REKLAMA

Od piekieł emocji do nieba miłości. Aleksandra Kurzak, Roberto Alagna i Bassem Akiki w Koncercie Noworocznym

Koncerty Noworoczne Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury w Warszawie na stale wpisały się w krajobraz kulturalny Warszawy. Są pierwszym wydarzeniem artystycznym, które rozpoczyna karnawałową część sezonu, zawsze 1 stycznia i tradycyjnie w gościnnych progach Filharmonii Narodowej. Ten projekt bezpośrednio nawiązuje do słynnych koncertów Filharmoników Wiedeńskich, bez których trudno wyobrazić sobie powitanie Nowego Roku, są one transmitowane na cały świat. Ale prezentowane są tylko utwory instrumentalne. Tylko raz pojawiła się śpiewaczka operowa, była nią Kathleen Battle, która pod batutą Herberta von Karajana wykonała „Odgłosy wiosny” Johanna Straussa, o czym dowiedziałem się z ciekawego tekstu Roberta Kamyka „Koncerty noworoczne i bale, czyli najlepszy sposób na rozpoczęcie Nowego Roku”, zamieszczonym w programie.

20. Koncert Noworoczny Mazowieckiego Teatru Muzycznego © Rafał Latoszek
20. Koncert Noworoczny Mazowieckiego Teatru Muzycznego © Rafał Latoszek

MTM w kontrze do tej tradycji zawsze zaprasza także słynnych śpiewaków, dzięki czemu te niezwykłe wydarzenia stają się uroczystymi galami operowymi. Na przestrzeni ostatnich lat brali w nich udział tak znakomici artyści jak m. in.: Wiesław Ochman, Artur Ruciński, Rafał Siwek, Grażyna Brodzińska, Agnieszka Rehlis, Tadeusz Szlenkier, Stanislav Kuflyuk, Joanna Woś i Małgorzata Walewska. Pojawiły się tutaj także wielkie światowe nazwiska: José Cura, Ildebrando D’Arcangelo, Veronika Dzhioeva, Salvatore Licitra, czy Leonardo Capalbo. W ubiegłym roku na scenie pojawili się Jacomo Bairos i Joachim Horsley Trio, prezentując utwory w duchu bossanovy, śpiewali również Ewa Tracz, Monika Ledzion-Porczyńska, Arnold Rutkowski i Szymon Komasa. Każdy koncert jest inny, każdy ma trochę inną ideę.

Także jubileuszowy, 20. już Koncert Noworoczny Mazowieckiego Teatru Muzycznego był niezwykły, nie tylko ze względu na zaproszenie wielkich artystów, śpiewających na prestiżowych scenach zagranicznych teatrów operowych. Zaskakujący był program, ambitny, wspaniały, poważny i przejmujący, zestawiony z lekkim, klasycznie karnawałowym żartem, pełen nieprzewidywalnych niespodzianek muzycznych. Właściwie było w nim wszystko: krwawa opera, namiętność miłości, flirty kochanków, modlitwa i brawura. Nie bez przesady można napisać, że muzycznie i repertuarowo była to jazda bez trzymanki, publiczność, z utworu na utwór dosłownie oszalała, a sala Filharmonii Narodowej zapłonęła żarem zachwytów.

Roberto Alagna i Aleksandra Kurzak © Rafał Latoszek
Roberto Alagna i Aleksandra Kurzak © Rafał Latoszek

Zaczęło się niezwykle dramatycznie, artyści wykonali wielki duet Santuzzy i Turiddu z „Rycerskości wieśniaczej” Pietra Mascagniego, to manifest weryzmu i aktorskiego śpiewania, wymagającego miejscami „operowego krzyku” i melorecytacji. Ta właśnie opera uznawana jest za narodziny nowego kierunku muzycznego: weryzmu, opowiadającego o namiętnościach zwykłych ludzi, do tej pory najczęściej bohaterami oper były postacie historyczne, królewny, księżniczki czy boginie. To naturalnie przekłada się na trochę inny język muzyczny, pełen bardziej drapieżnej orkiestracji i bardziej naturalistycznego śpiewu. Aleksandra Kurzak, operując słodyczą swojego krystalicznego sopranu potrafiła pokazać pazur odrzuconej miłości, wykrzykując na rejestrze piersiowym finałowe „Bada”, dowodząc, że czuje w weryzmie wszystko. Ale jakże inna była śpiewaczka w modlitwie tytułowej Rusałki z dzieła Antonina Dvořáka, jak bardzo wzruszająca w „O mio babbino caro” z „Gianni Schicchi” Giacomo Pucciniego, i jak zabawna i uwodzicielska w Giuditcie Franza Lehára, pokazując pełną paletę barw interpretacji, świadomie bawiąc się swoimi wokalnymi kreacjami. Pierwszą część zakończył inny wielki duet z „Andrea Chénier” Umberto Giordana, pełen namiętności, bezwarunkowej miłości kochanków i przejmującego śpiewania.

Roberto Alagna i Aleksandra Kurzak © Rafał Latoszek
Roberto Alagna i Aleksandra Kurzak © Rafał Latoszek

Roberto Alagni zabrzmiał mocą bohaterskiego tenora, niezwykle żarliwie wykonał dumkę Jontka z „Halki” Moniuszki, interpretując ją z włoskim żarem i nienaganną polszczyzną. Artysta doskonale opanował nasz trudny język, ponoć niewygodny do śpiewania, choć u niego słychać było wolność i blask. Nie zabrakło muzyki musicalowej i filmowej, Alagna pięknie zinterpretował „Parla più piano” Nino Roty, słynny przebój z „Ojca chrzestnego” Francosa Forda Coppoli oraz „Carusa”, pieśń skomponowaną przez Lucio Dallę, dedykowaną legendarnemu tenorowi. W każdym utworze artysta się nim bawił i nim czarował.

To niesamowite, jak bardzo w duetach – zarówno w tych krwawych, jak i tych radosnych – Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna stapiali się organicznie ze sobą. Było między nimi pełne zaufanie, muzyczne partnerstwo, ale również kontrolowana wokalna rywalizacja. Wspaniałe były wspólne wykonania fragmentów „Wesołej wdówki” i „West Side Story” („Tonight”). Także w duecie, zanim rozległ się finałowy „Marsz Radetzkiego” artyści wykonali kilka bisów, bardzo żarliwie prosiła o nie publiczność. Trudno je wszystkie wymienić, ale na pewno zapamiętam „Funiculì funiculà”, pieśń neapolitańską, napisaną z okazji inauguracji kolei linowo-terenowej prowadzącej na szczyt Wezuwiusza. Utknęło mi to w pamięci, bo każda chwila koncertu była niczym mieszanka wybuchowa.

Bassem Akiki podczas 20. Koncertu Noworocznego Mazowieckiego Teatru Muzycznego © Rafał Latoszek
Bassem Akiki podczas 20. Koncertu Noworocznego Mazowieckiego Teatru Muzycznego © Rafał Latoszek

Doskonale prowadził Orkiestrę Symfoniczną Mazowieckiego Teatru Muzycznego Bassem Akiki. Dyrygent, podobnie jak soliści, bawił się każdym utworem, wprowadzał w zależności od potrzeb chwili nastrój powagi lub zabawy, można powiedzieć, że pod jego batutą wszystkie instrumenty tańczyły i szalały. Akiki dbał o piękne, rzewne brzmienie muzyków, zawsze doskonale czuwając i partnerując śpiewakom. A w atmosferę wieczoru wprowadzali licznie zgromadzonych słuchaczy Artur Orzech i Beata Tadla.

20. Noworoczny Koncert Mazowieckiego Teatru Muzycznego był wspaniałym muzycznym wydarzeniem, wielką galą operowo-karnawałową, podróżą po wielu stylach i epokach, a nade wszystko szampańskim powitaniem Nowego Roku 2025, ludzie wychodzili uśmiechnięci i szczęśliwi, z nadzieją na to, że kolejne dni Anno Domini 2025 będą równie wspaniałe.

Roberto Alagna, Aleksandra Kurzak i Bassem Akiki podczas 20. Koncertu Noworocznego Mazowieckiego Teatru Muzycznego © Rafał Latoszek
Roberto Alagna, Aleksandra Kurzak i Bassem Akiki podczas 20. Koncertu Noworocznego Mazowieckiego Teatru Muzycznego © Rafał Latoszek

Wydarzenie było transmitowane na żywo przez TVP3 i retransmitowane w dwóch częściach kilka dni później: 4 i 6 stycznia 2025 roku. Ogromna szkoda, że mogli je zobaczyć tylko odbiorcy tej stacji, tak wielkie święto muzyki powinno być pokazane w paśmie ogólnopolskim. Może rok 2025 przyniesie też więcej ogólnodostępnej dla wszystkich klasyki w mediach? Oby tak się stało.

„Świat opery, operetki i baletu – Bogusław Kaczyński”. Wystawa w Teatrze Wielkim w Łodzi

Na 32 planszach przedstawiona jest kariera Bogusława Kaczyńskiego (1942-2016), który w pamięci melomanów zapisał się jako niestrudzony popularyzator opery, operetki i muzyki poważnej, animator kultury, autor i prezenter wielu programów telewizyjnych. Prowadził transmisje telewizyjne z najważniejszych wydarzeń muzycznych, takich jak: Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, Koncerty Noworoczne z Wiednia, Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego, koncerty Luciano Pavarottiego i Plácido Dominga, Konkurs Piosenki Eurowizji. Publikował artykuły i recenzje w „Ruchu Muzycznym”, „Teatrze” i „Kulturze”, a także wielu dziennikach.

Ogromną popularność zdobyły cykle „Operowe Qui Pro Quo”, „Zaczarowany świat operetki” realizowane przez Telewizję Poznań. Bardzo popularny stał się cykl „Rewelacja miesiąca” w II Programie TVP, w ramach którego prezentował wybitne spektakle operowe, operetkowe i baletowe z najlepszych teatrów na świecie. Był najsłynniejszym w powojennej historii Polski popularyzatorem muzyki poważnej i do tej pory nie ma swojego następcy. Dlatego wystawa „Świat opery, operetki i baletu – Bogusław Kaczyński” to przede wszystkim próba zrozumienia jego fenomenu.

Moim pragnieniem jest oczarować jak najszersze rzesze ludzi czarem sztuki. Pokazać, że sztuka jest tak piękna i że życie człowieka, który pokochał sztukę i poddał się sztuce, jest piękniejsze, jest wartościowsze, że na tym smutnym świecie, w naszej rzeczywistości, która niesie tyle rozczarowań, tyle klęsk, tyle trosk, tyle smutku i tyle łez, sztuka jest jedynym wybawieniem, jest takim katharsis. Dzięki sztuce naprawdę warto żyć – mówi Bogusław Kaczyński.

Na poszczególnych planszach wystawy „Świat opery, operetki i baletu – Bogusław Kaczyński” zawarto jego życiorys, wspomnienia festiwali, które organizował i których był dyrektorem: Festiwal Muzyki Łańcut (1981-1990), Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju (1984-2011). Szczególnym rozdziałem jest przypomnienie premier operowych, operetkowych, baletowych i musicalowych podczas jego dyrekcji w Teatrze Muzycznym ROMA (1994-1998).

Po raz pierwszy w tej formie prezentowane są wypowiedzi gwiazd i ważnych postaci życia muzycznego w Polsce. Można zapoznać się z listą jego autorskich książek (napisał ich 15 książek), a także publikacjami o nim.

Fragmenty wystawy „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © archiwum Fundacji ORFEO
Fragmenty wystawy „Świat opery, operetki i baletu” w Teatrze Wielkim w Łodzi © archiwum Fundacji ORFEO

Wystawa „Świat opery, operetki i baletu – Bogusław Kaczyński” opowiada także o działalności Fundacji ORFEO, którą założył w 1991 roku i realizacji jej misji, o Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej i przyznawanych nagrodach na konkursach wokalnych i muzycznych. Fundacja ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego kontynuuje rozpoczęte przez niego dzieło aby nadal przybliżać piękno sztuki i rozbudzać w ludziach miłość do muzyki. 

Autorem koncepcji i opracowania jest dr Krzysztof Korwin-Piotrowski, a projekt graficzny stworzył prof. dr hab. Piotr Karczewski z ASP w Łodzi. Zdjęcia do wystawy pochodzą z archiwum Fundacji ORFEO. Ekspozycję można będzie oglądać w foyer Teatru do 17 marca 2025 roku.

Teatr Wielki w Łodzi współorganizuje z Fundacją ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego „Koncert z Gwiazdą – Aleksandra Kurzak”. Orkiestrą Teatru dyrygować będzie maestro Rafał Janiak. Wydarzenie odbędzie się w Dniu Kobiet 8 marca 2025 roku o godzinie 19.00. Po koncercie gwiazda Metropolitan Opera będzie podpisywać płyty w foyer Teatru, na tle wystawy poświęconej Bogusławowi Kaczyńskiemu. 

Odeszła Urszula Trawińska-Moroz, sopran liryczno-koloraturowy, wieloletnia solistka Teatru Wielkiego w Warszawie

Urodziła się 4 października 1937 roku w Gnieźnie. Studia wokalne ukończyła w klasie legendarnej przedwojennej primadonny Ady Sari w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie (obecnie Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina). Umiejętności wokalne doskonaliła pod okiem m. in. włoskiej sopranistki Giny Cigny w Wenecji. Debiutowała z zespołami Opery Objazdowej w Warszawie partią Mimi w „Cyganerii” Giacoma Pucciniego.

Urszula Trawińska-Moroz, „Una voce poco fa” z „Cyrulika sewilskiego” Gioachina Rossiniego, Orkiestra PRiTV pod dyrekcją Jana Pruszaka, 1976 rok

Wkrótce została zaangażowana do Teatru Wielkiego w Warszawie, z którym pozostawała związana przez ponad 20 sezonów (lata 1965-1987). Po raz pierwszy wystąpiła w 1964 roku jeszcze na tymczasowej scenie przy ulicy Nowogrodzkiej zastępując niedysponowaną koleżankę w roli Violetty Valéry w „Traviacie” Giuseppe Verdiego (śpiewała u boku Wiesława Ochmana i Andrzeja Hiolskiego, pod batutą Zdzisława Górzyńskiego).

Początkowo nabywała doświadczenie sceniczne będąc obsadzana w partiach drugoplanowych (Głos z Nieba w „Don Carlosie” Giuseppe Verdiego, Frasquita w „Carmen” Georgesa Bizeta, Esmeralda w „Sprzedanej narzeczonej” Bedřicha Smetany, Amor w „Koronacji Poppei” Claudia Monteverdiego). Wkrótce zaczęła wykonywać także główne role – Musetta w „Cyganerii” Giacoma Pucciniego, Zuzanna w „Weselu Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta, czy Rozyna w „Cyruliku sewilskim” Gioachina Rossiniego.

„Łucja z Lammermoor”. Wiesław Ochman (Edgar), Urszula Trawińska-Moroz (Łucja), Wanda Bargiełowska (Alicja), Teatr Wielki, 1972 © Edward Hartwig, archiwum Teatru Wielkiego-Opery Narodowej
„Łucja z Lammermoor”. Wiesław Ochman (Edgar), Urszula Trawińska-Moroz (Łucja), Wanda Bargiełowska (Alicja), Teatr Wielki, 1972 © Edward Hartwig, archiwum Teatru Wielkiego-Opery Narodowej

Jej koronną kreacją okazała się tytułowa rola w operze „Łucja z Lammermoor” Gaetana Donizettiego, w której zadebiutowała podczas premierowego spektaklu w 1972 roku u boku Wiesława Ochmana w roli Edgara, zbierając niezwykle pochlebne recenzje. Śpiewała idealnie czysto, lekko, z tą swobodą emisji i techniki koloraturowej, która nie tylko sprawia satysfakcję swoją prawidłowością, ale wyznacza charakter partii. Natomiast to, co można by nazwać rozpływaniem się barwy w scenie obłąkania, jest z pewnością osiągnięciem interpretacyjnym, przenoszącym słuchacza poza świat osobisty – relacjonował Janusz Ekiert, stała się bohaterką wieczoru – puentował zaś Jerzy Waldorff.

Urszula Trawińska-Moroz jako Łucja, Teatr Wielki, 1972 © Edward Hartwig, archiwum Teatru Wielkiego-Opery Narodowej
Urszula Trawińska-Moroz jako Łucja, Teatr Wielki, 1972 © Edward Hartwig, archiwum Teatru Wielkiego-Opery Narodowej

Śpiewała także m. in. Zerlinę w „Don Giovannim” i Konstancję w „Uprowadzeniu z Seraju” Wolfganga Amadeusza Mozarta, Nanettę w „Falstaffie” i Gildę w „Rigoletcie” Giuseppe Verdiego, Hannę w „Strasznym Dworze” i Pannę Ewę w „Hrabinie” Stanisława Moniuszki, Ksenię w „Borysie Godunowie” Modesta Musorgskiego, tytułową Małgosię w operze Engelberta Humperdincka, gdzie jej Jasiem była niezapomniana Pola Lipińska, czy też Elwirę we „Włoszce w Algierze” Gioachina Rossiniego u boku Ewy Podleś w roli tytułowej. Wykonywała partie w operach współczesnych m. in. Philippe w „Diabłach z Loudun” Krzysztofa Pendereckiego czy Cudzoziemkę w „Konsulu” Gian Carla Menottiego.

Pola Lipińska (Jaś), Urszula Trawińska-Moroz (Małgosia) i Halina Słonicka (Gertruda) © Leon Myszkowski / archiwum Teatru Wielkiego - Opery Narodowej
Pola Lipińska (Jaś), Urszula Trawińska-Moroz (Małgosia) i Halina Słonicka (Gertruda), Teatr Wielki 1979 © Leon Myszkowski / archiwum Teatru Wielkiego – Opery Narodowej

W sezonie 1976/77 była związana z Staatstheater am Gärtnerplatz w Monachium. Występowała także na scenach Bułgarii, Czechosłowacji, Hiszpanii, Jugosławii, Portugalii, RFN, Rumunii, Włoch i ZSRR. Jej repertuar obejmował również oratoria, kantaty i lirykę wokalną. Dokonywała wielu nagrań, m. in. partii Amora w „Orfeuszu i Eurydyce” Christopha Willibalda Gluck z Orkiestrą Filharmonii Narodowej pod batutą Kazimierza Korda oraz solistami Barbarą Nieman i Andrzejem Hiolskim. Nakładem Polskich Nagrań ukazały się jej dwie płyty solowe: „Operatic Arias” (1978) i „Bel canto” (1995).

Urszula Trawińska-Moroz i Kazimierz Pustelak w duecie z I aktu „Traviaty”, Orkiestra PRiTV pod dyrekcją Jana Pruszaka, 1974 rok

W 1978 roku podjęła pracę pedagogiczną na Akademii Muzycznej w Warszawie. W 1987 roku otrzymała tytuł profesora nadzwyczajnego, w 1996 roku została profesorem zwyczajnym, a w latach 1979-1981 i 2002–2005 była dziekanem Wydziału Wokalnego Akademii Muzycznej w Warszawie. W 2004 roku to z jej inicjatywy otwarto kierunek wokalny w filii tej uczelni w Białymstoku.

W latach 1987–1989 kierowała Operą i Operetką w Szczecinie, śpiewała tam rolę Violetty w „Traviacie” Giuseppe Verdiego i tytułową Hrabinę Maricę w operetce Emmericha Kálmána, wyreżyserowała także „Straszny Dwór” Stanisława Moniuszki. Równolegle w latach 1988-1991 była dyrektorem Operetki Warszawskiej, gdzie wyreżyserowała „Błękitną maskę” Freda Raymonda i wykonywała partię Hanny Glawari w „Wesołej wdówce” Franza Lehára.

Urszula Trawińska-Moroz jako Gilda w „Rigoletcie” Giuseppe Verdiego, Orkiestra PRiTV pod dyrekcją Jana Pruszaka, 1976 rok

W 1989 roku ukazała się jej książka wspomnieniowa „Dobre duchy z zamku Ravenswood”. W 2004 roku otrzymała Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, a w 2009 roku odebrała Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Kolędy z MACV. Gabriela Legun, Natalia Rubiś, Krystian Adam Krzeszowiak i Krzysztof Herdzin w koncercie Warszawskiej Opery Kameralnej

Jak czytamy na stronie Warszawskiej Opery Kameralnej w koncercie „Kolędy z MACV”, aranżacje Krzysztofa Herdzina przeniosą nas w wyjątkowy wymiar bożonarodzeniowych pieśni, przywołując ducha czasów Bacha, Vivaldiego, Händla i Mozarta. Artysta mówi o tym w nastepujący sposób:

Polskie kolędy i pastorałki wydają mi się najpiękniejsze na świecie. (…) Cudowne harmonie, wpadające w ucho melodie, mnóstwo kontrastów, wśród których obok siebie pojawia się zarówno muzyka góralska, polonezy, mazury, marsze, kołysanki – są niezwykle wdzięcznym materiałem do opracowania dla kreatywnych kompozytorów i aranżerów.

Krzysztof Herdzin w koncercie „Kolędy z MACV” w 2024 roku © archiwum Warszawskiej Opery Kameralnej
Krzysztof Herdzin w koncercie „Kolędy z MACV” w 2024 roku © archiwum Warszawskiej Opery Kameralnej

Nie ma chyba stylu muzycznego, który nie pojawił się wśród aranżacji naszych kolęd i pastorałek. Od kilkudziesięciu lat, co roku pojawiają się coraz to oryginalniejsze wersje, ukazujące te przepiękne utwory w zupełnie nowym świetle. Są kolędy na ludowo, na jazzowo, rockowo, popowo, reagge, wspaniale rozpisane na olbrzymie składy symfoniczne w idiomie muzyki poważnej, a nawet współczesnej (doskonałe, choć bardzo wyrafinowane i zreharmonizowane kolędy Witolda Lutosławskiego).

Przygotowując kolędy dla orkiestry MACV postawiłem sobie cel, który okazał się dla mnie wielkim wyzwaniem. Frapującym, inspirującym i bardzo satysfakcjonującym. Postanowiłem bowiem każdy utwór oprzeć na znanym i rozpoznawalnym utworze z okresu baroku i klasycyzmu. (…) Spędziłem setki godzin słuchając muzyki Purcella, Bacha, Händla, Vivaldiego i Mozarta, aby odnaleźć wśród tych genialnych kompozycji fragmenty „pasujące” do harmonii i rytmiki wybranych przeze mnie kolęd.

Koncert „Kolędy z MACV” w 2024 roku © archiwum Warszawskiej Opery Kameralnej
Koncert „Kolędy z MACV” w 2024 roku © archiwum Warszawskiej Opery Kameralnej

Decydując się na wykorzystanie muzyki największych kompozytorów z historii, spróbowałem w naturalny sposób połączyć ją z utworami świątecznymi z zupełnie z innego świata. (…) W efekcie, stworzyłem 12 aranżacji kolęd, gdzie każda staje się wariacją na temat kompozycji sprzed wieków. Pozwoliło nam to wykreować kształt dźwiękowy niezwykle naturalny dla barokowej orkiestry, pozwalający jej na pozostanie w swoim świecie, z drugiej zaś strony zaskakujący elementami stylistycznymi zupełnie obcymi dla tamtych czasów, jak rozszerzona harmonia, rozwiązania typowe dla muzyki filmowej.

Koncert „Kolędy z MACV” odbędzie się 11 stycznia 2025 roku w Sali Balowej Zamku Królewskiego w Warszawie. Orkiestrę Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej – Musicae Antiquae Collegium Varsoviense (MACV) poprowadzi Krzysztof Herdzin.

W 2022 roku nakładem Warszawskiej Opery Kameralnej ukazał się album z kolędami w aranżacjach Krzysztofa Herdzina. Album „Krzysztof Herdzin: Kolędy z MACV” dostępny jest na płycie CD oraz na winylu.

Koncert „Święta Noc“ z repertuarem z płyty „Krzysztof Herdzin: Kolędy z MACV” nagrany w Bazylice Mariackiej w Krakowie w wykonaniu: Natalii Rubiś, Gabrieli Legun, Joanny Moskowicz, Arnolda Rutkowskiego, Rafała Bartmińskiego i Krystiana Adama Krzeszowiaka oraz Orkiestra Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej Musicae Antiquae Collegium Varsoviense (MACV) można obejrzeć na VOD TVP.

Czar operetki i nie tylko, szampański nastrój, brawurowe popisy solistów, dyrygenta, orkiestry…

Orkiestra, złożona przeważnie z młodych lub nawet bardzo młodych muzyków, brzmi jak jeden z najlepszych zespołów na świecie. Nie tylko jako całość, ale także w licznych solowych fragmentach na rozmaite instrumenty. A repertuar koncertu złożonego z utworów różnych kompozytorów, niby w tym samym gatunku albo podobnych, ale jednak zróżnicowanych (od Rossiniego do Johannesa Straussa, Lehára i Kalmana oraz pieśni neapolitańskich) stwarza dla dyrygenta i orkiestry wyzwanie większe niż wykonanie nawet najtrudniejszej symfonii.

Krystian Adam, Natalia Rubiś i Łukasz Borowicz w Koncercie Karnawałowym w Filharmonii Poznańskiej © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska
Krystian Adam, Natalia Rubiś i Łukasz Borowicz w Koncercie Karnawałowym w Filharmonii Poznańskiej © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska

Przede wszystkim dyrygent. Łukasz Borowicz to klasa mistrzowska. Co za energia, precyzja, wdzięk, wyczucie nastroju, panowanie nad zespołem solistów i orkiestry posłusznych każdemu niuansowi interpretacyjnemu zrodzonemu w sercu lub umyśle wielkiego artysty, który nadaje sens i pociąga za sobą innych! Na pewno było to dobrze przygotowane na próbach, ale odbierało się jako spontaniczne, nie wymuszone, nadające walor niezapomniany temu jednemu, jedynemu i niepowtarzalnemu wydarzeniu. W dodatku Łukasz Borowicz obdarzył publiczność ciekawymi, nie pozbawionymi anegdot, dowcipnymi i pełnymi uroku komentarzami do muzyki.

Krystian Adam Krzeszowiak © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska
Krystian Adam Krzeszowiak © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska

Soliści to świetna para śpiewaków: Natalia Rubiś (sopran) i Krystian Adam Krzeszowiak (tenor). Repertuar był wymyślony z ogromnym smakiem artystycznym i niebanalny. Bo obok niewątpliwych hitów jak „Pieśń o Wilji” z „Wesołej wdówki” Lehára czy duet „Co się dzieje, oszaleję” z „Księżniczki czardasza” Kálmána  były arie i duety z operetek mniej popularnych Johannesa Straussa („Wiedeńska krew”) i Ferenca Lehára ( „Paganini”, „Cygańska miłość”). Oboje soliści znani są z pierwszego i jedynego dotychczas nagrania płytowego „Hrabiny” Stanisława Moniuszki pod dyrekcją Fabia Biondiego (Bronia i Dzidzi). Oboje mają piękne, ciepłe i charyzmatycznie brzmiące głosy a do tego werwę, urok zakochanej pary (są małżeństwem), wdzięk młodości i poczucie humoru (inscenizacja duetów urocza!).

Natalia Rubiś © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska
Natalia Rubiś © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska

Ale nie mniejszym czarem emanowały utwory orkiestrowe, co jest już wyłączną zasługą dyrygenta i orkiestry Filharmonii Poznańskiej. Wykonanie uwertury do „Cyrulika sewilskiego” Rossiniego było jednym z najlepszych jakie słyszałem na żywo czy na płytach. Nawet flegmatyczny zwykle fagot śpiewał! Tak samo uwertura do „Barona cygańskiego”, „Kaiserwalzer” i polka „Donner und Blitz” Johannesa Straussa oraz bardzo mało znany a niezwykle efektowny „Mazurek na orkiestrę” Josepha Beera. No i brawurowo wykonany na bis „Marsz Radetzky’ego” Straussa-ojca z udziałem klaszczącej publiczności.

Natalia Rubiś i Krystian Adam Krzeszowiak © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska
Natalia Rubiś i Krystian Adam Krzeszowiak © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska

A także nieśmiertelne „Libiamo” z „Traviaty” Verdiego (też na bis), gdzie olśniewały wyjątkowej urody głosy solistów.

Na koniec refleksja zasadnicza: w całej swojej historii Filharmonia Poznańska nie miała tak „złotych lat” jak podczas 18-letniej dyrekcji Wojciecha Nentwiga.

Koncert Karnawałowy w Filharmonii Poznańskiej © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska
Koncert Karnawałowy w Filharmonii Poznańskiej © Antoni Hoffmann/Filharmonia Poznańska

Polscy artyści na świecie: Rafał Tomkiewicz jako Unulfo w „Rodelindzie” Georga Friedricha Händla w Operze we Frankfurcie

Wznowienie „Rodelindy” we Frankfurcie odbyło się 5 stycznia 2025 roku, następne przedstawienia planowane są na 11, 19, 25 i 31 stycznia 2025 roku. Rafałowi Tomkiewiczowi, który kreuje rolę Unulfa towarzyszą: Elena Villalón (Rodelinda), Lawrence Zazzo (Bertarido), Josh Lovell (Grimoaldo), Zanda Švēde (Eduige), Božidar Smiljanić (Garibaldo) oraz Irene Madrid (Flavio). Orkiestrę prowadzi Simone Di Felice.

Rafał Tomkiewicz (Unulfo) w „Rodelindzie” we Frankfurcie © © Barbara Aumüller
Rafał Tomkiewicz (Unulfo) w „Rodelindzie” we Frankfurcie © Barbara Aumüller

W tym sezonie Rafał Tomkiewicz występował już jako Unulfo w „Rodelindzie” w Theater an der Wien w Wiedniu oraz w Academia Nazionale Santa Cecilia w Rzymie, były to wykonania koncertowe.

„Rodelinda” we Frankfurcie. Scena zbiorowa © Barbara Aumüller
„Rodelinda” we Frankfurcie. Scena zbiorowa © Barbara Aumüller

W ostatnich miesiącach Rafała Tomkiewicza można było zobaczyć m. in. w Halle (tytułowa rola w „Amadigi di Gaula”) oraz w Warszawskiej Operze Kameralnej (Tolomeo w „Giulio Cesare”). W najbliższych miesiącach artysta powróci do Karlsruhe jako tytułowy „Siroe, re di Persia” oraz zaśpiewa Oberona w „Śnie nocy letniej” Benjamina Brittena w Grazu. 8 lutego 2025 roku podczas festiwalu Opera Rara w Krakowie wystąpi jako Farnace w koncertowej wersji „Mitridate, re di Ponto” Wolfganga Amadeusza Mozarta, orkiestrą Capella Cracoviensis dyrygować będzie słynny kontratenor Philippe Jaroussky.

Elena Villalón (Rodelinda) i Rafał Tomkiewicz (Unulfo) w „Rodelindzie” we Frankfurcie © Barbara Aumüller
Elena Villalón (Rodelinda) i Rafał Tomkiewicz (Unulfo) w „Rodelindzie” we Frankfurcie © Barbara Aumüller

Wyjątkowo zapowiadają się też występy Tomkiewicza w Royal Opera Versailles. 30 stycznia 2025 roku artysta weźmie udział w koncercie Trzech Kontratenorów, towarzyszyć mu będą Samuel Mariño i Theo Imart, Orchestre de l’Opéra Royal poprowadzi polski dyrygent Stefan Plewniak. W lipcu 2025 roku dwukrotnie zaśpiewa tam rolę Cnoty w „La Senna Festeggiante” Antonio Vivaldiego.

„Rodelinda” we Frankfurcie. Scena zbiorowa © Barbara Aumüller
„Rodelinda” we Frankfurcie. Scena zbiorowa © Barbara Aumüller

Jestem człowiekiem wolnym. „Bez makijażu” – bezkompromisowy wywiad-rzeka z Olgą Pasiecznik w rozmowie z Agatą Kwiecińską nakładem PWM

Olga Pasiecznik jest artystką totalną, poruszającą się w wielu muzycznych epokach, od wczesnego baroku do współczesności. Ma w swoim repertuarze ponad pięćdziesiąt partii operowych, między innymi w dziełach Christopha Willibalda Glucka, Georga Friedricha Händla, Claudia Monteverdiego, Wolfganga Amadeusza Mozarta,Georgesa Bizeta, Giacoma Pucciniego oraz kompozytorów współczesnych.

Olga Pasiecznik © Andrzej Świetlik
Olga Pasiecznik © Andrzej Świetlik

Specjalnie dla niej Pawel Szymański napisał dwuaktową operę „Quadsja Zaher”, której premiera odbyła się w kwietniu 2013 roku na scenie Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. Przyznam, że nigdy nie zapomnę jej wykonania partii Melizandy w operze Claude’a Debussy’ego w Warszawie w arcyciekawej produkcji w reżyserii Tomasza Koniny. Za tę rolę artystka otrzymała Nagrodę im. Andrzeja Hiolskiego za najlepszą rolę sezonu przyznawaną przez Ogólnopolski Klub Miłośników Opery „Trubadur”.

Artystka na swoim koncie ma wielkie prestiżowe laury, m. in:. Paszport „Polityki” (1997), nagrody polskiego przemysłu fonograficznego „Fryderyk” (1997, 2004, 2018), Krzyż Oficerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej (2012) oraz Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2023).  

Mariusz Godlewski (Peleas) i Olga Pasiecznik (Melizanda) w „Peleasie i Melizandzie” w reżyserii Tomasza Koniny w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej © Juliusz Multarzyński
Mariusz Godlewski (Peleas) i Olga Pasiecznik (Melizanda) w „Peleasie i Melizandzie” w reżyserii Tomasza Koniny w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej © Juliusz Multarzyński

Występowała na wielu światowych scenach operowych: w Opéra national de Paris – Opéra Bastille, Palais Garnier, Théâtre des Champs-Élysées, Théâtre du Châtelet, Salle Pleyel w Paryżu, Het Concertgebouw w Amsterdamie, Komische Oper Berlin, Konzerthaus Berlin, Filharmonii Berlińskiej, Elbphilharmonie w Hamburgu, Teatro Real w Madrycie, Auditorio Nacional de Música w Madrycie, Bayerische Staatsoper, Münchner Philharmoniker, Palais des beaux-arts, Théâtre royal de la Monnaie w Brukseli, Theater an der Wien, Bregenzer Festspiele, Grand Théâtre de Genève, Opera Baletti w Helsinkach, Vlaamse Opera w Antwerpii, Tokyo Suntory Hall i Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Obecnie jest związana z Polską Operą Królewską, wcześniej z Warszawską Operą Kameralną.

„Król Roger" próba: Olga Pasiecznik © Krzysztof Mystkowski
„Król Roger” próba: Olga Pasiecznik © Krzysztof Mystkowski

W „Bez makijażu” naprawdę trudno nie docenić charyzmę artystki i ostrości jej wypowiedzi, nie tylko jeśli chodzi o artystyczne credo, to zresztą zawsze bywa fascynujące, a artysta w swoich wyborach bywa niezłomny i bezkompromisowy. Artystka opowiada o sposobach kształcenia, o swoich wyborach, ale także o sytuacji na Ukrainie. Niech ku ilustracji posłuży kilka cytatów z „Bez makijażu”, nie tylko jeśli chodzi o kwestie artystyczne, ale także stosunek do inwazji na Ukrainę. Olga Pasiecznik w rozmowie z Agatą Kwiecińską opowiada o rozwoju swojej kariery (choć nie lubi tego słowa), a także o wolności artystycznej:

  • Wolność jest najistotniejszą wartością chyba dla każdego człowieka. Z natury jestem człowiekiem wolnym. Gdy ma się polsko-ukraińskie pochodzenie, trudno być zniewolonym. Dążenie do niepodległości ma się we krwi. Ale czym jest swoboda artystyczna? Nie można mieć jej od samego początku. (…) Nie lubię opowiadać o porażkach, wystarczy, że zadręczam się nieuleczalnym perfekcjonizmem.
  • Od początku wiedziałam, że nie będę w stanie zajmować się jedną epoką, jednym rodzajem muzyki. Gdy za długo poświęcałam się jakiemuś stylowi czułam, że zaczyna mnie to uwierać (…). Gd wracałam do Pendereckiego po dłuższym siedzeniu w baroku czy klasyce miałam wrażenie, że z rozmiaru XS wchodzę w XL. (…) Jeśli muzyk chce być kompletny, musi wiedzieć, jak smakuje i „kuchnia wegańska”, i „stek”. (…) Dopóki nie będzie wiedzieć, do jakiego brzegu płynie, żadne wiatry nie będą mu przychylne.
  • Muzyka kameralna daje zupełnie inne możliwości. W jednym utworze mogę wcielić się w dwie, a nawet trzy postacie. To dużo ciekawsze, daje większe możliwości interpretacyjne. W operze jesteśmy w szponach libretta i konkretnej roli, którą gramy.
  • Już po pierwszym utworze wiemy, z jakim słuchaczem mamy do czynienia, czujemy jego energię. Znaczenie mają również repertuar, akustyka i wielkość sali. Śpiewanie w małych pomieszczeniach, o niemal domowej akustyce to często tak daleko posunięty ekshibicjonizm, że aż trudno to wytrzymać. Już w połowie recitalu człowiek czuje się „nagi”.
Olga Pasiecznik jako Roksana w „Królu Rogerze” w Paryżu w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego © www.olgapasichnyk.com
Olga Pasiecznik jako Roksana w „Królu Rogerze” w Paryżu w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego © www.olgapasichnyk.com
  • Chwile samotności ze swoim wewnętrznym człowiekiem są bardzo ważne, by usłyszeć siebie i zrozumieć, gdzie jest prawdziwy skarb i co jest źródłem, z którego będę czerpał dalej. Jest to potrzebne również do głębszej refleksji na temat tego, kim jestem jako artysta. Bo w gruncie rzeczy musimy zrozumieć, że jesteśmy tylko medium pomiędzy kompozytorem a słuchaczem, i taka jest nasza prawdziwa rola – służebna.
  • Ani Musorgski, ani Rachmaninow nie są niczemu winni. Bez dwóch zdań pozostawili po sobie piękną muzykę. Nie chodzi tu o winę, tylko o pewien marker i promowanie kultury, która stała się propagandową przykrywką polityki tego kraju i która zresztą nie potrzebuje promocji, bo jest jej bardzo dużo na świecie, jej promotorzy świetnie o to dbają i słono za to płacą. Gdy za wyborem repertuaru stoję ja sama, wolę znaleźć inną muzykę, za pośrednictwem której mogę przekazać to, co mam w sercu. Od 2014 roku odwołałam również wszystkie występy w Rosji. Są czerwone linie, których nie wolno przekroczyć.
  • Świat, a przede wszystkim Europa musi zrozumieć, co oznacza „zwycięstwo Ukrainy”. Zwycięstwem nie będzie powrót do stanu sprzed 24 lutego 2022 roku, lecz sprzed 2014 roku oraz gwarancja bezpieczeństwa kraju. Trzeba wciąż to powtarzać.

Bez makijażuto rozmowa o miłości, tożsamości i człowieczeństwie, szczera i pełna mądrości życiowej. Publikacja dołączy do bestsellerowej serii „Opera” Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, stając się lekturą obowiązkową nie tylko dla miłośników sztuk scenicznych.

Olga Pasiecznik jako Rodelinda © M. Czerski, materiały Polskiej Opery Królewskiej
Olga Pasiecznik jako Rodelinda © M. Czerski, materiały Polskiej Opery Królewskiej

Wydawcą „Bez makijażu. Olga Pasiecznik w rozmowie z Agatą Kwiecińską” jest Polskie Wydawnictwo Muzyczne. Pozycja ukazała się w serii „Opera”, w której do tej pory opublikowano kilka tytułów poświęconych wybitnym artystom związanym z operą: „Biały wieloryb” (Marek Weiss), „Si, Amore” (Aleksandra Kurzak), „Głos wewnętrzny” (Renée Fleming), „Poszukiwanie” (Jerzy Artysz), „Złota klatka” (Michał Znaniecki) i „Twarze Wotana” (Tomasz Konieczny).

Książkę można zamówić w przedsprzedaży na stronie wydawcy oraz w księgarniach internetowych.

Odszedł Andrzej Klimczak, ceniony bas-baryton, współtwórca i dyrektor Polskiej Opery Królewskiej

Andrzej Klimczak ukończył studia na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej we Wrocławiu. W 1987 roku został solistą Warszawskiej Opery Kameralnej, jego pierwszymi partiami zaśpiewanymi na tej scenie był Osmin w „Zaidzie” Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz Jan w „Żółtej szlafmycy” Krzysztofa Majera. W repertuarze miał kilkadziesiąt partii operowych, był niezapomnianym odtwórcą ról mozartowskich: Don Giovanniego i Leporella w „Don Giovannim”, Figara i Hrabiego w „Weselu Figara”, Guglielma w „Così fan tutte” i Papagena w „Czarodziejskim flecie” – jego zdjęcie w tej kreacji widnieje na okładce książki Piotra Kamińskiego „Tysiąc i jedna opera”.

Andrzej Klimczak na okładce „Tysiąc i jedna opera” Piotra Kamińskiego © Tomasz Pasternak
Andrzej Klimczak na okładce „Tysiąc i jedna opera” Piotra Kamińskiego © Tomasz Pasternak

Swobodnie poruszał się w wielu stylach muzycznych, wykonując partie od baroku do współczesności. Trudno zapomnieć jego kreacje w dziełach Georga Friedricha Händla (Argenio w „Imeneo”, w Argante „Rinaldzie”), Domenico Scarlattiego (Licomede w „Tetide in Sciro”), Gioachino Rossiniego (Mustafa we „Włoszce w Algierze”, Alidoro w „Kopciuszku”, czy Selim w „Turku we Włoszech). Do swoich wielkich osiągnięć zaliczał też tytułowego Eugeniusza Oniegina w dziele Piotra Czajkowskiego oraz Forda w „Falstaffie” Giuseppe Verdiego.

Wykonywał też repertuar współczesny, m. in. tytułowego Balthazara i Feliksa w „Polieukcie” w dziełach Zygmunta Krauzego, Drugiego w „Ja, Kain” Edwarda Pałlasza czy Razumichina w „Zbrodni i karze” Bernardetty Matuszczak. Był cenionym interpretatorem liryki wokalnej oraz oratoriów. W pamięci wielu widzów pozostanie jego wybitne aktorstwo i naturalna vis comica.

Andrzej Klimczak śpiewa monolog Forda z „Falstaffa” Giuseppe Verdiego, Wars

Występował na wielu prestiżowych scenach i w salach koncertowych Europy i świata, m.in. w Japonii, Libanie, Izraelu czy Omanie. Brał udział w wielu festiwalach, m.in. na Carrintischer Sommer (1995), KlangBogen Wien Mozart A-Z (1996) oraz na Festiwalu Muzycznym w Madrycie (1994-96).

W Polsce śpiewał także w Operze Wrocławskiej, Operze Nova w Bydgoszczy, Teatrze Wielkim w Łodzi oraz w wielu filharmoniach i salach koncertowych. W 2001 roku został odznaczony przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Złotym Krzyżem Zasługi dla Rzeczypospolitej Polskiej, zaś w roku 2012 Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W październiku 2022 roku wiceprezes Rady Ministrów, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński przyznał mu Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Był współzałożycielem Polskiej Opery Królewskiej. W latach 2017-2019 był zastępcą Ryszarda Peryta, po jego śmierci został dyrektorem. W 2021 roku na tej scenie wyreżyserował „Czarodziejski flet” Wolfganga Amadeusza Mozarta.

Andrzej Klimczak śpiewa arię Papagena z II aktu „Czarodziejskiego fletu” Wolfganga Amadeusza Mozarta

Polska Opera Królewska poinformowała o jego śmierci zamieszczając bardzo wzruszający wpis:

Odszedł Andrzej Klimczak – współzałożyciel Polskiej Opery Królewskiej, jej dyrektor w latach 2019 – 2024, śpiewak i reżyser, a dla wielu z nas przede wszystkim przyjaciel, kolega i mentor. Był prawdziwym człowiekiem sceny, artystą wyjątkowym, którego kreacje w niezliczonych operach Mozarta, Rossiniego, dziełach barokowych i współczesnych pozostaną na zawsze w pamięci i sercach melomanów. W naszej pamięci pozostanie jako człowiek ciepły, bezpośredni, o ciętym dowcipie, zawsze niezwykle zaangażowany w swoją pracę.

Będziemy bardzo tęsknić, Panie Dyrektorze.

Andrzej Klimczak jako Papageno w „Czarodziejskim flecie” w Polskiej Operze Królewskiej © M. Zamojski
Andrzej Klimczak jako Papageno w „Czarodziejskim flecie” w Polskiej Operze Królewskiej © M. Zamojski

Odeszła Irena Brodzińska, legenda polskiej sceny operetkowej

Irena Brodzińska urodziła się 24 stycznia 1933 roku w Pińsku. Uczyła się w Szkole Baletowej Janiny Łukaszewicz i Maryli Stoszko w Krakowie i jako tancerka zadebiutowała w 1948 roku w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Miała wtedy 15 lat.

Występowała także w Krakowie, Poznaniu i Lublinie. W 1951 roku kreowała Wenus w słynnej realizacji „Orfeusza w piekle” Jacquesa Offenbacha w Łodzi, w tym przedstawieniu śpiewali tak wielcy artyści jak m. in. Beata Artemska (Eurydyka), Iwona Borowicka (Minerwa i Diana), partię tytułową wykonywał Edmund Wayda, który potem został jej mężem. W Łodzi zaśpiewała także Mi w „Krainie uśmiechu” Franza Lehára. W latach 1954-1956 była solistką Operetki Śląskiej w Gliwicach, gdzie kreowała m. in. Adelę w „Zemście nietoperza” oraz Stasi w „Księżniczce czardasza” Imre Kálmána.

Jako Sylwa Varescu w „Księżniczce czardasza” (1959) © archiwum Opery na Zamku
Jako Sylwa Varescu w „Księżniczce czardasza” (1959) © archiwum Opery na Zamku

Od 1957 roku przeniosła się do Szczecina, gdzie stworzyła kilkadziesiąt niezapomnianych kreacji operetkowych i musicalowych, m. in. Sylwę Varescu w „Księżniczce czardasza”, Hannę Glawari w „Wesołej wdówce”, Bellę Giretti w „Paganinim” i Ilonę w „Cygańskiej miłości” Franza Lehára, Riquette w „Wiktorii i jej huzarze” oraz w Disy Parker w „Balu w Savoyu” Paula Ábraháma, Elizę Doolittle w „My fair lady” Frederica Loewe, Dolly w „Hello, Dolly” Jerry’ego Hermana, a także Lizę w „Hrabinie Maricy” Imre Kálmána. Była wybitną osobowością sceniczną.

Jako Anetka w „Rozkosznej dziewczynie” (1961) © archiwum Opery na Zamku
Jako Anetka w „Rozkosznej dziewczynie” (1961) © archiwum Opery na Zamku

W latach 50. zagrała także w dwóch pełnometrażowych filmach fabularnych: „Sprawa do załatwienia” i „Irena do domu!”. W 2017 roku nakręcono o niej dokument biograficzny pt. „Irenka, ach Irenka” w reżyserii Marka Osajdy.

Po raz ostatni wystąpiła na scenie w 1976 roku w musicalu „Machiavelli” Jerzego Wasowskiego grając Sostratę, matkę Lukrecji, którą w tym spektaklu kreowała Grażyna Brodzińska. Słynna córka wspominała ją na spotkaniu podczas 5. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej w ten sposób: Moja mama, Irena Brodzińska do dziś jest moją największą mistrzynią. Była śpiewaczką, tancerką, aktorką teatralną i filmową. Zaczynałam od nauki baletu, ponieważ powtarzała mi, że jeśli chcę być aktorką sceniczną muszę od tego rozpocząć. 

Irena Brodzińska (Sostrata) i Grażyna Brodzińska (Lukrecja) w „Machiavellim” (1976) © archiwum Opery na Zamku
Irena Brodzińska (Sostrata) i Grażyna Brodzińska (Lukrecja) w „Machiavellim” (1976) © archiwum Opery na Zamku

Otrzymała liczne nagrody i wyróżnienia. W latach 60. była trzykrotną laureatką organizowanego przez „Kurier Szczeciński” plebiscytu teatralnego Bursztynowy Pierścień. Otrzymała również Statuetkę 40-lecia Opery i Operetki (1997 r.) oraz nagrodę marszałka województwa zachodniopomorskiego „Pro Arte” za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury (2021).

Irena Brodzińska podczas jubileuszu 60-lecia pracy artystycznej w Operze na Zamku w Szczecinie © Andrzej Szkocki/Polska Press/East News
Irena Brodzińska podczas jubileuszu 60-lecia pracy artystycznej w Operze na Zamku w Szczecinie © Andrzej Szkocki/Polska Press/East News

Była jedną z założycielek szczecińskiego Stowarzyszenia Miłośników Opery i Operetki. W 2017 roku w Operze na Zamku odbył się benefis z okazji 60-lecia jej pracy scenicznej, a podczas koncertu jubileuszowego na scenie wystąpiły Grażyna Brodzińska i jej wnuczka Natalia.

Miała 91 lat. Odeszła 30 grudnia 2024 roku.

Prezydencja Polski w Radzie Unii Europejskiej. Uroczysta Gala w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej 3 stycznia 2025 roku

1 stycznia 2025 roku Polska po raz drugi objęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej i przez sześć miesięcy do czerwca 2025 roku będzie przewodniczyć jej pracom jako pierwsze państwo tria: Rzeczpospolita Polska – Królestwo Danii – Republika Cypryjska. Polska po raz pierwszy prezydencję w Radzie UE sprawowała w II połowie 2011 roku i wraz z Danią i Cyprem tworzyła trio prezydencji. Zgodnie z harmonogramem, Polska ponownie sprawuje prezydencję w I połowie 2025 roku. Tak jak za pierwszym razem trio prezydencji tworzy wspólnie z Danią i Cyprem.

Półroczne przewodnictwo Polski to wielki zaszczyt, ale i ogromna odpowiedzialność. Gala w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej będzie okazją do podkreślenia roli kultury jako narzędzia łączącego narody i wspierającego współpracę międzykulturową.

Motto polskiej prezydencji brzmi: Bezpieczeństwo, Europo. Siedmioma filarami bezpieczeństwa prezydencji polskiej są następujące kwestie: Zdolność do obrony, Ochrona ludzi i granic, Odporność na obcą ingerencję i dezinformację, Zapewnienie bezpieczeństwa i swobody działalności gospodarczej, Transformacja energetyczna, Konkurencyjne i odporne rolnictwo oraz Bezpieczeństwo zdrowotne.

1 stycznia 2025 roku Polska obejmuje prezydencję w Radzie Unii Europejskiej – czytamy w orędziu Donalda Tuska, Prezesa Rady Ministrów. Będzie to prezydencja w wielu wymiarach przełomowa. Rozpocznie się w trudnym, naznaczonym konfliktami czasie, a naszym zadaniem będzie przekonanie wszystkich 27 państw Unii, że Europa ma szansę nadal być najbezpieczniejszym, najbardziej stabilnym miejscem na Ziemi. To właśnie bezpieczeństwo będzie naszym priorytetem podczas nadchodzących sześciu miesięcy. Będziemy realizować wspólną, precyzyjnie zaplanowaną politykę bezpieczeństwa, oferując Ukrainie niezbędne wsparcie.

Radzimir Dębski © Rosenberg Kolodion.jpg
Radzimir Dębski © Rosenberg Kolodion

W programie Gali Otwarcia Polskiej Prezydencji w Radzie UE znajdą się utwory Radzimira Dębskiego: „Hoax”, „Crux”, „Odrodzenie”, „Tren Warszawskiego Getta” oraz prapremiera kompozycji „Ukłon”. Wystąpią: Igor Falecki i José Manuel Albán Juárez (perkusja), Orkiestrą i Chórem Teatru Wielkiego-Opery Narodowej zadyryguje Radzimir Dębski. Koncert transmitowany będzie przez TVP1 i TVP Polonia 3 stycznia 2025 roku o godz. 20.00.

To wydarzenie będzie symbolicznym rozpoczęciem polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Koncert poprowadzi Grażyna Torbicka.