REKLAMA

Puccini spełnia marzenia. Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi

Aleksandra Kurzak jest obecnie najbardziej znaną polską sopranistką, występuje w takich uznanych teatrach operowych, jak The Metropolitan Opera w Nowym Jorku, Royal Opera House w Londynie, Bayerische Staatsoper w Monachium, Wiener Staatsoper, Teatro alla Scala w Mediolanie, Gran Teatre del Liceu w Barcelonie, Opéra Bastille w Paryżu czy Arena di Verona.

Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Aleksandra Kurzak i Rafał Janiak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

W minionych sezonach artystka sukcesywnie rozszerzała swój repertuar o takie partie, jak Micaëla w „Carmen” Georgesa Bizeta, Desdemona w „Otellu” i Elżbieta w „Don Carlosie” Giuseppe Verdiego, Santuzza w „Rycerskości wieśniaczej” Pietra Mascagniego, Nedda w „Pajacach” Ruggiera Leoncavalla, a także tytułowa Adriana Lecouvreur w operze Francesca Cilei i Fedora w operze Umberta Giordana. Istotną częścią jej angaży są role w operach Giacoma Pucciniego, w których od trzech lat regularnie występuje na scenie nowojorskiej The Metropolitan Opera: Musetta w „Cyganerii”, Liu w „Turandot”, Cio-Cio-San w „Madama Butterfly” i tytułowa Tosca, a w przyszłym sezonie artystycznym 2025/26 dołączy do nich Mimi w „Cyganerii”.

Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Aleksandra Kurzak i Rafał Janiak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

W Dzień Kobiet, 8 marca 2025 roku Aleksandra Kurzak była bohaterką czwartego już Koncertu z Gwiazdą w Teatrze Wielkim w Łodzi. W ubiegłym sezonie w ramach tego cyklu wystąpili Pretty Yende, Jakub Józef Orliński i Francesco Demuro.

W programie pierwszej części koncertu znalazły się cztery arie z oper Giuseppe Verdiego, w tym trzy z dzieł, w których sopranistka zadebiutuje w najbliższych miesiącach. Wieczór otworzyło bolero Eleny „Merce, dilette amiche” z V aktu „Nieszporów sycylijskich”. Brawurowym wykonaniem tej arii Aleksandra Kurzak wywalczyła I nagrodę na III Międzynarodowym Konkursie im. Stanisława Moniuszki w Warszawie w 1998 roku. Dziś z całą pewnością wykonuje ten utwór zgoła odmiennie, jej głos nabrał gęstości w brzmieniu i nieco ciemniejszego tembru. Walory te pozwalają artystce na poszerzanie repertuaru o bardziej dramatyczne partie, jak wspomniana właśnie Elena, a także Aida czy też Leonora z „Trubadura”, której aria „Tacea la notte placida” z I aktu zakończyła pierwszą część koncertu.

Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Aleksandra Kurzak i Rafał Janiak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Kurzak w roli tytułowej Aidy po raz pierwszy wystąpi najbliższego lata w inscenizacji Stefano Pody na festiwalu Arena di Verona. W Łodzi artystka w arii „Ritorna vincitor” z I aktu opery pokazała wewnętrzny dramat tej bohaterki, nie potrafiącej dokonać wyboru pomiędzy lojalnością do ojczyzny a namiętnością do egipskiego dowódcy Radamesa. Sopranistka wykorzystała do tego kontrasty dynamiczne i umiejętność cieniowania barwy głosu, chociażby we fragmencie oznaczonym triste e dolce (ze smutkiem i słodyczą). Prawdziwą rewelacją okazała się natomiast modlitwa Desdemony „Ave Maria” z IV aktu „Otella” – doprawdy mistrzowskie frazowanie, piękne, dopracowane portamenta, a nade wszystko cudowne piano w jej zakończeniu.

Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

W drugiej części wieczoru zabrzmiały wyłącznie fragmenty oper Giacoma Pucciniego, których wykonywanie – jak wielokrotnie podkreślała już śpiewaczka – zawsze były jej artystycznym marzeniem. Aleksandra Kurzak wcielała się w kolejne bohaterki tych dzieł, znakomicie oddając głosem towarzyszące im emocje i nakreślając ich osobowości. Była Mimi z „Cyganerii” (skromną, prostą w arii „Si, mi chiamano Mimi”), Cio-Cio-San z „Madama Butterfly” (młodzieńczą i naiwną w arii „Un bel do vedremo”), tytułową Toską (pełną skupienia i nadziei w modlitwie „Vissi d’arte”), a także tytułową Manon Lescaut („In quelle trine morbide”), której rolę dopiero w przyszłości włączy do swojego repertuaru.

Odpowiedzią artystki na gromkie owacje pod koniec koncertu były przygotowane na bis jeszcze dwie arie z oper Pucciniego: słynna aria Laurenty „O mio babbino caro” z opery „Gianni Schicchi” i wykonany z dużą dozą aktorstwa, pełen wdzięku Walc Musetty z „Cyganerii”.

Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Aleksandra Kurzak i Rafał Janiak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Poprowadzona przez Rafała Janiaka orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi wykonała uwerturę do opery „Nieszpory sycylijskie” Giuseppe Verdiego, słynny Taniec Godzin z „Giocondy” Amilcare Ponchiellego, a także intermezza z oper „Rycerskość wieśniacza” Mascagniego, „Pajace” Leoncavalla oraz „Siostra Angelica”, „Edgar” i „Manon Lescaut” Pucciniego. Koncert poprowadzili dziennikarze związani z Polskim Radiem i Telewizją Polską Katarzyna Sanocka i Robert Kamyk. Współorganizatorem wydarzenia była ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego.

Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska
Aleksandra Kurzak w „Koncercie z Gwiazdą” w Teatrze Wielkim w Łodzi © Joanna Miklaszewska

Polskie premiery musicalowe: „Jesus Christ Superstar” w Toruniu

Spektakl „Jesus Christ Superstar” to legendarny musical, który osiągnął ogromny sukces na całym świecie. Jest uznawany za jedno z najsłynniejszych i najbardziej rewolucyjnych dzieł scenicznych XX wieku, głównie przez połączenie muzyki rockowej i tradycyjnych elementów musicalowych, z wieloma przebojami, z „Gethsemane (I Only Want to Say)”, „Superstar”, czy„I Don’t Know How to Love Him” na czele, rozsławiony przez filmową ekranizację w reżyserii Normana Jewisona z 1973 roku. Historia ostatnich dni Jezusa opowiedziana jest z perspektywy Judasza Iskarioty.

Plakat do „Jesus Christ Superstar” w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu © materiały prasowe
Plakat do „Jesus Christ Superstar” w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu © materiały prasowe

Dzieło Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice’a po raz pierwszy pojawi się w Toruniu, adaptacja powstanie w duchu coraz bardziej popularnego teatru immersyjnego. Widzowie będą oglądać przedstawienie, ale będą mogli stać się jego integralną częścią, uczestnicząc w sposób aktywny w wydarzeniach. Nie będzie podziału na scenę i widownię. Reżyserka Agnieszka Płoszajska przeniosła akcję musicalu do współczesności, ukazując świat młodego pokolenia poszukującego nie tylko duchowości, ale i sensu życia. Za realizację musicalu odpowiadają także: Michał Cyran (choreografia), Wojciech Stefaniak (scenografia), Wanda Kowalska (kostiumy), Bartosz Staszkiewicz (kierownictwo muzyczne), Paulina Stekla (przygotowanie wokalne), Mateusz Kokot (wizualizacje multimedialne) oraz Artur Wytrykus (reżyseria światła).

Próby do „Jesus Christ Superstar” w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu © materiały prasowe
Próby do „Jesus Christ Superstar” w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu © materiały prasowe

Będzie to pierwszy w Polsce musical wystawiony w systemie silent disco. Widzowie obejrzą spektakl w słuchawkach, przy muzyce granej na żywo. To innowacyjne podejście do musicalu ma zapewnić unikalne doświadczenie dźwiękowe, eliminując tradycyjne nagłośnienie sali i umożliwiając każdemu uczestnikowi odbiór spektaklu w najwyższej jakości dźwięku.

Próby do „Jesus Christ Superstar” w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu © materiały prasowe
Próby do „Jesus Christ Superstar” w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu © materiały prasowe

W obsadzie spektaklu znaleźli się wybitni wokaliści i wokalistki polskiej sceny musicalowej. Również tutaj nie brakuje zaskoczeń i niespotykanych dotąd rozwiązań. W rolę Jezusa wcielą się Rafał Szatan oraz Krzysztof Wojciechowski, a niezwykle wymagającą rolę Judasza odegrają Sebastian Machalski oraz Marcin Wortmann. W obsadzie znaleźli się także m.in: Oliwia Drożdżyk (Maria Magdalena), Marta Burdynowicz (Herod), Jędrzej Czerwonogrodzki (Kajfasz), Jeremiasz Gzyl (Annasz) i Julia Kafar (Kapłan). To największa jak dotąd realizacja toruńskiego teatru. 

Premierowe spektakle (jedyne w tym roku) odbędą się w terminach 4-13 kwietnia 2025 roku w klubie „Od Nowa”. Szczegółowe informacje i bilety dostępne są tutaj.

„Urlicht”. Pieśni o śmierci i zmartwychwstaniu. Rewelacyjne nagranie płytowe, słusznie nagrodzone

Nagroda przyznana została wprawdzie w kategorii „muzyka wokalna”, ale jury w werdykcie słusznie podkreśliło uznanie dla walorów orkiestry oraz dyrygenta za umiejętność stworzenia wraz z solistą idealnej muzycznej symbiozy. Śpiewakiem jest młody baryton Samuel Hasselhorn. Towarzyszy mu Orkiestra Filharmonii Poznańskiej. A dyryguje Łukasz Borowicz.

Zachwyt budzi już sam dobór utworów i ich sekwencja. W wysmakowany sposób tworzą wyrazistą linię dramaturgiczną. Cztery pieśni Gustava Mahlera są jak kamienie milowe. Utrzymana w marszowym rytmie „Revelge” ze zbioru „Des Knaben Wunderhorn” otwiera całość, a kończy pełna spokoju i łagodnej rezygnacji „Ich bin der Welt abhanden gekommen” ze zbioru „Rueckert-Lieder”. Wśród dziesięciu utworów na pozycji czwartej jest zamyślona „wśród milionów gwiazd, z których żadna nie uśmiecha się do mnie”, modlitewna „Um Mitternacht” („Rueckert-Lieder), a na szóstej „Urlicht” („Des Knaben Wunderhorn”). Tytuł tej pieśni i zarazem tytuł całej płyty oznacza pierwotne albo może raczej przedwieczne światło. Pomiędzy nimi są zarówno pieśni jak i arie operowe innych kompozytorów, wszystkie z przełomu XIX i XX wieku. Umieszczone obok siebie dowodzą jak bardzo pieśni z orkiestrą i solowe fragmenty oper zbliżyły się wówczas do siebie. Mamy zatem (Nr 2 na płycie) dojmującą smutkiem i zadumą nad losem młodych bohaterów arię Muzyka (Skrzypka), która kończy prawie zapomnianą – niesłusznie! – operę Engelberta Humperdincka „Koenigskinder”. Jest tak wzruszająco piękna, że natychmiast wysłuchałem kompletnego nagrania całego dzieła.

Łukasz Borowicz dyryguje Filharmonią Poznańską, koncert „Vivat Mozart”, maj 2024 © Piotr Walczak
Łukasz Borowicz dyryguje Filharmonią Poznańską, koncert „Vivat Mozart”, maj 2024 © Piotr Walczak

Następnie „Pierrot’s Tanzlied, czyli pieśń tańczącego Pierrota z młodzieńczej opery Ericha Wolfganga Korngolda „Die tote Stadt”: „Mein Sehnen, mein Waehnen” – o pragnieniach i marzeniach w świetle Księżyca. Numerem 5 na płycie jest balladowa pieśń Hansa Pfitznera „Herr Oluf” o narzeczonym pędzącym konno przez las na swoje wesele, który trzykrotnie odmówił tańca z córką Króla Olch, więc ta zadała mu śmiertelny cios w serce. Na siódmej pozycji mamy cudownie zamyśloną pieśń Alexandra von Zemlinsky’ego „Der alte Garten” o starej kobiecie grającej na lutni nocą w opuszczonym ogrodzie. Kolejna jest pieśń Waltera Braunfelsa „Auf ein Soldatengrab”, nawiązująca tematycznie do pierwszej spośród pieśni Gustava Mahlera w programie płyty: „Revelge”. Nastoletni żołnierz, który tam wraz z kolegami maszerował dziarsko mimo dojmującego poczucia grożącej śmierci, tutaj już leży pochowany w grobie, przy którym rozpacza opuszczony przyjaciel z nadzieją, że kiedyś w wieczności się spotkają. I jeszcze jako przedostatni, tragiczny akcent: duet Marii i Wozzecka „Dort links geht’s in die Stadt” z opery „Wozzeck” Albana Berga. To chyba najbardziej brutalnie ukazana muzycznie scena zabójstwa w całej historii gatunku operowego, w której na wpół obłąkany żołnierz morduje bez sensu swoją zupełnie nieświadomą jego zamiarów kochankę pod krwawo świecącym Księżycem. Wspomniana na wstępie tego tekstu pieśń Mahlera „Ich bin der Welt abhanden gekommen” kończy całość w nastroju ukojenia dzięki samotności po oderwaniu się od tumultów świata. Ostatnie słowa są jak poddanie się losowi i zarazem podsumowanie przebytej drogi: „Ich leb’ allein in meinem Himmel, in meinem Lieben, in meinem Lied” czyli „Żyję sam w moim niebie, mojej miłości, mojej pieśni”.

Samuel Hasselhorn © Nikolaj Lund
Samuel Hasselhorn © Nikolaj Lund

Zauważmy, że we wszystkich utworach na płycie dominuje temat śmierci. A jednak gdy słuchamy tej muzyki w całym jej przebiegu i rozpiętości uczuć – od najszlachetniejszych: miłości, przyjaźni, współczucia, poprzez dramatyczne spięcia do łagodnej rezygnacji, przynosi nam ona rodzaj wyzwolenia, katharsis. Ważne są powracające odniesienia do Boga, który był na początku i do którego zmierzamy. Ale nawet gdy nie wierzymy w Boga, myśl o wieczności, o rozproszeniu się wśród miliardów gwiazd w kosmosie przynosi spokój, wyzwolenie od cierpień i trosk życia na Ziemi.

Samuel Hasselhorn ma głos szlachetny, wyjątkowej piękności. To liryczny baryton pełen ciepła, aksamitny, ale nie pozbawiony łagodnego blasku. Artysta operuje nim mistrzowsko, wydobywając niezliczone odcienie barwy i dzięki temu wyraziście odmalowuje różne nastroje i emocje. Za najdoskonalszy przykład niech posłuży wykonanie ballady „Herr Oluf” Pfitznera, w której śpiewak wciela się w kilka postaci: narratora, tytułowego rycerza Olufa, córki Króla Olch, matki bohatera, a w końcu także jego narzeczonej. W każdym przypadku znajduje odmienny, charakterystyczny dla danej postaci kolor dżwięku, a także sposób interpretacji poetyckiego tekstu.

Orkiestra Filharmonii Poznańskiej © materiały prasowe
Orkiestra Filharmonii Poznańskiej © materiały prasowe

Orkiestra Filharmonii Poznańskiej zasługuje na najwyższe pochwały jako całość. W równym stopniu także poszczególni instrumentaliści w wirtuozowskich fragmentach solowych. Muzycy grają lśniąc paletą najpiękniejszych barw: jasno, klarownie i spójnie. Brzmią jak jeden wspaniały instrument o sobie tylko właściwym charakterze. Do tego z pewnością dążył i to wypracował przez lata Łukasz Borowicz. Pod jego batutą muzyka tej płyty jest nie tylko perfekcyjnie wykonana, ale także emanuje emocjami w stopniu rzadko spotykanym. Mamy i momenty skupienia i wybuchy brawurowego temperamentu. To dlatego to wykonanie tak bardzo porusza nie tylko nasz zmysł słuchu pieszczonego pięknem czystego dźwięku, ale także serce.

Łukasz Borowicz © Katarzyna Zalewska
Łukasz Borowicz © Katarzyna Zalewska

Dodam na zakończenie, że jakość nagrania firmy HARMONIA MUNDI jest fenomenalna. Wspaniale oddaje charakter brzmienia solisty i orkiestry. Ponadto wyczuwam doskonale mi znaną, specyficzną i bardzo cenioną akustykę sali, w której zrealizowano nagranie. To Aula Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w której od początku istnienia Filharmonii Poznańskiej odbywają się jej koncerty.

19 marca 2025 roku w Tonhalle w Duesseldorfie nastąpi uroczyste wręczenie nagród ICMA. Łukasz Borowicz przyjedzie specjalnie z Teneryfy po jej odbiór. Na Teneryfie przygotowuje premierę „Joanny d’Arc” Giuseppe Verdiego.

„Splątane losy” i „Wrocławskie megaopery”. Książki Ewy Michnik o Operze Wrocławskiej

Książka „Splątane losy. Opera Wrocławska w sezonach 1995/96-2015/16” (2024) wbrew tytułowi nie opowiada jedynie o okresie dyrekcji Ewy Michnik. Autorka w szerszym kontekście kreśli muzyczne i operowe tradycje Wrocławia (począwszy od XVIII wieku), a także pisze o swoim życiu: dzieciństwie, studiach muzycznych, pierwszych sukcesach zawodowych, a następnie o dyrektorowaniu Operą Krakowską. Czytelnik dzięki temu poznaje kontekst objęcia przez nią kierownictwa Opery Wrocławskiej, także łatwiej zrozumieć opisywane trudne początki współpracy z zespołem, zaniedbanie budynku Opery i podjęte przez Michnik działania dążące do rozwoju zespołów teatru. Dyrygentka szczegółowo opisuje kolejne premiery, dzieli się swoimi opiniami, a także przytacza artykuły prasowe, czasem także krytyczne, z którymi nierzadko polemizuje. Okres 1997-2006 to przedłużający się gruntowny remont budynku Opery Wrocławskiej, autorka wspomina trudności organizacyjne, artystyczne i finansowe instytucji funkcjonującej w tamtym okresie bez stałej siedziby.

„Skrzypek na dachu" Bocka w Hali Ludowej, Jolanta Żmurko (Gołda), Bogusław Szynalski (Tewje), 2008 © Marek Grotowski
„Skrzypek na dachu” Bocka w Hali Ludowej, Jolanta Żmurko (Gołda), Bogusław Szynalski (Tewje), 2008 © Marek Grotowski

Opera Wrocławska podczas jej dyrekcji mogła pochwalić się wieloma sukcesami artystycznymi: światowymi prawykonaniami dzieł m. in. „Ester” Tomasza Praszczałka (2006), „Rękopis znaleziony w Saragossie” Rafała Augustyna (2007), „La liberta chiama la liberta” Eugeniusza Knapika (2010), „Pułapka” Zygmunta Krauze (2011), „Pięć śpiewów z klatki” Prasquala (2014), a także prawykonaniami polskimi – „Kantata o św. Stanisławie” Piotra Góreckiego (2001), „Kolonia karna” Joanny Bruzdowicz (2008), „Matka czarnoskrzydłych snów” Hanny Kulenty (2010), „Legendy o Maryi” Bohuslava Martinu (2010), „Anioły w Ameryce” Petera Eötvösa. Wiele z tych dzieł było prezentowanych w ramach Festiwalu Oper Współczesnych, odbywającego się co dwa lata od 2008 roku.

„Aida" Verdiego w Hali Ludowej, Marsz Triumfalny, 1997 © Marek Grotowski
„Aida” Verdiego w Hali Ludowej, Marsz Triumfalny, 1997 © Marek Grotowski

Ewa Michnik wystawiła także wiele oper należących do żelaznego repertuaru, jednak z różnych powodów nieobecnych na polskich scenach m. in. „Kobieta bez cienia” (2009) i „Kawaler z różą” (2014) Richarda Straussa, „Parsifal” (2011) i „Latający Holender” (2015) Ryszarda Wagnera. Z recitalami występowały gwiazdy światowej wokalistyki, by wspomnieć takie nazwiska, jak Cheryl Studer, Ewa Podleś, Violeta Urmana, Piotr Beczała, Artur Ruciński, czy Stefano La Colla.

„Latający Holender" Wagnera na stawie na Pergoli w Parku Szczytnickim, 2015 © Marek Grotowski
„Latający Holender” Wagnera na stawie na Pergoli w Parku Szczytnickim, 2015 © Marek Grotowski

„Wrocławskie megaopery Ewy Michnik” (2022) skupiają się natomiast wyłącznie na superprodukcjach. We wstępie dyrygentka wyjaśnia, że przy ich tworzeniu towarzyszyła jej idea „teatru ogromnego” Stanisława Wyspiańskiego, którą realizowała poprzez prezentowanie spektakli w wielkich przestrzeniach miejskich poza budynkiem opery oraz dbanie o wysoki poziom artystyczny.

Michnik przypomina, że pierwsze próby wystawiania spektakli plenerowych podjęła już piastując stanowisko dyrektora Opery Krakowskiej w latach 1981-1995. Kilka dzieł barokowych zagrano we wnętrzach krakowskich i okolicznych zamków i pałaców, a na początku lat 90. doszło do wystawienia kilku oper („Kopciuszek” Rossiniego, „Rycerskość wieśniacza” Mascagniego, „Pajace” Leoncavalla) 135 metrów pod ziemią w kopalni soli w Wieliczce. Projekt został zaniechany ze względu na niekorzystne dla muzyków orkiestry warunki: niską temperaturę, wszechobecną wilgoć i zasolenie.

„Turandot” Pucciniego na Stadionie Olimpijskim, 2010 © Marek Grotowski
„Turandot” Pucciniego na Stadionie Olimpijskim, 2010 © Marek Grotowski

Obejmując dyrekcję we Wrocławiu w 1995 roku artystka pragnęła poszukać w przestrzeni miejskiej lokalizacji odpowiednich do wystawiania spektakli, co w perspektywie planowanego remontu budynku Opery okazało się koniecznością. Pierwszą produkcję wystawiono w 1997 roku w Hali Stulecia, a była to „Aida” Giuseppe Verdiego z ormiańską sopranistką Hasmik Papian w roli tytułowej (koprodukcja z Operą Państwową w Budapeszcie). W tym samym roku we wnętrzach Katedry św. Marii Magdaleny w wersji inscenizowanej wykonano Requiem Verdiego, które poświęcono poszkodowanym przez tzw. „powódź tysiąclecia”.

Od tamtej pory we wrocławskiej Hali Stulecia wystawiono jeszcze m. in. „Carmen” Georgesa Bizeta (1998, 2005), „Nabucco” Verdiego (1999), „Trubadura” Verdiego (2000), „Carmina Burana” Carla Orffa (2001), „Straszny Dwór” Stanisława Moniuszki (2001), „Skrzypka na dachu” Jerry’ego Bock’a (2002), „Aidę” Verdiego (2002), „Borysa Godunowa” Modesta Musorgskiego (2007), „Kniazia Igora” Aleksandra Borodina (2011), „Poławiaczy pereł” Bizeta (2013), „Makbeta” Verdiego (2014).

„Walkiria" w Hali Stulecia. Ewa Vesin (Zyglinda) i Peter Svensson (Zygmunt), 2004 © Marek Grotowski
„Walkiria” w Hali Stulecia. Ewa Vesin (Zyglinda) i Peter Svensson (Zygmunt), 2004 © Marek Grotowski

Hala Stulecia była także miejscem trzeciego polskiego wystawienia tetralogii „Pierścień Nibelunga” Richarda Wagnera. Spektakl powstawał w koprodukcji z Operą w Hanowerze, a jego reżyserii podjął się prof. Hans-Peter Lehmann, wieloletni asystent Wielanda i Wolfganga Wagnera, wnuków kompozytora prowadzących Festiwal w Bayreuth. Kolejne części tetralogii powstawały w latach 2003-2006 w odstępach rocznych, a w 2006 roku zorganizowano Wrocławski Festiwal Wagnerowski, kiedy to zaprezentowano cały cykl. Warto dodać, że Ewa Michnik była pierwszą Europejką i drugą kobietą na Świecie dyrygującą teatralogią (po Australijce Simone Young).

Od 1998 roku wielokrotnie wystawiana była tzw. „chodzona Tosca”. Kolejne akty opery Pucciniego prezentowano w różnych wrocławskich lokalizacjach mających imitować oryginalne miejsca akcji. Akt I rozgrywał się w Kościele św. Marii Magdaleny, akt II – w Auli Leopoldina lub w Operze Wrocławskiej, natomiast akt III – na Wzgórzu Partyzantów lub w Parku Staromiejskim.

 „Gioconda" Ponchiellego na scenie na Odrze, widok na Ostrów Tumski, 2003 © Marek Grotowski
„Gioconda” Ponchiellego na scenie na Odrze, widok na Ostrów Tumski, 2003 © Marek Grotowski

Scenerią dla „Skrzypka na dachu” stał się… dach Galerii Dominikańskiej (2002). „Giocondę” Amilcare Ponchiellego (2003) wystawiono na scenie zbudowanej na Odrze w pobliżu Biblioteki Uniwersyteckiej Na Piasku. Na stawie wrocławskiej Pergoli rozgrywał się „Napój miłosny” Gaetana Donizettiego (2007) i „Latający Holender” Wagnera (2015). Widzów i wykonawców „Otella” Verdiego (2008) zaskoczyła wyjątkowo zimna czerwcowa noc, temperatura na Wyspie Piaskowej spadła bowiem do 10 stopni Celsjusza. Rekord frekwencyjny osiągnęła wystawiana na Stadionie Olimpijskim „Turandot” Giacomo Pucciniego (2010), kiedy to podczas trzech spektakli na widowni zasiadło łącznie aż 39 tysięcy widzów. Na Stadionie Olimpijskim dwukrotnie wykonano także „Bal maskowy” Verdiego (2012), przy czym daty spektakli zaplanowano tak, aby w dzień pomiędzy przedstawieniami we Wrocławiu odbywał się mecz Polska – Czechy w ramach Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Dwukrotnie zespół Opery Wrocławskiej był gościem Zamku Topacz, na którego dziedzińcu wykonano „Skrzypka na dachu” Bocka (2013) i „Rigoletta” Verdiego (2014).

Znakomitym uzupełnieniem obu publikacji są prace Marka Grotowskiego, fotografa Opery Wrocławskiej, który dokumentował premiery operowe i baletowe, wszystkie superprodukcje i inne ważne wydarzenia instytucji.

„Zygfryd" Wagnera w Hali Ludowej, 2006 © Marek Grotowski
„Zygfryd” Wagnera w Hali Ludowej, 2006 © Marek Grotowski
  • Ewa Michnik, Marek Grotowski, Wrocławskie megaopery Ewy Michnik, Wydawnictwo Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, 2022
  • Ewa Michnik, Marek Grotowski, Splątane losy. Opera Wrocławska w sezonach 1995/96-2015/16, Wydawnictwo Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, 2024

Polscy artyści na świecie: premiera „Katii Kabanowej” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego w Bayerische Staatsoper

Krzysztof Warlikowski już nie po raz pierwszy współpracuje z Bayerische Staatsoper w Monachium. Artysta w 2007 roku przygotował w tym teatrze inscenizację „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego, w roli tytułowej występował wówczas wspaniały niemiecki baryton Michael Volle. Kolejne jego realizacje dla monachijskiej sceny to „Kobieta bez cienia” Richarda Straussa (2013), „Naznaczeni” Franza Schrekera (2017), „Salome” Richarda Straussa (2019), „Tristan i Izolda” Richarda Wagnera (2021, z Anją Harteros i Jonasem Kaufmannem), dyptyk „Dydona i Eneasz” Henry’ego Purcella/ „Erwartung” Arnolda Schönberga (2023) oraz „Le Grand Macabre” Györgia Ligetiego (2024).

Corinne Winters jako tytułowa Katia Kabanowa w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego w Bayerische Staatsoper © Geoffroy Schied
Corinne Winters jako tytułowa Katia Kabanowa w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego w Bayerische Staatsoper © Geoffroy Schied

Teraz dołączy do tego „Katia Kabanowa” Leoša Janáčka. Kierownictwo muzyczne premiery objął Marc Albrecht. Autorką scenografii jest Małgorzata Szczęśniak. Za reżyserię świateł odpowiada Felice Ross, projekcje wideo przygotowuje Kamil Polak, a choreografię – Claude Bardouil. Spektakle zaplanowano na 17, 21, 24, 27 i 30 marca oraz 7 lipca 2025 roku (ostatni w ramach Festiwalu Operowego w Monachium). Premierowy spektakl 17 marca 2025 roku transmitowany będzie na żywo w niemieckim radio BR-Klassik.

Corinne Winters (Katia Kabanowa),  Violeta Urmana (Kabanicha) i John Daszak (Tichon) © Geoffroy Schied
Corinne Winters (Katia Kabanowa), Violeta Urmana (Kabanicha) i John Daszak (Tichon) © Geoffroy Schied

W obsadzie znaleźli się m. in. Dikoj – Milan Siljanov, Borys – Pavel Černoch, Kabanicha – Violeta Urmana, Tichon – John Daszak, Katia – Corinne Winters, Kudriasz – James Ley, Warwara – Emily Sierra, Kuligin – Thomas Mole.

Krzysztof Warlikowski zadebiutował w teatrze operowym w 2000 roku w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie reżyserując prapremierę opery Roxanny Panufnik „The Music Programm” i operę Giuseppe Verdiego „Don Carlos”. W kolejnych latach przygotowywał dla tej sceny takie tytuły, jak „Ignorant i szaleniec” Pawła Mykietyna (2001), „Ubu Rex” Krzysztofa Pendereckiego (2003), czy też „Wozzeck” Albana Berga (2006).

James Ley (Kudriasz), Milan Siljanov (Dikoj), Natalie Lewis (Kobieta) i  Thomas Mole (Kuligin) © Geoffroy Schied
James Ley (Kudriasz), Milan Siljanov (Dikoj), Natalie Lewis (Kobieta) i Thomas Mole (Kuligin) © Geoffroy Schied

Jego spektakle ma w repertuarze wiele zagranicznych teatrów m. in. Opéra National de Paris, Teatr Królewski La Monnaie w Brukseli, Royal Opera House – Covent Garden w Londynie, Staatsoper Unter den Linden w Berlinie, Teatro Real w Madrycie, a także letnie festiwale w Salzburgu i w Aix-en Provence. W maju 2025 roku w Théâtre des Champs-Elysées w Paryżu odbędzie się premiera „Kawalera z różą” Richarda Straussa w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego.

Nieodgadniona tajemnica Vesper. Prapremiera musicalu Gary’ego Guthmana

Jednym z najpiękniejszych muzycznie fragmentów jest finałowy hymn „Imię jej Vesper”, w którym chóralnie łączą się bohaterowie tego dramatu. W całym dziele nie brakuje nawiązań np. do orientu (arabskie fragmenty w uwerturze), cytatów z utworów filmowych (motywy bondowskie), muzyki kościelnej (pogrzeb) i rozrywkowej (mordercza ballada „Frankie and Johnny”), są echa chopinowskie i ludowe. Amerykański muzyk jazzowy, trębacz i kompozytor Gary Guthman udowadnia swoje „broadwayowskie pochodzenie” tworząc klasyczny musical, z monumentalnymi scenami zbiorowymi i filmowym nerwem opowieści.

Monika Ziółkowska (Julia) i Ewa Łobaczewska (Vesper) © Michał Heller/OiFP
Monika Ziółkowska (Julia) i Ewa Łobaczewska (Vesper) © Michał Heller/OiFP

Guthman przyznaje się do inspiracji Henrym Mancinim, u którego studiował i który tworzył melodie mocno zapadające w pamięć. W rozmowie ze mną pt. „Historia Vesper porusza nasze serca i dusze” mówił też o miłości do Bronisława Kapera; ten polski kompozytor związany z Fabryką Snów stworzył wiele nieśmiertelnych ścieżek filmowych, najbardziej znaną jest „Bunt na Bounty”.

Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP
Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP

W muzyce „Vesper” dzieje się bardzo dużo. Największe wrażenie wywołują finały, sensacyjnie poprowadzona jest ucieczka z Budapesztu, w wielkim, narracyjnie nerwowym duecie Krystyny i Andrew kończącym akt pierwszy. Są też momenty oddechu, główni bohaterowie mogą wypowiedzieć się w monologach muzycznych. Znamienna jest aria Krystyny „Jak mam dalej żyć”, wstrząsa pieśń Andrew Kennedy’ego „Twój uśmiech już zgasł”, przeraża monolog zabójcy „Uniosłem dłoń”. Mam nadzieję, że przynajmniej jeden z utworów stanie się przebojem.

Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP
Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP

Także na scenie dzieje się bardzo dużo, możliwości techniczne Opery i Filharmonii w Białymstoku wykorzystywane są bardzo intensywnie. Plastycznie zmienna jest scenografia Luigiego Scoglio, wsparta bogatą choreografią i naturalnym ruchem scenicznym Ingi Pilchowskiej. Michał Znaniecki, znany ze swojej surrealistycznej i czasami przeładowanej scenicznie wyobraźni stworzył spektakl bardzo realistyczny, oddający ducha poszczególnych miejsc i epok. Jego inscenizacja nasycona jest także brytyjską elegancją, dżentelmenami są Andrew, Francis i Xan, opowiadający Julii swoje wspomnienia. Podobnie jak muzyka, produkcja Znanieckiego jest bardzo filmowa, bliska filmom sensacyjnym, miejscami naprawdę można poczuć się jak w kinie. Świetne są sceny szkoleń wojskowych, z zapartym tchem ogląda się opowieść o kradzieży mikrofilmu i ucieczce do Kairu. Kostiumy Małgorzaty Słoniowskiej są wspaniale stylowe, artystka bawi się detalami epoki, ale nadaje im pewną operowość, to zresztą rys charakterystyczny jej twórczości.

Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP
Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP

Kierownictwo muzyczne sprawował Mirosław Jacek Błaszczyk, który poprowadził orkiestrę Opery i Filharmonii Podlaskiej w sposób iście filmowy, a nie symfoniczny. Filmowo zabrzmiał też chór przygotowany przez Violettę Bielecką, to niewątpliwie jeden z najlepszych chórów w Polsce.

Dobrze wyważone zostało nagłośnienie, teatr muzyczny, jakim jest musical, trzeba dźwiękowo wzmacniać. Ewa Łobaczewska (Vesper) i Monika Ziółkowska (Julia) śpiewały swoje partie w sposób satysfakcjonujący i przekazały wiele emocji, choć ich głosy były zbyt podobne w barwie. Wzruszającą postać nieszczęśliwego kochanka stworzył Rafał Szatan, charakterystycznym obłędem błysnął wokalnie Andrzej Skorupa w roli Dennisa.

Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP
Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP

Nie jest to opowieść biograficzna, to raczej próba zrozumienia postaci Vesper, poprzez rozmowy z osobami, które ją znały. Centralną bohaterką jest więc także Julia, dziennikarka, która kiedyś spotkała Krystynę Skarbek na statku wycieczkowym i która poprzez retrospekcje śledzi jej niezwykłą osobowość. Libretto Gary’ego Guthmana i Domana Nowakowskiego to właściwie sceny liryczne, podobnie jak „Eugeniusz Oniegin”, „Cyganeria” i „Manon Lescaut”, nielinearne fragmenty opowieści. To kojarzy się też z opus magnum Olgi Tokarczuk, „Księgami Jakubowymi”, Jakub Frank obecny jest w powieści poprzez relacje innych osób, czytelnik na tej podstawie buduje sobie własny obraz tej postaci.

A jednak w takim podejściu Krystyna Skarbek wymyka się określeniu i nadal pozostaje tajemnicą. Tajemnicza i dziwna była jej śmierć, czy rzeczywiście zadana przez zakochanego w niej szaleńca? Jak Skarbek odnalazła się w spokojnym świecie pokoju? Czy rzeczywiście była uzależniona od adrenaliny? Na te pytania szuka odpowiedzi Julia, starając się zrozumieć Krystynę.

Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP
Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP

Twórców interesują też kwestie gender: w kulisach pracy redakcji, zdaniem redaktora naczelnego kobieta nie powinna pisać poważniejszych artykułów, jest stworzona do relacjonowania plotek. Bunt Julii, która chce przygotować artykuł o zabójstwie Vesper jest początkiem musicalu, który, jak powiedział kompozytor na konferencji prasowej, jest dziełem o tajemnicach szpiegowskich, śmiertelnym niebezpieczeństwie, przyjaźni i wielkiej miłości, i morderstwie.

Podobno Ian Fleming znał Skarbek, podobno James Bond miał być początkowo kobietą, ale czy szpiegini byłaby wiarygodna? Uwielbienie dla Hansa Klossa z genialnego serialu „Stawka większa niż życie”, czy swego czasu Stirlitza z „Siedemnastu mgnień wiosny” świadczy, że skuteczny agent powinien być mężczyzną. Mamy w kulturze i historii wielu bohaterów, ale nieliczne są wojowniczki, zwykle obciążone tragedią (Joanna d’Arc) czy poświęceniem dla ojczyzny (Emilia Plater). Fascynują postacie literackie, agentką kardynała Richelieu jest Milady, czarny charakter „Trzech muszkieterów” Aleksandra Dumasa. Ale czy i dlaczego kobieca bohaterka, która zwycięsko realizuje swoje zadania i wychodzi z nich bez szwanku budzi wątpliwości i kontrowersje?

Wykonawcy i realizatorzy na scenie Opery i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP
Wykonawcy i realizatorzy na scenie Opery i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP

Jej bohaterstwo i osiągnięcia są bezdyskusyjne, ale w Polsce jest nadal słabo znana, pomimo kilku publikacji i legendy, związanej z „Casino Royale”, zwłaszcza po ekranizacji pierwszej książki o Jamesie Bondzie. Nie jest obecna w pop kulturze. W ubiegłym roku hucznie zapowiadano premierę filmu „The Partisan”, poświęconego Krystynie Skarbek, rolę szpiegini kreowała w nim Morgane Polański, córka Romana Polańskiego. W brytyjsko-polskiej produkcji zagrali także Agata Kulesza i Piotr Adamczyk, a jednak nie doszło do oficjalnej dystrybucji dzieła i filmu nigdzie nie można zobaczyć.

Jak podkreśla zafascynowany tą postacią Gary Guthman to najwyższy czas, żeby opowiedzieć historie o fantastycznej kobiecie, która była bohaterką. I jego „Vesper” ma wreszcie szansę szeroko przybliżyć tę postać.

Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP
Prapremiera „Vesper” w Operze i Filharmonii Podlaskiej © Michał Heller/OiFP

„Carmen” z Elīną Garančą i Brianem Jagde z Arena di Verona w kinach w całej Polsce

Tę klasyczną inscenizację, osadzoną w monumentalnych dekoracjach przygotował wiele lat temu jeden z najważniejszych reżyserów operowych XX wieku, nieżyjący już Franco Zeffirelli. Jego legendarne przedstawienie do dziś grane jest w werońskim amfiteatrze. W 2022 roku zarejestrowano spektakl z udziałem wielkich gwiazd, artystów występujących w mediolańskiej La Scali, nowojorskiej The Metropolitan Opera, weneckim Teatro La Fenice i wiedeńskiej Staatsoper. Elīna Garanča wystąpiła jako Carmen, Brian Jagde jako Don José, Maria Teresa Leva jako Micaëla i Claudio Sgura jako toreador Escamillo. Przedstawieniem zadyrygował Marco Armiliato, na co dzień związany z najważniejszymi scenami operowymi świata.

Elīna Garanča (Carmen), Brian Jagde (Don José), Arena di Verona, 2022 rok © EnneviFoto
Elīna Garanča (Carmen), Brian Jagde (Don José), Arena di Verona, 2022 rok © EnneviFoto

„Carmen” to opera, która podczas swojej prapremiery spotkała się z odrzuceniem, głównie ze względu na „wulgarną” tematykę i „niestosowne” pomieszanie komedii z tragedią. Szybko jednak opera zawładnęła sercami publiczności. Hiszpańskie rytmy, słynne melodie habanery, seguidilli i kupletów toreadora czynią z niej wielki operowy przebój. 

Ognista Cyganka Carmen sama wybiera sobie kochanków, a jej uroda i temperament nie pozwalają żadnemu mężczyźnie przejść obok niej obojętnie. Oficer Don José pomaga jej uciec z aresztu i przeżywa z nią chwile szczęścia, choć przez to staje się dezerterem i bandytą. Gdy zostaje w końcu odrzucony przez niestałą w uczuciach i kochającą wolność Carmen, zabija ją.

Bilety można kupić przez stronę: https://kinomaestro.pl/gramy/carmen-werona/#seanse

Zwiastun „Carmen” z Arena di Verona z 2022 roku

W marcu 2025 roku można obejrzeć rejestrację „Cyganerii” Giacomo Pucciniego, także z Arena di Verona.

„Avenue Q” czyli wesoły i nieco szalony musical w Teatrze Muzycznym w Poznaniu

0

To w zasadzie wielka liczba skeczy nasyconych humorem, czasem nostalgią i przemijającymi na szczęście rozczarowaniami. Wszystkie perypetie bohaterów dobrze się kończą, a ich życiowe problemy zostają rozwiązane. Jest sporo seksu (najczęściej w wykonaniu lalek), nieco wulgaryzmów (aktorzy wypowiadają po prostu głośno to, co zwykle zamykamy w myślach), zabawnych qui pro quo… I różne odmiany miłości. Nikt się niczemu ani nikomu nie dziwi, wszyscy akceptują odmienności i są autentyczni. To spektakl dla dorosłych, nie dla dzieci (tych prawdziwych i tych tylko mentalnych)!

„Avenue Q” czyli wesoły i nieco szalony musical w Teatrze Muzycznym w Poznaniu
„Avenue Q” czyli wesoły i nieco szalony musical w Teatrze Muzycznym w Poznaniu

Całość pokazana w rytmie łatwo wpadającej w ucho (co prawda równie łatwo wypadającej) muzyki.

Podziwiałem wszystkich aktorów za stworzenie wyrazistych postaci (lalki tylko uzupełniają charaktery). Zachwycająca jest ich sprawność ruchowa i wokalna. I zdumiewająca kondycja wobec niezliczonych zadań wymagających elastyczności ciała.

„Avenue Q” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Aleksandra Daukszewicz, Emil Lipski i Kacper Jędrzejewski © Dawid Stube

Reżyser Łukasz Brzeziński, dyrygent Dariusz Tarczewski, choreografka Barbara Olech, autorzy scenografii i kostiumów: Grupa Mixer i Katarzyna Zawal, pokazali spektakl barwny, radosny, pełen żartów i wciągający tak, że zapomina się o tym, co poza sceną.

„Avenue Q” czyli wesoły i nieco szalony musical w Teatrze Muzycznym w Poznaniu
„Avenue Q” czyli wesoły i nieco szalony musical w Teatrze Muzycznym w Poznaniu

Trudno wyróżnić szczególnie kogokolwiek spośród wykonawców: wszyscy są świetni. Wymienię zatem tylko: Emil Lipski (Żaczek Przyjemniaczek), Aleksandra Daukszewicz (Katka Kudłatka), Bartosz Sołtysiak (Tomek), Tobiasz Szafraniak (Maks), Wiesław Paprzycki (Kudłaty), Anna Lasota (Ludka Prostytutka), Denisa Jarczak-Kaczmarska (Misia Patysia), Kacper Jędrzejewski (Miś Patyś/Romek/Nowy), Lucyna Winkiel (Pani S.), Maciej Ogórkiewicz (Edzio), Dagmara Rybak (Anna Maria), Joanna Rybka (Piotr Swend).

Anna Lasota (Ludka Prostytutka) © Dawid Stube
Anna Lasota (Ludka Prostytutka) © Dawid Stube

Ta premiera to kolejny hit w repertuarze Teatru Muzycznego w Poznaniu. Wielkie brawa dla dyrektora Przemysława Kieliszewskiego za umiejętność wyboru ciekawego dzieła, realizatorów i wykonawców.

Polskie premiery operowe: „Aida” w Operze Krakowskiej

„Aida” Giuseppe Verdiego to czteroaktowa opera skomponowana do libretta Antoniego Ghislanzoniego. Akcja opery rozgrywa się w starożytnym Egipcie – w czasie wojen z Etiopią. Dzieło zamówione zostało w 1869 przez Ismaila Paszę, kedywa Egiptu, na otwarcie Opery w Kairze. Premiera w 1871 roku była oszałamiającym sukcesem, kilka miesięcy później wystawiono ją w La Scali, a Warszawa poznała ją już w 1875 roku. W historii opery w Krakowie dzieło pojawi się po raz drugi (poprzednia inscenizacja miała miejsce w 2003 roku na scenie Teatru im. Słowackiego).

Kierownictwo muzyczne obejmie Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrygent i profesor sztuki. Od 2022 roku jest Dyrektorem Teatru Wielkiego w Łodzi. Za zasługi twórcze został m. in wyróżniony Srebrnym Krzyżem Zasługi (2004), Srebrny Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis (2006) czy Fryderykami za albumy z „Koncertem fortepianowym” i „Fantazją polską” Ignacego Jana Paderewskiego (2012) oraz „Symphony of Providence” Pawła Łukaszewskiego (2016).

Plakat do „Aidy” w Operze Krakowskiej. Projekt Elżbieta Słupek © materiały prasowe
Plakat do „Aidy” w Operze Krakowskiej. Projekt Elżbieta Słupek © materiały prasowe

Imponująco zapowiada się obsada nowej produkcji. W partii tytułowej pojawi się w Krakowie Ewa Płonka, sopranistka występująca regularnie na wielu prestiżowych scenach zagranicznych, m. in. Royal Opera and Ballet w Londynie, Washington Opera, Dallas Opera, La Scala, Deutsche Oper w Berlinie, Teatro Massimo w Palermo i w Operze Hamburskiej. Będzie to krakowski debiut śpiewaczki.

W partii Aidy wystąpią również: Oksana Nosatova, znana w Krakowie z kreacji Abigaille w „Nabucco”, Agnieszka Kuk i Natalia Rubiś, które po raz pierwszy mierzą się z tą rolą. Jako nienawistne rywalki o serce Radamesa (księżniczki Amneris) wystąpią Olesya Petrova, Monika Ledzion-Porczyńska oraz Olga Maroszek. Cztery Aidy i trzy Amneris walczyć będą o serca dwóch Radamesów, w tej partii Giorgi Sturua i Dominik Sutowicz.

Domenico Franchi: projekty kostiumów Amneris i Radamesa © materiały prasowe
Domenico Franchi: projekty kostiumów Amneris i Radamesa © materiały prasowe

Ojcami Aidy (Amonasro) będą Adam Szerszeń, Stepan Drobit i Mikołaj Zalasiński. Do partii Ramfisa zaproszono Rafała Siwka, artysta kreował tę partię wielokrotnie, m. in. na festiwalu Arena di Verona, ale – co ciekawe – zaśpiewa ją po raz pierwszy w Polsce. W innych spektaklach wystąpią Sebastian Marszałowicz, Wołodymyr Pańkiw, Szymon Kobyliński i Remigiusz Łukomski. Scenografię i kostiumy przygotuje Domenico Franchi.

Reżyserem, twórcą choreografii oraz reżyserem światła jest urodzony w Mediolanie Giorgio Madia, który doskonale znany jest w Polsce. Artysta zrealizował tu wiele produkcji baletowych, m. in.: „Kopciuszka” i „Sen nocy letniej” w Krakowie, „Coppelię”, „Córkę źle strzeżoną” i „Don Juana” we Wrocławiu, „Dziadka do orzechów”, „Jezioro łabędzie” i „Kopciuszka” (Złota Maska za najlepszy spektakl sezonu) w Łodzi. Jego operowy debiut miał miejsce w Łodzi, były to „Opowieści Hoffmanna” Offenbacha, artysta otrzymał Złotą Maskę w kategorii „ Najlepsza reżyseria”. W Krakowie Madia inscenizował „Orfeusza i Eurydykę”.

Kiedy reżyser podchodzi do interpretacji tego dzieła, musi – lub powinien – wziąć pod uwagę uniwersalną zbiorową wyobraźnię i oczekiwania publiczności – opowiada o swojej koncepcji Giorgio Madia. – Celem nie powinno być jednak po prostu spełnienie tych oczekiwań, a ich przekroczenie. Libretto nie precyzuje dokładnego okresu w szerszym zakresie historii starożytnego Egiptu. Ta niejednoznaczność dała mi swobodę czerpania inspiracji ze wszystkich zachowanych dzieł sztuki z tamtej epoki. W sposób szczególny ujęły mnie bazaltowe kamienne posągi – dzieła sztuki, które „przetrwały” nie tylko jako relikwie, ale jako wyraziste, trwałe formy ekspresji życia. Co najważniejsze, ucieleśniają uniwersalne tematy Aidy – zakazaną miłość i poświęcenie.

Spektakl został objęty Patronatem Honorowym Marszałka Województwa Małopolskiego Łukasza Smółki oraz Patronatem Honorowym Prezydenta Miasta Krakowa Aleksandra Miszalskiego. ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego jest jednym z patronów medialnych tego wydarzenia.

Premiera odbędzie się 14 marca 2025 o godz. 18.30, kolejne spektakle: 15, 16, 20, 21, 22, 23 marca 2025 roku.

„Symfonia Serc do Nieba” w Krakowie. Sztuka, piękno, dobro i radość

Po raz pierwszy „Kolędy do nieba” zabrzmiały w 2014 roku. Ta dobroczynna inicjatywa związana jest od początku z Krakowem, każdemu wydarzeniu towarzyszy zbiórka na zakup sprzętu medycznego dla klinik.

Pomysłodawczynią i organizatorką cyklu koncertów charytatywnych jest Jolanta Janus i prowadzona przez nią firma „Ars et Artificem”. Jolanta Janus za zasługi w działalności społecznej i charytatywnej oraz za wkład w upowszechnienie polskiej kultury w 2024 roku została uhonorowana Złotym Krzyżem Zasługi.

Warto przypomnieć, że w poprzednich latach pojawiali się w tym cyklu znakomici artyści, zespoły i orkiestry. Zaproszenie przyjęli m. in.: Zbigniew Wodecki, Alicja Majewska, Włodzimierz Korcz, Dorota Miśkiewicz, Olga Bończyk, Leszek Długosz, Beata Rybotycka, Konrad Mastyło, Jacek Wójcicki, Andrzej Sikorowski, Skaldowie, Piwnica Pod Baranami. Zagrały: Sinfonietta Cracovia pod batutą Jurka Dybała, Orkiestra Akademii Beethovenowskiej oraz Krakowska Młoda Filharmonia pod dyrekcją Tomasza Chmiela. Pojawiali się śpiewacy i instrumentaliści: Andrzej Lampert, Edyta Piasecka, Katarzyna Oleś – Blacha, Alicja Węgorzewska, Agnieszka i Tomasz Kukowie, Przemysław Firek, Ewa Warta-Śmietana, Robert Kabara, Marek Kluza, Piotr Orzechowski, Renata Żełobowska – Orzechowska, Marcin Wolak, Mariusz Pędziałek, Dorota Imiełowska. W ubiegłym roku w Teatrze Słowackiego z fantastycznym recitalem wystąpili Agnieszka Rehlis i Krzysztof Meisinger.

Izabela Matuła i Anna Sułkowska-Migoń © Andrzej Głuc
Izabela Matuła i Anna Sułkowska-Migoń © Andrzej Głuc

To wydarzenie wspiera profesor Janusz Skalski, jeden z najwybitniejszych polskich kardiochirurgów, wieloletni szef Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej USD w Krakowie. Jako pierwszy w Polsce zastosował on wspomaganie krążenia u dziecka przy pomocy sztucznych komór serca, wprowadził w naszym kraju innowacyjną metodę leczenia operacyjnego w ciężkim nadciśnieniu płucnym u dzieci (tzw. zespolenie Pottsa). Z grupą specjalistów uratował dziecko wychłodzone do głębokiej hipotermii z temperaturą wewnętrzną 11,9 stopni Celsjusza (najniższą zanotowaną na świecie u pacjenta przywróconego do życia). W 2016 roku wszczepił po raz pierwszy w Polsce pompę wirową do długoterminowego wspomagania serca u dziecka. Otrzymał m.in.: Zloty Krzyż Zasługi (2007), Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2015), a także Order Uśmiechu (2011).

W 2024 roku profesor otrzymał medal Polonia Minor w uznaniu za wybitne zasługi w zakresie chirurgii dziecięcej i kardiochirurgii, unikalny wkład w rozwój medycyny w Polsce oraz wieloletnią pracę dla dobra małopolskich mieszkańców. To jedno z najważniejszych wyróżnień przyznawanych przez władze samorządowego Województwa Małopolskiego. 

Anna Sułkowska-Migoń © Andrzej Głuc
Anna Sułkowska-Migoń © Andrzej Głuc

W tym roku koncert odbył się pod tytułem „Symfonia Serc do Nieba” 4 marca 2025 roku w Filharmonii Krakowskiej. Gospodarzami wieczoru byli oczywiście Jolanta Janus i Janusz Skalski. Rozpoczęliśmy polonezem – powiedziała Jolanta Janus – a polonez zwiastuje wydarzenie uroczyste tak, jak uroczysty jest dzisiejszy wieczór. Będziemy celebrować dobroczynność, a droga do niej idzie przez muzykę. Profesor Skalski powitał natomiast zgromadzonych gości.

Wspomniany polonez to początek III aktu „Eugeniusza Oniegina”, Czajkowski wykorzystał nasz najstarszy taniec narodowy, którym w pewnym momencie zachwycał się cały świat. W 2023 roku polonez został wpisany na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę repertuar rosyjski nie jest grany w polskich operach i filharmoniach, choć ta restrykcja nie ominęła np. sztuk Czechowa w teatrach dramatycznych. I nawet jeśli w świetle obecnych wydarzeń nie brakuje mi w życiu rosyjskiej sztuki, polonez z „Oniegina” potrafił mnie wzruszyć. Dla Anny Sułkowskiej-Migoń miał on jeszcze inne znaczenie, to jej pierwsza zadyrygowana operowa produkcja, młoda artystka poprowadziła premierę w reżyserii Arpada Schillinga w Bernie w Szwajcarii, rolę Leńskiego kreował w tej produkcji polski tenor Michał Prószyński.

Izabela Matuła © Andrzej Głuc
Izabela Matuła © Andrzej Głuc

Młoda artystka poprowadziła Orkiestrę Filharmonii Krakowskiej z wielką wrażliwością, z symfonicznym zacięciem zabrzmiała uwertura do „Oberona”, operową charyzmę miały verdiowskie frazy z „Mocy przeznaczenia” czy „Attyli”, lżejszy zaśpiew fragmenty muzyki filmowej, musicalowej i operetkowej. Filharmonicy Krakowscy, nie przywykli do tego repertuaru, starali się podążać za jej wizją.

Repertuar był dobrze pomyślany, z dramatycznie wielkimi utworami w części pierwszej. Ale później pojawiły się utwory żartobliwe i radosne, ludzie wychodzili z koncertu w dobrym humorze i dobrze jest, gdy chęć czynienia dobra jest związana z radosnymi i pozytywnymi emocjami.

Rafał Siwek © Andrzej Głuc
Rafał Siwek © Andrzej Głuc

Izabela Matuła zaśpiewała z ogromnym uczuciem „Pace, pace mio Dio” z „Mocy przeznaczenia, to jedna z jej koronnych partii, odniosła w niej olbrzymi sukces na scenie Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. Rafał Siwek zaprezentował wspaniałą arię Attyli, pełną blasku i ognia, grzmiąc mocą swojego basu, to był wielki wokalny popis. Oboje artyści zaskoczyli publiczność legendarnym duetem z „Don Giovanniego”, w którym tytułowy bohater uwodzi niewinną Zerlinę. Oboje artyści kreują w tym dziele zupełnie inne partie (Rafał Siwek śpiewa Komandora”, Izabela Matula Donnę Elwirę), ale potrafili odnaleźć się tym muzycznym żarcie, pokazując też dystans do siebie. Rafał Siwek rozbawił też publiczność arią Tewjego ze „Skrzypka na dachu”, który w tym wykonaniu był aktorskim monodramem.

Izabela Matuła dosłownie olśniła słynną modlitwą Toski „Vissi d’arte” w której sprzeciwia się Bogu, wykonała ją niezwykle przejmująco. Potrafiła szybko zmienić swoje oblicze w duecie „To świt, to zmrok” z Rafałem Siwkiem, a nade wszystko bawić się niekonwencjonalnym basowym odczytaniem miłosnego duetu z Aleksandrem Teligą w „Usta milczą, dusza śpiewa” z operetki „Wesoła wdówka” Franza Lehára. Ten znakomity artysta przedstawił natomiast w arii „Ten zegar stary” bardzo aktorską interpretację Skołuby, pełną scenicznego żartu i brawury. I chyba rzeczywiście zażywał tabaki, zagrał to bardzo wiarygodnie.

Anna Sułkowska-Migoń i Aleksander Teliga © Andrzej Głuc
Anna Sułkowska-Migoń i Aleksander Teliga © Andrzej Głuc

Wystąpił też oboista Mariusz Pędziałek, który zagrał temat muzyczny z filmu „Misja”, skomponowany przez Ennio Morricone. Ten utwór dedykowany był Jerzemu Jaroszowi, wspaniałemu lekarzowi związanemu z Kliniką Kardiochirurgii Dziecięcej oraz Oddziałem Intensywnej Opieki Kardiochirurgicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, zmarłemu rok temu. Anna Sułkowska-Migoń podczas bisów zapowiedziała inną dla niego dedykację – „O mio babbino caro” z „Gianni Schicchi” Puciniego, arię Lauretty wspaniale wykonała Izabela Matuła.

Anna Sułkowska-Migoń © Andrzej Głuc
Anna Sułkowska-Migoń © Andrzej Głuc

Dyrygentka Anna Sułkowska-Migoń mówiła w wywiadzie pt. „Człowiek dając, otrzymuje znacznie więcej” dla ORFEO, że każdy z nas powinien chcieć znajdować w sobie cząstkę do pomocy, niezależnie czy jest się inżynierem, medykiem czy artystą – wtedy świat byłby lepszy. W materiałach prasowych podkreślała, że jest wiele form budowania dobra i niezwykle cieszę się, że jako artystka mogę służyć swoją pracą dla wsparcia innych. Takie koncerty dodają skrzydeł, a muzyka nabiera dodatkowego znaczenia.

Tego samego zdania są inni artyści zaproszeni do udziału w tym wydarzeniu w tym niezwykłym wydarzeniu i warto zresztą przytoczyć także ich wypowiedzi:

Rafał Siwek: Od początku mojej działalności artystycznej staram się wspierać inicjatywy niosące pomoc potrzebującym, szczególnie jeśli jest to pomoc najsłabszym i bezbronnym. Traktuję to jako pewną powinność, obowiązek nas, artystów. Jako ojciec trójki dzieci z entuzjazmem przyjąłem propozycję pani Jolanty Janus, by zaśpiewać dla Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej.

Izabela Matuła i Rafał Siwek © Andrzej Głuc
Izabela Matuła i Rafał Siwek © Andrzej Głuc

Izabela Matuła: Dla mnie występ na takim koncercie to ogromny zaszczyt i przede wszystkim bardzo ważna okazja, by wykorzystać moją pasję i talent w służbie innych. Muzyka ma niesamowitą moc, może przynieść pocieszenie, nadzieję i radość, a w przypadku dzieci, które borykają się z chorobami, takie chwile mogą być wyjątkowo wzmacniające. Wierzę, że dzięki takim wydarzeniom możemy nie tylko zbierać fundusze na pomoc, ale także dawać siłę duchową i emocjonalną. To dla mnie coś znacznie więcej niż tylko koncert – to sposób na niesienie dobra i nadziei tym, którzy tego najbardziej potrzebują.

Aleksander Teliga: Całe swoje życie artystyczne kieruję do publiczności, do wszystkich ludzi. Jednak nie każdy może być obecny na występach. Niektórzy walczą z chorobami i rozmaitymi przeciwnościami losu. I co my, ludzie obdarowani zdrowiem, możemy dla nich zrobić? Chęć niesienia pomocy powinna być w każdym człowieku (…) W różny sposób. Dlatego zawsze jestem gotów do występów, by dodać krople do rzeki pomocy potrzebującym, a zwłaszcza dzieciakom. Artyści wzbogacają publiczność duchowością, przekazują przez siebie piękno i sens życia. A kiedy wiedzą, że przyniesie to ulgę dla chorych, robią to z podwójną energią.

Aleksander Teliga, Izabela Matuła i Rafał Siwek © Andrzej Głuc
Aleksander Teliga, Izabela Matuła i Rafał Siwek © Andrzej Głuc

O KONCERCIE 

Głównym organizatorem koncertu „Symfonia Serc do Nieba” jest Jolanta Janus i Firma Ars et Artificem przy współpracy z Fundacją Schola Cordis Profesora Janusza Skalskiego. Koncert jest kontynuacją charytatywnych koncertów „Kolędy do Nieba” dedykowanym dzieciom z wadami serca, pacjentom Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, kierowanej obecnie przez Profesora Tomasza Mroczka.

Projekt został zrealizowany ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, Gminy Miasta Kraków i Przedsiębiorstwa Produkcji Lodów Koral. Partnerami Głównymi koncertu byli: Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, Wodociągi Krakowskie i Filharmonia Krakowska. 

Wydarzenie objęli patronatem honorowym: Marszałek Województwa Małopolskiego Witold Kozłowski, Prezydent Miasta Krakowa Aleksander Miszalski, Rektor Collegium Medicum Prof. Maciej Małecki, Dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Profesor Wojciech Cyrul.

Partnerem głównym przedsięwzięcia jest Przedsiębiorstwo Lodów Koral, Województwo Małopolskie, Instytucja Województwa Małopolskiego, Filharmonia im. K. Szymanowskiego. Partnerami Miasto Kraków, EMPEC, Wodociągi Krakowskie, Krakowski Holding Komunalny, Firma Wojas i inni. 

Firma Koral po raz kolejny przekazała znaczące wsparcie Szpitalowi w wysokości 270 tys. dla Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej i 200 tys. tysięcy dla Kliniki Nefrologii Dziecięcej. Beneficjenci i Dyrekcja Szpitala serdecznie dziękują.

Jolanta Janus i Janusz Skalski © Andrzej Głuc
Jolanta Janus i Janusz Skalski © Andrzej Głuc

Jolanta Janus: Współpraca z tak wybitnymi solistami, jak Izabela Matuła, Rafał Siwek i Aleksander Teliga to ogromna satysfakcja i przywilej, za który należy z głębi serca dziękować: za altruizm, za poświęcenie dla wartości pro publico bono, a także za genialny talent! Dziękuję z całego serca cudownej Ani Sułkowskiej-Migoń, która poprowadziła Orkiestrę Filharmonii Krakowskiej znajdując na to czas w swoim tak bardzo napiętym dyrygenckim kalendarzu.
Dziękuję za udział w tym koncercie muzykom Orkiestry Filharmonii im. Karola Szymanowskiego i wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tak wspaniałego wydarzenia. Stworzyliście Państwo koncert, który niósł w sobie szlachetne przesłanie bezgranicznego oddania drugiemu człowiekowi i poziom wykonawczy Mistrzów!
Dziękuję w imieniu Fundacji Wspierania Kardiochirurgii Dziecięcej Schola Cordis, w imieniu Pana Profesora Janusza Skalskiego i własnym.