REKLAMA

Metropolitan Opera i Teatr Wielki – Opera Narodowa łączą siły i tworzą Ukrainian Freedom Orchestra

Zespół zostanie utworzony z ukraińskich muzyków, którzy w ostatnim czasie opuścili swój kraj, którzy wciąż w nim pozostają oraz tych, którzy na co dzień grają w europejskich orkiestrach. Ukrainian Freedom Orchestra w dniach 28 lipca–20 sierpnia 2022 roku wybierze się w trasę koncertową i wystąpi m.in.: w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Holandii, Nowym Jorku i Waszyngtonie.

Członkowie orkiestry to uchodźcy, którzy zmuszeni byli opuścić swój kraj w ostatnim czasie, ukraińscy muzycy należący do europejskich orkiestr, a także czołowi muzycy z Kijowa, Lwowa, Charkowa, Odessy i innych części kraju. Ukraińskie władze udzieliły specjalnego zezwolenia na udział w przedsięwzięciu mężczyznom w wieku poborowym, dzięki czemu zamiast broni wezmą do ręki swoje instrumenty i w ten niezwykły sposób zademonstrują moc sztuki w obliczu przeciwności losu.

Orkiestrę poprowadzi Keri-Lynn Wilson, kanadyjska dyrygentka ukraińskiego pochodzenia. W programie usłyszymy VII symfonię ukraińskiego kompozytora Wałentyna Sylwestrowa, II koncert fortepianowy Fryderyka Chopina z udziałem młodej ukraińskiej wirtuozki fortepianu Anny Fedorovejoraz IV symfonię Johannesa Brahmsa lub IX symfonię Antonína Dvořáka. Liudmyla Monastyrska, czołowa ukraińska sopranistka, która wykona partię tytułowej Turandot w Met tej wiosny, podczas tournée zaśpiewa wspaniałą arię Leonory „Abscheulicher!” z Fidelia Ludwiga van Beethovena, która jest hymnem na cześć człowieczeństwa i pokoju w obliczu przemocy i okrucieństwa. 

Muzycy rozpoczną okres intensywnych prób 18 lipca w Warszawie. Koncert inaugurujący trasę koncertową odbędzie się 28 lipca w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Koszty organizacji koncertu oraz pobytu muzyków w Warszawie, decyzją Wicepremiera i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotra Glińskiego, zostaną pokryte ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 

Następnie orkiestra wystąpi podczas BBC Proms w Londynie (31/07), który to koncert zostanie pokazany w telewizji; w Monachium (1/08); podczas Chorégies d’Orange Festival w południowej Francji (2/08); w berlińskim Konzerthausie (4/08); podczas Edinburgh Festival (6/08), w sali koncertowej w Snape Maltings (8/08); na Concertgebouw Festival w Amsterdamie (11/08) i w hamburskiej Elbphilharmonie (13/08). 16 sierpnia orkiestra poleci do Stanów Zjednoczonych, gdzie da koncerty w nowojorskim Lincoln Center (18 i 19/08) oraz Kennedy Center w Waszyngtonie (20/08). 

Muzycy tworzący Ukrainian Freedom Orchestra na co dzień związani są m.in. z Kijowską Operą Narodową, Narodową Orkiestrą Symfoniczną Ukrainy, Orkiestrą Filharmonii Lwowskiej i Operą w Charkowie, a także z takimi zagranicznymi zespołami, jak: Orkiestra Tonkünstler w Wiedniu, Belgijska Orkiestra Narodowa i Królewska Orkiestra Concertgebouw. 

Metropolitan Opera oraz Teatr Wielki – Opera Narodowa od początku były w czołówce światowych instytucji kultury, które wsparły ofiary wojny i potępiły rosyjską agresję w Ukrainie. Met była jednym z pierwszych teatrów, który zorganizował koncert charytatywny na rzecz Ukrainy pod kierunkiem dyrektora muzycznego Yannicka Nézeta-Séguina. Wydarzenie to miało miejsce 14 marca i odbiło się szerokim echem w prasie międzynarodowej. Teatr Wielki – Opera Narodowa gości pod swoim dachem uchodźców z Ukrainy i organizuje koncerty, zbierając środki na pomoc walczącym sąsiadom.

Pomysłodawczynią utworzenia orkiestry jest maestra Keri-Lynn Wilson, która wychowała się w Winnipeg (Kanada) – największym ośrodku ukraińskiej diaspory w Ameryce Północnej. „Chciałam stworzyć najlepszym ukraińskim muzykom orkiestrowym, zarówno tym pozostającym w kraju i tym, którzy pracują za granicą, możliwość zademonstrowania artystycznej jedności i dumy” – mówi dyrygentka. „Cieszę się ogromnie, że będę mogła poprowadzić tych utalentowanych artystów podczas występów w Europie i Stanach Zjednoczonych. Ta trasa koncertowa to wyraz ich miłości do ojczyzny i hołd dla tych, którzy zginęli i tak dużo wycierpieli”.

Ukraiński minister kultury Ołeksandr Tkaczenko przyjął inicjatywę Met i TW-ON z radością. „Dziś kultura pokazuje się nam z zupełnie innej strony – jako instrument tzw. soft power, która pomaga goić rany. I to nie tylko w przenośni” – powiedział. „Trasa Ukrainian Freedom Orchestra pomoże zebrać środki na wsparcie ukraińskich artystów, a jednocześnie zademonstruje światu różnorodność i wyjątkowość ukraińskiej muzyki i ukraińskich wykonawców” – zauważył minister, dodając: „Kultura ukraińska jest niezwykle oryginalna i zasługuje na pełną uwagę zagranicznej publiczności. Jesteśmy wdzięczni naszym międzynarodowym parterom za organizację tego przedsięwzięcia”. 

Praktyka tworzenia zespołów muzycznych w obliczu terroru i w imię pokoju ma długą tradycję. Korzenie Izraelskiej Orkiestry Filharmonicznej sięgają lat 30. XX w., kiedy Bronisław Huberman chciał w Palestynie ocalić żydowskich muzyków przed Holokaustem. Utworzona w 1999 roku przez dyrygenta Daniela Barenboima i palestyńskiego naukowca Edwarda W. Saida West-Eastern Divan Orchestra skupia muzyków z Izraela i krajów arabskich. Afgański Narodowy Instytut Muzyki, który był przez wiele lat celem ataków Talibów, organizował międzynarodowe występy afgańskich zespołów, zanim Talibowie przejęli kontrolę nad krajem w 2021 roku.

Producentem trasy koncertowej Ukrainian Freedom Orchestra jest brytyjska agencja artystyczna Askonas Holt, jedna z największych tego typu organizacji na świecie. W gronie sponsorów znaleźli się Bloomberg, Ford Foundation, Rolex i United Airlines. Część kosztów organizacji trasy zostanie pokryta z biletów sprzedawanych przez gospodarzy koncertów. Informacje na temat biletów na poszczególne koncerty zostaną ogłoszone przez ich gospodarzy. Środki zebrane podczas trasy koncertowej zostaną przekazane Ministerstwu Kultury Ukrainy na pomoc artystom. Dodatkowo będzie można dokonywać bezpośrednich wpłat na konto ministerstwa za pośrednictwem strony internetowej, której adres zostanie podany wkrótce.

Wanda Franek w roli tytułowej Gryzeldy w koncertowej wersji opery Bononciniego w NFM

Giovanni Bononcini to włoski kompozytor epoki późnego baroku. Był też wiolonczelistą, śpiewakiem i pedagogiem. Jego twórczość często zestawia się ze spuścizną Georga Friedricha Händla działającego w Londynie. Wskazać zresztą można pewne wątki łączące obu artystów. Niemiecki kompozytor zaadaptował operę „Serse” Bononciniego, a powstała nieco wcześniej opera „Astarto” Włocha całkowicie przyćmiła jego opery komponowane w osiemnastowiecznej Anglii. Kariera Bononciniego zakończyła się oskarżeniem o plagiat i w 1732 roku musiał opuścić Wyspy. Zmarł w zapomnieniu i biedzie w Wiedniu w 1747 roku.

„Griselda” to dramma per musica w trzech aktach, do libretta autorstwa Apostolo Zeno opartego na „Dekameronie” Giovanniego Boccaccia. Premiera odbyła się w londyńskim King’s Theatre w 1722 roku i została przyjęta z prawdziwym entuzjazmem. Opowieść o Gryzeldzie dotyczy jednej z najbardziej intrygujących postaci kobiecych występujących w dawnej literaturze. Warstwa muzyczna odznacza się głęboką, żywiołową melodyjnością odzwierciedlającą przeżycia bohaterów. Najpopularniejszym jej fragmentem jest aria Ernesta – kochanka Almireny, która była córką tytułowej Gryzeldy i Króla Gualtiero – Per la gloria d’adorarvi. Podczas występów na światowych estradach często sięgali po nią Joan Sutherland czy Luciano Pavarotti.

W roli tytułowej Gryzeldy wystąpi mezzosopranistka Wanda Franek. Jest ona jedyną polską śpiewaczką w tej produkcji. Partię Ernesta zaśpiewa sopranista Alexander Orellana, Almireny sopranistka Johanna Rosa Falkinger, a Rambalda bas-baryton Sreten Manojlović. W postać Gualtiera wykona Max Emanuel Cencic, jeden z najbardziej znanych obecnie kontratenorów na świecie. Cencic będzie też reżyserował koncertowe wykonanie opery, które rozpocznie się o godz. 18.00.

Czy opera kocha Szekspira? Zmagania kompozytorów z tekstami geniusza ze Stratfordu

0

William Szekspir sprawiał (i nadal sprawia) wiele kłopotów librecistom i kompozytorom. Właściwie jedynie Verdiego (i czasem Brittena) uznaje się za twórców, którzy zdołali przynajmniej w niewielkim stopniu dorównać jego geniuszowi. Wyłącznie Verdiowskiemu „Falstaffowi” przyznaje się wyższość nad Szekspirowskim oryginałem.

Pisząc o operowych adaptacjach sztuk Williama Szekspira, nie sposób nie zauważyć swego rodzaju historycznego zbiegu okoliczności. Gdy na początku lat 90. XVI wieku członkowie Florenckiej Kameraty debatowali nad wskrzeszeniem dramatu antycznego (co w efekcie doprowadziło do powstania opery), londyńczycy oklaskiwali pierwsze sztuki młodego dramatopisarza i aktora ze Stratfordu, m.in.: „Ryszarda III”, „Poskromienie złośnicy”, „Titusa Andronicusa”. Gdy florentyńczycy podziwiali „Dafne” i „Euridice” Jacopo Periego (pierwszą operę i pierwszą operę, która zachowała się w całości), publiczność w Londynie zachwycała się wspaniałymi komediami Szekspira – „Snem nocy letniej”, „Kupcem weneckim” i „Jak wam się podoba”. Między rokiem 1600 – „Euridice” Periego, a 1607 – „Orfeo” – pierwsza opera Claudio Monteverdiego, powstały największe Szekspirowskie tragedie – „Hamlet”, „Otello”, „Król Lir”, „Makbet”. 

Opera pojawiła się na kartach historii w tym samym czasie, co William Szekspir, który spośród wszystkich dramatopisarzy miał się okazać najbardziej popularnym źródłem inspiracji dla librecistów i kompozytorów. Z 270 operami opartymi na jego sztukach, według „Słownika operowego” Grove’a, zostawia on daleko w tyle Johanna Wolfganga von Goethego, Friedricha Schillera, Victora Hugo i Jeana Racine’a.

Prawdopodobnie Szekspir wygrałby również kategorię „niezrealizowane projekty”. Lista kompozytorów, którzy na różnych etapach realizacji rezygnowali z pisania szekspirowskiej opery, jest bowiem zadziwiająco długa. „Hamlet” pokonał m.in.: Bizeta, Glinkę, Respighiego, Prokofiewa, Mendelssohna i Schumanna; „Króla Lira” porzucili Verdi i Britten; Wolf zrezygnował z „Burzy”, Chausson z „Makbeta”, Czajkowski z „Otella”, a Debussy z „Jak wam się podoba”.

Najwcześniejszą znaną operą szekspirowską jest „Burza” Thomasa Shadwella wystawiona w Londynie w 1674 roku. „Burza” stała się zresztą najczęściej „operowaną“ ze sztuk Szekspira. Szczególnie upodobali ją sobie twórcy niemieccy, zwłaszcza XVIII-wieczni. W latach 1798-1799 nastąpiła nawet prawdziwa eksplozja niemieckich „Burz” – znane są wersje do muzyki Fleischmanna, Reichardta, Zumsteega, Haacka, Rittera, Hensela i Müllera pochodzące z tego okresu. Opery te, tytułowane zwykle „Die Geisterinsel” lub „Der Sturm” – bardzo były zbliżone do niezmiernie wówczas popularnych singspieli.

Suita z „Królowej elfów” Henry’ego Purcella, Concerto Copenhagen

Niewątpliwie najbardziej znaną z XVII i XVIII-wiecznych operowych adaptacji Szekspira jest „The Fairy Queen” Henry’ego Purcella z 1692 roku. Dzieło – oparte na „Śnie nocy letniej” – niektórzy nazywają „pół-operą“, jako że sceny śpiewane i tańczone umieszczone są w nim jedynie na końcu każdego całkowicie mówionego aktu i są traktowanie niemal jak muzyczne przerywniki, niewiele wnoszące do samej akcji.

„The Fairy Queen” można by nawet nazwać jedynym znanym utworem spośród oper szekspirowskich stworzonych w XVII i XVIII wieku – raczej trudno by było znaleźć jakiś inny tytuł z tego okresu w repertuarach dzisiejszych teatrów. Zdecydowanie więcej operowych adaptacji Szekspira, które do dziś utrzymały się w repertuarze, przyniósł wiek XIX. Listę otwiera „Otello” Gioachina Rossiniego. Lord Byron po obejrzeniu tej opery w Wenecji napisał w liście do przyjaciela: Mordują tu Otella [Szekspira] na operowej scenie. Muzyka dobra, choć ponura, ale słowa! Wszystkie dobre sceny z Jagonem wycięte, a zamiast nich największe nonsensy! Jednak pomimo lamentów ludzi pióra, rossiniowski „Otello” odnosił spore sukcesy, dopóki nie zepchnął go w cień „Otello” Verdiego. Dopiero od kilku lat wersja Rossiniego zaczyna odzyskiwać uznanie krytyków i publiczności.

Giuseppe Verdi i Wiliam Szekspir © domena publiczna

Kompozytorom XIX-wiecznym udało się jeszcze stworzyć mniej lub bardziej udane adaptacje sztuk Szekspira. Ani Rossini, ani Otto Nicolai – „Wesołe kumoszki z Windsoru” (1849), Charles Gounod: „Romeo i Julia” (1867) czy Ambroise Thomas: „Hamlet” (1868) nie zdołali powtórzyć swojego mniejszego lub większego sukcesu z szekspirowską operą, tak jak to uczynił Giuseppe Verdi. Jego „Makbet” (wersja pierwsza – 1847, wersja druga – 1865), „Otello” (1887) i „Falstaff” (1893) na podstawie „Wesołych kumoszek z Windsoru” i „Henryka IV”, to nie tylko opery wciąż wystawiane na całym świecie. Jeśli chodzi o „Otella” i „Falstaffa” ze wspaniałymi librettami Arriga Boita, są to dzieła zaliczane do najwybitniejszych w całej literaturze operowej. Ten fenomenalny sukces jest oczywiście zasługą przede wszystkim genialnej muzyki Verdiego, ale warto podkreślić również niezwykłą na owe czasy wierność Szekspirowskiemu pierwowzorowi (niektóre adaptacje sztuk angielskiego dramaturga poza tytułem niewiele miały wspólnego z oryginałem). Verdi fascynował się Szekspirem przez całe życie i, jak chyba nikt przed nim, przykładał ogromną wagę do zachowania wierności oryginałowi. Pociągało to za sobą konieczność znajdowania śpiewaków, którzy byliby również wspaniałymi aktorami. Czasami bywało wręcz tak, że kompozytorowi zależało bardziej na umiejętnościach aktorskich niż na pięknym śpiewie. Twierdził, na przykład, że Lady Makbet powinna mieć brzydki, nieprzyjemny głos, a na rozmaite sugestie co do obsadzenia partii Jagona odpowiadał, że wybrany przez niego Victor Maurel będzie najlepszy, nawet jeżeli miałby szeptać swoją rolę.

„Era la notte” z „Otella” Giuseppe Verdiego w wykonaniu pierwszego Jagona, Victora Maurera.
Data nagania nieznana

Choć w XX wieku zainteresowanie librecistów i kompozytorów sztukami Williama Szekspira bynajmniej nie zmalało (jedna z najnowszych szekspirowskich oper, „Król Lear” Aulisa Salinena, miała swą premierę we wrześniu 2000 roku), to jednak udanych adaptacji powstało, mówiąc łagodnie, niewiele. Napisana na otwarcie nowego gmachu Metropolitan Opera w Nowym Jorku w 1966 r. opera Samuela Barbera „Antoniusz i Kleopatra” na premierze poniosła klęskę, z której do dzisiaj się nie podźwignęła. Za niepowodzenie obwiniano jednak przede wszystkim nie Barbera, a Franco Zeffirellego – twórcę libretta i ekstrawaganckiej inscenizacji. „Lear” Ariberta Reimanna z 1978 roku, powstały z inspiracji Dietricha Fischera-Dieskaua, dla którego kompozytor stworzył tytułową rolę, cieszy się jedynie umiarkowanym uznaniem i zainteresowaniem. Jedynie „Sen nocy letniej” Benjamina Brittena (1960 rok) zdołał przekonać do siebie zarówno publiczność, jak i krytyków. W operze Brittena, jako jednej z nielicznych, wykorzystany jest tekst Szekspira – rzecz jasna z rozmaitymi cięciami – a nie libretto jedynie na tym tekście oparte. W libretcie znajduje się tylko jedna linijka nie pochodząca z pierwowzoru – wyjaśnia ona treść wyciętego fragmentu. Ciekawostką może być fakt, że w Brittenowskim „Śnie nocy letniej” powrócili na scenę operową kontratenorzy. Rola Oberona została napisana dla Alfreda Dellera, kontratenora, który niemal samodzielnie zapoczątkował renesans tego typu głosu.

Alfred Deller śpiewa arię „Welcome Wanderer!” ze „Snu nocy letniej”, Decca, 1967

Oburzenie na librecistów i kompozytorów znęcających się nad sztukami Szekspira to bardzo częsty element rozmaitych recenzji i komentarzy. Wybitny poeta angielski, W. H. Auden, twierdził wręcz, że jedyną zaletą „Wesołych kumoszek z Windsoru”, jest fakt, iż sztuka ta zainspirowała Verdiego do napisania „Falstaffa”. Na czym więc polega problem z Szekspirem w operze? Wszelkie analizy i wyjaśnienia wydają się prowadzić do jednego wniosku. Szekspirowskiej magii słowa nie da się tak po prostu przenieść bez żadnych strat na operową scenę, gdzie słowa, słowa, słowa są tylko jednym z elementów fascynującej całości. I to nie koniecznie tym najważniejszym.

Artykuł ukazał się w Numerze 1(18)/2001 Kwartalnika „Trubadur” Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Opery „Trubadur”, a także w Kwartalniku „Aria” Krakowskiego Stowarzyszenia Miłośników Opery.

11. Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Stanisława Moniuszki już w czerwcu 2022

Co trzy lata młodzi artyści z różnych kontynentów przyjeżdżają do Warszawy, aby zaprezentować swój talent przed wybitnymi przedstawicielami świata muzyki. Odniesiony sukces staje się dla wielu z nich ważnym krokiem ku międzynarodowej karierze.

Od początku swojego istnienia, Konkurs jest czymś daleko więcej niż tylko spotkaniem wokół zaciętej rywalizacji artystycznej – jest również promocją polskiej literatury wokalnej. Poza repertuarem światowym, podczas przesłuchań uczestnicy wykonają dwa polskie utwory. W pierwszym etapie będzie to pieśń, a w finałowym aria z towarzyszeniem orkiestry. 

W gronie dotychczasowych jego laureatów i finalistów znajdują się znakomici artyści, tacy jak Aleksandra Kurzak, Urszula Kryger, Małgorzata Walewska, Mariusz Kwiecień, Olga Busuioc, Jakub Józef Orliński, Long Long, Gihoon Kim, Ruslana Koval i Andrzej Filończyk. Do walki o miejsce na podium tegorocznej edycji zakwalifikowało się 112 uczestników z 6 kontynentów i aż 28 krajów. Wśród nich, najliczniejsza jest reprezentacja z Polski, a tuż za nią z Ukrainy.

Do Jury Konkursu, obok wybitnych artystów zapraszani są również managerowie czołowych światowych teatrów operowych. W tym roku uczestników oceniać będą: 

  • John Allison – przewodniczący Jury – redaktor magazynu „Opera” i krytyk muzyczny w „The Daily Telegraph”; 
  • Paul Hopper – Associate Artistic Administrator Metropolitan Opera;
  • Peter Mario Katona – dyrektor ds. obsad Royal Opera House, Covent Garden; 
  • Izabela Kłosińska – sopran, casting director Teatru Wielkiego – Opery Narodowej; 
  • Mariusz Kwiecień – baryton, dyrektor artystyczny Opery Wrocławskiej; 
  • Gianluca Macheda – dyrektor agencji artystycznej GM Art&Music; 
  • Roberto Mauro – dyrektor organizacji pracy artystycznej Canadian Opera Company; 
  • Eleonora Pacetti – dyrektor Programu Młodych Talentów „Fabbrica” Teatro dell’Opera di Roma; 
  • Olga Pasiecznik – sopran; 
  • Nicholas Payne – dyrektor „Opera Europa”; 
  • Ewa Podleś – kontralt; 
  • Tobias Truniger – dyrektor studia operowego przy Bayerische Staatsoper; 
  • Anette Weber – dyrektor ds. opery w Opernhaus Zürich; 
  • Edith Wiens – sopran, pedagog śpiewu, dyrektor Internationale Meistersinger Akademie. 

Wydarzeniem towarzyszącym finałowym przesłuchaniom będzie koncert laureatów 9. edycji Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki – kontratenora Jakuba Józefa Orlińskiego (II nagroda w kategorii głosów męskich) oraz pianisty Michała Biela (nagroda dla wyróżniającego się młodego pianisty). 11 czerwca, podczas obrad Jury, przed ogłoszeniem listy konkursowych zwycięzców, widownia będzie miała okazję usłyszeć program z najnowszej płyty duetu zatytułowanej „Farewell”. Artyści wykonają pieśni polskich kompozytorów. Nie zabraknie wśród nich utworów autorstwa patrona Konkursu – Stanisława Moniuszki – co ma wyjątkowe znaczenie, ponieważ bezpośrednio przed rozpoczęciem Konkursu – 4 czerwca mija 150 lat od śmierci kompozytora, zwanego niejednokrotnie ojcem polskiej opery. 

Koncert jak i wszystkie przesłuchania konkursowe, można będzie obejrzeć online, dzięki transmisji na żywo za pośrednictwem platform streamingowych VOD Teatru Wielkiego – Opery Narodowej oraz OperaVision. 11. Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Stanisława Moniuszki objęty został honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotra Glińskiego.

Jedną z nagród pozaregulaminowych będzie Nagroda im. Bogusława Kaczyńskiego dla najlepszego polskiego głosu ufundowana przez ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego.

Opowieść o Bogusławie Kaczyńskim „Będę sławny, będę bogaty” trafi na półki 27 kwietnia

Osobowość. Legenda. Zawsze pod muchą. Kamera go kochała, wprost przechodził na druga stronę ekranu. Czy był szczęśliwy? Jak wyglądało jego życie osobiste? Kto go fascynował, a dla kogo sam był źródłem inspiracji?

W plebiscycie tygodnika „Polityka” przeprowadzonym u schyłku XX wieku, znalazł się w pierwszej dziesiątce największych polskich osobowości medialnych. Był laureatem kilkudziesięciu nagród. Przez 28 lat pełnił funkcję dyrektora Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy. Prowadził transmisje telewizyjne najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju i za granicą, takich jak np. Konkurs Chopinowski, koncerty Luciano Pavarottiego czy Plácido Domingo.

Książka Anny Lisieckiej to barwna opowieść o wielu obliczach Bogusława Kaczyńskiego i jego niełatwym acz fascynującym życiu. O tym, jak po latach ciężkiej pracy zdał sobie sprawę, że nie jest cudownie uzdolnionym wirtuozem fortepianu, o niekoniecznie wzorowych ocenach w szkole, o paczce przyjaciół z rodzinnej Białej Podlaskiej, o trudnych początkach w średniej szkole muzycznej, kiedy w bursie musiał walczyć o przetrwanie, o fantastycznych podróżach w latach studenckich, o niecodziennym debiucie telewizyjnym z Januszem Olejniczakiem i debiucie… sportowym na stadionie Marymontu. O dniach spędzanych w piżamie i szlafroku czy mrożącej krew w żyłach historii związanej z Krzysztofem Pendereckim.

Ale przede wszystkim to pełna anegdot opowieść o człowieku co najmniej nieszablonowym, barwnym, choć zawsze zachowującym się z klasą. Ale czasem też po prostu… dziwnie. „Beata [Artemska, wieloletnia przyjaciółka Kaczyńskiego – przyp.red.] w liście do mnie prosiła, żeby na jej pogrzebie przemawiał Boguś. Czekaliśmy z tym pogrzebem, aż on powróci zza granicy. No i on przemówił, tylko że na końcu zrobił rzecz straszną, powiedział tak: »Beato, nie byłbym sobą, gdybym nie wymienił wszystkich twoich wrogów«. I zaczął nazwiskami sypać, a ludzie zaczęli uciekać!” – to jedno ze wspomnień, przytoczone przez Sławomira Pietrasa.

Kaczyński zdawał sobie sprawę, że jest nietypowy na tle przaśności PRL, a potem lat 90. Przeżył niemało upokorzeń i porażek, ale dostrzegł, że kiedy zaczynał opowiadać o tym, co kocha, czyli o muzyce głosu ludzkiego i ludziach, których pamięci był depozytariuszem, to ten żar udzielał się nawet sceptykom. O celu swojej pracy mówił: „Moim pragnieniem jest oczarować jak najszersze rzesze ludzi czarem sztuki. […] sztuka jest jedynym wybawieniem, jest katharsis! Dzięki sztuce naprawdę warto żyć”. Artysta faktycznie oczarował rzesze ludzi i dał im nadzieję na to, że sztuka naprawdę wzbogaca nasze życie. „Będę sławny, będę bogaty” to pełna fascynujących opowieści i zdjęć historia jednej z najciekawszych postaci polskiej estrady.

Anna Lisiecka – dziennikarka i komentatorka literacka radiowej Dwójki, współpracuje także z Jedynką. W 2020 roku uhonorowana została nagrodą Polskiego Radia Złoty Mikrofon przyznawaną Mistrzom przez Mistrzów. Najbardziej ceni formę dokumentu radiowego, a samo radio uważa za medium, w którym słuchacze również są artystami. Jest laureatką wielu konkursów na dokument radiowy. Jej reportaż „Kainowa zbrodnia” w 2010 roku otrzymał Główną Nagrodę Wolności Słowa przyznawaną przez SDP „za mówienie bez nienawiści o konflikcie narodów, o którym poprawność polityczna nie pozwala mówić”. Autorka książek „Wakacje 1939” o wakacjach znanych osobistości w przeddzień kataklizmu II Wojny Światowej oraz „Loda Halama. Pierwsze nogi Drugiej Rzeczypospolitej” o gwieździe przedwojennej rewii i kina.

Kyiv Symphony Orchestra rozpoczyna swoje tournée w Warszawie 

Tocząca się wojna położyła cień na wszelkich obszarach życia mieszkańców Ukrainy – także działalności kulturalnej. W geście solidarności z artystami ukraińskimi europejskie instytucje okazują wsparcie, zapraszając muzyków do swych gmachów. Dzięki tak wyjątkowej idei Kyiv Symphony Orchestra otrzymała zgodę na wyjazd z ogarniętego wojną kraju. Będzie to pierwszy występ Zespołu od początku trwającej w Ukrainie rosyjskiej agresji, poprzedzony kilkunastoma dniami prób w Sali Koncertowej przy ulicy Jasnej oraz w siedzibie Polskiego Radia. 

W wykonaniu zespołu, prowadzonego przez Luigiego Gaggera, zabrzmią utwory czołowych kompozytorów ukraińskich: Maksima Berezowskiego, Myrosława Skoryka i Borysa Latoszynskiego. Wieczór uświetni solista – wybitny polski skrzypek Janusz Wawrowski, który wykona „Fantazję” brillante Henryka Wieniawskiego. Warszawski koncert zainauguruje tournée Orkiestry, która zagości również na estradach Kulturpalast w Dreźnie, lipskiego Gewandhausu, Filharmonii Berlińskiej i Elbphilharmonie w Hamburgu.

Wydarzenie będzie transmitowane przez Program Drugi Polskiego Radia. Patronat objęło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a organizatorami wydarzenia są: Filharmonia Narodowa i Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.

Nadzwyczajny Koncert Symfoniczny odbędzie się 21 kwietnia w Filharmonii Narodowej o godz. 19.00. Usłyszymy także „Symfonię C-dur” Maksima Berezowskiego,  „Melodię na orkiestrę smyczkową” Myrosława Skoryka i „III Symfonię h-moll op. 50” Borysa Latoszynskiego.

Balet „Dracula” w choreografii Krzysztofa Pastora w kwietniu na scenie Opery Narodowej

Krzysztof Pastor z librecistą Pawłem Chynowskim powrócili do pierwowzoru pięknego arystokraty. Film „Dracula”, w reżyserii Francisa Forda Coppoli i muzyką Wojciecha Kilara został nagrodzony w 1993 roku trzema Oskarami. Prapremiera baletu Pastora odbyła się w Perth w Australii cztery lata temu. Spektakl nominowano do prestiżowych Helpmann Awards w kategorii „Najlepszy balet”. Trzykrotnie nagrodzono go w konkursie Performing Arts WA Awards: za „Najlepsze nowe dzieło taneczne”, kostiumy i aranżację muzyczną.

Kolejne dwie realizacje odbyły się w 2021 roku: we wrześniu w Rydze oraz w listopadzie w australijskim Brisbane. W polskiej wersji przedstawienia zobaczymy czołowych solistów i niemal cały zespół Polskiego Baletu Narodowego. Premiera polska odbędzie się 28 kwietnia, godz. 19.00, a kolejne spektakle: 29 i 30 kwietnia oraz 19, 20, 21, 22 maja 2022 r. Orkiestrę poprowadzi Patrick Fournillier.

24 kwietnia jako preludium do baletu „Dracula” orkiestra TW-ON zaprezentuje publiczności koncert muzyki Wojciecha Kilara. Usłyszymy poemat symfoniczny „Kościelec 1909” skomponowany w 1976 roku na cześć Mieczysława Karłowicza, zmarłego tragicznie pod lawiną na górze Kościelec, „I Koncert fortepianowy” z 1997 roku z Januszem Olejniczakiem jako solistą oraz; „Symfonię – Adwentową” napisaną w 2007 roku.

Fryderyki 2022: Gala Muzyki Poważnej po raz drugi w Operze na Zamku w Szczecinie

Uroczystą galę, która odbędzie się w Operze na Zamku w Szczecinie uświetnią występy wybitnych solistów i zespołów. Po raz pierwszy w historii miłośnicy muzyki poważnej z Pomorza Zachodniego będą mogli towarzyszyć artystom w ich wyjątkowym święcie. Jedna z najnowocześniejszych scen muzycznych w Europie ponownie będzie gościć artystów nominowanych do najważniejszych nagród muzycznych, Fryderyków, w kategorii muzyki poważnej.

Szansę na prestiżową statuetkę Fryderyka mają m.in.: wydawnictwa z udziałem wybitnego akordeonisty Klaudiusza Barana, nagrania z udziałem wiolonczelisty Marcina Zdunika, płyty, na których usłyszeć można AUKSO – Orkiestrę Kameralną Miasta Tychy pod dyrekcją Marka Mosia.

Tegoroczną Galę Muzyki Poważnej uświetnią koncerty z udziałem artystów światowej sławy, podzielone na trzy wątki tematyczne: muzyka polska, opera barokowa oraz muzyka romantyczna. Nie zabraknie także muzycznych nawiązań do aktualnej sytuacji na świecie. Na gali wybrzmi hołd złożony Ukrainie w wydaniu Baltic Neopolis Orchestra. Kameralna orkiestra smyczkowa ze Szczecina wykona między innymi utwór „Tribute to Ukraine” na motywach hymnu narodowego Ukrainy.

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2022 Rokiem Romantyzmu Polskiego. To szczególna okazja, aby zaprezentować zgromadzonej w Operze na Zamku publiczności mniej znane zdobycze polskiego romantyzmu muzycznego. Na gali zabrzmi część III i VI „Oktetu fortepianowego d-moll op. 6” Józefa Władysława Krogulskiego. Utwór usłyszymy w wykonaniu znakomitych solistów-kameralistów: Jakuba Kuszlika, laureata IV nagrody 18. Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie, Seweryna Zapłatyńskiego (flet), Adriana Jandy (klarnet), Marii Machowskiej (I skrzypce), Kamila Staniczka (II skrzypce), Mateusza Dońca (altówka), Magdaleny Bojanowicz (wiolonczela) i Tomasza Januchty (kontrabas).

Na polski wątek gali złożą się również utwory Grażyny Bacewicz i Mieczysława Karłowicza. Wybitna skrzypaczka Roksana Kwaśnikowska i Łukasz Chrzęszczyk – laureat międzynarodowych konkursów pianistycznych – wykonają finał z „IV Sonaty Skrzypcowej” Bacewiczówny, a wielokrotny laureat Fryderyków w kategoriach jazzowych – kwartet smyczkowy Atom String Quartet – pieśń Karłowicza „Pod jaworem” w aranżacji Michała Zaborskiego.

Uroczystość uświetni Wrocławska Orkiestra Barokowa pod kierunkiem Jarosława Thiela, która towarzyszyć będzie włoskiej sopranistce Giulii Semenzato w ariach skomponowanych przez Antonia Vivaldiego i Georga Friedricha Haendla. Dwukrotnie na scenie pojawi się też wybitny polski bas Adam Palka, solista Staatsoper Stuttgart, występujący na scenach Wiener Staatsoper, Opera National de Paris czy Teatro Real w Madrycie. Soliście towarzyszyć będzie Orkiestra Opery na Zamku pod dyrekcją Jerzego Wołosiuka.

Gala Muzyki Poważnej Fryderyk Festiwal 2022 wpisuje się w obchody 65-lecia Opery na Zamku w Szczecinie. Dyrektor Opery Jacek Jekiel, komentując to wydarzenie, powiedział: W 1956 r. zaczynaliśmy jako prywatna grupa zapaleńców w małej, zrujnowanej salce, z „pożyczaną” orkiestrą i śpiewakami, a teraz wystawiamy spektakle w supernowoczesnym wnętrzu. Każda generacja artystów wniosła do opery swoją wrażliwość, estetykę, odkrywczość i intelekt. Opera na Zamku jest teatrem pełnym radosnych, kreatywnych ludzi. Mamy to w DNA, odziedziczyliśmy miłość do teatru i pasję po odważnych poprzednikach, którzy go tworzyli.

To już druga edycja Fryderyk Festiwal w Szczecinie, jednak po raz pierwszy Gala Muzyki Poważnej otwarta będzie dla publiczności. Bilety na to wydarzenie można już kupić na stronie Opery na Zamku w Szczecinie. Pełna lista nominowanych w kategoriach muzyki poważnej dostępna jest tutaj

Surrealistyczna baśń bez happy endu. „Turandot” z Teatro dell’Opera di Roma

„Muzyka jest sztuką najbardziej demokratyczną”. (Karol Szymanowski)

Gdy zawodzą słowa, cała nadzieja w muzyce. Artyści ze wszystkich stron świata sięgają po nią od stuleci, by przekazać ważne myśli i idee. Uniwersalny język muzyki pozwala dotrzeć tam, gdzie zawodzi tekst, w druku czy w mowie. Jej przekaz potrafi być o stokroć silniejszy. Muzyka stała się zatem ekspresją emocji, wyrazem uwielbienia, spowiedzią grzeszników, deklaracją wolnościową anarchistów, krzykiem prześladowanych. Nie sposób ująć jej w jedną klamrę, tak różnorakie są jej oblicza.

Czy istnieje jednak granica, której przekroczenie przez artystę – w tym przypadku reżysera teatralnego – zabiera muzyce to, do czego pierwotnie została stworzona? Przepoczwarza ją i przeinacza? Gdzie kończy się przekaz muzyki, a zaczyna całkiem inna, dopowiedziana historia? Chiński artysta Ai Weiwei, znany przede wszystkim jako twórca konceptualnych instalacji i happeningów, a zatem kojarzony ze sztukami wizualnymi, zagościł w Teatro dell’Opera di Roma i wziął na warsztat „Turandot” Giacomo Pucciniego. Jego reżyserski debiut operowy tyleż olśniewa plastyczną kreatywnością, co wzbudza kontrowersje.

Ai Weiwei, który jest nie tylko reżyserem spektaklu, lecz także projektantem scenografii i kostiumów oraz autorem multimediów, pokazał w Rzymie „Turandot” w wersji surowej. Wykorzystał wyłącznie partyturę Pucciniego, który zmarł na raka w 1924 roku i nie zdążył dokończyć dzieła. Akcja zatrzymuje się na śmierci niewolnicy Liu, torturowanej przez Turandot. To właśnie ta dramatyczna scena, zdaniem kompozytora, miała odegrać kluczową rolę w przemianie tytułowej heroiny. „Niech ona (Liu) umrze podczas tortur.”, pisał do librecisty Giuseppe Adamiego. „Dlaczego by nie? Jej śmierć mogłaby zmiękczyć serce księżniczki”. Finał trzeciego aktu dopisał, wedle wskazówek Pucciniego, Franco Alfano. Prapremiera pod batutą Arturo Toscaniniego w 1926 roku kończyła się właśnie na tej scenie, by uczcić pamięć po zmarłym kompozytorze. Kolejne przedstawienia zagrano jednak już wraz z dodanym, rzadkim dla gatunku opera seria, happy endem.

„Turandot” © Fabrizio Sansoni-Teatro dell’Opera di Roma

W Rzymie mamy do czynienia raczej z widowiskiem plastycznym, niż standardowym spektaklem operowym. Nadrzędną rolę pełnią tu animacje i projekcje multimedialne. „Turandot” Ai Weiweia nie ogląda się zatem dla samej historii, którą opera opowiada, lecz dla artyzmu będącego efektem syntezy obrazu i dźwięku. Wszystko, od kostiumów poprzez animowane tło, wprost kipi od symboliki. Multimedia z brutalną śmiałością wkraczają na płaszczyznę problemów współczesnego świata – zarówno społecznych, jak i politycznych. Zimne światło potęguje kontrasty. Ruch sceniczny ograniczono do niezbędnego minimum, by podkreślić dynamikę animacji. Niesztampowe kostiumy solistów czy chórzystów, wzbudzają nieodzowne, faunistyczne skojarzenia. Zahaczają o groteskę i rodzą wątpliwość, czy to, co oglądamy na scenie, należy traktować serio.

Bo też trudno jest doszukiwać się logiki i spójności w tym wymykającym się wszelkim konwencjom widowisku. Libretto wydaje się wręcz nie mieć większego znaczenia dla reżysera. Stanowi raczej pretekst do stworzenia swoistego happeningu. Trwającego niemal dwie godziny, spektakularnego pokazu sztuki awangardowej.

„Turandot” Pucciniego to opowieść o sile miłości. O jej niezwykłej mocy przemiany, jej triumfie nad okrucieństwem – miłości, jaką książę Kalaf obudził w tytułowej bohaterce. U Ai Weiweia, z racji zakończenia, jedyna miłość, jaką można zaobserwować, to ta, którą Liu darzy Kalafa. Wcielająca się w nią Francesca Dotto swym ładunkiem emocjonalnym oraz kunsztem wokalnym pozostawia resztę obsady daleko w tyle. Zachwyca jej lekkość prowadzenia frazy, gęstość i szlachetność barwy głosu, zarówno w górnych jak i w dolnych rejestrach. Jej Liu jest porażająco prawdziwa, wierzymy jej, gdy wyznaje miłość Kalafowi w „Signore, ascolta”, wierzymy gdy umiera tuż po arii „Tu che di gel sei cinta”.

Francesca Dotto (Liu) i Michael Fabiano (Kalaf) © Fabrizio Sansoni-Teatro dell’Opera di Roma

Trudno natomiast, z racji urwanego zakończenia, uwierzyć w fascynację księcia tytułową bohaterką. Choć wcielający się w niego tenor liryczny Michael Fabiano sprostał roli, nie forsując nadmiernie głosu. Jego zadanie było tym bardziej utrudnione, iż Kalaf przez cały pierwszy akt musi trzymać na swoich plecach ogromną, niemal ludzkich rozmiarów żabę (w chińskiej mitologii: symbol szczęścia). Dopiero przy arii „Nessun dorma” słychać u niego wyraźny problem by wspiąć się na wokalne wyżyny i choć zbliżyć się do ideału, jaki pozostawił po sobie niekwestionowany mistrz, Luciano Pavarotti.

Nieoczekiwanie, najbardziej zawodzi sama Turandot – Oksana Dyka. Jej głos w wysokich dźwiękach brzmi nazbyt piskliwie, zaś zbyt metalicznie na dołach, jak gdyby brakowało mu pewności siebie. Pozostaje niedosyt, sugerujący, iż solistka porwała się na repertuar przekraczający jej możliwości wokalne. Nadrabiała jednak wyrazistą ekspresją i właściwym dla jej postaci, zimnym spojrzeniem. Tym większą ciekawość budzi obsadzenie polskich solistek – Ewy Vesin w partii Turandot oraz Adriany Ferfeckiej w partii Liu, których niestety nie pokazano w przygotowanej przez telewizję Rai 5 retransmisji.

„Turandot” © Fabrizio Sansoni-Teatro dell’Opera di Roma

Ukraińska dyrygentka Oksana Lyniv, przepasana flagą swojego kraju, dała prawdziwy popis muzycznego kunsztu. Słuchanie orkiestry pod jej batutą, z właściwą dla Pucciniego dynamiką i dramaturgią, było niekwestionowaną ucztą. Monumentalny chór dodatkowo nasilał wrażenia, wypełniając sceniczną przestrzeń potęgą brzmienia ludzkich głosów. Spektakl ujawnia niezwykle szerokie spektrum plastycznej wyobraźni reżysera. Głosy i brzmienie instrumentów tworzą swoistą bazę dla wszystkich aspektów wizualnych. Animowane multimedia wraz z elementami przestrzennymi eskalują głębię świata przedstawionego. Świata, który pomimo statycznej reżyserii, pozostaje labilny i niespokojny. A także pełen sprzeczności. Czy zatem nasze realia, tak bogate w kontrasty, tak bardzo różnią się od surrealistycznej baśni, do jakiej zabiera widzów Ai Weiwei?

Nowa „Aida” na deskach Opery Bałtyckiej w Gdańsku

Produkcja Opery Bałtyckiej będzie jedną z najbardziej widowiskowych inscenizacji ostatnich lat na gdańskiej scenie. Realizatorzy zapewniają, że spektakl będzie ponadczasową opowieścią o miłości i wojnie, ze scenografią i kostiumami nawiązującymi do starożytnego Egiptu. Damian Styrna, odpowiedzialny za dekoracje, mówi o budowie obrazu konfrontacji: „człowiek jednostka, z drugiej strony monumentalna figura geometryczna, symbol wielu znaczeń – majestat władzy, jej ciężar. Przeciwieństwa potęgują emocje (…) Skupienie na bryłach, geometryczności form pomaga uciec od pułapki, jakim jest kalkowanie czy cytowanie wprost egipskiej pocztówki ze skansenem w tle”.

„Aida” uważana jest za jedną z najlepszych oper w dorobku Giuseppe Verdiego. Kompozytor napisał ją, by uczcić otwarcie Opery w Kairze oraz zakończenie budowy Kanału Sueskiego. Utwór szybko zyskał uznanie zarówno wśród recenzentów, jak i publiczności. Od tego czasu, a więc od ponad 150 lat, „Aida” gości na scenach operowych niezmiennie ciesząc się ogromną popularnością. W Operze Bałtyckiej do tej pory została przygotowana dwukrotnie, w 1960 oraz 1993 roku.

Inscenizację „Aidy” w Operze Bałtyckiej przygotowują znakomici i doświadczeni realizatorzy: Anna Wieczur (reżyseria), George Tchitchinadze (kierownictwo muzyczne), Damian Styrna (scenografia), Anna Chadaj (kostiumy). W głównych partiach wystąpią wspaniali soliści, wśród nich Małgorzata Walewska – mezzosopranistka z imponującym dorobkiem artystycznym i wieloma sukcesami na międzynarodowej scenie operowej. Premierowy spektakl „Aidy”, jednej z najlepszych oper Giuseppe Verdiego, będzie również można zobaczyć online jako live streaming.