto Lloyd, dyryguje John Pritchard).

Najwięcej z udziałem naszej śpiewaczki dostępnych jest „Aid”. Udało mi się namierzyć kilkanaście rejestracji tej opery. Amneris Toczyskiej możemy podziwiać na nagraniach z nowojorskiej Metropolitan z 1988 roku, z udziałem Aprile Millo, Plácida Dominga, Paula Plishki oraz w tej samej obsadzie 7 stycznia 1989. Oboma spektaklami dyryguje James Levine. Krąży spektakl z 1991 roku (z Leonie Mitchell i znanym nam z premiery „Otella” w Warszawie – Lando Bartolinim). 14 października 1989 roku zadebiutowała jako Aida w Metropolitan Opera słynna amerykańska śpiewaczka Alessandra Marc. W spiratowanym nagraniu pod dyrekcją Christiana Badei obok Stefanii Toczyskiej, śpiewali Nicola Martinucci i Juan Pons. Z Deutsche Oper w Berlinie dostępna jest „Aida”, w której obok naszej artystki śpiewali Julia Varady, Luciano Pavarotti, Dietrich Fischer-Dieskau i Matti Salminen, dyr. Daniel Barenboim z marca 1982 roku. Nagranie z Covent Garden pod dyrekcją Zubina Mehty, gdzie obok Toczyskiej, występują Katia Ricciarelli i Luciano Pavarotti to 15 czerwiec 1984 roku. Nakładem wytwórni Companion Classics ukazało się też nagranie „Aidy” z Olgą Romanko i Maurizio Frusonim zarejestrowane w Amsterdamie w Concertgebouw z 1997 roku.

Mirella Freni i Stefania Toczyska w duecie z „Aidy”, Houston 1 października 1987

Chciałbym jeszcze wspomnieć o dwóch niezwykłych spektaklach „Aidy” na wideo. Pierwsze z nich ukazało się nakładem firmy Warner i jest to rejestracja z San Francisco Opera z 15 listopada 1981 roku. Obok Toczyskiej śpiewają Margaret Price, Luciano Pavarotti i Simon Estes, dyryguje Garcia Navarro. Wszyscy protagoniści są wspaniali – Margaret Price jest wyjątkową Aidą. Luciano Pavarotti jest może trochę statyczny, ale śpiewa znakomicie. A Stefania Toczyska? Oprócz niesamowitego, na początku dumnego, później rozpaczliwego śpiewu, w postaci Amneris prezentuje fantastyczne aktorstwo. Gdy artyści wychodzą do ukłonów, Stefanii Toczyskiej zostaje wręczony bukiet białych i czerwonych róż. Rejestracja ukazała się także na CD (Warner Music), natomiast prawdziwą sensacją jest pochodzące z tego samego czasu i miejsca nagranie, wydane niestety tylko na czarnych płytach przez HRE, gdzie zamiast Margaret Price śpiewa… Leontyne Price! 

Inną wspaniałą, niestety nie wydaną oficjalnie rejestracją „Aidy”, jest spektakl z 14 października 1987 roku. Było to uroczyste otwarcie nowego gmachu opery w Houston, gdzie Aidę śpiewa Mirella Freni, a Radamesem jest Plácido Domingo. Ten spektakl jest bardziej nowoczesny, nie ma tak wielkiego przepychu tradycyjnej dekoracji, jak w poprzednim w nagraniu z San Francisco. Dla mnie jest nawet jeszcze piękniejszy – kolorowa, trochę „umowna”, doskonała scenografia, no i wspaniały aktorsko i wokalnie Domingo. Z Houston pochodzi także nagranie z 1985 rokugdzie śpiewają Aprile Millo i Gianfranco Cecchele. Istnieje na video jeszcze inna rejestracja „Aidy” z Millo, Giuseppe Giacominim, Silvano Carrolim, pod dyrekcją Andara Licaty, z 1992 roku z Term Karakalli.

Stefania Toczyska i Alfredo Kraus w duecie „Ah! Mio bene… Fia vero lasciarti” z „Faworyty”

Inne nieoficjalnie zarejestrowane partie verdiowskie Stefanii Toczyskiej to Ulryka w „Balu maskowym”: Met 17 października 1991 roku z Deborah Voigt, Peterem Dvorskym, Juanem Ponsem oraz Chicago z 1992 roku z Sharon Sweet, Kristjanem Johannssonem i Vladimirem Chernovem.

Jest wiele nieoficjalnych partii Azuceny, np. spektakle z Monachium, 9 czerwca 1980 roku, Houston z 1980 roku, Covent Garden 18 lipca 1983 roku, z udziałem Katii Ricciarelli i Jose Carraresa. Ta sama obsada pod dyrekcją Sir Colina Davisa zarejestrowała wcześniej studyjnego „Trubadura” dla firmy Philips. Są jeszcze nagrania z Covent Garden z 1986 roku, z Waszyngtonu, z 31 października 1986 rok, Wiednia z 8 stycznia 1988 oraz Wiedeń z 20 stycznia 1995 roku. Jest Preziosilla z „Mocy przeznaczenia”, której możemy posłuchać w rejestracji z Monachium z 1979 roku czy Wiednia z 1980 roku.

Stefania Toczyska występowała też w rzadziej grywanych operach Donizettiego, np. wspaniałym „Belizariuszu”. Istnieje nagranie z Marą Zampieri, Vincenzo Terranovą i Renato Brusonem z Buenos Aires z 1981 roku, dyr. Gianfranco Masini. Występowała jako Królowa Elżbieta w „Marii Stuardzie”, mamy nagranie z Triestu z 17 grudnia 1982 roku i „Robercie Devereux” z San Francisco 26 października 1979 roku. W tej realizacji partię Elżbiety kreowała Montserrat Caballé. Jest nagranie „Anny Boleny” z Chicago z 30 października 1985, z udziałem Joan Sutherland. To samo przedstawienie powtórzono i „nagrano” także dwa lata później. Jest również rejestracja video tej opery z Bregencji z 1986 roku, z Katią Ricciarelli, Francisco Araizą i Jewgienijem Niestierienko.

Gaetano Donizetti, „Maria Stuarda”, scena konfrontacji królowych, Eliane Coelho (Maria Stuarda) i Stefania Toczyska (Elisabetta), Wiedeń, 20 października 1993, dyryguje Jan Latham-Konig

Istnieją pirackie nagranie „Normy” z Pittsburga z 1985 roku, z Rosalind Plowright i „Beatrice di Tenda” Vincenza Belliniego, z Marianą Nicolesco, z Monte Carlo z 1987 roku. Mamy żywą „Faworytę” w nagraniach z Parmy 24 kwietnia 1982 roku, z udziałem Alfreda Krausa, a zapis spektaklu z 1991 roku z Bilbao, również z Krausem, jest dostępny na video.

Z oper francuskich możemy podziwiać naszą artystkę w „Don Kichocie” Julesa Masseneta z Tuluzy z 16 czerwca 1992 roku i „Hamlecie” Ambroise’a Thomasa z Monte Carlo z 28 stycznia 1993 roku. Możemy także obejrzeć „Carmen” na video z Orange z 18 lipca 1984 roku, gdzie partnerują jej José Carreras, Barbara Hendricks i José van Dam.

W repertuarze rosyjskim możemy posłuchać Stefanii Toczyskiej w „Chowańczyźnie” Modesta Musorgskiego. Znalazłem dwa nagrania: Carnegie Hall 1981 oraz Metropolitan, 1988, z udziałem Wiesława Ochmana. Są dwie Maryny w „Borysie Godunowie”, dwa nagrania z Metropolitan Opera pochodzą z 1990 roku. W „Wojnie i pokoju” Sergiusza Prokofiewa z Paryża, Salle Pleyel, 7 grudnia 1986 roku, Toczyska wystąpiła u boku Galiny Wiśniewskiej, Nicolaia Geddy i Wiesława Ochmana. Dyrygował Mścisław Rostropowicz. Z repertuaru czeskiego wiem tylko o istnieniu „Rusałki” z Metropolitan Opera z 1993 roku.

Z pewnością nie wymieniłem wszystkich istniejących „żywych” nagrań Stefanii Toczyskiej. Mam nadzieję, że jest ich dużo więcej. I jestem pewien, że prędzej czy później objawią się także inne piraty wspaniałej mezzosopranistki. Niestety nigdzie nie natrafiłem na pirackie nagrania śpiewaczki pochodzące z Polski, ale mam nadzieję, że i one kiedyś wypłyną.

Polscy artyści na świecie: Agnieszka Rehlis jako Amneris w Neapolu i Savonlinnie

Agnieszka Rehlis zaśpiewa w Neapolu podczas trzech spektakli „Aidy” Giuseppe Verdiego: 17, 20 i 23 lutego. Partnerować będą jej: Ludmiła Monastyrska jako Aida, Stefano La Colla jako Radames i Franco Vassallo jako Amonasro. Spektakl w reżyserii Maura Bologniniego poprowadzi muzycznie Micheangelo Mazza. Występ w partii Amneris będzie debiutem Rehlis na deskach tego słynnego teatru. W Teatrze San Carlo „Aida” pokazana zostanie siedem razy. W innej obsadzie udział wezmą Anna Netrebko, Yusif Eyvazov oraz Ekaterina Gubanova jako Amneris.

Rehlis wykona też partię Amneris podczas Savonlinna Opera Festival w Finlandii. Towarzyszyć jej będą Gaston Rivero jako Radames, Adina Aaron jako Aida oraz Tommi Hakala jako Amonasro. Spektakl w reżyserii Philippa Himmelmanna poprowadzi Ville Matvejeff. Polska artystka zaśpiewa tam pięciokrotnie: 1, 4, 6, 18 i 22 lipca.

Jak Jan Sebastian Bach wyśpiewał w kantacie miłość do kawy

0

Od dawna znamy cudowne właściwości kawy, takie jak wspomaganie odchudzania czy zawartość zbawiennych antyoksydantów, jednak wśród niektórych osób nie cieszy się ona dobrą reputacją ze względu na to, że może niekorzystnie wpływać na zdrowie ludzi z chorobami krążenia i z podwyższonym ciśnieniem, a jej ciemny kolor łatwo przebarwia szkliwo zębów. Ale i tak większość z nas kocha kawę.

Ten wspaniały napój przywędrował do nas z etiopskiej prowincji Koffa. Stąd też wzięła się jego nazwa. To tam rosną na polach wiecznie zielone drzewa kawowca. Posiadają one czerwone owoce, których nasiona są wykorzystywane do przygotowania parzonego napoju. Rytuał picia kawy rozpoczął się w XVI wieku w Stambule – tam też powstała pierwsza kawiarnia. Początkowo kawa uważana była za napój szatana, ale kiedy papież Klemens VIII zdementował te plotki, ludzie już bez oporu delektowali się małą czarną. Cieszyła się ogromną popularnością wśród osób w różnym wieku. Król Francji Ludwik XV założył nawet małą plantację na terenie pałacu wersalskiego i sam zajmował się zbieraniem ziaren, wypalaniem ich i mieleniem.

Z kolei francuski powieściopisarz Honoriusz Balzak podobno wypijał aż 50 filiżanek dziennie, tak samo jak Wolter – francuski filozof, który dodatkowo twierdził, że to właśnie jej zawdzięcza swoje pomysły i inspiracje. Feliks Mendelssohn-Bartholdy, Robert Schumann, Johannes Brahms, Arnold Schoenberg i wielu innych twórców również zaczynało dzień od kawy. Natomiast u Ludwiga van Beethovena wiązało się to z pewnym dziwactwem, ponieważ pił kawę wyłącznie przez siebie zaparzoną i używał do tego celu dokładnie 60 ziaren.

Jan Sebastian Bach także był wielkim miłośnikiem kawy. Napisał nawet świecką kantatę „Schweigt stille, plaudert nicht” do libretta Christiana Friedricha Henriciego, nazywaną też „Kantatą o kawie”. Przyznaje się w niej publicznie, że jeśli nie wypije codziennie trzech filiżanek smolistej substancji, staje się nie do życia.

Kantata o kawie © Bogumił Gudalewski

Kilka lat temu Białostocki Teatr Lalek wystawił „Kantatę o kawie” Bacha w formie spektaklu marionetkowego, w którym przedstawione zostały trzy postacie: Schlendrian – ojciec, jego uzależniona od kawy córka Liesgen i Narrator. Schlendrian bezskutecznie walczy z nałogiem córki, która tak śpiewa:

Oj, jak smaczna kawa słodka.
Niż całusów tysiąc milsza,
Niż muszkatołowe wino.

Kawę, kawę muszę ja pić,
A kto chce mnie czym pokrzepić,
Niech kawy naleje jeno!

Premiera odbyła się 28 sierpnia 2014 roku w Pałacu Branickich. Specjalnie na tę okazję ustawiono Scenę Marionetkową, którą teatr otrzymał od jednego ze szwedzkich teatrów. Dzięki temu twórcy uzyskali klimat naturalnej przestrzeni barokowego pałacu. Spektakl został przygotowany pod kierownictwem muzycznym Marka Kulikowskiego, który grał na klawesynie. Pełne humoru przedstawienie w reżyserii Ukrainki Tatiany Logoidy cieszyło się dużym powodzeniem publiczności.

Posłuchajmy na koniec „Kantaty o kawie” Jana Sebastiana Bacha w interpretacji Amsterdam Baroque Orchestra and Choir. Występują soliści: Schlendrian – Klaus Mertens (bas), Liesgen – Anne Grimm (sopran), Narrator – Lothar Odinus (tenor). Dyryguje Ton Koopman.

Scena Młodych: Magdalena Urbanowicz jako Kornelia w Operze w Pizie

Nowa produkcja „Juliusza Cezara” Georga Friedricha Händla, w reżyserii Marca Mazzoniego i pod dyrekcją Carla Ipaty, zostanie pokazana w Pizie dwukrotnie: 25 i 27 lutego. Wraz z Urbanowicz wystąpią m.in.: Marco Bussi (rola tytułowa), Silvia Della Benetta (Kleopatra) oraz Sonia Prina (Ptolemeusz).

Magdalena Urbanowicz po ukończeniu studiów na Akademii Muzycznej im. St. Moniuszki w Gdańsku, wyjechała doskonalić swoje umiejętności do Florencji. Ukończyła tam Państwowe Muzyczne Konserwatorium im. L. Cherubiniego, na kierunkach: śpiew renesansowy i barokowy oraz wokalna muzyka kameralna. Na włoskich scenach występowała m. in.: jako Trzecia Dama w „Czarodziejskim flecie” Wolfganga Amadeusza Mozarta w Teatro Maggio Musicale Fiorentino, Leonia w „La gita in campagnia” Maria Peragalla, Magdalena w „Rigoletcie” Giuseppe Verdiego w Spoleto oraz Suzuki w „Madamie Butterfly” Giacoma Pucciniego w Spoleto i Perugii.

Recital Anne Sofie von Otter, Iana Bostridge’a i pierwsze współczesne wznowienie pasticcia „Siface” na festiwalu Opera Rara

Od 12 do 28 lutego melomani z Polski i zagranicy będą uczestniczyć w festiwalu Opera Rara w Krakowie. To z pewnością długo wyczekiwana chwila dla stałych odbiorców tego wydarzenia, które w ubiegłym roku z powodu pandemii zostało zrealizowane w formule cyfrowej (na platformie Play Kraków). Tegoroczne koncerty i spektakle odbędą się w kilku miejscach: Filharmonii Krakowskiej, Teatrze im. Juliusza Słowackiego, Cricotece i Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK.

Warto wybrać się 12 lutego o godz. 18.00 na recital wybitnej szwedzkiej śpiewaczki operowej Anne Sofie von Otter, laureatki 4 nagród Grammy. Jej godna podziwu wszechstronność sprawia, że artystka kreuje przekonująco postacie z oper Monteverdiego i Händla, a równocześnie porywa jako zmysłowa Carmen, bawi talentem aktorskim w operetkach Offenbacha i zachwyca interpretacją piosenek Brela czy Piaf. W Filharmonii Krakowskiej zaśpiewa francuskie pieśni Debussy’ego i Faurégo oraz utwory Ferrégo – poety, kompozytora, piosenkarza i anarchisty. Artystce towarzyszyć będzie troje instrumentalistów: pianista Bengt Forsberg, altowiolistka Vicki Powell i gitarzysta Fabian Fredriksson.

14 lutego o godz. 19.00 w Sukiennicach francuska sopranistka Sandrine Piau zaśpiewa arie trzech postaci z „Wesela Figara”: młodego Cherubina, dojrzałej Hrabiny i jej służącej Zuzanny, a także Giunii z „Lucia Silli”. Towarzyszyć jej będzie Capella Cracoviensis (dyr. Alessandro Moccia), która wykona również Symfonię Linzką Mozarta. Piau jest uznawana za wybitną interpretatorkę muzyki okresu baroku i klasycyzmu. Współpracowała z tak znanymi dyrygentami jak: McCreesh, Biondi czy Minkowski. W swoim dorobku ma wiele nagrań płytowych. 

The Golden Dragon © Bartek Barczyk

Dla miłośników współczesnej opery przygotowano wznowienie opery „The Golden Dragon” Pétera Eötvösa 18, 20 i 22 lutego o godz. 19.30 w MOCAKU-u. Węgierski kompozytor zainteresował się sztuką Rolanda Schimmelpfenniga, która opowiada o życiu dalekowschodnich emigrantów w Europie. Reżyserka Karolina Sofulak zastosowała formę tragifarsy, aby zastanowić się nad granicami ludzkiej godności. Śpiewakom (Aleksandra Żakiewicz, Natalia Kawałek, Bartosz Gorzkowski, Karol Kozłowski, Łukasz Klimczak) będzie towarzyszyć Spółdzielnia Muzyczna, a całość poprowadzi Mieczysław Unger.

17 lutego o 18.00 i 19 lutego o godz. 11.00 w Filharmonii Krakowskiej wystąpi brytyjski zespół śpiewaków I Fagiolini, założony i prowadzony przez Roberta Hollingwortha, wykonujący utwory okresu renesansu, wczesnego baroku i współczesności. W programie „Au naturel”, nawiązują do cyklu obrazów Pietera Bruegla „Pory roku”. Zaśpiewają utwory Janequina, Monteverdiego, Debussy’ego i Brittenza, które łączy temat zmian w przyrodzie, zespolonych z rytmem ludzkiego życia. 

Na 20 i 21 lutego o godz. 19.00 w Teatrze im. Juliusza Słowackiego zaplanowano pierwsze współczesne wznowienie opery „Siface” w interpretacji Capelli Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa. W rolę główną wcieli się Kangmin Justin Kim. Zaśpiewają również sopraniści Bruno de Sà i Maayan Lich, a także Marcjanna Myrlak, Krystian Krzeszowiak i Jake Arditti. Organizatorzy tłumaczą: „To pasticcio, czyli utwór, który przyrządzało się z gotowej już muzyki różnych kompozytorów. Do arii z różnych oper dopisywano nowe teksty. Niekiedy pozostawiano je nawet nietknięte, jeśli tylko wyrażały ogólną, pasującą do różnych kontekstów, emocję. Z nich powstawał efektowny kolaż. Libretto o królu Numidii Syfaksie doczekało się licznych opracowań, od Francesco Feo w 1723 roku do Baldassare Galuppiego w 1762 roku. Wersję, którą usłyszymy, skompilował Giuseppe Sellitto na potrzeby neapolitańskiego Teatro San Bartolomeo w 1734 roku, łącząc recytatywami arie Vinciego, Porpory, Giacomellego czy Hassego”. 

25 lutego o godz. 18.00 w Cricotece wybitny niemiecki baryton Thomas E. Bauer z pianistą Donaldem Sulzenem zinterpretują polemiczny wobec „Podróży zimowej” Schuberta cykl pieśni Schumanna „Dichterliebe”. Organizatorzy festiwalu przekonują: „O ile u Schuberta bohater kończy swą wędrówkę zasłuchany w melodię wygrywaną przez starego lirnika, o tyle u Schumanna wybrzmiewa na finał wezwanie do zamknięcia w trumnie wszystkich pieśni, marzeń, sentymentów i pogrzebanie ich głęboko w wodzie”. 

Słynna „Podróż zimowa” Schuberta zaistnieje na festiwalu Opera Rara w dwóch różnych wersjach. Pierwszą będzie spektakl w reżyserii Cezarego Tomaszewskiego zaprezentowany w Cricotece, 24, 26 i 27 lutego o godz. 18.00. W przedstawieniu Tomaszewskiego postać bohatera zostanie podzielona między śpiewaczki, tancerzy i aktorkę. Wystąpią: Mateusz Zubik, Kamil Kruk, Antonina Ruda, Michalina Bienkiewicz, Katarzyna Brajner, Magdalena Łukawska, Małgorzata Biela, Sebastian Szumski, Piotr Szewczyk, Przemysław Józef Bałka. Jak zapewniają organizatorzy „Ma to być polemika z romantyczną wizją emocjonalności, kobieca odpowiedź na męskocentryczną perspektywę opowieści snutej przez Schubertowskiego wędrowca”. Drugą interpretację, tym razem w klasycznej formie, zaprezentuje angielski tenor Ian Bostridge. Akompaniować mu będzie pianistka Saskia Giorgini, laureatka Międzynarodowego Konkursu Mozartowskiego (Internationaler Mozartwettbewerb) w Salzburgu. Artyści wystąpią w Filharmonii Krakowskiej 28 lutego o godz. 19.00. Co ciekawe, śpiewak jest autorem książki, wydanej w Polsce pod tytułem „Podróż zimowa Schuberta. Anatomia obsesji”, która stanowi głęboką analizę dzieła od strony muzycznej, historycznej i społecznej.

Cyrulik z Janiakiem, Gongiem i sobowtórem Trumpa w Operze Bałtyckiej

Mam szczególny sentyment do „Cyrulika sewilskiego” Gioacchina Rossiniego między innymi dlatego, że 20 lat temu realizowaliśmy to arcydzieło opery komicznej w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Spektakl błyskotliwie wyreżyserował wtedy Jacek Chmielnik, a w partii Hrabiego Almavivy debiutował Krystian Adam Krzeszowiak, obecnie jednen z najbardziej pożądanych tenorów w Europie, zwłaszcza w repertuarze barokowym i Mozartowskim. Wtedy daliśmy szansę studentowi Akademii Muzycznej we Wrocławiu, a dzisiaj artysta ma już w dorobku występy w La Scali, Covent Garden, Carnegie Hall w Nowym Jorku czy Opéra-Comique w Paryżu.

Natomiast 30 stycznia 2022 roku w Operze Bałtyckiej w Gdańsku w partii Almavivy podziwiałem Lianghua Gonga. Śpiewa lekko, a równocześnie dzięki dobrej technice jego pięknie brzmiący głos jest bez problemu słyszalny na całej widowni. Ma do tego talent komediowy i urok sceniczny, co w takim repertuarze jest bezcenne. Pochodzący z Chin Gong od 10 lat pracuje w Operze w Bielefeld. Śpiewał też w Greckiej Operze Narodowej i Musikverein Graz, miał koncert solowy z Berliner Symphoniker. Otrzymał pierwszą nagrodę na wiedeńskim International Singing Competition Klassik-Mania (2010). Warto zwrócić na niego uwagę i częściej zapraszać go do Polski.

Po raz pierwszy dyrygował w Operze Bałtyckiej Rafał Janiak, o którym niektórzy dyrektorzy oper mówią, że jest filharmoniczny. Janiak rzeczywiście jest często zapraszany do prowadzenia orkiestr filharmonicznych, co raczej przemawia na jego korzyść i buduje mu wspaniale karierę. W grudniu 2021 roku słyszałem jego znakomitą interpretację I Koncertu fortepianowego b-moll Piotra Czajkowskiego z pełnym temperamentu pianistą Lukasem Geniušasem. Jeszcze bardziej zachwyciło mnie wykonanie II Symfonii „Wigilijnej” Krzysztofa Pendereckiego. Już dawno nie słyszałem tak znakomicie grającej orkiestry Filharmonii Krakowskiej, jak pod jego batutą. Kilka miesięcy temu Janiak prowadził również prestiżowy koncert w Filharmonii Łódzkiej z okazji 60-lecia pracy twórczej Zygmunta Krauzego. Młody dyrygent współpracuje też ściśle m.in. z Polską Filharmonią Kameralną Sopot i Filharmonią Podkarpacką. Realizował jako kierownik muzyczny udane premiery w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w koprodukcji z Uniwersytetem Muzycznym Fryderyka Chopina. W Teatrze Wielkim w Łodzi odniósł ogromny sukces, dyrygując własną operą „Człowiek z Manufaktury”, ale również „Baronem cygańskim” Johanna Straussa i wyjątkowo trudnym dziełem czyli „Turandot” Giacoma Pucciniego.

Rafał Janiak  ©  Anita Wąsik-Płocińska

Janiak ma doskonałą pamięć, jest bystry i ma celne uwagi, pokazuje precyzyjnie wejścia śpiewakom i sekcjom instrumentów. Orkiestra Opery Bałtyckiej pod jego batutą grała z energią i temperamentem, choć instrumentom dętym zdarzyło się kilka drobnych wpadek, między innymi w słynnej uwerturze. Nie wydaje mi się jednak, aby to była wina dyrygenta, raczej mniejszej czujności lub braku precyzji u niektórych instrumentalistów, co pewnie można i trzeba poprawić. Pięknie natomiast brzmiała sekcja instrumentów smyczkowych, co dawało ogromną radość z odbioru spektaklu. Janiak wniósł dynamizm, więc nie było żadnego wrażenia, że uczestniczę w odgrzewanym przedstawieniu.

Premiera gdańskiej inscenizacji Pawła Szkotaka odbyła się 16 listopada 2018 roku, ale jest w tym przedstawieniu nadal świeżość, a publiczność bawi się chwilami jak na dobrze skrojonej farsie. Szkotak – jako inteligentny i bardzo doświadczony reżyser, a także psycholog – potrafi jak mało kto wydobyć z tekstu rozmaite niuanse, a także budować sytuacje „pomiędzy słowami”. Dzięki temu widz ma poczucie, że uczestniczy w spektaklu rzeczywiście wyreżyserowanym. W operze na całym świecie zdarza się dość często, że śpiewacy wędrują po scenie „od ściany do ściany” i brakuje w działaniach konsekwencji. Natomiast w gdańskim spektaklu Pawła Szkotaka wszystko jest bardzo dobrze przemyślane i konsekwentnie zrealizowane. Zaprosił go do współpracy dyrektor Opery Bałtyckiej Romuald Wicza-Pokojski, również reżyser, któremu bliski jest zarówno teatr dramatyczny, jak i alternatywny, nastawiony też na eksperyment.

Szkotak przeniósł akcję „Cyrulika sewilskiego” z Hiszpanii do Nowego Meksyku, gdzie jesteśmy świadkami występów “mariachi” i pląsania pięknych dziewcząt w błyszczących obcisłych sukienkach. Don Bartolo (świetny wokalnie i aktorsko Robert Gierlach) jest tutaj sobowtórem Donalda Trumpa. Publiczność dostaje ataków śmiechu na jego widok, a także z powodu dziwacznych i głupawych zachowań. W jednej ze scen Bartolo ubrany w biały krótki szlafrok, w białych skarpetkach kładzie się na plastikowym łóżku plażowym, zakłada czarne okulary i opala się przy lampie kwarcowej. Podczas drzemki woła kilkakrotnie przez sen swoją żonę: Melanie, Melanie… W tym spektaklu jest wiele gagów, a zmiana dekoracji została również wykorzystana przez reżysera do zabawy. Panowie „techniczni” wędrują przez widownię ze zwiniętymi wykładzinami albo z wysoką sztuczną palmą, którą stawiają na środku, przed orkiestrą, po czym wynoszą ją po chwili, a wszystko odbywa się w slapstickowej konwencji niemego kina.

W tle widzimy kiczowate, migające reklamy neonowe. Posiadłość Bartola została symbolicznie zaznaczona konstrukcją fragmentu białego domu z wysokimi schodami i oszklonymi drzwiami na górze. Nie przekonały mnie jednak niektóre kostiumy wymyślone przez Annę Chadaj. Na przykład nietrafiony był „strój” Figara czyli czerwone dresowe gacie z białymi lampasami. Krzykliwość ubrań nie była dopasowana do dekoracji i w rezultacie oczy bolały od tych wszystkich kolorów, w powiązaniu z migającymi agresywnymi reklamami.

Bardzo dobrze wpasowali się w konwencję lekkiej zabawy z przymrużeniem oka wszyscy śpiewacy. Przekonała mnie jako Rozyna Aleksandra Borkiewicz z Teatru Wielkiego w Łodzi, która miała w sobie dziewczęcy wdzięk i wyśpiewała wszystkie koloratury, choć jej głos w pierwszej arii nie brzmiał tak pięknie, jak bym oczekiwał. Dobry postaciowo i wokalnie był też Piotr Nowacki jako Don Basilio, który wspaniale zaśpiewał słynną, nadzwyczaj aktualną arię o plotce „La calunnia”. Znakomicie spisał się Łukasz Motkowicz jako Figaro – stworzył pełnokrwistą postać sympatycznego cwaniaczka, a cavatina Figara „Largo al factotum” była wykonana w sposób mistrzowski.

Reasumując, polecam Państwu to przedstawienie zarówno od strony muzycznej, jak i teatralnej. Kolejne spektakle zaplanowane są na maj 2022 roku, również pod dyrekcją Rafała Janiaka.

Wystawa najnowszych prac Jarosława Modzelewskiego w Galerii Opera

W pracach artysty widzimy najczęściej pejzaże oraz martwą naturę. Obrazy przedstawiają przeważnie sceny zaczerpnięte z codzienności. Podejmowane są również wątki historyczne, literackie czy też polityczne na różnych etapach twórczości artysty. Modzelewski podchodzi do poruszanych tematów umownie, nie przekraczając jednak granicy realizmu, a jednocześnie daleki jest od awangardowej prowokacji.

Podczas wystawy zaprezentowane zostaną najnowsze prace artysty, których tematem przewodnim  są wspomnienia, powrót do początku twórczości czy nawet do okresu dzieciństwa. Sytuacje z przeszłości, które są cenne i kształtujące człowieka. Wśród wystawionych dzieł zobaczymy: Plac Narutowicza, Z babcią czy też Warszawa na cegłach, przytrzaśnięte palce.

To była historia, która się zdarzyła u mojego kolegi ze szkoły, który mieszkał w takim malutkim domku za naszym osiedlem. Tam się zaczynały wioski i pola i właśnie u niego na podwórku stała taka Warszawa na cegłach. Bawiliśmy się w tym samochodzie. Ja trzymałem rękę na futrynie i oni zatrzasnęli drzwi a ja wrzasnąłem i zacząłem wyć, że ta ręka jest uwięziona, ale niestety oni myśleli, że ja żartuję i to dość długo trwało i to było też straszne przeżycie – Jarosław Modzelewski w rozmowie z Marcinem Fediszem, kuratorem wystawy.

Instalacja wystawy Jarosława Modzelewskiego © materiały prasowe Galerii Opera

Jarosław Modzelewski, malarz, pedagog, współzałożyciel słynnego „kolektywu” artystycznego Gruppa, powołanego do życia do życia w pierwszą rocznicę stanu wojennego, a oficjalnie pogrzebanego dziesięć lat później w warszawskiej Zachęcie. Współwydawca pisma „Oj dobrze już” (1984–1988). Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1975–1980 pod kierunkiem prof. Stefana Gierowskiego, wielkiego artysty współczesnej malarskiej awangardy. Prace artysty znajdują się w zbiorach, m.in.: Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie i Poznaniu, Narodowej Galerii Sztuki Zachęta, Muzeum Sztuki w Łodzi oraz w kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą.

Wystawa jest czynna dla publiczności od 27.01.2022 do 17.04.2022, wtorek–niedziela w godzinach 12.00–18.00.

Galeria „Opera” to wspólny projekt Teatru Wielkiego – Opery Narodowej i Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jest jedyną w Europie galerią sztuki, która ma swoją przestrzeń wystawienniczą w gmachu opery. Od początku jej powstania odbyło się ponad 30 wystaw. W 2022 roku Galeria „Opera” obchodzi swoje 10-lecie.

Koncert e-moll, nagrany podczas finału XVIII Konkursu Chopinowskiego w wykonaniu Bruce’a Liu, już na płycie

W sklepie internetowym NIFC oraz w kasach Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie można już kupić nową płytę Bruce’a Liu, zwycięzcy XVIII Konkursu Chopinowskiego. Oprócz Koncertu fortepianowego e-moll op. 11 znalazły się na niej interpretacje Ballady F-dur op. 38, Ronda a’ la Mazur op. 5 oraz Sonaty b-moll op. 35. Pianiście towarzyszy orkiestra Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Andrzeja Boreyki. Wraz z albumem Deutsche Grammophon, który ukazał się w listopadzie ubiegłego roku, płyta jest niezwykłym, kompletnym dokumentem triumfalnej drogi Bruce’a Liu po zwycięstwo w tym najważniejszym konkursie pianistycznym na świecie.

W nagraniu dla ORFEO.TV, w katowickim NOSPR, artysta powiedział: „Zwykle, kiedy myślimy o muzyce Chopina, kojarzymy ją z jego cierpieniem, nostalgią i tęsknotą za krajem. Kiedy gram – może dlatego, że jestem całkiem radosnym człowiekiem, wesołym cały czas – staram się przekazać także radość w jego muzyce”. Zapytany o porównanie go do aktora i mistrza sztuk walki Bruce’a Lee stwierdził, że to dobry pomysł. „Tak sądzę. Szczególnie dlatego, że mój sposób gry jest podobny do niego. On oczywiście nie grał na fortepianie, ale ja wkładam bardzo dużo energii w moją grę. Myślę, że dzięki niemu mogę być bardziej sławny” – skomentował Liu.

Materiały prasowe NIFC

Bruce Liu został nagrodzony Złotym Medalem w ubiegłorocznym XVIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Urodził się 8 maja 1997 r. w Paryżu. Ukończył Konserwatorium Muzyczne w Montrealu w klasie Richarda Raymonda. Obecnie kontynuuje naukę u słynnego wietnamskiego pianisty Dang Thai Sona, który był zwycięzcą X Konkursu Chopinowskiego w 1980 roku.

Które polskie gwiazdy opery mają najwięcej obserwujących na Instagramie? Oto nasz Top 10

0

Na pierwszym miejscu rankingu znalazł się Jan Jakub Orliński z 121 tysiącami obserwujących. Warto zaznaczyć, że profil kontratenora obserwują nie tylko fani z Polski, ale także użytkownicy z całego świata. Śpiewak umiejętnie wykorzystuje wszystkie swoje atuty, od break dance’u po koloratury. Zdecydowanie ze wszystkich polskich gwiazd najlepiej czuje media społecznościowe i bardzo konsekwentnie je prowadzi.





Na drugim miejscu plasuje się tenor Piotr Beczała z prawie 47 tysiącami obserwujących, a zaraz za nim sopranistka Aleksandra Kurzak z 26 tysiącami. Na ich profilach możemy znaleźć zarówno zdjęcia i wideo z ich występów, jak i z życia prywatnego. Piotr Beczała często pokazuje polskie pejzaże i ciasta, które wypieka. Jest też zapalonym grzybiarzem. U Aleksandry Kurzak możemy podejrzeć jak wygląda jej życie rodzinne z tenorem Robertem Alagną i córką Maleną.





Na czwartym miejscu, z ponad 10 tysiącami obserwujących uplasowała się Małgorzata Walewska. Mezzosopranistka unika jednak prezentowania życia rodzinnego i koncentruje się na relacjach zawodowych. Umiejętnie wykorzystuje rolki, które mają setki tysięcy wyświetleń. W komentarzach jest ceniona za dystans do siebie i poczucie humoru. Piąte miejsce należy do kontratenora Michała Sławeckiego, który postuje dużo i na każdy temat. Z ostatnich relacji dowiadujemy się, że… został właścicielem psa o nietypowym imieniu Pan Maj.

Top 10 Instagram

Jan Jakub Orliński – 121k

Piotr Beczała – 46.7k

Aleksandra Kurzak – 25.9k

Małgorzata Walewska – 10.4k

Michał Sławecki – 9,9k

Adriana Ferfecka – 5,5k

Szymon Komasa – 4,3k

Arnold Rutkowski – 4,1k

Artur Ruciński – 3,4k

Hubert Zapiór – 2,7k

Tadeusz Kozłowski otrzymał tytuł Honorowego Pierwszego Dyrygenta Teatru Wielkiego w Łodzi

Maestro Tadeusz Kozłowski, obchodzący w tym roku 50-lecie pracy artystycznej, przyjął zaproszenie dyrekcji Teatru Wielkiego w Łodzi do objęcia tytułu Honorowego Pierwszego Dyrygenta tej sceny. Zrealizował muzycznie w TWŁ ponad 70 premier, w tym prapremiery polskie takich oper, jak: „Echnaton” Glassa, „Dialogi karmelitanek” Poulenca, „Adriana Lecouvreur” Cilei, „Kandyd” Bernsteina, „Mefistofeles” Boita. W 1985 roku z zespołem łódzkiego teatru i takimi gwiazdami jak Maria Chiara, Fiorenza Cossotto, Nunzio Todisco i Ivo Vinco zainaugurował działalność odrestaurowanego Teatro Vittorio Emanuele w Messynie. Był również kilkakrotnie dyrektorem artystycznym łódzkiej opery (1981-1987, 1998-2000, 2004-2005). Od 2005 roku pełnił funkcję pierwszego dyrygenta Teatru Wielkiego w Łodzi, a następnie był tam dyrektorem muzycznym (2008-2011). Za dyrekcji Krzysztofa Marciniaka zrealizował muzycznie wydarzenie roku w Polsce: prapremierę polską „Tramwaju zwanego pożądaniem” Previna, uhonorowaną trzema Teatralnymi Nagrodami Muzycznymi im. Jana Kiepury (spektakl roku, najlepszy dyrygent – Tadeusz Kozłowski, najlepsza śpiewaczka – Joanna Woś).

Tadeusz Kozłowski ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie w klasie dyrygentury symfoniczno-operowej prof. Bogusława Madeya. W latach 1987-92 był pierwszym dyrygentem Macedońskiej Opery Narodowej i Macedońskiej Filharmonii Narodowej w Skopje, prowadził też spektakle w Chorwackiej Operze Narodowej w Zagrzebiu.

W latach 1996-98 był dyrektorem artystycznym Teatru Muzycznego w Łodzi. W latach 2001-2002 był dyrektorem artystycznym Opery i Operetki w Krakowie. W latach 2009-2011 był dyrektorem muzycznym Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. W latach 2014-2016 był dyrektorem muzycznym Opery Bałtyckiej w Gdańsku. W 2013 roku minister kultury przyznał mu odznakę „Zasłużony dla kultury polskiej”. Za realizację polskiej prapremiery „Portretu” Weinberga w Teatrze Wielkim w Poznaniu otrzymał od Fundacji im. Jana Kiepury nagrodę dla najlepszego polskiego dyrygenta operowego.