REKLAMA

III Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego [relacje]

18 listopada 2023 roku | Etap III

Program III etapu stanowiły dwie arie operowe wybrane z listy repertuarowej, wykonywane z towarzyszeniem orkiestry. Uczestnicy zaprezentowali się na dużej scenie Opery Nova, to druga (po Warszawie) największa scena operowa w Polsce. Ale był to nie tylko kolejny i finałowy etap przesłuchań, lecz także rodzaj castingu. Do Bydgoszczy zjechali dyrektorzy i przedstawiciele wszystkich oper w Polsce, poczynając od Teatru Wielkiego – Opery Narodowej do najmłodszej operowej instytucji w naszym kraju, ukonstytuowanej niedawno Opery Lubelskiej.

W poprzednich relacjach zżymałem się, że wielu uczestników nadmiernie wykorzystuje na Sali Kameralnej siłę forte. Ale właściwie wszyscy wyselekcjonowani finaliści, może także dzięki dniu przesłuchaniowej przerwy (choć mieli wtedy próby z orkiestrą) zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazując mniejszą lub większą świadomość wielkiej sceny, ale nade wszystko dobrze i nośnie brzmiąc.

Maciej Figas © Simona Skrebutėnaitė
Maciej Figas © Simona Skrebutėnaitė

Wysłuchaliśmy 18 uczestników, którzy na scenie Opera Nova pojawili się dwukrotnie: w pierwszej i drugiej części śpiewając po jednej arii, mając czas na odpoczynek, walkę z niewątpliwym stresem i zebranie sił do kolejnego występu. Orkiestra Opery Nova partnerowała młodym artystom pod czułą i uważną dyrekcją Macieja Figasa i Piotra Wajraka.

Michał Jopek © Simona Skrebutėnaitė
Michał Jopek © Simona Skrebutėnaitė

Jako pierwszy wystąpił jedyny tenor zakwalifikowany do finału Michał Jopek, rzewnie wykonując arię Rudolfa z „Cyganerii” Giacomo Pucciniego. Jego zjawiskowy glos, o wyjątkowo jasnej barwie jeszcze lepiej błysnął w arii Jontka z „Halki” Stanisława Moniuszki, ukazując lejącą się kantylenę, świetliste góry i umiejętnie stosowany dramatyzm. Ma wspaniały materiał, brakuje mu tylko scenicznego doświadczenia.

Bartłomiej Kłos © Simona Skrebutėnaitė
Bartłomiej Kłos © Simona Skrebutėnaitė

Na tym etapie kluczowy jest dobór repertuaru, dostosowany do możliwości głosowych, ale także scenicznego emploi. Wiedział o tym bas – baryton Bartłomiej Kłos, wprowadzając do swojej interpretacji Lepporella, ale także Don Pasquale naturalną vis comica, tworząc paletę postaci charakterystycznych, świetnie brzmiąc, bawiąc się interpretacją, ale także pokazując dystans do kreowanych bohaterów.

Szlachetnie zagrzmiał baryton Tomasza Łykowskiego w oracji Pana Marcina z „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki i arii Hrabiego z „Wesela Figara” Stanisława Moniuszki, to artysta potrafiący wykorzystać swoją wokalną wyobraźnię.

Jędrzej Suska © Simona Skrebutėnaitė
Jędrzej Suska © Simona Skrebutėnaitė

Baryton Adrian Janus postawił na mniej znaną arię Arcykapłana z „Rymunda” Franciszka Mireckiego, śpiewając przejmująco i dramatycznie. Brawurowo pokazał także Belcora z „Napoju miłosnego”. Artysta ma zacięcie wykonywania belcanta, ma też potencjał kreowania w przyszłości dramatycznych ról verdiowskich, brzmi mosiężnie i pięknie. Sceniczną osobowością jest Jędrzej Suska, który także właściwie wybrał repertuar (Hrabia z „wesela Figara” i Belcore z „Napoju miłosnego”), potrafi zainteresować i zaciekawić, ma ogromne wyczucie muzycznego dramatu nawet jeśli być może brakuje mu doświadczenia scenicznego.

Filip Rutkowski i Piotr Wajrak © Simona Skrebutėnaitė
Filip Rutkowski i Piotr Wajrak © Simona Skrebutėnaitė

Także dwóch występujących w finale basów, umiejętnie dobierając repertuar potrafiło przejmująco opowiedzieć muzyczne historie. Michał Romanowski pokazał zarówno w Mefiście z „Fausta” Charlesa Gounoda, jak i w tytułowym Aleko Sergieja Rachmaninowa wyczucie i delikatność brzmienia, nie walcząc z interpretacją i orkiestrą. Filip Rutkowski w dwóch królewskich ariach (Stolnik z „Halki” Stanisława Moniuszki i Filip z „Don Carlosa” Giuseppe Verdiego) zaprezentował wielką żarliwość, zwłaszcza w Filipie przekonująco snuł rozpacz swojego bohatera, inteligentnie wyrazowo opowiadając swoją dramatyczną historię bycia niekochanym, bez dodawania forte i popisu wolumenu.

Gabriela Celińska - Mysław © Simona Skrebutėnaitė
Gabriela Celińska – Mysław © Simona Skrebutėnaitė

Do finału dostały się cztery mezzosopranistki. Gabriela Celińska – Mysław wybrała dwa różniące się w charakterze utwory: koloraturową Dorabellę i rozlewnie romantyczną Charlottę. W obu udowodniła zarówno technikę, jak i muzykalność, należy śledzić rozwój kariery tej obiecującej artystki. Barbara Skora starała się czarować zadumaniem Jadwigi ze „Strasznego dworu” Stanisława Moniuszki, zestawiając ją z Cherubinem z „Wesela Figara”, pokazując plastyczność barw głosu i dużą wokalną fantazję, nawet jeśli nie każda fraza mogła satysfakcjonować.

Barbara Skora © Simona Skrebutėnaitė
Barbara Skora © Simona Skrebutėnaitė

Ewa Menaszek (ciągle myślę jak ta artystka zabrzmiałaby w partiach sopranowych) żarliwie wzruszała Dorabellą i Dalilą, choć przydałby się w tym wykonaniu element bardziej nerwowy. Iryna Haich wybrała dwie arie z francuskiego repertuaru: „Sequidillę” z „Carmen”, zaśpiewaną wylewnie i mocno oraz także Dalilę. Haich ma piękną, gęstą barwę, ale lepiej wypadłaby prezentując na przykład Izabellę z „Włoszki w Algierze”, którą wspaniale wykonała w II etapie, arie można było powtórzyć.

Finał był też pojedynkiem sześciu sopranów. Dwa oblicza Hanny ze „Strasznego dworu” pokazały Marta Mazanek – Matuszewska, wykonując arię delikatnie, ale zarazem bohatersko i Oliwia Filipczak, stawiając na większy liryzm postaci. Obie artystki zmierzyły się też z dwoma fazami życia Traviaty: Mazanek – Matuszewska brawurowo pokazała „E strano”, arię z I aktu tej opery, Filipczak czarowała w „Addio del passato”, sugestywnie żegnając się z życiem doczesnym.

Iryna Haich © Simona Skrebutėnaitė
Iryna Haich © Simona Skrebutėnaitė

Dziwić mogły wybory Aleksandry Łaski, która do Traviaty dodała finalną arię Halki. Łaska odeszła tutaj od tradycji wielkiej Moniuszkowskiej heroiny, nadając jej lżejszy i bardziej liryczny obraz, choć w kilku frazach przydałoby się więcej mocy. Sylwia Ziółkowska zaryzykowała wykonując konkursowe „anty-przeboje”: Nannettę z „Falstaffa” Giuseppe Verdiego, brzmiąc z tak potrzebną w tej arii mgiełką oraz Walc Caton z „Casanovy” Ludomira Różyckiego śpiewając pięknie i lekko.

Sylwia Ziółkowska © Simona Skrebutėnaitė
Sylwia Ziółkowska © Simona Skrebutėnaitė

Magda Górniak, posługując się wieloma odcieniami głosu wiedziała o czym śpiewa w Adinie z „Napoju miłosnego”, ale nie znalazła klucza do Roksany z „Króla Rogera” Karola Szymanowskiego. Julia Pruszak – Kowalewska wspaniale powtórzyła arię Małgorzaty z „Fausta” Charlesa Gounoda, którą błysnęła w poprzednim etapie, artystka śpiewa ją także na macierzystej scenie, Opera Nova w Bydgoszczy. Zaprezentowała też Mimi z „Cyganerii” Giacomo Pucciniego. W obu utworach w pięknie metalicznym głosie artystki słychać było słodycz i zrozumienie interpretacji, ale także pewien wokalny niepokój.

Anna Koźlakiewicz © Simona Skrebutėnaitė
Anna Koźlakiewicz © Simona Skrebutėnaitė

Utalentowana Anna Koźlakiewicz zabrzmiała słodko, lirycznie i subretkowo, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Potrafi jednak zademonstrować pełne, jasne i wspaniałe góry zarówno w Donizettim (Norina), jak i Moniuszce (Zuzia z „Verbum nobile”).

19 listopada 2023 roku podczas Koncertu Finałowego odbędzie się ogłoszenie wyników, uroczyste wręczenie nagród i koncert laureatów, z którymi będę rozmawiać.

16 listopada 2023 roku | Etap II, Tura II oraz wyniki

W turze popołudniowej drugiego etapu III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego w Sali Kameralnej Opera Nova w Bydgoszczy pojawiło się 15 uczestników. Przesłuchania, podobnie jak poprzedniego dnia zaczęły się o godz. 16.00 tak, aby zgodnie z zapowiedziami przedstawić listę finalistów ok. godz. 21.00.

Etap drugi jest chyba najtrudniejszym elementem wszystkich konkursów wokalnych. To sprawdzian nadziei i oczekiwań, które artyści pokazali w poprzedniej fazie. W przypadku Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego uczestnicy muszą zaprezentować trzy różne stylistycznie utwory, zaśpiewać właściwie mini-recital. Ważny jest nie tylko dobór repertuaru, ale także kolejność wykonywania utworów. Niektórym artystom wspaniale się to udało. Była to sesja dobrych w większości wykonań, choć kilku uczestników zostało pokonanych przez stres, zmęczenie lub nerwy.

Barbara Skora © Simona Skrebutėnaitė
Barbara Skora © Simona Skrebutėnaitė

Trzy występujące w tej turze mezzosopranistki były wspaniałe. Barbara Skora zaprezentowała bardzo zróżnicowany program i w każdym utworze pokazała się cudownie, z wyczuciem stylu i belcanta, operując głosowo jedwabistą miękkością, jak i twardą stalą. Podobnie Iryna Haich brawurowo wykonała arię Izabeli z „Włoszki w Algierze” Gioachina Rossiniego, wzruszała upojnością frazy w oratorium i pieśni, to piękny, ciemny i gęsty głos. Gabriela Celińska – Mysław, może odrobinę stremowana, udowodniła wyczucie i zrozumienie baroku oraz Mozarta, celnie strzelając selektywnymi i wspaniałymi koloraturami.

Izabela Matuła © Simona Skrebutėnaitė
Izabela Matuła © Simona Skrebutėnaitė

Sopranistka Sylwia Ziółkowska zaprezentowała ogromną umiejętność panowania nad krystalicznością głosu, posługiwała się nim z różnorodnością odcieni i niezwykłą kontrolą oddechu. Pięknie zaśpiewała Magda Górniak z wolnością i swobodą malując głosem zarówno świat pieśni Piotra Czajkowskiego, jak i opery belcanta. Oliwia Filipczak lśniła blaskiem koloratury w Konstancji z „Uprowadzenia z seraju” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Artystka ma wielką wrażliwość muzyczną, ale powinna popracować nad artykulacją (dykcja w pieśni Mieczysława Weinberga). Podobała mi się także Yana Hudzovska, umiejąca popisać się elastycznością swojego sopranu, ale także poruszyć wykonaniem pieśni.

Adrian Janus © Simona Skrebutėnaitė
Adrian Janus © Simona Skrebutėnaitė

Z występujących w tej turze przesłuchań barytonów najlepiej wypadł Adrian Janus, dowodząc w arii Sewerusa z „Poliuta” Gaetano Donizettiego jak pięknie można i należy śpiewać belcanto, nie tracąc nic z dramatycznego wyrazu. Jędrzej Suska ma odwagę i fantazję wokalną, potrafi bronić swojego artystycznego przekazu, ale śpiewa jeszcze trochę za głęboko. Operowe zacięcie Maksymiliana Skiby znalazło uzasadnienie dopiero w 3. utworze, arii z Hrabiego z „Der Wildschütz” Alberta Lortzinga. Wcześniej, zarówno do arii Händla, jak i pieśni Rachmaninowa, artysta podszedł zbyt bohatersko, nie potrafiąc różnicować nastroju. Adam Dobek ma duży i nośny głos, ale nie rozumie, czym powinno być belcanto. Zapewne ze zdenerwowania śpiewał zbyt siłowo, choć pokazał odrobinę serca zwłaszcza w pieśni Johanna Brahmsa.

Stres zdominował występ Aleksandry Zając, która zaprezentowała ciekawe ozdobniki w arii tytułowej „Lindy di Chamonix” Gaetano Donizettiego. Podobnie Anna Maria Balawender siłą przykryła liryzm Mimi z „Cyganerii”, choć śpiewaczka jest w stanie zrozumieć specyfikę pucciniowskiej frazy.

Aleksander Teliga i Michał Romanowski © Simona Skrebutėnaitė

Szlachetny bas Karola Skwary w arii Gremina z „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego brzmiał przekonująco i wzruszająco, kreując śmiertelnie zakochanego bohatera. Niestety aria oratoryjna Jana Sebastiana Bacha nie była jego najlepszym repertuarowym wyborem. Inny bas, Michał Romanowski, ma temperament sceniczny i potrafi stworzyć nastrój zadumy i skupienia, czego artysta dowiódł fragmentem „Requiem” Giuseppe Verdiego.

Wyniki II etapu ogłoszono zgodnie z zapowiedziami ok. godz. 21.00. Niedługo potem lista finalistów pojawiła się na stronie internetowej i znajduje się tutaj.

Piątek jest dla jurorów dniem przerwy i odpoczynku, finał Konkursu odbędzie się na dużej scenie Opery Nova i przez cały dzień odbywać się będą próby. Dyrygować będą Maciej Figas i Piotr Wajrak.

Aneta Nurcek i Marcin Kuczer © Simona Skrebutėnaitė
Aneta Nurcek i Marcin Kuczer © Simona Skrebutėnaitė

II etap to także pożegnanie z pianistami, za których pracę podziękowali Aneta Nurcek i Marcin Kuczer. Jak stwierdził na zakończenie Przewodniczący Jury, Wiesław Ochman prowadzący tury przesłuchań byli profesjonalni, wiedzieli o czym mówią i słuchało się ich z przyjemnością.

16 listopada 2023 roku | Etap II, Tura I

W porannej turze drugiego etapu III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego wystąpiło 13 uczestników. Wielu z nich wywarło bardzo pozytywne wrażenie, pokazując świetny warsztat techniczny, wrażliwość, a przede wszystkim zrozumienie tekstu. W tym etapie, odbywającym się na Sali Kameralnej Opera Nova, młodzi śpiewacy muszą wykonać trzy utwory: dowolną arię operową oraz arię z oratorium, mszy, kantaty lub motetu, inną niż w I etap; a także pieśń.

Andrzej Dobber © Simona Skrebutėnaitė
Andrzej Dobber © Simona Skrebutėnaitė

Niestety większość uczestników w tej części przesłuchań nadużywało wolumenu, śpiewało zbyt dramatycznie i mocno, tak jakby za wszelką cenę musieli udowodnić, że „mają głos”. Bardzo niewielu potrafi posługiwać się dynamiką i pianem, czy różnicować barwę i wyrównanie rejestrów. Oczywiście nie bez znaczenia są nerwy, konkurs chyba dla każdego uczestnika jest przeżyciem stresującym. Myślę, że napięcie rośnie w miarę rozwoju konkursu, śpiewacy mogą być bardziej zdenerwowani niż w etapie pierwszym, to także próba sił.

Julia Pruszak -Kowalewska © Simona Skrebutėnaitė
Julia Pruszak -Kowalewska © Simona Skrebutėnaitė

Swoje sceniczne doświadczenie pokazała Julia Pruszak – Kowalewska, jej Małgorzata z „Fausta” Charlesa Gounoda potrafiła wzruszyć. To sopran o ciepłym, miejscami ciemnym brzmieniu, z ciekawym użyciem dolnych dźwięków. Wspaniale wypadła, bawiąc się koloraturą Marta Mazanek – Matuszewska, olśniewając precyzją i feerią dźwięków w walcu „Frühlingsstimmen” Johanna Straussa. Dobrze zaprezentowała się Natalia Roy, zwłaszcza w wielkiej arii Łucji z dzieła Donizettiego. To z kolei lekki i bardzo liryczny głos o już sporych umiejętnościach warsztatowych, choć na pewno musi skupić się na wypracowaniu większej nośności.

Agnieszka Rehlis © Simona Skrebutėnaitė
Agnieszka Rehlis © Simona Skrebutėnaitė

Weronika Kober dobrze zinterpretowała „arię z klejnotami” z „Fausta”. Gdyby było w tym więcej liryzmu występ byłby świetny. Podobnie Anna Koźlakiewicz (dobra Norina) i Wioleta Sędzik (dobra Łucja) znacząco nadużywały moim zdaniem wolumenu, obie śpiewaczki dysponują wspaniałym materiałem głosowym i powinny stosować więcej wokalnej różnorodności. Bardzo interesującym głosem dysponuje mezzosopranistka Ewa Menaszek (dojrzała interpretacja Oktawiana z „Kawalera z różą” Ryszarda Straussa), ale w jej występie przydałoby się więcej energii i ognia. Zastanawiałem się też, jak ta artystka zabrzmiałaby w repertuarze sopranowym. Aleksandra Łaska pięknie wykonała z kolei wielką sopranową arię ze „Stabat mater” Gioachina Rossiniego, choć wydawała się być trochę zdenerwowana.

Ewa Menaszek © Simona Skrebutėnaitė
Ewa Menaszek © Simona Skrebutėnaitė

Tenor Michał Jopek to wspaniały belcantowy, o dużej sile głos, nawet jeśli nie do końca jest jeszcze okiełznany. Ma piękną, wyjątkowo jasną barwę jak na tenora barwę, artysta jest muzykalny i wrażliwy. Michał Ryguła może stać się dobrym tenorem lirycznym, a także wyspecjalizować się w partiach tenora di grazia, ale jego występ był przeładowany niepotrzebnym w prezentowanym repertuarze dramatyzmem.

Michał Jopek © Simona Skrebutėnaitė
Michał Jopek © Simona Skrebutėnaitė
Tomasz Łykowski © Simona Skrebutėnaitė
Tomasz Łykowski © Simona Skrebutėnaitė

Baryton Tomasz Łykowski zaśpiewał ze szlachetną kulturą, jego interpretacja ma wylewność i głębię. Baryton Bartłomiej Kłos zbyt operowo wykonał arię oratoryjną. Artysta powinien popracować jednak nad stylem interpretacji poszczególnych rodzajów muzyki, Kłos ma ogromną wyobraźnię wokalną i jest bardzo muzykalny. Dobrze rozwija się bas Filipa Rutkowskiego, artysta pięknie prowadzi frazę i wie, czym jest belcanto. Nawet jeśli nieliczne niektóre dźwięki były za mocne, śpiewak ma szansę zostać wspaniałym basso cantante.

W popołudniowych przesłuchaniach wystąpi 15 śpiewaków, wyniki zostaną ogłoszone jeszcze dziś.

15 listopada 2023 roku | Etap I, tura III i IV oraz wyniki

Laureatem pierwszej edycji Konkursu został (ex aequo z tenorem Łukaszem Załęskim) Szymon Mechliński. Jego kariera rozwija się znakomicie, a dramatycznego barytonowego głosu artysty w partiach belcanta, ale także dziełach Verdiego i Pucciniego można słuchać w wielu operach na świecie (m. in. Amsterdam, Lyon, Parma, Palermo, Glyndebourne, Helsinki). Za kilka tygodni wystąpi jako Amonasro w „Aidzie” na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. W tej produkcji jedną ze swoich koronnych partii, księżniczkę Amneris, zaprezentuje Agnieszka Rehlis, jedna z jurorek tej edycji Konkursu.

Szymon Mechliński (Hrabia di Luna) i Viviana Sanfilippo (tancerka kreująca rolę Leonory) podczas próby „Trubadura” w Teatro Regio di Parma © Roberto Ricci
Szymon Mechliński (Hrabia di Luna) i Viviana Sanfilippo (tancerka kreująca rolę Leonory) podczas próby „Trubadura” w Teatro Regio di Parma © Roberto Ricci

Ale Mechliński to nie tylko znakomity młody polski śpiewak. To także „poszukiwacz zaginionych arii”, archeolog zapomnianej polskiej muzyki i kompozytorów, których twórczość odeszła w zapomnienie. Mechliński jest wręcz opętany odkopywaniem polskich arcydzieł. W książce konkursowej czytamy, że to on był pomysłodawcą wykorzystania i włączenia arii zapomnianych polskich kompozytorów do repertuaru Konkursu. W turach przesłuchań pierwszego etapu mogliśmy posłuchać m. in. utworów Franciszka Mireckiego, Tadeusza Joteyki, czy Zygmunta Noskowskiego i przekonać się, że jak bardzo ciekawa i wartościowa jest to muzyka.

III Ogólnopolski Konkurs im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė
III Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė

Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego to zdecydowanie, a na pewno w I etapie, konkurs operowy. Obowiązkowa jest aria operowa i oratoryjno-kantatowa, ale obligatoryjny utwór polski nie musi być pieśnią. To także może być polska aria operowa. Dlatego te zmagania wokalne, wspaniale kontynuujące pamięć o patronie, legendarnym polskim tenorze Bogdanie Paprockim, przeznaczone są dla śpiewaków, którzy chcą specjalizować się i występować przede wszystkim w operze. Podczas drugiego dnia przesłuchań pierwszego etapu wystąpiło 31 śpiewaków. Był to dzień iście sopranowy, sopranistkami była blisko połowa uczestniczek (13).

Aleksander Teliga © Simona Skrebutėnaitė
Aleksander Teliga © Simona Skrebutėnaitė

Obserwując występy młodych artystów zastanawiałem się, jak trudny zawód oni wybrali, jak bardzo są odważni i jak indywidualna, naznaczona własnym piętnem oceniającego może być ewaluacja ich występu. W jury zasiadają wspaniali polscy śpiewacy, o wielkich karierach międzynarodowych. Ale i oni mogą różnić się w ocenie, bo obiektywna ocena artystycznej produkcji, jak w ogóle i sztuki, nie jest moim zdaniem możliwa. Oczywiście są aspekty obiektywne, takie jak technika i intonacja. Ale każdy z jurorów może zwracać uwagę na coś innego, być może każdy czegoś innego szuka i każdego poruszają inne elementy wokalne.

Zastanawiałem się też, czy śpiewacy zdają sobie sprawę, że będą przez całe swoje artystyczne życie non stop oceniani, nie tylko w czasie, gdy rozpoczyna się ich kariera, ale także w jej pełnym rozkwicie. Niezwykle ważny jest dobór repertuaru. Oceniamy ich tak naprawdę w określonym czasie i przestrzeni, dosłownie tu i teraz, na Scenie Kameralnej Opery Nova. Te 12 minut może być kluczowe dla rozwoju dalszej kariery. Dopiero w trzecim etapie do jurorów dołączą menedżerowie – dyrektorzy wszystkich polskich teatrów operowych (są naturalnie wśród nich także śpiewacy). Ale i oni, kierując się swoim sposobem oceny proponować będą jedne z najważniejszych dla śpiewaka nagród – występ na scenie w produkcji operowej.

Uczestnikom partnerują niestrudzeni pianiści, którzy także muszą perfekcyjnie opanować zgłoszony repertuar. Oprócz Pianistów Konkursowych (Alicja Tarczykowska, Aleksander Teliga, Radosław Zaworski i Robert Marat) wystąpili dziś także Karol Knapiński, Tetiana Boilo, Weronika Mackiewicz, Mischa Kozlowski, Julia Kocjan, Bartłomiej Wezner i Klara Janus.

Robert Marat © Simona Skrebutėnaitė
Robert Marat © Simona Skrebutėnaitė

Wyniki I etapu ogłoszono zgodnie z zapowiedziami w okolicach godz. 21.00. Do dalszych przesłuchań zakwalifikowano 28 uczestników: 17 kobiet (13 sopranów i 4 mezzosoprany) oraz 11 mężczyzn (5 barytonów, 3 basów, 2 tenorów i 1 bas – barytona). Wszystkie przesłuchania będą na bieżąco transmitowane w Internecie, na stronie Konkursu i kanale Youtube.

14 listopada 2023 roku | Etap I, tura I i II

I i II etap odbywa się z towarzyszeniem fortepianu w Sali Kameralnej Opera Nova w Bydgoszczy. Czas prezentacji w I etapie nie może przekroczyć 12 minut, a w programie powinny się znaleźć: aria operowa, aria z oratorium, mszy, kantaty lub motetu i utwór kompozytora polskiego. Zgodnie z Regulaminem Konkursu uczestnicy muszą wykonać zgłoszony program z pamięci w oryginalnej wersji językowej i oryginalnej tonacji. Transpozycje dopuszczalne są wyłącznie w przypadku pieśni.

Wiesław Ochman, Przewodniczący Jury © Simona Skrebutėnaitė
Wiesław Ochman, Przewodniczący Jury © Simona Skrebutėnaitė

W pierwszej, porannej części przesłuchań wystąpiło 15 młodych śpiewaków. Uczestnicy prezentują się w dwóch wokalnych stylach: operowym i kantatowo-oratoryjnym, próbując pokazać różnice w ich wykonywaniu. Cieszy, że młodzi śpiewacy często wybierają utwory mniej znane i rzadziej wykonywane na konkursach zarówno jeśli chodzi o repertuar operowy (np. Blanche z „Tramwaju zwanego pożądaniem” André Previna, czy Suzel z „L’Amico Fritza” Piera Mascagniego), jak i oratoryjny (np. fragment oratorium Nino Roty).

Alicja Tarczykowska © Simona Skrebutėnaitė
Alicja Tarczykowska © Simona Skrebutėnaitė

Przesłuchania przedpołudniowe można określić „turą sopranową”. Jury i publiczność wysłuchało 11 sopranistek. oprócz najczęściej wykonywanego Mozarta były także arie Butterfly, Traviaty i Aidy. Pojawiła się też mezzosopranowa Azucena z „Trubadura”. Druga popołudniowa część przesłuchań zdominowana była przez występy tenorów (6 osób spośród 16 występujących). Był Rossini i Moniuszko, ale także Puccini (Cavaradossi i Rudolf).

Radosław Zaworski © Simona Skrebutėnaitė
Radosław Zaworski © Simona Skrebutėnaitė

Wokalistom towarzyszyli konkursowi pianiści: Alicja Tarczykowska, Radosław Zaworski, Aleksander Teliga i Robert Marat, ale artyści startujący w tych zmaganiach wokalnych mogą także przyjechać z własnymi pianistami, w pierwszym dniu przy fortepianie zasiedli także Julia Kocjan i Tomasz Gumiela.

Przesłuchania prowadzili Aneta Nurcek i Marcin Kuczer.

Aneta Nurcek i Marcin Kuczer © Simona Skrebutėnaitė
Aneta Nurcek i Marcin Kuczer © Simona Skrebutėnaitė

15 listopada odbędzie się druga i ostatnia część I etapu. Tura popołudniowa zaczyna się wcześniej niż wczoraj, o godz. 16.00, tak aby uczestnicy wcześniej mogli poznać wyniki kwalifikacji do II etapu.

13 listopada 2023 roku | Inauguracja

III Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego rozpoczął się występem laureatów poprzedniej edycji. David Roy (I Nagroda w Kategorii Głosów Męskich) wykonał arię Miecznika ze „Strasznego dworu” Stanisława Moniuszki, Nazarii Kachala (II Nagroda w Kategorii Głosów Męskich) zaśpiewał arię Pinkertona z II aktu „Madame Butterfly” Giacomo Pucciniego. Wielką niespodzianką muzyczną był duet „Dio, che nell’alma infondere amor” Don Carlosa i Markiza Posy z „Don Carlosa” Giuseppe Verdiego, jeden z najpiękniejszych duetów tenora i barytona w całej literaturze muzycznej. Artystom przy fortepianie partnerowała Alicja Tarczykowska, od początku związana z Konkursem, doktor Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy, jedna z oficjalnych Pianistek Konkursu.

David Roy i Nazarii Kachala podczas inauguracji III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė
David Roy i Nazarii Kachala podczas inauguracji III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė

Zebranych w Sali Kameralnej Opera Nova przywitał prof. dr hab. Adam Zdunikowski, Prezes Stowarzyszenia im. Bogdana Paprockiego, a także Dyrektor Konkursu. Szybko oddał on głos Maciejowi Figasowi, gospodarzowi miejsca, Dyrektorowi Opery Nova w Bydgoszczy.

Przede wszystkim zwracam się z apelem do uczestników – rozpoczął dyrektor – żeby nie zrażali się tym, co przed chwilą usłyszeli. Proszę nie tracić wiary. Każdy z Państwa też kiedyś tak pięknie zaśpiewa, zresztą już wspaniale Państwo śpiewają. David Roy i Nazarii Kachala byli najlepszymi z najlepszych w poprzedniej, II edycji.

Pan Prezes prosił mnie, żebym na najbliższy tydzień powierzył gmach Opery Nova w jego ręce. Nie wiem, czy to rozsądne, ale to czynię. A najzupełniej poważnie, jestem bardzo szczęśliwy, że dziś zaczynamy realizować III edycję Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego. Głęboko wierzę w to, że Opera Nova jest tym szczęśliwym miejscem, w którym powstaje wiele wspaniałych karier, gdzie rozwija się wiele idei muzycznych. Konkurs z całą pewnością jest jedną z nich.

Maciej Figas podczas Inauguracji III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė
Maciej Figas podczas Inauguracji III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė

Dziękuję za to tygodniowe dyrektorowanie – mówił Adam Zdunikowski. – Mam nadzieję, że w równie dobrym nastroju będę oddawał Operę Nova w Pana ręce.

W jury tegorocznej zasiadają wspaniali artyści i wielkie autorytety polskiej wokalistyki: Izabela Matuła, Agnieszka Rehlis, Mariusz Kwiecień, Andrzej Dobber i Wiesław Ochman. Sekretarzem jury jest Magdalena Idzik.

– Jestem szczęśliwy, że udało się zgromadzić tak wspaniałe jury. Wedle regulaminu mamy wybranego Przewodniczącego, będzie nim Maestro Wiesław Ochman. Nie ma niestety między nami Ewy Podleś. Jak Państwo wiedzą, w ubiegłym tygodniu zmarł jej mąż, profesor Jerzy Marchwiński. Był z nami 4 lata temu i też oceniał pod kątem pianistycznym, też przyznawał nagrody. Ogromnie wzruszającym gestem była Minuta Ciszy, o którą poprosił Adam Zdunikowski, czcząc pamięć Jerzego Marchwińskiego.

Dyrektorem Biura Konkursu jest Iwona Hossa, koordynatorem Biura Konkursu jest Marek Czekała. Pianistami Konkursu będą Alicja Tarczykowska, Robert Marat, Radosław Zaworski i Aleksander Teliga.

Adam Zdunikowski podczas Inauguracji III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė
Adam Zdunikowski podczas Inauguracji III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė

Na konkurs przyjechało 62 uczestników, dwie osoby odwołały swój udział z powodu choroby. – Trzymajmy się dyscypliny, ale bądźmy dla siebie wyrozumiali. Życzę wszystkim przede wszystkim zdrowia i dużej dawki emocji, przede wszystkim pozytywnych. No i satysfakcji – zakończył inaugurację Adam Zdunikowski. – Niniejszym ogłaszam III Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego za otwarty!

Przesłuchania pierwszego etapu rozpoczną się jutro, 14 listopada o godz. 10. Jako pierwsza wystąpi uczestniczka z numerem katalogowym 17, Karolina Jędrzejczyk (sopran) z towarzyszeniem Radosława Zaworskiego.

Przesłuchania pierwszego etapu będę śledził w transmisjach online, w swoich relacjach skupię się na informacjach i statystykach, a nie ocenie poszczególnych występów. Na żywo natomiast będę miał przyjemność relacjonować przesłuchania od drugiego etapu.

Inauguracja III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė
Inauguracja III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego © Simona Skrebutėnaitė

Polscy artyści na świecie: Artur Ruciński debiutuje w partii markiza Posy w „Don Carlosie” Giuseppe Verdiego

Będzie to debiut sceniczny Artura Rucińskiego w tej wspaniałej verdiowskiej partii. – Ponad 20 lat temu, podczas kursu mistrzowskiego zaśpiewałem partię Posy w wersji koncertowej – wspomina Artur Ruciński. – Niestety potem nie miałem czasu wrócić do tej roli pomimo, że takie propozycje się pojawiały. Byłem zajęty innymi inscenizacjami verdiowskimi. Don Carlos to jest moja czwarta produkcja w Opéra de Monte – Carlo. Po raz pierwszy wystąpiłem w Monako jako Enrico w Łucji z Lammermooru. Potem zaśpiewałem w koncertowych wykonaniach „Luizy Miller” (z Aleksandrą Kurzak i Roberto Alagną) i „Korsarza”.

Kierownictwo muzyczne sprawuje Maestro Massimo Zanetti, reżyseruje Davide Livermore; za scenografię odpowiada Gio Forma, kostiumy projektuje Sofia Tasmagambetova. Reżyserem świateł jest Antonio Castro, projekcje wideo są dziełem D-Wok. Kierownikiem Chóru jest Stefano Visconti.

„Don Carlos” w Opéra de Monte-Carlo © Opéra de Monte-Carlo
„Don Carlos” w Opéra de Monte-Carlo © Opéra de Monte-Carlo

Artur Ruciński ocenia, że szykuje się bardzo interesująca inscenizacja, mamy piękne tradycyjne kostiumy. Spodziewam się bardzo dobrych spektakli i entuzjastycznego ich przyjęcia przez publiczność.

Tytułowym Don Carlosem będzie Sergey Skorokhodov, Elżbietę zaśpiewa Joyce El-Khoury, a jako księżna Eboli wystąpi Varduhi Abrahamyan. Partię króla Filipa II kreować będzie Ildar Abdrazakov, Wielkiego Inkwizytora zaśpiewa Alexey Tikhomirov. W Monako wykonana zostanie czteraktowa wersja włoska (1884).

Warto uciekać w inne gatunki: rozmowa z Aleksandrą Dyrną i Michałem Romanowskim

Tomasz Pasternak: Studiowali Państwo śpiew operowy. W koncercie „The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” wykonywali Państwo hity Broadwayu. Czy śpiewakowi operowemu trudno wejść w świat musicalu?

Aleksandra Dyrna: Studiowałam śpiew operowy, ale wcześniej wykonywałam repertuar rozrywkowy. Może dlatego jest mi łatwiej odnaleźć się w stylistyce musicalu. Nadal doskonalę się w obu kierunkach. Im więcej nabieram doświadczenia, im bardziej staję się lepsza w tych dziedzinach, tym lepiej mogę to rozróżnić i wykonywać muzykę lepiej technicznie. Przychodzi mi to naturalnie. Jestem nie tylko śpiewaczką operową, ale także wokalistką rozrywkową, tak o sobie myślę.

Michał Romanowski: My, śpiewacy klasyczni uczymy się od początku śpiewania bez mikrofonu czy mikroportu, tak aby przebić się ponad orkiestrą. To zupełnie inny poziom wolumenu. W śpiewie musicalowym należy operować jaśniejszą barwą dźwięku, często dźwięki stawia się na płasko „dowibrowując” je pod koniec. Musimy też nauczyć się śpiewać do mikrofonu czy mikroportu i dostosować do tego wolumen. Według mnie klasyka jest idealną bazą do śpiewania każdego gatunku. Na wszystkich wydziałach wokalnych, niezależnie, czy jest to wydział musicalowy, czy jazzowy przydałaby się nauka elementów podstaw solistycznego śpiewania klasycznego, głównie jako baza oddechowa. 

Aleksandra Dyrna i Michał Romanowski w koncercie „The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” © Aleksander Jura | Hala Koszyki
Aleksandra Dyrna i Michał Romanowski w koncercie „The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” © Aleksander Jura | Hala Koszyki

Jak należy śpiewać musical?

Michał Romanowski: To zależy od musicalu. Są musicale klasycyzujące, jak stare przeboje Broadwayu: „Nędznicy”, „Kiss me Kate” czy „My Fair Lady”. Zresztą często w prapremierowych produkcjach lat 50. czy 60. występowali śpiewacy operowi. Musical z czasem ewoluował do innych form, np. rockowych. Sposób śpiewania tak naprawdę zależy od tytułu. „Nędzników” wykonuje się bardziej „klasycznie”, ale „Grease” czy „Rent” już nie.

Aleksandra Dyrna: Dzięki pracy nad różnymi gatunkami mogę poruszać się w rożnych obszarach. Dla mnie naczelną zasadą w każdym rodzaju wokalistyki, niezależnie od tego, czy jest to jazz, opera czy rozrywka jest to, że śpiew jest przedłużeniem mowy. Naturalnie w operze emisja jest nieco inna. Inaczej wykorzystujemy ciało, inaczej pracujemy oddechem.

Istnieje jednak określona stylistyka wykonywania musicalu. Oczywiście są pozycje bardziej klasyczne, jak na przykład „My Fair Lady” i tam ta forma jest trochę inna, niż chociażby w „Nędznikach”. Nadal się uczę, chodzę na warsztaty musicalowe i lekcje prywatne. Kształcę się wiele lat i dzięki panowaniu nad głosem mogę nim manewrować w te strony stylistyczne.

Czy w musicalu interpretacyjnie można pozwolić sobie więcej?

Michał Romanowski: Każda muzyka grana na żywo z dyrygentem musi mieć pewną dyscyplinę. W operze musimy być zgodni co do jednej nuty z partyturą i dyrygentem, być dokładni i skrupulatni. Oczywiście są różne tradycje wykonawcze. W nutach też często znajdujemy ossie – wskazówki, że można coś zmienić, przenieść dźwięk oktawę wyżej lub niżej, przedłużyć fermatę, skończyć na innym składniku harmonicznym.

W musicalu jest więcej dowolności, jeśli chodzi o środki wykonawcze, często songi musicalowe są wręcz w formie piosenki aktorskiej. 

Patrycja Gajek i Michał Romanowski © Aleksander Jura | Hala Koszyki
Patrycja Gajek i Michał Romanowski © Aleksander Jura | Hala Koszyki

Aleksandra Dyrna: Granice w operze i musicalu są podobne. Być może w musicalu można pozwolić sobie na więcej, bo generalnie jest więcej tekstu. Są arie operowe, które opierają się na kilku wyrazach, powtarza się je muzycznie. To ma ogromne znaczenie, tekstem przecież bardzo dużo wyrażamy. I tekst może być bardzo pomocny, jeśli chodzi o interpretację w musicalu.

Niektóre musicale (non-replica) muszą być wystawiane zawsze tak samo, w tej samej inscenizacji, nie można tego zmieniać. Często szuka się obsad, które są podobne do tego pierwowzoru. W operze tak nie jest. Na przykład w partii Królowej Nocy obsadzało się kiedyś lżejsze glosy, teraz to się zmienia. Nasze umiejętności pozwalają na rozwój tych postaci, ale także rozwój tradycji wystawiania i wykonywania muzyki.

Patrycja Gajek, Michał Romanowski i Aleksandra Dyrna © Aleksander Jura | Hala Koszyki
Patrycja Gajek, Michał Romanowski i Aleksandra Dyrna © Aleksander Jura | Hala Koszyki

Mierzą się Państwo także z tradycją wykonawczą. Nieśmiertelne przeboje musicalu śpiewało i nadal śpiewa tak wielu artystów.

Aleksandra Dyrna: Muzyka została stworzona po to, by się nią dzielić. Ta myśl mnie nie obciąża. Cudownie, że inni to śpiewali i cudownie, że można się tymi wykonaniami inspirować.

Michał Romanowski: Oczywiście istnieją pewne kanony wykonania danego utworu czy partii, ale zawsze możemy i powinniśmy dodać coś od siebie. Tradycja nigdy nie może być dla nikogo obciążeniem i powinna być inspiracją. Jednak przede wszystkim należy słuchać siebie, szukać tego własnego pierwiastka i nie kopiować innych.

Nie ma dwóch takich samych głosów. Nie znajdziemy też dwóch takich samych aktorów, którzy mogą daną rolę zagrać dokładnie tak samo. Mariusz Treliński – reżyser „Mocy przeznaczenia”, którą wystawialiśmy w Teatrze Wielkim w Warszawie pracował z nami jednoobsadowo, powiedział, że mając dwa zestawy osób musiałby robić dwa różne spektakle, mimo, że głosy i postacie są te same. Ze względu na indywidualność głosową, aktorską i osobowościową każdego artysty byłyby to dwie różne produkcje.

Aleksandra Dyrna w koncercie „The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” © Aleksander Jura | Hala Koszyki
Aleksandra Dyrna w koncercie „The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” © Aleksander Jura | Hala Koszyki

W którym kierunku widzą Państwo swoją wokalną przyszłość?

Michał Romanowski: Dla basa w musicalu nie ma zbyt wielu ról. Większość partii pisana jest na wyższe głosy męskie – de facto w musicalu nie ma podziału partii na głosy. Na dłuższą metę trudno byłoby mi wytrzymywać zbyt wysokie tessitury nie dla swojego fachu głosowego. W operze mamy inny system. Bas dostaje role basowe, w swoim fachu. Ambitus i tessitura jest tak dobrana przez kompozytorów aby dany głos był w stanie partię wykonać bez nadmiernego nadwyrężania głosu i żeby dobrze zabrzmiał na całej rozpiętości skali danej partii. 

Opery obecnie gra się w językach oryginalnych, rzadko są od tego odstępstwa. Gdy opanuje się daną partię, można ją śpiewać wszędzie – na całym świecie. Wiele międzynarodowych karier zaczęło się przecież od nagłego zastępstwa. Musicale grane są zwykle w przekładach na język kraju, w jakim odbywa się spektakl.

Poza tym uważam, że opera dla polskich śpiewaków to „furtka na świat”. Trudno byłoby wymienić wokalistów musicalowych z Polski którzy zrobili karierę w świecie. Za to bez chwili wahania, jednym tchem można wskazać dziesięciu, a nawet dwudziestu Polaków, którzy dotarli na szczyt operowego firmamentu i znajdują się w pierwszej lidze na świecie. 

Ale warto czasem uciekać w inne gatunki. Na koncertach często wykonuję repertuar musicalowy czy rozrywkowy. Chciałbym, żeby było to miłą odskocznią od tego, co robię na co dzień. Moja fascynacja muzyczna zaczęła się właśnie od musicalu, nie od opery. Kiedyś uważałem, że opera jest nudna, trudna i dla starych ludzi. Z wiekiem moje podeście się zmieniło, do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, doświadczyć ich i poznać.

Michał Romanowski i Aleksandra Dyrna w koncercie „The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” © Aleksander Jura | Hala Koszyki
Michał Romanowski i Aleksandra Dyrna w koncercie „The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” © Aleksander Jura | Hala Koszyki

Aleksandra Dyrna: Nie mam jeszcze wielkiego doświadczenia, jeśli chodzi o scenę operową. Ciągle doskonale swoje umiejętności techniczne w tym zakresie. Jestem szczęśliwa, że mogę występować musicalowo. Dzięki temu mogę z innych stylów czerpać miłość ze sceny, która jest moją największą miłością.

Jak zaczęła się Państwa przygoda z Julian Cochran Foundation?

Aleksandra Dyrna: Aplikowałam do programu stypendium Julian Cochran Foundation „Bridge to the future – Young Artists Support Found”. Przeszłam do drugiego etapu. Rok temu przeprowadziłam się do Warszawy i nawiązaliśmy kontakt. Bardzo się polubiliśmy z ludźmi, którzy tworzą tę organizację. Misja popularyzowania muzyki jest wspólna i bardzo chętnie uczestniczę w projektach Julian Cochran Foundation.

Michał Romanowski: Kilka lat temu znalazłem informację o cyklu „Klasyka na Koszykach”. Z moją przyjaciółką, pianistką Patrycją Gajek, z którą współpracuję już bardzo długo, przygotowaliśmy program składający się z przedwojennych polskich przebojów Mieczysława Fogga, Adama Astona czy Eugeniusza Bodo. Zresztą ten koncert, „Lata 20. Lata 30.” gramy z dużym powodzeniem do tej pory. Ale po raz pierwszy wystąpiliśmy z nim na Koszykach ponad dwa lata temu.

Potem zrobiliśmy kolejne i tak to się zaczęło. Cały czas kontynuujemy współpracę, Julian Cochran Foundation organizuje wiele wydarzeń koncertowych, w Hali Koszki pojawiają się też opery. Jest to jedno z niewielu, jak nie jedyne miejsce w Warszawie, gdzie młodzi artyści mogą przyjść i przedstawić swój program na prawdziwej scenie przed publicznością, otrzymując pełne wsparcie organizacyjne techniczne czy medialne. 

Patrycja Gajek, Michał Romanowski i Aleksandra Dyrna © Aleksander Jura | Hala Koszyki
Patrycja Gajek, Michał Romanowski i Aleksandra Dyrna © Aleksander Jura | Hala Koszyki

Chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnej rzeczy. Wielu studentów kończących akademie muzyczne nie ma doświadczenia scenicznego. A to doświadczenie trzeba jakoś zdobyć. Każdy koncert, i mały i duży to kolejny schodek do tego, żeby uczyć się obycia z publicznością, tremą i stresem. To bardzo ważne. Student I czy II roku nie może jeszcze i nie jest w stanie wykonywać wielkich partii operowych.

Dlatego śpiewanie form prostszych jest bardzo dobrym wstępem do tego, jak obcować ze stresem. Jeśli trema spala artystę, to niezależnie od tego jak dobry jest na próbie, na scenie sobie nie poradzi.

Jest to zawód, w którym cały czas jesteśmy oceniani. Trzeba nauczyć się z tym żyć że ludzie nas różnie odbierają, nie zawsze wszystkim się podobamy. Student zaraz po ukończeniu studiów nie jest gotowy do wyjścia na scenę, jeśli nie ma wcześniejszych scenicznych doświadczeń, dlatego tak istotne jest, aby już w trakcie trwania nauki na uczelni jak najwięcej koncertować i angażować się w projekty sceniczne.

Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.

I Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Marii Fołtyn w Radomiu 30 listopada – 2 grudnia 2023 roku

Celem Konkursu jest promocja młodych talentów oraz kultywowanie pamięci i odniesienie się do dziedzictwa znakomitej polskiej śpiewaczki Marii Fołtyn – rodowitej radomianki i Honorowej Obywatelki Miasta Radomia.

Planowane wydarzenie odbędzie się w gmachu Zespołu Szkół Muzycznych im. O. Kolberga w Radomiu – miejscu, które wielokrotnie gościło Maestrę w swoich progach i które wiele zawdzięcza jej hojności. W budynku ZSM znajduje się Sala Kameralna im. Marii Fołtyn, a w reprezentacyjnym foyer można podziwiać stałą ekspozycję multimedialną i pamiątki po artystce.

Maria Fołtyn © materiały prasowe Konkursu Wokalnrgo im. Marii Fołtyn w Radomiu
Maria Fołtyn © materiały prasowe Konkursu Wokalnrgo im. Marii Fołtyn w Radomiu

Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Marii Fołtyn przeznaczony jest dla wokalistek i wokalistów – uczniów szkół muzycznych II stopnia oraz melomanów sztuki wokalnej uczących się prywatnie do 26 roku życia.

Zmagania konkursowe zwieńczone zostaną uroczystym koncertem laureatów i Jury ,,Viva Maria” w dniu 2 grudnia 2023 roku, w 11. rocznicę śmierci Marii Fołtyn, oraz 100. rocznicę urodzin Marii Callas.

W składzie jury znaleźli się artyści scen operowych:

  • dr Monika Świostek (sopran), radomianka, pedagog Zespołu Szkół Muzycznych im. Oskara Kolberga w Radomiu, solistka scen operowych;
  • prof. dr hab. Agata Kobierska (mezzosopran), śpiewaczka operowa, profesor Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach;
  • prof. dr hab. Rafał Majzner (tenor), artysta scen operowych, Profesor Uniwersytetu Bielsko-Bialskiego;
  • dr hab. Kamila Kułakowska (sopran), prof. Akademii Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy.
Plakat I Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Marii Fołtyn w Radomiu © materiały organizatora
Plakat I Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Marii Fołtyn w Radomiu © materiały organizatora

Szczegółowe informacje:

Callas w Operze Paryskiej. Arie i II akt „Toski” w kolorze w kinach w całej Polsce

Dzięki swemu zupełnie unikatowemu głosowi, mogącemu sprostać najtrudniejszym i najprzeróżniejszym rolom, ale i rewolucji, której dokonała w skostniałym dotąd operowym aktorstwie, Maria Callas zyskała miano primadonny wszech czasów.

Jednak nie tylko na zawsze zmieniła świat opery. Stała się pierwszą operową celebrytką, ikoną stylu. Media opisywały jej artystyczne sukcesy (i porażki) na równi z prowokowanymi przez nią skandalami. Mimo kontrowersji, które wzbudzała, śpiewaczka ta zawsze na pierwszym miejscu stawiała uszanowanie kompozytorów i ciężką pracę nad rolą.

Maria Callas jako Tosca w Operze Paryskiej w 1958 roku © Fonds de dotation Maria Callas
Maria Callas jako Tosca w Operze Paryskiej w 1958 roku © Fonds de dotation Maria Callas

Podczas występu w 1958 roku w Paryżu w pierwszej części artystka zaśpiewała kilka arii, m. in. z „Normy” Vincenza Belliniego, „Trubadura” Giuseppe Verdiego i „Cyrulika sewilskiego” Gioachina Rossiniego. Zarejestrowano także pełen drugi akt „Toski” Giacomo Pucciniego. Barona Scarpię zaśpiewał wtedy Tito Gobbi, baryton kojarzony przede wszystkim z tą postacią. Postać śpiewaczki Florii Toski jest na górze długiej listy ról, które z powodzeniem wykonywała Callas.

Zwiastun

Na widowni eklektycznego Pałacu Garniera byli wtedy obecni m. in. Jean Cocteau, Charlie Chaplin i Brigitte Bardot, którzy podziwiali La Divinę. Widzowie podczas niezapomnianego seansu przeniosą się w czasie, by zobaczyć „na żywo” legendarną gwiazdę.

Czas trwania: godzina i 30 minut (bez przerwy), z polskimi napisami.

Lista dat i miejsc seansów specjalnych na stronie Kino Maestro.

International Opera Awards 2023 w Warszawie. Nagrody dla Andrzeja Filończyka i Teatru Wielkiego w Poznaniu

Gala International Opera Awards odbyła się w Warszawie, po raz pierwszy w niedługiej historii tej nagrody. Najbardziej prestiżowe wyróżnienia w świecie opery nie tylko honorują operowe talenty z całego świata. Celem jest także pozyskiwanie i gromadzenie środków na stypendia przyznawane młodym artystom przez Opera Awards Foundation. Uroczystość w Warszawie poprowadził Petroc Trelawny, prezenter stacji BBC. Transmisję można było oglądać (i nadal można zobaczyć) za pośrednictwem platformy OperaVision.

Z ogromną satysfakcją obserwuję, jak International Opera Awards z roku na rok rosną w siłę. Tegoroczna gala w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej jest tego kolejnym dowodem – zaznaczył przewodniczący jury i redaktor naczelny magazynu „Opera” John Allison. – Nasi wspaniali zwycięzcy i nominowani są potwierdzeniem prawdziwie kosmopolitycznej natury sztuki operowej, a także tego, że mimo wyzwań, z którymi mierzą się teatry operowe na całym świecie, opera żyje i ma się dobrze.

Nagroda za całokształt osiągnięć artystycznych została przyznana legendarnej amerykańskiej mezzosopranistce Marilyn Horne, która jest uznawana za jeden z najznamienitszych mezzosopranów wszech czasów. Przez blisko 30 sezonów była gwiazdą Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Błysnęła w dziełach Gioachina Rossiniego i jak powiedziano podczas Gali wywarła znaczący wpływ na wszystkie kolejne rossiniowskie interpretacje. Po zakończeniu kariery scenicznej poświęciła się pracy dydaktycznej w ramach fundacji swojego imienia.

Nagroda za Całokształt Osiągnięć Artystycznych dla Marilyn Horne © Krzysztof Bieliński
Nagroda za Całokształt Osiągnięć Artystycznych dla Marilyn Horne © Krzysztof Bieliński

Nagrodą czytelników magazynu „Opera”, jedyną, której zwycięzcę wybiera publiczność, uhonorowano amerykańską sopranistkę Nadine Sierra ( w tej kategorii nominowano także m. in. Piotra Beczałę i Sondrę Radvanovsky).

Sir Antonio Pappano ponownie zatriumfował w kategorii Dyrygent (w 2013 roku był pierwszym laureatem tej nagrody w historii). Za Najlepszy Teatr Operowy uznano, także po raz drugi, Bayerische Staatsoper, która uprzednio odebrała to odznaczenie w 2018 roku. Do Monachium trafiła także nagroda dla Najlepszej Nowej Inscenizacji tego roku, „Wojny i pokoju” Sergiusza Prokofiewa w reżyserii Dymitra Czerniakowa. Najlepszymi Śpiewakami zostali Michael Spyres (tenor) i Aigul Akhmetshina (sopran).

Nagroda dla Najlepszego Młodego Śpiewaka, ufundowana przez firmę Mazars, trafiła do barytona Andrzeja Filończyka. – Jest to dla mnie wyjątkowy wieczór – mówił artysta. – Muszę specjalnie podziękować Peterowi Katonie, dyrektorowi Royal Opera House, że zwolnił mnie z prób do „Rycerskości wieśniaczej” i „Pajaców”. Ta nagroda jest inna od pozostałych. Dla młodych śpiewaków nic nie jest skończone. To raczej zachęcenie do dalszego rozwoju, do uzyskania jeszcze lepszego poziomu wykonawstwa. I z tym wyróżnieniem czuję się odpowiedzialny, by reprezentować nową generację młodych artystów w bardzo skomplikowanej przyszłości operowego świata.

Nagrodą w kategorii Wybitny Lider został uhonorowany Stéphane Lissner, dyrektor Teatro San Carlo w Neapolu, który poświęcił operze 35 lat swojej kariery zawodowej. W kategorii Mecenat zwyciężyła nowojorska The Sullivan Foundation, która od 1957 roku wsparła ponad 1100 adeptów opery.

Renata Borowska – Juszczyńska, dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu © Krzysztof Bieliński
Renata Borowska – Juszczyńska, dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu © Krzysztof Bieliński

Teatr Wielki w Poznaniu odebrał laur w kategorii Dzieło Odkryte na Nowo za inscenizację „Jawnuty” Stanisława Moniuszki w reżyserii i choreografii Ilarii Lanzino, pod kierownictwem muzycznym Rafała Kłoczko. To drugie wyróżnienie dla opery w Poznaniu, w 2021 roku Paria” Stanisława Moniuszki w reżyserii Grahama Vicka i pod kierownictwem muzycznym Gabriela Chmury została uhonorowana tą prestiżową nagrodą w tej samej kategorii. Była to ostatnia realizacja słynnego angielskiego reżysera.

Nagroda za Najlepszą Prapremierę trafiła do Dutch National Opera, która wystawiła „Folwark zwierzęcy” Alexandra Raskatova, dzieło oparte na powieści George’a Orwella. Dyrygował nią polsko- libański dyrygent Bassem Akiki, który był dyrektorem muzycznym Opery Śląskiej i Opery Wrocławskiej.

Ale prawdziwym bohaterem wieczoru był także Stanisław Moniuszko. W pierwszej części grana była tylko muzyka polskiego kompozytora. Zabrzmiało wiele jego utworów, m. in. tańce góralskie z „Halki”, Mazur ze „Strasznego dworu” i kilka arii. Rozwiązano to plastycznie piękne, wykonawcy wychodzili z czeluści naszej wielkiej sceny operowej i śpiewali (w pierwszej części) na tle mechanizmów teatralnych. Niewiele osób wie, że powierzchnia sceny Teatru Wielkiego jest tak duża, że można na niej zmieścić cały budynek mediolańskiej La Scali. Wielu zagranicznych gości, z którymi miałem okazję porozmawiać było zachwyconych estetyką wnętrza opery, wielkim i pięknym foyer, Salami Redutowymi im. Fryderyka Chopina, ale także możliwościami inscenizacyjnymi.

Juliana Grigoryan podczas International Opera Awards 2023 w Warszawie © Krzysztof Bieliński
Juliana Grigoryan podczas International Opera Awards 2023 w Warszawie © Krzysztof Bieliński

Juliana Grigoryan, laureatka Grand Prix w ostatniej edycji Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki przejmująco i dojrzale wykonała wielką arię Halki z IV aktu opery. Potem błysnęła i wzruszyła w arii Rusałki w dziele Antonína Dvořáka. Armenka zdobyła także główne laury w Operaliach w 2022 roku, konkursie organizowanym przez Plácido Domingo. W przyszłym roku zadebiutuje na scenie Metropolitan Opera jako Liu w „Turandot” Giacomo Pucciniego. To wspaniała artystka, gotowa w swojej żarliwej interpretacji do kreowania wielkich ról, potrafi wzruszyć i zachwycić.

Alejandro del Ángel, laureat II nagrody w kategorii głosów męskich zaśpiewał arię Jontka. Meksykański tenor, w wywiadzie dla „ORFEO” powiedział, że pokochał muzykę Moniuszki, choć nie znał jej wcześniej. „Szumią jodły na gór szczycie” śpiewa na różnych konkursach i występach na świecie.

Gabriela Legun pięknie zaśpiewała Nealę z „Parii”, ale szkoda, że nie pokazała Hanny ze „Strasznego dworu”. Ta wspaniała aria jest jednym z moniuszkowskich przebojów, a Legun jako Hanna występuje na wielu polskich scenach i śpiewa ją bardzo dobrze. Szkoda też, że wspaniały polski baryton, Łukasz Goliński, który w tym roku zadebiutował na Festiwalu w Salzburgu nie zaprezentował jednak fragmentu innego polskiego kompozytora, „Króla Rogera”, w arii Miecznika brzmiał ostro i nieprzekonująco.

Chórem i Orkiestrą Teatru Wielkiego – Opery Narodowej dyrygował delikatnie i miękko Andriy Yurkevych, uzyskując fantastyczną i piękną barwę. Ukraiński dyrygent wiele lat związany był z warszawską operą. Operował pięknym brzmieniem orkiestry, choć w większości bez energii i ognia. Niestety zganić należy dykcję chóru, żadne słowo nie było tu zrozumiałe.

Ukraiński baryton, uczestnik Akademii Operowej w Warszawie, Nazar Mykulyak wspaniale, z żarem i sercem zaśpiewał arię z opery „Skradzione szczęście” Yuliya Meitusa, która nigdy wcześniej nie została wykonana na zachód od Ukrainy.

Podczas gali oddano hołd zeszłorocznym zwycięzcom w kategorii Teatr operowy – operom z Lwowa i Odessy, które ze względu na toczącą się wojnę nie mogły pełnić roli gospodarza tegorocznej uroczystości.

Pełna lista nominowaych i nagród znajduje się tutaj.

Zapomniane arie i kontratenor Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara”

0

Niecałe dwa tygodnie temu w Operze Wrocławskiej i w Filharmonii Narodowej odbyły się trzy koncerty Jakuba Józefa Orlińskiego promujące płytę „Beyond” z wczesnobarokowym włoskim repertuarem. Teraz przyszła kolej na francuską gwiazdę, kontratenora Philippe’a Jaroussky’ego. W ramach trasy najnowszego albumu „Forgotten Arias” zawitał do Krakowa na zaproszenie organizatorów festiwalu Opera Rara, by zaprezentować późnobarokowe, zapomniane przez wieki arie.

Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara" © Filip Adamus
Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara” © Filip Adamus

Z powodu znacznego opóźnienia pociągów na linii Gdynia-Kraków nie udało mi się dotrzeć na koncert o czasie. Na peronie w Warszawie spotkałam więcej osób, które wybierały się na recital do Teatru im. Juliusza Słowackiego, więc wspieraliśmy się licząc, że obsługa wpuści nas na salę. I tak się stało. Z prawie 30 minutowym opóźnieniem weszłam do jednej z lóż na drugim balkonie. 45 – letni śpiewak kończył właśnie arię Hassego „Misero pargoletto” z opery „Demofoonte”.

Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara" © Filip Adamus
Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara” © Filip Adamus

„Forgotten Arias” to nowy album Jaroussky’ego nagrany razem z barokowym zespołem skrzypka Juliena Chauvina „Le Concert de la Loge”. Wszystkie arie w nim zawarte połączone są nazwiskiem autora ich tekstów. Był nim Pietro Antonio Domenico Bonaventura Trapassi, lepiej znany jako Pietro Metastasio. Jak możemy przeczytać w broszurze festiwalu: Libretta tego nadwornego cesarskiego poety, Włocha na wiedeńskim dworze, cieszyły się niesłychanym wzięciem wśród kompozytorów, niektóre spośród nich były umuzycznione nawet kilkadziesiąt razy. Przykładem może być mało znana dzisiaj „Demofoonte”, opera napisana przez Antonio Caldarę w 1733 roku. Do końca XVIII wieku to samo libretto zostało użyte ponad 70 razy przez takich kompozytorów jak Vivaldi, Gluck, Hasse czy Traetta. Jaroussky, co sam powiedział przed zaśpiewaniem bisu, szukał partytur po bibliotekach i archiwach. Sięgnął po warianty napisane przez kompozytorów tworzących na przełomie dwóch epok, baroku i klasycyzmu. Odnalazł nuty „Olimpiady” Tommaso Traetty i Andrei Bernasconiego.

Na płycie znalazły się także arie z oper „Artaserse” napisanych przez Niccolò Jommellego i Johanna Christiana Bacha (syna Johanna Sebastiana Bacha). Późnobarokowy repertuar jest jednak wymagający dla jego wykonawców. Pełno w nim biegników, koloraturowych pasaży w szybkich tempach, skoków po rejestrach, od gór do dźwięków piersiowych i długich fraz, które wymagają perfekcyjnego opanowania techniki śpiewu.

Julien Chauvin © Filip Adamus
Julien Chauvin © Filip Adamus

Mając do wykonania trudny repertuar artyści postawili na prostotę wizualną. W otwartej do końca i słabo oświetlonej przestrzeni sceny, od ubranych na czarno dwudziestu muzyków „Le Concert de la Loge” białą koszulą wyróżniał się jego założyciel, Julien Chauvin. Jaroussky w dwurzędowym ciemno-szarym garniturze wyglądał raczej na urzędnika państwowego niż na wirtuoza koloratur, a posiwiałe włosy przypominały, że na scenie stoi artysta dojrzały i doświadczony. Kontratenor może cały czas olśniewać elegancją wykonania, a także pięknymi pianami. To śpiewak wybitnie muzykalny, który nie boi się używać wszelkich możliwych zabiegów interpretacyjnych, a jego dykcja jest nienaganna, zarówno w recytatywach, jak i w ariach. Niestety wraz z kolejnymi utworami, jego głos wydawał się być zmęczony. Dolna część rejestru nie brzmiała dźwięcznie, a niektóre wysokie tony traciły swoją precyzję i barwę. 

Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara" © Filip Adamus
Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara” © Filip Adamus

Wśród napisanych z rozmachem trudnych arii wyróżniała się spokojem „Gelido in ogni vena” Giovanniego Battisty Ferrandiniego z opery „Siroe, król Persji”. Przeplatany dramatycznymi fragmentami lament ojca pokazał mistrzostwo Jaroussky’ego w prowadzeniu długich fraz i różnicowaniu dynamiki głosu. Ze wszystkich wykonywanych tego wieczoru utworów mogła być tylko znana uwertura do opery „Ariodante” Haendla. „Le Concert de la Loge” wykonał ją pięknym, okrągłym dźwiękiem. Zresztą przez cały wieczór widać było niezwykłe zgranie zespołu i solisty. Muzycy pokazali, że potrafią grać dynamicznie i elastycznie, umożliwiając śpiewakowi swobodne przejścia przez szybkie pasaże.

Na bis Jaroussky zaproponował barokowy hit, arię Orfeusza „Che farò senza Euridice”, znaną ze swojej prostoty i wyzbytą niepotrzebnej wirtuozerii i … pozostawił publiczność w niedosycie nie dając się namówić na drugi bis. 

Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara" © Filip Adamus
Philippe Jaroussky w Krakowie w jesiennej edycji Festiwalu „Opera Rara” © Filip Adamus

„Halka” w Madrycie. Dwa koncertowe wykonania w Teatro Real

Opera Stanisława Moniuszki – w pełnej wersji wystawiona po raz pierwszy w Warszawie w 1858 roku. Jest niemal rówieśnicą Teatro Real, otwartego przez królową Izabelę II w 1850 roku. Dzisiaj madrycki teatr ma status jednego z najważniejszych w Europie i wystawia kilkanaście tytułów operowych w sezonie. Tej jesieni to premiera „Halki” jest jednym z punktów programu. W zapowiedzi czytamy o kluczowym dziele środkowoeuropejskiego romantyzmu autorstwa twórcy polskiej opery narodowej.

Organizatorzy nie szczędzą operze pochwał: ,,Halka” charakteryzuje się wysublimowaną orkiestracją, z pięknymi melodiami zakorzenionymi w muzyce tradycyjnej, ariami lirycznymi i emocjonalnymi, oraz umiejętnym operowaniem chórem, który pozostaje obecny w roli drugiego bohatera; z wyreżyserowanymi scenami, które podkreślają istotę polskiego ducha. Jego zwinny puls dramatyczny, z wyraźnymi wpływami włoskimi, tworzy płynną i emocjonalną narrację w najczystszym stylu romantycznym.

Banner reklamowy do „Halki w „Teatro Real © Teatro Real
Banner reklamowy do „Halki w „Teatro Real © Teatro Real

Obsadę premiery tworzą uznani twórcy. Orkiestra i chór Teatro Real wystąpią pod batutą, odpowiednio, Łukasza Borowicza i José Luisa Basso. Wśród śpiewaków znajdą się: światowej sławy bas – baryton Tomasz Konieczny, którego usłyszymy w roli Janusza, oraz znamienity tenor Piotr Beczała znany publiczności Teatro Real z „Potepienia Fausta” Hectora Berlioza (2009), „Fausta” Charlesa Gounoda (2018) i „Aidy” Giuseppe Verdiego (2022). W „Halce” wcieli się w rolę Jontka. Towarzyszyć im będą amerykańska sopranistka Corinne Winters (Halka), rosyjski bas Maxi Mkuzmin-Karavaev (Stolnik), ukraińska mezzosopranistka Olga Syniakova (Sofia), hiszpański baryton Javier Povedano (El gaitero) oraz polski wykonawca: baryton Tomasz Kumiega (Dziemba).

Piotr Beczała (Jontek), Corinne Winters (Halka), Tomasz Konieczny (Janusz) w inscenizacji Mariusza Trelińskiego w Wiedniu w 2019 roku © Monika Rittershaus
Piotr Beczała (Jontek), Corinne Winters (Halka), Tomasz Konieczny (Janusz) w inscenizacji Mariusza Trelińskiego w Wiedniu w 2019 roku © Monika Rittershaus

Tomasz Konieczny razem z Piotrem Beczałą znaleźli się na liście tegorocznych kandydatów do International Opera Awards (tzw. ,,operowych Oscarów’’). Gala rozdania nagród odbędzie się tego samego dnia, co premiera „Halki” w Teatro Real, tj. 9 listopada 2023 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie.

Informacja o współorganizatorze

Instytut Adama Mickiewicza jest narodową instytucją kultury, utworzoną w 2000 roku. Cel Instytutu – budowanie trwałego zainteresowania polską kulturą na świecie, realizowany jest we współpracy z partnerami zagranicznymi i poprzez międzynarodową wymianę kulturalną w dialogu z odbiorcami, w zgodzie z założeniami polskiej polityki zagranicznej. Do 2023 roku Instytut zrealizował projekty w ponad 70 krajach na 6 kontynentach. Organizatorem Instytutu Adama Mickiewicza jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Aleksandra Kurzak, Andrzej Dobber, „Bal maskowy” i Festiwal Otwarcia Sceny „Wracamy do gry” w Operze Śląskiej

Inwestycja, która rozpoczęła się w 2021 roku objęła powierzchnię zajmującą ponad 6 tysięcy metrów kwadratowych. Podczas remontu wykorzystano blisko 680 metrów sześciennych betonu i 5 tysięcy litrów farby do malowania wszystkich powierzchni. Realizacja była możliwa dzięki wsparciu ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2014-2020 i Organizatora – Marszałka Województwa Śląskiego Jakuba Chełstowskiego. Wartość projektu „Przeprowadzenie prac konserwatorskich, restauratorskich oraz robót budowlanych w celu zwiększenia atrakcyjności Opery Śląskiej i ochrony jej dziedzictwa kulturowego” wyniosła 62 mln zł. Wartość dofinansowania projektu z funduszy europejskich wyniosła około 21 mln zł, a z programu Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych 700 tysięcy zł.

© materiały prasowe Opery Śląskiej
© materiały prasowe Opery Śląskiej

Festiwal Otwarcia Sceny „Wracamy do gry” potrwa do lutego 2024 roku.

11 listopada 2023 roku w Operze Śląskiej wystąpi Aleksandra Kurzak, jedna z najsłynniejszych obecnie śpiewaczek operowych na świecie. Występuje na najważniejszych scenach operowych świata, m.in Metropolitan Opera w Nowym Jorku, mediolańskiej La Scali, Operze Wiedeńskiej, Operze Paryskiej i londyńskiej Covent Garden. W obecnym sezonie Kurzak wystąpi w ROH w Londynie w roli Santuzzy w „Rycerskości wieśniaczej” Pietra Mascagniego, następnie w MET w Nowym Jorku jako Cio Cio San i Liu, w Staatsoper w Berlinie jako tytułowa „Toska” oraz w Teatro Real w Madrycie w „Madame Butterfly”. W programie koncertu znajdą się arie operowe oraz pieśni. Orkiestrę Śląską poprowadzi Tomasz Tokarczyk.

Występ Aleksandry Kurzak cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że w ciągu kilku godzin wyprzedano wszystkie bilety. 20 kwietnia 2024 roku zaplanowano dodatkowy występ śpiewaczki w Bytomiu. Bilety pojawią się w sprzedaży w połowie listopada.

Aleksandra Kurzak © materiały prasowe Opery Śląskiej
Aleksandra Kurzak © materiały prasowe Opery Śląskiej

Uroczysta inauguracja nowego sezonu artystycznego

Uroczysta Gala Otwarcia Sceny Inaugurująca 79. Sezon artystyczny odbędzie się 12 listopada 2023 roku. W programie koncertu znajdą się arie i duety z premier i spektakli nadchodzącego sezonu. Wystąpią Soliści Opery Śląskiej: Gabriela Legun, Ruslana Koval, Anna Borucka, Stanislav Kuflyuk, Andrzej Lampert, Łukasz Załęski oraz Chór, Balet i Orkiestra Opery Śląskiej pod batutą Tomasza Tokarczyka. Gala powtórzona zostanie 19 listopada 2023 roku.

Jubileusz Andrzeja Dobbera

Spektakl „Nabucca” Giuseppe Verdiego 25 listopada 2023 roku będzie jubileuszem 40-lecia pracy artystycznej Andrzeja Dobbera, który wystąpi w partii tytułowej. Światowej sławy baryton występuje na deskach najsłynniejszych teatrów operowych o międzynarodowej renomie, m.in. w Nowym Jorku (Metropolitan Opera), Mediolanie (La Scala), Wiedniu (Wiener Staatsoper), Paryżu (Opéra Bastille), Brukseli (La Monnaie), Amsterdamie (Dutch National Opera & Ballet), Dreźnie (Semperoper), czy Barcelonie (Gran Teatre del Liceu).

Andrzej Dobber jako Nabucco, Semperoper w Dreźnie, 2019 © Ludwig Olah
Andrzej Dobber jako Nabucco, Semperoper w Dreźnie, 2019 © Ludwig Olah

Ta opera Verdiego zajmuje szczególne miejsce w repertuarze Opery Śląskiej. Od dnia premiery w 1983 roku „Nabucco” był obecny w każdym sezonie. Premiera obecnej inscenizacji odbyła się w maju 2007 roku, wyreżyserował ją Laco Adamik.

Nadchodzące premiery

9 grudnia 2023 roku odbędzie się premiera „Balu maskowego” Giuseppe Verdiego pod kierownictwem Tomasza Tokarczyka i w reżyserii Anny Wieczur. W roli Ulryki wystąpi Małgorzata Walewska, zaśpiewają także m. in. Matheus Pompeu i Łukasz Załęski (Król Gustaw), Wioletta Chodowicz i Anna Wiśniewska-Schoppa (Amelia), Stepan Drobit, Stanislav Kuflyuk, Mateusz Michałowski i Adam Woźniak (Renato), Anna Borucka (Ulryka) oraz Marta Huptas, Ruslana Koval i Gabriela Legun (Oscar).

© materiały prasowe Opery Śląskiej
© materiały prasowe Opery Śląskiej

24 lutego 2024 roku odbędzie się premiera baletowa „Makbet” w choreografii Moniki Myśliwiec. Będzie to polska prapremiera baletowa. Warstwę muzyczną spektaklu stanowią utwory Giuseppe Verdiego w autorskim opracowaniu Tomasza Tokarczyka – kierownika muzycznego Opery Śląskiej.

© materiały prasowe Opery Śląskiej
© materiały prasowe Opery Śląskiej

Odszedł Jerzy Marchwiński. Wybitny pianista, kameralista i pedagog miał 88 lat

W swoich rozważaniach dotykał wielu rożnych aspektów związku. Nie tylko między artystami, ale także w relacjach z dyrygentem, reżyserem czy menedżerem. Na temat wykonawstwa pieśni powiedział: Pieśń to utwór muzyczny dla dwu wykonawców, śpiewaka i pianisty. We dwóch, czy we dwoje realizują go, kreują jako całość, a nie dwie równoległe, oddzielne partie, tzw. solistyczną i akompaniatorską, dominującą i subordynowaną. Ich relacje są partnerskie, czyli takie, w których ani na chwilę nie zanika poczucie wspólnej odpowiedzialności. (…) W naszym odczuciu, walor wykonania partnerskiego istotnie przewyższa to solistyczno-akompaniatorskie. Nawet pomiędzy najsłynniejszymi. Zastanawiał się też, czy partnerstwo jest silniejsze od miłości.

Jerzy Marchwiński ukończył studia na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina (wcześniej w Akademii Muzycznej im. Fr. Chopina) w Warszawie, w klasie fortepianu profesor Marii Wiłkomirskiej i kameralistykę w klasie profesora Kiejstuta Bacewicza. Swoje umiejętności doskonalił w Salzburgu i Taorminie u Maestro Carlo Zecchiego.

Główną dziedziną jego aktywności koncertowej, była kameralistyka fortepianowa. Współpracował z wieloma międzynarodowymi konkursami muzycznymi (Monachium, Tuluza, Rio de Janeiro). W latach 1974–1981 był członkiem Kwartetu Mistrzów, występowali w nim także: Konstanty Andrzej Kulka (skrzypce), Stefan Kamasa (altówka) i Roman Jabłoński (wiolonczela).

Występował też z wybitnymi śpiewakami i śpiewaczkami, m. in. Ritą Streich, Teresą Żylis-Garą, Stefanią Woytowicz, Régine Crespin, Andrzejem Hiolskim, Maureen Forrester i Bożeną Betley. Występował i nagrywał także ze swoją pierwszą żoną, Haliną Słonicką oraz Ewą Podleś, z którą drugim małżeństwem związany był przez długie lata. Przyznawał, że z Ewą Podleś byli razem we wszystkim: zarówno w sukcesach, jak i niepowodzeniach. Jego córka, Anna Marchwińska, kontynuuje rodzinne tradycje muzyczne, jest pianistką, korepetytorką solistów i coachem wokalnym.

Halina Słonicka i Jerzy Marchwiński wykonują pieśni Sergiusza Rachmaninowa w programie Bogusława Kaczyńskiego

Łączył działalność koncertową z działalnością pedagogiczną. Był założycielem i przez wiele lat kierownikiem Katedry Kameralistyki Fortepianowej Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Senat warszawskiej uczelni muzycznej przyznał mu tytuł „dożywotniego honorowego profesora Akademii”. Wykładał również w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. 

Działał też społecznie, był m. in. wiceprezesem Zarządu Głównego Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, członkiem Zarządu Towarzystwa im. Fryderyka Chopina oraz prezesem Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków we Francji (Association des Artistes Musiciens Polonais en France), którego był założycielem. W 2010 roku założył Fundację „Partnerstwo w Muzyce”. Od 2011 roku prowadził w sieci blog muzyczny.

Ewa Podleś i Jerzy Marchwiński na Festiwalu w Łańcucie w 1987 roku.
Pieśń „Powiedzcie mi” Stanisława Moniuszki dedykowana jest Bogusławowi Kaczyńskiemu, dyrektorowi festiwalu.

Marchwiński dużo nagrywał, dokonał także wielu rejestracji archiwalnych dla Polskiego Radia, BBC, DFB, Bayerischer Rundfunk czy WDR. Pozostawił po sobie blisko 30 płyt. Został odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Polonia Restituta, Złotym Krzyżem Zasługi oraz Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Zdecydowałem zapisać moje refleksje o muzycznym partnerstwie – pisał w książce „Partnerstwo w muzyce. Refleksje o nauczaniu partnerstwa” Jerzy Marchwiński. – Już w czasie pisania spostrzegłem, że te wydawałoby się specyficzne, profesjonalne refleksje, doskonale dają się niemal całkowicie przełożyć na oczekiwanie partnerstwa w tzw. życiu, na relacje pomiędzy ludźmi w zwyczajnej codzienności i generalnie, na udział w sukcesie lub niepowodzeniu współżycia. Uświadomiłem sobie też, że między sztuką i życiem nie ma dystansu, że Sztuka nie jest ornamentem na życiu, lecz życiem samym.

Świat muzyczny poniósł ogromną stratę. Ogromnie żałuję, że już nigdy nie będę mógł z Panem Profesorem porozmawiać o muzyce i sztuce. Te rozmowy miały dla mnie wielkie znaczenie, były w moim życiu bardzo ważne i inspirujące. Dodawały mi skrzydeł i motywacji, ale przede wszystkim były zachętą (i zaproszeniem) do wyrażania własnych poglądów i osądów. Bardzo jestem wdzięczny Panu Profesorowi za to niezwykłe wsparcie. I zawsze będę za Nim tęsknił.

Jerzy Marchwiński zmarł 7 listopada 2023 roku w Miedzeszynie w Warszawie.