REKLAMA

„Z planety Mozarta”. Otwarcie wystawy scenografii, kostiumów i niezrealizowanych projektów Jadwigi Marii Jarosiewicz

Z planety Mozarta” to słowa mego profesora Andrzeja Kreutza Majewskiego, który mawiał tak o osobach, bliższych mu poprzez podobny mu rodzaj wrażliwości w postrzeganiu świata, ceniących te same wartości i wrażliwych na muzykę, która pozawerbalnie wyraża nienazwane – mówiła na wernisażu swoich prac Jadwiga Maria Jarosiewicz. Tę niewielką retrospektywną wystawę – wybór moich rysunków i projektów od dyplomowego Mozarta i realizacji operowych – dedykuję mojemu Drogiemu Profesorowi.

Projekt scenografii Jadwigi Marii Jarosiewcz © Muzeum Teatralne
Projekt scenografii Jadwigi Marii Jarosiewcz © Muzeum Teatralne

To kolejna retrospektywna wystawa poświęcona polskim scenografom, którzy zaznaczyli swój artystyczny ślad w produkcjach Teatru Wielkiego w Warszawie. Odbyły się tu przeglądy prac m. in. Zofii Wierchowicz i Teresy Roszkowskiej. Jadwiga Maria Jarosiewicz, jak sama mówi, czuje się przede wszystkim malarką, ma na swoim koncie wiele indywidualnych wystaw malarstwa.

Jadwiga Maria Jarosiewicz na otwarcu wystawy „Z planety Mozarta…” © Adam Kozal
Jadwiga Maria Jarosiewicz na otwarcu wystawy „Z planety Mozarta…” © Adam Kozal

Jadwiga Maria Jarosiewicz jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Studiowała malarstwo w pracowni profesora Czesława Rzepińskiego. Ukończyła również Podyplomowe Studium Scenografii Teatralnej, Filmowej i Telewizyjnej. Tam też spotkała w gronie pedagogów wybitnego scenografa, słynnego w Polsce i za granicami naszego kraju – Andrzeja Kreutza Majewskiego. Tworzył on piękne malarskie scenografie w najlepszych teatrach operowych świata oraz pełnił funkcję naczelnego scenografa w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. To spotkanie miało znaczący wpływ na dalszy przebieg kariery artystycznej młodej absolwentki Akademii. Profesor nie tylko odkrył jej niezwykły talent, ale również otworzył drzwi do świata opery. Trzeba tu wspomnieć, że muzyka była zawsze obecna w życiu artystki. W jej domu rodzinnym słuchano muzyki poważnej, tak że kiedy wybrała studia scenograficzne, ta dziedzina sztuki była jej już bardzo bliska. I tak w karierę profesjonalną weszła ze swoimi upodobaniami muzycznymi i niezwykłą wrażliwością. To, w połączeniu z talentem plastycznym, niewątpliwie dostrzeżonym natychmiast przez profesora Kreutza Majewskiego, połączyło ich drogi twórcze i zaowocowało wieloletnią współpracą – pisze w katalogu wystawy profesor Małgorzata Komorowska.

Koncert utworów Mozarta na otwarciu wystawy „Z planety Mozarta…” © Adam Kozal
Koncert utworów Mozarta na otwarciu wystawy „Z planety Mozarta…” © Adam Kozal

Dorobek sceniczny Jadwigi Marii Jarosiewicz jest imponujący. Jest autorką scenografii do ponad stu przedstawień operowych i teatralnych. W Teatrze Wielkim rozpoczęła pracę w 1980 roku przy „Parii” Stanisława Moniuszki w reżyserii Marii Fołtyn. Na tej scenie zrealizowała wiele wybitnych spektakli, m. in. „Halkę” i „Śpiewnik domowy” Stanisława Moniuszki w reżyserii Marii Fołtyn, „Historię żołnierza Igora Strawińskiego w reżyserii Małgorzaty Dziewulskiej oraz balety: „Śpiąca królewna” Piotra Czajkowskiego w choreografii Piotra Gusiewa, „Sylphida” i „La Ventana” Augusta Bournonville’a w choreografii Kirsten Ralovej. W Operze Śląskiej w Bytomiu stworzyła m. in. scenografię do „Lunatyczki” Vincenza Belliniego. W Teatrze Wielkim w Łodzi zrealizowała m. in.: „Fidelia” Ludwiga van Beethovena, „Walkirię” Ryszarda Wagnera oraz „Rigoletta” Giuseppe Verdiego. Pracowała również na scenach zagranicznych, m. in.: w Japonii, Chinach i na Kubie.

Była żoną Bogusława Kaczyńskiego, z którym po rozwodzie pozostawała w serdecznych stosunkach, zrealizowała kilka produkcji scenograficznych w Teatrze Muzycznym ROMA podczas jego dyrekcji.

Na wystawie „Z planety Mozarta” można zobaczyć kostiumy oraz projekty kostiumów i dekoracji do spektakli z repertuaru muzycznego, które zostały przekazane przez artystkę do zbiorów Muzeum Teatralnego w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, a także prace pochodzące ze zbiorów prywatnych.

Wystawę zaprojektowała Lilia Ostrouch, kuratorem jest Monika Chudzikowska. „Z planety Mozarta”. wystawa prac Jadwigi Marii Jarosiewicz potrwa do marca 2025 roku.

Dramaty w papierowej mansardzie. Premiera „Cyganerii” w Teatrze Wielkim w Łodzi

 „Cyganeria” jest najbardziej popularną operą czołowego przedstawiciela muzycznego weryzmu, kompozytora uznanego za spadkobiercę włoskiej tradycji po Giuseppe Verdim i właściwie ostatniego wielkiego włoskiego twórcę operowego. Jak słusznie zauważa Jacek Marczyński w tekście zamieszczonym w programie do najnowszej łódzkiej premiery, ta opera pojawia się na świecie prawie codziennie, a Mimi umiera każdego wieczoru. Dzieło było też wielokrotnie ekranizowane, w 1937 roku w filmowej adaptacji pt. „Czar cyganerii” w reżyserii Gézy von Bolváry udział wzięli Jan Kiepura i Marta Eggerth.

Premiera „Cyganerii” w Teatrze Wielkim w Łodzi. Scena zbiorowa © Joanna Miklaszewska
Premiera „Cyganerii” w Teatrze Wielkim w Łodzi. Scena zbiorowa © Joanna Miklaszewska

Puccini nie napisał tak wielu dzieł, jak Verdi, ale większość jego oper stanowi repertuarowy trzon teatrów na świecie; „Madama Butterfly”, „Tosca” czy „Turandot” były i są nieustannie inscenizowane dosłownie wszędzie na świecie.

„Cyganeria” Pucciniego, oparta na powieści „Sceny z życia cyganerii” Henriego Murgera, swobodnie traktuje przedstawione w niej wątki, w libretcie Luigiego Illici i Giuseppe Giacosy Mimi stopiona jest jakby z dwóch postaci. Opera początkowo spotkała się z negatywnymi recenzjami krytyków, ale entuzjastycznymi reakcjami publiczności, szybko po prapremierze zagościła na scenach całego świata i obecna jest na nich do dzisiaj. Inna „Cyganeria”, napisana przez Ruggero Leoncavalla, bardziej wiernie traktująca motywy powieści Murgera, po triumfalnym przyjęciu, przez krytyków i przez widzów, szybko zniknęła ze światowych afiszów. Dziś stanowi ciekawostkę, a jej autor zyskał nieśmiertelność tylko przez popularność jednoaktówki „Pajace”, wystawianej przeważnie z innym dziełem, najczęściej „Rycerskością wieśniaczą” Pietra Mascagniego.

Arkadiusz Anyszka (Marcello), Iwona Socha (Mimi) i Andrzej Lampert (Rudolf) © Joanna Miklaszewska
Arkadiusz Anyszka (Marcello), Iwona Socha (Mimi) i Andrzej Lampert (Rudolf) © Joanna Miklaszewska

Każda nowa produkcja „Cyganerii” skupia na sobie ogromne zainteresowanie. Zwolennicy tradycji liczą na piękno historycznej inscenizacji („La Boheme” w reżyserii Franca Zeffirellego, która miała premierę w 1981 roku, to jedna z najdłużej pokazywanych produkcji w The Metropolitan Opera w Nowym Jorku i nadal jest tam w repertuarze). Miłośnicy nowoczesnego teatru, do których i ja się zaliczam, mają nadzieję na nowe odczytanie tej historii, niekoniecznie przenoszącej ją w czasie, choć zdarzały się inscenizacje opowiadające historię miłości Rudolfa i Mimi np. w kosmosie. Oczywiście nasuwa się pytanie, czy ten wielokrotnie opowiedziany dramat można jeszcze przedstawić na nowo? Osobiście wierzę, że tak, potrzeba do tego wspaniałego, pełnego wyobraźni i fantazji inscenizatora, choć niekoniecznie rewolucjonisty.

Michał Romanowski (Colline), Arkadiusz Anyszka (Marcello), Andrzej Lampert (Rudolf) i Bartłomiej Misiuda (Schaunard) © Joanna Miklaszewska
Michał Romanowski (Colline), Arkadiusz Anyszka (Marcello), Andrzej Lampert (Rudolf) i Bartłomiej Misiuda (Schaunard) © Joanna Miklaszewska

Premiera „Cyganerii” w Teatrze Wielkim w Łodzi była kulminacją obchodzonego Festiwalu Pucciniowskiego. Debiutujący w Polsce Marcin Łakomicki, łodzianin z pochodzenia, niestety nie potrafił wnieść do odczytania tej historii niczego nowego. Artysta o tak bogatym dorobku międzynarodowym – jego spektakle wystawiane są w Wenecji, Wexford, czy Berlinie, nie zarysował przejmującego dramatu bohaterów, a nade wszystko reżyserował ich wbrew literze libretta tak, jakby nie wczytał się w treść dramatu. Denerwowały też paradoksy zapalania zgasłej świecy, po którą przychodzi Mimi, czy poszukiwania w pełnym blasku świateł klucza, który zniknął w ciemności. Wszystko jest trochę papierowe. Nie jest to opowieść o biednych artystach, to są raczej rozwydrzeni bonvivanci, rozkapryszeni i rozpustni.

Arkadiusz Anyszka (Marcello), Andrzej Lampert (Rudolf), Iwona Socha (Mimi) i Bartłomiej Misiuda (Schaunard) © Joanna Miklaszewska
Arkadiusz Anyszka (Marcello), Andrzej Lampert (Rudolf), Iwona Socha (Mimi) i Bartłomiej Misiuda (Schaunard) © Joanna Miklaszewska

Trudno się nimi przejąć, zwłaszcza że ich interakcje wydają się sztuczne. Hulanki i swawole czterech przyjaciół odbywają się w tekturowej mansardzie, bohaterowie wchodzą rozrywając papierowe okna: to pomysł tyle efektowny, co i chybiony, a ich przygody giną także w „Momusie” – w Mekce, w której bohaterowie spędzają większość swoich awanturniczych wieczorów. Interesującym pomysłem reżyserskim były poszukiwania Rudolfa po knajpach, choć nie jest to wiarygodnie rozegrane w ciekawej, ale też umownej scenografii Eleny Zamparutti: kameralnej w akcie pierwszym i czwartym, i rozbuchanej w drugim i trzecim. Kostiumy Cristiny Aceti, które w tym dziele szczególnie określają odczytanie epoki, były eleganckie i wystawne, bohaterowie tej bohemy z pewnością nie głodowali i nie byli biedni, stanowili raczej grupę outsiderów, buntowników czy antysystemowców, a to z kolei nie uzasadniało stopnia ich determinacji.

Iwona Socha (Mimi) i Andrzej Lampert (Rudolf) © Joanna Miklaszewska
Iwona Socha (Mimi) i Andrzej Lampert (Rudolf) © Joanna Miklaszewska

Znacznie ciekawiej spektakl reprezentował się od strony muzycznej. Iwona Socha była wiarygodną i wzruszającą Mimi, zakochaną i zagubioną, sprawnie operującą delikatnością sopranu w momentach lirycznych i pięknie posługującą się pianem. Andrzej Lampert czarował pięknem krystalicznie brzmiącego tenora i był Rudolfem, który mógł się podobać, choć w jego pięknym tenore di grazia brakowało mi mocy; ta partia przeznaczona jest dla tenora bardziej spinto.

Michał Romanowski (Colline), Rafał Pikała (Benoit), Andrzej Lampert (Rudolf, Arkadiusz Anyszka (Marcello) i Bartłomiej Misiuda (Schaunard) © Joanna Miklaszewska
Michał Romanowski (Colline), Rafał Pikała (Benoit), Andrzej Lampert (Rudolf, Arkadiusz Anyszka (Marcello) i Bartłomiej Misiuda (Schaunard) © Joanna Miklaszewska

Arkadiusz Anyszka jako Marcello był świetny scenicznie w aktorskich napadach zazdrości, co ilustrował odpowiednio postawionym brzmieniem barytonu, nigdy nie szarżując. Bas Michała Romanowskiego jako Colinne znakomicie odnajdywał się w ansamblach, a aria o płaszczu była jego aktorskim i wokalnym monodramem. Grupy czworga bohaterów dopełnił Schaunard w nienagannej interpretacji Bartłomieja Misiudy. W epizodycznej basowej roli Benoit błysnął też Rafał Pikała. Poprzez rozwibrowanie i ostrość głosu pozbawionego legata i wyczucia Pucciniowskiej frazy zawiodła Musetta w wykonaniu Mileny Arsovskiej.

Rafał Janiak prowadził orkiestrę czujnie i wylewnie, pod jego batutą selektywnie zabrzmiały poszczególne sekcje instrumentów, prowadząc ze sobą dialog i pięknie ze sobą płynąc. Puccini jest jak rwąca rzeka, co wrażliwie potrafił wyczuć Janiak, wzmagając nastroje ckliwego romantyzmu, jak i dynamiczne napięcia, tak charakterystyczne dla tej muzyki. Potrafił też uwypuklić motywy przewodnie, odczytując je delikatnie w świetle twórczości Ryszarda Wagnera.

Premiera „Cyganerii” w Teatrze Wielkim w Łodzi. Scena zbiorowa © Joanna Miklaszewska
Premiera „Cyganerii” w Teatrze Wielkim w Łodzi. Scena zbiorowa © Joanna Miklaszewska

Najnowsza premiera w Teatrze Wielkim w Łodzi to przede wszystkim sukces dyrygenta, oryginalnie panującego nad nieoczywistym nurtem partytury Pucciniego. Wspaniale śpiewał też Chór Dziecięco-Młodzieżowy Teatru Wielkiego w Łodzi, przygotowany przez Agnieszkę Lechocińską; scena z rozbieganymi, ubranymi w żółte uniformy dziećmi, to jeden z najjaśniejszych scenicznych punktów spektaklu.

„A Te, o Cara. Koncert Trzech Tenorów” – autorski projekt Fundacji ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego dostępny online

Jednym z założeń ORFEO Fundacji im. Bogusława Kaczyńskiego jest wspieranie i promowanie młodych talentów. Moim zamysłem jako autora koncepcji artystycznej „A Te, o Cara. Koncert Trzech Tenorów” było ukazanie świata epoki belcanta i piękna lirycznego tenorowego śpiewu, z wykorzystaniem charakterystycznej dla tego okresu brawury koloratury. Zaprosiłem do uczestnictwa w koncercie trzech utalentowanych tenorów młodego pokolenia – Krzysztofa LachmanaSebastiana Macha i Adama Walaska, byłych i obecnych uczestników Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie, którzy odnoszą już sukcesy na scenach polskich i zagranicznych. Śpiewakom towarzyszyła sopranistka Marta Mazanek Matuszewska, a przy fortepianie zasiadła Anna Marchwińska, pianistka i kameralistka, kierownik korepetytorów solistów w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie.

„A Te, o Cara. Koncert Trzech Tenorów” – autorski projekt Fundacji ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego online

Program koncertu:

  1. Vincenzo Bellini: „A te, o cara” – aria Artura z opery „I Puritani” (Sebastian Mach)
  2. Stanisław Moniuszko: „Szumią jodły” – aria Jontka z opery „Halka” (Adam Walasek)
  3. Charles Gounod: „Ah! Leve toi, soleil!” – aria Romea z opery „Romeo I Julia” (Krzysztof Lachman)
  4. Gaetano Donizetti: „O luce di quest’anima” – aria Lindy z „Linda di Chamonix” (Marta Mazanek-Matuszewska)
  5. Federico Moreno Torroba: „De este apacible rincon de Madrid” – z zarzueli „Luisa Fernanda” (Krzysztof Lachman)
  6. Gaetano Donizetti: „Tornami a dir che m’ami” – duet Noriny i Ernesta z opery “Don Pasquale” (Marta Mazanek-Matuszewska i Sebastian Mach)
  7. Gioachino Rossini: „In quale aspetto imbelle” – tercet tenorów (Rinaldo, Ubaldo i Carlo) z opery „Armida” (Krzysztof Lachman, Sebastian Mach, Adam Walasek)
  8. Giuseppe Verdi: „Questa o quella”- Ballada Księcia z opery „Rigoletto” (Adam Walasek)
  9. Giuseppe Verdi: „È il sol dell’anima” – duet Księcia i Gildy z opery „Rigoletto” (Marta Mazanek-Matuszewska i Krzysztof Lachman)
  10. Giuseppe Verdi: „La donna è mobile”- aria Księcia z opery „Rigoletto” (Sebastian Mach)
  11. Giuseppe Verdi: „Un di felice” – duet Violetty i Alfreda z I aktu opery „Traviata” (Marta Mazanek-Matuszewska i Adam Walasek)
  12. Gioachino Rossini: „La danza” (Adam Walasek, Krzysztof Lachman, Sebastian Mach)
  13. Giuseppe Verdi: „Ernani, Ernani, involami!” – aria Elwiry z opery „Ernani”
  14. Ernesto de Curtis: „Non ti scordar di me” (Adam Walasek, Krzysztof Lachman, Sebastian Mach)
  15. Giuseppe Verdi: „Libiamo” z I aktu opery „Traviata” (Adam Walasek, Krzysztof Lachman, Sebastian Mach, Marta Mazanek-Matuszewska)
  16. Eduardo Di Capua: „O sole mio” (Adam Walasek, Krzysztof Lachman, Sebastian Mach)

Udostepnienie zapisu koncertu „A TE, O CARA. Koncert Trzech Tenorów” online realizowane jest w ramach projektu „6. Festiwal im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej wraz z digitalizacją”, sfinansowany jest przez Unię Europejską NextGenerationEU.

Anna Marchwińska, Adam Walasek, Sebastian Mach, Marta Mazanek-Matuszewska i Krzysztof Lachman © Maciej Mulawa
Anna Marchwińska, Adam Walasek, Sebastian Mach, Marta Mazanek-Matuszewska i Krzysztof Lachman © Maciej Mulawa

„Jeszcze ten naród nie zginął, gdy prorok śpiewa mu…”. Koncert Akademii Operowej 15 grudnia 2024 roku

Jak czytamy w tekście Karoliny Kolinek-Siechowicz przy zapowiedzi koncertu: Pośród wszystkich gatunków muzycznych pieśń ma szczególną moc. To jej właśnie powierzyć można najskrytsze uczucia, utulić smutki, znaleźć pocieszenie. To ona ma moc skruszania najbardziej zatwardziałych serc i podnoszenia na duchu, gdy wszelkie nadzieje zawiodły, czynienia ciężkiej pracy bardziej znośną i kołysania do snu łkających niemowląt. Pieśń potrafi też jednoczyć, a gdy trafia do serc spragnionych wolności, staje się orężem, które nie ma sobie równych. Tę ostatnią cechę pieśni w XIX wieku z upodobaniem wykorzystywali kompozytorzy przynależni kulturowo do narodów, które toczyły długą walkę o ukonstytuowanie własnej tożsamości.

W programie koncertu „Jeszcze ten naród nie zginął, gdy prorok śpiewa mu…” znajdą się pieśni czterech kompozytorów: Stanisława Moniuszki, Mykoły Łysenki, Jeana Sibeliusa i Bedřicha Smetany. Mimo licznych różnic – pisze Karolina Kolinek-Siechowicz – w ich biografiach i wyborach artystycznych, z pewnością twórczość pieśniowa jest istotnym łącznikiem pozwalającym usłyszeć w ich utworach czułość dla języka ojczystego i własnej ojczyzny.

„Portrety intymne” © Karpati&Zarewicz
„Portrety intymne” © Karpati&Zarewicz

Wystąpią: Justyna Khil, Iryna Melnyk, Mariana Poltorak, Gabriela Stolińska (soprany), Emilia Rabczak i Marta Wiktorzak (mezzosoprany), Adam Dobek, Mateusz Kulczyński i Nazar Mykulyak (barytoni) oraz Artem Konoplianyk (bas). Towarzyszyć im będą pianiści: Julia Klimek, Rozalia Kierc, Olha Kozlan, Bohdana Mandziuk, Marta Misztal, Mateusz Słowikowski, Weronika Staszek, Nastassia Viadziorchyk, Michalina Zasada i Piotr Zuchowski. Za dramaturgię i opiekę reżyserską odpowiada Ewa Rucińska, ruch sceniczny będzie dziełem Ilony Molki.

Koncert Akademii Operowej „Jeszcze ten naród nie zginął, gdy prorok śpiewa mu…” odbędzie się o godz. 18.30, 15 grudnia 2024 roku w Salach Redutowych Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Tutaj link do biletów.

„Operowy Oniricon” Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej © Karpati&Zarewicz
„Operowy Oniricon” Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej © Karpati&Zarewicz

Akademia Operowa

Program Kształcenia Młodych Talentów AKADEMIA OPEROWA, realizowany jest z powodzeniem od 2011 roku, pod dyrekcją Beaty Klatki. Perspektywicznie wspiera rozwój kariery zawodowej utalentowanych artystów. Odbywają się regularne warsztaty i kursy mistrzowskie, indywidualne konsultacje wokalne, aktorskie i językowe. Można mówić o licznych sukcesach adeptów i absolwentów na znaczących konkursach muzycznych oraz na scenach operowych w kraju i za granicą, uczestnikami byli m. in: Jakub Józef OrlińskiAndrzej FilończykKrzysztof Bączyk, czy Hubert Zapiór. Często organizowane są koncerty operowe, także programowe czy rocznicowe. W ubiegłym sezonie uczczono m. in. 80. rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim, odbył się też wieczór muzyki ukraińskiej. 4 lutego 2024 roku zorganizowano koncert „Lá Fhéile Bríde”, wspólnie z Ambasadą Irlandii poświęcony kreatywności kobiet.

Podczas 24. Festiwalu „Ogrody Muzyczne” uczestnicy Akademii Operowej wystąpili z koncertem „Powróćmy jak za dawnych lat”. Spektakl „Operowy Oniricon” jest dostępny na platformie OperaVision do 22 lutego 2025 roku.

Koncert Akademii Operowej na Ogrodach Muzycznych © Marlena Pióro
Koncert Akademii Operowej na Ogrodach Muzycznych © Marlena Pióro

Polscy artyści na świecie: Aleksandra Kurzak po raz pierwszy śpiewa tytułową Fedorę w operze Umberta Giordana w premierze Grand Théâtre de Genève

Najnowszą premierę „Fedory” Umberta Giordana w Grand Théâtre de Genève przygotowuje francuski reżyser Arnaud Bernard (przy współpracy Yamala Dasa Irmicha). Autorem projektu scenografii i kostiumów jest Johannes Leiacker, reżyserię świateł przygotowuje Fabrice Kebour, a projekcje wideo – Paul-Henry Rouget de Conigliano. Kierownictwo muzyczne premiery objął włoski dyrygent Antonino Fogliani.

„Fedora” z Aleksandrą Kurzak w Grand Théâtre de Genève © Carole Parodi
„Fedora” z Aleksandrą Kurzak w Grand Théâtre de Genève © Carole Parodi

Aleksandrze Kurzak w roli księżniczki Fedory Romazow w spektaklach 12, 15, 17, 19 i 22 grudnia 2024 roku partnerować będą m. in. Roberto Alagna (hrabia Loris Ipanow), Simone Del Savio (De Siriex), Mark Kurmanbayev (Grecz) i Yuliia Zasimova (hrabina Olga Sukarew). 14 i 21 grudnia 2024 roku jako Fedora i Loris wystąpią Elena Guseva i Najmiddin Mavlyanov.

Aleksandra Kurzak jako Fedora w Grand Théâtre de Genève © Carole Parodi
Aleksandra Kurzak jako Fedora w Grand Théâtre de Genève © Carole Parodi

Aleksandra Kurzak w grudniu 2024 roku po raz pierwszy zmierzy się z rolą tytułowej Fedory w operze Umberta Giordana. W minionych sezonach artystka sukcesywnie rozszerzała swój repertuar o takie werystyczne partie, jak Micaëla w „Carmen” Georgesa Bizeta, Santuzza w „Rycerskości wieśniaczej” Pietra Mascagniego, Nedda w „Pajacach” Ruggiera Leoncavalla czy tytułowa Adriana Lecouvreur w operze Francesca Cilei. Istotną część jej angaży stanowią role w operach Giacoma Pucciniego – Mimi i Musetta w „Cyganerii”, Liu w „Turandot”, Cio-Cio-San w „Madama Butterfly” i tytułowa Tosca.

„Fedora” z Aleksandrą Kurzak i Roberto Alagną w Grand Théâtre de Genève © Carole Parodi
„Fedora” z Aleksandrą Kurzak i Roberto Alagną w Grand Théâtre de Genève © Carole Parodi

Najbliższe miesiące dla Aleksandry Kurzak to przede wszystkim występy w tytułowej roli w „Tosce” Giacoma Pucciniego w Staatsoper Unter den Linden w Berlinie, Wiener Staatsoper i Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie (23, 25, 31 maja 2025 roku). W Warszawie wystąpi także jako Cio-Cio-San w „Madama Butterfly” (10, 12 stycznia, 2 lutego 2025 roku), a 1 stycznia 2025 roku wraz z Roberto Alagną będą gwiazdami 20. Jubileuszowego Koncertu Noworocznego Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury, który odbędzie się w Filharmonii Narodowej. Na 8 marca 2025 roku Teatr Wielki w Łodzi i ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego przygotowują także „Koncert z Gwiazdą” ze specjalnym udziałem Aleksandry Kurzak.

„Fedora” z Aleksandrą Kurzak i Roberto Alganą w Grand Théâtre de Genève – zwiastun spektaklu

Atystka w najbliższych miesiącach dołączy do swojego repertuaru jeszcze dwie partie w operach Giuseppe Verdiego. W kwietniu 2025 roku zaśpiewa w Teatrze Narodowym w Pekinie (The National Centre for the Performing Arts) swoją pierwszą Leonorę w „Trubadurze”, natomiast w lipcu 2025 roku po raz pierwszy wcieli się w tytułową Aidę na letnim festiwalu Arena di Verona, gdzie powróci także jako Micaëla w „Carmen” Georgesa Bizeta.

Aleksandra Kurzak (Fedora) i Roberto Alagna ( Loris) w Grand Théâtre de Genève podczas prób © Carole Parodi
Aleksandra Kurzak (Fedora) i Roberto Alagna ( Loris) w Grand Théâtre de Genève podczas prób © Carole Parodi

Polscy artyści na świecie: Agnieszka Rehlis jako Ulryka w nowej produkcji „Balu maskowego” w Zurychu

Nową produkcję „Balu maskowego” w Operze w Zurychu wyreżyserowała walijska reżyserka operowa i teatralna Adele Thomas. Artystka w 2025 roku obejmie stanowisko dyrektor generalnej Welsh National Opera (wraz z Sarah Crabtree). Muzycznie poprowadził spektakl Gianandrea Noseda, dyrektor muzyczny Opery w Zurychu od sezonu 2021/22. Premiera nowej produkcji odbyła się 8 grudnia 2024 roku, a śpiewali w niej Charles Castronovo (Riccardo), George Petean (Renato), Erika Grimaldi (Amelia) oraz Katharina Konradi (Oscar). Partię Ulryki wykonała Agnieszka Rehlis, jej kreacja zdobyła uznanie międzynarodowych krytyków, którzy pisali:

Charles Castronovo (Riccardo), Agnieszka Rehlis (Ulryka) i Erika Grimaldi (Amelia) © Herwig Prammer
Charles Castronovo (Riccardo), Agnieszka Rehlis (Ulryka) i Erika Grimaldi (Amelia) © Herwig Prammer

Agnieszka Rehlis regularnie zapraszana jest do występów na zagranicznych scenach operowych. Zadebiutowała na scenie Opery w Zurychu w 2017 roku jako Wróżka/Widmo w „Ognistym aniele” Sergiusza Prokofiewa. W 2021 roku odniosła tu wielki sukces jako Azucena w „Trubadurze” (w spektaklu rolę Manrika kreował Piotr Beczała, niewielką partię śpiewała Bożena Bujnicka). Pod dyrekcją Marc Armiliato (u boku Krassimiry Stoyanovej) śpiewała też w lutym 2024 roku w scenicznym odczytaniu „Messa da Requiem” Giuseppe Verdiego. Po raz pierwszy z partią Ulryki zmierzyła się w Walencji w kwietniu 2024 roku, spektakl transmitowany był przez stację Medici.tv. Te role kreowała też w Królewskim Teatrze Operowym w Maskacie w Omanie, inaugurując sezon artystyczny (wraz z Piotrem Beczałą).

Charles Castronovo (Riccardo), Steffan Lloyd Owen (Silvano)  i Agnieszka Rehlis (Ulryka) © Herwig Prammer
Charles Castronovo (Riccardo), Steffan Lloyd Owen (Silvano) i Agnieszka Rehlis (Ulryka) © Herwig Prammer

W najbliższych miesiącach polska mezzosopranistka pojawi się jako Azucena na tak prestiżowych scenach jak Royal Opera House w Londynie i Staatsoper unter den Linden oraz jako Amneris (Teatro Maggio Musicale Fiorentino we Florencji oraz na festiwalu Arena di Verona). We Florencji w 2025 roku zaśpiewa w „Requiem” Verdiego pod dyrekcją Zubina Mehty.

W „Balu maskowym” w Zurychu Agnieszka Rehlis wystąpi we wszystkich planowanych w tym sezonie spektaklach: w grudniu 2024 roku (11, 14, 17, 21 i 28) raz styczniu 2025 roku (5, 10, 15 i 19).

Znakomita obsada „Tristana i Izoldy” Richarda Wagnera w Deutsche Oper Berlin

Premiera obecnej inscenizacji „Tristana i Izoldy” Richarda Wagnera w Deutsche Oper Berlin odbyła się w 2011 roku. Akcja tego spektaklu rozgrywa się w czasach współczesnych i została umieszczona w nowocześnie urządzonym domu (scenografia i kostiumy – Paul Brown). Spektakl przeładowany jest nieco niespójnymi pomysłami, Sir Graham Vick nie stronił od rekwizytów, które zamiast wyjaśniać interpretację reżysera, częściej przeszkadzają we wrażliwszym przekazie emocji i bezpośrednim odbiorze całej historii.

W I akcie jesteśmy świadkami przygotowań do ceremonii ślubnej Izoldy, która z pomocą Brangeny przymierza białą suknię. Na scenie obok skórzanej sofy umieszczona została czarna trumna (nieodłączny element scenografii każdego z aktów), Tristan ubrany jest w garnitur, a w oddali na odwróconym tyłem fotelu siedzi przysłuchujący się ich dialogom Król Marek. W domu obecni są także członkowie mafii, prawdopodobnie zajmującej się dystrybucją narkotyków (eliksir miłosny podawany jest dożylnie za pomocą strzykawek), a śmiech publiczności wzbudza w finale I aktu scena wbicia średniowiecznego miecza w drewniany parkiet salonu.

„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Irene Roberts (Brangena) i Nina Stemme (Izolda) © Bettina Stöß
„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Irene Roberts (Brangena) i Nina Stemme (Izolda) © Bettina Stöß

Intrygujący jest pomysł umieszczenia w pogrążonym w ciemności pomieszczeniu w II akcie ogromnych skał, pomiędzy którymi Tristan i Izolda wykonują bodaj najdłuższy w literaturze operowej duet miłosny. Ich żarliwym wyznaniom nie przeszkadza fakt, iż w pomieszczeniu w tym samym czasie obecna jest naga para: kobieta i kopiący grób mężczyzna. Prawdziwie interesująco pomyślany został dopiero akt III, kiedy to akcja przeniesiona została o kilkanaście lat do przodu. Wielki monolog Tristana brzmi w takim ujęciu naprawdę przejmująco, niczym wspomnienie dawnej, utraconej, nigdy niespełnionej miłości.

„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Scena zbiorowa © Bettina Stöß
„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Scena zbiorowa © Bettina Stöß

Tego wieczoru cała obsada solistów stanęła na wysokości zadania. Sopranistka Ricarda Merbeth śpiewa we wręcz stereotypowo wagnerowski sposób. Jej szeroko prowadzony głos, oprócz naturalnie pożądanego w partii Izoldy forte, posiada także umiejętność delikatniejszego prowadzenia fraz i niuansowania dynamiki, dzięki czemu artystka osiąga wzruszający efekt. Zupełnie odmiennie brzmi głos wcielającego się w postać Tristana Claya Hilleya. To tenor o wspaniałej świeżości i blasku, a zarazem szlachetnej mocy i niezbędnej metaliczności w brzmieniu. Gwoli uczciwości wspomnieć należy o drobnych niedostatkach kondycyjnych w III akcie (nagłą niedyspozycję artysty zapowiedziano przed podniesieniem kurtyny po drugiej przerwie), ale można złożyć to na karb jeszcze stosunkowo niedużego doświadczenia w tak forsownym repertuarze. W przyszłości Clay Hilley może stać się jednak najlepszym odtwórcą roli Tristana naszych czasów, o ile już nim obecnie nie jest.

„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Na pierwszym planie Clay Hilley (Tristan) © Bettina Stöß
„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Na pierwszym planie Clay Hilley (Tristan) © Bettina Stöß

Znakomicie spisali się także wykonawcy partii drugoplanowych. Irene Roberts dysponuje ciepłym w brzmieniu, pięknie prowadzonym mezzosopranem, który nadał postaci Brangeny wyjątkowy, indywidualny rys. Świetnie zabrzmiał gęsty bas regularnie zapraszanego do Bayreuth Georga Zeppenfelda, któremu w monologu z II aktu udało się dojmująco przedstawić tragizm postaci Króla Marka. Niczym nie ustępował im obsadzony w partii Kurwenala Thomas Lehman. Jego baryton o niemal verdiowskim brzmieniu sprawdził się zarówno w, tylko z pozoru prostych, „piosenkach” w I akcie, jak i w pełnych dramatyzmu fragmentach aktu III.

„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Nina Stemme (Izolda) i Clay Hilley (Tristan) © Bettina Stöß
„Tristan i Izolda” w Deutsche Oper w Belinie. Nina Stemme (Izolda) i Clay Hilley (Tristan) © Bettina Stöß

Interpretacja prowadzącego spektakl czeskiego dyrygenta Petra Popelki momentami mogła wydawać się może nieco emocjonalnie zachowawcza, ale artyście udało się podkreślić w znakomitej grze orkiestry piękno wagnerowskich współbrzmień, zawsze dbając przy tym o wrażliwe towarzyszenie śpiewakom.

Oglądałem spektakl 10 listopada 2024 roku.

Premiery operowe w Polsce: „Don Giovanni” 25 i 26 stycznia 2025 roku w Operze Lubelskiej

Jedna z najsłynniejszych oper Wolfganga Amadeusza Mozarta skomponowana do libretta Lorenzo Da Ponte na podstawie sztuki Moliera „Don Juan”. Mozartowskie dzieło od dnia premiery do dziś cieszy się nieustającą popularnością na całym świecie i uchodzi za jeden z najwybitniejszych utworów w całej spuściźnie kompozytorskiej Mozarta.

Nowa produkcja Opery Lubelskiej zostanie pokazana 25 i 26 stycznia 2025 roku w Sali Operowej Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Premierę „Don Giovanniego” w Operze Lubelskiej przygotowują Wojciech Adamczyk (reżyseria) oraz Vincent Kozlovsky (kierownictwo muzyczne). Scenografię przygotuje Marek Chowaniec, kostiumy Maria Balcerek, reżyserię świateł Jędrzej Skajster

Wystąpią soliści Opery Lubelskiej i laureaci wielu konkursów wokalnych (Aleksandra Łaska, Marta Mazanek-Matuszewska czy Wojciech Kowalski). Zaproszenie przyjął także Rafał Siwek, polski bas śpiewający na wielu prestiżowych zagranicznych scenach operowych, który wystąpi w partii Komandora.

„Don Giovanni” w Operze Lubelskiej – plakat do spektaklu © materiały prasowe
„Don Giovanni” w Operze Lubelskiej – plakat do spektaklu © materiały prasowe

Zaśpiewają: Patrycjusz Sokołowski, Daniel Mirosław, Wojciech Kowalski (Don Giovanni), Dariusz Machej, Patryk Pawlak (Leporello), Aleksandra Łaska, Paulina Janczaruk, Anna Barska (Donna Anna), Karina Skrzeszewska, Dorota Laskowiecka-Urban (Donna Elwira), Jakub Gąska, Oleg Lanovyi, Piotr Maciejowski (Don Ottavio), Dorota Szostak-Gąska, Marta Mazanek-Matuszewska, Anna Barska (Zerlina) oraz Łukasz Skrobek (Masetto). Oprócz Rafała Siwka w partię Komandora wcielą się także Volodymyr Pankiv i Patrycjusz Sokołowski. Chór i orkiestra Opery Lubelskiej poprowadzi Vincent Kozlovsky.

Patronat honorowy objął Marszałek Województwa Lubelskiego Jarosław Stawiarski, patronami medialnymi są TVP Kultura oraz ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego. Więcej informacji i bilety na stronie Opery Lubelskiej.

Prapremiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu: Zygmunt Krauze „Ślub” z librettem według Witolda Gombrowicza

Wypada napisać recenzję, ale mam pewien kłopot. Nie przepadam za współczesną operą. Przytoczę zatem anegdotę, którą opowiedział mi jakieś 20-30 lat temu Krzysztof Meyer. Otóż na spotkaniu przed wykonaniem jego nowego utworu w Niemczech (nie pamiętam czy chodziło o operę) pewna dystyngowana dama zadała mu pytanie: czy ta nowa pana muzyka będzie współczesna, czy coś do słuchania? Ależ proszę Pani, odpowiedział kompozytor, każda muzyka jest do słuchania. Zgoda, odparła dama, ale nie każda muzyka pieści moje uszy.

Piotr Kalina (Władzio), Monika Mych-Nowicka (Matka), Michał Partyka (Henryk) i Łukasz Konieczny (Ojciec) © Ośko/Bogunia  – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu
Piotr Kalina (Władzio), Monika Mych-Nowicka (Matka), Michał Partyka (Henryk) i Łukasz Konieczny (Ojciec) © Ośko/Bogunia – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu

Nie czuję się kompetentny do oceny muzyki Zygmunta Krauzego, ale mogę stanowczo stwierdzić, że moich uszu nie raziła, przy czym rozumiem doskonale punkt widzenia owej niemieckiej melomanki. Nagrania płytowego opery „Ślub” po to, by go wielokrotnie słuchać w domu jak „Aidy”, „Toski” czy „Walkirii”, nie kupiłbym.

„Ślub” Zygmunta Krauzego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Scena zbiorowa © Ośko/Bogunia – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu
„Ślub” Zygmunta Krauzego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Scena zbiorowa © Ośko/Bogunia – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu

Jak to we współczesnej operze, czuje się dążenie kompozytora, aby nie być podejrzanym nawet o ślad śpiewnej melodii. Ale instrumentacja jest klarowna, nie zagłusza śpiewaków ani nie traktuje ich jak dodatkowe instrumenty. Podkreśla istotne wątki akcji i kluczowe wydarzenia. Linia śpiewu rwie się często, więc to coś w rodzaju onirycznej melorecytacji. Zdumiewało mnie tylko jak często akcenty muzyczne rozmijają się z prozodią tekstu literackiego. Np. jest przecież oczywiste, że w języku polskim akcent pada z reguły na przedostatniej sylabie a nie na pierwszej (jak w czeskim) albo na ostatniej (jak we francuskim). Ale to może jedna z charakterystycznych cech „współczesnej opery” i trzeba się z tym po prostu pogodzić.

Jan Jakub Monowid (Pijak), Łukasz Konieczny (Ojciec) i Michał Partyka (Henryk) © Ośko/Bogunia  – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu
Jan Jakub Monowid (Pijak), Łukasz Konieczny (Ojciec) i Michał Partyka (Henryk) © Ośko/Bogunia – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu

Autorem libretta i reżyserem oraz współscenografem (wraz z Julią Kosek) jest Krzysztof Cicheński. Podziwiam jak mądrze wybrał wątki dzieła Gombrowicza tak, aby zredukować całość do potrzeb gatunku operowego, który wymaga skrótów, pomijania bocznych wątków dla zwartości akcji i podkreślenia istotnego przesłania całości. Opera nie może być traktatem filozoficznym, bo takiego ciężaru nie udźwignie.

Gosha Kowalinska (Mania) i Michał Partyka (Henryk) © Ośko/Bogunia  – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu
Gosha Kowalinska (Mania) i Michał Partyka (Henryk) © Ośko/Bogunia – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu

Nie jest rolą recenzenta streszczanie libretta ani odnoszenie się do literackiego oryginału. To każdy musi zrobić sam. Powiem tylko, że to co zobaczyliśmy na scenie jest porażająco aktualne. Tak jak było w czasach Gombrowicza.

Wielkie brawa dla śpiewaków – także aktorsko przekonujących. To: Michał Partyka (Henryk), Piotr Kalina (Władzio), Gosha Kowalinska (Mania), Łukasz Konieczny (Ojciec), Monika Mych-Nowicka (Matka), Jan Jakub Monowid (Pijak), Michał Korzeniowski (Kanclerz), Albert Rugiel (Kardynał).

Michał Partyka (Henryk) i Piotr Kalina (Władzio) © Ośko/Bogunia  – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu
Michał Partyka (Henryk) i Piotr Kalina (Władzio) © Ośko/Bogunia – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu

Jeśli opera „Ślub” Zygmunta Krauzego przejdzie do historii gatunku, to zapisane w niej zostanie nazwisko znakomitej kierowniczki muzycznej i dyrygentki Katarzyny Tomali-Jedynak. Tak jak zapisane zostanie dokonanie Teatru Wielkiego w Poznaniu pod dyrekcją Renaty Borowskiej-Juszczyńskiej: prapremiera nowego dzieła operowego uznanego kompozytora.

Michał Partyka (Henryk) © Ośko/Bogunia  – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu
Michał Partyka (Henryk) © Ośko/Bogunia – archiwum Teatru Wielkiego w Poznaniu

„Totus Tuus”. Dzieło Henryka Mikołaja Góreckiego podczas otwarcia katedry Notre-Dame w Paryżu

W Paryżu, w sobotę 7 grudnia 2024 roku odbyła się uroczystość otwarcia katedry Notre-Dame, odbudowanej po pożarze, który wybuchł w kwietniu 2019 roku. Dokładna przyczyna pożaru nigdy nie została ustalona; według paryskiej prokuratury był to wypadek, wyklucza się celowe podpalenie lub akt terrorystyczny. Odbudowa katedry po pożarze trwała pięć lat. Pracowało przy niej ponad 2 000 specjalistów, rzemieślników i robotników. Koszt prac wyniósł około 700 mln euro, pieniądze płynęły z całego świata. Na ceremonię przyjechało wielu polityków, których gościł Emmanuel Macron, obecni byli m. in. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, prezydent elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump, z Polski przyjechał prezydent Andrzej Duda.

Katedra Notre-Dame w Paryżu © Madhurantakam, domena publiczna, Wikimedia Commons
Katedra Notre-Dame w Paryżu © Madhurantakam, domena publiczna, Wikimedia Commons

Uroczystość rozpoczął arcybiskup Paryża Laurent Ulrich, pukając pastorałem do głównych drzwi katedry. Gdy potężne wrota się otwierały, rozbrzmiał śpiew chóru, który wykonał utwór „Totus Tuus” Henryka Mikołaja Góreckiego. Utwór „Totus Tuus” Henryka Góreckiego powstał w latach 80. na chór mieszany a cappella. Autorką słów jest poetka Maria Bogusławska. Tytuł utworu „Totus Tuus” („Cały Twój”) nawiązuje do motta pontyfikatu Jana Pawła II. Henryk Mikołaj Górecki skomponował dzieło, by uczcić trzecią pielgrzymkę papieża do Polski latem 1987 roku. Dzieło zabrzmiało po raz pierwszy na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie. To jeden z najbardziej znanych dzieł wielkiego polskiego kompozytora.

W części artystycznej wystąpili m. in. sopranistki Pretty Yende i Julie Fuchs, tenor Benjamin Bernheim, chiński pianista Lang Lang i amerykański wiolonczelista Yo-Yo Ma. Orkiestrę Filharmoniczną Francuskiego Radia poprowadzi wenezuelski dyrygent Gustavo Dudamel. Zaproszono także takie gwiazdy jak: Angelique Kidjo, Garou, Clary Luciani, Vianneya i DJ Michael Canitrot.

„Totus Tuus” Henryka Mikołaja Góreckiego podczas otwarcia katedry Notre-Dame w Paryżu